Wykłady rzymskie 1913 - ebook
Wykłady rzymskie 1913 - ebook
W styczniu 1913 roku – w momencie, gdy okres pełen rozwoju, zmian, odkryć naukowych i wspaniałych osiągnięć w dziedzinie sztuki i literatury osiągał swoje apogeum – Maria Montessori rozpoczęła swój pierwszy międzynarodowy kurs szkoleniowy. Wykłady rzymskie 1913 przenoszą czytelnika w czasie o ponad sto lat, kiedy to dr Montessori, będąc prawdopodobnie u szczytu swoich intelektualnych możliwości, stała przed zgromadzeniem pedagogów z całego świata i w swój ujmujący sposób prowadziła szkolenie, które stało się prototypem przyszłego kształcenia nauczycieli metodą Montessori. Niniejsze wykłady nie są jedynie historycznym zapisem tego pionierskiego szkolenia. Zapis wykładów został opracowany w formie wydania, które będzie przystępne dla współczesnego czytelnika oraz pozwoli doświadczyć dynamizmu poglądów dr Montessori, tak jak było to udziałem ówczesnych postępowych nauczycieli. Wykłady Marii Montessori z 1913 r. zawierają reformatorskie ideały z czasów przedwojennych. Łączy je przekonanie o konieczności poprawy bytu dzieci poprzez stworzenie środowiska wspierającego ich biologiczny i umysłowy rozwój. Ujawniają także idealizm Marii Montessori przejawiający się w propagowaniu dążenia do przestrzegania praw podstawowych i wolności nie tylko dziecka, ale ludzkości w ogóle.
Kategoria: | Pedagogika |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-01-24026-4 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Od 1896 do 1911 roku, a więc przez blisko 15 lat, doktor Montessori praktykowała medycynę i kierowała katedrą higieny i antropologii. W 1898 roku ze względu na kontakt zawodowy z dziećmi zainteresowała się edukacją, a w 1907 roku otworzyła pierwszą instytucję dla dzieci poniżej szóstego roku życia o nazwie Casa dei Bambini, która stała się jej Laboratorium Edukacyjnym. Kolejne lata były okresem intensywnych badań nad dzieciństwem, które przyniosły wspaniałe efekty praktyczne.
W 1909 roku ukazała się jej przełomowa książka pod angielskim tytułem The Montessori Method, przetłumaczona na wiele języków i czytana w większości krajów świata. Rok 1913 okazał się pamiętny, ponieważ doktor Montessori wygłosiła wtedy swój pierwszy Międzynarodowy Cykl Wykładów i odwiedziła Stany Zjednoczone. Trzy lata później opublikowane zostało jej kolejne epokowe dzieło, zatytułowane przez angielskich wydawców The Advanced Montessori Method.
W 1919 roku doktor Montessori odwiedziła Anglię i zainaugurowała Międzynarodowy Kurs Szkoleniowy w Londynie. Jej podejście rozpowszechniło się we wszystkich krajach Europy; zostało również przyjęte w dominiach brytyjskich, a także w Indiach i Ameryce Południowej. W rezultacie w 1929 roku w Elsynorze powstała organizacja Association Montessori Internationale (A.M.I.), której cel określono następująco: „Rozpowszechnianie wiedzy o tym, jak można pomóc niedojrzałemu dziecku, które usiłuje odkrywać i rozwijać swoje umiejętności, w zadaniu samorealizacji i osiągnięciu pełni ideału rozwoju”.
Proponując doktor Montessori Honorowe Członkostwo w Szkockim Instytucie Edukacyjnym podczas entuzjastycznego spotkania w Edynburgu w 1946 roku, prezes Instytutu powiedział: „Nauczanie to zawód konserwatywny, ale raz na pokolenie pojawia się wybitna postać, która wnosi weń powiew nowego życia, inspirując ludzi do nowych przedsięwzięć i nowych działań. To wielkie osobistości w Historii Edukacji. Wśród nich nikt w naszym pokoleniu nie przewyższa Madame Montessori. Jej nazwisko jest powszechnie znane nie tylko w Szkocji, nie tylko w Europie, lecz w każdej części świata”.
Ten hołd złożył doktor Montessori przywódca instytucji edukacyjnej w takim kraju jak Szkocja, która zawsze należała do awangardy postępu edukacyjnego.
Doktor Montessori, zarówno w kwestii zasad, jak i praktyki, daje ludzkości wielką nadzieję na budowę pokoju i postępu świata na najmocniejszym fundamencie, mianowicie na wolnej i demokratycznej edukacji dzieci Świata.PRZEDMOWA DO POLSKIEGO WYDANIA
W 1913 r. na wykłady Marii Montessori przybyli do Rzymu delegaci z całego świata. Zainteresowanie budziła nie tylko jej innowacyjna metoda, lecz także osobowość – niezwykle charyzmatyczna, oraz ponad wszystko wiedza. Wydając polski przekład tych wykładów ponad sto lat później, dysponujemy znacząco szerszym poznaniem naukowym, dziesiątkami badań i słownictwem nazywającym to, czego istnienia dopiero się domyślano. Przeprowadzane badania pozwalały przyjąć niektóre tezy, inne zaś odrzucano, część założeń teoretycznych ulegała weryfikacji. Wiele ówczesnych hipotez należy obecnie do powszechnej wiedzy, co może ułatwić Czytelnikowi rozeznanie w poruszanym temacie. Jednocześnie oczywistym jest fakt, że rozpoczynając lekturę dzieła powstałego w minionym stuleciu, Czytelnik podchodzi do niej krytycznie, niejednokrotnie weryfikując wątki we własnym zakresie i cierpliwie znosząc wszelkie wynikające z tego stanu rzeczy ułomności.
Zdumiewający może być fakt, że choć stan wiedzy przeszedł liczne modyfikacje, to oświata (rozumiana jako sposób zdobywania i przekazywania wiedzy), którą już wtedy Montessori opisywała, zasadniczo nie zmieniła się. Dlatego rozwiązaniem problemów stojących przed systemem edukacji mogą być tylko dogłębne studia nad rozwojem dziecka i jego potrzebami, i połączenie ich z konkretnymi działaniami dla osiągnięcia pożądanego rezultatu. Tym razem działaniami rewolucyjnymi.
W edukacji Montessori uznajemy i podkreślamy znaczenie nauczycieli gruntownie przeszkolonych w zakresie rozwoju dziecka, nie ograniczamy się przy tym do znajomości konkretnego jego etapu, a zawsze uwzględniamy etap uprzedni oraz ten, którego nadejścia oczekujemy. Z wielką starannością doglądamy każdego szczegółu, z pełną świadomością, że tak przygotowany nauczyciel wyznaczy poziom funkcjonowania tworzonego przez niego otoczenia, a tym samym warunków rozwoju podopiecznych i uczniów. Maria Montessori mówi o przemianie dorosłego, niezbędnej dla zrozumienia istoty pierwszych lat życia człowieka, mówi o obiektywnej obserwacji i specyficznym uporządkowaniu:
Naszą metodę mogłybyśmy nazwać metodą organizującą pracę. Dzieci muszą rozwijać się swobodnie poprzez swoją pracę. Organizować tę pracę, dawać dzieciom pracę, która umożliwi im psychiczny rozwój – oto istota metody (poza tymi wieloma sposobami prezentowania materiału).
W dynamicznie zmieniających się realiach XXI wieku, Polska nadal nie odrobiła swojego zadania domowego. Za edukację w złotym okresie rozwoju dziecka odpowiada Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Przedszkola są traktowane po macoszemu i bardziej skupiają się na opiece nad dziećmi niż umożliwiają ich wszechstronny rozwój. W edukacji szkolnej pojawia się kluczowy problem związany z nauczycielskim pensum, polityką wynagrodzeń i jej skutkami. Głównym problemem są niedostateczne środki finansowe przeznaczone dla edukacji, ale też pewna inercja systemu, której nikt nie położył kresu. Zainteresowanie ustawodawcy skupia się na błahych zagadnieniach, pozostawiając w ciemności to, co nadal jest istotnym problemem – organizację oświaty jako odpowiedzi na potrzeby rozwojowe dzieci. A co mówiła o tym sama Maria Montessori?
To nie są szkoły, w których ludzie mogą się rozwijać, to nie są szkoły, w których ludzie robią postępy; to są szkoły, w których ludzie są uczeni na starą modłę (którą obecna cywilizacja po przekształceniu środowiska całkowicie wyparła), według programów, które pozostają niezmienne, tak że nowych rzeczy uczy się dopiero na uniwersytecie, jakby za trudnym było uczenie wcześniej o rzeczach, które nas otaczają.
Pozwolę sobie podsumować te zjawiska: nasze dzieci ujawniają wielki rozwój intelektualny, większy niż zwykle obserwujemy u innych dzieci, a przede wszystkim kiedy pozostają w stanie nieopisanej, pogodnej radości i spokoju, ujawniają rozkwit charakteru moralnego, jest to dla nas pociecha i zarazem lekcja.
W konsekwencji ustawodawca koncentruje swoje wysiłki na niwelowaniu problemów, które sam tworzy, dalej biurokratyzując oświatę i promując półśrodki odwodzące spojrzenie uczestników oświaty od rzeczywistych powodów nieudolności, archaiczności i niedostosowania systemu. Możemy to zauważyć na przykład w obecnym schemacie finansowania oświaty, który przez odgórne rozwiązania ustawowe sprzyja kulturze obniżonych oczekiwań, napędzanych przez atrakcyjność szybkich, niedrogich kursów doszkalających. Ta wydawałoby się błaha sytuacja zagraża przede wszystkim integralności edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej, ponieważ staje się ona bardziej usługą opieki nad dziećmi niż okazją do pielęgnowania optymalnego rozwoju. Z drugiej strony, rodzice poszukujący opieki nad dziećmi, pod pozorem wyboru, mogą nieświadomie powierzyć je (będące wówczas – przypomnijmy – w niezwykle ważnym okresie kształtowania się ich osobowości i umiejętności) osobom, które nie mają odpowiedniego przygotowania i zrozumienia rozwoju dziecka. Czynią to jednak ze świadomością ukształtowaną niejednokrotnie ślepymi schematami, bezwiednie powtarzanymi przekonaniami, które Maria Montessori nazywała uprzedzeniami.
Bezsprzeczny pozostaje wkład Montessori w naszą wiedzę o tym, że dziecko potrzebuje doświadczać. Tymczasem w szkolnych murach nie ma na to miejsca. Praktycznie całość edukacji szkolnej przeniesiono do abstrakcji, tym samym wyłączając z możliwości poznania znakomitą większość uczniów. Jedynie na fundamencie własnego doświadczenia człowiek może stworzyć w umyśle wyabstrahowany obraz, który przedzierzgnie w zrozumienie. Zrozumienie jest najbardziej naturalnym efektem doświadczania, czyli uczenia się. Jakże to możliwe by edukację pozbawić tego zasadniczego elementu?
(…) nie patrzymy na wszystko dookoła w sposób obojętny; istnieją rzeczy, które przyciągają naszą uwagę i takie, na które nie zwracamy uwagi, a więc umysł formułuje się nie na bazie czegoś, co nas pasywnie spotkało, ale na bazie tego czegoś, co aktywnie pozyskaliśmy.
Jednocześnie ten konkretny sposób organizowania procesu edukacyjnego promuje ograniczone sposoby uczenia się i wykazywania ograniczonymi kompetencjami, nieuwzględniające neuroróżnorodności.
Jest to fakt godny uwagi – zamiast konstruować umysł w sposób przypadkowy i potem go porządkować, nasze dzieci od samego początku konstruują swoje umysły w uporządkowany sposób. Biorąc pod uwagę przyszły rozwój umysłu dziecka i wspomagając je w konstruowaniu umysłu warto odwoływać się do istoty porządku.
Ale to nie jedyny problem, na który Maria Montessori kieruje naszą uwagę. W tej publikacji ponownie podkreśla istotne walory higieny procesu edukacyjnego. Nie pierwszy raz wymienia deformacje powstałe w wyniku przesiadywania w szkolnej ławce, porównując je symbolicznie do krzyża. Upomina się jednak głośniej o duszę człowieka, z której w tym bezdusznym nomen omen procesie edukacyjnym, dziecko zostaje odarte. Dziś prawo nakazuje stworzenie warunków odpowiednich dla uczniów, aby tych fizycznych deformacji nie pogłębiać. Stąd wzięły się przerwy między lekcjami, przepisy dotyczące kubatury sali lekcyjnej, wentylacji, rozmiarów ławek, krzeseł, norm natężenia oświetlenia i dostępności toalet w przeliczeniu na liczbę dzieci. Kontrolujemy te warunki tylko dlatego, że sami zorganizowaliśmy świat dla dzieci w szkodliwy dla nich sposób i wydaje się nam, że tak skonstruowane przepisy choć nienaturalnie obciążą ich organizmy, to czynią to w granicach ich fizycznej wytrzymałości.
Nie zdawano sobie sprawy, że kiedy kręgosłup jest zdeformowany cały organizm nie pracuje prawidłowo i dziecko może mieć też inne problemy zdrowotne, np. kłopoty z sercem. Nie mamy żadnego remedium dla człowieka, którego osobowość i życie wewnętrzne są tłamszone, który nie może rozwijać swego intelektu, który nie doświadcza wolności myśli. Nic nie może pomóc – ani rozwiązania ortopedyczne (takie jak ławka), ani leczenie środkami tonizującymi (takim jak olej z wątroby dorsza), aplikowanymi wszystkim dzieciom w szkole, ponieważ wyglądają anemicznie, ani skorygowanie kubatury klasy, aby dzieci nie mdlały z powodu braku tlenu, ani zapewnienie dużej ilości światła, aby uchronić dzieci przed krótkowzrocznością.
W trzeciej dekadzie XXI wieku gdy już opanowaliśmy ergonomię pracy, to na pierwszy plan wysunął się problem zupełnie nowy: fizyczne deformacje wynikające z pogrążenia się w rozrywce, którą nosimy w dłoni. Montessori sporo miejsca poświęciła zagadnieniu żywienia, ponieważ na początku XX-ego stulecia był to palący problem dla znakomitej większości świata. Odpowiednie odżywianie to temat jak najbardziej aktualny. W krajach o niskim PKB, bez powszechnego dostępu do edukacji, cały czas aktualne pozostają problemy związane z głodem i niedożywieniem. Przeciwnie w krajach wysoko rozwiniętych gospodarczo, tu rzeczywistym problemem – jest źle zbilansowana dieta i wynikająca z niej nadwaga, a nawet chorobliwa otyłość dzieci i młodzieży. Dzisiaj do tego dołączyć należy także dietę mentalną, żywienie umysłu śmieciowym jedzeniem Internetu.
Jakie implikacje zaobserwujemy w obszarze inteligencji człowieka? Wiemy, że inteligencja dziecka kształtuje się w wyniku złożonej interakcji między czynnikami genetycznymi a środowiskowymi, a wspieranie jej rozwoju wymaga zrównoważonego podejścia, które uwzględnia wiele rozmaitych aspektów życia dziecka.
Mówiąc o inteligencji i jej kształtowaniu nie możemy ograniczać się do kształcenia umysłów dzieci w wieku, w którym przychodzą do naszych szkół, ponieważ znajdują się wtedy we wczesnym okresie tworzenia się umysłu. Możemy jednak badać w sposób ogólny fakty związane z inteligencją i w rezultacie także z kształceniem inteligencji, aby wyrobić sobie opinię na ten temat i uzyskać wskazówki dotyczącej naszej dalszej pracy.
To nie tyle zachęta, co wezwanie, aby nauczyciel prowadził ciągłą obserwację aktywności dziecka i tak planował swoje działania, aby odpowiadały one na bieżące zapotrzebowanie.
Według wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia, dzieci poniżej drugiego roku życia nie powinny być wcale eksponowane na działania jakichkolwiek ekranów. Skutki wychowania dzieci w świecie Internetu, gier komputerowych itp. są katastrofalne, a konsekwencje położą się cieniem na całej cywilizacji człowieka. Już teraz obserwujemy brak umiejętności skupienia uwagi, analizy i syntezy językowej, i przede wszystkim, zaburzenia w obszarze umiejętności społecznych. Dzieci z ekranem wychowują się obok swoich bliskich, w oderwaniu od siebie samych i swojej fizyczności – bez świadomości własnych potrzeb, nawet tych fizjologicznych. To są sceny bezprecedensowe, ponieważ jeszcze nigdy w znanej historii człowieka nie dochodziło do sytuacji, aby kilkuletnie dziecko nieobarczone żadną niepełnosprawnością rozwojową poruszało się w wózku, zamiast na własnych nogach, było karmione zamiast samodzielnie spożywać posiłki, nadal nosiło pieluchę zamiast korzystać z toalety. Potrafi ono jednakże sprawnie korzystać z wyszukiwarek, do których obsługi nie musi nawet umieć pisać, bo polecenia może wydać głosem.
Jest oczywiste, że popełniamy niesprawiedliwość wobec dzieci, które są biologicznymi i społecznymi ofiarami swojego środowiska.
W świetle tych trudności tym ważniejsze jest wsparcie rodziny w wychowaniu dziecka, który to proces należy rozpocząć jeszcze przed jego narodzeniem. Czas odgrywa tutaj kluczową rolę, ponieważ tylko przygotowany dorosły daje gwarancję stworzenia optymalnych warunków rozwojowych dla dziecka. Niedopatrzenie na tym wczesnym etapie znacząco utrudnia, a nawet uniemożliwia dziecku rozwinięcie się w pełni jego potencjału, o czym Maria Montessori wspomina w każdej publikacji. Dziecko głodne i niedouczone w podstawowych kwestiach nie odmieni się tylko dlatego, ze pójdzie do innej szkoły. Ono przyniesie te deficyty ze sobą, bez względu na to, czy jest promowane z przedszkola do szkoły, między klasami, czy też zmienia placówkę z innego powodu. Dlatego najskuteczniejszym rozwiązaniem jest taka organizacja edukacji, aby największą uwagą otoczyć dzieci najmłodsze, to tutaj zasadza się wszelka możliwość wyrównywania szans w każdym ujęciu, nawet globalnym. Wszelkie nakłady poczynić należy na prewencję, a wtedy naprawy, z samej istoty rzeczy wyraźnie mniej efektywne, nie będą aż tak kosztowne.
W szkołach powinnyśmy wspierać przejawy wszystkiego, co jest niezbędne do życia. Ale musimy także zapewnić ochronę przed śmiercią. Istnieją dwa sposoby, aby to osiągnąć. Drugi jest łatwiejszy niż pierwszy, bo łatwiej jest ochronić przed śmiercią niż dać życie. Pierwszy sposób wymaga specjalnej intuicji, aby rozpoznać zjawisko, w wypadku drugiego potrzebujemy jedynie konkretnego, materialnego i sprawdzającego się działania, które określam jako „nie obsługujmy dzieci”.
W obliczu wspomnianych uprzednio napięć budżetowych, konieczność obniżenia wynagrodzeń oraz zatrudnianie mniej wykwalifikowanego personelu staje się nieunikniona. To spirala wijąca się z tendencją spadkową, która nie tylko zmniejsza atrakcyjność pracy nauczyciela, lecz przede wszystkim w sposób negatywny reguluje jakość opieki i edukacji, czyli aspekty kluczowe dla rozwoju dzieci. Te aspekty, w końcowym rozrachunku rzutują na możliwość osiągnięcia pełni potencjału i poczucie odniesionego sukcesu nie tyle edukacyjnego, co w dalszej perspektywie nawet całożyciowego.
Niemniej istotne są wydłużone godziny pracy wielu przedszkoli i szkół – czasami od 6.00 rano do 19.00 – budzące, jak najbardziej słusznie, obawy o wpływ tak długiego pobytu w placówce na dobrostan dzieci. Filozofia Montessori podkreśla znaczenie współuczestnictwa dzieci w życiu domowym, co rozwija umiejętności społeczne, werbalne i motoryczne. Ograniczenie tych możliwości dla najmłodszych dzieci oznacza, że wiele z nich traci korzyści, jakie te interakcje przynoszą. I choć w przytoczonym poniżej cytacie Montessori odnosi się do niani, to rozumieć należy jej przekaz rozszerzająco:
Jakże często spotykamy w parku dziecko oddane pod opiekę niani, która go nie rozumie i nie zapewnia inteligentnej zachęty do działania. Bez względu na to jak wspaniałe predyspozycje dziecko może posiadać, dostaje tylko zabawkę do zabawy, aby nie poczuć tego impulsu życia, który mógłby prowadzić ku własnej doskonałości. Oto mamy dziecko uwiedzione i zdradzone. Dzieci mają zabawki, które w zasadzie się nie łamią, takie jak gumowe lalki lub pluszowe misie. Tak więc, dziecko, które po tysiąckroć wykonuje czynności, które doprowadziłyby do połamania się kruchej zabawki, nawet nie zauważa, że jest oszukiwane. Po pierwsze dlatego, że nie widzi konsekwencji braku swoich umiejętności i że jest wprowadzane w błąd w kwestii swego rozwoju życiowego. Po drugie dlatego, że dzieci wychowuje się w sposób, który sprawia, że mają poczucie, że są hołubione i uważają, że należy im się pomoc i przywileje. Widzimy tu działania naszego diabła Mefistofelesa, który przynosi pokusę i śmierć.
Gdyby zabawki były kruche, tłukłyby się przy każdym nieprzemyślanym ruchu i dziecko nauczyłoby się z własnego doświadczenia jak należy swoje ruchy doskonalić. Prawdą jest, że wymagałoby to poświęcenia z naszej strony.
To poświęcenie to wysiłek, do którego zobowiązuje nas sam fakt istnienia. Każdy człowiek zostaje wezwany do otoczenia życia szczególną troską, wynikającą ze zrozumienia specyficznych praw, którymi rządzi się rozwój człowieka. Stajemy się wtedy dobrymi ludźmi poprzez podanie pomocnej dłoni samemu życiu wewnętrznemu. Dzięki temu może ono osiągnąć swoje ostateczne przeznaczenie.
Sylwia Camarda
Poznań, październik 2024 r.OD WYDAWNICTWA
Jest rok 2013, a Maria Montessori i jej koncepcje dotyczące rozwoju człowieka są znane na całym świecie. Jej nazwisko jest powszechnie znane nie tylko w środowiskach związanych z edukacją, a niezliczona liczba szkół powołuje się na nią i jej metody. Dzięki jej podejściu, które jest tak bliskie wielu osobom i którego rozwój i rozprzestrzenianie się obserwujemy przez całe minione stulecie, miliony dzieci zyskały możliwość uczestniczenia w edukacji odbywającej się w środowisku stworzonym przez Montessori. Dzisiaj metoda Montessori jest stosowana i dynamicznie rozwijana w wielu krajach, przygotowuje dzieci do rozwoju ich potencjału.
Podobne przeobrażenia miały miejsce sto lat temu, kiedy Maria Montessori była na początku swego olbrzymiego międzynarodowego sukcesu. Dzięki angielskiemu tłumaczeniu książki The Montessori Method („Metoda Montessori”), która ukazała się rok wcześniej, rok 1913 przyniósł powszechne uznanie i skonsolidował jej innowacyjne idee – zorganizowała swój pierwszy międzynarodowy kurs szkoleniowy dla nauczycieli i przygotowała się do promocyjnego wyjazdu do Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Wydawnictwo The Montessori-Pierson Publishing Company pragnie uczcić ten znakomity i historycznie ważny rok, publikując serię wykładów, które Maria Montessori wygłosiła sto lat temu podczas swojego pierwszego międzynarodowego kursu szkoleniowego, który odbył się w Rzymie.
Wykłady były wygłaszane po włosku z jednoczesnym tłumaczeniem na angielski. Zachowały się transkrypty tych wykładów w obu językach. Ponieważ są one dosłownym zapisem wygłaszanych wykładów, ich język nie zawsze przystaje do oczekiwań współczesnego czytelnika. Mając to na uwadze, wydawnictwo zwróciło się z prośbą do zespołu redakcyjnego o taką redakcję tekstu, która sprawi, że będzie on bliższy współczesnemu odbiorcy i jednocześnie zachowa narrację typową dla Montessori.
Wydawnictwo jest dumne, że dr Susan Feez podjęła się redakcji tych wykładów, umożliwiając tym samym współczesnemu czytelnikowi doświadczyć pasji, z jaką Montessori mówi o wadze dzieciństwa oraz o rozwoju człowieka. Dr Feez pracuje w University of New England w Australii na stanowisku starszego wykładowcy w Instytucie Edukacji i Nauczania Języka Angielskiego, ma dyplom nauczania metodą Montessori w zakresie nauczania początkowego (dyplom Association Montessori Internationale). Jesteśmy również wdzięczni antropologowi i trenerowi AMI dr. Larry’emu Quade za jego współudział w redagowaniu tekstu. Carolina Montessori oraz Joke Verheul ze stowarzyszenia Association Montessori Internationale otrzymują nasze podziękowania za ogrom pracy, oddanie i zaangażowanie włożone w ten projekt.
Wyrazy wielkiej wdzięczności kieruję także do pani Orcilli Oppenheimer, której szczodrość i nieustanne wsparcie dla idei Montessori leżą u podstaw tej publikacji.
Alexander Mario Henney
wydawca
Maj 2013 r.PRZEDMOWA REDAKTORA
Pierwsza dekada XX w. była kulminacją wielkich zmian w historii społeczeństwa i kultury Europy oraz w społeczeństwach na całym świecie ukształtowanych przez europejską myśl i kulturę. Dokonania w naukach fizycznych oraz wynikające z nich zmiany technologiczne w XIX w. powodowały społeczny ferment związany z rewolucją przemysłową, która przyniosła ogromne bogactwo nielicznym i biedę rzeszom ludzi zatrudnionym w zautomatyzowanych miejscach pracy i żyjącym w coraz bardziej rozrastających się miejskich slumsach. Kiedy Karl Marx wypominał nieludzkie warunki pracy, jakich doświadczali robotnicy w coraz bardziej zindustrializowanych społeczeństwach i tworzył intelektualne fundamenty dla nauk społecznych i humanistycznych, Charles Darwin dokonywał skandalicznego jak na tamte czasy przewrotu w naukach przyrodniczych, umieszczając człowieka na drzewie życia obok innych naczelnych.
Z intelektualnego i społecznego fermentu końca XIX w. wyrosło pokolenie nowatorów, którym możemy przypisać stworzenie przyszłego świata takiego, jaki znamy dzisiaj, chociaż niektóre sfery ludzkiego doświadczenia pozostawili bez zmian. Marconi i Bell rewolucjonizowali sposoby komunikacji międzyludzkiej, bracia Wright polecieli w przestworza; Einstein, Rutherford, Curie i Bohr odmieniali fizykę; Strawiński, Proust i Picasso wprowadzali nowe wzorce w sztuce, a nauki społeczne – psychologia, socjologia, antropologia i językoznawstwo – zostały ukształtowane przez Freuda, Junga, Durkheima, Webera, Malinowskiego i Saussure’a w formy uznawane także i dzisiaj. Co więcej, granice między sztuką, naukami ścisłymi i społecznymi były wciąż płynne. Artyści plastycy i poeci byli zafascynowani snami i psychologią zaburzeń psychicznych, a psychologowie pisali utwory prozatorskie i dramatyczne; wszyscy eksperymentowali z nowymi sposobami wyrażania idei człowieczeństwa.
Przestrzeń dla innowacji i zmian wydawała się nieograniczona. Ponieważ myśl tamtych czasów została ukształtowana przez dwa stulecia oświecenia, intelektualiści kwestionowali uprzywilejowaną pozycję tych, których bogactwo zostało zbudowane na krzywdzie innych. Między nimi byli reformatorzy nawołujący do zbudowania bardziej ludzkiego świata, do poprawy życia ludzi biednych i chorych, do ustanowienia praw robotników, do respektowania praw kobiet i powszechnego prawa wyborczego, do zniesienia pracy dzieci.
Było to pokolenie, do którego należała i z którym identyfikowała się Maria Montessori. Wysoką pozycję wśród największych swoich czasów uzyskała dzięki zaangażowaniu w proces przeobrażania edukacji najmłodszych dzieci na potrzeby bardziej ludzkiego, poprzemysłowego świata oraz kształcenia nauczycieli, którzy będą rozprzestrzeniać te zmiany na całym świecie. Jak pokazują to wykłady zebrane w tej książce i tak jak wielu intelektualistów tamtych czasów, Maria Montessori przekraczała granice między sztuką i nauką, między dwustuletnią spuścizną oświecenia, obietnicą postępu naukowego w nadchodzącym stuleciu i marzeniami o pojawieniu się nowej ery w rozwoju człowieka. W styczniu 1913 r. Maria Montessori rozpoczęła swój pierwszy międzynarodowy kurs szkoleniowy, w momencie, gdy okres pełen rozwoju i zmian osiągał swoje apogeum. W ciągu dwóch lat Europa pogrążyła się w okrutnej wojnie przemysłowej, a w kolejnych latach, z nostalgią i żalem, ten przedwojenny czas zostanie nazwany La Belle Époque – piękną epoką.
Wykłady Marii Montessori z 1913 r. zawierają reformatorskie ideały z czasów przedwojennych. Łączy je przekonanie o konieczności poprawy bytu dzieci poprzez stworzenie środowiska wspierającego ich biologiczny i umysłowy rozwój. W pierwszych latach pracy w zawodzie lekarza (które ukształtowały jej późniejsze poglądy) Maria Montessori leczyła dzieci zaniedbane społecznie, ekonomicznie i wychowawczo. Była przekonana, że zapewnienie dzieciom warunków wspierających ich zdrowie i fizyczny dobrostan jest nieodzownym wkładem w wolność, której potrzebują dla pełnego rozwoju.
W późniejszych latach Maria Montessori podjęła studia antropologiczne, które w tamtym czasie sprowadzały się do antropologii fizycznej – dyscypliny, która badała człowieka, używając antropometrii, czyli pomiaru fizycznych różnic między osobnikami, które często były wykorzystywane w celach, których obecnie nie akceptujemy. Antropometria wywodziła się z pozytywizmu, wiary w naukową dokładność i obiektywną obserwację, która miała silny wpływ na życie intelektualne we Włoszech, w okresie, kiedy Maria Montessori studiowała medycynę w końcu XIX w. Tak jak wielu idealistów jej pokolenia jeszcze przed 1913 r. zaczęła oddalać się od ekstremalnego materializmu i pozytywistycznej nauki. I tak w pracy The Montessori Method („Metoda Montessori”), po raz pierwszy opublikowanej po włosku w 1909 r., napisała, że „rozwiązania, jakie dają nam nauki materialistyczne i mechaniczne” są „nieprawdziwe i ograniczające, dlatego musimy się od nich uwolnić” (wydanie angielskie, 1912, s. 7).
Podczas serii wykładów w 1913 r. Maria Montessori uczyła swoich studentów antropometrii w zakresie potrzebnym do wykonywania pomiarów cech fizycznych, aby móc ocenić, czy poszczególne dzieci rozwijają się prawidłowo. Maria Montessori daje nam czytelny wgląd w chroniczne problemy zdrowotne dzieci oraz wysokie wskaźniki śmiertelności wśród dzieci we Włoszech w tamtych czasach, z których większość była spowodowana biedą i jej konsekwencjami – złymi warunkami mieszkaniowymi, niedożywieniem i chorobami takimi jak gruźlica. Regularne pomiary odzwierciedlające rozwój fizyczny dzieci miały uzasadnienie – pozwalały na wczesną diagnozę problemów rozwojowych i uporanie się z nimi na czas. W swoich wykładach Montessori podkreśla także znaczenie odpowiedniego odżywiania dla prawidłowego wzrostu i rozwoju fizycznego. Przekonuje także, że deformacje ciała spowodowane pracą fizyczną, które były udziałem wielu zatrudnionych w tamtym czasie, są poważnym problemem zdrowia publicznego i należy się nimi zająć. Uważała, że należy wykorzystać dokumentację antropometryczną, aby wykazać, jak ciało fizyczne osób zmuszanych od młodych lat do pracy w warunkach nieodpowiadającym normom różni się od ciała osób, które zawsze żyły i pracowały w zdrowych warunkach. Ewolucja, jaka dokonała się od tamtych czasów w antropologii, sprawiła, iż antropometria nie jest już w centrum zainteresowania tej dyscypliny, ale nadal istnieje – jest używana w ergonomii do poprawy zdrowia i dobrostanu w miejscu pracy.
Prezentowane wykłady ujawniają także idealizm Marii Montessori przejawiający się w propagowaniu dążenia do przestrzegania praw podstawowych i wolności nie tylko dziecka, ale ludzkości w ogóle. Równość i powszechne prawo wyborcze stały się ważnymi tematami społecznej debaty i reformy na początku XX w. w wielu krajach na świecie. Pod koniec lat 90. XIX w. Maria Montessori gorliwie wspierała prawa kobiet – reprezentowała Włochy na Międzynarodowym Kongresie Kobiet w Berlinie w 1896 r. oraz w Londynie w 1898 r.
Podczas międzynarodowego kursu szkoleniowego Montessori w 1913 r. Maria Montessori starała się wpoić swoim studentom przekonanie, że właśnie zaczynają studiować dyscyplinę naukową. W ten sposób pozostawała w zgodzie z własnym naukowym wykształceniem, ucząc studentów, jak wnikliwie obserwować aktywność i rozwój dziecka, nieustannie podkreślała wagę obserwacji jako metody.
Wykłady przenoszą czytelnika w czasie o sto lat, kiedy to dr Montessori, będąc prawdopodobnie u szczytu swoich intelektualnych możliwości, stała przed zgromadzeniem pedagogów z całego świata i w swój ujmujący sposób prowadziła szkolenie, które stało się prototypem przyszłego kształcenia nauczycieli metodą Montessori. Niniejsze wykłady nie są jedynie historycznym zapisem tego pionierskiego szkolenia. Wydawnictwo zwróciło się z prośbą do zespołu redakcyjnego o przygotowanie wydania, które będzie przystępne i przydatne dla współczesnego czytelnika oraz pozwoli doświadczyć świeżości i dynamizmu poglądów dr Montessori, tak jak było to udziałem ówczesnych postępowych nauczycieli.
Maria Montessori zorganizowała swój pierwszy międzynarodowy kurs szkoleniowy w sposób skrupulatny i profesjonalny. Dowodem na to jest między innymi zaangażowanie rzymskiej firmy Antonio Corradini, której pracownicy przygotowali maszynopisy będące zapisem wykładów na podstawie wcześniej sporządzonych stenogramów w języku włoskim. Owe stenogramy zostały częściowo przejrzane przez Marię Montessori, która wprowadziła odręczne poprawki. Zapisy te zostały zebrane w formie książkowej, która szczęśliwym trafem przetrwała liczne perturbacje związane z częstymi przeprowadzkami Marii Montessori w różne części świata. Aby umożliwić odbiór wykładów przez studentów zagranicznych, prezentacja Montessori w języku włoskim była symultanicznie tłumaczona przez dwie studentki na język angielski. Jedna z nich, Zoe Bateman, została później sekretarzem amerykańskiego Stowarzyszenia Edukacyjnego Montessori powołanego przez rodziców zachwyconych działaniami swojej rodaczki Anne George, która odbyła szkolenie u Marii Montessori w 1910 r. i której tłumaczenie The Montessori Method („Metoda Montessori”) z 1912 r. nadal pozostaje najczęściej czytanym angielskim wydaniem tej książki. Emily Greenman – druga studentka tłumaczka – uczestniczyła w kursie Montessori rok wcześniej.
Zarówno z wykładów w języku włoskim, jak i z ich tłumaczeń na angielski sporządzano transkrypty ze słuchu, następnie powielano je i rozdawano studentom następnego dnia przed zajęciami. Maria Montessori była przezorna i każdy transkrypt wykładu zaopatrzyła w klauzulę o jego przeznaczeniu do „osobistego użytku studentów” oraz w zastrzeżenie, że „nie ponosi odpowiedzialności za możliwe nieścisłości zapisu i tłumaczenia oraz że nie była w stanie zweryfikować w tak krótkim czasie ani wersji włoskiej, ani angielskiego tłumaczenia”. Było to dalekowzroczne zastrzeżenie, które zachęciło zespół redakcyjny niniejszej książki do ewaluacji i częściowego przeredagowania tekstu wykładów w obszarach, w których Maria Montessori nie miała okazji tego zrobić.
Egzemplarze transkryptów w języku angielskim powędrowały, wraz z uczestnikami tego pierwszego międzynarodowego kursu, do wszystkich zakątków świata. Kierując się roztropnością i dalekowzrocznością, z biegiem czasu sami studenci oraz ich spadkobiercy zaczęli przekazywać te transkrypty do bibliotek lub stowarzyszeń Montessori. To właśnie dzięki kilku takim zbiorom wykładów i notatek Archiwa Marii Montessori były w stanie uzupełnić i skompletować kolekcję prac z 1913 r. Zespół redakcyjny jest niezmiernie wdzięczny dr. Bobowi Petersonowi, byłemu pracownikowi Uniwersytetu Sydney w Australii, który przekazał do archiwum w Amsterdamie egzemplarze transkryptów należących wcześniej do sióstr Rhody i Normy Selfe. Jako młode dziewczyny wyruszyły parostatkiem w podróż z Sydney na drugi kraniec świata, aby w 1913 r. uczyć się u Marii Montessori. Zespół redakcyjny wyraża również wdzięczność spadkobiercom Gladys M. Penn Clarke, brytyjskiej uczestniczce kursu w 1913 r., którzy przekazali transkrypty wykładów do londyńskiego Instytutu Marii Montessori. Dzięki wspaniałomyślnej decyzji instytutu zespół redakcyjny otrzymał cyfrową wersję maszynopisów, która okazała się nieocenioną pomocą przy opracowywaniu tekstu. Niniejsze wydanie jest pracą zespołową, w której swój udział mają pierwsi i obecni uczniowie metody Montessori wspólnie z pracownikami Międzynarodowego Stowarzyszenia Montessori (AMI) w Amsterdamie, którzy koordynowali proces redakcyjny. Larry Quade, trener AMI w zakresie nauczania przedszkolnego, był niezwykle cennym recenzentem naszej pracy. Jako antropolog z wykształcenia pomógł nam zrozumieć niektóre ze spostrzeżeń Marii Montessori, które wynikały z jej własnego zgłębiania antropologii, która w tamtych czasach dopiero zaczęła się rozwijać jako dyscyplina naukowa. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni Larry’emu za wnikliwe komentarze i podpowiedzi, w jaki sposób uczynić bardziej zrozumiałymi co bardziej wymagające fragmenty oryginalnych tłumaczeń.
Praca nad redakcją wykładów i poczucie podobnego zaangażowania, jakie było udziałem pierwszych studentów Montessori, było dla mnie zaszczytem. Mimo iż ci pierwsi studenci, podobnie jak ich współcześni koledzy i koleżanki, mieli niewątpliwie obawy, czy powszechna harmonia, wolność, samodyscyplina i radość są możliwe do osiągnięcia, opuszczali Rzym wyposażeni w wiedzę pozwalającą na praktyczne i stopniowe przyczynianie się do odnowy ludzkości poprzez pracę z grupą dzieci każdy w swojej placówce.
Jeżeli w Casa dei Bambini dokonuje się prawdziwy postęp na drodze ku wolności, powinniśmy zobaczyć (…) dynamiczny rozwój życia, rodzącą się dyscyplinę wewnętrzną oraz niepohamowaną radość (s. 61).
Każdego dnia nauczyciele Montessori na całym świecie kontynuują tę pracę i obserwują, jak dzieci robią znaczne postępy na swojej drodze wolności – korzystają z całego stulecia międzynarodowych szkoleń i praktyki zapoczątkowanych przez wykłady zawarte w tej książce.
Susan Feez
Australia, maj 2013UWAGI DLA CZYTELNIKA
Maria Montessori często używała w swoich tekstach włoskiego słowa „uomo” w znaczeniu rodzaj ludzki, ludzkość lub ogólnie człowiek. Angielscy tłumacze jej prac zwykle używali słów człowiek (man) lub ludzie (men). Natomiast nauczyciel był określany formą żeńską „la maestra”, co odzwierciedlało rzeczywistość tamtych czasów.
W odniesieniu do dzieci Montessori dość bezkrytycznie używała naprzemiennie liczby pojedynczej albo liczby mnogiej. W obu wypadkach zaimki osobowe i dzierżawcze mają formę męską zgodnie z ówczesnym uzusem językowym. Nacechowanie języka gramatycznymi formami męskimi nie było postrzegane jako wyraz nierównego traktowania ze względu na płeć. Męska forma zaimka była używana również w odniesieniu do gramatycznego rodzaju nijakiego. Dlatego też w wielu fragmentach nie wprowadzaliśmy zmian gramatycznych, aby zachować oryginalność wypowiedzi Montessori.O POCZĄTKACH PIERWSZEGO MIĘDZYNARODOWEGO KURSU SZKOLENIOWEGO
Niniejsze wprowadzenie do pierwszego międzynarodowego kursu szkoleniowego Montessori, który odbył się w Rzymie w 1913 r., zostało napisane na podstawie artykułu Camilla Grazziniego (1931–2004), który ukazał się w pierwszym numerze czasopisma Communications z 2003 r. Autor daje nam wspaniały wgląd w podłoże organizacji kursu oraz w kulturowe otoczenie, jakie Montessori stworzyła dla swoich studentów przybyłych z różnych stron świata. Cieszymy się, że mogliśmy wykorzystać artykuł Camilla w niniejszym wydaniu Wykładów rzymskich i serdecznie dziękujemy Baibie Krumins Grazzini za jego tłumaczenie na angielski oraz za udzielenie nam zgody na jego wykorzystanie.
Zaledwie w kilka lat od utworzenia w San Lorenzo w 1907 r. Domu Dzieci, pojawiło się olbrzymie zainteresowanie, zarówno we Włoszech, jak i zagranicą, samym projektem, jego założeniami oraz kobietą, która powołała go do życia i uczyniła ten „cud”. Rzesze osób pisały do dr Montessori, prosząc usilnie o możliwość odbycia szkolenia, aby zacząć stosować jej metodę u siebie. Niecałe 5 lat od daty pierwszego kursu w 1909 r. przekonano Montessori do zorganizowania w Rzymie szkolenia międzynarodowego. Odbyło się ono pod patronatem Królowej Matki Małgorzaty Sabaudzkiej i pod auspicjami Amerykańskiego Komitetu Montessori, który umożliwił wielu amerykańskim studentom przyjazd do Rzymu i naukę bezpośrednio u Marii Montessori.
Kurs rozpoczął się 15 stycznia wspaniałym otwarciem zorganizowanym przez markizę Marię Maraini Guerieri-Gonzaga, wielką przyjaciółkę, admiratorkę i sojuszniczkę Marii Montessori.
Wstępny cykl wykładów był poświęcony włoskiej sztuce. O pomoc w jego organizacji Maria Montessori poprosiła kolejną przyjaciółkę i sojuszniczkę Ettę Dunham, Amerykankę z Nowego Jorku, która wyszła za mąż za markiza Antonio De Viti De Marco, wybitnego ekonomistę, członka włoskiego parlamentu i profesora finansów na Uniwersytecie Rzymskim. Same wykłady były prowadzone przez Giacomo Boni, najznamienitszego włoskiego archeologa tamtych czasów, który dodatkowo oprowadził studentów po, prowadzonych przez siebie, wykopaliskach na Forum Romanum i Palatynacie. Dzięki tym wykopaliskom odkryto ruiny pochodzące z czasów Republiki rzymskiej oraz wcześniejszego okresu, kiedy Rzym był rządzony przez królów. Marii Montessori bardzo zależało na, jak byśmy dziś powiedzieli, nowoczesnym wprowadzeniu do kursu – chciała, aby jej studenci, których większość odwiedzała Włochy po raz pierwszy w życiu, mogli posmakować włoskiej kultury i sztuki.
W poniedziałek 20 stycznia Maria Montessori rozpoczęła wykłady. Była ubrana w strój żałobny i każdemu studentowi wręczyła santino, kartę upamiętniającą jej zmarłą niespełna miesiąc wcześniej matkę. Santino było hołdem dla tej, która „była matką swojej jedynej córki i matką jej dokonań: dokonań, których była inspiracją i siłą napędową, i której wiara i siła były zawsze obecne, wspierające i wzmacniające”.
Montessori była pełna obaw co do powodzenia szkolenia – w liście do markizy Marii Maraini Guerrieri-Gonzaga napisała: „(…) mam pojawić się przed międzynarodowym trybunałem i objaśniać moje dokonania, które przynoszą korzyść innym i które są karmione moją krwią!”. Ten krótki fragment pokazuje odczucia Montessori przed mającym rozpocząć się szkoleniem oraz to, jak ważne było ono dla jej pracy oraz dla niej osobiście.
Wszyscy zapisani na kurs studenci w liczbie dziewięćdziesięciu byli cudzoziemcami, a trzy czwarte z nich stanowili Amerykanie. W styczniu 1913 r. w anglojęzycznym tygodniku „Roman Herald” można było przeczytać: „(…) dyrektorzy zarówno prywatnych, jak i publicznych szkół, wizytatorzy szkolni, nauczyciele różnego rodzaju przedszkoli, (…) lekarze, psychologowie i w zasadzie wszyscy, którzy byli żywo zainteresowani małymi dziećmi i ich dobrostanem, zjechali do Dottoressy (sic) (…) Rok wcześniej kilkoro studentów z Ameryki, Anglii i Francji odbyło szkolenie u Dotteressy (sic), po czym założyli szkoły eksperymentalne. W kursie uczestniczą także osoby z Niemiec, Szwajcarii, Norwegii, Szwecji, Hiszpanii, Portugalii, Indii, Chin, Japonii, Brazylii, Chile, Republiki Argentyny, Kanady, Meksyku i innych krajów”.
Ryc. 1. Materiał prasowy z 12 stycznia 1913 r. przedstawiający grupę studentów kursu.
W liście ze stycznia 1913 r. adresowanym do piętnastoletniego wówczas Mario M. Montessori jedna z pierwszych asystentek Dottoressy, Anna Fedeli, tak wspomina inaugurację kursu:
Po raz pierwszy twoja matka skupiła wokół siebie rzesze nauczycieli i matek, przybyłych z odległych zakątków świata tylko po to, by osobiście jej posłuchać i na własne oczy zobaczyć te cudowne rzeczy, których dokonała. Od kilku lat prasa z całego świata przytacza jej słowa; a słowa te mówią o działaniach podejmowanych w celu otoczenia dzieci pomocą i wsparciem, aby stały się piękniejsze i doskonalsze i aby mogły pełniej się rozwinąć. I te wszystkie cuda dzieją się w niewielkich szkołach – Case dei Bambini.
Anna Fedeli wyraźnie zaznacza korzyści społeczne, jakie niosą ze sobą działania Montessori.
Wśród tych studentów możemy odnaleźć osoby, które później staną się znaczącymi w całym ruchu Montessori, a niektóre z nich będą jej powszechnie znanymi współpracownikami. Z Anglii przyjechał Claude A. Claremont, który zostanie szefem londyńskiego kolegium kształcenia nauczycieli metodą Montessori i przetłumaczy The Absorbent Mind; Lily Hutchinson, dyrektorka głównej szkoły państwowej Montessori w Londynie; Amerykanka Clara E. Craig, kuratorka szkół kształcących nauczycieli w stanie Rhode Island; Adelia McAlpin Pyle, która będzie tłumaczką podczas kolejnych międzynarodowych szkoleń Montessori, a także Helen Parkhurst.WYKŁAD WSTĘPNY
OGÓLNY ZARYS METODY MONTESSORI JAKO WPROWADZENIE DO NOWEJ NAUKI EKSPERYMENTALNEJ
16 stycznia 1913 r.
Wykład został wygłoszony w domu markizy De Viti De Marco.
Obecni na nim byli:
Jego ekscelencja ambasador Stanów Zjednoczonych Ameryki Thomas Nelson Page
Thomas Nelson Page (1853–1922) amerykański prawnik i pisarz był ambasadorem USA we Włoszech w latach 1913–1919 za prezydentury Woodrowa Wilsona. Napisana przez niego i wydana w 1920 r. książka pt. Italy and the World („Włochy i świat”) jest zapisem wspomnień z jego służby dyplomatycznej we Włoszech.
Jego ekscelencja ambasador Wielkiej Brytanii James Renell Rodd
James Renell Rodd (1858–1941) brytyjski dyplomata, poeta i polityk był ambasadorem Wielkiej Brytanii we Włoszech w latach 1908–1919. Służba dyplomatyczna nie była jedyną sferą jego działalności – wydawał poezje oraz prace badawcze z zakresu starożytnej Grecji i Rzymu.
Jego ekscelencja minister nauczania publicznego (edukacji) Luigi Credaro
Luigi Credaro (1860–1939) był włoskim politykiem, filozofem i uczonym. Studiował u Wilhelma Wundta, którego Maria Montessori często przytacza. W latach 1901–1935 był profesorem pedagogiki na Uniwersytecie La Sapienza w Rzymie, gdzie uczył także Marię Montessori (1903–1904). Później w latach 1906–1907 oraz 1909–1910 Maria Montessori uczyła antropologii w rzymskiej szkole pedagogicznej, którą Credaro założył i którą kierował. Credaro napisał kilka książek dotyczących głównie Immanuela Kanta i Johanna Friedricha Herbarta – filozofów, do których Montessori często się odwołuje.
Jego ekscelencja minister Kolonii Pietro Bertolini
Pietro Bertolini (1859–1920) był włoskim politykiem, ministrem prac publicznych w latach 1906–1909 oraz ministrem ds. Kolonii od 1912 r. do 1914 r. Był mężem Sofii Bertolini, siostry Marii Maraini, bliskiej przyjaciółki i współpracowniczki Marii Montessori.
Dobrym pomysłem jest rozpoczynanie serii wykładów z pedagogiki od przedstawienia historii tematu lub opowieści ukazującej szersze znaczenie zagadnień, które będą omawiane podczas wykładów.
Skoro mam zacząć od przedstawienia natury serii wykładów z pedagogiki, nie ma lepszego sposobu ani czasu niż spotkać się twarzą w twarz. Jest to rzeczywiście wyjątkowa chwila; możemy nazwać ją zaczątkiem tego edukacyjnego wydarzenia. Ponad osiemdziesiąt osób przybyło tu z odległych krajów po drugiej stronie oceanu, nie bacząc na poświęcenie i odległości, jakie musieli pokonać. Jedna osoba z Japonii prosi o usprawiedliwienie swego późniejszego przybycia, ponieważ cała podróż zajmuje sześć tygodni. Kilka innych osób z Indii jest nadal w podróży. Przybyli do nas goście ze Stanów Zjednoczonych, Anglii, Niemiec, Australii, Holandii. Wiem, jak dużo wysiłku i poświęcenia wielu spośród was musiało ponieść, aby tu przyjechać, i wiem też, że to entuzjazm daje wam siłę.
I także ja, która stoję tu przed wami, mogę za św. Pawłem powiedzieć: „Wiele poświęciłam, aby dotrzeć do tego miejsca. Tak wiele lat podążałam innymi drogami, bez promyka nadziei, bez pomocy z zewnątrz, z wyjątkiem tej bliskiej mi osoby, która pokładała we mnie wiarę. I ta osoba często mówiła do mnie: »Pójdę z tobą, tak jak Mojżesz, który wśród przeciwności prowadził naród wybrany do ziemi obiecanej. Możliwe, że na widok ziemi obiecanej ja także, tak jak Mojżesz, zniknę. Ale ty nie zawracaj ze swej drogi«”.
Kiedy patrzymy na te osiągnięcia, wysiłki i wyrzeczenia, widzimy, że są nieodzowne dla wszelkiego ludzkiego postępu.
Tak oto wygląda obraz, a dookoła niego, niczym rama, jest zainteresowanie w wielu częściach świata wyrażane w prasowych artykułach, tworzeniu szkół i placówek edukacyjnych.
Do wszystkiego, co zostało powiedziane, należy dodać jeszcze wiele innych krajów takich jak: Francja, Szwajcaria, Hiszpania, Portugalia, Austria, Dania, Belgia, Szwecja, Norwegia, Turcja, Rosja, Polska, Rumunia, Chiny, Meksyk, Chile, Argentyna, Afryka Południowa i Syria.
Możecie zapytać: „Jaki jest powód tego wszystkiego?”. I: „Jakie jest źródło pochodzenia tego nurtu?”. Albo: „Jakie są sposoby rozpowszechniania?”.
Powodem jest niewielkie przedszkole dla dzieci, które powstało pięć lat temu w zaniedbanej dzielnicy miasta, gdzie na brudnych ulicach i w wielolokalowych budynkach tłoczyło się dziesięć tysięcy mieszkańców, a wśród nich tysiące przestępców bez stałego adresu zamieszkania, i gdzie prawie wszyscy mieszkańcy byli analfabetami; małe przedszkole w czynszowej robotniczej kamienicy, w której czterdzieścioro czy pięćdziesięcioro dzieci w wieku od trzech do sześciu lat spotykało się z różnymi osobami oferującymi wyjątkowe aktywności, tak różne od ich dotychczasowego życia i tak bardzo rozwijające, że będąc w wieku od czterech lat do pięciu i pół roku, przewyższały dzieci ze szkół podstawowych w umiejętności pisania. Oto jest ten powód.
Żadna znacząca instytucja, żadna osoba propagująca ideę, a jedynie słaby dziecięcy głos odbijający się żałosnym echem w każdym zakątku ziemi.
Osoby, które odwiedzały dzieci w tym przedszkolu, prowadziły zajęcia i propagowały tę ideę, nie otrzymały wcześniej żadnego formalnego przeszkolenia czy instruktażu; ich pracy nie towarzyszył rozgłos; osiągnięcie takich efektów zwykle zajmuje całe wieki. Niektórzy słyszeli, inni widzieli, ale wszyscy wierzyli; jest to coś, co nazywamy aktem wiary, przebudzeniem świadomości.