X - ebook
X - ebook
Co kryje się pod enigmatycznym iksem? Jakaś zasada, zjawisko, rzecz, myśl? Bohater utworu, wizja świata podmiotu lirycznego? Lektura tomu odsyła do zasygnalizowanych treści, które nabierają znaczeń i kulturowych odniesień w miarę eksplorowania poetyckiej tkanki słownej.
Spis treści
Inwokacja
X
Wiersz od Wallace'a Stevensa
Padwa
Płótno
Bizancjum
Bukiet róż
Powieść
Toskania
Refleksje, refleksy
Notatka, styczeń 2000
Medytacje
Farby, zacieki
Szlagiery (autor anonimowy)
Bigger splash
Rzym
Notatka, luty 2000
Pocztówka z Wenecji
Dwa pejzaże
Piosenka do rzeczy
Ostatni dzień wakacji
Kadr za kadrem
Haecceitas
Nocny seans
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65358-19-6 |
Rozmiar pliku: | 435 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Inwokacja
X
Wiersz od Wallace’a Stevensa
Padwa
Płótno
Bizancjum
Bukiet róż
Powieść
Toskania
Refleksje, refleksy
Notatka, styczeń 2000
Medytacja
Farby, zacieki
Szlagiery (autor anonimowy)
Bigger Splash
Rzym
Notatka, luty 2000
Pocztówka z Wenecji
Dwa pejzaże
Piosenka do rzeczy
Ostatni dzień wakacji
Kadr za kadrem
Haecceitas
Nocny seansInwokacja
Siedzimy przy stole:
nasze dłonie, twarze.
Które z nas opowie historię?
Deszcz puka do okna.
Gwiazdy na talerzu.
I Księżyc.
Nasza rozmowa będzie długa
jak sen kolorowej spirali
wśród wysokich topól.
Będziemy zbierać słowa z wiatru,
a w szklanej kuli rozjarzy się Słońce
i morze z żaglami.
Słowa wskażą nam drogę na świat.
Będziemy stali przy oknie
w blasku wszystkich ścieżek.
Lecz to potem. Jeszcze dzielimy się
chlebem i winem, kołysząc historię
zamarłą w bezruchu.
Siedzimy w pokoju, który jest światem.
Światem przekreślonym na krzyż.
Milczymy.
Lecz zaczniemy mówić.
Słowo wskaże nam drogę.
Wiatr wypełni ten pokój.
Gwiazdy spadną na ziemię.
I Księżyc.
W naszych oczach zapali się światło.
Światło oślepi historię.
Historia wypadnie nam z rąk.
Lecz to potem. Na razie siedzimy przy stole.
Uśmiechamy się.
Które z nas opowie historię?
Tworzymy gwiazdę o równych ramionach
w pokoju, który jest światem.X
Taka sytuacja: mężczyzna wstaje i podchodzi do okna.
Tę scenę poprzedza inna: mężczyzna wstaje i wolno podchodzi do okna, które jest teraz
zamknięte (w przeciwieństwie do pokoju okna są otwarte na światło słońca).
Taka więc sytuacja: mężczyzna wolno podnosi się, patrząc na okno.
Nic szczególnego, patrzenie na okno.
Ta scena poprzedza inną: wiatr wywiewa kartki papieru.
Okno jest zdecydowanie zamknięte, choć w następnej scenie białe kartki wirują w powietrzu.
W takiej sytuacji mężczyzna wstaje i podchodzi do okna.
Nie zamyka okna (które nie było otwarte).
Zamyka oczy (które nie były otwarte).
I widzi coś takiego: mężczyzna wstaje i podchodzi do okna.
Wiatr wywiewa kartki papieru.
Nic szczególnego, kartki wirujące wokół głowy mężczyzny (który ma zamknięte oczy).
Mężczyzna wstaje, jakby chciał wzbić się ponad wirujące kartki (jest biało od kartek).
Podchodzi do okna.
Tę scenę poprzedza inna: okna są otwarte na światło słońca.
Tę scenę poprzedza jeszcze inna: nagie światło słońca.
I tę scenę poprzedza inna: mężczyzna zamyka oczy.Wiersz od Wallace’a Stevensa
Wiersz nie powinien być chyba ulotką
ani spowiedzią, ani wyznaniem wiary.
Wiersz powinien mówić językiem ucha,
językiem oka, językiem języka, a nawet językiem
tego szóstego zmysłu, który oddziela nas od prawdy.
Miejscem wiersza jest
wiersz, a nie kontekst czy sumienie.
Mówi się, i mówienie nie powinno wchodzić sobie w słowo;
mówienie mówi, nasłuchuje mowy, jak nitka Ariadny,
biała żyłka, która nigdzie nie prowadzi, bo sama jest celem;
niczego nie obiecuje, bo sama jest spełnieniem obietnicy.
Trzymasz ją i już jej nie masz, a wszystko tak nagle,
że ślad, który pozostał, nie zdąży rozpłynąć się w powietrzu.
Wiersz powinien być chyba świecką modlitwą,
w której świętość zjawia się w kuchennych drzwiach,
w mysiej norze, w spirali dymu z papierosa, w oku judasza,
w słowach wyzutych z sensu, w objęciach adwersarza,
w zwierzęcej ekstazie, w księżycowym otępieniu.
Natchnieniem wiersza może być
łysy grubas grający na trąbce w otwartym oknie lub
ślepa dziewczynka ćwicząca gamy na skrzypcach.
Poza tym natchnienie kaput. I spójrz! Ile kwiatów
– żółtych, czerwonych, fioletowych –
w kryształowych wazonach tego lata!
Anioł tego wiersza przycupnął pod stołem;
milczy, uśmiecha się.