- W empik go
Wystawa obrazów w Paryżu (Salon 1875) - ebook
Wystawa obrazów w Paryżu (Salon 1875) - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 876 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Niemniej malarstwo francuskie żyje i niezwykle rozrzutnie szafuje talentem. Chociaż zabrakło chwilowo geniusza, mamy każdą z jego cech osobno: nieporównaną zręczność w operowaniu fakturą, zdumiewającą wiedzę, niewiarygodną pomysłowość. Dlatego właśnie — jeżeli nie zaślepia mnie patriotyczna duma — szkoła francuska zachowała pierwsze miejsce w świecie; nie dlatego, powtarzam, by mogła się pochlubić jakimś wielkim nazwiskiem, wybitnym artystą, ale ponieważ posiada walory wdzięku, różnorodności, zręczności, które czynią ją nieprześcignioną. Posunę się jeszcze dalej: tradycja, konwenans, naśladownictwo wszystkich szkół wydają się nawet przysparzać jej sławy. Mamy obecnie Rubensów, Veronesów, Velazquezów, potomków sławnych geniuszów, którzy, sami nie będąc zbytnio oryginalni, nadają naszym wystawom interesujący akcent indywidualności. W malarstwie Francja bije obecnie inne narody bronią zaczerpniętą od ich dawnych wielkich malarzy.
Jedną z najbardziej charakterystycznych cech przeżywanego przez nas momentu artystycznego jest więc całkowita anarchia kierunków. Po śmierci mistrzów uczniowie postanowili stworzyć republikę. Romantyzm zachwiał Akademią, realizm ją obalił. Teraz Akademia leży powalona. Nie znikła jednak, zacięła się w uporze i żyje na uboczu, dodając fałszywą nutę do wszystkich nowych prądów walczących o pierw- szeństwo. Wyobraźcie sobie kompletną kakofonię, orkiestrę, w której każdy instrument chciałby grać solo w odmiennej tonacji. Przede wszystkim chodzi o to, aby zostać usłyszanym przez publiczność; każdy dmie najsilniej, jak potrafi, nie dbając o to, czy instrument nie pęknie. Aby zwrócić na siebie uwagę, niejeden artysta organizuje sobie temperament — zwłaszcza jeśli go nie ma — ryzykuje dziwaczność, wskrzesza przeszłość lub wymyśla jakąś rzucającą się w oczy specjalność. Każdy dla siebie — oto powszechna zasada. Nie ma już dyktatorów sztuki, jest natomiast tłum trybunów starających się przyciągnąć publiczność przed swoje obrazy. W ten sposób nasza obecna szkoła — mówię „szkoła", ponieważ nie znajduję innej nazwy — stała się wieżą Babel sztuki, w której każdy artysta chce mówić własnym językiem i uchodzić za wyjątkową osobowość.