Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wyznania - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
19 lutego 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
34,99

Wyznania - ebook

Najsłynniejsze dzieło świętego Augustyna. Napisał je niedługo po tym, jak został biskupem.

Opisując wydarzenia z własnego życia, zilustrował swoją teorię człowieka.

Poszukując prawdy o sobie, świecie i Bogu, przechodzi od sceptycyzmu, poprzez manicheizm,

aż do odkrycia chrześcijaństwa.

Kiedy w tej słynnej książce, jednej z najsłynniejszych, jakie przechowuje nasza cywilizacja,

w rozważaniach o tajemniczej naturze czasu czytamy (XI 20), iż istnieją trzy jego dziedziny, „obecność rzeczy minionych, obecność rzeczy teraźniejszych, obecność rzeczy przyszłych”, może nam zaświtać myśl o tym, że w strefie, do której należą „Wyznania”, owe trzy dziedziny są w szczególny sposób zjednoczone. Strefą tą jest trwała, nieprzemijająca dziedzina literatury prawdziwie klasycznej. Właściwa nam tradycja kultury polega na tym, że istnieje pewna liczba dzieł, które stale nam towarzyszą i są dla nas zawsze obecne, jakiekolwiek by ogromne fale czasu z przyszłości przetoczyły się – poprzez teraźniejszość – ku przyszłości i w nią zapadły.

/ze wstępu Zygmunta Kubiaka/

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-5398-8
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Zygmunt Kubiak

OD TAGASTY DO OSTII

Kiedy w tej słynnej książce, jednej z najsłynniejszych, jakie przechowuje nasza cywilizacja, w rozważaniach o tajemniczej naturze czasu czytamy (XI 20), iż istnieją trzy jego dziedziny, „obecność rzeczy minionych, obecność rzeczy teraźniejszych, obecność rzeczy przyszłych”, może nam zaświtać myśl o tym, że w strefie, do której należą _Wyznania_, owe trzy dziedziny są w szczególny sposób zjednoczone. Strefą tą jest trwała, nieprzemijająca dziedzina literatury prawdziwie klasycznej. Właściwa nam tradycja kultury polega na tym, że istnieje pewna liczba dzieł, które stale nam towarzyszą i są dla nas zawsze obecne, jakiekolwiek by ogromne fale czasu z przyszłości przetoczyły się – poprzez teraźniejszość – ku przeszłości i w nią zapadły.

Już autor _Wyznań_ żyje w kręgu owej klasycznej literatury. Wspomina (I 13), jak w chłopięctwie czytał _Eneidę_ Wergiliusza: „Płakałem nad śmiercią Dydony, która z miłości się zabiła (...)”. Potem zaś, w dziewiętnastym roku życia, w szkole retoryki, opowiada Augustyn (III 4), wziął pewnego dnia w ręce jeden z dialogów filozoficznych wielkiego mówcy rzymskiego: „W zwyczajnym porządku studiów natrafiłem wówczas na jedną z książek autora imieniem Cycero, którego styl podziwiają wszyscy bardzo, a ducha – już nie tak. Książka ta zawiera zachętę do filozofii, a nosi tytuł _Hortensjusz_. To właśnie ona zmieniła uczucia moje i ku Tobie, Panie, zwróciła moje modlitwy, i nowe, odmienne wzbudziła we mnie życzenia i pragnienia”.

Dialog _Hortensjusz_, który do naszych czasów się nie zachował (może go kiedyś nam oddadzą odkopane gdzieś papirusy), jest jedną z zaginionych cząstek dziedziny literatury klasycznej. Można o tym pomyśleć z bólem podobnym do tego, jakiego się doświadcza, gdy za którymś z kolejnych przyjazdów do Rzymu odkrywa się, iż jedna z kamiennych westalek nad sadzawką u stóp Palatynu utraciła część ramienia, które jeszcze niedawno wyciągała ku nam jakby w geście powitania. Z bólem podobnym – bo dzieła literatury klasycznej są też posągami ustawionymi w alei. W alei naszej medytacji, od której nieraz odchodzimy – tylko po to aby kiedyś znów do niej powrócić. Już nie w czasie istnieją dla nas te dzieła, ale jakby w otaczającej nas, stale obecnej przestrzeni. Czy w czasie przemienionym w przestrzeń? Czy może raczej w czasie objawiającym się nam jako przestrzeń? W _Wyznaniach_ zapisana jest (XI 26) taka refleksja: „(...) wydało mi się, że czas nie jest niczym innym jak rozciągłością. Lecz czego rozciągłością? – nie wiem. Zastanawiam się, czy nie jest on rozciągłością samego umysłu”. Taką czy inną trzeba by dać odpowiedź na to pytanie, wyczuwamy jednak, iż dzieła prawdziwie klasyczne, takie jak _Wyznania_, istnieją w nieprzemijającej teraźniejszości, jakby w pewnym rodzaju wieczności doczesnej, wieczności na miarę naszego doczesnego świata.

Ciągle się dla nas toczy wojna trojańska i wędruje Eneasz w _Eneidzie_. Nie gaśnie żar Cyceronowego _Hortensjusza_, chociaż doświadczamy go tylko poprzez zachwyt Augustyna. Nie przemija też wędrówka, o jakiej czytamy w _Wyznaniach_.

Oto jesteśmy w Afryce Północnej w IV wieku po Chr., w Tagaście, mieście położonym w odległości około trzystu kilometrów od wybrzeża Morza Śródziemnego, we wschodniej części dzisiejszej Algierii, na południowy zachód od nadmorskiej Kartaginy (na obszarze dzisiejszej Tunezji, naprzeciw Rzymu), którą niegdyś Rzymianie po upartych wojnach punickich zburzyli w roku 146 dawnej ery, a potem ją odbudowali jako miasto rzymskie i od nowa uczynili gwarnym portem. Te regiony nazywano wówczas Numidią. Pod panowaniem rzymskim była ona, jak zresztą cała Afryka Północna, ziemią kwitnącą, krainą mocno utwierdzonej cywilizacji łacińskiej. Wszędzie tu, od morza aż po piaski Sahary, odkrywamy dziś ruiny rzymskich budowli i wyżłobione kołami wozów wielkie kamienie słynnych rzymskich dróg, z których najważniejszy był trakt biegnący wybrzeżem nieprzerwanie od Atlantyku do Aleksandrii. Aż do ostatnich jednak lat cesarstwa, może aż do islamskiego podboju, rozbrzmiewa tu obok łaciny język punicki.

Przyszły autor _Wyznań_ wychowuje się w domu (z rodzicami i jednym bratem, może też z dwiema siostrami) i w szkole łacińskiej, która ze szczególną gorliwością stara się go ustrzec od barbaryzmów w mowie i w sposobie myślenia; wszystkie kultury są szczególnie gorliwe i czujne na kresach swego obszaru, rzecz to znana. Mając kilkanaście lat, zostaje przez rodziców wyprawiony do pobliskiego miasta, Madaury (położonego trochę dalej w głąb afrykańskiego lądu), na studia retoryki. Studia takie, oparte na bogatym programie erudycji humanistycznej, przygotowują ludzi do uczestniczenia w życiu społecznym i do sprawowania różnorodnych stanowisk publicznych. W Augustynie, który zapewne już wtedy jest artystą urzeczonym słowami będącymi jakby „naczyniami wybornymi, drogocennymi” (I 16), wcześnie budzi się zainteresowanie samą retoryką jako nauką i sztuką; postanawia, że w przyszłości będzie innych uczyć wymowy sądowej i politycznej, zostanie profesorem.

Oprócz tych przygotowań do praktycznego zawodu pochłaniają Augustyna jeszcze różne myśli i troski. Od momentu przeczytania w dziewiętnastym roku życia (373 po Chr.) _Hortensjusza_ aż do wydarzeń własnej biografii duchowej, które się rozegrają w latach 386–387 i których zapis kończy narrację historyczną _Wyznań_, Afrykańczyk odbywa pełną niepokoju wędrówkę filozoficzną. Najpierw go przyciągnęła do siebie wspólnota manichejska (III 6; IV 1; V 10).

Miano manicheizmu wywodzi się od mówiącego językiem starosyryjskim Babilończyka Manesa (Mani, ok. 216–277 po Chr.), który żył i nauczał w Persji, i zginął śmiercią męczeńską na rozkaz króla z dynastii sasanidzkiej Bahrama I. Z pism Manesa i jego uczniów przetrwały dosyć znaczne szczątki na papirusach ustrzeżonych przez piaski Egiptu i Turkiestanu. Głosił on doktrynę wywiedzioną w dużej mierze z wyobrażeń zoroastryzmu i buddyzmu, z którymi połączył pewne elementy zaczerpnięte z judaizmu i nauki chrześcijańskiej; uważał siebie za wcielenie Pocieszyciela, czyli Ducha Świętego, obiecanego w Nowym Testamencie (J 14, 16–17). Istnieją, według manicheizmu, dwie potęgi, dobra i zła, światłość i ciemność; przed powstaniem świata, który znamy, moce ciemności wdarły się do dziedziny światła, a skutkiem owego wtargnięcia jest to, co widzimy wokół siebie: pomieszanie w naszym świecie rzeczy dobrych i złych; boska substancja światłości została uwięziona w materii zasługującej na potępienie. Wskazania Manesowe mają otwierać przed wyznawcami drogę do wyzwolenia duszy od zła; wyznawcy ci dzielą się na dwie kategorie: „wybranych”, którzy w ogóle nie uczestniczą w materialnym determinizmie życia, nie zawierają małżeństwa i nie sprawują funkcji publicznych, i „słuchaczy”, którzy etykę manichejską praktykują częściowo, ufając, iż w przyszłej egzystencji odrodzą się jako wybrani.

Przez dziewięć lat (374–383), podczas których Augustyn studiuje retorykę, a potem jej naucza w Tagaście, w Kartaginie i wreszcie w Rzymie (ok. 383), skąd pojedzie do Mediolanu, jest on „słuchaczem” manichejskim. Zarazem interesuje się żywo astrologią (IV 3), ale także skromniejszymi i rzetelniejszymi badaniami, zgłębianiem natury otaczającego nas świata, przyrody ziemskiej i kosmicznej (V 3). Trzeba jednak też pamiętać o tym, że astrologia nie jest w epoce Augustyna tylko domeną prostactwa, wykorzystywaną przez układaczy horoskopów i wyśmiewaną przez satyryków; na wyższych swoich piętrach intelektualnych wiąże się ona z filozoficzną koncepcją odpowiedniości i współzależności zjawisk ziemskich i kosmicznych: jak astronomia przewiduje powtarzające się fenomeny niebieskie, tak astrologia usiłuje przepowiadać zdarzenia ziemskie, które uważa za uzależnione od zjawisk niebieskich. Rozpowszechniła się ona w cywilizacji greckiej od epoki hellenistycznej, gdy w Aleksandrii i innych miastach śródziemnomorskich dokonała się synteza tradycji helleńskich i orientalnych. Wysoko ją cenią w kręgach greckich i rzymskich świetne umysły, astronomowie Hipparch i Ptolemeusz, liczni filozofowie, zwłaszcza stoicy, którzy widzą w niej konkretyzację nauki o fatum-przeznaczeniu, nauki człowiekowi niezbędnej:

Poznajcie prawa losów, od wieków nieporuszone,
Pieczętujące lata znakami koniecznych wydarzeń!¹

Tak do ludzi przemawia znakomity poeta łaciński, stoik Maniliusz (na przełomie dawnej i nowej ery), który astronomię i astrologię uczynił przedmiotem poematu dydaktycznego _Astronomica_. Trudno się dziwić temu, iż Augustyn przez lata zmaga się z problemami astrologii i uwolni się od niej (VII 6) późno i z wielkim trudem.

Spokojniejsze zaś i bardziej poważne zainteresowania badawcze wiodą go – drogą od fizyki do metafizyki – ku studiowaniu dzieł platoników. Jakiś zwolennik platonizmu podsuwa mu (VII 9) teksty tego nurtu filozoficznego, przełożone na łacinę przez Gajusza Mariusza Wiktoryna (VIII 2). Znamy tego autora z przechowanych do naszych czasów traktatów teologicznych, jakie napisał w początkach drugiej połowy IV wieku, będąc już chrześcijaninem, oraz z powstałych wcześniej jego komentarzy do retorycznego traktatu Cycerona; dzieła tego pisarza dotyczące gramatyki i stylu łacińskiego ceniono tak wysoko, iż za życia postawiono w Rzymie jego pomnik na forum Trajana. Zaginęły przekłady Wiktoryna z greki, wiemy jednak, iż tłumaczył Platona, Arystotelesa, a także Porfiriusza, filozofa z drugiej połowy III wieku po Chr., ucznia Plotyna i komentatora jego myśli; jest możliwe, iż Augustyn wśród dzieł platoników czyta wówczas również przekłady tekstów samego Plotyna, twórcy neoplatonizmu, jakieś przynajmniej fragmenty _Ennead_. Traktaty te wprowadzają afrykańskiego retora w krąg medytacji metafizycznej platonizmu rozwiniętego i przekształconego przez wielkiego filozofa z Egiptu. Głosi tedy Plotyn, że wszelkie rodzaje bytu, czy to materialne, czy duchowe, doczesne czy wieczne, są emanacjami jedynej Potęgi niematerialnej i nieosobowej, którą utożsamia on z Parmenidesowym „Jednym”, jak też z „Dobrem” Platona, stwierdzając jednak, iż Absolutu tego nie można ludzką mową określić. Materia, będąca ostatnią emanacją Jednego, jest najbardziej zewnętrznym spośród koncentrycznie ułożonych kręgów bytu. Pomiędzy Jednym i materią są trzy stopniowo coraz nędzniejsze warstwy tego, co istnieje: umysł kosmiczny, dusza kosmiczna i przyroda. Postępująca ta degeneracja polega na coraz bardziej wzmożonej indywiduacji i na słabnięciu wewnętrznej harmonii. Najniższą spośród emanacji jeszcze twórczych jest przyroda, _physis_, wyposażona w świadomość zarówno słabą, jak też pełną urojeń, i właśnie projekcją tych urojeń jest otaczający nas świat materialny. Człowiek, według tej doktryny, skupia w sobie różne warstwy bytu, jest mikrokosmosem, w którym istnieją aktualnie albo potencjalnie trzy emanacje oddzielające Jedno od materii: najzwyklejszym procesem jego świadomości jest myślenie dyskursywne na poziomie duszy kosmicznej, ale poniżej tej świadomości ciągle kipią i burzą się w człowieku urojenia na poziomie przyrody; niekiedy zaś potrafi się on wznieść ku przekraczającej zwykłą świadomość ludzką intuicji na poziomie kosmicznego umysłu. Wzbijając się jeszcze wyżej, ponad umysł kosmiczny, człowiek może czasem osiągnąć _enosis_ (zjednoczenie), czyli takie doświadczenie, w którym ludzkie „ja”, całkowicie zharmonizowane wewnętrznie, przez chwilę się utożsamia z najwyższą jednością Jednego. Jest to neoplatońska koncepcja ekstazy.

Obszernie i dobitnie, dając nam poznać, jak wielkie wrażenie wywarła na nim ta lektura, Augustyn opowiada o swoim obcowaniu z dziełami platoników (VII 9–20). „Te książki zachęcały mnie, abym wrócił do samego siebie. Zacząłem więc wchodzić w głębię mej istoty za Twoim przewodnictwem” (VII 10). Medytacja neoplatońska przezwycięża w jego umyśle doktrynę manichejską, jednocześnie prowadząc Augustyna ku dalszym poszukiwaniom: afrykański retor bierze w ręce teksty biblijne (VII 21), które niegdyś wydawały mu się obce, dalekie (III 5); studiuje zwłaszcza listy św. Pawła.

Mieszka teraz od paru lat w Mediolanie, dokąd przyjechał w roku 384 po niezbyt długim pobycie w Rzymie. Niebawem przybyła tu do niego matka, Monika, towarzysząca jego intelektualnej wędrówce modlitwą. Jest też w Mediolanie ceniony bardzo przez Monikę biskup katolicki tego miasta Ambroży, nie tylko pasterz i myśliciel, lecz i poeta, wielki poeta, autor wspaniałych hymnów, którymi będą się karmić wieki, pieśni przenikniętych ufnością, że do Absolutu można kołatać wołaniem o pomoc i opiekę; jak tego hymnu zaczętego słowami _Aeterne rerum Conditor_:

Wieczysty rzeczy Stworzycielu,

Ty, który dniem i nocą rządzisz,

Ty, co odmieniasz pory czasu,

Aby nam ulżyć w trudach życia!

Już pieje dnia radosny zwiastun,

Który w głębokiej nocy czuwa.

Światło wśród mroku dla wędrowców,

Światło dzielące noc od nocy.

Wołaniem kura przebudzona

Jutrzenka nocny mrok rozprasza,

A cała zgraja błędnych duchów

Przestaje ludziom czynić szkodę.

Żeglarz z otuchą ster ujmuje,

Fale się morza cichsze ścielą.

Słysząc wołanie kura, Kościół

Opoka płacze grzechów swoich.

Powstańmy teraz pełni mocy!

Już kur leżących ze snu budzi,

Woła, omdlałych napomina,

Tych, którzy przeczą, przekonuje.

Nadzieja wraca z jego śpiewem

I zdrowie krzepi ciała chore.

W pochwę się kryje miecz mordercy.

Kto zrozpaczony – znowu ufa.

Spójrz, Jezu, na tych, co upadli.

Spojrzeniem swoim nas podźwignij.

Gdy na nas patrzysz, giną grzechy

I we łzach wina się rozpływa.

Ty światłość jesteś. O, zabłyśnij

Zmysłom i mroki duszy rozprosz!

Ciebie niech sławi głos nasz pierwszy,

Ciebie niech sławi pieśń ostatnia.

Jakże wyraźnie mamy go przed oczyma – tego pasterza, którego trudno dopaść w chwili naprawdę wolnej, bo ciągle biega wokół trosk mnóstwa ludzi – gdy na niego patrzymy z Augustynem nieśmiącym wtargnąć w jego odosobnienie (VI 3): „Długo się wtedy siedziało przy nim w ciszy – któż by się bowiem ośmielił przeszkadzać człowiekowi tak pogrążonemu w studiach? – i nieraz odchodziło się, bo nietrudno było się domyślić, że w tym krótkim czasie, kiedy był oddzielony od burzliwych spraw innych ludzi i mógł dać pokarm własnemu umysłowi, nie chciałby, żeby go od tego odrywano”.

W Mediolanie kłębi się wiele burzliwych spraw. Jest to w owej epoce najbardziej gwarne, najbujniejsze miasto Italii, zaćmiewające nawet Rzym. Położone u zbiegu głównych dróg równiny nad Padem, najbogatszej części Półwyspu Apenińskiego, stało się w IV wieku po Chr. głównym grodem cesarskim, najważniejszym miastem rezydencjalnym władców i dworu, faktyczną stolicą zachodniego cesarstwa. Tu się też splatają ogniwa tajnej policji cesarskiej, słynnych _agentes in rebus_, których nieraz spotykamy w _Wyznaniach_ (VIII 6; IX 8). W błyszczącym pałacu w Mediolanie wygłaszają doroczne mowy na cześć cesarza kolejni retorzy zaszczytnie do tego wybrani; Augustynowi ten honor przypadł już w drugim roku (385) jego pobytu w cesarskim mieście (VI 6). Afrykańskiego retora, gdy szamocze się w udręce intelektualnej, otacza zarazem kłębowisko codziennych problemów egzystencji. Daremnie próbuje się z nich wywikłać projektem założenia z przyjaciółmi wspólnoty filozoficznej, dzięki której mógłby żyć w świecie, a zarazem jakby poza światem (VI 14); projekt się rozpada, wymogi życia są twarde, osaczają Augustyna. Skończył trzydzieści lat, żąda się od niego – zgodnie z prawami społeczeństwa, do którego należy – stabilizacji zawodowej i rodzinnej. Przystaje on, nie bez oporu i bólu (VI 15), na rozstanie z bezimienną towarzyszką życia, matką jego syna Adeodata i na zaręczyny ze swataną dziewczyną, aby za dwa lata zawrzeć legalne małżeństwo (VI 13); ale i ten projekt wcale się nie spełni. Matka Adeodata wraca z Mediolanu do ojczystej Afryki, zostawiając kilkunastoletniego chłopca z Augustynem (VI 15), i na zawsze znika nam z oczu; dowiadujemy się jednak, iż jest ona chrześcijanką (VI 15). Odsunięcie jej jest niezrozumiałe; może kryje się w nim jakaś nieznana nam tajemnica; ale chyba do dziś nie możemy się z nim, jako z gołym faktem, pogodzić. Ktoś powiedział, że geniusz tylko z daleka grzeje. A z bliska – pali? Mrozi? Bardzo mało wiemy o tej _mater ignota Adeodati_; ale zadajemy sobie pytanie: geniusz, który od tylu wieków rozgrzewa i ocala serca niezliczonych ludzi, czymże ten geniusz był dla niej jednej?

Już niebawem dokona się w życiu Augustyna przełom. On sam mówi o nim jako o wyzwoleniu „od wysługiwania się sprawom doczesnym” – _de saecularium negotiorum servitute_ (VIII 6); wyzwolenia od takich więzów pragnęli też stoicy i platonicy. Pewnego dnia w sierpniu 386 do domu wynajmowanego w Mediolanie przez afrykańskiego retora i jego bliskich przybywa człowiek rodem z Afryki, Pontycjan, wysoki urzędnik cesarski, i gawędzi z Augustynem i jego przyjacielem Alipiuszem. Nagle dostrzega na stole listy św. Pawła, opowiada więc ziomkom o św. Antonim i jego naśladowcach, którzy strząsnęli z siebie ową _saecularium negotiorum servitus_. Pontycjan odchodzi (VIII 7), Augustyn zostaje z Alipiuszem, idzie do ogrodu, jaki jest przy domu, kroczy wzburzony, rzuca się na ziemię pod drzewem figowym; razem z Alipiuszem, krok za krokiem, śledzimy chwile niezwykłego boju (VIII 11). I nagle zadźwięczał głos dziecka: „_Tolle lege, tolle lege_” – „Weź to, czytaj! Weź to, czytaj!” (VIII 12). Medytację w owym ogrodzie tradycja nazywa „nocą mediolańską”; lektura jednak tekstu _Wyznań_ przekonuje nas, iż rzecz się rozgrywa przed nocą, może w czasie przedwieczornym; nocą bowiem dziecko spałoby, nie śpiewałoby refrenów; chyba że śpiewa ono o poranku, po nocy spędzonej przez Augustyna na medytacji. U kresu tego „niezwykłego boju”, pod jakimikolwiek gwiazdami czy cieniami się rozegrał, Augustyn wyrzeka się wszelkich dotychczasowych projektów, wybiera zupełnie inną drogę życia.

Nastaje teraz kilka zacisznych miesięcy, wypełnionych pracą, w Kasycjakum u stóp Alp. W kwietniu zaś 387 roku w Mediolanie Augustyn wraz z Adeodatem i Alipiuszem przyjmuje chrzest (IX 3–6). Postanawia wrócić ze swymi bliskimi do Afryki. Nad Morzem Tyrreńskim czekają na okręt do Kartaginy (IX 8). Ostatnia część zawartej w _Wyznaniach_ narracji biograficznej mówi o tym, co się działo w Ostii, porcie u ujścia Tybru, mieście leżącym blisko Rzymu i stanowiącym jego wrota morskie. Znamy to miasto dosyć dobrze, bo po zburzeniu go przez barbarzyńców pokrył je piasek, glina, trawa, a brzeg morski z powodu mułu niesionego z wieku na wiek przez Tyber dosyć daleko się od Ostii odsunął, więc potomni nie budowali już portu i miasta w tym miejscu, poniechanym i dziczejącym. Przeto archeologowie mieli tu i mają wiele rzeczy do odkopywania. Można dziś kroczyć ulicami, ku którym wychylają się zarysy sklepów i warsztatów. Można się wdrapywać na wyższe piętra – tu i ówdzie zachowane – większych domów, tak zwanych _insulae_, jakbyśmy dziś powiedzieli „bloków”, zawierających po kilka mieszkań i goszczących kilka rodzin; takie gmachy są szczególnie znamienne dla Ostii. Ale natrafiamy tu też na mniejsze domy, do jakich przywykliśmy w Pompejach i w Herkulanum, komnatami i krużgankami otaczające zatajony w ich wnętrzu ogródek, zieleniejący i kwitnący pod otwartym niebem, oddzielony od gwaru i turkotu ulicy, ogarnięty ze wszystkich stron ciszą domowego życia. Można i dziś usiąść na kamieniu w jednym z takich ogródków, w łagodnym słońcu, w mocnej woni ziół. I na taką właśnie zieleń patrzą, takiej ciszy słuchają oni, Monika i Augustyn: „(...) staliśmy tylko we dwoje, oparci o okno, skąd się roztaczał widok na ogród wewnątrz domu, gdzieśmy mieszkali” (IX 10). Rozmawiając z sobą (_colloquebamur ergo soli valde dulciter_), doznają wizji innego bytu, innego brzegu, już nie brzegu Afryki, do którego matka Augustyna Monika nie pożegluje, bo niedługo po owej rozmowie umiera w Ostii (IX 11) i zostaje tu pogrzebane jej ciało; potomni przeniosą relikwie do kościoła św. Augustyna w Rzymie. Dziś w tym kościele o surowej i wspaniałej fasadzie renesansowej idzie się ku ołtarzowi św. Moniki przez półmrok lewej nawy, obok bosych pięt ubogich pielgrzymów klęczących przed Madonną i Dzieciątkiem na zachwycającym obrazie Caravaggia _Madonna dei pellegrini_ (można go wydobyć z półmroku, wrzucając do metalowej skrzynki monetę, która uruchamia elektryczność), do klęcznika i jarzących się świec, ciągle zapalanych w modlitwie do patronki wszystkich strapionych i niewyzbywających się nadziei matek.

Najważniejsze więc momenty trwającej w _Wyznaniach_ opowieści, medytacja mediolańska i wizja w Ostii, rozgrywają się w ogrodach, może nawet oba w tej najpiękniejszej w Italii porze przed zmierzchem, gdy krzewy dygoczą błogą muzyką świerszczy, gdy lekki powiew znad morza, _ponentino_, chłodzi czoło. Ostia zaś jest miejscem, gdzie przed wiekami przybił do brzegu po długiej na morzach tułaczce Eneasz z wygnańcami ze spalonej Troi. Nie może o tym nie pamiętać Augustyn, który w chłopięctwie płakał nad Dydoną i ścigał z tęsknotą „samej Kreuzy cień” (I 13). Odtrącił tę dawną czułość, podobnie jak przeraża go (IV 4–7) nadmiar przywiązania do bezimiennego przyjaciela (to, iż przyjaciel ów i matka Adeodata są w narracji _Wyznań_ dwoma anonimami, pewnie nie jest przypadkiem: anonimowość chyba okrywa tu wielką miłość). Ale w owych momentach w ogrodach dokonuje się jakby pojednanie rzeczy, które w innych miejscach wydają się sprzeczne. „Już nie powstrzymywałem łez (...)” (VIII 12). Teraz o Nebrydiuszu, zmarłym przyjacielu, Augustyn pisze (IX 3): „Już nie nadstawia uszu na moje słowa, lecz otwiera usta duchowe i pije z Twojej krynicy, ile tylko może; tyle czerpie mądrości, ile może, i jest bez kresu szczęśliwy. Ale nie sądzę, aby oszołomiony tym napojem zapomniał o mnie, skoro Ty, Panie, którego on w siebie chłonie, o mnie pamiętasz”. A w innym miejscu (IX 6) wspomina: „Ileż razy płakałem, słuchając hymnów Twoich i kantyków, wstrząśnięty błogim śpiewem Twego Kościoła. Głosy te wlewały się do moich uszu, a gdy Twoja prawda ściekała kroplami do serca, parowało z niego gorące uczucie pobożnego oddania. Z oczu płynęły łzy i dobrze mi było z nimi”.

Jest w końcowych sekwencjach Augustynowej narracji biograficznej pojednanie. I jest też przekroczenie filozofii antycznej, jej ideału duchowej harmonii człowieka, niewzruszoności mędrca: „Człowiek o wielkiej duszy – uczył Arystoteles w _Etyce nikomachejskiej_ (IV 3), w urzekającym wywodzie o cechach wielkoduszności – porusza się powoli, mówi cicho i spokojnie, bo kto dba o niewiele rzeczy, ten nie ma zwyczaju się śpieszyć, a ktoś, dla kogo nic nie jest ważne, nie daje się rozdrażnić”. Marek Aureliusz, filozof na rzymskim tronie cesarskim, w swych _Rozmyślaniach_ (IV 49) mówi wspaniale: „Podobny bądź do skały, w którą fale nieustannie łomoczą: ona trwa niewzruszona, a wokół niej rozbryzgujące się wody zapadają w sen”. Augustyn rozbija tę harmonię; może właśnie przez wyłom, jaki w niej – nad sobą – wyrąbał, rozbłysło z wyżyn nowe światło? „W zranionym bowiem sercu mym ujrzałem Twoją jasność (...)” (X 41). Jest taka chwila w _Wyznaniach_ (IX 12), gdy nad Augustynem nie mogącym o własnych siłach podołać smutkowi zapala się pamięć o jednym z kosmicznych hymnów św. Ambrożego: jakby nad jego głową wschodził ogromną łuną gwiazd wszechświat.

Światło, tak jak w innych dziełach Augustyna, pała też w wielu miejscach _Wyznań_: „(...) płoniemy i idziemy. Sercem wstępujemy na wyżynę i śpiewamy pieśń stopni” (XIII 9). To gorejące światło przeniknęło do _Boskiej komedii_ Dantego, gdzie w jego blasku wszystko, co w świecie jest rozproszone, widzi się jako „węzłem miłości spojone w tom jeden” (_Raj_ XXXIII 86); rozświeca ono nie tylko raj, lecz także górę wielkiej wędrówki, gdzie się cierpliwie wchodzi coraz wyżej (_Czyściec_ V 22–24):

Na skos przez owo zbocze pocztem długim
Szła duchów rzesza przed nami, śpiewając
Psalm _Miserere_, jeden wiersz za drugim.

_Wyznania_ trwają w _Boskiej komedii_, trwają też w myśli i sztuce Francesca Petrarki, który się nie rozstawał z tą książką. Po wycieczce na Mont Ventoux pod Awinionem pisze on 27 kwietnia 1336 roku do Dionizego da Borgo San Sepolcro: „Z prawej strony wyraźnie widniały góry prowincji lyońskiej, a z lewej zatoka Marsylii i ta, która smaga Aigues Mortes odległe o parę dni drogi. W dole Rodan się iskrzył. Gdy wszystkie po kolei te obrazy piękne podziwiałem i syciłem się urodą ziemi, a potem wznosiłem duszę – podobnie jak ciało podczas tej wspinaczki – ku wyżynom, przyszło mi na myśl zajrzeć do _Wyznań_ św. Augustyna, które mi kiedyś z miłością podarowałeś. Przez pamięć zarówno o autorze, jak i o tobie, przechowuję tę książeczkę i nigdy się z nią nie rozstaję – z tą kieszonkową książeczką, malutką, a napełnioną bezmiarem słodyczy. Otwieram, aby odczytać pierwszy fragment, na który wzrok mój padnie. Bo przecież, na cokolwiek tu natrafię, dobre będzie i pobożne. I natrafiłem na dziesiątą księgę. Mój brat, chciwy słów św. Augustyna, stał przy mnie, nadstawiając uszu. Bogiem się świadczę i tym, który mojego głosu słuchał, że pierwsze słowa, na które padł mój wzrok, były takie: «Oto ludzie wędrują, aby podziwiać szczyty gór, spiętrzone fale morza, szeroko rozlane rzeki, Ocean otaczający ziemię, obroty gwiazd. A siebie samych omijają, siebie nie podziwiają» (X 8). Muszę ci wyznać, że osłupiałem (...)”.

W tej doczesnej wieczności, w jakiej trwają w naszej kulturze _Wyznania_, w zawsze obecnej przestrzeni tradycji, literatury prawdziwie klasycznej, spotyka je w naszym stuleciu Thomas Stearns Eliot; w zakończeniu _Kazania o_ _płomieniu_ (w. 307), trzeciej części _Ziemi jałowej_, pada cytat z tamtej łacińskiej autobiografii: „_To Carthage then I_ _came_” – „Do Kartaginym przybył”, wzięty z samego początku trzeciej księgi _Wyznań_; zdanie, które bezpośrednio go poprzedza, ostatnie zdanie księgi drugiej, brzmi: „_et factus sum mihi regio egestatis_” – „I stałem się dla siebie ziemią jałową”. Czy nie jest to główne źródło tytułu Eliotowskiego poematu, _Ziemia jałowa_?

Siła słowa w tym dziele zdaje się przekraczać miarę mowy, rylca, poddanej rylcowi tabliczki. „Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna a tak nowa, późno Cię umiłowałem” (X 27); „Na Twe skinienie – przelatują chwile” (XI 2); „(...) pałamy i idziemy. W górę idziemy (...)” (XIII 9).

W niniejszym, piątym polskim wydaniu _Wyznań_ nie podaje się, pod tekstem, lokalizacji odniesień Augustyna do Biblii. Cała bowiem jego książka jest przeniknięta Pismem Świętym. W przypisach notuję tylko cytaty z autorów pozabiblijnych oraz wyjaśnienia rzeczowe i niekiedy problemy translatorskie. Biblijnych cytatów – albo _quasi_-cytatów – o różnym stopniu wierności jest w _Wyznaniach_ bardzo wiele. Odtwarzając je, staram się być w każdym wypadku jak najbliższy wersji przyjętej w oryginale łacińskim i barwie jego stylu. W takiej mierze, w jakiej to jest możliwe przy tym założeniu, staram się też nawiązywać do tradycyjnych polskich tekstów biblijnych, zwłaszcza do przekładu ks. Jakuba Wujka. Te biblijne cytaty w _Wyznaniach_ są przeważnie organiczną częścią tekstu samego Augustyna. Rzecz polega na tym, że Augustyn myśli frazami biblijnymi.

Każda z kolejnych edycji polskich _Wyznań_ (po pierwszym wydaniu, 1978) jest głęboką rewizją tekstu. Rewiduję moje decyzje w wyborze takich czy innych lekcji tekstu łacińskiego, poprawiam, szlifuję. Szlifowanie wynika z uporu: z dążenia, aby w mojej mowie ojczystej dotrzeć bliżej do stylu św. Augustyna. A odtwarzając taki styl, zawsze się kroczy jak po sznurze nad przepaścią. _Quod potui, feci_.

_Zygmunt Kubiak_

1 Maniliusz, _Astronomica_ IV 13–14. Wszystkie cytaty w tym szkicu podaję w moim przekładzie – Z.K.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: