- W empik go
Zabawy wierszem dla płci piękney poświęcone - ebook
Zabawy wierszem dla płci piękney poświęcone - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 224 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dwoiaki iest rodzay piszących dziś dla Polski, iedni chcą uczyć, drudzy krytykować, rzadko kto zdołał bydź pożytecznie przyiemnym: ia daleki od tonu poważney katedry, niemaiąc prawa do krytyki ieszcze tak ostrey, iaka teraz widzę, nieprzywłaszczam sobie prawodawczey w naukach władzy, podnoszę tylko moie pióro na to, abym Czytelnikom uprzyiemnił chwilę, szczęśliwy, ieżeli bawiąc iaką przestrogę daiąc korzyść umieszczę: nareszcie dziełka to moię dla Płci piękney poswięcaiąc, (którą nayczęściey piszący wola ganić, niźli bawić,) dla niey naybardziey chialbym i pożytecznym, i przyiemnym zostać.
Co do rozbioru mey pracy, są wiersze własne, i tłomaczenie: wpierwszych o iasność myśli, i dobry rozkład, w drugich, o wierność ile mogłem starałem się. Zwyczay iest piszących usprawiedliwiać powody, okazywać ścieszki któremi dzieło prowadzonem było, iato zostawiam pod sad Czytelnika, wiem że nieprzebaczy: o dwóch iednak częściach tego zbioru zabaw tu słów kilka powiem o Gorsecie, i o Baykach. Co do pierwszego: chciałem wczęśći póyśdź moią droga, w części naśladować, lecz tego rodzaiu wiersza mało mamy wzorów w ięzyku naszym; co by były stosowne do ducha czasu w którym żyiemy: Może móy układ nie krztałtny, i rzecz małoważna, ale powód miałem wielki żartować z mody która szkodzi zdrowiu: Co do baiek, sam widzę że są za długie, nie maią tey szczęśliwey związłości, iakie miało pióro Ezopa, Fredra, i Krasickiego, są iednak co do przeciągłości do wielu dziś wychodzących podobne, ktora publiczność nasza z upodobaniem czytać zawsze będzie; oby i te drobne dzieło niemaiące tey wielkiey cechy co nieśmiertelność nadaie, do tego przynaymniey trafiało celu; by Czytelnika nieznudzićGORSET.
POEMA HEROI-COMICUM, WIERSZ RYCERSKO-WESOŁY.
PIESN PIERWSZA .
PORANEK.
Spieway córo pamiąci, niechay głos twóy powie (1)
Jak posłuszna zbyt modzie, nieceniąca zdrowie
Pewna Hrabianka aby swym zachwycać kształtem;
W ciasny nad miarę gorset wciskała się gwałtem,
Jak cierpiała, i srogie te narzędzie mody
Jak słusznie potargały rozliczne przygody.
O ty! co ustroiłaś we wszystkie powaby Poetę głoszącego biiące się żaby: (2)
Lub tego, co twym duchem wzbiwszy się nad siebie
Pierścień z Belindy włosów zawiesił na niebie: (3)
–- (1) Córą pamięci nazywa się każda muza.
(2) Batrohomahią woynę żab napisał Homer.
(3) Pukel z włosów po Angielsku Pope.
Albo ty coś natchnęła Wierszopisa, który
Polskim rymem opiewał woiuiące szczury; (1)
Pienie twe każde Polak z uniesieniem słyszy,
Za Pulpit, i Faieton, nieda swoich myszy; (2)
Wspieray wesoła muzo! niech me wiersze płyną,
Lub ty natchniey me pióro przyiemną Halino. (3)
Istoto co ożywiasz wszystkie moie chęci!
Co naypięknieyszym skarbem iesteś w mey pamięci,
Bądź mi wzorem, niech wielbiąc wszystkie twoie ślady;
Wytknę obok modnego wychowania wady.
Ranek był, gdy Hrabianka w nocnym ieszcze stroiu
Na długim krześle wsparta w przyćmionym pokoiu,
Trzymaiąc w ręku czułą, i nową Malwinę, (4)
Westchnieniom poświęcała pierwszą dnia godzinę:
Okolona przychylnym swym służebnic gronem,
Raz im wyrzekła słowo łaskawości tonem,
Drugi raz błądząc smutna w krainach marzenia
Pieściła w myśli swoiey ulubione cienia:
Zadumanie przerywa iedna z Nimf Bogini,
I nad Maiora kształtem tysiąc pochwał czyni;
–- (1) Myszeidos po Polsku Krasicki B.
(2) Pulpit po Francusku Boilea, Faietou po Niemiecku Zacherei napisali.
(3) Imie wymyślone ale tey Osoby, którey przyiaźń i przymioty są zawsze drogiemi dla pamięci Autora, (4) Malwina nowy piękny Romans Polski.
Ach! prawda (rzecze Pani) Apolina posiać,
Gdybym mogła tak składnie wyciosaną zostać!
Podać mi nowy Gorset…" Rzuciły się Panny,
Po wszystkich rum szufladach, i szmer nieustanny:
Jako gdy grzmot uderzy, płomień iuz na dachu,
Każdy będący tracąc przytomność ze strachu
Biega, woła, sam nie wie co wynosi w ręku,
A z gwaru ich powstaie iakby odgłos ięku;
Tak zupełnie natenczas było w Garderobie,
Gdy sto rąk wnosi Gorset wydzierany sobie.
Stanęła więc do stroiu wśród błyskotek mnóstwa
Podobna Sylfom, albo do iakiego Bóstwa,
W koło niey kwiaty, prawda iedne są bez woni,
Lecz nigdy nieuwiędną u nadobney skroni,
Swieże do boku znacząc iey kwitnące życie
Ruszeniem wyrażaią skromne serca bicie;
A mocnieysze zapachy wydobyte z płynu,
Lub w massę zamienione z Róży, i z Jasminu,
Wonnością napełniając tę Świątynię stroiów,
Roskoszny dech zionęły do wszystkich pokoiów.
Tak stoiąc przed źwierściadłem, trefiąc włos w kendziory
W sposób iaki nam daią starożytne wzory,
Miała batystem tylko wdzięki powleczone;
A skromność i niewinność za drugą zasłonę:
Była to wtedy Nimfa, ta istota miła
Co lubo dla człowieka omamieniem była;
Nie szukała przydatków z blasku, i odzienia,
I niećmiła pozłotą wdzięków przyrodzenia.
Wzgardzono wkrótce wabem niewinney postaci,
Człowiek wziął kroć przydatków, a zbytkuiąc trąci:
I Hrabianka zczesana w wianek upleciony,
Kazała wdziewać gorset drapieżnemi szpony,
Brykel gruby, żelazny, z rogowemi pręty
Na mieysce lipowego został zaciągnięty:
Tak płótno wzięło postać Achilesa zbroi
Sławney rymem Homera w dobywaniu Troi,
Co z łaski bogów Greckich taką własność miała;
Ze ią żadna przebodnąć niezdołała strzała,
Róg i stał tak podobnie w sznurówce zaparte,
U przybytku miłości odbywały wartę.
Staią tedy po obu bokach służebnice,
Kładą Gorset, i biorą tęgą tasiemice,
Każda strona porywa koniec w obie ręce
Ciągną na obie strony, i w okropney męce,
Schodzą się młode kości, brykel ciało rani,
Wznoszą się śnieżne kwiaty rozkwitniętey Pani;
Jak rybka połowiona, uwikłana w sieci,
Blednieie, obumiera, łuska iuż nie świeci;
W tym pęka taśma, padły obie niewolnice,
Strach przygasił Sułlanki purpurowe lice,
Wstrzęsło ziarnie globistych kłębów uderzenie,
Lecz po chwili z łoskotem znikło przerażenie;
Śmiech czoła wypogadza, gdy łzy ból wyciska,
Jak po grzmotach deszcz ciepły, i wraz dzień połysku.
Gdy ziemię wstrząsł upadek, właśnie o tem czasie
Stołowa przed kaplicą panna modliła się;
Na huk wpada, i karcąc Driady niezgrabne, (1)
Porywa sznurowanie mocnieysze, iedwabne,
I wprawnieysza do lego Lak ważnego dzieła;
Swoią ręką Hrabiankę krępować zaczęła.
Sił coraz nadużywa: poznała to Pani
Ze skryty iakiś pocisk sroży ią, gdy zrani:
Kochała się, a zawsze miłość ma zgryzoty,
I często czarną wstęgę wmiesza w iey zaploty;
Do tego, i to ieszcze przyczyniało żalów,
Ze drogi iey kochanek niedbał na rywalów,
Papierów stosy prawnych maiąc pod dozorem
Nierzucał molów pastwy ledwie aż wieczorem,
Cichy, zaięty, nigdy nie przylepił wzroku,
Nie siadł, nic westchnął, w każdym zbyt nieśmiały kroku
Może kochał, lecz nigdy o tym nie powiedział;
I o tym nikt na zamku, nawet sam nie wiedział:
Miłość więc tak nie pewna zchmurzyła oblicze,
Uciekły z ust uśmiechy, osiadły gorycze,
Wszystko było niesmaczne niepewnej kochance;
A ten kwas iad goryczy wywarł na Hrabiance,
Tak bowiem skrępowała stanik iey gorsetem,
Iż cały można było iednym skryć bukietem,
Zdrowie zaś i uroda gwałtem wyciśnięte;
Ukryły z sobą razem świeżość i ponętę.
–- (1) Driady były to Nimfy leśne drzew pilnujące, lecz nie by ty tak zgrabne iak Nimfy innego rodzaiu.
Suknie wzięła niebieską, bo to stałość znaczy,
Nie iedna choć w błękicie farbą da rozpaczy:
Samey matki miłości choć to kolor właśnie,
Często iednak iey ogień bez przyczyny zgaśnie.
Byłoż bowiem to Bóstwo wdzięków stałe komu?
Dla Marsa? i samego nawet władzcy gromu?
Ta wada od Bogini przeszła do ziemianek,
Im pięknieysza, tym krócey cieszy się kochanek,
Niestałość za urodą chodzi tryumfalnie;
Lecz wróćmy gdzie Hrabianka kończy gotowalnię:
Związka sukni w sprężyste ukryła się ciało,
Nie śmieiąc zakryć pleców nisko-rzeźbę białą;
Zdawało się że suknie dano iey w odwrocie,
Tak wszystko w swym obracą, moda kołowrocie,
Tak szybko za nowością gdy świat cały bieży,
Trudno człowieka poznać w człowieczey odzieży:
Klamry, zapinki, wstążki, całą płeć poryły,
Na tyle ukrępowań lwiey potrzeba siły,
Ośmiu tamy zaparta krew ścina się w biegu,
I by wolność odzyskać czeka aż noclegu:
Zadna rzeka nie zniesie (chiba każe zima)
Tyle grobel, i paka tyle związek niema,
Ile miała Hrabianka w dokończonym stroiu;
Gdy blada i okuta wyszła do pokoiu.
I choć brykel żelazny, był niezgięty, srogi,
Gniotły iednak naybardziey gęsto-szyte rogi.
Nie dość, że zadzieraiąc brody nas dręczycie,
Ze was nosząc nie ieden mąż przeklina życie;
Trzebaż ieszcze płci piękney tyle zadać męki?
Ale przerwę, żal pióro z mey wytrąca ręki.
PIESN DRUGA.
DZIEŃ.
Nie zawsze pracy, trzeba czasu i zabawie,
Raiem iest okolica gdzie czas miło strawię,
Takim był dom Hrabiego: Był on z rzędu Panów,
Co licząc w swoiem rodzie Książąt, i Hetmanów,
Nosił ich starożytne nazwisko, i cnoty,
Był ludzkim, i otwartym, Polskie dwa przymioty:
W takim domu od wieków zawsze port dla gości,
Hrabianka dodawała blaskom przyiemności,
Nie tylko miała bowiem pełno rzeczy w głowie,
Lecz usta pełne smaku, iakiś wdzięk w rozmowie.
Gdy tedy wystroiona, i Gorsetem skuta
Jak dzieło ożywione od Kanowy dłuta
Wyszła, i siadła w kole rożnofarbney tęczy,
Którey odbicie światła iuź pogodę ręczy
Była wprost obróconą przeciwko podwoiów
Co niosły do Bilaru widok od pokoiów,
Gdzie razem młódź zebrana trzymała się grona,
Bez żadney nienawiści od dam odłączona,
Jak ludu tłum nabożny korząc się przed Bogiem,