- W empik go
Zagon - ebook
Zagon - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 888 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W swych luźnych wspomnieniach niejednokrotnie mówiłem o niektórych członkach angielskiej rodziny Scot. Ojciec i trzej synowie zarządzali olbrzymimi dobrami Naryszkinów i Perowskich i słynęli w swych czasach jako uczciwi ludzie i dzielni gospodarze. I znowu muszę wspomnieć o dwóch Scotach.
Aleksander Scot — syn „starego Scota" (Jamesa), po którym pełnił służbę u Perowskiego Wierigin oraz znany abolicjonista Żurawski — opowiadał wielokrotnie, jakie trudy poniósł jego ojciec pragnąc nauczyć rosyjskich chło- pów należytego orania ziemi i wskutek jakich, na pozór błahych i nikłych, przyczyn wszystkie te zabiegi nie tylko że się zmarnowały bez najmniejszego pożytku, lecz na domiar złego omal nie uczyniły go winnym przestępstwa, o którym nigdy mu się nie śniło.
Wnet po przyjeździe do Rosji stary Scot zobaczył, że chłopi rosyjscy orzą licho i że jeśli się ich nie nauczy orać lepiej, ziemia niebawem wyjałowieje do szczętu. Przepowiednia ta miała na względzie nie tylko płytki czarnoziem orłowski, ale też dziewiczą glebę stepów, które teraz zasypuje piasek. Przewidując ogromną tę i nieuchronną klęskę Scot zapragnął usunąć nędzne rosyjskie sochy i brony i zastąpić je lepszymi narzędziami. Miał nadzieję, że gdy mu się to uda w dobrach Perowskiego, Perowski nie będzie się sprzeciwiał wprowadzeniu ulepszeń we wszystkich podległych mu majątkach apanażowych, i nowe narzędzia stosowane będę powszechnie.
Podobno Perowski rozmawiał o tym z cesarzem Mikołajem Pawłowiczem i powiedział, w wybornym nastroju żegnając się w Moskwie ze Scotem:
— Jedź pan z Bogiem i... do dzieła!
Chodziło o to, co następuje.
Po przesiedleniu chłopów orłowskich z wyjałowionych przez nich pól na dziewiczy czarnoziem niżnego Powołża, Scot postanowił odebrać im tu ich „Gostomysłowe gmerałki", czyli sochy, i nauczyć ich orać lekkimi parokonnymi płużkami Smile'a; lecz chłopi stanęli okoniem i twardo się upierali przy swej gmerałce tudzież bronie o drewnianych zębach. Chłopi, sprowadzeni tutaj z Ukrainy, umieli orać lepiej niż chłopi z Orłowszczyzny; ale ciężkie małoruskie pługi wymagały wielu wołów pociągowych, a tych nie było, ponieważ wytrzebił je pomór.
Wtedy Scot sprowadził trzy parokonne płużki Smile'a i żeby zapoznać z nimi oraczy, stanął przy jednym sam, przy drugim postawił swego syna Aleksandra, a przy trzecim — zręcznego i rozgarniętego wiejskiego chłopca. Wszyscy trzej stanęli jednocześnie, w równych odstępach, i poszło im jak z płatka. Wiejski chłopak, który orał trzecim pługiem, młody i silny, od razu wyprzedził obu Anglików, ojca i syna, dostał nagrodę i sprzęt pochwalił. Potem kolejno stawali do płużków różni ludzie i wszyscy uznawali, że „sprzęt jest sposobny". Działka ta dała dobry plon, a tak się złożyło, że tegoż roku miano możność pokazać to wszystko Perowskiemu, który się dokądś „udawał" w towarzystwie jakichś personatów.
Wiadomo, że hrabia był człowiekiem światłym i miał szlachetny charakter. Ze względu na to zwano go „rycerzem".
Przywitawszy właściciela Scot ustawił przed nim oraczy, obok zaś stanęła rosyjska socha- - gmerałka, ciężki małoruski pług zaprzężony w „pięć silnych wołów" oraz lekki sposobny pług smajlowski, ciągniony przez parę zwykłych chłopskich szkapin. Przystąpiono niezwłocznie do próby orki.
Próbne skiby w sposób jak najbardziej poglądowy ukazały wielostronną wyższość płużka smajlowskiego nie tylko nad wielkoruską gmerałka, lecz i nad ciężkim pługiem małoruskim. Perowski był bardzo kontent, parę razy uścisnął Scotowi dłoń i powiedział:
— Od dziś koniec z sochą: dołożę wszelkich starań, aby je natychmiast zastąpić płużkami we wszystkich majątkach apanażowych.
By zaś jeszcze bardziej utwierdzić autorytet swego Anglika, rozweselony hrabia zwrócił się do „gospodarzy" i zapytał, czy płużek dobrze orze.
Na to chłopi:
— Ano, twoja wola, wielmożny panie.
— Wiem o tym; ale chcę wiedzieć, co wy sądzicie: dobrze się orze takim płużkiem czy nie?
Wówczas ze środka ciżby wygramolił się jakiś łysawy stary Małorusin i spytał:
— Gdzież ludzie orzą onymi płużkami? Hrabia mu opowiedział, że orzą „onymi płużkami" w obcych krajach, w Anglii, za granicą.
— To znaczyt'sia w Nimciach?
— No tak, w Niemczech.
Stary ciągnął dalej:
— To znaczyt'sia u tich, szczo u nas chlib kupujut?
— Owszem, u tych.
— To dobre!... A tilki jak zaczniem onymi płużkami orać, to gdzież będziem wtedy kupować sobie chleb?
Zaszachował go tym, i światły umysł Perowskiego nie wiedział, jakim żartem odparować ten żart chłopa. A wszyscy obecni przy tym przygodni personaci podchwycili tę „kłopotliwą chłopa odpowiedź" i niestety nie zapomnieli jej aż do Petersburga; w Petersburgu zaś rozgłosiła się ona i tak dalece naprzykrzyła Perowskiemu, że gdy go cesarz zagadnął przy jakiejś sposobności: „U ciebie wciąż jeszcze zarządza Anglik?", Perowski pomyślał, że zaraz znów dojdzie do „dowcipnej odpowiedzi", i na wszelki wypadek wolał oświadczyć, iż Anglik już u niego nie zarządza.
Cesarz mruknął: „Otóż właśnie!", i więcej o tym nie mówił, Perowski zaś po powrocie do domu napisał do Scota, by opuścił stepy, i zaproponował mu inną posadę.
Uczciwy Anglik obraził się; zabrał z sobą płużki, by nie figurowały w inwentarzu folwarcznym, i wyjechał.
Gmerałka wzięła górę i do dziś dnia sytuacja się nie zmieniła.
Płużki smajlowskie, którymi stary Scot chciał nauczyć chłopów, przesiedlonych z wyjałowionych pól, „podnosić" tłustą glebę w ich nowych osadach na zawołżańskim rozłogu, widziałem w latach pięćdziesiątych w pustej murowanej szopie we wsi Rajskiej, która przeszła do Aleksandra Scota od Mikołaja Wsiewołożskiego.