Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Zabójstwo w Abbey Grange. The Adventure of the Abbey Grange - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zabójstwo w Abbey Grange. The Adventure of the Abbey Grange - ebook

Książka w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej. A dual Polish-English language edition.

Właściciel posiadłości Abbey Grange sir Eustachy Brackenstall ginie od uderzenia pogrzebaczem w głowę. Ciało znaleziono na podłodze w jadalni. Jego żona zeznaje, że nocą na dwór napadło trzech rabusiów, którzy ogłuszyli ją, zakneblowali i przywiązali do fotela. Prawdziwość słów potwierdzać zdaje się świeży krwiak na jej głowie, jednak Holmes, jak zwykle przywiązując wagę do szczegółów, odkrywa ślady dawniejszych okaleczeń. Lady Brackenstall przyznaje, że mąż alkoholik znęcał się nad nią. Detektyw dając wiarę wyjaśnieniom zamierza już wracać do Londynu, jednak zmienia zdanie i raz jeszcze ogląda kieliszki, z których rabusie pili wino, korek od butelki, sznur, którym skrępowano lady, a także dywan w jadalni. Dochodzi do wniosku, iż sprawca był tylko jeden, zapewne jakiś marynarz, zaś rabunek upozorowano. Lady i jej pokojówka, która miała wyzwolić ją z więzów, zaprzeczają, jakoby było inaczej niż zeznały, co utwierdza Holmesa w przekonaniu, że kogoś chronią. (za Wikipedią).

 

Kategoria: Angielski
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7950-634-7
Rozmiar pliku: 85 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Zabójstwo w Abbey Grange

Pewnego ogromnie mroźnego wieczora leżałem już w łóżku, gdy ktoś zjawił się przedemną i ściągnął gwałtownym ruchem kołdrę ze mnie. Rzecz naturalna, że zerwałem się na równe nogi.

Przedemną stał Holmes. W ręku trzymał świecę, która rzucała jasne światło na jego twarz, a z tej twarzy wyczytałem, że musi mieć coś bardzo ważnego na głowie.

– Wstań, Watsonie, zawołał. – Chodź ze mną. Polowanie się rozpoczyna. Nie odmawiaj! Ubierz się i chodź ze mną!

Po upływie dziesięciu minut siedzieliśmy już w dorożce, która nas wiozła do stacyi kolejowej Charing Cross. Ulice były puste, a wśród mgły, tej sławnej ciemnej mgły londyńskiej, przebijały się pierwsze promienie wschodzącej zorzy.

Wśród tej mgły dostrzegliśmy słabe bardzo kontury człowieka, który sam wyglądał jak mgła, a który widocznie musiał należeć do sfery robotniczej.

Holmes nie mówił nic, tylko tulił się w swój płaszcz ciężki, ja zaś poszedłem za jego przykładem, powietrze bowiem było przejmujące, a żołądki puste. Dopiero, gdyśmy na dworcu kolejowym wypili po szklance gorącej herbaty, i gdy weszliśmy do oddzielnego przedziału w pociągu, który nas miał zawieźć do Kent, otworzyły się usta Holmesa i mogłem spokojnie słuchać tego, co mówił. –

Szerlok wyciągnął jakiś list z kieszeni i czytał:

„Abbey Grange, Marsham Kent.

g. 3 m. 30 rano.

„Kochany panie Holmes! Ucieszyłbym się ogromnie, gdyby pan natychmiast przybył, ażeby mi pomódz w wypadku, który wydaje mi się nadzwyczaj zagadkowym. Jest to wypadek taki, jak pan lubi. Poza oswobodzeniem damy będę dbał o to, ażeby wszystko pozostało tak, jak było w chwili mojego przybycia. Proszę jednak nie tracić ani minuty czasu, pana Edwarda bowiem nie możemy długo pozostawić na miejscu.

Łączę wyrazy szacunku

„Stanley Hopkins“

– Hopkins po raz siódmy wzywa mnie do siebie, a w każdym wypadku jego wezwanie było zupełnie usprawiedliwione – rzekł Holmes. – Przypuszczam kochany Watsonie, że zapisałeś to sobie w pamiętniku, co do mnie zaś muszę ci przyznać, że umiesz robić szczęśliwy wybór i to poprawia twoją opinię w moich oczach, niejedna bowiem z twoich historyjek nie podobała mi się. Masz zwyczaj zapatrywać się na wszystko z punktu tego co słyszysz, zamiast stanąć na stanowisku uczonego. Ten zwyczaj przeszkadza ci wyciąganiu odpowiednich wniosków z całej seryi wprost klasycznych przykładów. Nad najtrudniejszemi i najbardziej charakterystycznemi miejscami nie zatrzymujesz się długo, a natomiast poświęcasz zbyt wiele czasu drobnostkom, gdy one budzą sensacyę. To dobre jest dla czytelnika, ale nauki ztąd nie można wyciągnąć żadnej.

– Dlaczegóż przeto nie piszesz sam książek o sobie? – odrzekłem, nieco urażony.

– Zamierzam to uczynić, mój drogi Watsonie, ale obecnie, jak ci dobrze wiadomo, jestem bardzo zajęty, późniejsze jednak lata życia mojego poświęcę na pisanie dzieła, które zawsze w jednym tomie całą umiejętność śledczą. Tym razem chodzi, o ile mi się zdaje, o morderstwo.

– Czy sądzisz, że ten pan Edward nie żyje?

– Tak mi się zdaje. List Hopkinsa zdradza, wielkie wzburzenie, nie jest to zaś człowiek, który by się łatwo dawał powodować uczuciu. Przypuszczam, że w tym wypadku dokonano gwałtu, i że pozostawiono trupa na miejscu, ażebyśmy go mogli zobaczyć. Gdyby tutaj zaszło zwyczajne samobójstwo, to przecież Hopkins nie wzywałby mnie do siebie. Co zaś do uwolnienia owej damy, to zdaje mi się, że podczas dokonywania morderstwa zamknięto ją w pokoju. Ze sprytnymi ludźmi mamy do czynienia, mój Watsonie, świadczą zaś o tem wytworne arkusze papieru listowego, herby, monogramy E. B. i artystycznie wykonane koperty. Przypuszczam, że nasz przyjaciel Hopkins będzie chciał utrwalić swoją dobrą opinię i... oczekuje nas bardzo zajmujące przepędzenie czasu przedpołudniowego. Zbrodni dokonano nocy dzisiejszej przed godziną 12-tą.

– Zkąd wiesz o tem?

– Rzuciłem okiem do rozkładu jazdy i obliczyłem sobie czas. Najpierw musiano zawiadomić policyę miejscową, ta zaś znów musiała połączyć się z policyą londyńską, Hopkins musiał pojechać i dopiero wtedy mógł posłać po mnie. Wszystko to razem wzięte wymagało czasu całej nocy. Zbliżamy się jednak już do Chislehurst i niezadługo rozwieją się wszystkie nasze wątpliwości.

Jadąc wązkiemi drogami polnemi kilka mil, dojechaliśmy do parku. Stary portyer, na którego wyschniętej twarzy można było odrazu wyczytać, że stało się tutaj wielkie nieszczęście, otworzył nam szeroko bramę, poczym znaleźliśmy się w owym parku wspaniałym i szliśmy aleją, wysadzoną starymi świerkami, której zakończenie tworzył duży, lecz nizki budynek, w paladyńskim stylu.

Część środkowa tego budynku była widocznie bardzo stara i cała pokryta bluszczem. Jedynie wielkie okna wskazywały, że zastosowano tutaj urządzenia nowoczesne, boczne zaś skrzydło domu wydawało się zupełnie nowo postawionem. Z drzwi wejściowych wyszedł inspektor Hopkins na nasze spotkanie.

– Bardzo się cieszę z lego, że pan przybył, panie Holmes, jak również miło mi jest powitać pana doktora. Pomimo to nie byłbym panów utrudzał, gdyż dama natychmiast po przyjściu do przytomności złożyła tak szczegółowe zeznanie o całym przebiegu wypadku, że tu już niewiele pozostało do roboty. Zapewne znana panu jest banda wyłamywaczy z Lewisham?

– Czyżby to byli ci trzej Raudallowie?

– Tak jest, ojciec i jego dwaj synowie. Oni to zrobili i o tem nie można wątpić ani na chwilę. Przed dwoma tygodniami wykonali oni rozbój w Sydenham. Widziano ich tam dokładnie i opisano. Wprawdzie to trochę bezczelnie w takim krótkim przeciągu czasu ośmielić się na wykonanie drugiego zamachu w pobliżu, ale tak było i teraz nie ujdzie im to już płazem.

– W takim razie baron Edward zapewne nie żyje?

– Rozbito mu czaszkę własnym jego haczykiem od pieca.

– Jak mi opowiedział stangret, to chodzi tutaj o barona Edwarda Brackenstal.

– Tak panie, o tego, jednego z najbogatszych ludzi w Kent. Baronowa Brackenstall w tej chwili znajduje się w swoim pokoju. Nieszczęśliwa kobieta przeszła straszne rzeczy. Wyglądała, jak na pół umarła, gdym ją ujrzą] po raz pierwszy. Najlepiej będzie, gdy się pan do niej uda zaraz i każe sobie opowiedzieć cały przebieg wypadków. Potem obejrzymy razem salon jadalny.

Baronowa Brackenstall nie była kobietą, jakie się spotyka codziennie. Rzadko miałem sposobność oglądać postać równie wdzięczną, twarz równie piękną i taką prawdziwą kobiecość. Blondynka o włosach koloru złotego o oczach niebieskich, byłaby bezwątpienia skończenie doskonałym typem, gdyby nie przejścia nocy ubiegłej, które bladość i przygnębienie sprowadziły na jej oblicze. Cierpiała fizycznie i moralnie. Nad jednem okiem miała brzydki guz koloru czarno-niebieskiego, guz zaś ten okładała ciągle wodą z octem służąca, kobieta wysoka i poważna. Baronowa leżała wyczerpana na kanapie, ale na nasz widok spojrzała żywo i twarz jej piękna rozjaśniła się, co wskazywało, że ani nie straciła przytomności, ani też nie odebrały jej chęci do życia straszne chwile, która przeszła. Ubrana była w szlafrok luźny koloru niebieskiego z białym, na sofie zaś obok leżała czarna, złotem obszyta suknia wieczorowa. –

– Opowiedziałam już panu wszystko, panie Hopkins – rzekła głosem zmęczonym – możeby mnie pan przeto wyręczył i powtórzył panom, jeżeli wszakże potrzeba, ażebym ja sama to opowiedziała, to zrobię chętnie. Czy panowie już byli w salonie stołowym?

– Zdawało mi się, że będzie lepiej, gdy panowie wpierw dowiedzą się z ust pani, jak to było.

– Pragnęłabym bardzo, aby już nareszcie uprzątnięto ten pokój. Sama myśl o tem, że on tam jeszcze leży, jest dla mnie straszną. Przy tych słowach baronowa zadrżała całem ciałem i rękami zasłoniła twarz. Ruch ten sprawił, że odwinęły się szerokie rękawy szlafroka, Holmes zaś zauważył dwie plamy czerwone na białem, utoczonem ramieniu kobiety.

– Pani ma jeszcze inne rany! – zawołał Holmes. – Skąd one pochodzą?

– To nic nie znaczy i w żadnym nie jest związku z wypadkami ostatniej nocy. Proszę, niech panowie siadają, ja zaś objaśnię panów, o ile to będę umiała uczynić najlepiej.

– Jestem żoną barona Edwarda Brackenstalla; ślub odbył się mniej więcej przed rokiem. Nie miałoby to celu, gdybym starała się zataić przed panem, że małżeństwo nasze nie było zbyt szczęśliwe. Nawet gdybym zaprzeczyła temu, to pan z pewnością dowiedziałby się od każdego z naszych sąsiadów. Być może, że wina takiego pożycia spoczywa po części na mnie. Wychowałam się w atmosferze lżejszej, mniej trzymającej się form, pochodzę bowiem z Australii południowej, i przyznam się, że życie angielskie z tą ciągłą etykietą i udawaniem nie przypada do mojego gustu. Najgorszą jednak rzeczą było to, że, jak o tem wie świat cały, mąż mój był skończonym pijakiem. Przyzna pan, że nie należy to do przyjemności żyć choćby godzinę z takim człowiekiem. Może sobie pan łatwo wyobrazić, jak przykrą jest rzeczą dla kobiety uczuciowej i posiadającej pewną duszę być przykutą we dnie i w nocy do takiego człowieka. Rzecz to niesłychana, wprost hańba dla ludzkości, że tego rodzaju małżeństwa prawnie uważane są za nierozwiązalne. Tego rodzaju prawa sprowadzą przekleństwo na kraj pański, samo niebo bowiem nie chce tego, ażeby związek taki miał być trwały.

Uniosła się na chwilę na kanapie, krew dopłynęła jej do warg, oczy............The Adventure of the Abbey Grange

It was on a bitterly cold and frosty morning, towards the end of the winter of '97, that I was awakened by a tugging at my shoulder. It was Holmes. The candle in his hand shone upon his eager, stooping face, and told me at a glance that something was amiss. ˝Come, Watson, come!˝ he cried. ˝The game is afoot. Not a word! Into your clothes and come!˝

Ten minutes later we were both in a cab, and rattling through the silent streets on our way to Charing Cross Station. The first faint winter's dawn was beginning to appear, and we could dimly see the occasional figure of an early workman as he passed us, blurred and indistinct in the opalescent London reek. Holmes nestled in silence into his heavy coat, and I was glad to do the same, for the air was most bitter, and neither of us had broken our fast.

It was not until we had consumed some hot tea at the station and taken our places in the Kentish train that we were sufficiently thawed, he to speak and I to listen. Holmes drew a note from his pocket, and read aloud:

Abbey Grange, Marsham, Kent, 3:30 A.M.

MY DEAR MR. HOLMES:

I should be very glad of your immediate assistance in what promises to be a most remarkable case. It is something quite in your line. Except for releasing the lady I will see that everything is kept exactly as I have found it, but I beg you not to lose an instant, as it is difficult to leave Sir Eustace there.

Yours faithfully,

STANLEY HOPKINS.

˝Hopkins has called me in seven times, and on each occasion his summons has been entirely justified,˝ said Holmes. ˝I fancy that every one of his cases has found its way into your collection, and I must admit, Watson, that you have some power of selection, which atones for much which I deplore in your narratives. Your fatal habit of looking at everything from the point of view of a story instead of as a scientific exercise has ruined what might have been an instructive and even classical series of demonstrations. You slur over work of the utmost finesse and delicacy, in order to dwell upon sensational details which may excite, but cannot possibly instruct, the reader.˝

˝Why do you not write them yourself?˝ I said, with some bitterness.

˝I will, my dear Watson, I will. At present I am, as you know, fairly busy, but I propose to devote my declining years to the composition of a textbook, which shall focus the whole art of detection into one volume. Our present research appears to be a case of murder.˝

˝You think this Sir Eustace is dead, then?˝

˝I should say so. Hopkins's writing shows considerable agitation, and he is not an emotional man. Yes, I gather there has been violence, and that the body is left for our inspection. A mere suicide would not have caused him to send for me. As to the release of the lady, it would appear that she has been locked in her room during the tragedy. We are moving in high life, Watson, crackling paper, `E.B.' monogram, coat-of-arms, picturesque address. I think that friend Hopkins will live up to his reputation, and that we shall have an interesting morning. The crime was committed before twelve last night.˝

˝How can you possibly tell?˝

˝By an inspection of the trains, and by reckoning the time. The local police had to be called in, they had to communicate with Scotland Yard, Hopkins had to go out, and he in turn had to send for me. All that makes a fair night's work. Well, here we are at Chiselhurst Station, and we shall soon set our doubts at rest.˝

A drive of a couple of miles through narrow country lanes brought us to a park gate, which was opened for us by an old lodge-keeper, whose haggard face bore the reflection of some great disaster. The avenue ran through a noble park, between lines of ancient elms, and ended in a low, widespread house, pillared in front after the fashion of Palladio. The central part was evidently of a great age and shrouded in ivy, but the large windows showed that modern changes had been carried out, and one wing of the house appeared to be entirely new.

The youthful figure and alert, eager face of Inspector Stanley Hopkins confronted us in the open doorway. ˝I'm very glad you have come, Mr. Holmes. And you, too, Dr. Watson. But, indeed, if I had my time over again, I should not have troubled you, for since the lady has come to herself, she has given so clear an account of the affair that there is not much left for us to do. You remember that Lewisham gang of burglars?˝

˝What, the three Randalls?˝

˝Exactly; the father and two sons. It's their work. I have not a doubt of it. They did a job at Sydenham a fortnight ago and were seen and described. Rather cool to do another so soon and so near, but it is they, beyond all doubt. It's a hanging matter this time.˝

˝Sir Eustace is dead, then?˝

˝Yes, his head was knocked in with his own poker.˝

˝Sir Eustace Brackenstall, the driver tells me.˝

˝Exactly—one of the richest men in Kent—Lady Brackenstall is in the morning-room. Poor lady, she has had a most dreadful experience. She seemed half dead when I saw her first. I think you had best see her and hear her account of the facts. Then we will examine the dining-room together.˝

Lady Brackenstall was no ordinary person. Seldom have I seen so graceful a figure, so womanly a presence, and so beautiful a face. She was a blonde, golden-haired, blue-eyed, and would no doubt have had the perfect complexion which goes with such coloring, had not her recent experience left her drawn and haggard. Her sufferings were physical as well as mental, for over one eye rose a hideous, plum colored swelling, which her maid, a tall, austere woman, was bathing assiduously with vinegar and water. The lady lay back exhausted upon a couch, but her quick, observant gaze, as we entered the room, and the alert expression of her beautiful features, showed that neither her wits nor her courage had been shaken by her terrible experience. She was enveloped in a loose dressing-gown of blue and silver, but a black sequin-covered dinner-dress lay upon the couch beside her.

˝I have told you all that happened, Mr. Hopkins,˝ she said, wearily. ˝Could you not repeat it for me? Well, if you think it necessary, I will tell these gentlemen what occurred. Have they been in the dining-room yet?˝

˝I thought they had better hear your ladyship's story first.˝

˝I shall be glad when you can arrange matters. It is horrible to me to think of him still lying there.˝ She shuddered and buried her face in her hands. As she did so, the loose gown fell back from her forearms. Holmes uttered an exclamation.

˝You have other injuries, madam! What is this?˝ Two vivid red spots stood out on one of the white, round limbs. She hastily covered it.

˝It is nothing. It has no connection with this hideous business tonight. If you and your friend will sit down, I will tell you all I can. I am the wife of Sir Eustace Brackenstall. I have been married about a year. I suppose that it is no use my attempting to conceal that our marriage has not been a happy one. I fear that all our neighbors would tell you that, even if I were to attempt to deny it. Perhaps the fault may be partly mine. I was brought up in the freer, less conventional atmosphere of South Australia, and this English life, with its proprieties and its primness, is not congenial to me.

˝But the main reason lies in the one fact, which is notorious to everyone, and that is that Sir Eustace was a confirmed drunkard. To be with such a man for an hour is unpleasant. Can you imagine what it means for a sensitive and high-spirited woman to be tied to him for day and night? It is a sacrilege, a crime, a villainy to hold that such a marriage is binding. I say that these monstrous laws of yours will bring a curse upon the land—God will not let such wickedness endure.˝ For an instant she sat up, her cheeks flushed, and her eyes blazing from under the terrible mark upon her brow. Then the strong, soothing hand of the austere maid drew her head down on to the cushion, and the wild anger died away into passionate sobbing. At last she continued:

˝I will tell you about last night. You are aware, perhaps, that in this house all the servants sleep in the modern wing. This central block is made up of the dwelling-rooms, with the kitchen behind and our bedroom above. My maid, Theresa, sleeps above my room. There is no one else, and no sound could alarm those who are in the farther wing. This must have been well known to the robbers, or they would not have acted as they did.

˝Sir Eustace retired about half-past ten. The servants had already gone to their quarters. Only my maid was up, and she had remained in her room at the top of the house until I needed her services. I sat until after eleven in this room, absorbed in a book. Then I walked round to see that all was right before I went upstairs. It was my custom to do this myself, for, as I have explained, Sir Eustace was not always to be trusted. I went into the kitchen, the butler's pantry, the gun-room, the billiard-room, the drawing-room, and finally the dining-room.

˝As I approached the window, which is covered with thick curtains, I suddenly felt the wind blow upon my face and realized that it was open. I flung the curtain aside and found myself face to face with a broad-shouldered elderly man, who had just stepped into the room. The window is a long French one, which really forms a door leading to the lawn. I held my bedroom candle lit in my hand, and, by its light, behind the first man I saw two others, who were in the act of entering. I stepped back, but the fellow was on me in an instant. He caught me first by the wrist and then by the throat. I opened my mouth to scream, but he struck me a savage blow with his fist over the eye, and felled me to the ground. I must have been unconscious for a few minutes, for when I came to myself, I found that they had torn down the bell-rope, and had secured me tightly to the oaken chair which stands at the head of the dining-table. I was so firmly bound that I could not move, and a handkerchief round my mouth prevented me from uttering a sound.

˝It was at this instant that my unfortunate husband entered the room. He had evidently heard some suspicious sounds, and he came prepared for such a scene as he found. He was dressed in nightshirt and trousers, with his favorite blackthorn cudgel in his hand. He rushed at the burglars, but another—it was an elderly man—stooped, picked the poker out of the grate and struck him a horrible blow as he passed. He fell with a groan and never moved again. I fainted once more, but again it could only have been for a very few minutes during which I was insensible. When I opened my eyes I found that they had collected the silver from the sideboard, and they had drawn a bottle of wine which stood there. Each of them had a glass in his hand. I have already told you, have I not, that one was elderly, with a beard, and the others young, hairless lads. They might have been a father with his two sons. They talked together in whispers. Then they came over and made sure that I was securely bound. Finally they withdrew, closing the window after them. It was quite a quarter of an hour before I got my mouth free. When I did so, my screams brought the maid to my assistance. The other servants were soon alarmed, and we sent for the local police, who instantly communicated with London. That is really all that I can tell you, gentlemen, and I trust that it will not be necessary for me to go over so painful a story again.˝

˝Any questions, Mr. Holmes?˝ asked Hopkins.

˝I will not impose any further tax upon Lady Brackenstall's patience and time,˝ said Holmes. ˝Before I go into the dining-room, I should like to hear your experience.˝ He looked at the maid.

˝I saw the men before ever they came into the house,˝ said she. ˝As I sat by my bedroom window I saw three men in the moonlight down by the lodge gate yonder, but I thought nothing of it at the time. It was more than an hour after that I heard my mistress scream, and down I ran, to find her, poor lamb, just as she says, and him on the floor, with his blood and brains over the room. It was enough to drive a woman out of her wits, tied there, and her very dress spotted with him, but she never wanted courage, did Miss Mary Fraser of Adelaide and Lady Brackenstall of Abbey Grange hasn't learned new ways. You've questioned her long enough, you gentlemen, and now she is coming to her own room, just with her old Theresa, to get the rest that she badly needs.˝ With a motherly tenderness the gaunt woman put her arm round her mistress and led her from the room.

˝She has been with her all her life,˝ said Hopkins. ˝Nursed her..........
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: