Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Z pod chłopskiej strzechy: zbiorek poezyi chłopa z nad Wisły - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Z pod chłopskiej strzechy: zbiorek poezyi chłopa z nad Wisły - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 240 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OD WY­DAW­CY.

"Daj mi, o Mat­ko, oglą­dać zba­wie­nie:

Oj­czy­znę wol­ną oczy­ma ży­we­mi!"

W tych sło­wach od­zwier­cie­dla się szla­chet­na i pięk­na du­sza chło­pa-po­ety, któ­re­go zbio­rek utwo­rów wy­da­je­my ku po­krze­pie­niu serc tych wszyst­kich, co w lu­dzie po­kła­da­ją uf­ność i wia­rę w lep­szą, przy­szłość Oj­czy­zny. Wy­znaw­ców wznio­słe­go przy­ka­za­nia te­sta­men­tu Sło­wac­kie­go: "Niech żywi nie tra­cą na­dziei i przed na­ro­dem nio­są oświa­ty ka­ga­niec" – ogar­nia nie­zwy­kła ra­dość i za­pał do dal­szej pra­cy, kie­dy wi­dzą" jak ich usi­ło­wa­nia nad oświa­tą ludu bło­gie wy­da­ją owo­ce. Że zaś rze­czy­wi­ście tak jest, świad­czą o tem te set­ki ty­się­cy roz­cho­dzą­cych się rok rocz­nie wy­daw­nictw lu­do­wych, te set­ka­mi wzra­sta­ją­ce z roku na rok co­raz to nowe czy­tel­nie po wsiach i mia­stecz­kach i ol­brzy­mia w nich licz­ba czy­tel­ni­ków; o nie­zwy­kłym sto­sun­ko­wo wzro­ście za­stę­pu in­te­li­gen­cyi lu­do­wej w ostat­nich dzie­siąt­kach lat świad­czą rów­nież te nie­zli­czo­ne ar­ty­ku­ły i li­sty chłop­skie, któ­ry­mi prze­peł­nio­ne są pra­wie wszyst­kie ga­ze­ty lu­do­we. Po­śród zaś tych róż­nej war­to­ści ar­ty­ku­łów, roz­praw, odezw i kor­re­spon­den­cyj nie brak rów­nież prac bar­dzo cen­nych, peł­nych wznio­słych my­śli i uczuć na tle wspól­ne­go na­sze­go dą­że­nia do lep­szej przy­szło­ści Oj­czy­zny. Wśród zaś tego po­sie­wu zdro­wych i jędr­nych ziarn my­śli i czy­nów, po­cho­dzą­cych z chłop­skiej du­szy a wy­ra­żo­nych mową zwy­czaj­ną, roz­wi­ja­ją się też nie­jed­no­krot­nie barw­ne kwia­ty po­ezyi, wy­pły­wa­ją z ser­ca uświa­do­mio­ne­go ludu pięk­ne pie­śni, od­zwier­cie­dla­ją­ce jego wznio­słe uczu­cia mi­ło­ści Boga i Na­ro­du…

Taki wie­niec uczuć i my­śli jed­ne­go z wie­lu po­etów wiej­skich, Fer­dy­nan­da Ku­ra­sia, po­da­je­my obec­nie Sza­now­nej Pu­blicz­no­ści, a rzecz ta za­słu­gu­je na uwa­gę jesz­cze i z tego wzglę­du, że te kwia­ty po­ezyi chło­pa z nad Wi­sły roz­wi­nę­ły się w na­der nie­po­myśl­nych wa­run­kach, wśród cier­ni i gło­gów twar­de­go i sza­re­go ży­cia rze­mieśl­ni­ka wio­sko­we­go.

Fer­dy­nand Ku­raś jest bo­wiem "wła­ści­cie­lem" je­dy­nie cha­ty z ogród­kiem w Wie­low­si pod Tar­no­brze­giem, zaś nie­zbęd­ne środ­ki do ży­cia dla sie­bie i ro­dzi­ny zdo­by­wa żmud­ną i nie­wdzięcz­ną pra­cą jako szewc wio­sko­wy. Przy tem jest do­tknię­ty cięż­kiem ka­lec­twem, gdyż jesz­cze w chło­pię­cych la­tach stra­cił zu­peł­nie słuch. Szcze­gó­ły z ży­cia au­to­ra po­da­je­my we­dług jego li­stu do przy­ja­cie­la, p. Jana Słom­ki, słu­cha­cza fi­lo­zo­fii w Kra­ko­wie, któ­ry go skło­nił do ze­bra­nia i wy­da­nia utwo­rów, roz­pró­szo­nych po pi­smach lu­do­wych. – Oto wy­jąt­ki z li­stu:

"Uro­dzi­łem się dnia 22 lu­te­go 1871 r. w Tar­no­brze­gu, w dom­ku po­ło­żo­nym tuż przy ko­ście­le z cu­dow­nym ob­ra­zem Mat­ki Bo­skiej, skąd moż­na do­sko­na­le wi­dzieć sze­lesz­czą­cą srebr­ną wstę­gę kró­lo­wej rzek na­szych"

Na­stęp­nie opi­su­je au­tor, jak ma­jąc lat siedm, zo­stał za­pi­sa­ny do szko­ły w So­bo­wie i co w pierw­szym roku sko­rzy­stał, jak mile prze­pę­dził pierw­sze wa­ka­cye, zaś na­stęp­ne wy­pad­ki w tych sło­wach kre­śli:

"Zbli­żał się czas dru­gie­go roku szkol­ne­go, gdy Panu Bogu spodo­ba­ło się mię do­świad­czyć. Za­cho­ro­wa­łem cięż­ko i to do tego stop­nia, że wszy­scy już zwąt­pi­li o mo­jem wy­zdro­wie­niu. Ale wśród naj­więk­sze­go zwąt­pie­nia ła­ska Boża po­zwo­li­ła mi po­wstać z łoża bo­le­ści. Po­wsta­łem, ale ze słu­chem moc­no przy­tę­pio­nym, któ­ry po­czął stop­nio­wo za­mie­rać, aż wresz­cie po kil­ku mie­sią­cach za­marł zu­peł­nie".

"Te­raz do­pie­ro po­znaw­szy, jak mi smut­no na świe­cie, po­czą­łem szu­kać po­cie­chy w książ­kach, do cze­go przy po­mo­cy ojca i star­sze­go bra­ta po nie­ja­kim cza­sie jako tako się wpra­wi­łem, po­czem już jako sa­mo­uk sam się wpra­wia­łem".

"Gdym miał lat 10, wy­emi­gro­wa­li­śmy do Kró­le­stwa za za­rob­kiem, gdzie­śmy prze­by­wa­li siedm lat. Nie mia­łem wte­dy jesz­cze do­sta­tecz­ne­go po­ję­cia, co to jest Pol­ska, a bę­dąc zda­la od stron ro­dzin­nych, tę­sk­ni­łem do nich, wy­ra­ża­jąc swo­ją tę­sk­no­tę w czte­ro­wier­szu, jaki sam na­pi­sa­łem:

"O ro­dzin­na stro­no, com się zro­dził w to­bie –

Daw­ny czas we­so­ły wspo­mi­na­jąc so­bie –

Dnia­mi i no­ca­mi o to­bie wciąż my­ślę,

Jak ten sta­ry oryl o swej lu­bej Wi­śle".

"Przy­tem spi­sy­wa­łem so­bie oj­czy­ste pio­sen­ki, ja­kich się jesz­cze w szkol­nej ła­wie na­uczy­łem – o ile mo­głem je spa­mię­tać. Ale pew­ne­go razu wpa­dły te moje za­pi­ski w oczy ojcu, któ­ry je wrzu­cił w ogień, skar­ci­szy mię przez ś… p… star­sze­go mego bra­ta temi sło­wy: "Fer­dziu, że­byś nie pi­sał pio­se­nek o Oj­czyź­nie, bo jak­by je Mo­skal do­stał, to­by­śmy wszy­scy w aresz­cie sie­dzie­li". – To mi dało po­wód, że po­czą­łem się wy­py­ty­wać, dla­cze­go tego pi­sać nie wol­no, co to jest Pol­ska, dla­cze­go Mo­skal nią rzą­dzi i t… p… – ale co do tego to bar­dzo mało mię ob­ja­śnia­li, tłó­ma­cząc, że o tem wszyst­kiem mogę się z ksią­żek naj­le­piej do­wie­dzieć. Ale tam o książ­ki było bar­dzo trud­no, a je­że­li mi się uda­ło jaką do­stać, to tyl­ko taką, w któ­rej naj­mniej­szej wzmian­ki o Pol­sce nie było… "

"Miej­sco­wość w Kró­le­stwie, gdzie­śmy za­miesz­ka­li, le­ża­ła w gu­ber­nii lu­bel­skiej. 5 mil od Lu­bli­na a 2 od Kra­śni­ka" (gdzie au­tor pra­co­wał przez parę lat jako ro­bot­nik w cu­krow­ni). "Tyle już lat mi­nę­ło od cza­su, ja­ke­śmy stam­tąd do domu wró­ci­li, a mimo to nig­dy nie wy­szły mi z pa­mię­ci wra­że­nia z owych oko­lic". "Ileż tam w po­lach, la­sach i pa­ro­wach krzy­ży­ków mo­gil­nych, zna­czo­nych tyl­ko da­ta­mi roku; ach, tam spo­czy­wa­ją świę­te pro­chy wa­lecz­nych obroń­ców Oj­czy­zny, w wal­ce po­le­głych. I rzecz dziw­na: W stro­nach tam­tej­szych na ob­sza­rze 5 mil kwa­dra­to­wych szkół pol­skich niej było, a mimo to gdy na któ­rej z mo­gił po­wstań­ców krzy­żyk spruch­nia­ły upadł, już ja­kaś nie­wi­dzial­na ręka… we­tknę­ła nowy z tą samą, co Na sta­rym, datą… Lud tam­tej­szy wiel­kiem po­sza­no­wa­niem te mo­gi­ły ota­cza: te na mo­gi­łach krzy­ży­ki pod­trzy­mu­ją w lu­dzie świa­do­mość na­ro­do­wą; one mu mó­wią, że musi kie­dyś przyjść do krwa­wej z wro­giem roz­pra­wy; one mu szko­ła­mi dzie­jów oj­czy­stych!… "

"Po sied­miu la­tach po­by­tu w Kró­le­stwie wró­ci­li­śmy do domu. Cie­szy­łem się bar­dzo, że prze­cież tu będę się mógł kształ­cić w hi­sto­ryi Pol­ski, ale nie­ste­ty na­dzie­je na ra­zie za­wio­dły, al­bo­wiem za­raz po po­wro­cie od­da­li mię ro­dzi­ce do ter­mi­nu, gdzie bę­dąc zu­peł­nieDO ZA­GRO­DY.

Kępo *) moja ko­cha­na z mych dzia­dów za­gro­dą,

Za­ro­śnię­tą szu­wa­rem, okrą­żo­na wodą,

Zie­lo­ne­mi wierz­ba­mi do­ko­ła wień­czo­na,

Świe­żą ru­nią pa­stwi­ska z fron­tu uma­jo­na –

Ach, jak­żeś mi jest dro­gą, jak­żeś ser­cu miła!

Tyś mi nie­gdyś – choć krót­ko – ra­jem pra­wie była…

Gdym w cza­sie lat chło­pię­cych, w cza­sie lat swo­bo­dy,

Po ob­sza­rze pól two­ich ha­sał rześ­ki, mło­dy,

Uga­nia­jąc po łą­kach zie­lo­nych, kwie­ci­stych,

Po po­lach fa­lu­ją­cych od ła­nów zło­ci­stych,

W skow­roń­cze i sło­wi­cze wsłu­chu­jąc się tony,

Co z pod chmur i z wśród krza­ków brzmia­ły na wsze stro­ny –

Gu­biąc się w buj­nych zbo­żach, rwa­łem barw­ne kwia­ty:

Po­lne maki, ostróż­ki, wy­czki i bła­wa­ty,

Któ­rych gdy już ob­fi­tość znacz­ną w rę­kach mia­łem,

Swo­bod­ny i szczę­śli­wy do chat­ki wra­ca­łem;

Wte­dy bab­ka ode­mnie owe kwiat­ki bra­ła

I Naj­święt­szej Pa­nien­ce poza ob­raz tka­ła.

–-

*) "Kępą" na­zy­wa się przy­sió­łek Wie­low­si w stro­nie San­do­mie­rza.

(Przyp… au­to­ra).

Z Ka­te­dry san­do­mier­skiej, co tuż ster­czy z bli­ska

Na wzgó­rzu i swój pro­fil w ta­flę Wi­sły wci­ska,

Wiel­ki ze­gar roz­gło­śnie go­dzi­ny ude­rzał

I zło­ty czas swo­bo­dy szyb­ko mi od­mie­rzał –

Aż na­resz­cie od­mie­rzył…

Po chwi­lo­wym by­cie

Swo­bo­dy, cięż­ka dola oplo­tła mi ży­cie,

Świat stał mi się mil­czą­cym, jak w pod­ziem­nym gro­bie

I du­sza uto­nę­ła w po­nu­rej ża­ło­bie:

Sło­wik prze­stał mi śpie­wać, prze­stał i skow­ro­nek,

Umil­kło wszel­kie ptac­two, prze­stał dzwo­nić dzwo­nek,

Co tak o każ­dej po­rze dnia z ko­ściel­nej wie­ży

Wzy­wa gło­sem do­no­śnym lu­dzi do pa­cie­rzy;

Za­mil­kły ła­nów szu­my – sło­wem wszel­kie gło­sy.

Jak je­sien­ny wiatr li­ściem, rzu­ci­ły mną losy

I dziś w prze­szłość szczę­śliw­szą pa­trząc łza­wem okiem,

Błą­kam my­ślą wspo­mnie­nia po świe­cie sze­ro­kim,

Jak tu­łacz, wio­dąc ży­cie wśród cier­pień nie­do­li,

Bez pię­dzi użyź­nio­nej po­tem dzia­dów roli,

Któ­rzy daw­ne już lata w cie­niach gro­bu toną,

Obok licz­nych są­sia­dów, pod dar­nią zie­lo­ną.

Tam czę­sto moje my­śli zbłą­ka­ne mię wio­dą…

Kępo moja ko­cha­na z mych dzia­dów za­gro­dą… (1896)DO LASU.

O drze­wa moje, wy świer­ki pła­czą­ce,

Wy gib­kie so­sny,

Woń bal­sa­micz­ną ze sie­bie są­czą­ce,

Jak kwia­ty wio­sny –

Wy dę­bów, gra­bów, bu­ków, brzóz, mo­drze­wi

Le­śne gro­ma­dy,

Z wilg, so­jek, ko­sów, dzię­cio­łów, cie­trze­wi

Ca­łe­mi sta­dy!

Jak­że ja tę­sk­nię za tą chwil­ką cza­su

W ży­cia roz­ter­ce,

By w cie­niach wa­szych, w słod­kiej ci­szy lasu,

Uko­ić ser­ce,

Jako w mło­do­ści, kie­dy to nie zna­łem

Ży­cia wę­dzi­deł:

Gdy żal gniótł ser­ce, za­raz po­spie­sza­łem

W cień wa­szych skrzy­deł.

A taki bło­gi spo­kój się roz­pły­wał

W le­śnej gę­stwi­nie,

Że zda­ło mi się, iżem gdzieś prze­by­wał

W raj­skiej kra­inie.

O le­sie won­ny, przy­byt­ku swo­bo­dy

Je­den wśród świa­ta!

Pod two­je skrzy­dła, gdziem pę­dził wiek mło­dy,

Myśl ma ula­ta.

Tam, gdzie myśl leci, chciał­bym z ca­łej siły

– I ja pójść w dro­gę –

Lecz wię­zów, w ja­kie losy mię spo­wi­ły,

Star­gać nie mogę.DĄB.

Mię­dzy świer­ka­mi i smu­kłe­mi so­sny,

W środ­ku po­la­ny prze­rżnię­tej stru­my­kiem,

Nad któ­rym krza­ki ło­zi­no­we ro­sły,

Po­tęż­ny ol­brzym – dąb roz­siadł się z szy­kiem.

Ty­sią­ce in­nych drzew czas po­wy­że­rał,

On je­den wie­kom męż­nie się opie­rał.

A gdy po zi­mie z przyj­ściem śpiew­nej wio­sny

Okrył się cały w sza­tę li­ści ciem­ną,

Jak­że ni­kłe­mi wy­da­ły się so­sny,

Rów­nać z nim świer­ki by­ło­by da­rem­no!

Pła­ka­ły bia­łe ze za­zdro­ści brzo­zy

I nad stru­my­kiem dzi­wi­ły się łozy.

A w gąsz­czu jego ko­ro­ny dzie­wi­czej

Zwin­nych wie­wió­rek igra­ła gro­mad­ka,

I, zgro­ma­dzo­ne z le­śnej oko­li­cy,

Na cześć drzew kró­la pia­ły pta­sząt stad­ka.

A dąb ty­sią­cem swych li­ści sze­le­ścił

I z wie­wiór­ka­mi i z ptasz­ki się pie­ścił.

Pod ten dąb czę­sto, w chwi­lach, gdy tę­sk­no­ty

Na mło­do­cia­nem ser­cu mi osia­dły,

Bie­głem po­du­mać; i wnet taki zło­ty

Świat mi się wy­dał, smut­ki z ser­ca spa­dły.

I pi­łem roz­kosz z prze­peł­nio­nej cza­ry,

Jaką mi da­wał on ol­brzym, dąb sta­ry.

Uszło lat wie­le. Los mię w świat sze­ro­ki

Rzu­cił – i nig­dzie nie by­łem szczę­śli­wy;

Aż raz w te stro­ny skie­ro­wa­łem kro­ki,

Gdzie mego dęba krył w ło­nie las siwy.

Pa­trzę… do­ko­ła hrecz­ka bia­ła ro­sła -

Wszyst­ko sie­kie­ra bez­li­to­sna znio­sła.PROŚ­BA.

Naj­święt­sza Pan­no, Wspo­mo­że­nie Wier­nych!

Drę­czo­ny smut­kiem zwra­cam się do Cie­bie,

Jako roz­bi­tek na wo­dach nie­zmier­nych,

Że­brząc: Ma­ryo! wspo­móż mię w po­trze­bie!

Patrz, przez lat tyle, od­kąd słuch stra­ci­łem,

Za krzyż ten prze­ciw Bogu nie szem­ra­łem,

Za­wsze na­dzie­ją w Two­ją ła­skę ży­łem,

Któ­rej z po­ko­rą za­wsze wy­glą­da­łem.

Mie­nia nie pra­gnę – już ubó­stwo wolę,

Niech naj­uboż­szy będę po­śród ludu,

Tyl­ko racz, Mat­ko! zła­go­dzić mą dolę:

Racz mi słuch zwró­cić mocą Twe­go cudu!

Nie­chbym usły­szał choć Wi­sły szem­ra­nie

I one szu­my buj­nej zbo­żem niwy,

Gło­sik skow­ron­ka i fu­ja­rek gra­nie,

A czuł się będę nad wszyst­kich szczę­śli­wy.

Lecz je­śli ta­kie już me prze­zna­cze­nie,

Bym trwał w tym sta­nie do koń­ca na zie­mi,

Daj mi, o Mat­ko! oglą­dać zba­wie­nie:

Oj­czy­zną wol­ną oczy­ma ży­we­mi!

(1903)ELE­GIA NA ZGON TEO­FI­LA LE­NAR­TO­WI­CZA.

O naj­mil­szy mi z wiesz­czów tej pol­skiej kra­iny,

Coś nad wszyst­ko uko­chał luby kraj ro­dzin­ny!

Ni cię od­le­głość odeń ol­brzy­mich gór pa­sem,

Na­je­żo­nych ska­ła­mi, za­ro­śnię­tych la­sem,

Ani roz­le­głość głę­bin nie­zmier­ne­go mo­rza,

Ni po­łu­dnio­wych kra­jów ma­lo­wa­na zo­rza

Od mi­ło­ści Oj­czy­zny ni­czem nie od­wio­dły

I usta­wicz­ne tę­sk­ne my­śli ku niej wio­dły.

Nad po­ma­rań­czy gaje, cy­try­no­we la­ski,

Mil­sze ci za­wsze były ma­zo­wiec­kie pia­ski

I te so­sno­we bory z od­de­chem ży­wi­cy

I mo­drej Wi­sły fale z li­cem to­pie­li­cy,

Te dęby ro­so­cha­te, te krza­ki wi­kli­ny,

Brzmią­ce śpie­wem sło­wi­ków w czas sza­rej go­dzi­ny,

Ten bo­cian, stą­pa­ją­cy po­waż­nie na łące,

Te ry­bi­twy nad Wi­słą w kół­ko la­ta­ją­ce,

Ten gra­jek Ma­zo­wiec­ki, co cią­gnie od ucha –

I ta pło­ną­ca wsty­dem ma­zur­ska dzie­wu­cha.

Wszyst­ko, co nas ota­cza, za ma­łem ci było,

Ze­chcia­łeś zwie­dzić na­sze ży­cie za mo­gi­łą

I tam po raj­skich łą­kach, po nie­bie­skiej ni­wie,

Ob­wio­dłeś »Za­chwy­co­ną« – i na­zad szczę­śli­wie

Po­wró­ci­łeś jej du­cha do zmar­łe­go cia­ła,

Aby nam sama cuda te opo­wie­dzia­ła.

Dziś duch Twój nie­śmier­tel­ny po­rwa­ny w ob­ło­ki,

A w na­szych ser­cach ża­łość i smu­tek głę­bo­ki.

Już nam Two­ja pieśń nowa wię­cej nie za­dzwo­ni –

I dzie­wu­cha przy sprzę­cie czę­sto łzę uro­ni –

I Ma­zur za wo­ła­mi na głos się roz­pła­cze,

Wspo­mniaw­szy Two­je pie­śni, Twe ży­cie tu­ła­cze

I ten zgon Twój, ostat­ni Wiesz­czu uko­cha­ny!

Ale Ty wśród nas bę­dziesz wiecz­nie wspo­mi­na­ny –

I Ma­zur przy swym płu­gu, nie­wia­sta na roli –

I ta drob­niuch­na dzia­twa, co w pia­sku swa­wo­li,

I do­ro­ślej­sze dzie­ci, co cho­dzą do szko­ły,

I ten pa­stuch z fu­jar­ką, co po­pa­sa woły,

I dzia­duś pod ko­ścio­łem, jak go­łą­bek siwy,

I ten fli­sak po Wi­śle pły­ną­cy, szczę­śli­wy,

Wiecz­nie po­wta­rzać będą two­je pie­śni tkli­we.

A gdyś się prze­niósł w ży­cie wie­czy­ste, szczę­śli­we,

Do or­sza­ku po­przed­nich wiesz­czów na­szej zie­mi,

Bła­gaj Pana Za­stę­pów te­raz ra­zem z nimi,

By nam dni pró­by, smut­ku i cier­pie­nia skró­cił

I ko­cha­ną Oj­czy­znę jak naj­prę­dzej wró­cił!… (1893).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: