- W empik go
Zagłoba swatem - ebook
Zagłoba swatem - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 167 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pokój bawialny
Zosia, Cyprian
C Y P R I A N
No, i co tam, Zosiu – nie śpisz?
Z O S I A
Bo nie mog ę, ojcze Cyprianie.
C Y P R I A N
A oczki mokre… Ciągle tak przędziesz?
Z O S I A
A przędę… I razem z tym lnem chciałabym wyprząść żal, który jest we mnie…
C Y P R I A N
Bóg wie, co się znajdzie na końcu nici, choćby łzami polanej.
Z O S I A
Nic innego, jeno smutek…
C Y P R I A N
Smutek i radość – jako deszcz i pogoda – też w boskim ręku. Gdzie twój ojciec?
Z O S I A
Noc widna, więc tatuś wzięli ludzi, ości, pochodnie i pojechali do przerębli na jezioro – bić szczupaki.
C Y P R I A N
Mógł rekuzować Zarembę, ale powinien był grzecznie to uczynić. Przyciśniemy go za to jutro z proboszczem. A ty mówiłaś z nim dzisiaj?
Z O S I A
Mówiłam.
C y p r i a n
I co?
Z O S I A
Wpadł w gniew okrutny i tupał nade mną, i przekleństwem mi zagroził. Na próżnom przed nim klękała…
C Y P R I A N
Cóż powiedział…
Z O S I A
Że nie chce żołnierza, pijaka, warchoła, powsinogi, co mu kompanów z obozu będzie do domu zapraszał i w rok posag przehula. I to mi kazał sobie zapamiętać, że choćby się na żołnierza zgodził, to mu tu – pokazuje na dłoń – pierwej włosy wyrosną, nim mnie jakiemu Zarembie odda.
C Y P R I A N
Ma się rozumieć.
Z O S I A
Bo tatuś chcą pana Młynika, ale ja wolę pójść do klasztoru albo…
C Y P R I A N
Albo pójść za Zarembę. To się wie. Już ci twój ojciec Młynikowi sprzyja, bo sam był palestrantem, a Młynik syn palestranta – ale on oprócz tego cały ród Zarembów ma w nienawiści.
Z O S I A
Za co? To pan Jan dobrym za złe płaci, bo on wcale do mnie nie ma nienawiści.
C Y P R I A N
To ci godny chrześcijanin – proszę!…
Z O S I A
Ale za co tatuś Zarembów nienawidzi?
C Y P R I A N
Chyba trza ci powiedzieć, żebyś wiedziała, jak z nim gadać. Owóż było tak: Ojciec twój, nim się z twoją matką ożenił, chciał brać pannę Kuleszankę na Podlasiu, w której okrutnie był rozmiłowan. Ba! cóż z tego, kiedy był i drugi zalotnik, towarzysz pancerny, stryjeczny stryj tego właśnie Zaremby, który się w tobie kocha. Naszym palestrantom nie nowina szabla, ale twój ojciec był bojaźliwego od małości serca; zdrowia nie miał, siły nijakiej, chowały go od dzieciństwa niewiasty – i po prawdzie… nie z szabli wyrósł wasz ród, jeno z kancelarii… Już ci tak, bo twój dziad był sekretarzem u księdza prymasa – i za jego protekcją indygenat otrzymał… że to po łacinie expedite umiał, co podobno w Holandii zwykła rzecz… Ten Zaremba tedy, który był frant i wielce do szabli wartki, bardzo sobie twego ojca lekceważył i na pośmiewisko go wystawiał Gadają, że go w smole umoczył, a potem w pierzu utarzał. No! nie wiem, ale to wiem, że Kuleszankę wziął, a twój ojciec dopiero w cztery roki później z twoją matką się ożenił.
Rozumiesz? Jeśli tak było, to i uraza nie dziwota…
Z O S I A
Pan Jan by tatusia przeprosił, chociaż za stryjecznego stryja nikt przecie nie odpowiada.
C Y P R I A N
Ba, kiedy on mu tamtego przypomniał. Pewnie, że za stryjecznego stryja nikt nie odpowiada, ale widać u wszystkich Zarembów jednaka fantazja. Bo twój ojciec powiada: "Pierwej mi tu włosy wyrosną, nim ja jakiemu Zarembie córkę oddam", a Zaremba jeszcze wczoraj mówił mi na jarmarku w Niechanowie: "Pierwej mi tu włosy wyrosną, nim się Zośki zrzeknę!" Masz teraz. I jeszcze to powiedział: "Wszystko furda! – i jak mnie tu żywego waćpan widzisz, tak nie dziś, to jutro Zośka będzie moja". Jużci musiał on tam coś obmyślić, bo inaczej nie byłby taki pewny.
Z O Ś K A
Powiedział tak Pan Zaremba?
C Y P R I A N
A tyś dopiero co płakała i czego się uśmiechasz?
Z O Ś K A
Mój ojcze Cyprianie, bom nie dosłyszała?
C Y P R I A N
Bogdajem tak smaku wina zapomniał, jakeś ty nie dosłyszała. Powiedział to i coś więcej jeszcze.
ZOŚKA
Co, mój złoty?
C Y P R I A N
"Dobrze – powiada – ojcze Cyprianie, żeście się nauczyli na organach grać, to nam zagracie Veni
Creator".
Z O Ś K A
Ej! pewnie naprawdę tego nie mówił!
C Y P R I A N
A może! Wiadomo przecie, że hultaj!
Z O Ś K A
Pan Zaremba hultaj! Dobrze to widzę, że i wy przeciw mnie! Ojciec, obie krewne i wy.
Wiedziałam, że i wy mnie opuścicie…
Zakrywa dłońmi twarz.
C Y P R I A N
Hej! Zaremba żołnierz okrutnie zaradny, nie potrzebuje mojej pomocy, a skoro tak coram publico mówił, to przecie na wstyd nie chciałby się narażać.
Z O S I A
patrząc przez palce
Co powiadacie, ojcze Cyprianie?
C Y P R I A N
Powiadam, że pewnie tak będzie, jak mówił Zaremba.
Z O S I A
Wyście mi jedni przyjacielem…
C Y P R I A N
Masz tobie!
Z O S I A
Bo Weronika i Marcjanna – obie za panem Młynikiem.
C Y P R I A N
Jako że inaczej ma być! Młynik im grodeturu na spódnice przywiózł i powiedział, że wyglądają na twoje siostry, a Zaremba – zawsze szałaputa i wietrznik…
Z O SIA
parskając