- W empik go
Zabić bogatych - ebook
Zabić bogatych - ebook
Na całym świecie umierają w niewyjaśnionych okolicznościach kolejni bogacze. Swoje śledztwa prowadzą służby wielu państw, w tym konkurujące ze sobą amerykańska CIA oraz rosyjska FSB. Wydaje się, że odpowiedź na pytanie „dlaczego” zna polski dziennikarz na co dzień mieszkający w warszawskim skłocie Syrena. Świat się zmienia. Bogactwo staje się przekleństwem.
Autor jedzie po bandzie, wymyśla niestworzone rzeczy, ale... to wszystko ma sens. Bardzo lewackie (pozytywnie), bardzo zaangażowane, wariackie. Zaskakujący finał. Polecam. – Czarny, lubimyczytac.pl
Przeczytałam. Nie, nie przeczytałam – pochłonęłam! Jak za dziecięcych lat, gdy czytałam książki od początku do końca na raz, bez odkładania. Na gorąco mogę powiedzieć, że autor namalował naprawdę niezły film! Spędziłam niecodzienne popołudnie w towarzystwie Michała Leca i Eve Northug. Otrzymałam też pozytywny zastrzyk wiary w to, że nawet jeśli tylko gdzieś w podświadomości, ale żyje u kogoś w głowie nadzieja, że świat się ocknie. – Monika, facebook.com/ZabicBogatych
Książka „Zabić bogatych” to lektura niezwykle błyskotliwa. Czyta się ją dosłownie jednym tchem. Jest to znakomita groteska na dzisiejszą rzeczywistość zakrawająca na kryminał, którym jednak nie jest. Autor ma niezwykle bogatą wyobraźnię oraz znakomite rozeznanie faktograficzne. Ponadto mimo krotochwilnej formy powieść ta zawiera bardzo poważne przesłanie. – Maja
Na podstawie książki w przyszłym roku ma powstać film.
Kategoria: | Sensacja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-954847-1-1 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Bo chodzi o to, by mieć mniej. Nawet spodni i tiszertów! – oznajmił znad piwa, kiwając się na skrzypiącej drewnianej ruinie, która kiedyś była krzesłem. Michał Lec wyraźnie górował nad rozmówcą i to nie tylko posturą. To on prowadził rozmowę i on prowokował.
– Mniej, ale lepszej jakości – dodał Maduro.
– Niekoniecznie – zaoponował Lec. – Do czego potrzebna ci świadomość, że to co masz jest lepsze od tego, co ma ktoś inny? Żebyś czuł się lepiej od tych, co mają mniej? No pomyśl!
– No tak, no tak… – Maduro się zasępił.
Nie licząc Leca i Maduro, chwilę celebrowało jeszcze jedenaście osób. Każdy z przebywających tu załogantów ubrany był według specyficznego klucza: w sfatygowane i zaplamione bojówki lub szarawary, wytarte koszulki, glany albo trampki. Sznyt ten był, dla zbierających się w skłocie Syrenka ekip, znakiem rozpoznawczym. Na przykład dżinsy – jeśli już, to podarte, ale nie z dziurami, bo to zasadnicza różnica. Grzeczne, fabrycznie potargane levisy można kupić w zwykłej sieciówce, a dżinsów tych arystokratów wolnego ducha nie dziurawiono specjalnie w Bangladeszu. Ich grube wranglery zyskiwały obrażenia w bojach z kibolami bądź w trakcie ucieczek przed policją. Innymi elementami charakteryzującymi ekipę skłotersów były kolczyki, tunele w uszach i tatuaże. Na przykład Leila, barmanka, szczyciła się pokaźnej wielkości kółkiem w nosie i kilkunastoma kolczykami w brwiach i naokoło ust.
Michał Lec wyróżniał się także i w tej materii. Nie miał ani kolczyków, ani tuneli, ani tatuaży. Zwykł powtarzać, że nie będzie się dziargał, bo „nigdy nie wiesz, co przyniesie przyszłość i w co uwierzysz za te kilka lat”.
Klubokawiarnia Kryzys, otwarta w Syrence rok wcześniej, była miejscem, w którym Michał Lec czuł się świetnie. Albo raczej adekwatnie. Anarchiści, lewacy, wszelkiej maści odszczepieńcy, czarni, śniadzi, żółci mieszkańcy stolicy, emigranci z Trzeciego Świata lub po prostu robotnicy… W nich trzydziestodwuletni dziennikarz widział swych pobratymców. „Godne płace i przyziemne ceny” – to była nie tylko reklama skłotu. Takie poważne podejście do życia charakteryzowało zarówno to miejsce, jak i jego bywalców. Nie był to jeden z miliona coffee barów dla znudzonych hipsterów z szotami, piwem i snobistycznym śledzikiem przebitym palemką. Cafe Kryzys była autentyczną proletariacką speluną, przygarniającą wszystkich wkurwionych na polityczną i społeczną rzeczywistość. Była oazą zrozumienia dla prawdziwych przyjaciół: working class people, uchodźców, niepełnosprawnych, bezdomnych, a także dla psów, kotów, papug i kanarków.
W pomieszczeniu prócz kilkunastu różnej proweniencji stolików, do których przydzielone były po dwa, trzy chyboczące się krzesła, stało jeszcze kilka kanap z podartymi obiciami. Po lewej stronie kontuaru, wciśnięty w róg, tkwił stół z lewackimi i anarchistycznymi publikacjami, fanzinami i płytami.
Ekipa skłotu trudniła się przede wszystkim rozdawnictwem. Nie masz pieniędzy, a jesteś głodny? Po prostu powiedz – dostaniesz ciepłą strawę. Nie masz gdzie spać i jesteś bez kasy? Luz. Dawaj do nas! Dlatego obsługa Syrenki na każdym kroku podkreślała, szczególnie tym płacącym i lepiej ubranym, że fajnie by było, gdyby się podzielili tym, co mają w portfelikach. Dlatego na każdym stoliku stała puszka z dziurką czekającą na datki. Jedynym zwyczajem celebrowanym w tym miejscu, który męczył Leca, była dystrybucja tylko wegańskiego jadła. Rozumiał, ale nie podzielał. Lubił zjeść tłusto i treściwie, o czym świadczył jego brzuch i to, ile ważył. Do dwóch metrów wzrostu brakowało mu pięciu centymetrów, a gdy wchodził na wagę, wskazywała nie mniej niż sto piętnaście kilogramów.
– Bo widzisz, bracie, nie potrzebujesz wcale tyle mieć! – spuentował Lec, poprawił gumkę na kucyku i poszedł po następnego browara.
– No bezwzględnie – tym razem zgodził się z nim Maduro, dwudziestodwuletni, wąsaty i pucułowaty student politologii, wyglądający jak wypisz wymaluj człowiek, po którym dostał ksywkę.O autorze
Michał Wojciechowicz ur. 1964
– pisarz, publicysta, scenarzysta, przedsiębiorca, trener zarządzania, instruktor krav maga, działacz Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk, inicjator powołania Komisji Prawdy i Zadośćuczynienia badającej przypadki pedofilii w Kościele katolickim, a w przeszłości:
– uczestnik Ruchu Młodej Polski,
– najmłodszy uczestnik strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980,
– założyciel i szef Ruchu Oporu Młodych,
– najmłodszy więzień polityczny Stanu Wojennego,
– właściciel firmy wykonującej prace na wysokościach,
– uchodźca polityczny w USA,
– rybak na Alasce,
– amerykański student,
– zawodowy kierowca,
– współwłaściciel galerii sztuki,
– przedstawiciel amerykańskiej firmy kupującej polską stal
– konsultant ds. produktywności w amerykańskiejfirmie,
– dziennikarz w Radio Gdańsk,
– dzierżawca 13 km plaż na półwyspie helskim,
– agent ubezpieczeniowy,
– założyciel Pomorskiego Instytutu Zarządzania,
– wykładowca i trener w Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menedżerów,
– coach w Orlen SA,
– założyciel Stowarzyszenia Sąsiedzi na Euro 2012,
– redaktor naczelny portalu Polska the Best,
– autor szeregu prac i publikacji z zakresu budżetowania, zarządzania, problemów uchodźców, seksu, związków otwartych oraz otwartości i tolerancji społecznej,
– instruktor samoobrony w Gdyńskiej Szkole Filmowej,
– uczestnik Civil March for Aleppo,
oraz:
– mąż,
– ojciec trójki,
– pan dla psa Aresa vel Agresta.
Odznaczony przez dwóch prezydentów RP:
Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyżem Wolności i Solidarności.
Publikacje książkowe tegoż autora:
„Mój czas w moich rękach”
Podręcznik do Zarządzania Czasem
Fokus 1992
„Cypel Story”
Powieść sowizdrzalska (niby kryminał a jednak komedia) Gdański Dom Wydawniczy 2001
„Życie podziemne mężczyzny”
Powieść obyczajowa
Wydanie 1 Gdański Dom Wydawniczy 1999
Wydanie 2 Wydawnictwo Albatros 2005
Wydanie 3 Wydawnictwo Czerwony Pająk i Oskar 2015
„Jak rozpoznać, że mężczyzna zdradza”
Poradnik z przymrużeniem oka
Gdański Dom Wydawniczy 2001
„Słodka Polsko”
Powieść historyczna
Wydawnictwo Albatros 2006
„Życie podziemne mężczyzny. Rewanż”
Powieść obyczajowa
Wydawnictwo Czerwony Pająk i Oskar 2015