Z wielką odwagą - ebook
Z wielką odwagą - ebook
Jak dzięki wrażliwości stajemy się lepszymi rodzicami, partnerami i liderami
Na podstawie ponad dwunastu lat pionierskich badań nad związkami międzyludzkimi oraz takimi uczuciami, jak wstyd czy empatia, dr Brené Brown obala kulturowy mit, zgodnie z którym wrażliwość jest słabością, oraz dowodzi, że tak naprawdę jest ona naszą najdokładniejszą miarą odwagi.
Odwaga do tego, by być wrażliwym
Wrażliwość stanowi sedno trudnych emocji, takich jak lęk, żal i rozczarowanie, a jednocześnie jest miejscem narodzin miłości, uczucia przynależności, radości, empatii, innowacji i kreatywności. Czerpiąc z obszernych badań i własnego doświadczenia, Brené Brown zgłębia paradoksy odwagi: stajemy się silni, gdy angażujemy naszą wrażliwość, wykazujemy się większą śmiałością, gdy uznajemy nasz lęk. Udowadnia, że gdy odcinamy się od naszej wrażliwości, tak naprawdę dystansujemy się od doświadczeń, które nadają naszemu życiu sens i znaczenie.
Odmień swoje życie, będąc tym, kim naprawdę jesteś
Niniejsza książka nie jest poświęcona wygrywaniu bądź przegrywaniu. W świecie, w którym dominuje myślenie w kategoriach „nigdy dość”, a lęk stał się drugą naturą człowieka, wrażliwość jest czymś niemal wywrotowym. Niewygodnym. Czasem nawet nieco niebezpiecznym. Niewątpliwie, jeśli do niej sięgniemy i odsłonimy swoje prawdziwe ja, ryzyko, że ktoś nas skrytykuje lub że zostaniemy zranieni, znacznie wzrośnie. Jednak gdy cofniemy się i prześledzimy nasze życie, odkryjemy, że nic nie jest równie niekomfortowe, niebezpieczne lub bolesne, jak stanie z boku, zaglądanie do środka i zastanawianie się, jak by to było, gdybyśmy mieli odwagę wkroczyć na ring – niezależnie od tego, czy jest to nowy związek, ważne spotkanie, proces twórczy, czy trudna rozmowa z członkami rodziny.
Na kartach tej książki znajdziesz wyśmienitą mieszankę osobistego ciepła, poczucia humoru i umiejętności trafiania w sedno, charakterystyczną dla Brené Brown, a wszystko zebrane po to, by zainspirować nas do wielkiej odwagi.
Gdybym nie odważyła się pójść na kurs trenerski do Szkoły Trop, nie spotkałabym mojej wspaniałej copartnerki Ani, a Ona nie poleciłaby mi książki, która trzymasz w rękach. Nie przeprowadziłabym akcji „A Ty czego się wstydzisz ?”, która dotarła do ponad miliona osób. I nie napisałabym tego tekstu! Brené Brown zmieniła moje życie. Może zmieni i Twoje?
- Joanna Brodzik, aktorka
Samo rozumienie wstydu nie wystarczy. Trzeba jeszcze potrafić z nim żyć. Ta książka jest o tym, jak pomimo potęgi, jaką jest lęk przed oceną każdego dnia wybierać odwagę. Bo odważnymi się nie rodzimy, odważnymi się stajemy.
- Joanna Chmura, psycholożka, certyfikowana facylitatorka The Daring Way™
Wstyd. Jedna z najbardziej niedocenionych sił rządzących światem. Wszyscy go doświadczamy. Wszyscy boimy się o nim mówić. A im mniej rozumiemy wstyd i sposób, w jaki wpływa na nasze emocje, myśli i zachowania, tym większą ma nad nami kontrolę. Ta droga od wstydu do odwagi, do której zaprasza nas BB, nie jest łatwą drogą, ale to właśnie tutaj odzyskujemy siebie.
- Magdalena Kluszczyk, psycholożka, Założycielka Szkoły Odwagi, certyfikowana facylitatorka The Daring Way™
Przedziwna naukowczyni z Texasu - Brene Brown - to jedna z aktualnie najlepszych nauczycielek dla ludzkości. Udowadnia, że tylko ci, którzy idą przez życie z otwartym sercem - otwartym na miłość, ale też na zranienia - żyją pełnią życia. Brene uczy nas jak to zrobić. Bo to przecież niełatwe… Ale jak warto!
- Aga Kozak - dziennikarka, nauczycielka dobrego życia, autorka wywiadu z Brené Brown
Spis treści
Okładka
Strona tytułowa
Strona redakcyjna
Słowa uznania dla książki i autorki
Spis treści
Dedykacja
Co to znaczy wykazywać się wielką odwagą
Wstęp. Moje przygody na arenie
Rozdział 1. Poczucie niedostatku, czyli przyglądając się z bliska naszej kulturze „nigdy dość”
Rozdział 2. Obalanie mitów na temat wrażliwości
Rozdział 3. Zrozumienie i zwalczanie wstydu, czyli trening wojownika gremlina-ninji
Rozdział 4. Zbroja
Rozdział 5. Uwaga na odstęp, czyli promowanie zmian i niwelowanie przepaści wynikających z braku zaangażowania
Rozdział 6. Burzące spokój zaangażowanie, czyli wielka odwaga w humanizowaniu edukacji i pracy
Rozdział 7. Rodzicielstwo całym sercem, czyli wielka odwaga bycia takimi dorosłymi, jakimi chcielibyśmy, aby nasze dzieci były w przyszłości
Rozważania końcowe
Aneks. Wiara w wyłanianie się, czyli teoria ugruntowana i mój proces badawczy
Wyrazy wdzięczności
O Autorce
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8231-003-0 |
Rozmiar pliku: | 2,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
„Cudowna książka, poruszająca ważne tematy, merytoryczna i przyjemna lektura. Nie potrafiłem się od niej oderwać, a słowa autorki rezonują we mnie do dziś”.
– Seth Godin, autor Linchpin
„Niezwykle wnikliwa Brené Brown czerpie z obszernych badań i własnego doświadczenia, aby zgłębić paradoksy wielkiej odwagi: stajemy się silni, gdy angażujemy naszą wrażliwość, wykazujemy się większą odwagą, gdy uznajemy nasz lęk. Nie potrafię przestać myśleć o tej książce”.
– Gretchen Rubin, autorka książek Projekt szczęśliwy dom i Projekt szczęście
„W Z wielką odwagą Brené Brown określa siebie mianem zarówno kartografa, jak i podróżniczki. W moim odczuciu czyni to z niej przewodnika. Uważam, że świat potrzebuje więcej ludzi takich jak ona – przewodników, którzy wskazują nam mądrzejsze drogi do naszego świata wewnętrznego. Jeśli chciałbyś ustawić kurs na większą odwagę i poczucie więzi z innymi ludźmi, zaangażowanie i elastyczność, zostaw GPS w domu. Z wielką odwagą to jedyna nawigacja, której potrzebujesz”.
– Maria Shriver, autorka Just Who Will You Be?
„Z wielką odwagą to ważna książka – niezwykle aktualne ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem pogoni za pewnością i kontrolą. Brené Brown oferuje nam wszystkim cenny zbiór wskazówek prowadzących ku prawdziwej nagrodzie za wrażliwość: ku większej odwadze”.
– Daniel H. Pink, autor książek Drive. Kompletnie nowe spojrzenie na motywację i A Whole New Mind
„O wyjątkowości niniejszej książki decyduje unikalna kombinacja rzetelnych badań i opowieści snutych przy kuchennym stole. Brené staje się w niej osobą tak realną, że niemal słyszysz jej głos pytający: Czy wykazałeś się dzisiaj wielką odwagą? Wezwanie sformułowane przez autorkę jest jasne: musimy być więksi niż niepokój, strach i wstyd, jeśli chcemy mówić, działać i wychodzić do ludzi. Świat potrzebuje tej książki, a unikalna mieszanina osobistego ciepła, poczucia humoru i umiejętności Brené trafiania w sedno, czynią ją osobą idealną, by inspirować nas do wielkiej odwagi”.
– Dr Harriet Lerner, autorka książek The Dance of Anger i Marriage Rules
„Jedną z tragicznych ironii współczesnego życia jest to, że tak wielu ludzi czuje się odizolowanych od innych osób przez uczucia wspólne dla nas wszystkich: w tym lęk przed porażką oraz poczucie bycia niedoskonałym. Brené Brown wnosi jasne światło w te ciemne zakamarki ludzkich emocji i zdradza, w jaki sposób uczucia te mogą utrudniać spełnianie się w szkole, w pracy i w domu. Brené Brown pisze tak, jak przemawia – mądrze, dowcipnie, otwarcie i z głębokim poczuciem humanitaryzmu. Jeśli jesteś studentem, nauczycielem, rodzicem, pracodawcą, pracownikiem lub po prostu żyjesz i chcesz się cieszyć pełnią życia, to powinieneś przeczytać tę książkę. Gorąco cię do tego zachęcam”.
– Sir Ken Robinson, autor książek Oblicza umysłu i Uchwycić żywioł
„Oto esencja tej książki: twoja wrażliwość świadczy o odwadze, moja – o niedoskonałości. Książka Brené, łącząca badania naukowe z teksańską anegdotą, pokazuje ścieżkę wiodącą ku lepszej przyszłości. I nawet przez moment nie myśl, że jest przeznaczona wyłącznie dla kobiet. My, mężczyźni, niesiemy ciężar obowiązku bycia zawsze silnymi i nigdy słabymi, za co płacimy wielką cenę. Z wielką odwagą może pomóc nam wszystkim”.
– Michael Bungay Stanier, autor Pracuj mniej i lepiej! Odkryj i realizuj swój potencjał
„Mam wielkie zaufanie do Brené Brown – do jej badań, inteligencji, uczciwości i człowieczeństwa. Dlatego, gdy definitywnie rozprawia się z najważniejszą wartością, którą możemy pielęgnować, by cieszyć się sukcesami zawodowymi, zdrowymi relacjami z najbliższymi, radością rodzicielstwa oraz odważnym, pełnym pasji życiem… cóż, siadam i nadstawiam uszu. Nawet jeśli ta najważniejsza wartość ma się wiązać z ryzykownym aktem bycia wrażliwym. Brené wykazała się wielką odwagą, pisząc tę książkę, a ty zyskasz wielkie korzyści, czytając ją i wcielając w życie zawartą w niej mądrość”.
– Elizabeth Lesser, autorka książki Masz w sobie siłę i współzałożycielka Omega Institute for Holistic Studies
„W epoce nieustannej presji, by dostosowywać się i udawać, Z wielką odwagą dostarcza fascynującej alternatywy: odmień swoje życie, będąc tym, kim naprawdę jesteś. Znajdź w sobie wielką odwagę, by być wrażliwym. Ośmiel się przeczytać tę książkę!”
– Chris Guillebeau, wg „New York Timesa” autor bestsellera Niskobudżetowy startup. Zyskowny biznes i życie bez frustracjiCO TO ZNACZY WYKAZYWAĆ SIĘ WIELKĄ ODWAGĄ
Pojęcie wielkiej odwagi pojawiło się w przemowie Theodora Roosevelta zatytułowanej „Obywatelstwo w Republice”. Mowę tę, znaną również jako „Człowiek na arenie”, wygłosił 23 kwietnia 1910 roku, w Paryżu na Sorbonie. Oto fragment, który uczynił ją słynną:
Nie krytyk się liczy, nie człowiek, który wskazuje, jak potykają się silni, albo co inni mogliby zrobić lepiej.
Chwała należy się mężczyźnie na arenie, którego twarz jest umazana błotem, potem i krwią, który dzielnie walczy,
który wie, co to jest wielki entuzjazm, wielkie poświęcenie, który ściera się w słusznych sprawach, który w swych najlepszych chwilach poznał triumf wielkiego wyczynu, a w najgorszych, gdy przegrywa, to przynajmniej przegrywa z wielką odwagą…
Gdy po raz pierwszy przeczytałam ten cytat, pomyślałam: to właśnie jest wrażliwość. Wszystko, czego się nauczyłam podczas z górą dziesięciu lat badań poświęconych wrażliwości, doprowadziło mnie do tej właśnie konkluzji. Wrażliwość to nie znajomość smaku zwycięstwa lub porażki, to rozumienie nieuchronności ich współistnienia; to zaangażowanie. To całkowite oddanie.
Wrażliwość to nie słabość, a wpisane w naszą codzienność niepewność, ryzyko oraz groźba zranienia naszych uczuć nie stanowią jedynie pewnej alternatywy. Naszą jedyną opcją jest zaangażowanie. Nasza gotowość, by nie bać się emocjonalnego zranienia i zaangażować naszą wrażliwość, decyduje o wielkości naszej odwagi i jasności celu; stopień, w którym chronimy się przed naszą wrażliwością jest miarą naszego lęku i izolacji.
Jeśli poświęcimy nasze życie czekaniu na to, że staniemy się perfekcyjni lub kuloodporni, to zanim wkroczymy na arenę, zniszczymy nasze relacje i zaprzepaścimy okazje, które mogą już nigdy się nie powtórzyć, zmarnujemy nasz cenny czas i talenty, unikalny wkład, który tylko my możemy wnieść w życie innych ludzi.
Perfekcja i kuloodporność mogą nas nęcić, lecz nie leżą w zasięgu ludzkiego doświadczenia. Na arenę, czymkolwiek miałaby ona być – ważną relacją, ważnym spotkaniem, uczestniczeniem w procesie kreacji czy trudną rozmową z członkami rodziny – musimy wejść z wielką odwagą i gotowością do zaangażowania się. Zamiast siedzieć z boku, krytykować i udzielać rad, musimy odważyć się wyjść do ludzi i pozwolić się zobaczyć. To właśnie jest wrażliwość. To wykazywanie się wielką odwagą.
Zapraszam cię do wspólnej refleksji nad następującymi pytaniami:
- Z czego wynika nasz lęk przed byciem wrażliwym?
- W jaki sposób chronimy się przed naszą wrażliwością?
- Jaką cenę płacimy, gdy zamykamy się w sobie i rezygnujemy z zaangażowania?
- Jaką posiadamy wrażliwość i jak możemy ją wykorzystać, aby zacząć zmieniać to, jak żyjemy i kochamy, jakimi jesteśmy rodzicami i liderami?WSTĘP MOJE PRZYGODY NA ARENIE
Spojrzałam prosto na nią i powiedziałam:
− Jak ja nienawidzę mojej wrażliwości.
Pomyślałam, że jako terapeutka na pewno miała już cięższe przypadki. Poza tym im szybciej się dowie, z czym ma do czynienia, tym szybciej uporamy się z całą tą terapią.
− Nienawidzę niepewności. Nienawidzę czegoś nie wiedzieć. Nie potrafię znieść narażania się na zranienie lub rozczarowanie. To niezmiernie bolesne. Wrażliwość jest czymś bardzo skomplikowanym. I powoduje niezmierny ból. Wiesz, co mam na myśli?
Diana przytakuje.
− Tak, wiem, co to jest wrażliwość. Wiem doskonale. To coś wspaniałego.
Następnie spogląda w górę i uśmiecha się tak, jak gdyby wyobrażała sobie coś pięknego. Jestem pewna, że wyglądam na zmieszaną, ponieważ nie potrafię wyobrazić sobie, co takiego widzi w swojej wyobraźni. Nagle zaczynam niepokoić się o dobro jej i moje własne.
− Powiedziałam, że to bolesne, a nie wspaniałe – zaznaczam. − Pozwól mi przypomnieć, że gdyby moje badania nie wykazały istnienia wyraźnego związku między wrażliwością a życiem całym sercem, nie byłoby mnie tu. Nie znoszę tego, jak się przez nią czuję.
− A jakie to uczucie?
− Jak gdybym wychodziła ze skóry. Jak gdybym musiała naprawiać wszystko, co się dzieje i ulepszać to.
− A gdy nie potrafisz?
− Wtedy mam ochotę dać komuś pięścią w twarz.
− A robisz to?
− Nie. Oczywiście, że nie.
− A więc co robisz?
− Sprzątam. Jem masło orzechowe. Obwiniam innych ludzi. Doprowadzam wszystko do perfekcji. Kontroluję, co tylko mogę, czyli wszystko, co odbiega od ideału.
− Kiedy czujesz się najbardziej wrażliwa?
− Gdy się czegoś boję – odpowiadam i spoglądam na Dianę, która przytakuje, zawieszając głos i kiwając głową w ten irytujący sposób, charakterystyczny dla terapeutów chcących wydobyć z nas jeszcze więcej zwierzeń.
− Gdy jestem zaniepokojona i pełna obaw o przyszłość albo gdy prowadzę trudną rozmowę, albo gdy próbuję czegoś nowego, albo w sytuacji, w której czuję się niezręcznie bądź jestem narażona na czyjąś krytykę lub osąd.
Kolejna irytująca pauza i dalsze empatyczne skinienia głową.
− Gdy myślę o tym, jak bardzo kocham moje dzieci i Steve’a, i o tym, że moje życie skończyłoby się, gdyby coś im się stało. Gdy widzę bliskich mi ludzi zmagających się z problemami, których nie potrafię rozwiązać, by poprawić ich sytuację. Gdy jedyne, co mogę zrobić, to trwać wraz z nimi w trudnych chwilach.
− Rozumiem.
− Czuję to, gdy się boję, że jest zbyt dobrze. Albo zbyt przerażająco. Naprawdę chciałabym, aby było wspaniale, lecz jak na razie jest beznadziejnie. Czy ludzie mogą to zmienić?
− Tak, wierzę, że mogą.
− Czy możesz dać mi jakieś zadanie domowe albo coś w tym rodzaju? A może powinnam zweryfikować moje informacje?
− Żadnych informacji, żadnych prac domowych, żadnych zadań. Mniej myślenia. Więcej czucia.
− Czy mogę zyskać wspaniałe samopoczucie bez konieczności doświadczenia prawdziwej wrażliwości?
− Nie.
− Cholera. Po prostu świetnie.
Jeśli nic o mnie nie wiesz z moich poprzednich książek, mojego bloga, czy konferencji TED dostępnych w internecie, pozwól, że powiem o sobie kilka słów. Jeśli jednak mdli cię już od momentu, w którym wspomniałam o terapeutce, pomiń cały niniejszy rozdział i przejdź bezpośrednio do znajdującego się na końcu książki aneksu poświęconego procesowi badawczemu. Poświęciłam całe moje życie próbom zdystansowania się od własnej wrażliwości i przechytrzenia jej. Moja rodzina od pięciu pokoleń mieszka w Teksasie, a jej motto brzmi „ładuj i strzelaj”, dlatego mogę powiedzieć, że moją awersję do niepewności i wystawiania się na ryzyko zranienia emocjonalnego nabyłam zupełnie uczciwie (i genetycznie). Gdy uczęszczałam do szkoły średniej, czyli w okresie, gdy większość z nas zmaga się ze swoją wrażliwością, zaczęłam rozwijać i doskonalić umiejętności w zakresie redukowania podatności na emocjonalne zranienie.
Spróbowałam niemal wszystkiego, począwszy od „grzecznej dziewczynki”, której celem było doprowadzanie do perfekcji własnych osiągnięć i zadowalanie wszystkich wokoło, po palącą ziołowe papierosy poetkę, wściekłą aktywistkę, kobietę wspinającą się po szczeblach korporacyjnej drabiny i pozbawioną samokontroli imprezowiczkę. W pierwszym momencie może się zdawać, że są to uzasadnione, jeśli nie przewidywalne fazy rozwojowe, lecz w moim przypadku było to coś więcej. Każdy z tych etapów stanowił inną zbroję, która chroniła mnie przed zbytnim zaangażowaniem i nadmierną wrażliwością. Każda z tych strategii została zbudowana na podstawie tej samej przesłanki: trzymaj wszystkich na bezpieczny dystans i zawsze miej w pogotowiu plan ucieczki.
Wraz z lękiem przed wrażliwością odziedziczyłam także wielkie serce i silną empatię. Dlatego, gdy zbliżałam się do trzydziestki, rzuciłam posadę menedżera w firmie AT&T, zatrudniłam się jako barmanka i kelnerka, i wróciłam do szkoły, aby zostać pracownikiem socjalnym. Nigdy nie zapomnę słów mojej szefowej z AT&T, z którą się spotkałam, aby złożyć swoją rezygnację. Powiedziała wtedy:
− Niech zgadnę. Opuszczasz nas, aby zostać pracownikiem socjalnym albo prezenterką MTV w programie Headbanger’s Ball?
Podobnie jak wielu innym osobom zainteresowanym pracą socjalną podobała mi się idea naprawiania ludzi i systemów. Jednak w czasie gdy zdobywałam dyplom licencjacki, a następnie tytuł magistra, uświadomiłam sobie, że istotą pracy socjalnej bynajmniej nie jest naprawianie. Od zawsze polegała ona na rozpatrywaniu różnych spraw w szerszym kontekście, pogrążaniu się w dyskomforcie dwuznaczności i niepewności oraz tworzeniu empatycznej przestrzeni tak, by korzystający z naszej pomocy ludzie mogli odnaleźć swoją własną drogę. Jednym słowem – chaos.
Gdy zastanawiałam się, czy kiedykolwiek odnajdę się w zawodzie pracownika socjalnego, wówczas moją uwagę przykuło stwierdzenie jednego z profesorów nadzorujących moją pracę badawczą: „Jeśli nie możesz czegoś zmierzyć, oznacza to, że to nie istnieje”. Wyjaśnił on, że w przeciwieństwie do innych przedmiotów objętych programem studiów, w badaniach chodzi przede wszystkim o przewidywanie i kontrolę. Byłam zachwycona. Czy chce pan przez to powiedzieć, że zamiast pogrążania się i tworzenia przestrzeni, mogłabym poświęcić moją karierę przewidywaniu i kontrolowaniu? Oto znalazłam moje powołanie.
Podczas studiów licencjackich, magisterskich, a następnie doktoranckich upewniłam się co do jednego: łączność z innymi ludźmi stanowi sens naszej egzystencji. Zostaliśmy stworzeni, by wiązać się z innymi osobami, ponieważ to właśnie nasze wzajemne więzi nadają sens i znaczenie naszemu życiu. Gdy jesteśmy ich pozbawieni, wtedy cierpimy. Konkluzja ta zachęciła mnie do rozpoczęcia badań mających na celu wyjaśnienie anatomii więzi międzyludzkich.
Mój pomysł był z założenia dość prosty, lecz zanim zdążyłam się o tym przekonać, moja dusza badacza została porwana przez uczestników badania, którzy, poproszeni o to, by mówić o swoich najważniejszych relacjach i doświadczeniach więzi, opowiadali mi o swoich zawodach miłosnych, zdradach i wstydzie – obawie przed tym, że nie są warci prawdziwej bliskości. Jako istoty ludzkie mamy tendencję do definiowania rzeczy w kategoriach tego, czym nie są. Dotyczy to zwłaszcza naszych doświadczeń związanych z emocjami.
Następnie, przez przypadek, zostałam badaczem wstydu i empatii, poświęcając sześć lat rozwijaniu teorii wyjaśniającej, czym jest wstyd, jaki jest jego mechanizm, a także sposobu, w jaki budujemy naszą zdolność przeciwstawiania się temu uczuciu w świetle naszej wiary, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy – że nie zasługujemy na miłość i poczucie przynależności. W 2006 roku uświadomiłam sobie, że poza zrozumieniem problemu wstydu muszę zrozumieć także odwrotny aspekt sprawy, a mianowicie zastanowić się, co łączy ludzi określanych przeze mnie mianem „żyjących całym sercem”, czyli tych najskuteczniej przeciwstawiających się wstydowi, mających największe poczucie własnej wartości.
Miałam wielką nadzieję, że odpowiedź na to pytanie będzie brzmiała: „Są badaczami wstydu. Aby stać się osobą »żyjącą całym sercem«, musisz mieć ogromną wiedzę na temat tego uczucia”. Okazuje się jednak, że byłam w błędzie. Zrozumienie wstydu jest tylko jedynym z warunków przyjęcia tak entuzjastycznej postawy, przejawiającej się zaangażowaniem w życie, opartym na silnym poczuciu własnej wartości. W książce zatytułowanej Dary niedoskonałości wyszczególniłam dziesięć wskazówek zwracających uwagę na to, co pielęgnują w sobie „osoby żyjące całym sercem” oraz na to, co starają się ze swojego życia wykorzenić. Oto one:
1. Dbajmy o prawdziwość i nie przejmujmy się tym, co mówią inni.
2. Rozwijajmy współczucie dla samych siebie i rezygnujmy z perfekcjonizmu.
3. Rozwijajmy odporność duchową i odrzucajmy obezwładniającą bezsilność.
4. Dbajmy o wdzięczność i radość i pozbywajmy się poczucia nietrwałości i strachu przed ciemnością.
5. Korzystajmy z intuicji i ufności wierze i pozbywajmy się potrzeby pewności.
6. Wykorzystujmy naszą kreatywność i przestańmy się porównywać z innymi.
7. Dbajmy o zabawę i wypoczynek i zapomnijmy o wyczerpaniu jako wyznaczniku naszego statusu i wydajności, która ma określać naszą wartość.
8. Dbajmy o spokój oraz ciszę i bezruch i zrezygnujmy z niespokojnego stylu życia.
9. Dbajmy o to, by nasza praca miała sens i przestańmy wątpić w siebie oraz myśleć o tym, co „powinniśmy” zrobić.
10. Zadbajmy o to, by naszemu życiu towarzyszyły śmiech, śpiew i taniec, i zapomnijmy o tym, że zawsze musimy być fajni i nad wszystkim panować.
Podczas analizy uświadomiłam sobie, że sama spełniam może dwa z dziesięciu warunków życia całym sercem. Poczułam się przygnębiona. Miało to miejsce kilka tygodni przed moimi czterdziestymi pierwszymi urodzinami i stało się inspiracją dla mojej późniejszej duchowej przemiany. Jak się okazało, posiadanie bazy intelektualnej w tych kwestiach nie jest wcale równoznaczne z życiem i kochaniem całym sercem.
W Darach niedoskonałości bardzo szczegółowo pisałam o tym, co to znaczy żyć całym sercem, oraz o duchowym przebudzeniu, które zawdzięczam uzyskaniu tej wiedzy i świadomości. W tym miejscu chciałabym nakreślić definicję życia całym sercem oraz poruszyć pięć najważniejszych tematów, które wyłoniły się ze zgromadzonych przeze mnie danych i doprowadziły do przełomowych konkluzji, którymi podzielę się w niniejszej książce. Dzięki temu zyskasz wyobrażenie o tym, co cię czeka podczas dalszej lektury.
Punktem wyjścia dla życia całym sercem jest poczucie własnej wartości, z którego rodzi się zaangażowanie. Oznacza to pielęgnowanie wielkiej odwagi, współczucia i poczucia łączności z innymi ludźmi, aby po przebudzeniu móc pomyśleć sobie: nieważne, ile zrobiłem i ile jeszcze pozostało mi do zrobienia, jestem wystarczająco dobry. To kładzenie się do snu z myślą: tak, może i jestem niedoskonały, podatny na zranienie i czasami się boję, lecz to nie zmienia faktu, że jestem również odważny, godny miłości i przynależności.
Definicja ta powstała na podstawie fundamentalnych ideałów:
1. Miłość i poczucie przynależności to niekwestionowane potrzeby wszystkich mężczyzn, kobiet i dzieci. Jesteśmy stworzeni, by wiązać się z innymi ludźmi, ponieważ to właśnie nasze wzajemne relacje nadają sens i znaczenie życiu. Brak miłości, poczucia przynależności i więzi z innymi ludźmi zawsze powoduje cierpienie.
2. Jeśli podzieliłbyś mężczyzn i kobiety, z którymi przeprowadziłam wywiad, na dwie mniej więcej równe grupy – na tych, którzy czują się kochani, kochają i mają silne poczucie przynależności, oraz tych, którzy o to wszystko walczą – istniałaby tylko jedna zmienna, która dzieliłaby członków obydwu grup: ci, którzy czują się kochani, którzy kochają i którzy doświadczają poczucia przynależności, zwyczajnie wierzą, że są warci tych uczuć. Nie mają wcale ani lepszego, ani łatwiejszego życia, nie borykają się rzadziej z problemem uzależnienia czy depresji i nie doświadczają mniejszej liczby traum, bankructw czy rozwodów, lecz pośród tych wszystkich kłopotów rozwinęli praktyki, które pozwalają im trwać w przekonaniu, że są warci miłości, przynależności, a nawet radości.
3. Silne poczucie własnej wartości nie przychodzi ot tak sobie – pielęgnujemy je, gdy zrozumiemy, że zależy ono od naszych wyborów i codziennych praktyk.
4. Główną troską mężczyzn i kobiet żyjących całym sercem jest wykazywanie się wielką odwagą, odczuwanie współczucia oraz więzi z innymi ludźmi.
5. Osoby żyjące całym sercem traktują swoją wrażliwość jako katalizator dla wielkiej odwagi, współczucia i poczucia więzi z innymi ludźmi. W istocie, gotowość do bycia wrażliwym okazała się najbardziej ewidentną wartością łączącą wszystkich mężczyzn i kobiety, których określiłabym mianem osób żyjących całym sercem. Ludzie ci rozumieją, że wszystko – począwszy od sukcesu zawodowego, małżeństwa i najwspanialszych momentów związanych z rodzicielstwem – zależy od ich zdolności do bycia wrażliwym.
O wrażliwości pisałam już we wcześniejszych książkach; w istocie poświęciłam jej nawet jeden rozdział pracy doktorskiej. Od samego początku moich badań akceptacja wrażliwości okazała się ważną kategorią. Rozumiałam również związek między wrażliwością i innymi badanymi przeze mnie emocjami. Jednak w poprzednich książkach założyłam, że związek między wrażliwością a takimi konstruktami jak wstyd, poczucie przynależności i własnej wartości to kwestia zwykłego zbiegu okoliczności. Dopiero po dwunastu latach pogłębionych studiów zrozumiałam rolę, jaką odgrywa on w naszym życiu. Wrażliwość stanowi sedno, serce, centrum najistotniejszych ludzkich doświadczeń.
Ta nowa informacja stała się dla mnie źródłem osobistego dylematu: z jednej strony, jak można w uczciwy i sensowny sposób mówić o istocie wrażliwości, samemu nie będąc wrażliwym? Z drugiej strony, jak można być wrażliwym, nie poświęcając przy tym wiarygodności badacza? Jeśli mam być szczera, muszę stwierdzić, że dostępność emocjonalna jest czynnikiem wywołującym u badaczy i pracowników naukowych poczucie wstydu. Już na samym początku naszej edukacji akademickiej tłumaczy się nam, że chłodny dystans i niedostępność zwiększają nasz prestiż i że jeśli zbyt łatwo wejdziemy w relacje z innymi ludźmi, to nasze kompetencje będą podawane w wątpliwość. Choć w większości środowisk określenie kogoś mianem pedanta jest uznawane za obraźliwe, to w naszej wieży z kości słoniowej uczy się zakładania etykietki pedanterii niczym zbroi.
Jakże mogę ryzykować bycie naprawdę wrażliwą i opowiadać historie na temat mojej własnej chaotycznej podróży badawczej, nie robiąc z siebie jakiegoś szajbusa? Co z moją zawodową zbroją?
Moja szansa na wykazanie się, jak to określił Theodore Roosevelt, „wielką odwagą” nadarzyła się w czerwcu 2010 roku, gdy zostałam zaproszona do wystąpienia podczas konferencji TEDxHouston. TEDxHouston jest jednym z wielu niezależnie organizowanych wydarzeń wzorowanych na konferencjach TED – przybliżających publiczności świat technologii, rozrywki i wzornictwa (Technology, Entertainment, and Design) jako „idei wartych rozpowszechniania”. Organizatorzy TED i TEDx docierają do „najbardziej fascynujących myślicieli i wynalazców świata”, i zachęcają ich do wygłoszenia mowy życia w czasie osiemnastu minut lub nawet krótszym.
Kuratorzy TEDxHouston nie przypominali żadnych znanych mi organizatorów. Goszczenie badacza zajmującego się wstydem i wrażliwością wzbudza u większości organizatorów lekką nerwowość i skłania część z nich do formułowania wielu zaleceń dotyczących treści przemowy. Gdy spytałam ludzi z TEDx, o czym mam mówić, odpowiedzieli: „Bardzo podoba nam się to, co robisz. Mów o wszystkim, co tylko sprawia, że czujesz się wspaniale – po prostu pokaż, że masz w sobie to coś. Jesteśmy wdzięczni, że możemy cię tu gościć”. W istocie nie jestem pewna, na jakiej podstawie podjęli decyzję, aby pozwolić mi robić swoje, ponieważ przed konferencją nie byłam świadoma posiadania tego czegoś.
Bardzo spodobała mi się swoboda, jaką mi dali, ale jednocześnie nie znosiłam jej. Wróciłam, przezwyciężając napięcie między wejściem w niekomfortową dla mnie sytuację a znalezieniem schronienia u moich starych przyjaciół: przewidywania i kontroli. Ostatecznie postanowiłam wybrać opcję pierwszą. Szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia, w co się pakuję.
Moja decyzja, by wykazać się wielką odwagą, nie wyrastała tak bardzo z pewności siebie, jak z mojej wiary w badania. Wiem, że jestem dobrym naukowcem i ufałam, że wnioski, które wyciągnęłam ze zgromadzonych przeze mnie danych, są aktualne i wiarygodne. Wrażliwość zabrałaby mnie tam, gdzie chciałam, a być może powinnam iść. Przekonałam nawet samą siebie, że to nic wielkiego: To przecież tylko Houston. Ludzie z mojego rodzinnego miasta, a w najgorszym razie pięćset osób plus pewna grupa oglądająca nagranie przed ekranem pomyśli, że zwariowałam.
Następnego ranka po wygłoszeniu przemowy wstałam z jednym z najgorszych kaców wrażliwościowych w całym moim życiu. Znasz to uczucie, gdy wszystko wydaje się w porządku do momentu, w którym powracające wspomnienie obnażenia się przed innymi ludźmi sprawia, że masz ochotę schować się z powrotem pod kołdrę? Co ja najlepszego zrobiłam? Pięćset osób oficjalnie myśli, że zwariowałam, a to fatalne uczucie. Zapomniałam wspomnieć o dwóch ważnych sprawach. Czy ja naprawdę miałam ze sobą slajd ze słowem załamanie, aby dodać dramatyzmu całej historii, której nade wszystko wcale nie powinnam była opowiadać? Muszę opuścić miasto.
Tyle że nie było dokąd uciekać. Pół roku po całym wydarzeniu otrzymałam mejla od kuratorów TEDxHouston gratulujących mi, ponieważ moje wystąpienie miało zostać umieszczone na głównej stronie TED. Wiedziałam, że to dobra wiadomość, a nawet wielki zaszczyt, lecz byłam przerażona. Po pierwsze, dopiero się oswajałam z myślą o „zaledwie” pięciuset osobach uważających mnie za wariatkę. Po drugie, w kulturze pełnej krytyki i cynizmu zawsze się czułam bezpieczniej, gdy moja kariera zawodowa rozgrywała się tuż poza zasięgiem radaru. Gdy spoglądam wstecz, nie jestem pewna, jak odpowiedziałabym na ten list, gdybym wiedziała, że wprowadzenie do ogólnodostępnego obiegu nagrania poświęconego wrażliwości oraz znaczeniu pokazywania innym ludziom naszego prawdziwego ja sprawi, że będę się czuła tak niekomfortowo i (jak na ironię) wrażliwa i zdemaskowana.
Obecnie nagranie to należy do najczęściej oglądanych na TED.com, ma ponad pięć milionów odsłon i zostało przetłumaczone na trzydzieści osiem języków. Nigdy go nie oglądałam. Cieszę się, że wystąpiłam, niemniej jednak wciąż sprawia ono, że czuję się niekomfortowo.
Odnoszę wrażenie, że 2010 rok był rokiem przemowy na TEDxHouston, a rok 2011 tym, w którym zaczęłam wdrażać w życie to, o czym podczas niej mówiłam. Przemierzałam kraj, przemawiając do różnych grup, począwszy od firm z rankingu Fortune 500, przez trenerów przywództwa, wojskowych i prawników, po grupy złożone z rodziców oraz uczniów różnych szkół. W 2012 roku zostałam zaproszona, aby wygłosić kolejną mowę na głównej konferencji TED w Long Beach, w Kalifornii. Wystąpienie z 2012 roku było dla mnie okazją do podzielenia się efektami pracy, która w sposób dosłowny stanowiła podstawę i punkt wyjścia dla wszystkich moich badań – mówiłam o uczuciu wstydu oraz o tym, w jaki sposób powinniśmy je rozumieć i jak nad nim pracować, jeśli naprawdę chcemy się wykazać wielką odwagą.
Doświadczenie dzielenia się z innymi ludźmi wnioskami płynącymi z moich badań doprowadziło mnie do napisania niniejszej książki. Po dyskusjach z moim wydawcą na temat możliwości opublikowania książki biznesowej, książki poświęconej rodzicielstwu, a także książki dla nauczycieli, uświadomiłam sobie, że powinna powstać tylko jedna pozycja, ponieważ bez względu na to, dokądkolwiek się udałam i z kimkolwiek rozmawiałam, najistotniejsze kwestie dotyczyły zawsze tego samego: lęku, braku zaangażowania i pragnienia bycia odważniejszym.
Moje przemowy korporacyjne niemal zawsze skupiają się na natchnionym przywództwie lub kreatywności i innowacyjności. Najważniejsze problemy, o których wszyscy, począwszy od przedstawicieli wyższego kierownictwa po osoby z pierwszych stron gazet, opowiadają mi, wynikają z braku zaangażowania, z braku informacji zwrotnej, z lęku przed utratą znaczenia w świecie gwałtownych zmian oraz z potrzeby posiadania wyraźnie określonego celu. Jeśli chcemy wzniecić w sobie innowacyjność i pasję, to musimy uczynić naszą pracę bardziej humanitarną. Gdy wstyd staje się stylem zarządzania, wówczas słabnie zaangażowanie. Gdy nie godzimy się z tym, że będziemy popełniać błędy, wtedy nie ma mowy o nauce, kreatywności i innowacyjności.
Jeśli chodzi o rodzicielstwo, to zwyczaj szufladkowania matek i ojców jako dobrych bądź złych jest równie powszechny, jak niszczący – zamienia rodzicielstwo w pole minowe wstydu. Prawdziwe pytania skierowane do rodziców powinny brzmieć: „Czy jesteś zaangażowany? Czy poświęcasz uwagę swojemu dziecku?”. Jeśli tak, to nastaw się na to, że popełnisz mnóstwo błędów i podejmiesz masę złych decyzji. Niedoskonałe chwile w rodzicielstwie zamieniają się w dary, kiedy nasze dzieci obserwują nas, gdy staramy się zrozumieć, co poszło nie tak i w jaki sposób możemy się poprawić następnym razem. Zadanie nie polega na tym, by być idealnym i wychować szczęśliwe dzieci. Perfekcja nie istnieje. Poza tym odkryłam, że to, co uszczęśliwia dzieci, nie zawsze przygotowuje je do bycia odważnymi, zaangażowanymi dorosłymi. To samo dotyczy szkoły. Nie odkryłam ani jednego problemu, który nie wynikałby z pewnej kombinacji rodzicielskiego, nauczycielskiego, administracyjnego lub uczniowskiego braku zaangażowania bądź konfliktu rywalizujących wspólników ścierających się, by określić jeden cel.
Odkryłam, że najtrudniejszym i najbardziej wdzięcznym wyzwaniem w mojej pracy jest poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: Jak jednocześnie być kartografem i podróżnikiem? Moje mapy lub teorie dotyczące umiejętności przeciwstawiania się wstydowi, życia całym sercem oraz wrażliwości nie powstały na podstawie doświadczeń wyniesionych z moich własnych podróży, lecz danych, które zbierałam przez dwanaście ostatnich lat – doświadczeń tysięcy kobiet i mężczyzn, którzy wytyczają ścieżki w kierunku, w którym ja i wiele innych osób chciałoby poprowadzić swoje życie.
Z biegiem lat nauczyłam się, że kompetentny i pewny siebie twórca map wcale nie musi być sprawnym podróżnikiem. Potykam się i upadam, i nieustannie odkrywam potrzebę zmiany kursu. I choć staram się podążać zgodnie z planem, który nakreśliłam, wielokrotnie, gdy frustracja i samozwątpienie biorą górę, zgniatam moją mapę w kulkę i wrzucam do szuflady z rupieciami w mojej kuchni. Podróż od rozdzierająco bolesnego po wspaniałe wcale nie jest łatwa, lecz dla mnie cenny był każdy wykonany podczas niej krok.
To, co łączy nas wszystkich – o czym mówię od kilkunastu lat liderom, rodzicom i nauczycielom – stanowi prawdę będącą głównym przesłaniem niniejszej książki: to, co wiemy ma znaczenie, lecz to, kim jesteśmy, znaczy jeszcze więcej. Bycie, w większym stopniu niż posiadanie wiedzy, wymaga wyjścia i odsłonięcia się. Aby być wrażliwym, trzeba się wykazywać wielką odwagą. Pierwszym krokiem w tej podróży jest zrozumienie, w którym miejscu się znajdujemy, czemu się przeciwstawiamy i dokąd powinniśmy iść. Sądzę, że najbardziej pomoże nam w tym badanie naszej wszechobecnej kultury „nigdy dość”.PRZYPISY
Wstęp
TED – konferencja naukowa organizowana przez amerykańską fundację non profit Sapling Foundation. Jej celem jest popularyzacja „idei wartych rozpowszechniania” – przyp. tłum.
Headbanger’s Ball – program telewizyjny prezentujący muzykę heavymetalową, nadawany przez amerykańską stację telewizyjną MTV2 – przyp. tłum.
Brené Brown, Dary niedoskonałości, Media Rodzina, Poznań 2012, w przekładzie Krzysztofa Puławskiego – przyp. tłum.
Jak wyżej, s. 7–8 – przyp. tłum.