- W empik go
Wybór wierszy z cyklu "Polonia irredenta" - ebook
Wybór wierszy z cyklu "Polonia irredenta" - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 174 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dzień blady na niebie i szumi ulewa.
Pójdź, wyjrzym na drogę, mój bracie!
Tam jakaś gromada w dal idzie i śpiewa.
Przystaje u krzyża. Wiatr głucho powiewa,
Lud wyległ, nie słychać nic w chacie!
Tu stańmy, na wzgórku. Coś ciągnie tam człeka –
Czy widzisz? Tłum bosy, kij w dłoni,
Na plecach tobołki, znać droga daleka!
Przyklękli pod krzyżem, po twarzach deszcz ścieka.
Idź, bracie, zapytaj, kto oni?
Lub czekaj, śpiewają, przerywać nie trzeba,
Patrz, zwolna rozchodzą się chmury,
Deszcz ustał i wiatr już odsłonił pół nieba.
To może kompanja? Leć, przynieś im chleba!
Ach, może do Jasnej szli Góry?
Nie!…. Wszystkie kompanje od dawna wróciły,
Ksiądz po nie wychodzi o staję,
Dziś księdza nie widać!…. Trud łamie im siły,
Pójdź, trzeba ich spytać, bo, jak mi Bóg miły,
Aż serce w człowieku się kraje!
Już śpiewać przestali, przysiedli u krzyża,
Posępnie wzrok wodzą w około.
Idź teraz! Patrz, zewsząd lud do nich się zbliża!
Cóż? Byłeś?…. Tak chmurny powracasz od krzyża
I smutno pochylasz w dół czoło?….
Czyż prawda?…. To naród nieszczęsnych pielgrzymów!
Gdzież spieszą?…. Żegnają swą ziemię!
Nie ujrzą już więcej swych wiosek, swych dymów,
Nie zwróci ich z drogi sto armji, sto Rzymów,
Żyć pragną, tu ginie ich plemię!
Tu wieków dziesiątek siłami wspólnemi
Walczyli o dolę swą ciemną,
Z rozpaczą rośliny trzymali się ziemi…
Przez wieków dziesiątek rękami czarnemi
Daremno walczyli, daremno!
Po tylu stuleciach znów dalej iść muszą.
Za rzeki, za kraje, za morza!
Choć w sercu żal wzbiera, choć targa ból duszą,
Jak chmury za wiatrem iść muszą, iść muszą
Na obce, nieznane przestworza!
Patrz, lud nasz otacza ich kołem i pyta,
Jak gdyby sam jutro chciał ruszyć!
Wieś cała wyległa! Patrz, droga zabita!
O Jezu Maryja!… aż piersi płacz chwyta,
Choć radbyś go w sobie zagłuszyć!
Patrz, z dworu pan wyszedł i patrzy po tłumie,
Twarz jego latami zorana,
Na kiju się oparł, spogląda w zadumie,
On chciałby ich zwrócić, lecz zwrócić nie umie…
Widzicie? Łzy w oku u pana…
Bieleje na drodze samotnie skroń siwa,
Tłum zwolna w dal mglistą odchodzi,
Polami mknie tuman i pochód zakrywa,
Deszcz znowu zacina, wiatr znowu się zrywa
I głucho pod krzyżem zawodzi.
Ten Chrystus zczernialy nad ludzkich głów rzeką
Rękami zwisłemi nad światy
Wskazuje tłumowi po drodze daleko
Za kraje, za morza… Pójdź, bracie, łzy cielca…
Już znikli… Wracajmy do chaty!