- W empik go
Wylecz się sam. Megadawki witamin - ebook
Wylecz się sam. Megadawki witamin - ebook
„Wylecz się sam” to najbardziej wyczerpujący przewodnik po terapii żywieniowej, jaki do tej pory powstał. Po jakie witaminy i w jakich dawkach można sięgnąć w jakich sytuacjach? Tego dowiemy się z bestsellerowej książki dr. Andrew Saula. Okazuje się bowiem, że dostarczenie sobie odpowiedniej ilości witaminy E pomaga w walce z dusznicą, a uderzeniowe dawki witaminy C przyjmowanej w regularnych odstępach czasu skutecznie walczą z ponoć nieuleczalną astmą, alergiami, Alzheimerem, rakiem, chorobami serca, cukrzycą, a także działają skuteczniej i bezpieczniej niż antybiotyk. Witamina B3 ma zbawienne działanie w przypadku dzieci wykazujących zaburzenia określane jako ADHD! U dorosłych natomiast może wyleczyć depresję, alkoholizm, schizofrenię i psychozę oraz wiele innych dolegliwości. Katalog chorób, którym możemy powiedzieć „do widzenia”, jest w książce Saula imponujący. Zmień tryb życia i nawyki żywieniowe – mówi – a twój organizm się za to odwdzięczy. Zdrowie jest tanie, to choroba kosztuje nas fortunę. Andrew Saul przedstawia alternatywę dla wszechobecnej farmakologii. Dzięki jej stosowaniu „ryzykujemy” wyłącznie powrót do zdrowia.
Kategoria: | Zdrowie i uroda |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-61012-83-2 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Informacje zawarte w tej książce w żadnym wypadku nie powinny pełnić roli recepty, diagnozy czy planu terapii jakiejkolwiek choroby, kalectwa lub innej dolegliwości. Każdy rodzaj samoleczenia i wszelkie alternatywne formy terapii wiążą się z koniecznością zaakceptowania przez pacjenta ryzyka. Osoby potrzebujące pomocy medycznej powinny otrzymać ją od lekarza i to z lekarzem powinno konsultować się decyzje dotyczące naszego zdrowia. Ani autor, ani wydawca nie wyrażają zgody na wykorzystywanie ich nazwisk/nazwy w materiałach promujących sprzedaż lub reklamujących jakiekolwiek produkty lub urządzenia. Tego rodzaju działalność jest ściśle zabroniona. Opinie przedstawione w niniejszej książce to opinie jej autora, który nie jest praktykującym lekarzem. Przedstawione poglądy niekoniecznie muszą pokrywać się z poglądami wydawcy.Uznanie dla książki
Wylecz się sam. Megadawki witamin
To jedna z najlepszych dostępnych na rynku pozycji. Wylecz się sam uwzględnia ogromną ilość informacji na temat stosowania żywieniowej (ortomolekularnej) medycyny w leczeniu niemal wszystkich dolegliwości. Andrew W. Saul okrasza swoje porady szczyptą humoru, co sprawia, że tę ważną książkę świetnie się czyta. Jeśli w każdym amerykańskim domu znajdowałby się egzemplarz Wylecz się sam, nasz świat mógłby wyglądać zupełnie inaczej.
TOWNSEND LETTER FOR DOCTORS AND PATIENTS
Aktualna, dobrze napisana, przystępna pozycja, która pomoże czytelnikom zadbać o swoje zdrowie i może uchronić ich przed poważnymi chorobami.
DR ABRAM HOFFER
Wylecz się sam to wspaniała książka, którą należy docenić zwłaszcza za szczerość przekazu.
Dla wielu z nas może okazać się ona niesłychanie ważna.
DR HUGH D. RIORDAN
Fantastyczna i napisana w naprawdę błyskotliwy sposób książka. Andrew Saul uczy nas poznawania samych siebie.
MARGOT KIDDER
Wylecz się sam to cała masa dobrych rad. Andrew, dziękuję za wszystko, co robisz, by edukować społeczeństwo w sprawie kluczowych aspektów zdrowego życia oraz za to, że pomagasz ludziom unikać konsekwencji korzystania z tradycyjnego systemu opieki zdrowotnej.
DR JOSEPH MERCOLA
Prowokująca i ekscytująca.Wylecz się sam to medycyna żywienia w akcji i choćby dlatego jest to pozycja, która powinna znaleźć się w biblioteczce każdego, kto poważnie myśli o dbaniu o własne zdrowie.
VITALITY MAGAZINE
Wylecz się sam to napisana przez profesjonalistę książka pełna niezwykle przydatnych wskazówek, o których nie pisze się w większości innych pozycji poświęconych odżywaniu.
MIDWEST BOOK REVIEW
Pomimo tego, że Saul w swojej książce cytuje wiele naukowych źródeł i odnosi się do wyników skomplikowanych badań, czyta się ją zaskakująco łatwo.
Przyjęty przez autora styl oparty na rozmowie z czytelnikiem sprawia, że czujemy się jak pacjent, któremu dostarcza się wiedzy i którego otacza się opieką.
NATIONAL LIBRARY BOARD OF SINGAPORE
Propagując kurację witaminami i jednocześnie atakując lekarzy i farmaceutów, Saul nie stroni od ciętych dowcipów.
BATAVIA DAILY NEWS
Wylecz się sam to zachęcająca do działania, praktyczna książka, którą świetnie się czyta. Polecam ją wszystkim, również lekarzom, którzy chcieliby wdrożyć w swojej praktyce program naturalnej opieki zdrowotnej.
DR JOHN I. MOSHER
Fantastyczna pozycja, wielki wkład do nauki.
DR RONALD HOFFMAN
Przez 25 lat pracowałem jako pediatra gastroenterolog. Niestety, w trakcie mojej praktyki lekarskiej niektórzy z moich młodych pacjentów zmarli, ponieważ nie mogłem zaoferować im nic ponad metody, które czasami czyniły ich życie jeszcze mniej szczęśliwym.
Kłopoty z własnym zdrowiem skłoniły mnie do lektury na temat Linusa Paulinga i medycyny ortomolekularnej, która była dla mnie objawieniem na miarę odkrycia ogromnej starożytnej cywilizacji, o której nikt wcześniej nie miał bladego pojęcia.
Po lekturze Wylecz się sam Andrew Saula wezbrała we mnie prawdziwa złość.
Zdałem sobie bowiem sprawę z faktu, że przez 25 lat dawałem zarabiać koncernom farmaceutycznym, sprawiając jednocześnie, że moi pacjenci czuli się coraz gorzej.
Dopiero wtedy pojąłem, że młodzi ludzie cierpiący na przewlekłe zapalenie wątroby, którzy zmarli w oczekiwaniu na przeszczep, mogli zostać wyleczeni, gdyby tylko zastosowano w ich przypadku kurację witaminą C.
Dziś wiem, że moja „toksymolekularna” edukacja medyczna przyniosła moim pacjentom więcej szkody niż pożytku.
To okropne uczucie, a ja wiele oddałbym dziś za to, by moi poważnie chorzy pacjenci w porę sięgnęli po książkę Saula i zrezygnowali z mojej opieki.
Oprócz gorzkich refleksji Wylecz się sam wyzwoliła jednak we mnie także chęć do działania i pchnęła mnie do otwarcia nowej praktyki lekarskiej dla dzieci i dorosłych,
opartej wyłącznie na medycynie ortomolekularnej. W mojej poczekalni z pewnością znajdzie się kilka egzemplarzy Wylecz się sam.
Tak jak wspomniałem – w przeszłości nie udało mi się pomóc niektórym z moich pacjentów. Wierzę, że tym razem będzie inaczej.
EDWARD CICHOWICZ, PEDIATRA GASTROENTEROLOG
Książka Wylecz się sam została przetłumaczona między innymi na język hiszpański, włoski, hindi i chiński.Przedmowa autorstwa doktora Abrama Hoffera
Kiedy w 1952 roku wraz z kolegami po fachu zaczęliśmy badać terapeutyczne właściwości witaminy B3 w leczeniu schizofrenii, nie czuliśmy się pionierami. Nasze działanie ograniczało się bowiem do stosowania znacznie większych ilości B3 od tych, które wystarczały, by uchronić pacjenta przed zapadnięciem na pelagrę. W owych czasach lekarze nie mogli współpracować z osobami praktykującymi medycynę alternatywną, takimi jak homeopaci, kręgarze czy naturopaci. Co więcej, nawet dzielenie z nimi biura mogło doprowadzić do utraty licencji medycznej, a w konsekwencji do zawodowego i finansowego samobójstwa. W związku z tym na własną rękę prowadziliśmy badania, gromadząc coraz więcej danych wskazujących na niezwykle silne działanie niacyny i niacynamidu w terapii schizofrenii, czyli bez dwóch zdań jednej z najgorszych możliwych chorób.
Niestety, kiedy zaczęliśmy publikować je w psychiatrycznej prasie i literaturze, czekał nas zimny prysznic. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że naszych wniosków nie przyjęto z sympatią i zaciekawieniem, a środowisko uznało je za nudne i odrzuciło z wyraźną wściekłością. Pełniłem wtedy funkcje profesora psychiatrii i dyrektora badań psychiatrycznych i w związku z pracą nad wykorzystywaniem witamin znalazłem się w dziwnej sytuacji. Wiedziałem, że jeśli nadal będę opowiadał się za wykorzystywaniem ogromnych dawek niacyny, to, patrząc z punktu widzenia politycznej poprawności, nie będę mógł pozostać lojalny wobec akademii medycznej. W końcu zdecydowałem się wybrać uczciwość względem pacjentów.
Z czasem kilku odważnych lekarzy, z których większość stanowili amerykańscy psychiatrzy szkoleni wcześniej na analityków, zaczęło stosować opisaną przez nas kurację, co sprawiło, że mogliśmy ruszyć dalej. Instytucje medyczne prowadziły z nami zaciętą walkę, ale zainteresowanie naszym odkryciem ciągle rosło. Wprawdzie nie my pierwsi podkreślaliśmy znaczenie dobrej diety dla zdrowia człowieka (zdaje się, że najwcześniejsze tego typu otwarte badanie pojawia się w pierwszym rozdziale biblijnej Księgi Daniela!), ale to właśnie my po raz pierwszy udowodniliśmy, że tak zwane „megadawki” niektórych witamin wykazywały działanie lecznicze, w przeciwieństwie do zwykłych dawek tych samych związków.
Dziś medycyna ortomolekularna (czyli taka, która z zasady opiera się na naturalnych dla organizmu substancjach terapeutycznych, jak witaminy czy minerały) zaczyna przeżywać rozkwit. W niedalekiej przeszłości doszło bowiem do istotnej zmiany starego paradygmatu głoszącego, że kilka łatwych zasad odżywiania (promowanych przez rządy i stowarzyszenia medyków) może zapewnić każdemu z nas zdrowe życie. Z każdym rokiem ilość autorów piszących o medycynie ortomolekularnej wzrasta, a ich publikacje – opisując fakty na temat witamin – przekazują władzę w ręce pacjenta.
Jedną z takich prac jest bez wątpienia Wylecz się sam. W książce Andrew Saula czytelnik znajdzie informacje na temat leczenia wielu dolegliwości, takich jak zaburzenia koncentracji u dzieci, choroba Alzheimera, zapalenie stawów, alkoholizm, rak, cukrzyca, problemy związane ze szczepieniami i wiele innych.
Autor pokazuje nam, że we wszystkich wymienionych przypadkach naturalny powrót do zdrowia jest możliwy. Co więcej, to właśnie naturalne metody okazują się najbardziej skuteczne.
Najwyższa pora, by zacząć mówić o tym głośno, tym bardziej, że medycyna naturalna jest dziś niemal kompletnie ignorowana. Tymczasem nasze ciało składa się z niezliczonej ilości cząsteczek powstałych w ramach trwających miliardy lat testów na przetrwanie. Nasz organizm to precyzyjnie nastrojony instrument pełen najróżniejszych występujących w naturze związków i reakcji. Pomysł, że aby go naprawić, należy umieścić w nim obcą molekułę, wydaje się w świetle tych faktów szczytem głupoty. Jedyne cząsteczki, które są w stanie zdziałać w naszym ciele coś dobrego, to cząsteczki ortomolekularne, czyli takie, które są w nim obecne i przez to są mu znane. Szczerze mówiąc, nie jestem w stanie wymienić ani jednej toksycznej cząsteczki, której udało się kogokolwiek wyleczyć. Jedyne składniki, które z powodzeniem stosuje się w przewlekłych schorzeniach, to składniki odżywcze, witaminy, minerały, aminokwasy, kwasy tłuszczowe i hormony, a jeśli ktoś próbuje zastąpić je podobnie zbudowanymi sztucznymi środkami tylko po to, by uzyskać na nie patent, rezultaty są bardzo niepokojące.
Przedmowa, którą czytasz, ma być przede wszystkim wyrazem uznania dla doktora Saula i innych autorów przygotowujących grunt pod sukces bezpiecznej i skutecznej medycyny żywieniowej na polu szeroko pojętej opieki zdrowotnej. Wylecz się sam to nowa odsłona kompleksowego informatora medycznego i wielki wkład w połączenie dostępnych informacji na temat stale rozwijającej się naturalnej medycyny ortomolekularnej i zebranie ich w jednym miejscu. W przyszłości ignorowanie przez lekarzy roli odżywiania i optymalnej gospodarki składnikami odżywczymi będzie uznawane za błąd w sztuce. Między innymi z tego powodu zachęcam wszystkich czytelników, aby powiedzieli o tej książce swojemu lekarzowi. Pewnego dnia może im za to podziękować.Podziękowania
Chciałbym podziękować wielu nauczycielom, którym zawdzięczam to, kim dzisiaj jestem i to, co i w jaki sposób opisuję. Na świetnych mentorów trafiłem już na wczesnym etapie edukacji, a moja dobra passa trwała przez cały koledż, studia i studia doktoranckie. Profesor Wilfrid Douglas Laidlaw Crow z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego nauczył mnie w 1973 roku podstaw chemii organicznej, wykorzystując do tego inspirującą kombinację inteligencji, humoru, życzliwości i cierpliwości. Dr Walter Brautigan, dr Betsy Balzano, dr Hugh Ratigan i dr John Mosher nauczyli mnie, jak nauczać. Frances Newburg, Donald Lee i Martha Palmer – trójce najlepszych nauczycieli na świecie – zawdzięczam wskazanie mi kursu, który obrałem, by zostać autorem, mówcą i redaktorem. Chciałbym podziękować też Richardowi Hicksowi – człowiekowi, który mimo wszystkich przeszkód natury czysto lotniczej nauczył mnie pilotażu. Jego słowa brzmiały w mojej głowie, kiedy musiałem posadzić samolot z pękniętą oponą i dzięki jego naukom udało się! Szczególne uznanie należy się mojemu wydawcy – Normanowi Goldfindowi, który wykazał się wyjątkową determinacją i zachęcił mnie do drukowania i dystrybuowania moich tekstów, które ukazały się w ponad dwudziestu książkach.
Dziesiątki lat minęło od czasu, kiedy moi rodzice przekazali mi – wtedy jeszcze małemu dziecku – tak dużo życiowej wiedzy. Moja wspaniała mama, kiedy tylko dowiedziała się, że jest ze mną w ciąży, z radości przebiegła ponadkilometrową drogę dzielącą gabinet od domu. Jako doświadczona nauczycielka podsuwała mi wciąż nowe komiksy i sprawiła, że już w wieku czterech lat zacząłem czytać. Mój ojciec nauczył mnie setek różnych rzeczy, pozwalając mi obserwować siebie przy pracy. Kiedy miałem dwanaście lat, kupił mi mój pierwszy mikroskop, ale ulubionym prezentem, jaki mi podarował, pozostaje do dziś kompletny zestaw oryginalnego sprzętu wojskowego z demobilu.
Chciałbym podziękować Stevenowi Carterowi i doktorowi Jonathanowi Prousky’emu za pozwolenie na wykorzystanie materiałów opublikowanych po raz pierwszy w magazynie „Journal of Orthomolecular Medicine”. Dziękuję także Richardowi Bennettowi, Jackowi Challemowi, księdzu Jamesowi R. Hughesowi, doktorowi Robertowi G. Smithowi, doktorowi Thomasowi E. Levy’emu, doktorowi Steve’owi Hickey’owi, doktor Hilary Roberts, doktorowi Williamowi B. Grantowi, doktorowi Erikowi Patersonowi, doktorowi Damienowi Downingowi, doktorowi Atsuo Yanagisawie, doktorowi Gertowi E. Schuitemakerowi, doktorowi Jaganowi N. Vamanowi i wszystkim innym koleżankom i kolegom, którzy zachęcili mnie do napisania tej książki i wzbogacili ją o swoją wiedzę. Dziękuję redakcji i autorom „Orthomolecular Medicine News Service”, których artykuły zostały włączone w skład mojej książki. Robert K. McClain, Robert Sarver, Bob C. Kennedy, doktor Ahmed Nuriye i Mike Stewart sprawili, że byłem na bieżąco i nauczyli mnie, jak sprawnie posługiwać się komputerem. Wyrazy niezmiernej wdzięczności należą się doktorowi Hugh Riordanowi i doktorowi Abramowi Hofferowi – moim kolegom i mentorom. Dziękuję też mojej lepszej połówce Colleen, która jest jednocześnie moją największą fanką.Wstęp do drugiego wydania
Przez prawie dziesięć lat kompilowałem „listę życzeń” tworzoną na bazie uwag przesyłanych mi przez czytelników z całego świata. Pierwsze wydanie Wylecz się sam ukazało się łącznie jedenaście razy i zostało przetłumaczone na kilka obcych języków, w tym chiński. W nowej edycji mojej książki pragnę wykorzystać cierpliwość, jaką darzą mnie moi czytelnicy, i przedstawić nowe, alternatywne metody leczenia dolegliwości, o których wcześniej nie wspomniałem. W związku z tym, że ich lista jest dość długa, w niektórych przypadkach omówię je skrótowo.
Na początku chciałbym jednak odnieść się do waszego zdrowego rozsądku i zaznaczyć, że nie jestem lekarzem, a przedstawione tu metody to opinie, które można rozważyć. Proste recepty na trapiące nas schorzenia to prawdziwa rzadkość, dlatego chciałbym, abyście nie traktowali tego, co tu przeczytacie, jako pełnej wiedzy czy kompletnej historii. Jeśli jednak przedstawiony przeze mnie pomysł wyda wam się czymś nowym lub – co więcej – będzie czymś nowym dla waszych lekarzy – być może warto przyjrzeć mu się bliżej?
Pragnę podkreślić, że jeśli naprawdę chcemy żyć w zdrowiu i zapewniać zdrowie naszym rodzinom, musimy być ciekawi i poddawać się naszej chęci poznania. Znany uczony, laureat Nagrody Nobla, Linus Pauling, powiedział kiedyś: „Sposobem na dobry pomysł jest mieć jak najwięcej pomysłów”, a pierwsze słowa, jakie doktor Abram Hoffer usłyszał w szkole medycznej, brzmiały: „Połowa rzeczy, których was nauczymy, to nieprawda… I niestety – nie wiemy, która to połowa”.
Czy takie nastawienie to powód do zmartwień? Być może tak, ale wiecie, co martwi mnie bardziej? Fakt, że Stany Zjednoczone wydają prawie trzy biliony dolarów rocznie na opiekę nad chorymi… Opiekę, która bardzo często nie działa i która prawie nigdy nie opiera się na odpowiednim odżywianiu. Tymczasem już pół wieku temu doktor Roger J. Williams powiedział: „Jeśli masz wątpliwości, najpierw zajmij się odżywianiem”, a my wciąż nie doceniamy profilaktycznych właściwości dobrej diety i zdrowego trybu życia, a kiedy jesteśmy chorzy, w pierwszej kolejności sięgamy po leki. Lekarze prawie zawsze zamiast witamin przepisują nam lekarstwa, ale musimy wiedzieć, że możemy i powinniśmy to zmienić.
Pewnego razu wygrałem z moją dorosłą córką partię Scrabble zaledwie jednopunktową różnicą. Jej zdaniem nie była to imponująca wygrana, ale ja uważałem, że zwycięstwo to zwycięstwo.
Pamiętajmy, że siedemnasty prezydent USA – Andrew Johnson uniknął impeachmentu ledwie jednym senatorskim głosem, a nie tak dawno Al Gore przegrał wybory prezydenckie dosłownie o włos. Niewielki, ale wystarczający, by uniemożliwić mu przeprowadzkę do Białego Domu. Mnóstwo decydujących o mistrzostwie meczów zakończyło się bardzo nieznaczną wygraną, a wiele decyzji sądu najwyższego przeszło tylko jednym głosem.
Pewnie domyślacie się, co chcę powiedzieć, ale to naprawdę niezwykle ważne. Jedna osoba naprawdę się liczy i sama może zmienić świat.
Legenda głosi, że w latach trzydziestych ubiegłego wieku humorysta Will Rogers zasiadał w radzie nadzorczej jednej z linii lotniczych. Podczas jednego z zebrań włodarze rozważali możliwość wyposażenia pasażerów w spadochrony, z których mogliby oni skorzystać w nagłych wypadkach. Omawiając tę sprawę, uznali jednak, że większość nie zdążyłaby ich założyć, a ci, którym by się to udało, mieliby trudności z dotarciem do wyjścia ewakuacyjnego. W końcu stwierdzono, że na kilkunastu pasażerów zaledwie jeden ocalałby dzięki spadochronowi. Rogers miał wówczas odchylić się na fotelu, położyć stopy na stole, zsunąć na oczy kapelusz i powiedzieć: „Ale czyż szczęśliwiec nie poczułby się mile połechtany?”.
Krytycy naturalnych metod leczenia często chwytają się argumentu, że nie są one w stanie uzdrowić wszystkich pacjentów. Warto spytać jednak – jakie to ma znaczenie? Przecież chodzi ci przede wszystkim o to, by uzdrowiły ciebie lub kogoś z twoich bliskich.
Współczesna medycyna oparta na lekach i zabiegach to – lekko licząc – trzecia wiodąca przyczyna zgonów w Stanach Zjednoczonych. Niektóre szacunki stawiają ją na pierwszym miejscu śmiertelnego rankingu.
Null G, Dean C, Feldman M, Rasio D. 2005. Death by medicine. J „Orthomolecular Med” 20(1):21–34 http://orthomolecular.org/library/jom/2005/pdf/2005-v20n01-p021.pdf.
Linus Pauling obliczył, że współczynnik zapadania na choroby i związana z nimi śmiertelność mogą być obniżone nawet o 25%, jeśli tylko każdy z nas przyjmowałby codziennie duże dawki niezbędnych witamin. Załóżmy jednak, że jest to zbyt optymistyczne założenie i przyjmijmy, że poprawa wyniosłaby „ledwie” 5%. Zakładając, że każdego roku umiera ponad dwa miliony Amerykanów, możemy obliczyć, że taka zbiorowa kuracja uratowałaby życie 100 000 osób. Tak wielu pogrzebów rocznie można by uniknąć.
Kiedy ja sam będę odchodził z tego świata, mam nadzieję, że będę mógł myśleć, że udało mi się uratować komuś życie. Wiedząc, że ocaliłem sto tysięcy osób, byłbym znacznie bardziej szczęśliwy. Co więcej – Linus Pauling miał rację i z czasem bylibyśmy w stanie ocalić miliony istnień.
Pamiętajmy, że na świecie istnieją dwa rodzaje ludzi, którzy kupują cadillaki – ci, których na to stać i ci… których na to nie stać. Jeśli chodzi o chorych, oni także dzielą się na dwie grupy. Pierwsza to ci, którzy nie chcą zmienić swojego stylu życia, a druga – ci, którzy chcieliby to zrobić, ale nie wiedzą, od czego mieliby zacząć. Poszukiwaczy złota i poszukiwaczy lepszego zdrowia łączą przynajmniej trzy rzeczy:
Po pierwsze – muszą chcieć się wzbogacić.
Po drugie – muszą wiedzieć, gdzie szukać.
Po trzecie – muszą zacząć szukać!
Więc szukajcie. Zdobywajcie wiedzę. Bądźcie okazami zdrowia i pokażcie światu, na co was stać. Nigdy nie zapominajcie o tym, że sami możecie wiele zmienić, a wyruszając w swoją podróż, zabierzcie ze sobą tę książkę.
Jeśli nie ze względu na zawarte w niej rady, to choćby dlatego, że papier to papier, a w publicznych toaletach czasami go brakuje! Z drugiej strony… zastanówcie się: stosując megadawki witaminy C, certyfikowany przez komisję zdrowia pulmonolog Frederick Klenner wyleczył ostre zapalenie wątroby w dwa dni, a wirusowe zapalenie płuc w trzy.
I między innymi dlatego – uwielbiam tę pracę.
Andrew W. Saul, lipiec 2012 r.Uwaga! Nie czytaj tej strony!
Wzasadzie powinienem napisać – nie czytaj tej książki! Odłóż ją, póki jeszcze masz czas, bo możesz napytać sobie biedy. Twoja rodzina, twój lekarz, twój nauczyciel, aptekarz, prezenter telewizyjny, a nawet twój telewizor i grabarz będą zaprzeczać temu, co tu wyczytasz, czyli słowom, które pomogą ci wyzdrowieć w sposób tani i naturalny.
Jako wieloletni nauczyciel wiem, że większość ludzi nie czyta ani poleceń na egzaminach, ani żadnych innych pisemnych wskazówek. Jeśli pod nagłówkiem INSTRUKCJE umieściłbym odpowiedzi na wszystkie postawione w teście pytania, mógłbym być spokojny, że nikt do nich nie dotrze.
Ale cóż, ty wciąż tu jesteś i wciąż czytasz te słowa. To bardzo miłe, ale pamiętaj, że cię ostrzegałem.
Jeśli chodzi zaś o rzeczone odpowiedzi – przeczytaj rozdział Jak korzystać z tej książki i wkrocz na ścieżkę wiodącą do dobrego samopoczucia.Skargi i narzekania
„Jeżeli mógłbyś kopnąć poniżej pasa osobę odpowiedzialną za większość
twoich problemów, przez dobry miesiąc nie mógłbyś usiąść.”
THEODORE ROOSEVELT
Wdzisiejszych czasach bardzo często stykamy się z działem obsługi klienta, jednak gdy byłem dzieckiem, komunikacja ze sklepami i instytucjami odbywała się za pośrednictwem księgi skarg i zażaleń.
Jasne stawianie sprawy zawsze do mnie przemawiało, dlatego poniżej staram się odpowiedzieć na kierowane w moim kierunku zastrzeżenia:
„Promuje pan wyłącznie produkty, na których jest pan w stanie zarobić”.
Nieprawda. Po pierwsze – nie sprzedaję produktów zdrowotnych, witamin ani suplementów diety i nie mam żadnych finansowych związków z ich producentami. Po drugie – celowo unikam promowania jakichkolwiek firm lub preparatów, ponieważ zrujnowałoby to moją wiarygodność. Nie sprzedając tego, co polecam, tracę być może trochę łatwych pieniędzy, jednak zyskuję setki tysięcy czytelników, którzy cenią sobie rzetelne informacje.
„Twój stosunek do spraw, które opisujesz, jest bardzo zdecydowany”.
Oj tak! Przez wiele lat powtarzałem studentom i przyszłym pisarzom, że powinni bronić swojego zdania, a moja książka prowokuje nie bez przyczyny. Mahatma Ghandi powiedział kiedyś: „Zadaniem buntownika jest prowokowanie odpowiedzi. Będziemy więc prowokować, dopóki ich nie uzyskamy. To my mamy kontrolę. Nie oni”. Moi najbardziej zajadli krytycy to mój największy kapitał. To oni prowokują mnie do pisania kolejnych książek i to im zawdzięczacie pojawienie się drugiej edycji Wylecz się sam.
„W pana książce niewiele mówi się o ziołach”.
Cóż, trudno się nie zgodzić, bo choć jestem biologiem, nie jestem zielarzem i znawcą opartej na ziołach medycyny. Wierzę, że pierwsza zasada pisarza powinna brzmieć: „Pisz o tym, na czym naprawdę się znasz” i trzymałem się jej podczas przygotowywania drugiego wydania mojej książki. Dodam jednak, że zawarłem w niej kilka przydatnych i prawdopodobnie unikatowych informacji na temat żywokostu, nagietka i dziurawca.
„Nie jest pan lekarzem”.
To prawda, ale pragnę zauważyć, że wielu lekarzy napisało niesłychanie słabe książki na temat zdrowia. Przez moje ręce przewinęło się mnóstwo pozycji na temat depresji, chorób zakaźnych, zapalenia stawów, chorób serca, bezpłodności, ADHD, tocznia, alergii i wielu innych dolegliwości, w których ani słowem nie wspomina się o naturalnym leczeniu i terapeutycznej roli odżywiania. Wszystkie były napisane przez praktykujących specjalistów, którzy tego typu nastawieniem sprawiają, że społeczeństwo nie ma pojęcia o możliwościach medycyny naturalnej w leczeniu poważnych schorzeń. Wylecz się sam to książka, w której zawarłem wiele czysto naukowych odniesień, które sprawią, że powiesz „To jest to!” albo „Oni wszyscy kłamią!”. Myślę, że ludzie są zmęczeni dużymi dawkami leków i gotowi na dużą dozę nauki, która przedstawiona w przystępny sposób na pewno padnie na podatny grunt.
Jak (nie) powiedział doktor Leonard McCoy: „Cholera, Jim, jestem nauczycielem, nie lekarzem!”, lecz zamiast przepisywać, sam opisuję swoje doświadczenia, bo wiem, że ludzie potrzebują wiedzy na temat alternatywnych metod leczenia. Oferuję ci przydatne informacje. To, jak je wykorzystasz, zależy wyłącznie od ciebie.
„Na rynku istnieją już podobne książki”.
W tym takie, które naprawdę warto przeczytać! W bibliografii znajdziesz ich wyczerpujący wykaz, więc jeśli tylko chcesz – zamknij tę książkę i pędź do księgarni!
Zanim to zrobisz, wiedz jednak, że nawet najlepsze książki o naturalnej terapii cechuje często jedna wspólna wada. Zawierają dużo cennych informacji, które czyta się… bardzo źle. Wylecz się sam to inna bajka. To książka, którą naprawdę polubisz, bo choć nie do końca rozumiem dlaczego, mój styl bywa określany między innymi jako „skandaliczny”. Myślę, że po lekturze ocenisz to sam i dorzucisz być może kilka innych epitetów.
Moim zdaniem lektura książek o samopomocy powinna być przyjemna. Wiele ważnych informacji na temat medycyny naturalnej nigdy nie trafiło do szerokiej grupy odbiorców tylko dlatego, że okazały się zbyt skomplikowane. Według mnie autor powinien relacjonować czytelnikom wyniki naukowych badań w sposób, w jaki komentator opisuje słuchaczom przebieg meczu. Taki efekt staram się właśnie osiągnąć. Jednocześnie wierzę, że książka na temat zdrowia powinna zawierać mnóstwo praktycznych porad popartych konkretnymi źródłami naukowymi i doświadczeniem ich twórców. Obiecuję, że na kolejnych stronach znajdziesz wiele tego rodzaju wskazówek. Jako wykładowca zawsze lubiłem kołysać naukową łódką i wyławiać z morza nauki coraz to nowe badania potwierdzające istnienie naturalnych alternatyw dla opartej na lekach medycyny.
„Hej, gdzie jest moja choroba?”.
Jeżeli przejrzałeś spis treści i indeks i nie znalazłeś interesującego cię tematu, założyłeś być może, że ta książka nie jest dla ciebie. Zauważ jednak, że nie jestem w stanie opisać każdej z tysięcy znanych nam chorób. Książka, która traktowałaby o pełnym spektrum schorzeń, byłaby tak ciężka, że nikt nie byłby w stanie donieść jej do domu!
Jeśli jednak chcesz poćwiczyć swoje bicepsy, możesz wybrać się do księgarni po inną napisaną przeze mnie pozycję – Fire Your Doctor: How to Be Independently Healthy (Zwolnij swojego lekarza, czyli jak być niezależnie zdrowym). Opisuję w niej kwestie, których nie zdołałem poruszyć w Wylecz się sam w podobnym stylu i z tym samym nastawieniem. Dodatkowo jestem redaktorem serii publikacji The Vitamin Cure, ukazujących się nakładem wydawnictwa Basic Health Publications (obecnie Turner Publishing Company). Każda z nich skupia się na konkretnym problemie, w tym na alkoholizmie, alergiach, zdrowotnych kłopotach u dzieci i niemowląt, chronicznym zmęczeniu, depresji, cukrzycy, chorobach oczu, chorobach serca, migrenach czy problemach kobiecych. Kiedy piszę te słowa, wydawnictwo przygotowuje kolejne „odcinki” serii.
Z mojego doświadczenia wynika, że większości czytelników odpowiada poświęcanie poszczególnych rozdziałów konkretnym schorzeniom, jednak muszę podkreślić, że podstawowym założeniem medycyny naturalnej jest „leczenie osoby, nie choroby”. W związku z tym wiele poruszanych w niniejszej książce tematów nakłada się na siebie, a informacje dotyczące jednego schorzenia mogą mieć zastosowanie także w przypadku innego. Mówiąc nieco bardziej ogólnie – zmiana diety i stylu życia wpływa na nasze zdrowie w bardzo szerokim wymiarze. Jeśli tylko żyjesz, oddychasz i znasz kogoś, kto kiedykolwiek chorował – ta książka jest właśnie dla ciebie.
„Kładzie pan zbyt duży nacisk na wykorzystywanie witaminy C”.
Niestety nie mogę się z tym nie zgodzić. Doktor Abram Hoffer nauczył mnie, że witamina C była ulubioną witaminą Linusa Paulinga. Doktor Pauling ma natomiast o dwa Noble więcej ode mnie, co stanowi dla mnie wystarczający argument, by go słuchać.
„Terapia witaminami to obiecujący obszar opieki zdrowotnej, jednak zanim zaczniemy nimi leczyć, powinniśmy przeprowadzić więcej badań”.
Nonsens! Już w 1953 roku istniały tysiące badań, które Bicknell i Prescott skompilowali w podręczniku zatytułowanym The Vitamins in Medicine (Witaminy w medycynie). Lekarze leczący przy pomocy witamin (określani często lekceważącym mianem „szarlatanów”) opracowali skuteczne metody leczenia zapalenia płuc, fibromialgii, zapalenia stawów, chorób układu krążenia, przewlekłego zmęczenia, zapalenia mózgu, a nawet polio. Praca więc została już wykonana, a jedyne, co musimy zrobić, to poinformować o niej ludzi. Czy naprawdę tak ciężko w to uwierzyć?
W rzeczywistości nie jest to zresztą kwestia wiary, bo skuteczność terapii witaminami została udowodniona. Dziś nie powinniśmy mieć żadnych wątpliwości, że całe stulecie badań nad witaminami pokazało każdemu czytającemu medyczną prasę lekarzowi, że tak właśnie jest. Niestety, wielu z nich nie zadaje sobie tego trudu lub rezygnuje z lektury, gdy tylko natknie się na kolejny sponsorowany przez branżę farmaceutyczną artykuł lub kolejne wypisywane przez niektórych dietetyków brednie. Jako nauczyciel tysięcy studentów wiem co nieco o byciu zniechęconym i dlatego uważam, że najważniejsze to dostrzec w tym, co nazywamy suplementami, podstawę naszej terapii. Spróbuj i przekonaj się sam. Tak naprawdę liczą się konkretne wyniki, a tu witaminy naprawdę „mają się czym pochwalić”. Większość kochających leki lekarzy i dietetyków w końcu to dostrzeże, ale zastanów się, czy opłaca się czekać?
Za każdym razem, kiedy nieugięte siły nauki badają witaminowe terapie, wyniki tych badań są dla nich niezwykle korzystne. Każdego dnia przybywa dowodów na ich skuteczność i każdy może je odnaleźć, chociażby w Internecie. Przeciwnicy witaminoterapii nie mają już dziś żadnych poważnych argumentów i muszą pogodzić się z tym, że odpowiednio wysokie dawki witamin leczą choroby, tak jak ludzkość musiała przyjąć do wiadomości, że ziemia jest okrągła, a ból głowy nie wynika z niedoboru aspiryny.
Oferuję moim czytelnikom to, czego się nauczyłem, co wypróbowałem i co sprawdziłem i pokazuję im, jak zapobiegać i leczyć poważne schorzenia w bezpieczny, niedrogi i skuteczny sposób, bez sięgania po leki. Ja sam bardzo chwalę sobie działanie i rezultaty naturalnej kuracji, a moje nastoletnie dzieci nigdy nie miały do czynienia z antybiotykami. Jedna z telewizyjnych dziennikarek powiedziała mi, że to świadectwo jest najlepszą zapowiedzią programu, jaką mogła sobie wymarzyć, a najwspanialsze jest to, że to wszystko prawda.Jak korzystać z tej książki
1. Możesz odszukać konkretną chorobę w spisie treści bądź indeksie lub:
2. Możesz przeczytać tę książkę od deski do deski i przekonać się, w jak dowcipny i fascynujący sposób piszę, lub:
3. Możesz przeczytać tę książkę od deski do deski, aby dostrzec wyłaniający się z niej holistyczny obraz naturalnego stylu życia i na tej podstawie zmienić swoje nawyki.
Nikt nie interesuje się witaminami i to właśnie dlatego nikt nie troszczy się o zdrowie tak, jak powinien. Zarówno zajęci lekarze, jak i zdesperowani pacjenci chcą wiedzieć jedynie jak leczyć choroby. Od ponad trzydziestu pięciu lat wykładam na temat naturalnej opieki zdrowotnej i prawie nigdy nie zdarzyło mi się usłyszeć: „Opowiedz mi więcej o biochemii stojącej za witaminoterapią”. Moi słuchacze zadają mi zazwyczaj to samo, wszechobecne pytanie – „Po które witaminy mam sięgnąć, by wyleczyć taką a taką chorobę?”.
W związku z tym moja książka nie traktuje o witaminach, ale o chorobach, które da się z ich pomocą wyleczyć. Jest też o tym, jak (na wiele różnych sposobów) możesz „zwolnić swojego lekarza”. Jeśli kiedykolwiek zechcesz wywołać u kogoś senność, zacznij opowiadać mu o odżywianiu, witaminach od A do E i produktach, w których można je odnaleźć. Gwarantuję ci, że twój słuchacz zdąży usnąć, zanim skończysz omawiać witaminy z grupy B.
Mam nadzieję, że moja książka i zamykająca ją bibliografia przyda się pacjentom, którzy starają się przekonać swoich „farmakofilnych” (to jest: kochających leki) lekarzy, aby przynajmniej w pewnym stopniu zainteresowali się witaminoterapią. Wkrótce przekonasz się, że uczucie towarzyszące uciszeniu zgryźliwych komentarzy lekarza serią naukowych odnośników i cytatów jest naprawdę bezcenne. Nawet największe lekarskie konserwy nie oprą się bowiem sile argumentów zgromadzonych w recenzowanych czasopismach medycznych.
Jeśli łakniesz dodatkowego zastrzyku informacji lub jeśli wciąż potrzebujesz odpierać argumenty, że badania na temat witamin są niewystarczające, zaopatrz się w Orthomolecular Medicine for Everyone (Medycyna ortmolekularna dla każdego) Abrama Hoffera i How to Live Longer and Feel Better (Jak żyć dłużej i czuć się lepiej) Linusa Paulinga.
Jeśli jednak mimo to (a uwierz mi – jest to możliwe!) – twój lekarz nadal nie będzie przekonany – wiedz, że taka postawa, choć zgodna z ludzką naturą, jest jednak zupełnie nienaukowa. Specjaliści czują dyskomfort, kiedy pacjent, którym się opiekują, wie więcej niż oni sami, jednak to nie powinno odstraszać ich od racjonalnego działania. Jeśli dana terapia jest przebadana i bezpieczna, naprawdę nie ma powodów, by po nią nie sięgnąć. Lekarze zdają sobie z tego sprawę, ale ich wiedza na temat odżywiania jest zazwyczaj na tyle mała, że nie czują się na siłach, by oprzeć na niej kurację. Stąd właśnie bierze się ich zażenowanie, ale również stąd powinna brać się chęć dostarczania im wiedzy, której tak bardzo potrzebują.
Oczywiście, zanim zaczniesz uczyć swojego lekarza, musisz trochę poczytać, ale podobnie jak słowników, książek na temat witamin nie trzeba czytać od początku do końca. Fakt, że nie przeczytałeś jeszcze o alergii, nie znaczy, że nie możesz wypowiadać się na temat zapalenia, dlatego zacznij od schorzeń, które naprawdę cię interesują.
Większość z nas sięga po zdrowotne poradniki w celu szybkiego wyleczenia własnych dolegliwości lub zwalczenia choroby, która dotknęła ich bliskich. Właśnie dlatego Wylecz się sam przedstawia wiele protokołów (ułożonych w plan działania instrukcji), dzięki którym w naturalny sposób można poradzić sobie z danym problemem. Oprócz konkretnych poleceń w mojej książce znajdziesz również opisy doświadczeń i osobistych przeżyć. I przyznam ci się, że to właśnie o nich pisze mi się najprzyjemniej.Wylecz się sam – zasady naturalnej terapii
Ludzie bardzo często chcą dowiedzieć się o mnie nieco więcej. Niektórzy z nich twierdzą, że jeśli całe to „naturalne leczenie” faktycznie byłoby tak skuteczne, ich lekarz z pewnością by im o tym powiedział. Inni zastanawiają się, dlaczego moje lekcje tak bardzo różnią się od innych wykładów na temat zdrowia. Ja sam zdaję sobie sprawę z tego, że mój czytelnik od początku powinien wiedzieć, jaką ścieżkę obieram i dokąd zaprowadzę go jako przewodnik. I to właśnie dlatego już teraz zapraszam cię do zapoznania się z wyznawanymi przeze mnie „zasadami naturalnej terapii”.
------------ ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
ZASADA 1: Zazwyczaj cena żywności jest odwrotnie proporcjonalna do jej wartości odżywczej. Innymi słowy – najlepsze produkty, które możemy znaleźć w marketach, są często najtańsze, a najgorsze kosztują najwięcej. Brązowy ryż, fasola, warzywa z ogrodu, kiełki z własnej hodowli, owoce z własnych drzew i krzaków… wszystko to jest o wiele lepsze od drogich gotowych dań.
ZASADA 2: Większość chorób wynika z nieprawidłowego odżywiania. Zasada ta dotyczy nie tylko chorób przewlekłych, ale również chorób wirusowych i bakteryjnych, których moc potęguje się w związku z wybieraniem przez nas nieodpowiedniego pokarmu.
ZASADA 3: „Leczenie” chorego organizmu lekami to jak czyszczenie zanieczyszczonego jeziora trucizną. Zabijanie drobnoustrojów i maskowanie przyczyn trapiących nas dolegliwości to bardzo krótkowzroczne działanie.
ZASADA 4: Podstawą przywracania zdrowia powinno być dobre odżywianie, a nie leczenie farmakologiczne. Wszystkie nasze komórki składają się z tego, co jemy i co pijemy. Żadna z nich nie składa się z leków.
ZASADA 5: Podobnie jak chemiczne opryski nie zastąpią chorej roślinie naturalnego nawozu, tak chemiczne środki nie zastąpią choremu dziecku dobrej diety.
ZASADA 6: Terapia żywieniowa zwiększa naszą odporność na choroby. Terapia oparta na lekach zwykle ją obniża. Zdrowe rośliny, zdrowe zwierzęta i zdrowi ludzie nie chorują. Lekarze nie przyznają tego otwarcie, bo zdrowi ludzie to nie najlepsi klienci…
ZASADA 7: W przypadku terapii witaminami tempo powrotu do zdrowia jest proporcjonalne do wysokości zastosowanej dawki. Podobnie jak samolot, potrzebujący do startu odpowiedniej ilości paliwa, ludzkie ciało potrzebuje określonej ilości składników odżywczych, aby zwalczyć chorobę.
ZASADA 8: Ilość suplementów diety potrzebnych do wyleczenia choroby określa poziom witaminowego niedoboru pacjenta. Zamiast o megadawkach witamin możemy więc mówić o meganiedoborach składników odżywczych.
ZASADA 9: Terapia żywieniowa jet niedroga, skuteczna i – co najważniejsze – bezpieczna. Wskutek przyjmowania witamin nie umiera ani jedna osoba rocznie.
ZASADA 10: Suplementacja witamin to nie problem. Problemem jest raczej niedobór substancji odżywczych, a witaminy właśnie go rozwiązują.
ZASADA 11: Podawana w ilościach nieprzekraczających indywidualnego poziomu nasycenia (tolerancji jelit) witamina C może zastąpić antybiotyki, leki antyhistaminowe, środki przeciwgorączkowe, a także antytoksyny i leki przeciwwirusowe. Poziom „nasycenia” organizmu jest o wiele wyższy, niż mogłoby się wydawać, a „tolerancja jelit” oznacza dokładnie to, o czym myślisz.
ZASADA 12: Powodem, dla którego jedna substancja może zwalczać tak wiele różnych chorób, jest fakt, że niedobór zaledwie jednej substancji może je wywoływać.
ZASADA 13: Witaminy mogą działać jak leki, jednak leki nigdy nie działają jak witaminy.
ZASADA 14: W przypadku witaminoterapii – niezależnie od wielkości dawki, częste, odpowiednio podzielone dozy są bardziej skuteczne. Zasada ta jest szczególnie istotna w przypadku rozpuszczalnych w wodzie witamin B i C.
ZASADA 15: Aby wyleczyć się samemu, potrzeba mniej, niż ci się wydaje, jednak więcej, niż byś sobie tego życzył. Pamiętaj, nie ma nic za darmo.
ZASADA 16: Poziom poprawy jest proporcjonalny do włożonego wysiłku. Nie musisz od razu decydować się na idealnie zdrowy styl życia… ale nie zaszkodzi, jeśli spróbujesz!
ZASADA 17: Za zamieszanie związane z definicją odpowiedniej opieki zdrowotnej odpowiedzialni są ludzie. Przekłamania na temat działania witaminowych suplementów pochodzącą od osób, które straciłyby na triumfie naturalnej medycyny. Szpitale, lekarze, pielęgniarki, dietetycy, politycy, firmy farmaceutyczne – wszyscy mają swój interes w naszych chorobach.
ZASADA 18: Nieprawdziwe informacje rozsiewają także osoby zajmujące się naturalnym leczeniem. Mowa tu o dystrybutorach witamin, firmach produkujących suplementy, a nawet o lekarzach próbujących zagarnąć jak największe udziały w rynku. Ignoruj ich wysiłki i pamiętaj, że autor tej książki nie ma żadnych finansowych związków z przedstawicielami branży.
ZASADA 19: Wartościowa wiedza na temat zdrowia nie przeterminuje się ani za dziesięć, ani za sto lat. „Nowy” nie oznacza automatycznie lepszy lub bardziej dokładny, a „stare” badania są często bardziej wiarygodne. To, co prawdziwe i skuteczne, nigdy nie staje się nieaktualne. Posty, dieta wegetariańska i jej warianty, stosowanie suplementów diety oraz inne niefarmaceutyczne metody przetrwały próbę czasu, podobnie jak teorie Einsteina czy Karta Praw.
------------ ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Choroba refluksowa przełyku / Przepuklina rozworu przełykowego
„Świat nie dba o to, co wiesz. Liczy się to, co możesz z tym zrobić.”
BOOKER T. WASHINGTON
Rozwiązanie problemu wykracza czasem poza jego ramy, a pogoń za kolejnymi objawami może zaprowadzić cię w ślepą uliczkę.
Jeśli więc cierpisz na chorobę refluksową przełyku, a twoim celem nie jest nabijanie kabzy koncernów farmaceutycznych, z pewnością powinieneś sięgnąć po opisane poniżej metody.
1. Zjedz swój główny posiłek w porze lunchu i nie jedz niczego po godzinie 17:00. To niesamowite, jak wielu objawów niestrawności można w ten sposób uniknąć.
2. Bardzo starannie przeżuwaj swoje jedzenie. Ta rada wydaje się zbyt prosta, by była skuteczna i właśnie dlatego ignoruje ją tak wiele osób. Nie bądź jedną z nich!
3. Wybieraj lekkostrawne dania. W twoim jadłospisie powinny znaleźć się owoce, ryż, gotowane na parze warzywa, kiełki, ziarna, dojrzewające sery, jogurty, twaróg, a przede wszystkim soki warzywne. Unikaj smażonej żywności. Całkowicie zrezygnuj z mięsa (a jeśli nie jesteś w stanie – unikaj wędlin, szynki, pastrami i pepperoni).
NIESTRAWNOŚĆ CZY NIEMOŻNOŚĆ STRAWIENIA?
Pewien cierpiący na niestrawność młody człowiek wyznał mi kiedyś, że uwielbia hot dogi. Kiedy jednak przestawał je jeść, jego problemy z trawieniem znikały.
Zbyt proste, by było prawdziwe? Bynajmniej.
„Niektóre hot dogi znalezione na wysypiskach znajdowały się w tak głębokich warstwach odpadów, że wskazywało to, iż mogły leżeć tam przez ponad kilkadziesiąt lat.” („Smithsonian”, lipiec 1992, s. 5).
Jak widać – od każdego można się czegoś nauczyć.
4. Wypróbuj enzymy trawienne w tabletkach, zwłaszcza jeśli nie stosujesz się do rady numer 2.
5. Najlepiej zdaj się jednak na naturalne sposoby i wpisz do swojego menu figi, ananasy, kiwi, mango i papaję. Te owoce to skarbnica enzymów, które odwalą za ciebie kawał dobrej roboty. Pamiętaj jednak, że mówimy tu o świeżych produktach, a nie tych, które możemy kupić w puszkach. Różnica wynika w tym wypadku z faktu, że wysoka temperatura, jakiej poddawane są puszkowane owoce, zabija związki, na których zależy nam w przypadku problemów z trawieniem. Owoce suszone w niskiej temperaturze także mogą okazać się pomocne. Najprościej spróbować!
6. Inni sprzymierzeńcy na drodze do dobrego przetwarzania żywności to wysokiej jakości jogurty, obfitujące w pożyteczne bakterie. Kupując jogurt, upewnij się, że na etykiecie umieszczona jest informacja o żywych kulturach. W Indiach jogurt rozpuszcza się często w wodzie w proporcjach 1:1. Możesz skorzystać z tej sztuczki, aby jeszcze silniej wspomóc trawienie i uniknąć zatkanego nosa.
7. Śpij z uniesioną głową. Ułóż się na dwóch cieńszych poduszkach lub jednej grubszej, ewentualnie zainwestuj w specjalnie wyprofilowaną poduszkę z pianki.
8. Skorzystaj z pomocy kręgarza. Już po trzech wizytach powinieneś odczuć efekty.
9. Wypróbuj środki homeopatyczne (takie jak Natrum Phos 6X) i mineralne sole Schuesslera.
10. Przestań się stresować! Pomyślałeś pewnie: „Łatwo powiedzieć!”, ale wiedz, że medytacja, relaks, masaż, kojąca muzyka czy po prostu chwila samotnego wytchnienia naprawdę mogą ci pomóc.
11. Jeśli objawy, których doświadczasz, są naprawdę uciążliwe – umów się na wizytę lekarską, a w międzyczasie przejdź (na trzy do siedmiu dni) na dietę opartą wyłącznie na sokach warzywnych. Wiele osób, które zdecydowało się na ten krok, musiało odwołać swoją wizytę w gabinecie!
12. Na swojej drodze spotkałem wiele osób, których problemy z refluksem były na tyle poważne, że zdążyły doprowadzić już do bliznowacenia przełyku. W przypadku wielu z nich dieta również okazała się idealnym rozwiązaniem. Polecony przeze mnie plan działania, oparty na spożywaniu czterech szklanek soku z kapusty dziennie został opracowany przez doktora Garnetta Cheney’a, a następnie przetestowany w warunkach szpitalnych. Początkowo korzystano z niego wyłącznie w leczeniu chorób żołądka i dolnego odcinka przewodu pokarmowego, jednak w końcu dostrzeżono jego szersze działanie. Doktor Cheney wykazał, że cały przewód pokarmowy – od gardła po jelita – można leczyć przy pomocy świeżego soku z surowej kapusty, jeśli tylko przyjmuje się go regularnie i w odpowiednich ilościach. Prace Cheney’a to nie nowinki, jednak zapewniam was, że od czasu ich publikacji kapusta nie straciła swoich leczniczych właściwości.
ZATRUCIA POKARMOWE
Pozdrowienia z Meksyku! Piszę do pana, aby podzielić się moim najnowszym sukcesem związanym z przyjmowaniem witaminy C. Książka How to Live Longer and Feel Better Paulinga wpadła mi w ręce dosłownie kilka dni przed tym, jak polecił ją pan w swoim tekście. Muszę przyznać, że jestem podwójnym szczęściarzem, bo kupiłem ją w antykwariacie za – bagatela – 25 pesos!
W Meksyku mieszkam od ponad dziesięciu lat i za każdym razem, gdy zdarzało mi się zatruć się jedzeniem, sięgałem po ten sam antybiotyk. Tym razem zdecydowałem się jednak na witaminę C. Zacząłem przyjmować dawki 2000–4000 mg co kilka godzin i naprawdę mi to pomogło! Mimo tego, że kiedy piszę te słowa, jestem zaledwie po jednym dniu kuracji, już teraz czuję się naprawdę nieźle.
Kiedy pierwszy raz zdarzyło mi się zatruć, w ciągu trzech czy czterech dni straciłem na wadze około siedmiu kilogramów! Z Montezumą nie ma żartów! Mil gracias! Salud y saludos!
Polecana literatura
Cheney C. Antipeptic ulcer dietary factor. „American Dietetics Association” 26 (1950): 9.
Cheney C. The nature of the antipeptic ulcer dietary factor. „Stanford Medical Bulletin” 8 (1950): 144.
Cheney C. Prevention of histamine-induced peptic ulcers by diet. „Stanford Medical Bulletin” 6 (1948): 334.
Cheney C. Rapid healing of peptic ulcers in patients receiving fresh cabbage juice. „California Medicine” 70 (1949): 10.
Cheney C. Vitamin U therapy of peptic ulcer. „California Medicine” 77, no. 4 (1952).