- W empik go
Wszystkie kolory tęczy - ebook
Wszystkie kolory tęczy - ebook
„Wszystkie kolory tęczy” - jedna z ważniejszych książek w dorobku autorki, to zbiór opowiadań. Nawiązuje do tego co jest odwiecznym problemem naszej cywilizacji, a czego ostatnio jesteśmy obserwatorami w życiu publicznym.
Sześć gatunków zwierząt, sześć niezwykłych historii. Przepełnione emocjami i uczuciami, opowiadają o zwykłym życiu we wszystkich jego odcieniach. Uzmysławiają, że nie mamy prawa miłości, troski o najbliższych, tęsknoty, a zwłaszcza rozpaczy zawłaszczać wyłącznie dla naszego gatunku.
Te historie pomagają zrozumieć, że świadomość istnienia i związana z nim radość życia, nie jest tylko człowiecza, a to oznacza, że najwyższy czas abyśmy zaczęli traktować zwierzęta z szacunkiem.
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-958213-1-8 |
Rozmiar pliku: | 3,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kiedy jako dziecko zobaczyłam mandryla po raz pierwszy, pomyślałam, że nie ma na świecie nikogo, kto mógłby dorównać mu urodą. Mój zachwyt trwa do dziś, ale dziś mam małą szansę, by zobaczyć szczęśliwego, wolnego mandryla. Pojechałam nawet do Gabonu, gdzie można jeszcze spotkać mandryle żyjące na własny rachunek, ale nie miałam szczęścia. Pozostały tylko ogrody zoologiczne, do których od lat nie chodzę. Patrzę więc na zdjęcia i nie mogę się nadziwić, jaka wyobraźnia mogła stworzyć tę harmonię kolorów, dostojne spojrzenie i grację ruchów. Tę dumę z bycia sobą.
Myślę wówczas, że nasze: „człowiek – to brzmi dumnie” jest tylko słowną wydmuszką, pustą bańką bez zawartości, a prawda tkwi w „mandryl – to brzmi dumnie”.
Nigdy podczas takich rozważań nie przyszło mi do głowy zastanawiać się, czy mandryle uprawiają seks jednopłciowy lub czy się onanizują. To ich sprawa i nie ma, a nawet nie powinna mieć, wpływu na podziw, jaki budzi mandryl. Instynkt rozrodczy i wynikający zeń popęd seksualny to najsilniejszy z instynktów rządzących światem. Można go porównać z instynktem samozachowawczym, który stoi w żywym świecie na tym samym poziomie wartości.
Każde zwierzę, a więc i człowiek, po uzyskaniu dojrzałości płciowej, jest wręcz uwięziony w dybach hormonów. Mają one wpływ na dużą część tego, co robimy i o czym myślimy. Ta zależność słabnie z wiekiem, gdy gruczoły rozrodcze przestają tak intensywnie produkować hormony płciowe. Każdy rozumie, o co w tym wszystkim chodzi – o to by gatunek przetrwał.
Przetrwał to nie znaczy naprodukował jak najwięcej organizmów potomnych i zdał się na ślepy los – choć w przypadku wielu roślin, czy prymitywnych organizmów zwierzęcych często tak bywa.
Ja mam na myśli kręgowce, nie pszenicę czy meduzy. Mogłabym tu włączyć wiele gatunków owadów, które opiekują się potomstwem, ale pozostańmy przy kręgowcach. Każdy gatunek wypracował sobie takie metody, które dają szansę na przeżycie jak największej ilości zdrowych potomków. Inaczej robią to gatunki społeczne, inaczej te, które prowadzą samotny tryb życia lub łączą się w pary tylko w okresie rozrodczym. Zazwyczaj wśród gatunków społecznych dziecko „wychowuje cała wioska”. Doskonałym przykładem są słonie lub bawoły afrykańskie. Dzieci są pod opieką całej grupy. Nikt nie selekcjonuje jej pod wpływem oceny zachowań seksualnych poszczególnych osobników. To prywatna sprawa każdego z nich.
Zastanawia fakt, że nie ma wśród nich pedofili i gwałcicieli. Tak naprawdę to problem wyłącznie naszego gatunku. Piszę problem, bo od tysięcy lat gatunek homo sapiens stosuje przemoc seksualną wobec słabszych. Słabszych fizycznie i słabszych społecznie. U innych gatunków tego typu przemoc zdarza się tak rzadko, jak główna wygrana w lotto.
Bywa, że grupa młodych, delfinich podrostków napada na samotną samicę i gwałci ją. Z kolei zachowania, które na siłę można podciągnąć pod pedofilię, dotyczą afrykańskich małp bonobo. Tyle, że nie ma tam mowy o zniewoleniu i uprawianie „innych czynności seksualnych” służy rozładowaniu napięcia związanego z agresją. Robią to wszyscy członkowie grupy, bez względu na płeć i wiek. Konsekwencją jest brak jakichkolwiek agresywnych zachowań i przemocy.
Skąd więc tyle seksualnego zła w obrębie naszego gatunku? Odpowiedzią niech będzie „Życie seksualne dzikich w północno-zachodniej Melanezji” autorstwa Bronisława Malinowskiego. Monografia wydana w 1929 roku opisuje zwyczaje „godowe” mieszkańców wysp Triobranda, gdzie seks nie był tabu, tylko prywatną sprawą uprawiającej go pary. Normalnym aktem wpisanym w istnienie i przetrwanie gatunku. Aktem intymnym i skrywanym przed świadkami, ale tak samo zwyczajnym, jak wszelkie inne fizjologiczne potrzeby i ich realizacja.
Malinowski pisze, że nikt nigdy nie słyszał tam o gwałcie czy wykorzystywaniu dzieci. Nie było kłopotów z ustalaniem ojcostwa, a rodzice wzorcowo troszczyli się o dzieci. Niestety, nasza cywilizacja zniszczyła wspaniałą kulturę triobrandczyków, którzy przedtem nie tylko nie wnikali w intymne życie innych, ale nie znali przemocy, pieniądza i broni palnej.
Czy w ich populacji zdarzali się ludzie o homoseksualnej orientacji? Oczywiście! Tak samo, jak w obrębie każdej innej kultury i każdego innego gatunku.
Pośród większości gatunków kręgowców rodzi się od 5 do 10 procent osobników LGBT. Nie słyszałam, by jakikolwiek gatunek zwierząt dyskryminował w jakikolwiek sposób osobniki LGBT. Dlaczego więc tak często zdarza się to pośród ludzi?
Wszystko jest konsekwencją trwających od tysięcy lat prób zniewolenia ludzi poprzez założenie kajdanów na to, co jest najsilniejszym z instynktów, na popęd seksualny. Ponieważ przez większość życia ludzkiego hormony płciowe grają pierwsze skrzypce, bardzo łatwo nad nim zapanować, gdy zabierze się smyczek.
Zaczęło się jeszcze w raju, gdy po zjedzeniu zakazanego owocu Adam i Ewa zawstydzili się swoją nagością. Tak, jakby była czymś grzesznym. No i zaczęła być grzeszna. W średniowiecznej Europie szyto nawet specjalne koszule nocne z dziurami ułatwiającymi prokreację, ale chroniącymi małżonków przed grzesznym widokiem nagości. Seks miał służyć wyłącznie prokreacji, a odczuwanie satysfakcji z jego uprawiania uznano za grzech. Jak więc miał się tu zmieścić seks uprawiany z osobą tej samej płci?
I to był początek uznania tego typu miłości za dewiację zasługującą na surową karę. Niestety, jak i w wielu innych dziedzinach życia, spuścizna „wieków ciemności” potrafi wyryć w ludzkiej psychice czarną dziurę, która – niczym ta kosmiczna – pochłania wiedzę i rozsądek.
Każdy, kto uważa, że LGBT to choroba, ma ogromne braki w edukacji. To norma, taka sama jak to, że jedni mają rude włosy, a inni brązowe. Tak samo jak to, że jesteśmy różni wzrostem, kolorem skóry czy oczu. Tak samo jak to, że jednym z łatwością przychodzi śpiewanie, a drudzy wolą rower.
Od milionów lat LGBT jest wpisane w ewolucję wszystkich gatunków i odgrywa bardzo ważną rolę w tym, by „wypracować” najkorzystniejszy dla przetrwania model. To dlatego niektóre ryby mogą zmieniać płeć zależnie od aktualnych potrzeb. To dlatego żołny uprawiają seks z osobnikami tej samej płci, by nie porzucić dzieci, poczętych zbyt młodo, a gęsi łączą się w pary homoseksualne także po to, by móc troszczyć się o potomstwo innych par.
Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, a tym bardziej grzesznego. Grzechem jest to, że mimo łatwego dostępu do informacji tkwimy w średniowiecznych poglądach na życie i to, że na sztandarze naszej cywilizacji jest śmierć, a nie miłość.
.
Nasza książka pomaga!
Część dochodu wesprze Ogólnopolski Program Przeciwdziałania Bezdomności Zwierząt!
www.kastrujemybezdomnosc.pl