Wyspa ostatniej nadziei - ebook
Wyspa ostatniej nadziei - ebook
Początek II wojny światowej. Londyn, „wyspa ostatniej nadziei”, jest schronieniem dla rządów i sił zbrojnych sześciu okupowanych przez Hitlera państw: Belgii, Holandii, Luksemburga, Norwegii, Czechosłowacji i Polski. Dostać się do Wielkiej Brytanii to jak „dostać się do nieba”.
„Oszałamiająca saga o ucieczkach w ostatniej chwili, szpiegostwie i ruchu oporu w czasie II wojny światowej –Wyspa ostatniej nadziei Olson ocala od zapomnienia opowieści o zbiorowisku bohaterskich ludzi z sześciu krajów okupowanych przez Hitlera, którzy znaleźli schronienie w Londynie Churchilla i starali się na wszelki sposób odpłacić najeźdźcom. W fascynujący sposób Olson udowadnia, że »nie zna piekło straszliwszej furii niż wściekłość wzgardzonych małych państw«”.
Erik Larson, autor książek Tragedia Lusitaniii W ogrodzie bestii
LYNNE OLSON – WSPÓŁAUTORKA BESTSELLERA SPRAWA HONORU O POLSKIM DYWIZJONIE 303. ANGLICY, POLACY I INNI. BRATERSTWO, KTÓRE ODWRÓCIŁO LOSY WOJNY.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-15263-2 |
Rozmiar pliku: | 4,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przez większą część swoich długich i legendarnych dziejów Wielka Brytania starała się, jak mogła, aby trzymać się z dala od Europy i jej zawiłości. W połowie XIX wieku premier Benjamin Disraeli oświadczył, że jego kraj ze swoim ogólnoświatowym imperium i panowaniem na morzu „przerósł kontynent europejski”. Przez niemal wiek od wypowiedzi Disraelego Brytyjczycy postrzegali kontynentalną Europę – i obcokrajowców razem wziętych – jedynie jako źródło kłopotów. Jak stwierdził korespondent CBS Edward R. Murrow, Brytyjczycy „krzepili się szczególną cichą arogancją – przekonaniem, że są lepsi od innych ludzi”.
W latach trzydziestych Brytyjczycy trzymali się spokojnie na uboczu, w czasie gdy Hitler dochodził do władzy i rozpoczynał podbój Europy. Aby zachować pokój – swój własny pokój – zrobili niewiele albo nie zrobili nic, aby zapobiec opanowywaniu kolejnych krajów przez Niemcy. W przypadku Czechosłowacji wręcz aktywnie współpracowali w jej zagarnięciu. Gdy premier Neville Chamberlain mówił o tym kraju we wrześniu 1938 roku, wyraził uczucia wielu swoich rodaków, narzekając: „Jak straszliwe, fantastyczne i niewiarygodne jest to, że powinniśmy kopać transzeje i przymierzać maski przeciwgazowe z powodu sporu w odległym kraju pomiędzy ludźmi, o których nic nie wiemy”.
A potem, w pełnych chaosu dniach maja i czerwca 1940 roku mieszkańcy Londynu przeżyli szok, kiedy nagle okazało się, że znajdują się w faktycznej stolicy Europy. Wydawało się, że każdego dnia król Jerzy VI i Winston Churchill, następca Chamberlaina, musieli przybywać na londyński dworzec kolejowy, aby powitać kolejnego króla, prezydenta, premiera lub kolejną królową, których kraje zostały brutalnie zagrabione w czasie błyskawicznego podboju Europy przez hitlerowców. W niecały miesiąc brytyjska stolica stała się schronieniem dla rządów i sił zbrojnych sześciu europejskich krajów zawojowanych przez Hitlera: Czechosłowacji, Polski, Norwegii, Holandii, Belgii i Luksemburga. Udał się tam także samozwańczy przedstawiciel Wolnej Francji – generał Charles de Gaulle.
Większość emigracyjnych przywódców początkowo nie chciała porzucać swoich krajów, gdyż odwzajemniała uczucia żywione przez Wielką Brytanię w stosunku do ich państw. Byli przerażeni jej wcześniejszą odmową stawienia czoła Hitlerowi i przyjścia z pomocą ich krajom. Ale jaki mieli inny wybór? Wielka Brytania, w ostatniej chwili pobudzona do działania przez nowego premiera, stała się jedynym krajem w Europie nadal stawiającym opór Niemcom. Tylko tam sprzymierzone rządy mogły połączyć siły i kontynuować walkę.
Churchill serdecznie witał Europejczyków, ignorując sprzeciwy członków własnego gabinetu i dużej części całego rządu brytyjskiego. Jego gościnność, choć niewątpliwie szczera, była także silnie motywowana interesami jego własnego kraju. Po upadku Francji i większości Europy Hitler zwrócił wzrok na Wielką Brytanię, której przyszłość rysowała się obecnie niemal katastrofalnie. Jej mieszkańcy mogli spodziewać się wkrótce pełnego furii uderzenia niemieckiej potęgi. Musieli wobec tego polegać na tak pogardzanych dotąd obcokrajowcach – swoich pierwszych sojusznikach – aby ci pomogli im przetrwać czekającą ich rozpaczliwą walkę.
* * *
Kiedy mój mąż Stan Cloud i ja badaliśmy wczesne lata drugiej wojny światowej w czasie przygotowywania naszej pierwszej książki Chłopcy Murrowa, przypadkiem obejrzeliśmy stary film o bitwie o Anglię, a w nim fragment o dywizjonie polskich pilotów. Aż do tamtej pory nie mieliśmy pojęcia, że w tej heroicznej walce uczestniczyli jacyś inni lotnicy oprócz brytyjskich, i chcieliśmy się dowiedzieć czegoś więcej na ten temat. Wtedy właśnie przekonaliśmy się, że dziesiątki Polaków nie tylko brały udział, ale w istocie odegrały zasadniczą rolę w wygraniu tej bitwy. Uznaliśmy, że ich historia, nieznana większości Amerykanów, zasługuje na zrelacjonowanie. Ale kiedy sięgnęliśmy głębiej, zdaliśmy sobie sprawę, że znaczenie polskiego wkładu w zwycięstwo Sprzymierzonych to o wiele więcej niż tylko wyczyny polskich pilotów. Polacy i ich wojenne przeżycia stały się tematem naszej drugiej książki Sprawa honoru.
W czasie następnych dziesięciu lat napisałam trzy kolejne książki o drugiej wojnie światowej i wszystkie dotyczyły różnych aspektów walki Wielkiej Brytanii w początkowym okresie konfliktu. Wiele uwagi zwracałam na niezwykłe przywództwo Winstona Churchilla i odwagę, jaką w czasie wojny odznaczali się zwykli Brytyjczycy. Zajmowałam się także relacjami Wielkiej Brytanii z jej dwoma największymi ówczesnymi sojusznikami.
Badając te problemy, dokonałam kolejnego odkrycia: Polska nie była jedynym krajem okupowanej Europy, który współuczestniczył w alianckiej sprawie. W istocie większość podbitych narodów, których rządy znalazły się w Londynie, także udzielała pomocy. Dzięki niej w mrocznych latach 1940–1941 zapewne Wielka Brytania ocalała przed klęską, a później, w następnym okresie wojny, pomoc ta miała ogromny wkład w ostateczne zwycięstwo Sprzymierzonych.
Dlaczego więc ich współudział został tak niedoceniony przez historyków, którzy zazwyczaj przedstawiają tę wygraną jako wyłączny sukces Amerykanów, Brytyjczyków i Sowietów? Tak się złożyło, że większą część odpowiedzialności za to przeoczenie ponosi Winston Churchill. W początkowym okresie wojny stworzył obraz dzielnej małej Anglii przeciwstawiającej się samotnie największej machinie wojennej w dziejach świata. Nieustannie propagował tę koncepcję przez cały czas trwania konfliktu, a na koniec oznajmił narodowi brytyjskiemu w Dniu Zwycięstwa w Europie: „Gdy powalona została waleczna Francja, my z tej wyspy i z naszego zjednoczonego imperium walczyliśmy samotnie do chwili, kiedy dołączyły do nas potęga wojskowa Rosji Sowieckiej, a później przemożna moc i zasoby Stanów Zjednoczonych”. Mówiąc to, Churchill przemilczał fakt, że okupowane kraje za pośrednictwem swoich rządów emigracyjnych z siedzibą w Londynie także wciąż prowadziły wojnę. Bez ich pomocy Wielka Brytania mogłaby przegrać bitwę o Anglię i bitwę o Atlantyk, a tym samym nigdy nie złamałaby piekielnie skomplikowanych niemieckich szyfrów Enigmy. Wszystkie te sprawy były istotne dla przetrwania Wielkiej Brytanii.
W samym centrum tej różnorodnej, niezwykle ludzkiej opowieści znajduje się mnóstwo barwnych postaci, poczynając od monarchów i naukowców, a kończąc na szpiegach i dywersantach. Niektóre z tych postaci są znane, jak na przykład de Gaulle. Większość jednak nie. Bohaterski król Norwegii Haakon VII i zadziorna królowa holenderska Wilhelmina to dwoje ważnych bohaterów tej książki. Podobnie jak hrabia Suffolk, zawadiacki brytyjski arystokrata, który uratował z Francji dwóch fizyków jądrowych. Ci zaś w późniejszym okresie przyczynili się do powodzenia projektu Manhattan. Wśród innych odgrywających ważne role znajduje się Marian Rejewski, polski kryptograf, który złamał szyfr Enigmy, na długo zanim w rozwiązanie problemu zaangażowali się Alan Turing i Bletchley Park, a także Andrée de Jongh, przystojna, bezkompromisowa Belgijka, której siatka ucieczkowa pomogła setkom zestrzelonych lotników brytyjskich i amerykańskich wydostać się z terytorium wroga i odzyskać wolność.
Książka ta przedstawia szczegółowe relacje o wojennych wyczynach tych i innych Europejczyków, ale opisuje także, jak wiele okupowana Europa otrzymała w zamian od Wielkiej Brytanii. Dla zniewolonej Europy sam fakt, że wciąż stawia ona opór Hitlerowi, był promieniem nadziei, talizmanem chroniącym przed rozpaczą. Dopóki trwała wojna, Europejczycy odprawiali ważne nocne rytuały. Wydobywali z różnych kryjówek – spod podłogi, zza weków z przetworami w kuchennej spiżarni, z kominów – zakazane przez Niemców aparaty radiowe. A potem w różnej scenerii właściciele aparatów włączali je i nastawiali na BBC, aby w pewnym momencie usłyszeć dźwięk Big Bena i magiczne słowa: „Tu mówi Londyn”. W czasie wojny i po niej Europejczycy nazywali te ukradkowe chwile słuchania wiadomości BBC ich jedynym kontaktem z wolnością. Francuz, który uciekł do Londynu w późniejszym okresie wojny, wspominał: „Nie sposób wytłumaczyć, jak bardzo byliśmy uzależnieni od BBC. Na początku było ono wszystkim”.
Dla młodego holenderskiego studenta prawa nadzieja przybrała kształt dwóch spitfire’ów przemykających na początku wojny nad plażą w okolicy Hagi. Patrzył z zachwytem na samoloty błyskające w słońcu kokardami RAF-u. „Okupacja spadła na nas z tak miażdżącą nieodwołalnością – napisał później – że Anglia, podobnie jak wolność, stała się jedynie wyobrażeniem. Wiara, że jest czymś rzeczywistym, kawałkiem lądu, gdzie wolni ludzie powstrzymali nazistowski przypływ, wymagała jakiegoś konkretnego świadectwa, znaku od Boga: Anglia istnieje!”. Niecały rok później uciekł do Wielkiej Brytanii i sam został pilotem RAF-u.
Kolejny uciekinier, belgijski dziennikarz, który zdołał zbiec z hitlerowskiego obozu koncentracyjnego, przybył do Londynu „pijany ze szczęścia”. „Wiesz, że od miesięcy marzyłem o tej chwili? – zawołał do swojego brytyjskiego przyjaciela. – Czyż to nie cudowne, znaleźć się tutaj! Dlatego miliony ludzi na całym kontynencie myślą o takiej właśnie chwili w Londynie!”. Młody polski bojownik podziemia podzielił te uczucia, mówiąc: „Znaleźć się w Londynie – to jakby trafić do nieba”. Polscy piloci, którzy w czasie wojny latali w RAF-ie, nazywali Wielką Brytanię „Wyspą Ostatniej Nadziei”.
* * *
Ale przy całej pomocy i wsparciu, jakich udzielali sobie nawzajem Brytyjczycy i Europejczycy, ich relacje były bardzo często burzliwe, najeżone konfliktami i nieporozumieniami. Zebrani razem w straszliwych czasach, w wyjątkowo stresujących okolicznościach borykali się z konfliktami kulturowymi i problemami językowymi nawet wówczas, gdy próbowali stawić czoło nadciągającej niemieckiej machinie wojskowej. Wielu europejskich emigrantów uważało Brytyjczyków za ludzi aroganckich i niewrażliwych, którzy niewiele wiedzą o świecie poza ich wyspą i nie potrafią zrozumieć bezlitosnej niemieckiej okupacji kontynentu. Natomiast Brytyjczyków irytowały nieustanne waśnie, rywalizacje i żądania cudzoziemców napływających do ich kraju.
Mimo to jednak, kiedy wojna osiągnęła punkt kulminacyjny, większość z nich zdołała odłożyć na bok różnice i współpracować, aby osiągnąć wspólny cel – pokonać Hitlera. Pod koniec konfliktu brytyjski generał lotnictwa dał wyraz powszechnym uczuciom, kiedy powiedział o europejskich pilotach latających pod jego dowództwem: „Razem stworzyliśmy bratni związek”.
Podobne poczucie braterstwa powstało także pomiędzy samymi Europejczykami. „Bez względu na nasze różnorodne pochodzenie i niepewną przyszłość staliśmy ramię przy ramieniu – powiedział holenderski agent wywiadu o spotkanych w Londynie Polakach, Francuzach, Norwegach, Belgach i Czechach. – Poza holenderską społecznością, z którą wcześniej identyfikowałem się tak żarliwie, powstał szerszy bratni krąg, który przyjął mnie z otwartymi ramionami”.
W miarę trwania wojny członkowie różnych europejskich rządów emigracyjnych również stworzyli ścisłe więzi zarówno urzędowe, jak i osobiste. Koszmar porażki i okupacji przekonał ich do tego, że jeżeli Europa chce osiągnąć w przyszłości jakieś wpływy, siłę i bezpieczeństwo, po wojnie ich narody muszą się sprzymierzyć. Ich współpraca w Londynie utworzyła podstawy kampanii, której celem było zjednoczenie Europy – niezwykłego wysiłku, który pomógł zapewnić Europie Zachodniej ponad pół wieku pokoju i dobrobytu.
Dwaj sojusznicy z Europy Środkowej – Polska i Czechosłowacja – nie mieli tyle szczęścia. Kiedy w 1941 roku Związek Sowiecki i Stany Zjednoczone włączyły się do wojny, solidarność Brytanii i okupowanej Europy ustąpiła wymogom realpolitik. Józef Stalin był zdecydowany zdobyć po wojnie kontrolę nad Polską i Czechosłowacją, a Franklin D. Roosevelt i dręczony poczuciem winy Churchill ostatecznie przystali na jego żądania. Dla tych krajów druga wojna światowa w rzeczywistości miała się skończyć dopiero wtedy, kiedy ponad czterdzieści lat później w Europie Środkowej rozpadły się komunizm i Związek Sowiecki.
W tym samym czasie po wojnie Wielka Brytania powróciła do tradycyjnego dystansu do Europy i nie zechciała uczestniczyć w ruchu na rzecz jej zjednoczenia. Chociaż w 1973 roku ostatecznie przystąpiła do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (poprzedniczki Unii Europejskiej), zrobiła to niechętnie. Równie kapryśnie traktowała swoje późniejsze członkostwo w UE. Sprawa osiągnęła punkt krytyczny w czerwcu 2016 roku, kiedy w ogólnonarodowym referendum większość Brytyjczyków opowiedziała się za wystąpieniem z Unii.
Szok i gorycz wynikające z tego wyboru i nieuchronnie zbliżającego się rozwodu Wielkiej Brytanii z Europą wyraźnie kontrastują z determinacją i nadzieją okazywaną w najważniejszych latach wojny, kiedy Wielka Brytania połączyła siły z Europą, aby pomóc w pokonaniu najpotężniejszych sił wojskowych w historii. Dla francuskiej dziennikarki Ewy Curie, córki noblistów Marii i Piotra Curie, a także emigrantki, wielkość wojennej Brytanii ucieleśniali Churchill i Europejczycy, którzy przyłączyli się doń w Londynie: „Wszyscy ci szaleni, nieuzbrojeni bohaterowie przeciwstawiający się triumfującemu Hitlerowi”.
Przypisy
1 J. Paxman, The English: A Portrait of a People, Overlook Press, Woodstock NY 2000, s. 32.
2 Rękopis Murrowa, Murrow Papers, Tufts University (niedatowany).
3 „Time”, 28 września 1938.
4 M. Gilbert, The Road to Victory, 1941–1945, t. 7, Houghton Mifflin, Boston 1986, s. 1344.
5 T. Lean, Voices in the Darkness: The Story of the European Radio War, Secker & Warburg, London 1943, s. 149.
6 E. Hazelhoff Roelfzema, Soldier of Orange, Sphere, London 1982, s. 38.
7 R. Henrey, The Incredible City, J.M Dent & Sons, London 1944, s. 2.
8 M. Lisiewicz i in. (red.), Destiny Can Wait: The Polish Air Force in the Second World War, Battery Press, Nashville 1949, s. 343.
9 E. Hazelhoff Roelfzema, In the Pursuit of Life, Stroud, Sutton Gloucestershire UK 2003, s. 110.
10 E. Curie, Journey Among Warriors, Doubleday, Garden City NY 1943, s. 481.