Wyniosłe wieże - ebook
Wyniosłe wieże - ebook
Kiedy w 1979 roku wojska radzieckie najechały Afganistan, w obronie kraju stanęły wspierane przez Stany Zjednoczone grupy miejscowych partyzantów zwanych mudżahedinami. W wojnę zaangażował się także saudyjski milioner Osama bin Laden ze swoją grupą słabo wyszkolonych i źle zorganizowanych idealistycznych bojowników. Lawrence Wright na podstawie setek relacji, dokumentów i przeprowadzonych osobiście wywiadów opowiada, jak chaotyczna początkowa organizacja Bin Ladena z czasem przekształciła się w najskuteczniejszą grupę terrorystyczną w historii. Rysuje równocześnie szeroki kontekst historyczny, wyjaśnia, jak rozwijał się islamski fundamentalizm, i przedstawia jego ideologów. Podąża też śladem Johna O’Neilla – agenta FBI zajmującego się walką z terroryzmem – który jako jeden z pierwszych zdał sobie sprawę z rosnącego zagrożenia, jakim stała się Al-Kaida w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, i usiłował temu niebezpieczeństwu zapobiec. Książka Wrighta to wyczerpująca relacja na temat długiego ciągu zdarzeń, które doprowadziły do zamachów z 11 września.
„Wyniosłe wieże” otrzymały Nagrodę Pulitzera, Nagrodę Dziennikarską im. Helen Bernstein, Nagrodę im. Lionela Gelbera oraz Nagrodę Literacką „Los Angeles Times”. Weszły również do finału Nagrody Literackiej im. Arthura Rossa i były wymieniane wśród najlepszych książek roku w rankingach takich pism, jak „Time”, „Newsweek”, „The Washington Post”, „Chicago Tribune”, „The New York Times Book Review”, „San Francisco Chronicle”, „The New York Sun”, „The Economist”, „Newsday”, „Salon”, „New York”, „Los Angeles Times” i „Houston Chronicle”.
„Przyczyny ataku Al-Kaidy na USA – najważniejszego ze względu na globalne konsekwencje wydarzenia XXI wieku – są wciąż mało znane i obrosły w mity. „Wyniosłe wieże” wypełniają tę lukę. Solidnie udokumentowany i wartko napisany reportaż Lawrence’a Wrighta to studim islamskiego radykalizmu oraz żenujących błędów popełnionych przez służby wywiadowcze, które miały z nim walczyć.” Robert Stefanicki
„Wyczerpująca i pasjonująca relacja, która przez wiele lat będzie stanowić najpełniejszą wersję historii Al-Kaidy. [...] Niezwykłe dzieło.” „Associated Press”
„„Wyniosłe wieże” Wrighta to nie tylko popis niezrównanego warsztatu pisarskiego i reporterskiego, ale też bezcenna analiza sposobu myślenia grupy nieprzystosowanych społecznie i wiecznie niezadowolonych fanatyków uparcie dążących do zniszczenia Stanów Zjednoczonych oraz grupy nieprzystosowanych społecznie i wiecznie niezadowolonych przedstawicieli amerykańskich struktur państwowych, którzy próbują ich powstrzymać.” „The Kansas City Star”
„Zbiór książek na temat Al-Kaidy jest już dość obszerny, żadnej z nich jednak nie udało się tak dobrze przybliżyć niesłychanej historii ani uchwycić tajemniczego charakteru organizacji. [...] Doskonale skonstruowana opowieść Wrighta bije wszystkie inne na głowę.” „New Statesman”
„Genialna! [...] To nie tylko fascynująca opowieść o losach jednostek, ale też opis zjawiska charakteryzującego część muzułmanów, którzy w wyniku przedziwnych akrobacji intelektu potrafią wykorzystywać świętą księgę (potępiającą przecież samobójstwa i zabijanie niewinnych osób) do usprawiedliwiania terroryzmu o katastrofalnych skutkach.” „Financial Times”
„Wright doskonale objaśnia niepokoje, urazy, aspiracje oraz ideały napędzające i definiujące radykalny islamizm.” „Los Angeles Times”
„Precyzyjna, trzymająca w napięciu relacja o współpracy pomiędzy terrorystami oraz rywalizacji pomiędzy agentami CIA i FBI.” „The New York Review of Books”
„Mistrzowska analiza Wrighta jest zarazem niepokojąca i fascynująca. [...] „Wyniosłe wieże” są niczym kubeł zimnej wody, pozwalający „wielkiemu szatanowi”, za jakiego uchodzi Ameryka, zorientować się, jak niewiele wciąż wie o kulturze radykalnego islamizmu, która stworzyła kogoś takiego jak Osama bin Laden wraz z jego globalną siatką terrorystyczną o nazwie Al-Kaida Al-Dżihad.” „Texas Monthly”
„Reportaż, od którego nie sposób się oderwać [...], obejmujący kwestie religijne, polityczne, ekonomiczne i wiele innych. Jeśli chcecie lepiej zrozumieć ciąg zdarzeń, który doprowadził do ataku na World Trade Center, może się okazać, że Wright napisał książkę, na jaką czekaliście.” „San Francisco Chronicle”
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8191-440-6 |
Rozmiar pliku: | 6,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dan Baum _Wolność i spluwa. Podróż przez uzbrojoną Amerykę_
David McCullough _Bracia Wright_
Linda Polman _Laleczki skazańców. Życie z karą śmierci_
Charlie LeDuff _Detroit. Sekcja zwłok Ameryki_ (wyd. 3)
Tom Clavin Bob Drury _Serce wszystkiego, co istnieje. Nieznana historia Czerwonej Chmury, wodza Siuksów_ (wyd. 2)
Andrew Smith _Księżycowy pył. W poszukiwaniu ludzi, którzy spadli na Ziemię_
Nikki Meredith _Ludzkie potwory. Kobiety Mansona i banalność zła_
Nick Bilton _Król darknetu. Polowanie na genialnego cyberprzestępcę_
Patti Smith _Rok Małpy_
Magda Działoszyńska-Kossow _San Francisco. Dziki brzeg wolności_
David Treuer _Witajcie w rezerwacie. Indianin w podróży przez ziemie_
_amerykańskich plemion_
Sam Quinones _Dreamland. Opiatowa epidemia w USA_ (wyd. 2)
Ronan Farrow _Złap i ukręć łeb. Szpiedzy, kłamstwa i zmowa milczenia wokół gwałcicieli_
S. C. Gwynne _Imperium księżyca w pełni. Wzlot i upadek Komanczów_ (wyd. 2)
Matt Taibbi _Nienawiść sp. z o.o. Jak dzisiejsze media każą nam gardzić sobą nawzajem_
Holly George-Warren _Janis. Życie i muzyka_
Jessica Bruder _Nomadland. W drodze za pracą_
Laura Jane Grace Dan Ozzi _Trans. Wyznania anarchistki, która zdradziła punk rocka_
Legs McNeil Gillian McCain _Please kill me. Punkowa historia punka_ (wyd. 2)
Magdalena Rittenhouse _Nowy Jork. Od Mannahatty do Ground Zero_ (wyd. 2 zmienione)
Rachel Louise Snyder _Śladów pobicia brak. W pułapce przemocy domowej_
Jon Krakauer _Wszystko za życie_
Ewa Winnicka _Greenpoint. Kroniki Małej Polski_
Paul Theroux _Głębokie Południe. Cztery pory roku na głuchej prowincji_ (wyd. 2)
Lawrence Wright _Szatan w naszym domu. Kulisy śledztwa w sprawie przemocy rytualnej_
Geert Mak _Śladami Steinbecka. W poszukiwaniu Ameryki_ (wyd. 2)
Timothy Egan _Brudne lata trzydzieste. Opowieść o wielkich burzach pyłowych_
Charlie LeDuff _Shitshow! Ameryka się sypie, a oglądalność szybuje_ (wyd. 2)
Robert Kolker _W ciemnej dolinie. Rodzinna tragedia i tajemnica schizofrenii_
Alex Kotlowitz _Amerykańskie lato. Depesze z ulic Chicago_ (wyd. 2)
Charlie LeDuff _Praca i inne grzechy. Prawdziwe życie nowojorczyków_
Piotr Jagielski _Święta tradycja, własny głos. Opowieści o amerykańskim jazzie_
Jan Błaszczak _The Dom. Nowojorska bohema na polskim Lower East Side_ (wyd. 2)
Woody Guthrie _To jest wasz kraj, to jest mój kraj_WSTĘP DO NOWEGO WYDANIA (2021)
Relację z 11 września zacząłem pisać od razu, tego samego ranka. Telefony na Manhattanie nie działały, wysłałem więc e-mail do Davida Remnicka, redaktora naczelnego „New Yorkera”, że biorę się do roboty i może na mnie liczyć. Po południu, gdy przywrócono połączenia telefoniczne, Remnick odbył telekonferencję z kilkunastoma z nas – dziennikarzami rozrzuconymi po całym kraju, przydzielonymi do całkiem innych zadań. Prosił, żebyśmy zbierali historie ludzi, których życie zmieniło się po tych atakach diametralnie. On sam zamierzał później połączyć te opowieści w jedną całość.
Skontaktowałem się z Kirkiem Kjeldsenem, młodym dziennikarzem pisma „Waters”, który 11 września miał uczestniczyć w konferencji zorganizowanej przez grupę wydawniczą Risk Waters Group w World Trade Center. Po drodze zasnął w metrze i przegapił swoją stację, był więc już spóźniony, gdy pędził po ruchomych schodach prowadzących z podziemi do głównego lobby. Powiedziano mu, że musi skorzystać z szybkiej windy, która zabierze go na siedemdziesiąte ósme piętro, a tam się przesiądzie do drugiej, jadącej prosto do restauracji Windows on the World na sto szóstym piętrze – czyli na samym szczycie budynku, który przez pewien czas pozostawał najwyższy na świecie.
Była godzina ósma czterdzieści cztery. Kirk Kjeldsen niecierpliwił się, bo operator windy czekał jeszcze na kobietę i mężczyznę, którzy również zmierzali na tę samą konferencję. Gdyby drzwi się zamknęły i winda ruszyła w górę, Kjeldsen bez wątpienia by zginął, tak samo jak co najmniej dwieście innych osób uwięzionych w stu dziewięćdziesięciu ośmiu windach w dwóch wieżach World Trade Center. Część pasażerów spłonęła, gdy szyby zalało paliwo z rozbitych samolotów, część zginęła wskutek upadku, gdy urwały się liny podtrzymujące kabiny. Kirk Kjeldsen jednak ocalał – dzięki temu, że musiał zaczekać na parę idącą przez lobby. Gdy kobieta wchodziła do środka, zauważył różę wytatuowaną na jej kostce. W następnej chwili budynkiem zatrzęsło.
– Winda zaczęła podskakiwać w górę i w dół jak jojo – opowiadał. – Nikt nie krzyczał ani nie panikował. Drzwi zatrzymały się w trakcie zamykania, pozostawiając tak gdzieś trzy czwarte otwartego przejścia. Operator powiedział tylko: „O cholera, co to było?”. Myślałem, że w budynku wybuchła bomba.
Kjeldsen wyszedł z powrotem do lobby. Atrium wypełniało się już dymem. Widział na podłodze odłamki betonu.
– Najpierw dostrzegłem kawałek wielkości budzika, a potem się obróciłem i zobaczyłem inny, wielkości biurka.
Zauważył jakieś drzwi; myślał, że to wyjście, ale okazało się, że prowadzą na taras widokowy. Leżały tam porozrzucane bezładnie dziesiątki butów – szpilek, mokasynów i oksfordów – a także torebki i teczki oraz, jak sobie po chwili zdał sprawę, ludzkie szczątki.
– Ludzie skakali z okien , machali rękami w powietrzu. Na filmach pewnie z milion razy widziałem spadających ludzi, ale to zawsze była jakby choreografia. Tym razem wyglądało to naprawdę okropnie. Ludzie zachowywali się jak lemingi: ustawiali się rzędem i rzucali w dół, zbyt wiele osób naraz. Nagle coś spadło tuż przy mnie i schowałem się znów do budynku.
W środku też widział umierających ludzi.
– Jeden człowiek nie miał skóry, pokrywał go biały pył. Wyglądał jak zjawa. Gdy go pospiesznie mijałem, wziął dwa krótkie wdechy, jakby mówił: „Ha, ha”, a potem zamarł, tak jak cały gruz wokół niego.
Kjeldsen ruszył za tłumem w kierunku pasażu prowadzącego na zewnątrz. Gdy znalazł się poza budynkiem, spojrzał w górę i dostrzegł drugi samolot.
– Wyglądało to tak, jakby wieżowiec przecięła świetlista strzała.
Artykuł w „New Yorkerze” zakończył się refleksjami Kjeldsena po powrocie z World Trade Center do mieszkania w Queens, a jego doświadczenia posłużyły mi za bazę przy części opisów i odczuć przytoczonych w książce _Wyniosłe wieże_. Uświadomiły mi też, że będę musiał poświęcić sporą część życia na próbę zrozumienia, dlaczego do tego wszystkiego doszło.
Wciąż trudno mi wyrazić emocje z tamtego okresu. Przez dwa dni, gdy przeprowadzałem wywiad z Kjeldsenem, roniłem łzy, spisując jego relację, a przepełniony gniewem chwilami drętwiałem z rozpaczy. Towarzyszyło mi też jednak inne uczucie, dzielone przez wielu przedstawicieli mojego pokolenia: że nasz kraj znów musi stanąć w obronie swoich wartości. Wcześniej jakoś nam się udawało o tym nie myśleć, bo od zakończenia zimnej wojny nie mieliśmy poważniejszych wyzwań. Na nasze doświadczenie nie składało się to, co stanowi tkankę historii – światowe wojny, kryzysy gospodarcze, epidemie i rewolucje. Teraz jednak nas zaatakowano i nadeszła nasza kolej, żeby raz jeszcze udowodnić, że Stany Zjednoczone Ameryki reprezentują siłę broniącą dobro przed złem.
To poczucie szybko się rozwiało. Nasz kraj pogrążył się w chaosie, rozpoczęliśmy niepotrzebną wojnę i dopuściliśmy się torturowania podejrzanych w tajnych więzieniach. Świat po 11 września naznaczyły nieprzemyślane ruchy zranionego narodu.
Po rozmowie z naczelnym zacząłem przeglądać nekrologi pojawiające się w sieci i szukać postaci, której życiorys mógłby stanowić osnowę dla tekstu. Na stronie internetowej gazety „Washington Post” trafiłem na wzmiankę o Johnie O’Neillu – byłym dyrektorze departamentu do walki z terroryzmem w nowojorskim biurze FBI, gdzie zajmowano się ściganiem Osamy Bin Ladena i rozpracowywaniem Al-Kaidy. Jego pozycja zawodowa osłabła w wyniku afery związanej z wyniesieniem przez niego z biura poufnych informacji, w końcu więc przyjął posadę dyrektora do spraw bezpieczeństwa w World Trade Center. Zamiast dopaść Bin Ladena, stał się jedną z jego ofiar. Wiedziałem, że opowieść o Johnie O’Neillu może ukazać tajne królestwo amerykańskich służb wywiadowczych i ujawnić, dlaczego Amerykanom nie udało się powstrzymać planowanych zamachów.
Mojemu zagłębianiu się w tę historię towarzyszyło niepokojące doświadczenie osobiste. W 1998 roku, trzy lata przed atakami z 11 września, do kin wszedł film _Stan oblężenia_, którego byłem współtwórcą. Podczas pracy nad scenariuszem zadawałem sobie pytanie: co by było, gdyby terroryści postanowili zaatakować Amerykę? Al-Kaida zdążyła już w sierpniu tego samego roku dokonać zamachów bombowych na dwie amerykańskie ambasady we wschodniej Afryce. Zginęły w nich dwieście dwadzieścia cztery osoby. Kolejny atak nastąpił dwa tygodnie później, 25 sierpnia, w restauracji Planet Hollywood w Kapsztadzie w RPA. Dwóch mężczyzn zginęło, a pewna mała Brytyjka straciła stopę. Do zamachu przyznała się organizacja radykalnych islamistów, która twierdziła, że czerpała inspirację ze zwiastunów _Stanu oblężenia_. Na cel ataku wybrała restaurację Planet Hollywood, ponieważ do udziałowców całej sieci należał grający w filmie Bruce Willis. Gdy w listopadzie tego samego roku film wszedł na ekrany, protestowały przeciwko niemu grupy muzułmanów uważających, że zostali przez hollywoodzkich twórców przedstawieni stereotypowo. Finansowo film okazał się klapą. Po atakach z 11 września stał się najczęściej wypożyczanym tytułem w Ameryce.
Fabuła eksponuje wyraźny antagonizm między FBI a CIA. W owym czasie obie instytucje rywalizowały ze sobą, pragnąc sprawować kontrolę nad problemem terroryzmu na terenie Stanów Zjednoczonych. Denzel Washington gra w filmie człowieka pełniącego funkcję, którą w rzeczywistości sprawował John O’Neill. Centralną Agencję Wywiadowczą reprezentuje natomiast Annette Bening. W filmie agenci uczą się ze sobą współpracować, żeby powstrzymać zamachy. Myślę, że to właśnie przyczyna, dla której ludzie tak chętnie ten film później wypożyczali – jego zakończenie daje nadzieję. W prawdziwym życiu ta nadzieja się jednak nie spełniła. Do dziś uważam, że ataki z 11 września można było powstrzymać, gdyby tylko FBI i CIA ze sobą współpracowały.
W lutym 2002 roku podpisywałem umowę na stworzenie książki będącej „szeroko zakrojoną opowieścią o wydarzeniach z 11 września”. Połowę tekstu miałem pierwotnie oddać w lutym kolejnego roku. Wymazałem ten miesiąc z umowy i wstawiłem w jego miejsce marzec. Obrazuje to, jak bardzo nie mieliśmy pojęcia – ja i wydawca – w co się pakujemy. Skończoną książkę oddałem pięć lat później.
Były to najbardziej samotne, ale też najbardziej ekscytujące lata mojego życia. Najpierw udałem się do Egiptu, żeby napisać rozdział o Ajmanie az-Zawahirim – postaci w owym czasie na Zachodzie niemal całkiem nieznanej, a przez krewnych i współpracowników opisywanej jako „mózg” stojący za działaniami Bin Ladena. Trzy dekady wcześniej uczyłem angielskiego na Uniwersytecie Amerykańskim w Kairze. Cztery lata młodszy ode mnie Zawahiri był mniej więcej w wieku moich studentów i studiował w owym czasie medycynę na Uniwersytecie Kairskim. Jego życie stanowi obraz zaangażowania naszych przeciwników. Zawahiri już jako piętnastolatek założył podziemną komórkę mającą na celu obalenie egipskiego rządu.
Musiałem też napisać o Osamie Bin Ladenie, ale Saudyjczycy nie chcieli mnie do siebie wpuścić w charakterze reportera. W końcu udało mi się znaleźć posadę mentora młodych dziennikarzy w anglojęzycznej gazecie wydawanej w Dżuddzie, rodzinnym mieście Bin Ladena. Miałem dzięki temu znacznie więcej wolności, niż gdybym tam wjechał jako reporter. Moi podopieczni stanowili zaś dla mnie bezcenne źródło informacji na temat tamtejszego neurotycznego i uciśnionego społeczeństwa.
Dżamal Chalifa był szwagrem i najlepszym przyjacielem Osamy Bin Ladena aż do ataków z 11 września, które ich poróżniły. Stał się też moim przyjacielem, a więc w pewnym sensie łącznikiem między mną a przywódcą terrorystów. Był źródłem entuzjastycznym i bardzo wnikliwym, wyświadczył mi też wielką przysługę, przeprowadzając wywiad z jedną ze swoich czterech żon – ulubioną siostrą Bin Ladena. Został zamordowany w roku 2007 na Madagaskarze, gdzie posiadał kopalnię kamieni szlachetnych. Zabójcy zabrali tylko dysk twardy z jego komputera, nie połakomili się zaś na pieniądze ani klejnoty, co skłoniło rodzinę do przypuszczeń, że działali z ramienia amerykańskich sił specjalnych. Innym moim przyjacielem i cennym źródłem informacji był dziennikarz Dżamal Chaszukdżi, który relacjonował poczynania Bin Ladena w Afganistanie i publicznie go potępił po atakach z 11 września. W roku 2018 zginął z rąk Saudyjczyków, prawdopodobnie z rozkazu księcia Salmana. Zarówno Dżamal Chalifa, jak i Dżamal Chaszukdżi przekazali mi mnóstwo cennych informacji na temat Osamy Bin Ladena i jego kręgów, w tym wiele szczegółów dotyczących jego życia prywatnego.
Rzadko kiedy czułem się zagrożony, choć gdy podpisywałem umowę na przygotowanie książki, dziennikarz „Wall Street Journal” Daniel Pearl został w Pakistanie porwany, a następnie ścięty. Najprawdopodobniej dokonał tego Chalid Szajch Muhammad, członek Al-Kaidy odpowiedzialny za przygotowanie ataków z 11 września. Wciąż jednak żywiłem naiwne przekonanie, że reporterzy cieszą się nietykalnością – od tamtej pory całkiem się ono rozwiało, bo życie straciło już wielu moich dzielnych kolegów z międzynarodowej społeczności dziennikarzy usiłujących zrozumieć ów nowy rodzaj barbarzyństwa charakteryzujący naszą epokę.
Praca ta pociągnęła jednak za sobą pewne koszty zdrowotne. Nabawiłem się urazu kręgosłupa, a wskutek niekończących się podróży lotniczych na Bliski Wschód i do Azji Południowej ból się nasilał. Zacząłem więc wozić ze sobą wielką dmuchaną piłkę do siedzenia. Gdy po raz pierwszy wybrałem się do Chartumu, dokąd Bin Laden przeniósł bazę Al-Kaidy w latach 1992–1996, miałem tę piłkę ze sobą. Przydała mi się, kiedy pewnego dnia zapukał do mnie pomocny sudański agent wywiadu. Przyprowadził mi człowieka, którego opisał jako członka Al-Kaidy. Zaproponowałem mu swoje jedyne krzesło. Agent położył się na łóżku i natychmiast zasnął. Ja sam usiadłem więc na piłce.
Był to mój pierwszy wywiad z przedstawicielem Al-Kaidy, przebiegł jednak zupełnie inaczej, niż mogłem się spodziewać. Mój rozmówca okazał się jowialnym facetem, który lubił trzaskać dłonią o kolano, gdy opowiadał coś zabawnego – na przykład o tym, jak Bin Laden po raz pierwszy wyjawił mu zamiar stworzenia organizacji terrorystycznej walczącej na całym świecie o sprawę islamu. „A ja mu na to: »A jak zamierzasz przewozić jej członków? Samolotami Air France?«”. Trzask w kolano.
Nie zdradzał swojego nazwiska, lecz zdawał się wiedzieć o Bin Ladenie wszystko. Po powrocie do Stanów udało mi się ustalić, że to Muhammad Lu’ajj Bajazid, o pseudonimie bojowym Abu Rida as-Suri. Był doradcą biznesowym Bin Ladena w Chartumie i sekretarzem podczas spotkania założycielskiego Al-Kaidy w Peszawarze 20 sierpnia 1988 roku. Och, gdybym był wiedział! Pospiesznie udałem się znów do Sudanu, ale nie był zainteresowany kontaktem. W końcu przy moim trzecim tam pobycie zgodził się na spotkanie i wówczas podał mi cenne informacje z pierwszej ręki, o jakich każdy reporter marzy.
– Dlaczego poprzednim razem nie chciałeś się ze mną widzieć? – spytałem, wciąż rozmasowując bolące plecy. – Podróż do Chartumu to nie taka łatwa sprawa.
– Nie wiedziałem, czy można cię traktować poważnie – odparł. – Podczas pierwszego spotkania siedziałeś na jakimś balonie.
Do organizacji, która zaatakowała Amerykę w 2001 roku, należało około trzystu–czterystu mężczyzn – podobna liczba bojowników Al-Kaidy zapewne przebywa obecnie w Afganistanie. Szacuje się, że większa sieć obejmuje od trzydziestu do czterdziestu tysięcy ludzi należących do organizacji pokrewnych, rozsianych od Maroka po Indie. Niemające nic wspólnego z islamem grupy terrorystyczne takie jak neonaziści czy biali suprematyści otwarcie wzorują się na modelu stworzonym przez Bin Ladena. W 2021 roku dyrektor FBI Christopher Wray mówił o swoistym „barze sałatkowym” ideologii: potencjalni terroryści występują pod rozmaitymi sztandarami i wypróbowują różne ruchy mające usprawiedliwić przemoc, która sama w sobie najbardziej ich pociąga.
Następca Bin Ladena Ajman az-Zawahiri zauważył kiedyś, że „Al-Kaida to przede wszystkim przesłanie, a dopiero potem organizacja”. To przesłanie wszyscy już dobrze znamy. Dzisiejszy świat, po części stworzony przez Al-Kaidę, zalewają liczne ideologie przyciągające zarówno ludzi zepchniętych na margines i zdesperowanych, jak i tych oczarowanych przemocą oraz pragnących odcisnąć krwawy ślad na kartach historii.
Lawrence Wright
maj 2021PROLOG
17 marca 1996 roku, w Dzień Świętego Patryka, Daniel Coleman – agent nowojorskiego oddziału Federalnego Biura Śledczego (FBI) zajmującego się wywiadem zagranicznym – udał się w okolice Waszyngtonu, do miejscowości Tysons Corner, gdzie miał objąć nową posadę. Na chodnikach wciąż zalegały szare zaspy pozostawione przez śnieżycę sprzed kilku tygodni. Coleman wszedł do niepozornego biurowca zajmowanego przez agencje rządowe i wjechał windą na czwarte piętro, gdzie mieściła się nowo utworzona jednostka o nazwie Alec Station.
Stacje Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) przeważnie znajdują się w krajach, w których prowadzi się operacje. Alec Station była pierwszą stacją „wirtualną”, położoną ledwie kilka kilometrów od kwatery głównej CIA w Langley. Ten pododdział Centrum Antyterrorystycznego CIA w schemacie organizacyjnym agencji figurował pod nazwą „Powiązania finansowe terrorystów”, ale w rzeczywistości skupiał się na tropieniu działań jednego człowieka – Osamy Bin Ladena – którego uznano za czołowego sponsora międzynarodowego terroryzmu. Daniel Coleman usłyszał o nim po raz pierwszy w 1993 roku, gdy pewne zagraniczne źródło wspomniało o „saudyjskim księciu” wspierającym komórkę radykalnych islamistów zamierzających wysadzić w powietrze kilka ważnych miejsc w Nowym Jorku, między innymi siedzibę główną Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ), tunele Lincolna i Hollanda, a nawet zajmowany przez FBI biurowiec przy Federal Plaza 26, gdzie pracował Coleman. Teraz, trzy lata później, w końcu wysłano go do Tysons, żeby przyjrzał się zebranym tam informacjom i sprawdził, czy stanowią one podstawę do wszczęcia dochodzenia.
W Alec Station zgromadzono już trzydzieści pięć tomów akt na temat Bin Ladena – w tym głównie zapisy rozmów telefonicznych zarejestrowanych przez urządzenia podsłuchowe Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA). Colemanowi wydały się one mało urozmaicone i nieprowadzące do konkretnych wniosków. Mimo to na wszelki wypadek nadał sprawie bieg, w razie gdyby się okazało, że ów „sponsor” jest kimś więcej, niż się z pozoru zdaje.
Podobnie jak wielu innych agentów Daniel Coleman został przeszkolony do działań podejmowanych w czasie zimnej wojny. Do FBI wstąpił w 1973 roku i początkowo wykonywał prace biurowe. Jego dociekliwość i zacięcie badawcze w naturalny sposób pokierowały go w stronę kontrwywiadu. W latach osiemdziesiątych koncentrował się na rekrutowaniu szpiegów spośród licznego grona komunistycznych dyplomatów poruszających się w kręgach ONZ – jego szczególnym osiągnięciem było zwerbowanie pewnego wschodnioniemieckiego attaché. W 1990 roku, zaraz po zakończeniu zimnej wojny, został przydzielony do zespołu zajmującego się problemem terroryzmu na Bliskim Wschodzie. Te doświadczenia nie przygotowały go zbyt dobrze na nowy zwrot akcji – to samo dotyczyło zresztą całego zespołu FBI, który uważał terroryzm za pewną uciążliwość, ale raczej nie poważne zagrożenie. Podczas pogodnych dni po upadku muru berlińskiego nikomu nie chciało się wierzyć, że Ameryka w ogóle może jeszcze mieć jakichś wrogów.
Wówczas jednak, w sierpniu 1996 roku, Osama Bin Laden ukryty w jaskini w Afganistanie wypowiedział Stanom Zjednoczonym wojnę, jako powód podając obecność amerykańskich sił zbrojnych w Arabii Saudyjskiej pięć lat po zakończeniu wojny w Zatoce Perskiej. „Terroryzowanie was, którzy na naszych ziemiach nosicie broń, jest naszym prawem oraz moralnym obowiązkiem” – twierdził, wypowiadając się rzekomo w imieniu wszystkich muzułmanów. Fragment swojej długiej fatwy skierował bezpośrednio do Williama Perry’ego, amerykańskiego sekretarza obrony: „Ci młodzieńcy kochają śmierć tak samo, jak wy kochacie życie. Nie będą was prosić o wyjaśnienia. Ich pieśń wam powie, że między nami nie ma nic, co wymagałoby wyjaśnień – tylko zabijanie i uderzanie mieczem po szyi”¹.
Poza Danielem Colemanem mało kto w Ameryce – nawet w samym FBI – wiedział cokolwiek o tym saudyjskim dysydencie. Trzydzieści pięć tomów akt zebranych w Alec Station ukazywało obraz mesjanistycznego miliardera pochodzącego z bardzo licznej i wpływowej rodziny blisko powiązanej z władcami Królestwa Arabii Saudyjskiej. Nazwisko wyrobił sobie podczas świętej wojny przeciwko sowieckim okupantom w Afganistanie. Coleman na tyle orientował się w historii, żeby rozpoznać w jego zawołaniach wojennych odniesienia do epoki krucjat i dawnych walk islamu. Czytając deklarację wojny Bin Ladena, miało się wrażenie powrotu do świata sprzed tysiąca lat, jakby czas się zatrzymał, jakby między tamtym okresem a współczesnością nie wydarzyło się nic nowego i wciąż odbywały się wyprawy krzyżowe. Coleman nie mógł zrozumieć, skąd bierze się tak wielki gniew po tamtej stronie. „Co myśmy mu takiego zrobili?” – zastanawiał się.
Daniel Coleman pokazał fatwę Bin Ladena prawnikom z prokuratury federalnej Południowego Okręgu Nowego Jorku. Treść dokumentu była z pewnością dziwaczna i niecodzienna, ale czy stanowiła przestępstwo? Prokuratorzy głowili się nad użytym w nim językiem, aż w końcu wyszperali rzadko przywoływaną ustawę z czasów wojny secesyjnej, mówiącą o „spiskowej działalności wywrotowej” i zabraniającą podżegania do przemocy oraz podejmowania prób obalenia amerykańskich władz. Stosowanie jej do pozbawionego obywatelstwa Saudyjczyka przesiadującego w jakiejś jaskini w afgańskich górach wydawało się naciągane, jednak na podstawie tych nikłych przesłanek Coleman – który wciąż pracował w pojedynkę – założył sprawę kryminalną przeciwko człowiekowi mającemu wkrótce stać się najbardziej poszukiwaną jednostką w historii FBI.
Kilka miesięcy później, w listopadzie 1996 roku, Daniel Coleman udał się do amerykańskiej bazy wojskowej w Niemczech w towarzystwie dwóch prokuratorów federalnych: Kennetha Karasa i Patricka Fitzgeralda. W odpowiednio zaaranżowanej kryjówce czekał tam na nich roztrzęsiony sudański informator Dżamal al-Fadl, który twierdził, że pracował dla Osamy Bin Ladena w Chartumie. Coleman miał ze sobą zestaw zdjęć zidentyfikowanych współpracowników Bin Ladena – większość z nich Fadl natychmiast rozpoznał. Przedstawiał oczywiście swoją wersję zdarzeń, ale najwyraźniej znał rozgrywających. Tyle że ewidentnie okłamywał śledczych i wyraźnie ubarwiał swoją opowieść, przedstawiając samego siebie jako bohatera zawsze idącego słuszną drogą.
– Dlaczego więc pan uciekł? – dopytywali prokuratorzy.
Fadl odparł, że kocha Amerykę. Mieszkał wcześniej na Brooklynie i znał angielski. Potem zeznał, że uciekł, żeby napisać bestseller. Wyraźnie się denerwował i nie potrafił spokojnie usiedzieć w miejscu. Nietrudno było poznać, że ma coś więcej do powiedzenia. Dopiero po kilku długich dniach udało się go nakłonić, żeby przestał zmyślać, i wtedy przyznał, że uciekł, zabierając ze sobą ponad sto tysięcy dolarów należących do Osamy Bin Ladena. Po tych słowach zaniósł się szlochem i nie mógł się uspokoić. Był to punkt zwrotny w całym śledztwie. Fadl zgodził się zostać świadkiem koronnym, w razie gdyby doszło do procesu, co na razie wydawało się mało prawdopodobne, zważywszy na wątłe podstawy aktu oskarżenia brane pod uwagę przez prokuratorów federalnych.
Wówczas jednak Fadl z własnej woli zaczął mówić o organizacji zwanej Al-Kaidą. Przesłuchujący go Amerykanie po raz pierwszy usłyszeli tę nazwę. Fadl opisywał obozy szkoleniowe i uśpione komórki. Opowiadał, że Osama Bin Laden interesuje się pozyskaniem broni nuklearnej i chemicznej. Twierdził, że to właśnie Al-Kaida odpowiada za zamach bombowy w Jemenie w 1992 roku i za szkolenie bojowników, którzy potem zestrzelili amerykański helikopter w Somalii. Podawał nazwiska i rozrysowywał schematy organizacji. Śledczy słuchali tego wszystkiego zdumieni. Przez dwa tygodnie przez sześć lub siedem godzin dziennie wielokrotnie pytali go o te same szczegóły, żeby sprawdzić, czy jego zeznania pozostaną spójne. Nie stwierdzili w nich rozbieżności.
Gdy Daniel Coleman wrócił do swojego biura, nikt się tymi rewelacjami szczególnie nie zainteresował. Wszyscy zgadzali się, że zeznania Dżamala al-Fadla mrożą krew w żyłach, ale czy można polegać na słowach złodzieja i notorycznego kłamcy? FBI zajmowało się poza tym innymi ważnymi śledztwami.
Coleman przez półtora roku samotnie prowadził dochodzenie w sprawie Osamy Bin Ladena. Ponieważ pracował w Alec Station, w siedzibie FBI prawie o nim zapomniano. Dzięki podsłuchom założonym w firmach Bin Ladena udało mu się rozrysować mapę siatki powiązań Al-Kaidy, obejmującą Bliski Wschód, Afrykę, Europę i Azję Centralną. Z przerażeniem stwierdził, że wielu współpracowników Al-Kaidy ma powiązania ze Stanami Zjednoczonymi. Doszedł do wniosku, że jest to ogólnoświatowa organizacja terrorystyczna dążąca do zniszczenia Ameryki – nie potrafił jednak skłonić swoich przełożonych choćby do tego, żeby odpowiadali na jego telefony w tej sprawie.
Pozostawało mu samotne głowienie się nad kwestiami, które później miały zafrapować wszystkich: Skąd wziął się cały ten ruch? Dlaczego na cel ataków wybrał właśnie Amerykę? Co można zrobić, żeby go powstrzymać? Daniel Coleman działał niczym laborant oglądający pod mikroskopem nieznany wcześniej wirus. Śmiercionośne właściwości Al-Kaidy zaczynały pomału się uwidaczniać. Organizacja była niewielka – w owym czasie liczyła ledwie dziewięćdziesięciu trzech członków – ale stanowiła część większego ruchu radykałów, który w całym świecie islamskim rósł w siłę, zwłaszcza w krajach arabskich. Zaraza mogła rozprzestrzenić się błyskawicznie. Członkowie grupy byli doskonale wyszkoleni i zaprawieni w bojach. Najwyraźniej nie brakowało im też środków. Co więcej, pozostawali fanatycznie oddani sprawie i nabrali przekonania, że zwyciężą. Łączyła ich idea tak dla nich istotna, że byli gotowi z pełnym entuzjazmem oddać za nią życie, przy okazji zabijając możliwie jak najwięcej ludzi.
Najbardziej przerażające było jednak to, że prawie nikt tego zagrożenia nie traktował poważnie. Zdawało się ono zbyt dziwaczne, zbyt prymitywne i egzotyczne. Przeciwstawiało się amerykańskiemu przekonaniu, że nowoczesność wraz ze zdobyczami technologii i demokratycznymi wartościami to wystarczające zabezpieczenie przed groźnymi zakrętami historii. Z tej perspektywy aroganckie gesty Bin Ladena i jego wyznawców wydawały się absurdalne i całkiem żałosne. Tymczasem Al-Kaida wcale nie stanowiła reliktu przeszłości. Umiała się posługiwać nowoczesną technologią i współczesnymi ideami, co właściwie nie powinno nikogo dziwić, ponieważ historia tej organizacji miała swój początek właśnie w Ameryce, i to wcale nie tak dawno temu.1 Męczennik
2 Jestem ogromnie wdzięczny Muhammadowi Kutbowi, który wielkodusznie podzielił się ze mną wspomnieniami na temat swojego brata. Mój ogląd jego życia został również ukształtowany przez informacje, które przekazali mi John Calvert i Gilles Kepel.
3 Salah Abd al-Fatah al-Chalidi, _Sajjid Kutb. Min al-milad ila al-istiszhad_, s. 194. Wszystkie cytaty, których źródła pozostają nieoznaczone, pochodzą z wywiadów przeprowadzonych przez autora. (Pełne opisy bibliograficzne znajdują się w bibliografii ).
4 Wywiad z Muhammadem Kutbem. Wyszczególnił on tutaj Mahmuda Fahmiego an-Nukrasziego Paszę, egipskiego premiera.
5 William E. Shepard, _Sayyid Qutb_, s. XV. Muhammad Kutb powiedział mi: „Przez jakiś czas sympatyzował nawet z sekularyzmem”.
6 Muhammad Kutb, wiadomość prywatna.
7 Al-Chalidi, _Sajjid Kutb. Min al-milad ila al-istiszhad_, s. 139.
8 Sajjid Kutb, _Ad-damir al-amrikani wa kadijat Filastin_.
9 John Calvert, _“The World is an Undutiful Boy!”_, s. 98.
10 Muhammad Kutb, wiadomość prywatna.
11 Al-Chalidi, _Amrika min ad-dachil bi-minzar Sajjid Kutb_, s. 27.
12 Al-Chalidi, _Sajjid Kutb. Min al-milad ila al-istiszhad_, s. 195. Później Kutb twierdził, że kobieta owa była agentką CIA przysłaną, aby go uwieść.
13 David McCullough, _Truman_, s. 621.
14 Paul Johnson, _Modern Times_, s. 441.
15 E. B. White, _Here is New York_, s. 46.
16 Muhammad Kutb, wiadomość prywatna.
17 Wywiad z Muhammadem Kutbem.
18 Sajjid Kutb w liście do Anwara al-Ma’adawiego Al-Chalidi, _Sajjid Kutb. Al-adib, an-nakid, wa-ad-da’ija, al-mudżahid wa-al-mufakkir, al-mufassir, ar-ra’id_, s. 157, 158.
19 Tamże, s. 195, 196.
20 William Manchester, _The Glory and the Dream_, s. 479.
21 Sayyid Qutb, _Shade of the Qur’an_, vol. 6, s. 143.
22 Kutb, _Hamaim fi Nju Jork_, s. 666–669.
23 Al-Chalidi, _Amrika min ad-dachil bi minzar Sajjid Kutb_, s. 185, 186.
24 Marshall Frady, _Billy Graham_, s. 236.
25 David M. Oshinsky, _A Conspiracy So Immense_, s. 96.
26 Tamże, s. 97.
27 Frady, _Billy Graham_, s. 237.
28 Shepard, _Sayyid Qutb_, s. 354.
29 Wywiad z Gamalem al-Banną.
30 Shepard, _Sayyid Qutb_, s. 34.
31 Tamże, s. 51.
32 White, _Here is New York_, s. 54.
33 Calvert, _“The World is an Undutiful Boy!”_, s. 93.
34 Tamże, s. 94.
35 Kutb, _Amrika allati ra’ajt. Fi mizan al-insanijja_ (b).
36 Sajjid Kutb w liście do Tawfika al-Hakima Al-Chalidi, _Amrika min ad-dachil bi-minzar Sajjid Kutb_, s. 154.
37 Kutb, _Amrika allati ra’ajtu: fi mizan al-insanijja_ (c).
38 Kutb, _Amrika allati ra’ajtu: fi mizan al-insanijja_ (b).
39 Muhammad Kutb, wiadomość prywatna. Twierdzi on, że mówili tak „sami lekarze”, i dodaje: „My, członkowie rodziny, słyszeliśmy to z ust mojego brata”.
40 Albion Ross, _Moslem Brotherhood Leader Slain as He Enters Taxi in Cairo Street_, „New York Times”, 13.02.1949.
41 Wywiad z Muhammadem Kutbem.
42 Muhammad Kutb, wiadomość prywatna.
43 Abdullah Azzam, _Martyr Sayyid Qutb_.
44 Al-Chalidi, _Sajjid Kutb. Al-adib, an-nakid, wa-ad-da’ija, al-mudżahid wa-al-mufakkir, al-mufassir, ar-ra’id_, s. 149.
45 Azzam, _Martyr Sayyid Qutb_. Sam Kutb jednak pisał, że formalnie wstąpił do Bractwa dopiero w roku 1953: Kutb, _Limaza adamuni_.
46 Wywiad z Michaelem Welshem, od którego zaczerpnąłem sporo informacji na temat historii Greeley; wywiadów na ten temat udzielili mi także: Peggy A. Ford, Janet Waters, Ken McConnellogue, Jaime McClendon, Ibrahim Insari oraz Frank i Donna Lee Lakinowie.
47 Peggy A. Ford, wiadomość prywatna.
48 Robert W. Larson, _Shaping Educational Change_, s. 5.
49 Tamże.
50 Peggy A. Ford, wiadomość prywatna.
51 Kutb, _Hamaim fi Nju Jork_, s. 666.
52 Wywiad z Michaelem Welshem.
53 Al-Chalidi, _Amrika min ad-dachil bi-minzar Sajjid Kutb_, s. 181.
54 Mary L. Geffs, _Under Ten Flags_, s. 156, 157; wywiad z Michaelem Welshem.
55 Wywiad z Saibem Dadżanim.
56 Tamże.
57 Wywiad z Ibrahimem Insarim.
58 Al-Chalidi, _Amrika min ad-dachil bi-minzar Sajjid Kutb_, s. 169.
59 Kutb, _Amrika allati ra’ajtu. Fi mizan al-insanijja_ (b), s. 1301, 1302.
60 Al-Chalidi, _Amrika min ad-dachil bi-minzar Sajjid Kutb_, s. 194.
61 Wywiad z Ibrahimem Insarim.
62 Wywiad z Saibem Dadżanim.
63 Kutb, _Amrika allati ra’ajtu. Fi mizan al-insanijja_ (b), s. 1301.
64 Tamże, s. 1301–1306.
65 Al-Chalidi, _Amrika min ad-dachil bi-minzar Sajjid Kutb_, s. 157.
66 Sajjid Kutb w liście do Tawfika al-Hakima Al-Chalidi, _Amrika min ad-dachil bi-minzar Sajjid Kutb_, s. 196, 197.
67 Tamże, s. 39.
68 Ibrahim M. Abu-Rabi, _Intellectual Origins of Islamic Resurgence in the Modern Arab World_, s. 156; Paul Berman, _Terror i liberalizm_, s. 98 i następne.
69 Wywiad z Muhammadem Kutbem; Al-Chalidi, _Sajjid Kutb. Al-adib, an-nakid, wa-ad-da’ija, al-mudżahid wa-al-mufakkir, al-mufassir, ar-ra’id_, s. 152.
70 Max Rodenbeck, _Cairo_, s. 152.
71 Neil MacFarquhar, _Egyptian Group Patiently Pursues Dream of Islamic State_, „New York Times”, 20.01.2002.
72 Sa’ad Eddin Ibrahim, _Egypt, Islam and Democracy_, s. 36.
73 Wywiad z Saadem Eddinem Ibrahimem.
74 Richard P. Mitchell, _Society of the Muslim Brothers_, s. 32.
75 Anouar Abdal-Malek, _Egypt_, s. 34; Rodenbeck, _Cairo_, s. 155. Anthony Nutting (_Nasser_, s. 31) podaje inne liczby: czterdziestu trzech zabitych policjantów i siedemdziesięciu dwóch rannych.
76 Abdal-Malek, _Egypt_, s. 35.
77 Wywiad z Fahmim Huwajdim. Inne szczegóły dotyczące willi Kutba zanotowałem podczas wycieczki po Heluanie, którą odbyłem z Mahfuzem Azzamem.
78 Wywiad z Gamalem al-Banną; Al-Chalidi, _Sajjid Kutb. Asz-szahid al-hajj_, s. 140, 141; Al-Chalidi, _Sajjid Kutb. Al-adib, an-nakid, wa-al-da’ijah, al-mudżahid wa-al-mufakkir, al-mufassir, ar-ra’id_, s. 159. Lista wojskowych należących do tej frakcji jest zamieszczona w: Abdal-Malek, _Egypt_, s. 94, 210, 211.
79 Emmanuel Sivan, _Radical Islam_, s. 73.
80 Muhammad Kutb, wiadomość prywatna.
81 Al-Chalidi, _Sajjid Kutb. Asz-szahid al-hajj_, s. 142.
82 Wywiad z Olivierem Royem; Olivier Roy, _Afghanistan_, s. 37–39.
83 Mohammed Heikal, _Autumn of Fury_, s. 127.
84 Tamże, s. 141.
85 www.nasser.bibalex.org.
86 Tamże; różne źródła podają różne liczby uwięzionych: od „kilkudziesięciu” (Calvert, _“The World is an Undutiful Boy!”_, s. 101) aż po „siedem tysięcy” (Abdal-Malek, _Egypt_, s. 96).
87 Sanna Hannonen, _Egyptian Islamic Discourse_, s. 43.
88 Ahmad S. Moussalli, _Radical Islamic Fundamentalism_, s. 34. Al-Chalidi również wspomina o wykorzystywaniu psów podczas tortur zadawanych Kutbowi (_Sajjid Kutb. Asz-szahid al-hajj_, s. 145).
89 Al-Chalidi, _Sajjid Kutb. sz-szahid al-hajj_, s. 154.
90 Mitchell, _Society of the Muslim Brothers_, s. 152.
91 Muhammad Kutb, wiadomość prywatna; Moussalli, _Radical Islamic Fundamentalism_, s. 34, 62 (przypis).
92 Fuad Allam w rozmowie prywatnej.
93 Moussalli, _Radical Islamic Fundamentalism_, s. 36.
94 Qutb, _Milestones_, s. 5 i następne.
95 Mahmud Kamel al-Arusi, _Muhakamat Sajjid Kutb_, s. 80–82.
96 Wywiad z Fuadem Allamem; Al-Arusi, _Muhakamat Sajjid Kutb_, s. 43.
97 Wywiad z Fuadem Allamem.
98 Al-Chalidi, _Sajjid Kutb. Asz-szahid al-hajj_, s. 154.
99 Tamże, s. 156.
100 Wywiad z Mahfuzem Azzamem.
101 Al-Chalidi, _Sajjid Kutb. Asz-szahid al-hajj_, s. 154.
102 Wywiad z Mahfuzem Azzamem.
103 Wywiad z Muhammadem Kutbem.2 Klub sportowy
104 Większość informacji na temat historii i struktury społecznej Al-Ma’adi pochodzi z wywiadów z Samirem W. Raafatem oraz z jego książki _Maadi 1904–1962_.
105 Większość informacji na temat rodziny Zawahirich pochodzi od Mahfuza i Omara Azzamów, którzy przekazali je podczas wywiadów lub w wiadomościach prywatnych.
106 Yunan Rizk, _Al-Azhar’s 1934_, „Al-Ahram Weekly”, 13–19.05.2004.
107 Wywiad z Chalidem Abu al-Fadlem.
108 Raafat, _Maadi_, s. 185.
109 Wywiad z Mahfuzem Azzamem.
110 Wywiad z Zakim Muhammadem Zakim.
111 Wywiad z Mahfuzem Azzamem.
112 Wywiad z Omarem Azzamem.
113 Ayman al-Zawahiri, _Knights Under the Prophet’s Banner_, part 3.
114 Wywiad z Zakim Muhammadem Zakim.
115 Al-Zawahiri, _Knights Under the Prophet’s Banner_, part 6.
116 Wywiad z Saadem Eddinem Ibrahimem.
117 Czanaa Rostom, _Li-awwal marra szakikat az-Zawahiri tatahaddas_ , „Achir Sa’a”, 24.10.2001.
118 Wywiady z Mahfuzem i Omarem Azzamami.
119 Wywiad z Hiszamem Kassemem.
120 John K. Cooley, _Unholy Wars_, s. 40.
121 Wywiad z Abd al-Halimem Mandurem.
122 Wywiad z Kamalem Habibem.WYDAWNICTWO CZARNE sp. z o.o.
czarne.com.pl
Wydawnictwo Czarne
@wydawnictwoczarne
Sekretariat i dział sprzedaży:
ul. Węgierska 25A, 38-300 Gorlice
tel. +48 18 353 58 93
Redakcja: Wołowiec 11, 38-307 Sękowa
Dział promocji:
al. Jana Pawla II 45A lok. 56
01-008 Warszawa
tel. +48 22 621 10 48
Skład: d2d.pl
ul. Sienkiewicza 9/14, 30-033 Kraków
tel. +48 12 432 08 52, e-mail: [email protected]
Wołowiec 2022
Wydanie II rozszerzone