- bestseller
- promocja
Wyczerpani. Jak odzyskać radość życia w świecie, który przytłacza - ebook
Wyczerpani. Jak odzyskać radość życia w świecie, który przytłacza - ebook
Jeśli czujesz wewnętrzną pustkę, czegoś Ci brakuje, ale nie wiesz czego…
Jeśli dzień po dniu błąkasz się jak we mgle, nie bardzo wiedząc, co masz ochotę zrobić…
Jeśli ogarnia Cię przygnębienie, brakuje Ci energii na kontakty towarzyskie i niewiele rzeczy Cię cieszy. . .
…ta książka jest dla Ciebie.
Wyczerpanie to stan psychicznego zmęczenia, który osłabia motywację, poczucie sensu życia i obniża samoocenę. Osoby emocjonalnie wyczerpane czują się pozbawione kontroli nad swoim życiem, są niepewne przyszłości i sparaliżowane koniecznością podjęcia decyzji. Ten stan nie tylko utrudnia codzienne funkcjonowanie, ale może być początkiem poważnych chorób jak np. depresja i przedwczesnej śmierci.
W pierwszej książce na ten temat zjawiska określanego jako „languishing”, Corey Keyes, socjolog z Emory University, bada przyczyny i koszty tego zaniedbanego przez naukę aspektu zdrowia psychicznego. Diagnozuje powody, dla których „marnienie” jest w naszych czasach tak częste. Przedstawia także sposoby na wyjście z błędnego koła nawyków i uwarunkowań wtrącających nas w stagnację.
Zamiast złudnych technik szybkiej poprawy nastroju proponuje wypracowanie stałego modelu dobrego funkcjonowania w prostych i skutecznych codziennych krokach, które przybliżają nas na nowo do odnalezienia radości z życia i poczucia sensu.
„Wyczerpani” to książka dla każdego, komu brakuje sił, by wyrwać się z otępienia i pustki w zmaganiach z codziennością. To książka, która pomaga zbudować większą tolerancję na przeciwności losu oraz presję współczesnego życia.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-838-0107-0 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
BIEGNĘ DONIKĄD
Jako małomówny, ciekawy świata nastolatek dorastający w małym miasteczku, w północnej części stanu Wisconsin, ustawiałem radio na częstotliwość FM, żeby w niedzielne wieczory słuchać audycji King Biscuit Flower Hour. Pewnego wieczoru, patrząc na mokrą plamę na suficie, usłyszałem piosenkę, która stała się moim licealnym hymnem: Running on Empty (Biegnę na oparach) Jacksona Browne’a. Nie użył słów samotny, smutny ani zaniepokojony, ale wyraził emocję tak bardzo mi znaną – brnięcia ze smutkiem przez życie, które wydaje się coraz bardziej pozbawione koloru:
Nie mam pojęcia, dokąd biegnę, po prostu biegnę dalej
Biegnę na oparach
Biegnę na oślep
Wciśnięty w łóżko po raz pierwszy w życiu poczułem, że wreszcie ktoś mnie zobaczył do samego rdzenia. Oto ja, szesnastolatek, który właśnie miał zacząć kurs prawa jazdy. Z pozoru wszystko układało się zaskakująco dobrze po moim skomplikowanym okresie dzieciństwa. Miałem świetne oceny. Miałem pełną miłości relację z dziadkami, z którymi już wtedy mieszkałem. Jednak nie mogłem otrząsnąć się z wrażenia, że nadal coś było nie tak. Bez względu na to, czy miałem dobry czy zły dzień w szkole, w domu moja klatka piersiowa przypominała napompowany balon – pełen, a jednak całkowicie pozbawiony treści.
Jeśli brzmi to jak depresja, to mogę cię zapewnić, że tym nie była, chociaż miałem się z nią zmagać na późniejszym etapie życia. Byłem beznadziejnie smutny. Właściwie nie miałem problemu z tym, żeby rano wstać z łóżka. Przypominało to bardziej stan funkcjonowania na autopilocie, bycia zmuszonym do tego, by dalej coś robić, by rzucać się od jednej aktywności do drugiej, pozostawiając niewiele przestrzeni na myśli, które pojawiały się, kiedy zostawałem sam na sam ze sobą. To poczucie pełnej niepokoju pustki przyćmiło wszystkie aspekty mojego skądinąd spokojnego życia. W dzieciństwie, mówiąc oględnie, było to dezorientujące.
To widmo poczucia stagnacji i pustki prześladowało mnie nadal, kiedy dorastałem, i weszło ze mną w dorosłość – jeśli nawet nie samo uczucie, to lęk przed tym, że znowu się pojawi. W końcu doprowadziło do tego, że zostałem profesorem socjologii i wyruszyłem w długą podróż, by zrozumieć, o co chodziło w tym doświadczeniu „biegania donikąd”, i żeby się dowiedzieć, czy prześladowało ono także innych ludzi.
Siła nazwy
Po roku od wybuchu światowej epidemii COVID-19 Adam Grant, psycholog organizacji i bestsellerowy pisarz, opublikował w „New York Timesie” artykuł, w którym opisał dokładnie ten termin, który sam od lat po kryjomu badałem. Nosił on tytuł Istnieje nazwa na to poczucie przygnębienia, które odczuwasz: to poczucie stagnacji i pustki. Rozpoczynał się słowami: „Z początku nie rozpoznałem objawów, które są powszechnie znane. Przyjaciele zwierzali mi się, że mają problemy z koncentracją uwagi. Koledzy donosili, że pomimo majaczących na horyzoncie szczepionek nie cieszyli się na nadchodzący 2021 rok. Jedna z kobiet z mojej rodziny siedziała do późna, by po raz kolejny obejrzeć Skarb narodów, chociaż znała ten film na pamięć. A ja, zamiast wyskakiwać z łóżka o 6.00, leżałem do 7.00, grając z przyjaciółmi w Words”. U Granta i wielu innych osób poczucie stagnacji i pustki wkradło się po okresie silnego stresu, żalu albo samotności – lekkiego znużenia psychicznego, które łatwo zignorować, ponieważ jednym z jego objawów jest obojętność.
Poczucie stagnacji i pustki pojawia się powoli i niepostrzeżenie, a potem nagle czujesz się nim przytłoczona/przytłoczony. Proste „jak się masz?” można odebrać, jak pytanie egzaminacyjne, które sprawia, że gorączkowo szukasz społecznie akceptowalnej odpowiedzi, chociaż nie do końca ją znasz.
Publikacja Granta zyskała ogromną popularność, stając się najczęściej czytanym artykułem roku „New York Timesa”. Najwyraźniej istniała głęboka potrzeba stworzenia słownictwa opisującego walkę, którą toczyły miliony ludzi – nastolatków, pracowników obsługi klienta, rodziców, przepracowanych fachowców wszystkich profesji oraz tych, którzy opłakiwali stratę bliskich osób – ale trudno im było wyrazić ją słowami. Celebryci i członkowie rodzin królewskich na równi z nimi tweetowali o napadach poczucia stagnacji i pustki. Trevor Noah podzielił się tym doświadczeniem w Madison Square Garden podczas show, na który wyprzedano wszystkie bilety. W dwudziestotysięcznym tłumie zapadła głucha cisza.
Czy cierpisz na poczucie stagnacji i pustki?
Czy twierdząco kiwasz głową, rozpoznając objawy z poniższej listy?
• Czujesz przygnębienie emocjonalne. Trudno ci wykrzesać z siebie ekscytację z powodu zbliżających się wydarzeń i kamieni milowych w twoim życiu.
• Zalewa cię poczucie nieuchronności. Sytuacja życiowa wydaje się coraz bardziej uwarunkowana czynnikami zewnętrznymi.
• Łapiesz się na tym, że odwlekasz na później zadania w pracy i w życiu prywatnym i coraz częściej pojawia się u ciebie nastawienie „po co w ogóle próbować”.
• Coraz więcej rzeczy wydaje ci się nieistotnych, płytkich albo nudnych.
• Nieustannie towarzyszy ci niepokój, że brakuje ci czegoś, dzięki czemu znowu poczujesz się kompletna/kompletny, ale nie wiesz, co to miałoby być.
• Czujesz się oderwana/oderwany od swojej społeczności i/albo wyższego celu.
• Kiedyś twoja praca dawała ci poczucie sensu, a przynajmniej spełnienia, ale teraz, w szerszej perspektywie, sprawia wrażenie niepotrzebnej.
• Regularnie doświadczasz mgły mózgowej (na przykład stojąc pod prysznicem, kiedy usiłujesz sobie przypomnieć, czy już umyłaś/umyłeś włosy).
• Drobne komplikacje, z którymi kiedyś radziłaś/radziłeś sobie bez wysiłku, teraz sprawiają, że czujesz się przegrana/przegrany. Czujesz się tak, jakby pozbawiono cię korzeni.
• Czujesz się osaczona/osaczony przez ludzi o zdecydowanych poglądach, ponieważ jesteś coraz bardziej niepewna/niepewny swoich własnych.
• Trudno ci znaleźć w sobie motywację, by zwrócić się do przyjaciół i rodziny, by podtrzymać relacje, które kiedyś były dla ciebie ważne. Coraz rzadziej czujesz bliskość z ludźmi.
• Nie potrafisz zobaczyć i rozpoznać swoich silnych i słabych stron. Nie umiesz określić, z czym sobie dobrze radzisz, a co powinnaś/powinieneś poprawić. Twoje poczucie własnej wartości wyraźnie słabnie albo gwałtownie spada.
Za parę stron będziesz mieć okazję, by dokonać bardziej formalnej oceny. Ale jeśli kilka spośród powyższych stwierdzeń brzmi prawdziwie w odniesieniu do ciebie albo kogoś, kogo kochasz, to dzięki tej książce zrozumiesz dlaczego – i co zrobić, kiedy utkniesz w błędnym kole, z którego nie możesz się wyrwać.
Czym nie jest poczucie stagnacji i pustki
Poczucie stagnacji i pustki może przypominać depresję, bo w obu przypadkach pojawia się utrata zainteresowania życiem, ale te dwa stany zasadniczo się od siebie różnią. Depresję charakteryzuje uporczywe poczucie beznadziei albo smutku, które pojawia się codziennie albo prawie codziennie przez co najmniej dwa tygodnie z rzędu i któremu często towarzyszą napady płaczu, zbyt długie spanie albo problemy ze snem i myśli samobójcze. Jednak miliony ludzi cierpi na poczucie stagnacji i pustki, które nie spełnia tych kryteriów. Możesz stracić sens życia i nie mieć objawów depresji. Osoby, które wpadają w stan stagnacji i pustki, są bardziej narażone na poczucie utraty kontroli nad swoim życiem, niepewność, czego chcą od przyszłości, i paraliż w obliczu konieczności podjęcia decyzji, dużych i małych.
A co z wypaleniem, pojęciem, po które możesz sięgnąć, gdy wysyłasz ostatniego maila o 00.01, przyglądasz się, jak twój dwulatek ma kolejny napad złości, albo przewijasz aplikacje randkowe, aż poczujesz, że zesztywniały ci palce? Poczucie wypalenia może być nastrojem dominującym w pewnym pokoleniu albo w pewnym środowisku, ale technicznie rzecz biorąc, nie jest to stan umysłu, lecz „zjawisko zawodowe”, które opisuje rozbieżność pomiędzy twoim nakładem pracy a zasobami, jakimi dysponujesz, by ją wykonać. Ta rozbieżność powoduje narastanie długotrwałego stresu. Te dwa stany mogą czasami wydawać się podobne, ale wypalenie to znacznie węższe pojęcie.
Niemniej poczucie wypalenia zawodowego może sprawić, że będziesz tak zniechęcona/zniechęcony, że ogarnie cię poczucie stagnacji i pustki. Przy skrajnym zmęczeniu pracą trudno odnaleźć radość albo sens w aktywnościach, które kiedyś przynosiły ci dużą satysfakcję. Wieczorne czytanie Tam, gdzie żyją dzikie stwory swojemu czteroletniemu dziecku (a może nawet wcielanie się w głosy wszystkich postaci, ku rozkoszy dziecka) zakłócane jest przez natrętne myśli o niekończącej się liście rzeczy do zrobienia. To sprawia, że nie jesteśmy w stanie być obecni tu i teraz. Podekscytowanie kampanią reklamową mija i zamienia się w odległe wspomnienie, gdy siedzimy przykuci do komputera do późna w nocy, produkując nudne projekty banerów dla wymagającego klienta.
Nasze społeczeństwo lubi nas napominać, żebyśmy „brali osobistą odpowiedzialność” za nasze działania. Jeśli nie jesteśmy szczęśliwi, to powinniśmy wstawać wcześniej, ćwiczyć więcej, spać dłużej! Ale socjologów, takich jak ja, bardziej interesuje, w jaki sposób zawodzą nas systemy, niż obwinianie o wszystko jednostek. Jeśli odczuwamy rekordowe poziomy stresu, lęku, wypalenia i oczywiście poczucia stagnacji i pustki, to jakim sposobem może to być wyłącznie nasza wina? Tak naprawdę to sam system okrada nas z naszej sprawczości tworzenia sobie lepszego życia, a nawet działania zgodnie z naszymi wartościami i tożsamością.
Pewien młody lekarz doszedł do następującego wniosku: wymagania, które nasz system opieki zdrowotnej stawia przed nim i jego kolegami, zmuszają ich do poświęcania wartości zawodowych. Opublikował felieton w „New York Timesie” o czymś, co można by określić mianem upadku moralnego zawodu lekarza, argumentując, że szpitale „celowo utrzymują braki kadrowe i obcinają środki na opiekę nad pacjentem, jednocześnie siedząc na miliardach dolarów rezerw gotówkowych”. Tajemny system rozliczeń medycznych zaprojektowany tak, by zmaksymalizować zyski, tworzy wypaczoną strukturę premii (nie mówiąc już o górach pracy administracyjnej) dla wykonawców tych usług, którzy odpowiadają za podejmowanie kluczowych decyzji terapeutycznych dotyczących pacjentów, co czyni nadzwyczaj trudnym przestrzeganie standardów opieki, które przysięgali utrzymywać. Nic dziwnego, że pracownicy służby zdrowia masowo zgłaszają, że mają poczucie bezsilności i tracą poczucie sensu. „Nasza demoralizacja nie jest reakcją na jakiś stan chorobowy, ale raczej na chore systemy, dla których pracujemy”, napisał stanowczo ów lekarz. Wykonywanie zawodu wykańcza lekarzy do imentu.
Nietrudno sobie wyobrazić, że podobny scenariusz rozgrywa się również w innych profesjach. Nauczycielka w niedofinansowanej szkole z brakami kadrowymi być może zawsze kochała swoją pracę i uczniów, szczycąc się swoją gotowością, by dawać z siebie wszystko dla dobra swoich podopiecznych. Jednak tego rodzaju etyka zawodowa może motywować tylko przez jakiś czas. Potem może się zacząć pojawiać uczucie znużonej obojętności. To nie wina tej nauczycielki. Błędy systemu zniszczyły jej mechanizmy obronne.
W miarę upływu czasu nasza autonarracja – opowieść, którą tworzymy, by nadać sens swojemu życiu i światu wokół nas – zaczyna się w takich warunkach rozpadać. To osłabione poczucie własnej wartości czasami bywa opisywane jako „uczucie bycia martwym w środku”. Mamy głęboką potrzebę psychologiczną nie tylko bycia akceptowanym przez rodzinę i społeczność, ale także akceptowania samego siebie i darzenia siebie szacunkiem. Co się dzieje, kiedy przestajemy lubić osobę, którą widzimy w lustrze? Zapewne potrafisz dostrzec, jak powstaje tego typu błędne koło.
Czy zadajemy niewłaściwe pytania?
Przez krótki okres pod koniec lat dziewięćdziesiątych byłem zaangażowany w tworzenie ruchu psychologii pozytywnej, a nawet zostałem jednym z gospodarzy pierwszego szczytu psychologii pozytywnej w 1999 roku. Ale w miarę jak ten ruch się rozwijał, dostrzegałem, że podobnie jak wiele innych filozofii samodoskonalenia nadmiernie skupiał się na stanach emocjonalnych: poczuciu optymizmu, poczuciu szczęścia, poczuciu siły. Co by się stało, zapytałem siebie, gdybyśmy przestali mierzyć nasz dobrostan na podstawie obecności przyjemnych albo nieprzyjemnych uczuć? Co, jeśli ukierunkowalibyśmy naszą energię na zaspokojenie zestawu głębszych potrzeb?
Moje badania naukowe nad stanami, które prowadzą do dobrego zdrowia psychicznego – które nazywam rozkwitem – wykazały, że poprawa naszego funkcjonowania psychicznego, relacyjnego i społecznego buduje dobrostan od podstaw. Nauczenie się, jak traktować nasze emocje z większym dystansem, jak zmieniać opowieści, które sobie opowiadamy, jak bardziej akceptować samą/samego siebie i inne osoby oraz jak budować społeczności oparte na trosce i przynależności, tworzy koło ratunkowe, a to zwiększa naszą tolerancję na stres, przeciwności losu i presje współczesnego życia. Z czasem poprawa naszego funkcjonowania przynosi poczucie głębszej satysfakcji z życia i ogólnego dobrostanu emocjonalnego. Innymi słowy, to drugie wypływa z tego pierwszego.
Niełatwe zadanie, możesz pomyśleć! Skupienie się na zdrowym funkcjonowaniu może wymagać zmiany priorytetów, ale w drugiej części książki odkryjesz zestaw prostych i jednocześnie bardzo skutecznych metod, by codziennie na nowo osadzać się w sobie i skupiać się na sobie, dając sobie szanse na rozkwit.
Kilka lat temu skontaktował się ze mną przedstawiciel pewnego czasopisma, proponując, żebym napisał recenzję artykułu przesłanego przez grupę moich kolegów z Włoch, którzy między innymi przeprowadzali badania nad zdrowiem psychicznym pracowników służby zdrowia w Lombardii. W tym regionie zanotowano prawie połowę spośród blisko trzydziestu tysięcy zgonów w ciągu trzech miesięcy początkowej fazy pandemii COVID-19 we Włoszech.
Wówczas system opieki zdrowotnej i personel medyczny w Lombardii były w stanie oblężenia. Naukowcy odkryli, że poczucie stagnacji i pustki trzykrotnie zwiększyło ryzyko diagnozy zespołu stresu pourazowego (PTSD) u pracowników służby zdrowia działających na pierwszej linii frontu. Ci spośród nich, którzy mieli ciężkie objawy poczucia stagnacji i pustki, byli najbardziej zagrożeni. Ale naukowcy odkryli również, że u pracowników, którzy byli w stanie osobistego rozkwitu, istniało niemalże czterokrotnie mniejsze prawdopodobieństwo zachorowania na PTSD niż u tych, którzy mieli umiarkowane poczucie stagnacji i pustki.
Podczas gdy poczucie stagnacji i pustki sprawia, że stajemy się bardziej podatni na szeroki wachlarz zagrożeń takich jak rozwinięcie się PTSD, osobisty rozkwit buduje silną odporność na tego typu problemy i wiele innych, zapewniając nam odporność niezbędną do życia w świecie, który aż nazbyt często nas gnębi i zbyt wiele nam zabiera.
Trzynaście powodów
Potrzebujesz więcej argumentów? W trakcie czytania poniższej listy do każdego wersu dodaj następujące stwierdzenia:
Osobisty rozkwit chroni przed... Poczucie stagnacji i pustki naraża na...
• zachowania przestępcze gimnazjalistów i licealistów (palenie, wąchanie narkotyków wziewnych, picie alkoholu, wagary etc.)
• próby samobójcze i zachowania samobójcze (planowanie samobójstwa i poważne myśli na ten temat)
• samookaleczanie poza samobójstwem (bicie albo cięcie siebie, wyrywanie sobie włosów etc.)
• chęć porzucenia szkoły
• depresja
• lęk
• zespół stresu pourazowego (PTSD)
• nawrót choroby psychicznej (nawrót choroby po osiągnięciu klinicznego wyleczenia po terapii)
• zaburzenie psychiczne na skutek pracy w środowisku o wysokim natężeniu konfliktów albo stresu
• zmniejszona produktywność w pracy (nieobecności w pracy)
• częste wizyty u lekarza (z powodu dolegliwości fizycznych i psychicznych/emocjonalnych)
• aktywowanie zestawu genów o nazwie geny utrwalonej reakcji transkrypcyjnej na przeciwności, które zwiększają stan zapalny i zmniejszają produkcję przeciwciał
• przedwczesna śmierć
Te odkrycia są oparte na badaniach naukowych, które prowadziłem przez dziesiątki lat. Poczucie stagnacji i pustki nie tylko utrudnia nasze codzienne funkcjonowanie, zamykając nas w „pętlach” nieelastycznych zachowań, ale stanowi również bramę do poważnej choroby psychicznej i wczesnej umieralności. Nie możemy sobie pozwolić na to, by tę bramę otwierać.
Nikt nie chce dodawać kolejnego elementu do menu problemów ze zdrowiem psychicznym, którymi się martwimy. Zanim i po tym jak temat poczucia stagnacji i pustki stał się popularny, media w dużej mierze traktowały go obojętnie, pozwalając, by zszedł na dalszy plan. Jednak nie możemy ulec pokusie, żeby bagatelizować fakt, że stan poczucia stagnacji i pustki może doprowadzić do „prawdziwej” diagnozy choroby psychicznej i „poważniejszych problemów”.
Choroba psychiczna stanowi ogromne obciążenie indywidualne i społeczne. Około połowy całej populacji doświadczy jej w trakcie swojego życia. Jednak świetnie wyszkoleni lekarze psychiatrzy, którzy mają dobre chęci, zbyt długo skupiają się na diagnozowaniu i leczeniu negatywnych objawów choroby psychicznej. Pomimo zainwestowania miliardów dolarów w tę dziedzinę wiedzy wiele najważniejszych leków nadal ma mniejszą skuteczność w leczeniu objawów depresji, lęku i cierpienia psychicznego niż proste ćwiczenia fizyczne.
Jako osoba, która leczyła się na depresję i PTSD, która rozważała popełnienie samobójstwa, która zażywała leki psychiatryczne, poświęciłem swoje życie zawodowe studiowaniu pozytywnych elementów zdrowia psychicznego. Mój model osobistego rozkwitu uznaje, że choroba psychiczna i zdrowie psychiczne to dwa powiązane ze sobą, ale różne wymiary. Zdrowie nie oznacza jedynie braku choroby. To również obecność dobrostanu. A medycyna często pomija możliwość, że można nauczyć się dobrze funkcjonować w życiu, a nawet rozkwitać, bez całkowitego „wyleczenia” lęku, PTSD, złożonego PTSD, ADHD, OCD albo innych chorób psychicznych lub zaburzeń.
Być może zastanawiasz się, jak to możliwe, żeby być jednocześnie chorą/chorym psychicznie i zdrową/zdrowym psychicznie? Rzeczywiście brzmi to dziwnie, niemalże nieprawdopodobnie. Faktycznie stan poczucia stagnacji i pustki częściej występuje u osób leczących się z powodu choroby psychicznej. Jednak nawet wśród pacjentów leczonych na tak poważne schorzenia jak schizofrenia osobisty rozkwit może się zdarzyć i się zdarza. Przeprowadzone niedawno badania pacjentów z Hongkongu cierpiących na schizofrenię wykazały, że 28 procent spośród nich spełniło kryteria osobistego rozkwitu pomimo walki z jedną z najcięższych chorób psychicznych, jakie istnieją. Wielkość próby nie była duża i być może niereprezentatywna dla wszystkich schizofreników, ale to całkiem dobra wiadomość dla nas wszystkich, którzy zmagamy się ze swoimi większymi czy mniejszymi demonami.
Nie chcę popaść w stan poczucia stagnacji i pustki i zdecydowanie nie chcę być psychicznie chory. Mam przypuszczenie graniczące z pewnością, że ty też tego nie chcesz. Ale musimy sobie zadać pytania, jakiej miary powinniśmy użyć, by ocenić zdrowie psychiczne, jak zdefiniować swój cel końcowy, w jaki sposób mamy go osiągnąć i które metody są najbardziej skuteczne.
W miarę jak dzieliłem się wynikami swojej pracy ze światem, rozkwit zaczął również mnie odnajdywać. Pewnego wieczoru w Glasgow wygłosiłem odczyt na temat swoich badań naukowych. Potem podeszła do mnie grupa osób drżących z podekscytowania, by pogadać. Oznajmili, że należą do ruchu Mad Pride, grupy osób, które doświadczyły choroby psychicznej, działających na rzecz tego, co nazwali „pełnym” z niej wyzdrowieniem. Chcą nie tylko uwolnić się od swojej choroby, ale też nie być przez nią definiowani ani stygmatyzowani.
„Ten stan osobistego rozkwitu może być dla niektórych osób czymś nowym, ale dla nas niczym nowym nie jest”. Przez kilka sekund naukowiec we mnie poczuł się nieco zasmucony. Potem uświadomiłem sobie, jak ekscytujące, jak głęboko znaczące było nastawienie się na wizję wyzdrowienia: przynależeć, mieć swój wkład, mieć cel, pewnie formułować i wyrażać idee i opinie, być akceptowanym i akceptować samego siebie. Ogarnęło mnie poczucie dumy – ja również byłem żywym dowodem na to, że istnieją Dumni Obłąkani.
Pomimo największych wysiłków, by poradzić sobie z tą niezwykle wymagającą dolegliwością, i mimo że może ona okresowo schodzić na dalszy plan, w przypadku wielu z nas choroba psychiczna pozostanie z nami w jakiejś postaci (często w takiej, którą można opanować) przez całe życie. Ale możemy rozwinąć swoje słownictwo, a razem z nim swój potencjał. Możemy skupić się na zdrowym funkcjonowaniu i na pozytywnych krokach, które każdy może podjąć, by stworzyć pozytywny cykl osobistego rozkwitu.
Holistyczna miara zdrowia psychicznego
Pewnie chciałabyś/chciałbyś wiedzieć, w którym miejscu skali pozytywnego zdrowia psychicznego się znajdujesz. Poniżej możesz zerknąć na opracowany przeze mnie kwestionariusz składający się z czternastu punktów, stosowany przez klinicystów od dziesięcioleci jako holistyczna i niezawodna metoda oceny dobrostanu. (Jeśli wolałabyś/wolałbyś zaczekać do końca książki, zanim przejrzysz się w tym konkretnym lustrze, możesz pominąć teraz tę ewaluację).
Każde z poniższych pytań bada jakiś ważny i kluczowy aspekt dobrostanu. Pierwsze trzy oceniają dobrostan emocjonalny. Kolejne pięć pytań sprawdza dobrostan społeczny, a ostatnie sześć pytań mierzy dobrostan psychiczny. Jak zobaczysz, nie musimy mieć tego wszystkiego pod kontrolą, by iść przez życie z zadowoleniem i spełniać kryteria osobistego rozkwitu, a niektóre elementy dobrostanu są ważniejsze niż inne.
Odpowiadając na poniższe pytania, pomyśl o sobie i o swoim życiu w ciągu ostatniego miesiąca:
I znów, celem nie jest sprawdzanie każdego okienka dzień w dzień, ale rozkwitanie na swój własny, indywidualny sposób.
Chociaż poczucie stagnacji i pustki może być często rozpoznane za pomocą zestawu typowych, właściwie rozumianych objawów, nie jest to diagnoza, ale raczej brak dobrostanu. Jeśli nie rozkwitasz, to oznacza, że – w jakimś stopniu – masz poczucie stagnacji i pustki. Niektóre osoby mają silne poczucie stagnacji i pustki, a inni jedynie umiarkowane. Możesz w przybliżeniu ustalić, w którym miejscu spektrum się znajdujesz, podliczając całkowity wynik (sumując wszystkie cyfry, które zakreśliłaś/zakreśliłeś). Jeśli twój wynik jest w przedziale 0-25, możesz mieć silne poczucie stagnacji i pustki. Wynik 26 punktów wskazuje na średni stopień.
Ale pozwól, że ci przypomnę. Niezależnie od tego, gdzie jesteś dzisiaj, nie oznacza to, że musisz w tym miejscu pozostać.
Nowy hymn naszych czasów
Zeszłego lata, kiedy siedziałem, pisząc tę książkę, wśród nastolatków królował nowy hymn. Numb Little Bug Em Beihold stał się sensacją, a kiedy po raz pierwszy go usłyszałem, nie mogłem przestać sobie wyobrażać dzisiejszych nastolatków leżących w swoich łóżkach, którzy czują się widziani, jakby przejrzeli się w lustrze. Najmocniej zapadające w pamięć odniesienie do stanu stagnacji i pustki i towarzyszącego mu wrażenia bycia niewidocznym pojawiło się w wersie: „Jakby twoje ciało było w tym pokoju, ale tak naprawdę ciebie tam nie ma”.
W piosence Beihold pyta, czy ktoś jeszcze czuje się podobnie jak ona. „Tak jakbyś tak naprawdę nie była szczęśliwa, ale jednocześnie nie chciała umrzeć”. Tak, Em, też tak się czujemy. Bardzo wielu spośród nas tak się czuje.
Nazwanie czegoś daje temu moc – i daje nam moc panowania nad tym. Musimy odpowiednio dobrać słowa, żeby opisać jakieś bolesne doświadczenie, zanim w pełni je rozpoznamy w sobie, a tym bardziej poczujemy się utwierdzeni w naszym cierpieniu. Ale potrzebujemy czegoś więcej niż słowo, by zrobić krok ku wyzdrowieniu. Musimy zrozumieć psychologię poczucia stagnacji i pustki, przyczyny leżące u jego podstaw i poznać ścieżkę prowadzącą do trwałego dobrostanu.
Pierwsza część książki pomoże ci zrozumieć, dlaczego mamy poczucie stagnacji i pustki i jaki wpływ ono na nas wywiera, indywidualnie i na nas jako społeczeństwo. Wciąż słyszymy, że pandemia pomnożyła problemy społeczne i ekonomiczne, które istniały już wcześniej. I to prawda. Jak napisał historyk z Uniwersytetu Harvarda Niall Ferguson w artykule opublikowanym na początku 2023 roku w „Washington Post”: „Zaskakujące byłoby, gdyby nagłe odcięcie od sieci społecznych w prawdziwym świecie nie miało negatywnego wpływu na zdrowie psychiczne gatunku stadnych nagich małp człekokształtnych”. W trakcie tych aż nazbyt trudnych lat pandemii miliardy ludzi odizolowały się od siebie nawzajem, znikając w norach swojego życia. W miarę jak pogrążali się w stanie masowej samotności, niepewność, lęk, żal i brak snu zbierały tragiczne w skutkach psychologiczne żniwo w naszym kraju i na całym świecie.
W skali świata stres emocjonalny rośnie, a najsilniej dotyka społeczności znajdujące się w najbardziej niekorzystnej sytuacji społeczno-ekonomicznej i osoby w przedziale wiekowym 15-35 lat. W 2021 roku odsetek licealistek zgłaszających „uporczywe uczucie smutku albo rozpaczy” wzrósł do 57 procent, co oznacza trzydziestosześcioprocentowy wzrost w porównaniu z 2011 rokiem. I nie tylko nastoletnie dziewczęta mają problemy. W 2021 roku rekordowa liczba dorosłych osób przyznała, że doświadczyła „mnóstwo stresu” (41 procent) i „dużo zmartwień” (42 procent) poprzedniego dnia.
Niestety nie chodzi tylko o pandemię. Idziemy tą drogą już od jakiegoś czasu. Gdybyśmy celowo zaplanowali stworzenie takiego świata po to, by promować stan poczucia stagnacji i pustki, zapewne nie wyszłoby nam to lepiej. Podobnie jak tyle innych stanów zdrowotnych rozkłada się on nierówno pod względem rasy, przynależności etnicznej, orientacji seksualnej, płci i wieku.
Wielu spośród nas pragnie poczuć, że nasze życie ma znaczenie. Pragniemy przynależeć. Pragniemy bardziej serdecznych, bardziej opartych na zaufaniu relacji. Pragniemy żyć w społeczeństwie, które akceptuje nas takimi, jacy jesteśmy. Wszystko, czego pragniemy, musi pochodzić od tych, którzy pragną tego samego. W jaki sposób w społeczeństwie wygłodniałych ludzi mogą się oni nawzajem nakarmić tym, czego potrzebują?
W części drugiej niniejszej książki szukam odpowiedzi na to pytanie. Wyznaczę w niej ścieżkę w kierunku rozkwitania, kreśląc historie ludzi w różnym wieku, różnych ras, tożsamości etnicznej, o różnych poziomach dochodów, harmonogramach zajęć i typach osobowości, którzy wyrwali się ze starych kolein, poprawiając swoje codzienne funkcjonowanie. We wszystkich warstwach społecznych i niezależnie od diagnoz zdrowia psychicznego tych samych pięć praktyk – pomyśl o nich jak o pięciu codziennych witaminach – zaszczepia nowe poczucie sensu, połączenia i rozwoju osobistego. Pokażę ci, jak wygospodarować choćby kilka minut w trakcie dnia albo tygodnia, jeśli masz tylko tyle czasu, by zacząć iść tą ścieżką.
Rozkwit działa jak alternatywna forma medycyny. Jeśli kiedykolwiek zdiagnozowano u ciebie anemię, która oznacza niski poziom żelaza we krwi, to wiesz, że wtedy czujesz się słaby, ospały, zmęczony – to swego rodzaju fizyczny odpowiednik poczucia stagnacji i pustki. W podobny sposób, w jaki można leczyć anemię za pomocą suplementów żelaza, można również leczyć poczucie stagnacji i pustki za pomocą tego, co nazywam pięcioma witaminami rozkwitu.
A co jest w tym najlepsze? Badania naukowe dowodzą, że każdy ruch na spektrum dobrego zdrowia psychicznego ma wartość. Jeśli silnemu poczuciu stagnacji i pustki przypiszemy 1, a rozkwitowi 10, to zanim przewrócisz ostatnią stronę tej książki, będziesz wiedzieć, jak przejść od 1 do 10. Każdy wskaźnik życia, zdrowia i umiejętności funkcjonowania danej osoby jest zdecydowanie gorszy, kiedy ma ona poczucie stagnacji i pustki na najniższym poziomie. Przesuwanie się w kierunku rozkwitu, niezależnie od tempa, może mieć głęboki wpływ na twoje życie.
A teraz dowiedzmy się, jak to zrobić.PRZYPISY REDAKCYJNE
CTRA – conserved transcriptional response to adversity (przyp. tłum.).
OCD – nerwica natręctw, obsesje, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne (przyp. tłum.).
Mad Pride – Dumni Obłąkani (przyp. tłum.).
System edukacji w USA różni się od systemu edukacji obowiązującego w Polsce. W USA middle school, odpowiednik dawnego polskiego gimnazjum, obejmuje klasy 6-8, a high school, czyli odpowiednik polskiego liceum, klasy 9-12 (przyp. tłum.).
W trakcie nauki w college’u (przyp. tłum.).
PPD – postpartum depression (przyp. tłum.).
PPL – postpartum languishing (przyp. tłum.).
Prezenteizm – przychodzenie do pracy dla samej obecności (przyp. tłum.).
Jeden z możliwych objawów zespołu stresu pourazowego (przyp. tłum.).