Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Wykład dziejów powszechnych - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wykład dziejów powszechnych - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 667 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

CHRO­NO­LO­GIA HI­STO­RYCZ­NA. HI­STO­RY­KA HI­STO­RIA, JEJ ROZ­GA­ŁĘ­ZIE­NIE, NA CZYM SIĘ OPIE­RA

Dzie­je. Hi­sto­ria

W ob­szer­nym zna­cze­niu bra­na hi­sto­ria obej­mu­je te wszyst­kie wi­do­ki, któ­re tyl­ko w cza­sie i prze­strze­ni do­świad­cze­nie ludz­kie ude­rza­ją. W ści­ślej­szym zna­cze­niu wy­sta­wia hi­sto­ria to, co się w pew­nym miej­scu i w ozna­czo­nym cza­sie z ludź­mi dzie­je. Są w tym trzy wa­run­ki: cza­su, miej­sca i tego co się dzie­je (zmie­nia lub ist­nie). A za­tem, co się dzie­je z dwo­ja­kie­go wzglę­du od­mien­nie wy­kła­dać się daje: albo ma­jąc wzgląd na miej­sce, opi­su­je się to, co w jed­nej chwi­li obec­nie w miej­scu do opi­su wzię­tym uka­zu­je się; albo ma­jąc wzgląd na czas, opo­wia­da się to, co po so­bie na­stę­pu­je ko­le­ją w prze­cią­gu pew­ne­go cza­su. W pierw­szym ra­zie wy­sta­wia się stan obec­nie wspól­ny byt ma­ją­cych rze­czy; w dru­gim od­mia­ny ko­le­ją po so­bie na­stę­pu­ją­cych dzie­jów. W pierw­szym ra­zie wy­sta­wia się stan rze­czy w jed­nym cza­sie, prze­cho­dząc z miej­sca jed­ne­go na dru­gie; w dru­gim od­mia­ny na jed­nym miej­scu za­szłe z cza­su do cza­su. W tym dru­gim ra­zie jest to, że same zda­rze­nia rów­nie się hi­sto­rią na­zy­wa­ją, jak i opo­wia­da­nie tych zda­rzeń, wszak­że same zda­rze­nia dzie­ja­mi, opo­wia­da­nie ich hi­sto­rią (dziej­bą) na­zy­wać chce­my.

Tak tedy jest hi­sto­ria, któ­rą zwać mo­że­my, jed­ną opi­su­ją­cą, dru­gą opo­wia­da­ją­cą.

Hi­sto­ria opi­su­ją­ca

Hi­sto­ria opi­su­ją­ca, ro­dem ludz­kim za­ję­ta, po­trze­bu­je zna­jo­mo­ści zie­mi, po­nie­waż ta jest miesz­ka­niem ludz­kim, to jest prze­strze­nią, czy­li miej­scem hi­sto­rycz­nym, dzie­jar­skim. Opi­sa­nie jej sta­no­wi geo­gra­fię. Wy­miar wiel­ko­ści kuli ziem­skiej i lą­dów na niej oraz ich na kar­tach geo­gra­ficz­nych wy­sta­wie­nie, wy­ło­że­nie róż­nych kuli ziem­skiej wła­sno­ści i fe­no­me­nów po jej czę­ściach wy­da­rza­ją­cych się sta­no­wi od­dział geo­gra­fii ma­te­ma­tycz­nej. Żeby łac­niej roz­po­znać szcze­gól­ne na kuli ziem­skiej miej­sca, lu­dzie róż­ne po­nada­wa­li im na­zwi­ska, zaj­mu­jąc te miej­sca na swój uży­tek, róż­nie się nimi po­dzie­la­li, a te na­zwi­ska i po­mię­dzy od­dziel­ny­mi czę­ścia­mi gra­ni­ce sta­no­wią po­spo­li­tą i wła­ści­wą geo­gra­fię hi­sto­rycz­ną (no­men­kla­tu­ral­ną).

Geo­gra­fia hi­sto­rycz­na

Geo­gra­fia tedy jest po­sa­dą hi­sto­rii opi­su­ją­cej, któ­ra roz­wa­ża­jąc stan miesz­kań­ca albo go wy­sta­wia et­no­lo­gicz­nie, na­ro­do­wie, jak jest przez się, albo sta­ty­stycz­nie, jak sta­no­wią­ce­go stan, pań­stwo.

Et­no­lo­gia, czy­li et­no­gra­fia, to jest opi­sa­nie na­ro­dów wy­kła­da: stan fi­zycz­ny, za­wią­zek spo­łecz­ny, spo­sób w nim utrzy­ma­nia się i wy­ży­wie­nia, oraz jak da­le­ce na to ich po­sa­da i po­ło­że­nie wpły­wa, ich oby­czaj, obej­ście się, sto­pień ukształ­ce­nia, cha­rak­ter, re­li­gia, ję­zyk i tak da­lej.

Geo­gra­fia sta­ty­stycz­na, sta­ty­stycz­ne opi­sy, geo­gra­fia po­li­tycz­na (sta­ty­sty­ka) opi­su­je stan państw; za­sta­na­wia ją: skład, zwią­zek i za­moż­ność kra­jów pań­stwo skła­da­ją­cych, li­czy ona ich lud­ność, wy­ka­zu­je sto­pień eko­no­mi­ki i prze­my­słu, do­pie­roż zwią­zek ich po­li­tycz­ny, sto­sun­ki na­ro­du z wła­dzą (kon­sty­tu­cją), spra­wo­wa­nie kra­ju w za­wia­dy­wa­niu (ad­mi­ni­stra­cji), w są­dow­nic­twie, po­li­cji, za­moż­ność i po­tę­gę pań­stwa w skar­bo­wo­ści, urzą­dze­niu siły zbroj­nej, du­cha na­ro­du i tak da­lej.

Uwa­gi

Roz­róż­nie­nia i po­dzia­łu tu wy­szcze­gól­nio­ne­go pi­sa­rze rzad­ko się do­syć ści­śle trzy­ma­ją. Et­no­gra­fia i geo­gra­fia sta­ty­stycz­na jed­na bez dru­giej od­ręb­nie wy­ło­żyć się nie da. Stan mo­ral­no-fi­zycz­ny na­ro­du po­trze­bu­je do­tknię­cia po­li­tycz­ne­go, tak jak po­li­tycz­ny w opi­sach sta­ty­stycz­nych mo­ral­no-fi­zycz­ne­go – et­no­gra­fii. Oprócz tego opi­sy sta­ty­stycz­ne po­spo­li­cie, a et­no­gra­fia nie­kie­dy na­zy­wa­ne są pro­stą geo­gra­fią i pod tym wy­ra­zem geo­gra­fii, gdy daw­niej rze­czy­wi­ście wszyst­kie sta­ty­stycz­ne i et­no­gra­ficz­ne wia­do­mo­ści obej­mo­wa­no i dziś przy­zwo­icie pod tym imie­niem zna­ne będą, byle o geo­gra­fii po­li­tycz­nej god­ne i na­le­ży­te mieć wy­obra­że­nie.

Miej­sca, na­ro­du i sta­nu ich sta­ty­stycz­ne, czy­li po­li­tycz­ne opi­sa­nie ma być w jed­no­cze­sno­ści (a nie w ko­lei), tym­cza­sem nie­raz na­le­ży­ta bacz­ność od pi­sa­rza na to da­wa­ną nie bywa, do­pusz­cza­jąc się ana­chro­ni­zmów, w któ­rych daw­niej­sze rze­czy z póź­niej­szy­mi wraz plą­ta­ne by­wa­ją. Wszak­że hi­sto­rycz­ne tego ro­dza­ju opi­sy­wa­nia ma­jąc na oku jed­no­cze­sność, nie cier­piąc w ogó­le swo­im ko­lej­ne­go opo­wia­da­nia po­dług prze­mian w ucho­dzą­cym cza­sie, od cza­su do cza­su co­raz in­nym stan miej­sca i na­ro­dów znaj­du­ją, któ­re za­tem za każ­dy raz in­a­czej opi­sy­wać na­le­ży. Stąd waż­na rzecz jest w opi­sach geo­gra­ficz­nych ście­śniać się do jak naj­wię­cej ozna­czo­ne­go cza­su, stąd inny jest opis oko­licz­no­ści pu­blicz­ne­go i pry­wat­ne­go ży­cia tu­dzież sta­ty­stycz­ne­go sta­nu w wie­kach śred­nich od sta­ro­żyt­nych, któ­rych ostat­nich wy­kła­da się w an­ty­kwi­ta­tach. W ta­kim spo­so­bie na­uka an­ty­kwi­ta­tów jest hi­sto­rycz­ną, jest sta­ty­stycz­ną. Lecz geo­gra­fia po­li­tycz­na, czy­li opi­sy sta­ty­stycz­ne roz­ma­ity­mi się oka­zu­ją. Ta­bu­lar­ne, pro­ste i su­che bez związ­ku dań sta­ty­stycz­nych li­cze­nie, bez bra­ku imie­niem sta­ty­sty­ki uczczo­ne (jak­by to wszyst­ko coś wyż­sze­go od geo­gra­fii po­li­tycz­nej było), kie­dy tym­cza­sem ży­cze­nie się zja­wia, aże­by ten wy­raz sta­ty­stycz­nych opi­sów, geo­gra­fii po­li­tycz­nej, sta­nu państw opi­sa­nie za­cho­wa­ne zo­sta­ło dla tych opi­sów, któ­re wy­kła­da­ją stan rze­czy ludz­kich kry­tycz­nie wy­pra­co­wa­ny, kom­bi­na­cyj­ną pra­cą prze­ję­ty i prze­tra­wio­ny, ści­słą dań za­leż­ność, spój­ność i har­mo­nię wy­ja­śnia­ją­ce.

Hi­sto­ria opo­wia­da­ją­ca

Hi­sto­ria opo­wia­da­ją­ca, ro­dem ludz­kim za­ję­ta, po­trze­bu­je zna­jo­mo­ści cza­su, po­nie­waż w jego bie­gu i ko­lei lu­dzie swe ży­cie pę­dzą. Ob­rót księ­ży­ca i zie­mi (słoń­ca) wska­zu­je lu­dziom od­mia­ny i prze­dzia­ły cza­su. Wy­ło­że­nie wy­mia­ru, na­stęp­stwa i ob­li­cze­nia cza­su sta­no­wią chro­no­lo­gię. Ści­słe i do­kład­ne po­dług tych ob­ro­tów ciał nie­bie­skich cza­su ob­li­cza­nie i oce­nie­nie róż­nych środ­ków w tej mie­rze przed­się­bra­nych, na­le­ży do chro­no­lo­gii ma­te­ma­tycz­nej. Ja­kie zaś środ­ki roz­ma­ite na­ro­dy w tej mie­rze ob­ra­ły i ja­kim spo­so­bem po­rów­ny­wać i ob­li­czać ich roz­ma­ite li­cze­nie, tym się zaj­mu­je chro­no­lo­gia hi­sto­rycz­na.CHRO­NO­LO­GIA HI­STO­RYCZ­NA

Wy­miar cza­su

Z róż­ne­go na­ro­dów przy­zwo­le­nia po­wsta­ją go­dzi­ny, dni, mie­sią­ce i lata sztucz­ne, czy­li urzą­dzo­ne (ci­vi­les, ar­ti­fi­cia­les). Etru­sko­wie i nie­któ­re w Ita­lii na­ro­dy li­czy­ły lata dzie­się­cio­mie­sięcz­ne (ma­ją­ce dni 304). Wszak­że po­wszech­nie usi­łu­ją się na­ro­dy trzy­mać mie­się­cy i lat księ­ży­co­wych lub sło­necz­nych, Ara­bo­wie a za nimi wszy­scy ma­ho­me­ta­nie li­czą lata księ­ży­co­we (ma­ją­ce dni 354), któ­re żeby nie chy­bia­ły bie­gu księ­ży­ca, prze­stęp­ne lata, są roz­rzu­co­ne w cy­klu lat księ­ży­co­wych 30.

Gre­cy li­czy­li mie­sią­ce i lata księ­ży­co­we, ale je chcie­li sto­so­wać do lat sło­necz­nych, przez przy­da­wa­nie mie­się­cy przy­by­szo­wych, dla któ­re­go wy­naj­dy­wa­li cy­kle: dwu­let­ni, czte­ro­let­ni, ośmio­let­ni i (Me­to­na) dzie­więt­na­sto­let­ni, któ­re­go się nadal trzy­ma­li.

Rzy­mia­nie z nie­pew­nym od­mie­nia­niem lat swo­ich wpa­dli byli w wiel­ki od­męt, kie­dy Ju­liusz Ce­zar nie­ma­łe uchy­bie­nia spro­sto­wał (an­nus con­fu­sio­nis, ma­ją­cy dni 445). Z tych tru­dów Ce­za­ra po­wstał ka­len­darz ju­liań­ski lat sło­necz­nych, na nie­rów­ne mie­sią­ce po­dzie­lo­nych, z cy­klem ju­liań­skim, tak że co rok czwar­ty jest ro­kiem prze­stęp­nym. Chrze­ści­ja­nie tym spo­so­bem czas swój li­czy­li, tyl­ko że nowy rok po róż­nych miej­scach i w róż­nych cza­sach róż­nie był bra­ny, nim się po­wszech­niej do 1 stycz­nia wró­cił. W ta­kim li­cze­niu, pod ko­niec XVI wie­ku oka­za­ło się, że rok ju­liań­ski z istot­nym sło­necz­nym uchy­biał o dni 10, że po­trze­ba go było po­pra­wić; ja­koż (r. 1582) Grze­gorz XIII pa­pież nad­li­cze­nie dni cof­nął i nadal po­rzą­dek w omi­ja­niu prze­stęp­nych lat co rok set­ny ( a co czte­rech­set­ny prze­stęp­nym zo­sta­wu­jąc) wska­zał. Chrze­ści­jań­stwo ła­ciń­skie to przy­ję­ło i to się zo­wie ka­len­da­rzem gre­go­riań­skim, czy­li no­we­go sty­lu (novi sti­li), jak ju­liań­ski daw­ne­go sty­lu (ve­te­ris sti­li). Fran­cu­zi jesz­cze ści­ślej­sze usi­ło­wa­li wpro­wa­dzić li­cze­nie, oznaj­mu­jąc lu­do­wi chwi­lę sar­nę, kie­dy się rok sło­necz­ny istot­nie za­czy­nał.

Na­stęp­stwo cza­su (ery)

Nie mia­ła sta­ro­żyt­ność epok, od któ­rych by ery w po­spo­li­tym uży­ciu bę­dą­ce li­czy­ła. Od astro­no­mów była uży­wa­na era Na­bo­na­sa­ra. W Gre­cji i Rzy­mie wy­mie­nia­no lata po na­zwi­sku ja­kich urzęd­ni­ków, epo­ni­mów, kon­su­lów. Pi­sa­rze dzie­jów grec­cy i rzym­scy uży­wa­li nie­kie­dy ery, jaka im do my­śli przy­pa­dła (jak kro­ni­ka Pa­ros, Pa­ter­cu­lus). Naj­czę­ściej przez pi­sa­rzy była uży­wa­na era olim­piad, któ­rych li­cze­nie w tym nie­do­god­ne, że każ­da olim­pia­da czte­ry lata obej­mo­wa­ła. Inne zda­rze­nia waż­ne w dzie­jach grec­kich, np. przy­by­cie Ke­krop­sa, zbu­rze­nie Troi, nie mogą się na ja­kie ery przy­dać, bę­dąc nie­pew­ne­go cza­su. Epo­ka za­ło­że­nia Rzy­mu róż­nie ozna­cza­na (r. 754, 747), a War­ro­na od tej epo­ki (od r. 754 wy­łącz­nie) li­cze­nie jest naj­błęd­niej­sze, gdyż trzy lata (po­dług jego daty od za­ło­że­nia Rzy­mu rok 386, 430 i 445) na­zbyt wtrą­cił, nad­li­czył.

Olim­pia­dy…….. 776 w lip­cu.

Rzym u War­ro­na……753 21 kwiet.

u Ka­to­na …. 751

u At­ty­ka…………………749

u Fab Pik­to­ra..747

Na­bo­na­sa­ra……. 747 26 lut.

Cykl Me­to­na……. 432 16 lip.

Se­leu­ki­dów.… 312 30 paź­dzier­ni­ka].

Pon­tyj­sko-Bos­for­ska 297

At­tyc­ka czy­li kro­ni­ki Pa­ros. 264

Hisz­pań­ska…….. 38 1 stycz.

In­dyk­cje pa­pie­skie….. 38 1 stycz.

Chrze­ści­jań­ska……. 1 31 grud.

1 1 stycz……….11 stycz.

Dio­kle­cja­na…….. 284 29 sierp,

He­dżry……… 622 16 lip.

Fran­cu­ska 1792 24 wrześ.

Pew­niej­szą by była era kon­su­lar­na, tyl­ko że kon­su­lo­wie róż­ny­mi cza­sy urzę­dy obej­mo­wa­li.

Do­pie­ro póź­niej zja­wi­ła się era Alek­san­dryj­ska, czy­li Se­leu­ki­dów (u Ży­dów zwa­na con­trac­tu­um), tu­dzież era pon­tyj­sko­bos­for­ska, któ­re były w ustron­nych grec­kich sie­dli­skach zna­ne.

Żeby ob­jąć wszy­stek czas hi­sto­rycz­ny, chcia­no li­czyć lata od stwo­rze­nia świa­ta. Od stwo­rze­nia też świa­ta swo­im spo­so­bem wiel­ka część chrze­ści­jań­stwa wschod­nie­go oraz od XI wie­ku Ży­dzi li­czą. Roz­ma­itość dań w nie­pew­nej rze­czy uczy­ni­ła w tym za­bie­gi da­rem­ny­mi. Żeby te trud­no­ści za­ła­twić Jó­zef Just Sca­li­ger (t 1609) z po­łą­czo­nych trzech cy­klów: księ­ży­co­we­go, sło­necz­ne­go i in­dyk­cjów, z lat ju­liań­skich, zło­żył pe­riod wy­so­ko się za­czy­na­ją­cy, co dla chro­no­lo­gów dłu­go słu­ży­ło za re­gu­ło­wą nie­ja­ko erę, dla wie­lo­ści liczb nie­do­god­ną. Dziś po­wszech­nie do ob­li­cza­nia lat w dzie­jach sta­ro­żyt­nych uży­wa­ją się lata li­czo­ne w górę od ery chrze­ści­jań­skiej, któ­rej z po­wszech­ne­go li­cze­nia lat w chrze­ści­jań­stwie epo­ka jest do­brze wia­do­ma i ści­śle wska­za­na. Zo­wie się ona erą chrze­ści­jań­ską, erą od na­ro­dze­nia Chry­stu­sa, lecz przez myl­ne ob­li­cze­nie Dio­ni­zju­sza Ma­łe­go (Exi­gui, t 556), któ­ry tę erę wy­my­ślił, a któ­ra we dwa wie­ki póź­niej w uży­cie po­spo­li­te we­szła, na­ro­dze­nie Chry­stu­sa przy­pa­dło trze­ma la­ta­mi wcze­śniej. Cóż­kol­wiek bądź, epo­ka tak ozna­czo­na na­ro­dze­nia Chry­stu­sa, czy­li epo­ka ery chrze­ści­jań­skiej, sta­je się w chro­no­lo­gii hi­sto­rycz­nej je­dy­ną epo­ką er, do któ­rych wszyst­kie inne przez chrze­ści­jań­skich pi­sa­rzy są zno­szo­ne, to jest ery chrze­ści­jań­skiej i ery przed­chrze­ści­jań­skiej, przed Chry­stu­sem, przed erą chrze­ści­jań­ską.

Po róż­nych miej­scach, z róż­nych oko­licz­no­ści po­wsta­ły róż­ne ery: od wpro­wa­dze­nia ka­len­da­rza ju­liań­skie­go do Hisz­pa­nii – hisz­pań­ska uży­wa­na w Hisz­pa­nii do XV wie­ku, od prze­śla­do­wa­nia chrze­ści­jan za Dio­kle­cja­na – dio­kle­cjań­ska, do­tąd na Wscho­dzie uży­wa­na, od cza­su ustę­pu z Mek­ki Mo­ham­me­da – he­dżry; od usta­no­wie­nia rze­czy­po­spo­li­tej fran­cu­skiej.

Ob­li­cza­nie hi­sto­rycz­ne­go cza­su

Ma­jąc wia­do­my wy­miar cza­su ja­kie­go na­ro­du i na­stęp­stwo wska­za­ne przez cy­kle, pe­rio­dy, ery, łac­no jest przez pro­ste aryt­me­tycz­ne dzia­ła­nia jed­ne z dru­gi­mi po­rów­ny­wać, czas od­po­wied­ni w dru­gim spo­so­bie li­cze­nia po­zna­wać. Uwa­żać w tym jed­nak po­trze­ba, aże­by na każ­dy raz brać do dzia­ła­nia licz­bę roku przede­po­ko­we­go. Przed sobą za­wsze w dzia­ła­niu mamy dwie ery, a w nich lata star­szej mia­nu­ją epo­kę młod­szej. Gdy tedy dwie ery wspól­nie w jed­no­staj­nym kie­run­ku bie­gą ro­kiem przede­po­ko­wym, będą lata star­szej od roku mia­nu­ją­ce­go mniej­sze o je­den. Gdy zaś dwie ery wstecz sie­bie po­stę­pu­ją, ro­kiem przede­po­ko­wym bę­dzie licz­ba od roku mia­nu­ją­ce­go epo­kę, więk­sza jed­nym. W ob­li­cze­niu prze­to na to sta­tecz­nie wzgląd mieć na­le­ży i wszel­kie dzia­ła­nia z licz­bą roku przede­po­ko­we­go od­by­wać. Tak np. je­śli Rzym po­dług War­ro­na za­ło­żo­ny roku przed erą chrze­ści­jań­ską 753, więc rok przede­po­ko­wy 754 bę­dzie licz­bą do dzia­ła­nia.

Je­śli rok pierw­szy olim­piad od­po­wia­da ro­ko­wi przed erą chrze­ści­jań­ską 776/775, za­tem rok przede­po­ko­wy jest 777/776. Rok pierw­szy ery chrze­ści­jań­skiej jest ro­kiem Rzy­mu po­dług

War­ro­na 754, a za­tem rok przede­po­ko­wy ery chrze­ści­jań­skiej jest ro­kiem od za­ło­że­nia Rzy­mu 753 (bo 754 – 1 = 753) itd.

W po­rów­na­niu lat nie­rów­nych, jak np. księ­ży­co­wych ze sło­necz­ny­mi uła­twia ob­li­cza­nie i naj­mniej ule­ga­ją­cym omył­kom czy­ni znie­sie­nie upłyn­nio­ne­go cza­su jed­nej ery aż włącz­nie do roku przede­po­ko­we­go na dni i ob­li­cza­nych lat i ich cy­klów tak­że na dni, któ­re się li­czą, su­mu­ją, odej­mu­ją i łac­no na lata dru­giej ery prze­dzie­la­ją.

Chro­no­lo­gia tedy jest po­sa­dą hi­sto­rii opo­wia­da­ją­cej, któ­ra roz­wa­ża­jąc od­mia­ny w ro­dzie ludz­kim albo wy­sta­wia po­stęp w kul­tu­rze na­ro­du przez się uwa­ża­ne­go, albo prag­ma­tycz­nie z wa­run­ków jego ży­cia po­li­tycz­ne­go.

Hi­sto­ria kul­tu­ry wy­kła­da po­stęp i od­mia­ny rodu ludz­kie­go w jego re­li­gij­nym, mo­ral­nym i oby­cza­jo­wym ukształ­ce­niu, w jego spo­łecz­nym urzą­dze­niu się, w jego dzia­łal­no­ści i zdol­no­ściach, ja­kie się ob­ja­wia­ją w jego pra­cy ręcz­nej i umy­sło­wej, es­te­tycz­nie w sztu­kach oży­wio­nych, a fi­lo­zo­fią wspar­ty zo­sta­je w swych ro­zu­mo­wych, na­uko­wych, pi­śmien­nych i na­uko­wych pło­dach.

Hi­sto­ria prag­ma­tycz­na, czy­li po­li­tycz­na opo­wia­da wyż­sze kształ­ce­nie się związ­ków po­li­tycz­nych, tak co do skła­du ich we­wnętrz­ne­go jako też i ze­wnętrz­nych sto­sun­ków mię­dzy nimi, stąd pra­wo­daw­stwo oraz rzecz dy­plo­ma­cji i spra­wy wo­jen­ne od niej są nie­od­łą­czo­ne, tu­dzież wy­ja­śnie­nie na każ­dy raz uspo­so­bień, sprę­ży­sto­ści, mocy pań­stwa i na­ro­dów jego.

Uwa­gi

Roz­róż­nie­nia i po­dzia­łu tu wy­szcze­gól­nio­ne­go pi­sa­rze do­syć się pil­nu­ją, cho­ciaż hi­sto­rie kul­tu­ry i prag­ma­tycz­na jed­na bez dru­giej obejść się nie mo­gą­je­śli na­le­ży­cie trak­to­wa­ne być mają. Na kul­tu­rę na­ro­dów wpły­wa­ją ich po­ło­że­nie po­li­tycz­ne, a po­li­tycz­ne ży­cie jest wy­pad­kiem ich kul­tu­ry. Lecz je­śli ko­lej­ny wy­kład dzie­jów sta­no­wi wła­ści­wą hi­sto­rię, wy­kład jej ści­śle lat trzy­ma­ją­cy się mie­wa so­bie da­wa­ny ty­tuł an­na­łów, chro­no­lo­gii, chro­no­gra­fii. Znacz­niej­sze zda­rze­nia w dzie­jach sta­no­wią epo­ki hi­sto­rycz­ne, a pew­ne od­dzia­ły, pe­rio­dy no­szą so­bie wła­ści­wy cha­rak­ter, któ­rym od­zna­czać się dają. Stąd łac­no jest dzie­lić opo­wia­da­nie dzie­jów na pew­ne od­dzia­ły, pe­rio­dy, okre­sy. Opo­wia­da­nie to w ta­kim skła­dzie nosi ty­tu­ły: dzie­jów, hi­sto­rii, chro­no­lo­gii, hi­sto­rii chro­no­lo­gicz­nej, kro­ni­ki, an­na­łów, rocz­ni­ków, let­ni­ków. Lecz nie z po­wo­du ty­tu­łów, ale z po­wo­du roz­ma­ite­go opo­wia­da­nia lub wy­kła­du dzie­jów hi­sto­ria, czy­li dzie­ła hi­sto­rycz­ne w niż­szym lub do­stoj­niej­szym uka­zu­ją się sta­nie. Ta­bu­lar­ne, pro­ste i su­che bez ozdób i związ­ku zda­rzeń li­cze­nie, bez bra­ku bywa czczo­ne hi­sto­rii imie­niem, kie­dy tym­cza­sem wy­raz ten hi­sto­rii za­cho­wa­nym po­wi­nien by być pło­dom hi­sto­rycz­nym, czy­li hi­sto­rii (dziej­bie) ta­kiej, któ­ra wy­kła­da dzie­je ludz­kie kry­tycz­nie wy­pra­co­wa­ne, kom­bi­na­cyj­nym roz­po­zna­niem prze­ję­te i prze­tra­wio­ne, ści­słą ko­lei wy­pad­ków za­leż­ność, spo­koj­ność i zu­peł­ność wy­ja­śnia­ją­ce, w my­ślach du­chem god­no­ści, mocy i wznio­sło­ści pod­nie­sio­ne, z do­bo­rem, w związ­ku, w od­cie­niach i jed­no­ści, we wszyst­kie pięk­no­ści opo­wia­da­niu przy­zwo­ite przy­stro­jo­ne.

Hi­sto­ria opar­ta na:Geo­gra­fii (ma­te­ma­tycz­na) no­men­kla­tu­ral­na­Chro­no­lo­gii (ma­te­ma­tycz­na) hi­sto­rycz­na­hi­sto­ria opi­su­ją­ca et­no­gra­fia sta­ty­stycz­na, po­li­tycz­na­hi­sto­ria opo­wia­da­ją­ca kul­tu­ry, po­li­tycz­na, prag­ma­tycz­naHI­STO­RY­KA

Hi­sto­ry­ka roz­wa­ża dzie­jo­wa­nie, czy­li hi­sto­rycz­ny, dzie­jar­ski trud, jaki hi­sto­ryk, dzie­jarz po­dej­mu­je.

Żeby dzie­je skre­ślił, musi je po­znać. Dwa tedy dla hi­sto­ry­ki otwie­ra­ją się do roz­pa­try­wa­nia wi­do­ki; ba­da­nia dla po­zna­nia po­zna­nych wy­ło­że­nie opo­wie­dze­niem lub opi­sa­niem.

Ba­da­nia

Ba­da­nia są dwo­ja­kie: kry­tycz­ne i fi­lo­zo­ficz­ne, czy­li kom­bi­na­cyj­ne. Pierw­sze są wła­ści­wie żmud­nym po­szu­ki­wa­niem, śle­dze­niem, szpe­ra­niem, dru­gie wznio­słym roz­po­zna­wa­niem, zgłę­bia­niem.

Kry­ty­ka wy­szu­ku­je i wy­ja­śnia bytu, wy­da­rzeń, wy­pad­ków rze­czy­wi­stość. Na to są źró­dła, po­mni­ki hi­sto­rycz­ne: nie­me (two­ry przy­ro­dze­nia, lub ręką ludz­ką wy­ro­bio­ne, albo dźwi­gnio­ne), pi­śmien­ne (na­pi­sy, do­ku­men­ty, księ­gi), ust­ne (po­da­nia, śpie­wy).

Pierw­szy dla niej tj. kry­ty­ki] wa­ru­nek prze­świad­czać się o ich au­ten­tycz­no­ści i nie­ska­zi­tel­no­ści. Fał­szy­we, pod­su­nio­ne nie są nie­uży­tecz­ny­mi, kie­dy au­ten­tycz­ność ich fał­szu po­zna­ną zo­sta­nie.

Dru­gim wa­run­kiem jest opie­rać się głów­nie i je­dy­nie na świa­dec­twach na­ocz­nych, współ­cze­snych; póź­niej­sze, z po­wta­rza­nia lub przy­po­mnie­nia wy­ni­ka­ją­ce, po­czy­ty­wać za przy­świad­cze­nia.

Trze­cim na osta­tek wa­run­kiem i za­da­niem jest wy­ro­zu­mie­wać to, co ob­ja­wia­ją, co wie­dzą świa­dec­twa i przy­świad­cze­nia: czy­li rzecz do­sta­tecz­nie i czy­sto wy­sta­wi­ły, czy nie­zu­peł­ną i skrzy­wio­ną, jak rzecz wi­dzą i poj­mu­ją, czy są szcze­re, czy w złu­dze­niu, czy zmy­śla­ją­ce lub kłam­li­we.

Kry­ty­ka sama so­bie przy­go­to­wy­wa ma­te­ria­ły, to jest wy – do­by­wa i ob­ja­śnia źró­dła, czy­li po­mni­ki hi­sto­rycz­ne. Stąd po­wsta­ły róż­ne na­uki źró­dła hi­sto­rycz­ne ob­ja­śnia­ją­ce (ar­che­olo­gia, an­ti­qu­ita­tes, nu­mi­zma­ty­ka, he­ral­dy­ka, sfra­gi­sty­ka, pa­le­ogra­fia, epi­gra­fi­ka, hie­ro­gli­fi­ka, dy­plo­ma­ty­ka, wia­do­mość o hi­sto­ry­kach i pi­sa­rzach itd.).

W tym tru­dzie śled­czym źró­deł dzie­jar­skich licz­ba świa­dectw nic nie zna­czy, sko­ro jed­no rzecz rze­tel­niej wy­sta­wi. Po­wa­ga świad­ka ustę­pu­je nie­raz przy­świad­cze­niu bądź opar­te­mu na lep­szym za­gu­bio­nym świa­dec­twie, bądź wy­ni­ka­ją­ce­mu z lep­sze­go rze­czy po­ję­cia, bo są rze­czy, któ­re z od­da­le­nia bądź miej­sca, bądź cza­su in­nym do­kład­niej po­zna­wać się dają ani­że­li zbyt bli­skie­mu świad­ko­wi.

W ca­łym tym kry­tycz­nym śle­dze­niu źró­deł i z nich wy­da­rzeń wy­do­by­ciu kry­tyk źró­dła źró­dła­mi ob­ja­śnia, bo mię­dzy nimi jest splą­ta­nie ści­słe, jest wza­jem­nej wy­ni­kli­wo­ści ciąg. W ca­łym tym śle­dze­niu po­dej­mu­je trud ba­dań fi­lo­zo­ficz­nych, kom­bi­na­cyj­nych. Kry­ty­cyzm traf­nie wi­dzą­cym nie bę­dzie, je­śli mu fi­lo­zo­ficz­no-kom­bi­na­cyj­nych za­brak­nie zdol­no­ści. Dwo­ja­kie ba­da­nia dla po­zna­nia dzie­jów są nie­roz­łącz­ne w dzie­jo­wa­niu : ła­twiej od na­stęp­nych kry­tycz­ne od­osob­nić w ra­zach, gdy byt i zda­rze­nia do­sta­tecz­nie udo­wod­nio­ne i wy­ja­śnio­ne nie po­trze­bu­ją się od­wo­ły­wać do źró­deł.

Ba­da­nie dzie­jów jest fi­lo­zo­ficz­ne, bo ma przed sobą czło­wie­ka, kom­bi­na­cyj­ne, bo ma na oku wza­jem­ną zda­rzeń za­leż­ność, cią­głą wy­ni­kłość, każ­de­go przy­czy­ny i skut­ki. Ba­dacz roz­po­zna­je i zgłę­bia ko­ja­rze­nie się, ko­jarz­nię zda­rzeń i wi­do­ków, ja­kie przed nim dzie­je roz­ta­cza­ją.

Do roz­wa­gi ba­da­cza sta­je z jed­nej stro­ny to wszyst­ko, co na lu­dzi dzia­ła, z dru­giej dzia­ła­nie i spra­wy ludz­kie, głów­ny i je­dy­ny jego roz­po­zna­wa­nia wi­dok.

Czło­wiek jest oto­czo­ny i par­ty nie­zli­czo­ny­mi oko­licz­no­ścia­mi, któ­re na nie­go wy­wie­ra­ją swój wpływ, a te wszyst­kie do trzech od­no­szą się wzglę­dów: do miej­sca, do cza­su i do za­cho­dzą­cych wy­pad­ków (w miej­scu i cza­sie). Ba­dacz tych wzglę­dów ani na chwi­lę za­po­mnieć tnie] może bez po­pad­nie­nia w błęd­ne wy­ro­zu­mie­nia.

Dzia­ła­nie ludz­kie jest głów­nym i osta­tecz­nym dzie­jar­skie­go ba­da­nia wi­do­kiem. Sta­je przed ba­da­czem:

Czło­wiek hi­sto­rycz­ny, nie ten, ja­kie­go so­bie jit (jęt, ide­ał) lub do­sko­na­łość fi­lo­zo­fia two­rzy, ale czło­wiek prze­szło­ści, czło­wiek z ze­szłe­go do­świad­cze­nia ode­rwa­ny. (Bo przy­szłość, przy­szło­ści i koń­ca od­ga­dy­wa­nie wy­ro­zu­mo­wa­nie mija hi­sto­rycz­ny trud prze­szłość roz­po­zna­ją­cy). Czło­wiek ob­da­rzo­ny uspo­so­bie­niem, zdol­no­ścia­mi cia­ła i umy­słu (fi­zjo­lo­gia, an­tro­po­lo­gia) nie­czyn­nym, nie dzia­ła­ją­cym być nie może. W dzia­ła­niu kie­ru­je nim po­trze­ba, myśl, po­ję­cie, żą­dza do­pię­cia, nie sam je­den jest, są dru­dzy.

Czło­wiek jest to­wa­rzy­ski w spo­łe­czeń­stwie i z nie­go wy­łą­czyć się nie może. Spo­łecz­ność jego po­wszech­na na ca­łej kuli ziem­skiej roz­sa­dzo­na, po­kru­szo­na na nie­zli­czo­ne spo­łecz­no­ści mniej­sze lub więk­sze, roz­ry­wa­ją­ce się lub spa­ja­ją­ce i w jed­no zle­wa­ją­ce. Pierw­szy za­ród od­ręb­nej spo­łecz­no­ści – ro­dzi­na, roz­ro­dze­nie się, wspól­ność szcze­pu (ko­lo­ru), po­by­tu, oby­cza­ju, ję­zy­ka, po­ję­cia lub uprze­dze­nia. In­nym po­cząt­kiem od­ręb­no­ści są sto­wa­rzy­sze­nia do­mnie­ma­ne lub umó­wio­ne, za­wią­za­ne: dla zy­sku (han­dla­rze, ka­pi­ta­li­ści) albo pra­cy, bądź umy­sło­wej, bądź ręcz­nej (na­uko­we, aka­de­mie itd., re­li­gij­ne sek­ty, pro­pa­gan­dy róż­nych po­jęć itd.), sztuk ob­ra­zo­wych, rol­nic­twa, rze­miosł, in­du­strii itd. Spo­łe­czeń­stwa i sto­wa­rzy­sze­nia są słu­żeb­ne, gdy je kie­ru­je je­den (wła­ści­ciel lub przed­się­bior­ca), w róż­nym stop­niu swo­bod­ne, gdy ule­ga­ją wspól­ne­mu kie­run­ko­wi wie­lu, lub same się rzą­dzą i po­wo­du­ją.

Spo­łecz­no­ści i sto­wa­rzy­sze­nia jako z lu­dzi zło­żo­ne, w by­cie swym uspo­so­bie­nia i zdol­no­ści ludz­kie ob­ja­wia­jąc ro­dzą się, trwa­ją i ob­umie­ra­ją lub giną jak po­je­dyn­czy czło­wiek, są ob­ra­zem czło­wie­ka w miej­scu i cza­sie i wśród wy­da­rzeń dzia­ła­ją­ce­go. Do­świad­cza­ją po­wo­dze­nia lub nie­do­li, do­god­ne są in­nym lub za­wa­dza­ją swy­mi na­ło­ga­mi, prze­są­da­mi, wy­łą­cze­niem się (ego­izm, esprit de corps), wy­cień­cza­niem dru­gich (eks­plo­ato­wa­niem chci­wym i nie­wy­ro­zu­mia­łym), nie­do­pusz­cza­niem do swych za­bie­gów in­nych, wte­dy, kie­dy się roz­wi­ną w in­nych zdol­no­ści i po­trze­ba lub żą­dza przed­się­bior­stwa (wy­ra­dza­ją­ce się w uzur­pa­cje i mo­no­po­lia).

Spo­mię­dzy związ­ków spo­łecz­nych naj­zna­mie­nit­szym dla dzie­ja­rza wi­do­kiem są na­ro­dy i pań­stwa. Zło­żo­ne z po­je­dyn­czych lu­dzi, z mno­gich spo­łe­czeństw, sto­wa­rzy­szeń, z plą­ta­ni­ny roz­licz­nych ży­wio­łów, roz­wi­ja­ją do roz­wa­ża­nia ży­cie ludz­kie na ob­szer­nym polu, na wyż­szym sta­no­wi­sku, po­wo­łu­ją do roz­pa­try­wa­nia, jak są same w so­bie, jak są wzglę­dem in­nych, w spo­łe­czeń­stwie in­nych, w spo­łe­czeń­stwie kuli ziem­skiej.

W so­bie sa­mym roz­pa­try­wa­ny na­ród jawi się w pew­nym stop­niu kul­tu­ry, w ży­wot­nych jego si­łach uka­zu­ją się uspo­so­bie­nia, pew­na myśl, ma wy­ro­by umy­sło­we lub ręcz­ne, na­ro­do­we lub pew­nych klas lu­dzi, to­wa­rzy­skość jego jak da­le­ce spo­jo­na lub roz­przę­żo­na, sto­sun­ki za­ży­ło­ści mię­dzy kla­sa­mi, sta­na­mi, gmi­na­mi, or­ga­ni­za­cja, pra­wa, prze­pi­sy po­rząd­ko­we, wła­dza, sto­su­nek na­ro­du i miesz­kań­ców z wła­dzą, po­li­ty­ka we­wnętrz­na.

W spo­łecz­nym z in­ny­mi na­ro­da­mi po­ło­że­niu na­ród czy pań­stwo jak roz­le­głe ma sto­sun­ki, w czym je utrzy­mu­je z po­trze­by, dla ko­rzy­ści, przy­pad­ko­wo lub umow­nie; w dzia­ła­niach wie­le na­ro­dów po­ru­sza­ją­cych, czy nie­pod­le­gły, czy w ja­kich związ­kach lub za­leż­no­ściach, jak sprzy­mie­rzo­ny, ja­kie z in­ny­mi sto­sun­ki za­cho­wu­je, po­li­ty­ka ze­wnętrz­na, prag­ma­ty­ka.

W każ­dym z na­po­mknio­nych i nie wy­mie­nio­nych wzglę­dzie ob­ja­wia ży­cie czło­wie­ka i to­wa­rzy­sko­ści jego, w oko­licz­no­ściach cza­su i miej­sca prze­cho­dzi to­czą­ce się ko­le­je zmien­nej doli i losu.

Plą­ta­ni­na tak mno­gich, z róż­no­rod­nych pier­wiast­ków wy­ni­ka­ją­cych ży­wio­łów, aby z niej od­kryć cią­gły wą­tek, po­ru­sza­ją­ce ją sprę­ży­ny, przy­czy­ny wy­pad­ków, zmian i prze­obra­żeń, z nich wy­ni­ka­ją­ce skut­ki i na­stęp­stwa, wy­ma­ga ba­daw­cze­go ko­ja­rze­nia, kom­bi­na­cji i fi­lo­zo­ficz­nej roz­wa­gi.

Roz­wa­ga ta wszyst­kie szcze­gó­ły w związ­ku i spój­ni na­wo­dzi do ogól­nych sta­no­wisk i wi­do­ków, dla dzie­jów po­wszech­nych wiel­kie ob­ra­zy zmian prze­szło­ści roz­ta­cza­ją­cych; wy­ro­zu­mie­wa spra­wy i po­stęp czło­wie­ka kuli ziem­skiej.

Ja­wią się ja­kie­go ro­dza­ju dość licz­ne wy­da­rze­nia: ba­da­cza bacz­ność do­strze­że nie­raz, że są wy­jąt­ka­mi i dla­te­go od współ­cze­snych pil­niej były do­strze­ga­ne.

Ja­wią mu się licz­ne po­do­bień­stwa, nie­raz pra­wie jed­no­staj­no­ści, on nie ma łu­dzić się nimi ani gu­bić swe­go sądu, do­pó­ki nie do­strze­że, nie od­kry­je róż­nic.

Ob­ja­wi mu się wi­dok jaki umysł jego za­chwy­ca­ją­cy, on nie ma prze­stać na wra­że­niu, ja­kie rze­czy­wi­stość jego nań czy­ni, do­pó­ki nie po­dej­mie wie­lo­stron­ne­go roz­pa­try­wa­nia.

Są zda­rze­nia od lu­dzi nie za­le­żą­ce, są siły nad­ludz­kie ich spra­wa­mi po­wo­du­ją­ce; nie tra­ci ich z oka ba­dacz, ale on po­zna­je głów­nie i je­dy­nie ludz­kie prze­szło­ści dzia­ła­nia. Sta­je przed nim czło­wiek i spo­łecz­ność człe­cza, czy­li lu­dzie sku­pie­ni . Hi­sto­ry­ka z do­świad­cze­nia prze­szło­ści nie­zli­czo­ne tego czło­wie­ka sta­no­wi­ska do­by­wa, jaką się ko­le­ją w ro­dzie ludz­kim to­czą, wy­ty­ka, przy­kła­da­mi po­pie­ra; hi­sto­ryk jej po­wo­dem, tej prze­szło­ści ob­ra­zy poj­mu­je i kre­śli.

Hi­sto­rio­gra­fia

Po­zna­ne spra­wy ludz­kie skre­ślić, opo­wie­dzieć, opi­sać jest ostat­nim dla hi­sto­ry­ka za­da­niem.

Hi­sto­rią się zo­wią naj­such­sze za­pi­sy­wa­nia zda­rzeń, kro­ni­ki, an­na­ły, chro­no­gra­fie, roz­licz­ne wy­da­rzeń ob­li­cza­nie, roz­wi­ja­nie, naj­prost­sze po­wiast­ki, naj­po­ciesz­niej­sze opo­wia­da­nia, aneg­do­ty, ro­man­se, zmy­ślo­ne nie­wi­da, mia­no­wi­cie , gdy ko­le­ją cza­su po­stę­pu­ją, na­zwę hi­sto­rii uzy­sku­ją.Czę­sto bar­dzo dzie­je są opo­wia­da­ne w ce­lach ja­kich, dla po­par­cia do­świad­cze­niem prze­szło­ści pew­nych mak­sym, za­sad, po­jęć, uro­jeń, dla obro­ny apo­lo­ge­tycz­nie, pa­ne­gi­rycz­nie wi­do­ku ja­kie­go albo dla po­tę­pie­nia, ohy­dze­nia, w spo­rach stron­nictw, po­le­micz­nie, wła­sną z dzie­ła au­to­ra ar­gu­men­ta­cją ob­cią­żo­ne. Są to hi­sto­rie.

Hi­sto­ria wła­ści­wa w do­stoj­nym swym zna­cze­niu nie ma po­trze­by wła­sne­go hi­sto­ry­ka ar­gu­men­to­wa­nia, któ­re się sta­je zby­tecz­ne, a czę­sto o skry­ty cel po­dej­rza­ne, ma on do­syć ar­gu­men­ta­cji opo­wia­da­ne­go czy­nu. Zby­tecz­ne też jest na­rzu­ca­nie zda­nia wła­sne­go hi­sto­ry­ków co wie­dzą, co trze­ba było, co zro­bić na­le­ża­ło, zby­tecz­ne ich do­mnie­ma­nia jak­by się co sta­ło, gdy­by… bo hi­po­te­zy w du­chu pro­ro­czym, prze­po­wied­nim nie za­szłych zda­rzeń i na­stępstw nie są hi­sto­ry­ka rze­czą. (Po­li­tyk, nim co za­cznie, zga­du­je i prze­wi­dzieć usi­łu­je po­dob­ne na­stęp­stwa, a ta­kie naj­po­spo­li­ciej wy­nik­ną; dla hi­sto­ry­ka do­mnie­mań, gdy prze­szłość ni­czym nie od­po­wie­dzia­ła, zo­sta­je pole szczer­nych uro­jeń).

Hi­sto­ryk kre­śli prze­szłość jak była, bez­stron­nie, w czy­stej praw­dzie i rze­czy­wi­sto­ści; w niej lu­dzie i bieg zda­rzeń, w onych bie­gu, na­stęp­stwie i wąt­ku po­zna­ny ich cha­rak­ter, ko­lo­ryt, wy­ni­kłe z nich na­stęp­stwa. Współ­cze­sne dzie­je pi­szą­cy może bez­po­śred­nie skut­ki wy­tknąć, da­le­kie na­stęp­stwa chy­ba do­mnie­ma­niem za­po­wie.

Po­wieść jego po­waż­na, wy­so­ka, w god­no­ści wy­ra­że­nia się nie stro­ni od po­etycz­nych ob­ra­zów, od fi­lo­zo­ficz­nej my­śli. Wy­sta­wia jed­ność, zręcz­nym ob­ro­tem szcze­gó­ły (dra­ma­ty­zu­je). Na­pa­wa czu­ciem, zaj­mu­je umysł, prze­ma­wia do ser­ca.

Bez tej wy­so­ko­ści sty­lu i wy­kła­du kre­ślo­ne dzie­je mie­wa­ją za­le­ty, gdy kre­ślą z do­bo­rem grun­tow­nie po­zna­ną osno­wę. Opo­wia­da­ne dzie­je dla róż­ne­go po­wo­ła­nia lu­dzi, na­wet dla dzie­ci, nie po­win­ny się wzdra­gać tymi za­le­ta­mi i tą osno­wą umysł zaj­mo­wać; mogą sto­sow­nie do my­śli po­wo­ła­nia, sta­nu, wie­ku, szcze­gó­ła­mi przy­stro­ić, nie­któ­re wi­do­ki wię­cej wy­do­być, ale nie ma po­wo­du cią­gu, wy­ni­ka­nia i osno­wy roz­ry­wać lub ułom­nie nad­we­rę­żać dla bra­ku po­ję­cia. Głów­na zmia­na w po­dob­nym dzie­jów kre­śle­niu za­le­ży na sty­lu, na ję­zy­ku lu­dzi po­wo­ła­nia pew­ne­go, co opo­wia­da­nie dla nich zro­zu­mial­szym spra­wi. Wy­ra­żeń ję­zy­ka god­nych żad­nej kla­sie lu­dzi nie brak­nie ani dzie­ciom.DZIE­JE STA­RO­ŻYT­NE. DO ROKU 565 ERY CHRZE­ŚCI­JAŃ­SKIEJ

1. Przed upad­kiem Sy­do­nu i Troi, przed ro­kiem 1270 przed erą chrze­ści­jań­ską. Sy­don był na cze­le miast fe­nic­kich; Gre­cja

pe­la­zgic­ka

A. DZIA­ŁA­NIE IN­DII NA ZA­CHÓD, FE­NI­CJAN NA EGIPT I PE­LA­ZGJĘ, DO CZA­SÓW MOJ­ŻE­SZA I MI­NO­SA ]

Po­ło­że­nie ja­fe­tyc­kie­go i se­mic­kie­go ple­mie­nia

Ple­mio­na ja­fe­tyc­kie i se­mic­kie za­ję­ły na­der roz­ma­ite miej­sca. Miej­sca te na nie, do­pó­ki jesz­cze w dzie­cin­nym sta­nie były, tyle dzia­ła­ły, że sto­sow­nie do miejsc pier­wot­ne ukształ­ce­nie przy­braw­szy, w nim wie­czy­ście zo­sta­ją.

Ja­fe­tyc­kie ple­mię za­ję­ło w Eu­ro­pie drob­ne pół­wy­sep­ki, wy­spa­mi w koło ob­sy­pa­ne. Róż­nie tu do­li­ny gó­ra­mi prze­ple­cio­ne, stru­my­ka­mi prze­rżnię­te. Pory roku roz­ma­itość, wszyst­ko małą roz­cią­gło­ścią i od­cie­nio­wa­niem ście­śnio­ne. Stąd ple­mię to w ję­zy­ku i wy­obra­że­niach więk­szą roz­ma­itość i zwin­ność uka­zu­je; dla wszel­kie­go ro­dza­ju wra­że­nia przy­stęp­niej­si, umysł wol­niej­szy, re­li­gia ich, czło­wie­czeń­stwa wy­raz, sprzy­ja­ła związ­ko­wi z in­ny­mi lu­da­mi, ćwi­czy­ła umysł, roz­wi­ja­ła od niej od­osab­nia­ją­ce się wy­obra­że­nia. Czło­wiek w nim jest har­dy, nie­pod­le­gły, sam sie­bie roz­wi­ja­ją­cy.

Se­mic­kie, czy­li cha­mic­kie ple­mię prze­ciw­nie, sie­dzia­ło w Azji, gdzie ląd cią­gły i prze­stron­ny. W czę­ści ob­szer­ne płasz­czy­zny jego wiel­ki­mi rze­ka­mi a cią­gły­mi pa­sma­mi gór prze­rżnię­te, w czę­ści piasz­czy­ste pu­sty­nie się roz­le­ga­ją. Dzicz tu sroż­sza, dra­pież­niej­sza, zja­dli­we two­ry po­spo­lit­sze. Zwy­kłe spie­ki słoń­ca, na­gle ostre­mu zim­nu są­sia­du­ją. Stąd ple­mię to w ję­zy­ku i w wy­obra­że­niach za­ję­te na­tę­że­niem i wiel­ko­ścią. Umysł jego trud­niej­szy i ob­cią­żo­ny. Ostre jest aż do okru­cień­stwa, ma re­li­gie – bó­stwa wy­raz – w po­twor­nych ob­ra­zach, re­li­gie wy­łącz­ne dla sie­bie, wy­obra­że­nia­mi w nie uwi­kła­ny­mi, po­py­cha­ją­ce umysł do ode­rwa­nych i nad­ludz­kich po­jęć. Czło­wiek w tym ple­mie­niu jest w upad­ku po­ku­tu­ją­cy, za­gi­nio­ne­go pier­wot­ne­go wzo­ru swe­go po­szu­ku­je.

Ale kie­dy Ja­fe­ty­dzi za­sie­dli w kra­ju ubo­gim, wodą od­osob­nie­ni, Se­mi­ci sto­krot­nie ziar­no z zie­mi po­wró­co­ne ma­jąc snad­no zaj­mu­ją się rolą, z wiel­błą­dem han­dlo­we (aż do In­dii) od­by­wa­ją po­dró­że, wprzód się do do­sko­na­le­nia rodu swe­go bio­rą i z usil­no­ścią w sto­wa­rzy­sze­niach kast dzia­ła­ją. W swym na­tę­że­niu ka­sty re­li­gią się zaj­mu­ją­ce, od niej swych po­strze­żeń od­dzie­lić nie­zdol­ne, inne sta­ły się uni­żo­ne. Oko­li­ce dol­ne­go Eu­fra­tu z Ty­gry­sem, dol­ne­go Nilu wy­ma­ga­ły pra­cy, aby mo­gły być uży­te, i w tych stro­nach po­wsta­wa­li sa­mo­wład­cy, Nem­rod i fa­ra­ono­wie, tam­że pod­no­szo­ne są gma­chy .

In­die 10

W stro­nach, gdzie In­dus z Gan­ge­sem swy­mi nur­ty sze­ro­ką zie­mię porą, do przy­mio­tów oko­li­com Eu­fra­tu i Nilu wła­ści­wych do­łą­czy­ło przy­ro­dze­nie wiel­ką ilość przy­jem­no­ści Eu­ro­pie udzie­lo­nych, przy­da­ło szczo­drze za­so­bów in­nym kra­jom nie­do­sta­ją­cych. Ple­mię ja­fe­tyc­kie tu za­miesz­ka­ło, a w ję­zy­ku i wy­obra­że­niach jego uka­za­ła się wszel­ka roz­ma­itość, bo­gac­two i prze­sad­ność. Umysł na­gle do naj­wyż­szych wzno­szą­cy się wy­obra­żeń pręd­ko z kar­bów na­tu­ral­no­ści wy­stą­pił, nie opusz­cza­jąc teo­zo­fskich za­sad, płod­ny w fan­ta­zji, zdol­ny do nad­zmy­sło­wych ba­dań i gięt­ki. Re­li­gia w róż­nych od­dzia­łach ka­stom wy­dzie­lo­na, nie każ­de­mu rów­ny do niej przy­stęp, naj­wyż­szej tyl­ko ka­ście wol­no ją ba­dać, to jest zaj­mo­wać się po­zna­wa­niem naj­wyż­szej isto­ty. Zu­peł­nie z tego po­wo­du upo­śle­dzo­na była ka­sta do usług i pod­lej­sze­go rze­mieśl­nic­twa ska­za­na. prze­my­sło­wa i woj­sko­wa mo­gły słu­chać sło­wa bo­że­go. Naj­wyż­sza ka­płań­ska, bra­mi­nów, ca­łym po­rząd­kiem re­li­gij­nym i po­li­tycz­nym kie­ro­wa­ła. Przy­szło było do strasz­ne­go spo­ru ka­sty bra­mi­nów z żoł­nier­ską. Ostat­nia, prze­mo­żo­na, albo ule­gła, albo w góry na cierp­kie i wo­jen­ne ży­cie ustą­pi­ła. Po­spo­li­cie nad lu­da­mi In­dii kró­lo­wie sa­mo­wol­nie pa­nu­ją, ale pra­wa ich czyn­no­ści prze­pi­su­ją, a po­stęp­ków kró­lew­skich pil­nu­ją bra­mi­ni, naj­wyż­sze urzę­dy i czyn­no­ści od­by­wa­ją­cy. Dla śmier­tel­ni­ka pra­wie nie­po­dob­na jest bra­mi­nem zo­stać, bo nad­ludz­kie bra­mi­nów isto­ty z nie­ska­żo­nej krwi od­ra­dza­ją się.

Dłu­gim wie­ków prze­cią­giem głos po­ezji pod­no­sił chwa­łę bo­ską i wy­sła­wiał imię nie­zba­da­ne­go Bramy, aż po­ezja ta we trzy księ­gi Wedy ze­bra­na, do któ­rych póź­niej czwar­ta do­da­na, zło­ży­ła po­czwór­ną księ­gę – Weda usta­mi sa­me­go Brah­my lu­dziom ob­ja­wio­ną. Po­dob­nie ze­bra­ne zo­sta­ły w jed­no dzie­ło bo­skie pra­wa Manu.

Ale nie­zmy­sło­wa czy­sta cześć Brah­my z cza­sem ka­zić się po­czę­ła. Ba­da­no na­tu­rę i dzia­ła­nie bo­skie; jed­ni w ogniu, inni w wo­dzie po­czą­tek wszyst­kie­go znaj­dy­wa­li. Brah­ma oj­ciec stwo­rzy­ciel po stwo­rze­niu usnął, szło tyl­ko o to, czy­li trze­cia oso­ba bó­stwa zmie­nia­ją­ca wszyst­ko, któ­rej ob­ra­zem jest ogień, Szi­wa, czy­li też dru­ga utrzy­mu­ją­ca, któ­rej ob­ra­zem jest woda, Wisz­nu, jest zna­mie­nit­szą. Stąd mię­dzy bra­mi­na­mi otwo­rzy­ły się bar­dzo dłu­go trwa­ją­ce sek­tar­skie wisz­nu­istów z szi­wa­ista­mi spo­ry, któ­re całe In­die za­ję­ły. Tym­cza­sem po­etyc­ki i fi­gu­rycz­ny bó­stwa sła­wią­cy ję­zyk wzra­stał, wszyst­ko uosa­biał, bał­wo­chwal­stwo wzra­sta­ło. Lud re­li­gij­no­ścią nie­zmier­nie prze­ję­ty ocze­ki­wał lep­sze­go losu swej du­szy po dłu­gim jej prze­no­sze­niu się w cie­le, wśród do­stat­ków do zno­sze­nia cier­pień po­wol­ny i ła­god­ny, do na­ło­go­wych po­rząd­ków przy­wią­za­ny, nie wzdra­gał się usku­tecz­niać ogrom­ne przed­się­wzię­cia. Bra­mi­nom zo­sta­wa­ło roz­wi­jać pra­ce ro­zu­mo­we. Wszyst­kie­go tego pierw­szym gniaz­dem były oko­li­ce Gan­ge­su i pół­noc In­dii, skąd po­rząd­ki ta­mecz­ne z wol­na zaj­mo­wa­ły cały pół­wy­sep aż do Lan­ki (Cej­lo­nu).

Te In­dii wstrzą­śnie­nia od cza­su do cza­su roz­rzu­ca­ły po­stron­nie jej róż­ne wy­obra­że­nia. Mię­dzy w róż­nym stop­niu uoby­cza­jeń­szy­mi na­ro­da­mi Wscho­du po­ja­wia­ły się wza­jem­ne sto­sun­ki, nie tyl­ko przez ka­ra­wa­ny, ale na­wet mo­rzem, któ­re wię­cej żart­ki ród Ara­bów z In­dia­mi utrzy­my­wał. Wza­jem­ne udzie­la – nie się było nie­zmier­nie po­wol­ne, lecz naj­nie­spo­dzie­wań­szy­mi dro­ga­mi róż­ne roz­cho­dzi­ły się wy­obra­że­nia lub w róż­nych stro­nach jed­no­staj­nie po­wsta­wa­ły.

Fe­ni­cja­nie roz­sze­rza­ją do­sko­na­le­nie rodu ludz­kie­go

Jed­ne hor­dy Fe­ni­cjan i Ara­bów pa­ster­stwem żyły, inne już mia­sta za­kła­da­ły. Z tych po­brzeż­ne, fe­nic­kie, naj­sław­niej­szy­mi się sta­ły. One wy­na­la­zły róż­ne rę­ko­dzie­ła, pi­smo, do pły­wa­nia po mo­rzu się wzię­ły, tym spo­so­bem związ­ki z róż­ny­mi na­ro­da­mi otwo­rzy­ły, swo­ich wy­na­laz­ków udzie­la­ły. Pa­ster­skie hor­dy go­ści­ły w Egip­cie. Wów­czas się tam na­tę­ży­ła czyn­ność Fe­ni­cjan, w Egip­cjan swe wia­do­mo­ści prze­le­wa­ła. Z od­zy­ska­niem nie­pod­le­gło­ści Egip­tu stra­ci­li Fe­ni­cja­nie do nie­go od mo­rza przy­stęp, więc się ob­ró­ci­li ku Pe­la­zgom, gdzie po brze­gach Azji osia­da­li i po wy­spach, a Kad­mos po­środ­ku Pe­la­zgii z Fe­ni­cja­na­mi za­miesz­kał (1550).

Tak roz­sie­wa­li za­dat­ki przy­szłe­go do­sko­na­le­nia cierp­kie­go rodu Pe­la­zgów.

Stan Egip­tu

Sko­ro kró­lo­wie pa­ster­scy (Hyk­sos) z Egip­tu wy­gna­ni byli, ze­rwa­ny zo­stał pra­wie wszel­ki zwią­zek z cu­dzo­ziem­ca­mi i Egipt nie­pod­le­gły w spo­koj­no­ści za­ży­wał doj­rza­łe­go sta­nu w uoby­cza­je­niu i po­sia­da­nym stop­niu ukształ­ce­nia. Wszy­scy miesz­kań­cy po­dzie­le­ni byli na ka­sty, z któ­rych wyż­szy­mi były ka­płań­ska i żoł­nier­ska. Pierw­sza – wła­ści­ciel­ka ziem od sie­bie po­sia­da­nych, nie­zmier­nie wie­lo­wład­na, była skła­dem zna­jo­mo­ści re­li­gii i hie­ro­gli­fów, w czym za­war­te zo­sta­wa­ły astro­no­micz­ne, rol­ni­cze, me­cha­nicz­ne wia­do­mo­ści. Król bę­dąc sa­mo­wol­ny, był jed­nak nie­wol­ni­kiem w po­ży­ciu swo­im prze­pi­sów, któ­rych ka­pła­ni do­strze­ga­li . Ka­sta żoł­nier­ska czy­ni­ła swą służ­bę i po­sia­da­ła nada­ne so­bie zie­mie. Inne ka­sty – rol­ni­cza, pa­ster­ska, rze­mieśl­ni­cza upodlo­ne, roz­da­ne od kró­la lub ka­pła­nów zie­mie na czyn­sze trzy­ma­ły, wy­rob­ni­czy­mi były, bo ich si­ła­mi sta­wio­ne mia­sta, ko­pa­ne ka­na­ły. Wszy­stek lud, przy nad­we­rę­żo­nej mo­ral­no­ści fe­ty­szy­zmem za­ję­ty, za­bo­bon­ny, draż­li­wy i za­wzię­ty. Pa­no­wa­ła w nim po­sęp­ność i ocię­ża­łość, dla we­so­ło­ści i roz­ry­wek nie­przy­stęp­ne, cze­go zna­mio­na wy­ry­te zo­sta­ły na ich bu­do­wach i po­są­gach.

Stan Pe­la­zgii

Mię­dzy ja­fe­tyc­ki­mi lu­da­mi pół­noc­niej­si byli Tra­ko­wie, od po­łu­dnia sze­rzy­li się Pe­la­zgo­wie, z Tra­ka­mi mie­sza­ne. Lud ubo­gi, tu­ła­ją­cy się, dla bez­pie­czeń­stwa za­wsze pod bro­nią, we wza­jem­nej ze­mście ubi­jał się, a go­ści­nę sza­no­wał. Brze­gi ich łac­ne­go przy­stę­pu. Dla­te­go cu­dzo­ziem­cze osa­dy mie­sza­ły się mię­dzy dzicz i mia­sta uka­zy­wać się po­czę­ły – Si­kion, Ar­gos. Osta­tecz­ne zna­mie­ni­te cu­dzo­ziem­cze osa­dy były z Egip­tu, Da­naa do Ar­gos (1572) i Ke­krop­sa do At­ty­ki (1570) przy­by­wa­ją­cych, tu­dzież Kad­mo­sa, któ­ry (1550) z Fe­ni­cja­na­mi Te­bom po­czą­tek da­wał. Lecz osa­dy te zgre­cza­ły i licz­ne fe­nic­kie te­goż losu do­zna­ły.

Fe­ni­cji dzia­ła­nie, przy­by­ciem do niej Ży­dów i pod­nie­sie­niem się Pe­la­zgii,

do po­li­tycz­ne­go zna­cze­nia prze­rwa­ne.

Mię­dzy la­ta­mi 1500 a 1450

Pa­ster­ska hor­da He­braj­czy­ków zo­sta­wa­ła była w Egip­cie w uci­sku, aż ją stam­tąd wy­wiódł Moj­żesz (1490–1450 ) pro­wa­dząc do Ka­na­anu, czy­li Fe­ni­cji jako zie­mi obie­ca­nej. Prze­byw­szy pu­sty­nie arab­skie we­szli He­braj­czy­ko­wie pod do­wódz­twem Jo­zu­ego i wy­ci­na­jąc miesz­kań­ców, ich kraj i mia­sta wcze­sno mię­dzy po­ko­le­nia swe po­dzie­liw­szy zaj­mo­wa­li. Tym­cza­sem w Pe­la­zgii Deu­ka­lion (1529) z Te­sa­lii mniej spo­koj­ne ludy roz­ga­niał, a po­zo­sta­łe urzą­dzał. Dwa­na­ście z tych (1497) dla lep­szej pie­czy świą­tyń swo­ich i ob­rząd­ków, a za­bez­pie­cze­nia się od ob­cych na­pa­ści, utwo­rzy­ły mię­dzy sobą am­fik­tio­nię. W in­nej zaś stro­nie Mi­nos pod­bił Kre­tę i wie­le wysp oko­licz­nych (1506–1470 ). Staw­szy się na mo­rzu po­tęż­nym, tę­pił wszel­kie ło­tro­stwo. Przez taki ruch w Pe­la­zgii Fe­ni­cja­nie prócz han­dlo­we­go inny przy­stęp utra­ci­li, a przyj­ście He­braj­czy­ków na ich zie­mie, zda­je się, dal­sze ich na Pe­la­zgię dzia­ła­nie wstrzy­ma­ło.B. FE­NI­CJA­NIE MAŁO CZYN­NI. PE­LA­ZGIA HEL­LEŃ­SKA (1470 –1270 , lat 200, wie­ków 2.)

Stan Ży­dów, upa­dek Sy­do­nu (od 1450–1270, lat 180)

Moj­żesz, któ­ry Ży­dów wy­pro­wa­dził z Egip­tu (1451) , był ich pra­wo­daw­cą. Prze­pi­sy jego ścią­ga­ły się do czci Boga, urzą­dze­nia na­ro­du, wszel­kich praw, tu­dzież do zwy­czaj­ne­go po­ży­cia. Je­ho­wa był je­dy­nym Bo­giem i pa­nem na­ro­du. On so­bie je­dy­nie Ży­dów wy­brał i za wy­kro­cze­nia swój na­ród za­raz w tym ży­ciu kar­cił. Jemu tyl­ko cześć, bez żad­nych ob­ra­zów, bo­żysz­cza inne obrzy­dłe i nisz­czo­ne być po­win­ny ze wszyst­kim tym, co im usłu­gu­je lub do nich na­le­ży. Dwa­na­ście po­ko­leń w rów­no­ści rolą się zaj­mu­ją­cych mają swo­ich sę­dziów, skła­da­ją cia­ło po­li­tycz­ne na­ro­du, któ­re przez re­li­gię i ze­bra­nia na­ro­do­we po­łą­czo­ne były, nie­raz so­bie po­wszech­ne­go sę­dzie­go wy­bie­ra­ły. Po­ko­le­nie Lewi, naj­zac­niej­sze, spra­wo­wa­ło ka­płań­stwo, naj­wyż­szy ka­płan po­wta­rzał so­bie udzie­lo­ną wolą Je­ho­wy. Wszyst­kie po­ko­le­nia po­ko­le­niu Lewi dzie­się­ci­nę skła­da­ły.

Nie­zgod­ni w tym sta­nie Ży­dzi nie od razu do po­rząd­ków prze­pi­sa­nych na­wy­kli. Stro­niąc jed­nak od prze­sta­wa­nia z in­ny­mi na­ro­da­mi, sta­li się tak da­le­ce nie­do­łęż­ni, że przez trzy wie­ki pra­wie (1405–1095) czę­stym na­wro­tem na­past­ni­czej prze­mo­cy ule­ga­li i w po­ni­że­niu , nie­kie­dy bo­ha­ter­stwem ja­kim do cza­su oswa­ba­dza­ni.

Tym­cza­sem lubo spo­koj­ne do­syć od nich mia­sta fe­nic­kie, zra­zu jed­nak nie­wie­le się czyn­ne uka­zu­ją, a nie­przy­jaźń mię­dzy Aska­lo­nem i Sy­do­nem zmie­ni­ła po­li­tycz­ną po­stać Fe­ni­cji. Sy­don od Aska­lońów (1270) zdo­by­ty, a od­tąd cho­ciaż Sy­don wnet się po­dźwi­gnął, na­czel­nic­two uzy­sku­je mia­sto Tyr.

Pe­la­zgia hel­leń­ska (joń­ska), jej cza­sy bo­ha­ter­skie do zbu­rze­nia Troi. (1470–1270 , lat 200)

Przez dzia­ła­nie Deu­ka­lio­na i Mi­no­sa wie­le nie­spo­koj­nych lu­dów pe­la­zgic­kich i trac­kich roz­bie­ga­ło się za mo­rza na brze­gi Ita­lii lub Azji, lecz obok tego zja­wi­ło się roz­cho­dze­nie się lu­dów hel­leń­skich od gór Par­na­su z Te­sa­lii po wszyst­kiej Pe­la­zgii, i ci po­czy­na­ją w Gre­cji mieć prze­wa­gę nad daw­ny­mi Pe­la­zga­mi. Tra­ko­wie i Pe­la­zgo­wie prze­le­wa­li się w Hel­le­nów (w Gre­ków), Zeus był ich po­wszech­nym bó­stwem, rów­nie wszy­scy i inne bó­stwa przyj­mo­wa­li. W tym cią­gu po róż­nych stro­nach za­wią­zy­wa­ły się am­fik­tio­nie. Rze­mieśl­ni­cy za­mor­scy (cy­klo­pi) sta­wia­li u Da­na­ów mury, u Tra­ków Or­fe­usz śpie­wał, w Kre­cie De­dal po­sąż­ki oży­wiał, Pe­lops (1350) z Fry­gii bo­gac­twa do Eli­dy przy­wiózł i jego ród stał się prze­moż­ny; te­sal­skie mia­sta do ma­ry­nar­ki się bra­ły, a wy­pra­wa Ar­go­nau­tów głę­bo­ko na Mo­rze Euk­syń­skie przed­się­wzię­ta (1350 wię­cej unio­sła duch bo­ha­ter­ski wszyst­kie czyn­no­ści w Gre­cji oży­wia­ją­cy, do przed­się­wzięć pod­nie­ca­ją­cy. Sta­ra­niem wo­dzów i kró­lów róż­ne mia­sta wcho­dzi­ły pod ich ber­ło, wkła­da­ły się w pew­ne związ­ki po­li­tycz­ne, kró­lo­wie sta­wa­li się swych kró­lestw pra­wo­daw­ca­mi. Ta­kim był Mi­nos na Kre­cie (1380 ), Te­ze­usz w Ate­nach (1320).

Wszę­dzie król zaj­mo­wał się rze­cza­mi re­li­gij­ny­mi, był za­rzą­dza­ją­cym, w cza­sie woj­ny wo­dzem, bez rady zna­mie­nit­szych nic nie przed­się­brał, pra­wom zwy­cza­jo­wym ule­gły. Mści­we za­bój­stwa usta­wa­ły, krzyw­dzą­cych zwy­kle cała gmi­na prze­śla­do­wa­ła lub wy­ro­ki są­do­we ści­ga­ły. Ale prze­stęp­ców ści­gał sro­żej jesz­cze gniew bo­gów, któ­rzy wy­ma­ga­li ludz­ko­ści i wszel­kich cnót to­wa­rzy­skich, in­a­czej prze­bła­ga­ny­mi być nie mo­gli tyl­ko po­pra­wie­niem złe­go i do­bry­mi czy­na­mi. Cześć tych bóstw ludz­ką na­tu­rę ma­ją­cych do­peł­nia­no przez licz­ne ob­rząd­ki to­wa­rzy­szą­ce wszyst­kim za­trud­nie­niom i za­ba­wom, i ćwi­cze­niom w go­ni­twach. Oręż był naj­zasz­czyt­niej­szym, a bo­ha­ter­skim du­chem tchną­cy wo­dzo­wie z lu­da­mi bra­li się do wspól­nych wy­praw, w któ­rych nie­raz ostrość swe­go umy­słu uka­za­li, mia­no­wi­cie gdy się po­czy­ty­wa­li za wy­ko­ny­wa­czy po­msty bo­gów. Z tych przed­się­wzięć osta­tecz­ne i naj­więk­sze było prze­ciw Troi (1280). Pod do­wódz­twem prze­moż­nych i sze­ro­ko wład­ną – cych Pe­lo­pi­dów od le­gen­dar­ne­go Pe­lop­sa cała Gra­cja po­ru­szo­na była. Po wie­lo­let­niej woj­nie za­mor­skiej z róż­ny­mi Azji i Tra­cji na­ro­da­mi, bo­ga­ta Tro­ja przez nich wy­wró­co­ną zo­sta­ła.

II. Od upad­ku Sy­do­nu i Troi do po­wsta­nia po­tę­gi per­skiej i kar­ta­giń­skiej upły­wa wie­ków 7 – 560, lat 710]. Tyr na cze­le Fe­ni­cji, dzia­ła­nie Fe­ni­cji na za­cho­dzie Syr­ty i Sy­cy­lii. Do­ro­wie na cze­le He­le­nów. Roz­wi­ja­nie się i dzia­ła­nie rodu grec­kie­go na wszyst­kie brze­gi Mo­rza Śród­ziem­ne­go
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: