Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Żadnych trupów - ebook

Tłumacz:
Data wydania:
6 maja 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
29,00

Żadnych trupów - ebook

Najnowszą sprawą inspektor Petry Delicado jest… jej własne życie - los młodej nonkomformistki, która rzuciła wyzwanie powołaniu, przez wielu zastrzeżonemu tylko dla mężczyzn.

„Moje pokolenia zakładało, że są pewne oczywistości, które przyjmuje się bez sprzeciwu. Balansując pomiędzy frankistowską przeszłością, a teraźniejszością, należało przestrzegać katolickiej moralności, w której marnotrawienie czasu i zdolności było grzechem śmiertelnym”.

Petra Delicado postanawia odciąć się od codzienności i spojrzeć z perspektywy czasu na własne życie. Z wrodzoną przenikliwością i poczuciem humoru ocenić losy dziewczyny wydalonej z prowadzonej przez zakonnice szkoły, antyfrankistowskiej studentki, której młodzieńcze plany odmieniło małżeństwo, a wreszcie kobiety, która postanowiła przebić „szklany sufit” i zostać jedną z pierwszych funkcjonariuszek hiszpańskiej policji.

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7392-709-4
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Nie chcę, aby mnie kochano

Urodziłam się otulona miłością, otoczona miłością, pogrążona, zatopiona. To, co było wodami płodowymi, zamieniło się w miłość, gdy tylko zaczerpnęłam pierwszy łyk powietrza. Matka opowiadała, że byłam przepięknym noworodkiem. Według niej, wszystkie pielęgniarki z kliniki po zakończonej zmianie zachodziły, aby mnie obejrzeć, nawet te, które nie pracowały na oddziale położniczym. Wieść o mojej piękności szerzyła się powszechnie. Biorąc pod uwagę mój późniejszy wygląd, gdy już dorosłam i sama siebie widziałam, z pewnością nie mogło to być prawdą. Niewątpliwie chodziło o przesadę – było to jedno z tych typowych emfatycznych wyrażeń mojej matki, których tak nadużywała. Muszę tu powiedzieć, że to ona sama zwykle była główną bohaterką tych wyolbrzymień. Tak to wyglądało i w tym przypadku. Jeśli w istocie korpus pielęgniarski przybiegał w całym składzie, aby napawać się moim widokiem jako nowo narodzonej dzieciny, to działo się tak dlatego, że to ona, moja matka, wydała mnie mistrzowsko na świat, będąc w wieku jak na tamte czasy już podeszłym oraz wśród potwornych cierpień, które znosiła stoicko, bez najmniejszych krzyków czy lamentów. To ona stanowiła punkt centralny tej opowieści. To jej gratulowano pięknej córeczki i to jej składano publiczne hołdy. Moja matka właśnie taka była: jej ego górowało nad wierzchołkiem, w którym zbiegają się inne ega!

A jednak, mimo tego potopu miłości, mimo gwałtownego wzmożenia okołoporodowego, dumy neonatologicznej i całej reszty, jestem pewna, że byłam córką niechcianą, a przynajmniej żywię w tym względzie poważne wątpliwości. Do takich myśli skłania mnie całe mnóstwo okoliczności, co prawda nieprzesądzających definitywnie o niczym, ale budzących podejrzenia. Na początek: wiek osób składających się na moją rodzinę. Siostry były już odchowane w chwili moich narodzin. Po dziesięciu latach stabilnej konfiguracji niewielu małżonków wpada na pomysł, aby powiększyć grono rodzinne o nowych członków. Co do moich rodziców, matka dobiegała czterdziestki, gdy mnie rodziła, a ojciec miał czterdzieści cztery lata. Rodzice dojrzali, nieomal starzy. Ale jest więcej powodów podsycających moją nieufność. Na przykład argumenty ekonomiczne. Nie byliśmy bogaci. W domu nigdy nie brakowało pieniędzy, ale też nigdy nam się nie przelewało. Ojciec był nauczycielem, a matka nie pracowała, pobierała jedynie niewielką rentę od odziedziczonego kapitału. Kto w latach pięćdziesiątych odważał się planować trójkę dzieci, mając w perspektywie konieczność opłacania wielu lat ich nauki? Nie, jestem pewna, że jestem dziełem przypadku, wynikiem utraty kontroli nad późnym przebłyskiem namiętności. Najprawdopodobniej po odkryciu ciąży rodzice zareagowali przerażeniem, może nawet rozpaczą, choć na koniec pogodzili się z przeznaczeniem i z tego przymierza z losem narodziłam się ja.

Jak już powiedziałam, za początkową miłość, której obiektem się stałam, za tę prawdziwą powódź miłości, musiałam wypłacać się przez całe lata. Dla mnie, maleńkiego, nowo narodzonego dzieciątka, to, że mnie kochano, było czymś naturalnym. Skądże bym mogła wiedzieć, że moje narodziny wiązały się dla rodziny – a zwłaszcza dla matki – z koniecznością rezygnacji, niewygodami, bólem i ważnymi życiowymi przetasowaniami? Nie, przez długi czas sądziłam, że jestem kochana „dzięki temu, że...”, aż do chwili gdy zrozumiałam, że uczuciem jestem obdarzana „pomimo iż...”. Otrzymywana miłość zamieniła się w potężny oręż w ręku mojej matki, oręż, którym często posługiwała się przeciwko mnie. „Twoje narodziny to było coś potwornego” – to jedno z jej zdań, które do dziś rozbrzmiewa mi w pamięci. „Poród wykończył mnie fizycznie. Zaczęłam tyć i przedwcześnie się starzeć”. Z uwagą wysłuchiwałam jej wyjaśnień, które niczego nie wyjaśniały, były po prostu stwierdzeniami, określeniami, których nie umiałam do niczego przypisać, a jednak pozostawiały po sobie wrażenie, że musiałam mieć coś wspólnego z matczynymi cierpieniami. Przesłanie, które mi usiłowała przekazać: „Pomimo tych umartwień jesteś nieskończenie kochana”, zamiast mnie uspokajać, sprawiało, że rodziło się we mnie silne poczucie winy. Oczywiście, w mym wczesnym dzieciństwie nie miałam najmniejszego pojęcia, że istnieje coś takiego jak poczucie winy, ten abstrakcyjny koncept, którego niuanse opanowałam potem do perfekcji.

Tak czy owak, w moim umyśle wytworzyło się pojęcie miłości jako czegoś, na co nie zasługujesz, ale i tak otrzymujesz, a otrzymujesz dlatego, że dawca podpisał sam ze sobą ważne zobowiązanie, które obejmuje ciebie, czy życzysz sobie tego, czy nie. Inaczej mówiąc, bycie obdarzanym miłością jest czymś, o co się nie ubiegałaś, ale co musisz przyjąć, jakby przywaliła cię spadająca z góry ogromna skała, a ty, unieruchomiona i rozpłaszczona na ziemi, musisz uznać za dobro ten nawał, a nawet wznosić pod niebiosa pieśń Deo gratias lub inną dowolną modlitwę wdzięczności. Na tym podłożu wkrótce ujawnił się u mnie następujący objaw: fakt, że ktoś mnie kocha naprawdę, szczerą miłością, o którą się nie prosiłam, wywołuje u mnie ból brzucha, powoduje prawdziwe przerażenie. W tym samym czasie – a jeśli jestem w czymś naprawdę dobra, to w sprzecznościach – wydaje mi się całkiem naturalne otrzymywanie od wszystkich miłości, jakby to było czymś nieodłącznym od mojego sposobu istnienia na świecie.

Wina jest tysiącletnim wynalazkiem, przekazywanym z pokolenia na pokolenie w krajach katolickich. Szczęściem, jako że nie mam dzieci, w moim przypadku ta straszliwa nieprawidłowość zakończy się na mnie. Zawsze podpisywałam się pod tezą, że to my, kobiety, jesteśmy przekazicielkami poczucia winy, podobnie jak samice komara widliszka przekazują zarodźca malarii.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: