Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Zabójcy, wampirzyce, nierządnice. Zbrodnie i afery II RP - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
14 października 2020
Ebook
29,99 zł
Audiobook
29,95 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zabójcy, wampirzyce, nierządnice. Zbrodnie i afery II RP - ebook

Kim była mordercza „wampirzyca”?

Jak skończyła dzieciobójczyni z Antoniówki?

Dlaczego w wileńskim gimnazjum doszło do strzelaniny?

Czym trudniły się posiadaczki „czarnych książeczek”?

Odkryjmy mroczne oblicze przedwojennej Polski: świat zbrodni i afer. Spotkamy się tu oko w oko z okrutnymi morderczyniami i groźnymi zabójcami, pobłądzimy wśród zaułków miast w ich najgorszych dzielnicach, zaglądając przy okazji do domów rozpusty. Zetkniemy się też z ciemną stroną polityki, a nawet zadamy pytanie, czy marszałek Piłsudski miał krew na rękach. Iwona Kienzler w swojej najnowszej książce nie boi się sięgać do spraw mrocznych i krwawych, którymi żyły przedwojenne brukowce. Pasjonująco opowiada o przestępstwach i aferach, które wstrząsały ówczesną opinią publiczną.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66730-14-4
Rozmiar pliku: 3,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Zabójstwa i skandale sprzed wojny

poznacie, gdy pilnie przeczytacie

opowieści o złej Gorgonowej

i o prostytucji zarazie morowej.

Dowiecie się o Sadowskiej niby-morderczyni,

Co tak naprawdę zła nie czyni.

O dzieciobójczyni z Antoniówki

i o morderstwie marszałka bojówki.

Jakby tego było jeszcze mało,

to o księżnej Woronieckiej będzie się podobało

– historie o morderstwie tej damy

Łzy czytelnikom wyciskały.

A morderstwo Hałasa Leona

to historia smutnie zakończona,

gdy odkryto pod ulicą szkielet,

co przeczekał tam lat wiele.Wstęp

Zbrodnia morderstwa zawsze budziła i nadal budzi wyjątkową odrazę w oczach społeczeństwa, ale jednocześnie wywołuje jakąś niezdrową ciekawość, o czym doskonale wiedzą wszelkiej maści twórcy kryminałów, zarówno powieściowych, jak i filmowych. W końcu sama mistrzyni powieści kryminalnej, Agatha Christie, powiedziała kiedyś, że nic tak nie ożywia akcji jak trup, dlatego akcja zdecydowanej większości najbardziej poczytnych i najchętniej oglądanych kryminałów osnuta jest wokół morderstwa. Czytelnicy i widzowie z zapartym tchem śledzą zmagania detektywów policyjnych w rodzaju Kurta Wallandera, Harry’ego Holle’a czy też detektywów prywatnych, takich jak wielki oryginał stworzony przez wspomnianą Agathę Christie Hercules Poirot lub niebywale sympatyczna panna Marple, postać powstała także w wyobraźni tej angielskiej pisarki. Znacznie większe zainteresowanie opinii publicznej budzą jednak zbrodnie prawdziwe, z czego dość szybko zdała sobie sprawę prasa, starając się wykorzystać to dla swoich celów. Już w 1903 roku dziennikarz Ludwik Szczepański z Krakowa wprowadził na tamtejszy rynek prasowy brukowiec „Nowiny dla Wszystkich”, schlebiający najniższym gustom czytelników w Galicji. Pod koniec września 1905 roku, kiedy miastem wstrząsnęła sprawa morderstwa niespełna dziesięcioletniej Marysi Kolasówny, to właśnie „Nowiny” poświęciły najwięcej miejsca tej bulwersującej zbrodni, odpowiadając popytowi na tego rodzaju krwawe historie. Już sam mord niewinnego dziecka budził niezdrową ciekawość, podsycaną, co podkreślali redaktorzy gazety, faktem, iż został popełniony na tle seksualnym. Twórca pierwszej krakowskiej bulwarówki niewątpliwie wzorował się na tego typu pismach, istniejących od przełomu XVIII i XIX stulecia w innych krajach, przyciągających rzesze czytelników dramatycznymi nagłówkami, żywiołowymi reportażami, niestroniących od publikowania drastycznych treści i zdjęć.

Tradycję zapoczątkowaną przez „Nowiny dla Wszystkich” godnie podtrzymywały wszelkiego rodzaju brukowce ukazujące się w Polsce międzywojennej, jednak w tematyce sensacyjno-kryminalnej zdecydowany prym wiódł „Tajny Detektyw. Ilustrowany Tygodnik Kryminalno-Sądowy”, wydawany w latach 1931–1933 przez ówczesnego potentata prasowego Mariana Dąbrowskiego i cieszący się niemałą popularnością wśród czytelników. Na łamach pisma zamieszczano przynajmniej kilka reportaży dotyczących najciekawszych spraw kryminalnych pozostających w obszarze zainteresowania polskiego wymiaru sprawiedliwości lub organów ścigania, przy czym najwięcej miejsca poświęcano krwawym zbrodniom i zabójstwom, nie uciekając przy tym od zamieszczania drastycznych fotografii. Prezentowano nie tylko wizerunki samych przestępców, a także osób jedynie o przestępstwa podejrzanych, ale również zdjęcia ciał ofiar, a nawet zwłok w stanie zaawansowanego rozkładu. W opisach nie szczędzono czytelnikom drastycznych szczegółów zbrodni. Inne bulwarówki też goniły za sensacją i starały się przyciągnąć uwagę krzykliwymi tytułami, które śmiało można określić epitetem „krwawe”. Dziś ani żadna gazeta, ani portal internetowy nie odważyłyby się zamieścić takiego nagłówka, przed wojną jednak nikt, może poza zagorzałymi moralistami czy duchownymi w rodzaju Stefana Wyszyńskiego, nie widział w tym nic złego. A było o czym pisać – jak wynika z danych opublikowanych przez roczniki statystyczne, w samym tylko 1929 roku zanotowano w Polsce 1456 zabójstw, co oznacza, że ginęły średnio trzy osoby dziennie. Najwięcej morderstw popełniono w województwach lwowskim – 233, krakowskim – 144 i stanisławowskim – 121, a najmniej – w województwach pomorskim – 24, śląskim – 32 i wileńskim – 47. Nie wszystkie tego typu przestępstwa warte były tego, by opisywać je w gazecie, dlatego redaktorzy wybierali najbardziej krwawe lub drastyczne przypadki.

Największe zainteresowanie i wręcz niezdrową ciekawość budziły zbrodnie popełniane przez kobiety, dlatego przez ówczesnych redaktorów informacje o wszelkiego rodzaju przestępczyniach traktowane były jako newsy napędzające nakład, przy czym im owe zbrodnie były okrutniejsze, tym lepiej. Warto zauważyć, iż w tym przypadku polskie bulwarówki wzorowały się na swoich amerykańskich odpowiednikach, gdyż w dobie dwudziestolecia prasa za oceanem nader chętnie rozpisywała się o przestępstwach, a zwłaszcza o morderstwach popełnianych przez kobiety. Trawestując przywołaną wcześniej Agathę Christie, śmiało można powiedzieć, iż faktycznie nic nie budzi takich emocji jak zabójstwo, zwłaszcza jeżeli popełniła je przedstawicielka płci pięknej. Wciąż bowiem wierzono, iż kobieta – dawczyni życia i strażniczka domowego ogniska – ze swej natury nie jest zdolna do popełnienia zbrodni. Poza tym, pomimo postępującej od czasów I wojny światowej emancypacji, większość mężczyzn w przedstawicielkach słabej płci widziała istoty niższego rzędu. Nawet Brzechwa pisał, w pozornie niewinnym wierszyku dla dzieci, iż „Pchła, podobnie jak kobiety rzadko zajrzy do gazety”. Z tego względu sądzono, iż panie, z natury nie dorównujące inteligencją mężczyznom, nie potrafią zaplanować ani dokonać zbrodni z zimną krwią. Zapewne właśnie dlatego wszelkie informacje o kobietach popełniających przestępstwa, przede wszystkim morderstwa, cieszyły się szczególnym zainteresowaniem. Opinia publiczna chciała wiedzieć, dlaczego ktoś tak piękny jak Rita Gorgonowa, bohaterka najsłynniejszej przedwojennej historii kryminalnej, dopuścił się zabójstwa na nastoletniej córce swojego ówczesnego partnera. I chociaż kwestia jej winy do tej pory budzi wątpliwości, społeczeństwo wydało wyrok już pierwszego dnia procesu, uznając ją za zwyrodniałego potwora i domagając się dla niej kary śmierci.

Co ciekawe, współczesne badania opinii publicznej wykazują, że niewiele się w tej kwestii zmieniło i zbrodnie popełniane przez kobiety nadal znacznie bardziej bulwersują, a nawet dziwią społeczeństwo niż przestępstwa popełniane przez przedstawicieli płci brzydkiej. Co więcej, taki sam pogląd wyrażają dzisiejsze środki przekazu. Jak słusznie zauważa w jednej ze swoich książek amerykańska psycholog ewolucyjna Anne Campbell: „Mimo ogromnych zmian pod względem roli kobiety w społeczeństwie media wciąż sugerują, że powinniśmy być zbulwersowani, gdy ręce, które piastują dzieci, potrafią kraść, rabować i bić, jak gdyby kobiecość miała być szczepionką przeciwko przestępczości. Ze względu na to, że kobiety w porównaniu z mężczyznami tak rzadko wzbudzają uczucia odrazy i dezaprobaty, przestępczynie traktuje się jako pewnego rodzaju fenomen”^().

Kwestią przestępczości wśród kobiet nauka zajęła się już na początku XIX wieku, kiedy zaobserwowano wzrost tego zjawiska. Prekursorem badań w tej dziedzinie był niewątpliwie włoski lekarz więzienny i psychiatra Cesare Lombroso, który, obserwując przez lata kryminalistów odsiadujących wyroki, odrzucił wcześniej obowiązującą teorię, jakoby skłonność do zła była nieodłączną częścią ludzkiej natury. Sądził, iż skłonność do przestępczości jest cechą dziedziczną, a urodzonego przestępcę można poznać po cechach fizycznych, które wskazują na jego „atawizm”. Naukowiec zainteresował się też kobietami wkraczającymi na drogę konfliktu z prawem, a swoje spostrzeżenia opublikował w książce wydanej wspólnie z Williamem Ferrerem pt. Kobieta jako zbrodniarka i prostytutka. Lombroso uznał, że kobiety popełniające przestępstwa są do tego genetycznie predysponowane, a nawet nakreślił obraz takiej „urodzonej zbrodniarki”. Jego zdaniem przedstawicielka płci pięknej o zbrodniczych skłonnościach za wszelką cenę, zachowując się wulgarnie i niestosownie, stara się upodobnić do mężczyzn, stając się tym samym czymś, co naukowiec określił mianem „półmężczyzny”. Jest z natury mściwa, zazdrosna, przebiegła i kłamliwa, ma też skłonność do okrucieństwa, rozpusty, jak również życia tułaczego, i gustuje w rozrywkach i sportach typowych dla mężczyzn. Stosując te kryteria, należałoby uznać, iż wszystkie zapalone podróżniczki, w dodatku jeżdżące na rowerze, a sport rowerowy w początkach jego istnienia uznawany był za typowo męski, mają zadatki na kryminalistki. Mało tego, Lombroso pokusił się nawet o wysunięcie tezy, że u urodzonych zbrodniarek występują tzw. stygmaty zwyrodnienia fizycznego, co świadczy o ich przestępczych skłonnościach. Na podstawie badań prowadzonych przez lata we włoskich więzieniach dla kobiet oraz pomiarów antropometrycznych do owych stygmatów zaliczył specyficzną budowę czaszki i miednicy, a także masywną żuchwę, wydatne policzki, cienkie wargi oraz meszek na twarzy. Do tego ogródka swój kamyczek dorzucił także Freud, upatrując przyczynę wszelkiego rodzaju zbrodni popełnianych przez przedstawicielki płci pięknej we frustracji wynikającej, ni mniej ni więcej, jak tylko z zazdrości o... penisa. Ojciec psychoanalizy uważał, że kobieta zatrzymała się na niższym stopniu ewolucji niż mężczyzna i jest po prostu kastratem. Poza tym płeć piękną charakteryzują takie cechy jak narcyzm, masochizm, pasywność, niskie poczucie moralności i sprawiedliwości, obce przedstawicielom płci brzydkiej. W dodatku poglądy kobiet kształtowane są przez emocje, nie zaś przez logiczne rozumowanie, co skutecznie utrudnia im wstąpienie na drogę przestępstwa – zaplanowanie zbrodni, a później zatarcie śladów wymaga wszak nie lada inteligencji i trzeźwego spojrzenia na świat.

Współczesnym czytelnikom przedstawione wyżej teorie mogą się wydać niedorzeczne, skoro w świetle najnowszych badań należy uznać, iż przyczyn przestępczości wśród kobiet jest wiele i należy ich szukać nie tyle w genach, ile w czynnikach biologicznych, społecznych czy socjologicznych. Sformułowane w XIX wieku koncepcje obu badaczy obowiązywały jednak w kryminologii bardzo długo, bo aż do lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. W dobie międzywojnia wszelkiego rodzaju przestępczynie, a zwłaszcza morderczynie, wciąż budziły zdziwienie, a co za tym idzie niezdrowe zainteresowanie, skutecznie podsycane przez brukową prasę. Nic zatem dziwnego, że żądny krwi motłoch domagał się surowego wyroku dla takich potworów w żeńskiej skórze, nawet jeżeli proces, tak jak w przypadku wspomnianej Rity Gorgonowej, miał charakter poszlakowy, a oskarżona nie przyznawała się do winy. Sądy jednak kierowały się literą prawa i nie mogły brać pod uwagę zdania społeczeństwa, dlatego na żadnej z kobiet, które popełniły morderstwo, nie wykonano kary śmierci. Nawet jeśli taki wyrok wydał sąd pierwszej instancji, zmieniano go w przypadku apelacji na dożywocie lub długoletnie więzienie.

Jak się przekonamy, czasem nawet domniemanie zbrodni wystarczyło, by zniszczyć człowieka i skutecznie zrujnować jego karierę zawodową, czego dowodzi przykład doktor Sadowskiej, znakomitej polskiej lekarki. Pogłoska o urządzanych w jej mieszkaniu orgiach i rzekomym morderstwie była kamyczkiem, który wywołał prawdziwą lawinę niefortunnych zdarzeń.

O ile jednak kobiety wkraczające na drogę przestępstwa, stanąwszy przed sądem, mogły mieć nadzieję na sprawiedliwy wyrok, o tyle te, które były ofiarami przestępstw, już nie bardzo, zwłaszcza gdy były to przestępstwa na tle seksualnym. Statystyki w tej kwestii są nieubłagane. Jak się okazuje, nowelizacja prawa sprawiła, że zmieniono podejście do tego typu przestępstw, na czym ucierpiały ofiary. Na skutek owej liberalizacji policjanci niejako z definicji ignorowali właściwie wszelkiego rodzaju doniesienia o gwałtach, nawet jeśli poszkodowaną była osoba nieletnia. Według policyjnych danych w drugiej połowie lat dwudziestych wykrywalność tego rodzaju przestępstw nie przekraczała zwykle tysiąca przypadków rocznie, a sprawców sądy traktowały wyjątkowo łagodnie, wręcz pobłażliwie, orzekając wyjątkowo niskie kary. Nawet w najbardziej brutalnych sprawach, nawet kiedy oskarżeni dopuścili się czynów lubieżnych czy wręcz gwałtów na nieletnich, nie orzekano kar wyższych niż półtora roku pozbawienia wolności, mimo że zgodnie z obowiązującym prawem stosunek z osobą poniżej czternastego roku życia był zagrożony karą dziesięcioletniego więzienia. Także stręczyciele, zmuszający kobiety do prostytucji, a sytuacji kobiet uprawiających najstarszy zawód świata poświęcony jest jeden z rozdziałów niniejszej publikacji, bardzo często unikali sprawiedliwości. W tym przypadku jednak same kobiety niejednokrotnie godziły się na taki los, często czując się emocjonalnie związane ze swoim „opiekunem”, poza tym taka „opieka” oznaczała wprawdzie konieczność dzielenia się, często nader skromnym, zarobkiem z alfonsem, ale zarazem zapewniała ochronę przed agresywnymi klientami, jak również pewność, że mężczyzna po skorzystaniu z usługi zapłaci wcześniej uzgodnioną kwotę.

Jak wynika z badań kryminologów, kobiety także i dzisiaj najczęściej dokonują zbrodni w gronie rodzinnym, a ich ofiarami są najbliżsi krewni, często mężowie, ale także rodzeństwo oraz dzieci. Wprawdzie z rozmaitych przyczyn dzieciobójstwo było istną plagą przedwojennej Polski i nikogo nie bulwersowały doniesienia o zwłokach niemowląt czy noworodków znalezionych w szambie czy zbiornikach wodnych, jednak wieści o „odchowanych” zdrowych dzieciach ginących z rąk własnych matek budziły niekłamane oburzenie opinii publicznej. Nic zatem dziwnego, że jedną z najgłośniejszych spraw doby międzywojnia była sprawa Marii Zajdlowej, która z zimną krwią zamordowała nastoletnią córkę, stanowiącą, przynajmniej w jej mniemaniu, przeszkodę w jej związku z kochankiem. W ogóle zbrodnie dokonywane w łonie rodziny, których sprawcami byli najbliżsi krewni ofiary, budziły wyjątkowe zainteresowanie opinii publicznej, przecież rodzina powinna być oazą spokoju i szczęścia, bezpiecznym schronieniem dla wszystkich jej członków, a krewni powinni się kochać i szanować, a nie wzajemnie mordować. Tymczasem współczesne badania pokazują wyraźnie, że to właśnie rodzina jest wyjątkowo konfliktogennym środowiskiem, w którym dochodzi do zbrodni, nierzadko na tle finansowym. Tak było i przed wojną chociażby w przypadku Julii Kucharskiej, oskarżonej o zabójstwo swojego brata i uznanej przez sąd za winną zarzucanym jej czynom, choć dziś wydaje się, że jej wina nie jest tak oczywista, jakby się z pozoru wydawało. Winny okazał się natomiast inny morderca, który dopuścił się zabójstwa swojego przyszłego szwagra, wyłącznie z pobudek finansowych – Leon Hałas. Jedynie nieoczekiwany splot wydarzeń sprawił, że stanął przed sądem. W tym wypadku można uznać, iż była to wręcz zemsta zza grobu.

Równie wielkie zainteresowanie budziły wszelkiego rodzaju afery czy przestępstwa z udziałem ludzi należących do kręgów ówczesnej władzy, zwłaszcza jeżeli chodziło o morderstwo, a głównym podejrzanym był nie kto inny jak sam... Józef Piłsudski.

Zapraszam wszystkich Czytelników w podróż do czasów przedwojennej Polski. Spotkamy się tu oko w oko z najsłynniejszymi morderczyniami, pobłądzimy wśród zaułków miast w ich najgorszych dzielnicach, zaglądając przy okazji do domów rozpusty, których działalność oficjalnie była przecież zakazana przez prawo, i zastanowimy się, czy niezmiernie popularny, otaczany przez wielu wręcz bałwochwalczą czcią Dziadek miał krew na rękach.

Artykuł dotyczący sprawy Zofii Zyty Korybut-Woronieckiej, „Tajny Detektyw” 1932, nr 20ROZDZIAŁ 1.

Mordercza „wampirzyca”
– sprawa księżnej Woronieckiej

Nieszczęśliwa miłość, podobnie jak zazdrość, nawet ta zupełnie bezpodstawna, mogą zmusić niejednego człowieka do zbrodni. Dowody potwierdzające prawdziwość owej tezy można znaleźć chociażby w przedwojennej prasie, gdyż szpalty ówczesnych gazet pełne były doniesień o zbrodniach popełnionych z namiętności. W 1931 roku łódzki „Express” donosił o tragedii pewnego młodego, zaledwie dwudziestosiedmioletniego mężczyzny, Stefana Semeriaka, zatrudnionego na stanowisku woźnego, który ożenił się z młodszą o dwa lata kobietą. Najwyraźniej jednak okres narzeczeństwa był zbyt krótki, ponieważ przyszły mąż nie zorientował się, że jego narzeczona jest zazdrośnicą. I to patologiczną. Niestety, przekonał się o tym zaraz po ślubie. Jego połowica niemal codziennie urządzała mu wręcz karczemne awantury o wyimaginowane kochanki, podczas gdy on był jej wierny. Początkowo go to bawiło, a nawet mile łechtało jego męską próżność, lecz w końcu zaczęło męczyć, zwłaszcza że jego małżonka w trakcie owych awantur nierzadko posuwała się do rękoczynów. Poza tym kłótnie wybuchające niemal codziennie w jego mieszkaniu skutecznie utrudniały życie innym mieszkańcom kamienicy, którzy niejednokrotnie musieli prosić policję o interwencję. W końcu udręczony mężczyzna postanowił wyprowadzić się z domu i to bynajmniej nie do innej kobiety, lecz do wynajętej wcześniej kawalerki, jego żona sprawiła bowiem, iż damskiego towarzystwa miał po dziurki w nosie. Pech chciał, że tego dnia, gdy swoją decyzję obwieścił małżonce, ta właśnie gościła u siebie swoje trzy najlepsze przyjaciółki, a ponieważ nie zamierzała dopuścić do rozpadu swojego małżeństwa, pozostałe kobiety solidarnie postanowiły jej pomóc. Urażona Semeriakowa uzbroiła je w młotki, rondle i żelazne garnki i razem z nimi rzuciła się na pakującego swoje manatki małżonka. Wszystkie cztery dziarsko okładały Stefana, jednak mężczyzna w końcu zdołał uciec. Ponieważ w mieszkaniu pozostawił swoje rzeczy, po kilku godzinach wrócił do kamienicy, lecz goszczące w jego domu panie za nic nie chciały go wpuścić do środka. Kiedy wreszcie udało mu się tam wedrzeć, wdał się z nimi w regularną bójkę. Hałasy zaalarmowały sąsiadów, którzy wezwali policję. Po przyjeździe funkcjonariuszy okazało się, że w czasie bijatyki zazdrosna żona Semeriaka została najbardziej poszkodowana i trzeba było ją nawet hospitalizować. Nie było przy tym wiadomo, czy pobił ją mąż, czy też może solidaryzujące się z nią przyjaciółki. Wcześniej w mieszkaniu została zbita lampa i wszystkie zaangażowane w konflikt osoby okładały się dosłownie na oślep.

Bohater wspomnianej wyżej historii mógł się przynajmniej bronić i to, jak widać, skutecznie. Inny mężczyzna, niejaki Jan Pitak, dręczony przez chorobliwie zazdrosną żonę, był zdany na jej łaskę i niełaskę, był bowiem inwalidą wojennym pozbawionym rąk. Najwyraźniej jednak wszystkie inne części ciała miał jak najbardziej sprawne, skoro jego połowica uważała, że zdradza ją na prawo i lewo. „Jan Pitak z Hłuboczka Wielkiego, koło Tarnopola, pozbawiony obu rąk w czasie wojny polsko-bolszewickiej, nie był szczęśliwy ze swoją 31 letnią żoną Julją – donosił „Dziennik Lubelski” z 5 czerwca 1932 roku. – Pitakowa była bowiem zazdrosna i często odgrażała się, że zabije męża”^(). Jak planowała, tak zrobiła. Pewnego wieczora owa perfidna i chora z zazdrości kobieta „pozamykawszy drzwi i okna, uderzyła znienacka męża dwukrotnie siekierą w głowę, a gdy ten, zalany krwią, chcąc uniknąć dalszych ciosów, schronił się pod łóżko, zadała mu jeszcze dwa ciosy w plecy, poczem udała się na posterunek policji, gdzie zeznała, że zabiła męża”^(). Czekało ją jednak rozczarowanie, gdyż jej rzekomo wiarołomny małżonek został tylko ogłuszony i w szpitalu odzyskał przytomność, a przy okazji także i spokój, gdyż krewka Julja znalazła się w więzieniu.

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: