- promocja
Zamiast czekać, zacznij żyć! - ebook
Zamiast czekać, zacznij żyć! - ebook
NIE TRAĆ CZASU, ZACZNIJ KOCHAĆ!
Ks. Jan Kaczkowski uczył nas czułości, bliskości i miłości do drugiego człowieka. Jego słowa zawsze trafiały prosto w najdelikatniejsze struny naszej duszy i nierzadko poruszały najgłębiej ukryte lęki i pragnienia. Zdecydowanie za wcześnie zabrakło nam jego mądrego głosu.
W nigdy wcześniej nie publikowanych tekstach wręcz każe nam wyjść ze strefy własnego komfortu. Porzucić wieczne czekanie na to, aż spotka nas coś dobrego, i wziąć życie we własne ręce. Piłka jest po naszej stronie – czy odpowiemy na jego propozycję?
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-6619-3 |
Rozmiar pliku: | 6,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
1 Sm 3,2–10¹.
Bardzo lubię adwent i wbrew współczesnym liturgistom wcale nie nazywam go radosnym czasem oczekiwania. Bo czy – na litość boską – wszystko w Kościele katolickim musi być radosne? Otóż nie.
To wcale jednak nie oznacza, że adwent musi być smutny. Akurat dziś ornaty, w których odprawiamy msze, są w białym kolorze, ku czci Matki Bożej, ale normalnie w adwencie odprawia się w szatach koloru fioletowego. To taki kolor liturgiczny, który przynależy do tak zwanych smutnych okresów, czyli wielkiego postu i adwentu. Te dwa okresy w ciągu roku jakoś ze sobą korespondują, choć oczywiście są inne.
Adwent nie kojarzy nam się jednoznacznie z pokutą, ale nie powinien też być jednoznacznie wesoły. Chciałbym nazwać adwent nie tyle radosnym czasem oczekiwania, ile takim wytężonym czasem tęsknoty. A może nawet napięcia… Napięcia eschatologicznego.
Trzeba byłoby w tym momencie zadać bardzo konkretne pytanie, z grupy tych „moralnych”. Co by się stało, gdyby Chrystus nie przyszedł? Co by było, gdyby Chrystus się nie narodził? Dla mnie adwent zawsze jest wielką niewiadomą. A może On tym razem nie przyjdzie? Może nie rozświetli naszych ciemności? Co by się stało z ludzkością, gdyby Chrystus nie wtargnął w środku czasu? Będę do tych pytań bardzo często wracał i się do nich odwoływał.
Wyobraźmy sobie nasz świat jako takie gigantyczne pudełko czasoprzestrzeni, która miała swój początek i będzie miała koniec. To czasoprzestrzeń, która trwa. Oczywiście wszyscy dobrze wiemy, że zaczęła się Wielkim Wybuchem, a skończy powtórnym przyjściem Chrystusa. W tej czasoprzestrzeni jesteśmy umieszczeni my, ludzie. Gdybyśmy wyobrazili sobie, że mijający czas, w czasie którego się ona zmienia, odpowiada przesuwaniu się powoli od jednej ściany pudełka do drugiej, moglibyśmy porównać ją z mrówką wędrującą od jednego krańca pudełka do drugiego. W środku tej wędrówki Bóg, który obejmuje i utrzymuje w istnieniu cały kosmos, postanowił dla naszego zbawienia wtargnąć w naszą rzeczywistość. Zrobił to bardzo konkretnie, wykorzystując czyste biologiczne prawa, ale o tym później. O tym, co z tego wynika, też powiem później.
Vlad Tchompalov/Unsplash
Wróćmy jednak do tego pytania, które dla mnie jest bardzo egzystencjalne. Co by się stało, gdyby Bóg nie pojawił się ogólnie w historii? Albo co by się stało, gdyby się nie pojawił w naszym życiu? Czy dalibyśmy radę? Czy dalibyśmy – jako ludzie – radę zbudować naszą moralność? Skoro mówimy: rozświetl nasze ciemności, to chcemy jakiejś zewnętrznej ingerencji. Może zakładamy, że bez niej sami nic byśmy nie zdziałali? Dzisiaj na warsztat wezmę sumienie jako najwyższą normę moralności. Chcę zapytać siebie i państwa, czy my mamy odwagę stanąć w prawdzie przed własnym sumieniem? I co to w ogóle oznacza?
Każdy z nas gdzieś w środku siebie, naprawdę każdy człowiek bez względu na kulturę, religię i wychowanie, odczuwa w sobie jakiś wewnętrzny głos. Taki wewnętrzny imperatyw, który papież Benedykt XVI przyrównał do podstawowego prawa naturalnego: dobro czyń, a zła unikaj. Nie ma człowieka, który chciałby tak naprawdę zła. Bez względu na kulturę. To jest podstawowa zasada prawa naturalnego. Powtórzę, żeby się utrwaliło: dobro czyń, a zła unikaj.
1 Wszystkie cytaty biblijne pochodzą z Biblii Tysiąclecia, wydanie IV.Papież Benedykt idzie jeszcze dalej w tych porównaniach ludzkiego sumienia i zderza je z jaskinią platońską. Jak wszyscy dobrze wiemy, bo wszyscy wychowaliśmy się w kulturze europejskiej i chociaż trochę liznęliśmy filozofii, Platon jeszcze przed Chrystusem podzielił świat na świat idealny i świat realny. To była bardzo chrześcijańska wizja. We wspaniałym wystąpieniu przed Parlamentem Europejskim mówił o tym papież Franciszek², delikatnie zwracając eurodeputowanym na to uwagę i sugerując, żeby choć na chwilę oderwali się od codzienności.
Papież przypomina, że Platon pokazuje na fresku Rafaela _Szkoła Ateńska_ na niebo, świat idei. Arystoteles natomiast wskazuje na konkret, czyli na drugiego człowieka. Te dwa światy, idea i człowiek, muszą się spotkać.
Wracając do myśli Benedykta XVI, którego jestem wielkim fanem i którego niesłusznie niektórzy uważają za zamkniętego i wstecznego – on przyrównał ludzkie sumienie do jaskini platońskiej. Według Platona człowiek został uwięziony we własnym ciele. Siedzi plecami do wyjścia w jaskini, w której płonie ognisko. Tego ogniska jednak platoński człowiek też nie widzi – dostrzega tylko bijące od niego światło. Ogień jest tutaj rozumiany jako źródło prawdy, dobra i piękna. Pomiędzy człowiekiem przykutym do ściany tej jaskini (w założeniu Platona przykutym do własnego ciała) a ogniskiem przechadzają się idee. W chrześcijaństwie powiedzielibyśmy: transcendentalia, czyli właśnie te podstawowe idee prawdy, dobra i piękna. Ogień, to jest poznanie, Boże światło. Widzą państwo, jaka to chrześcijańska wizja?
Sięgnij do źródła:
_Jak zatem można przywrócić nadzieję na przyszłość, aby począwszy od młodych pokoleń, została odnaleziona ufność, by dążyć do wielkiego ideału Europy zjednoczonej, żyjącej w pokoju, twórczej i przedsiębiorczej, szanującej prawa i świadomej swoich obowiązków?_
Pozwólcie, że aby odpowiedzieć na to pytanie, posłużę się obrazem. Jednym z najbardziej znanych fresków Rafaela, znajdujących się w Watykanie, jest tzw. _Szkoła Ateńska_. W jego centrum znajdują się Platon i Arystoteles. Uniesiony do góry palec pierwszego z nich wskazuje świat idei, można powiedzieć niebo; drugi wyciąga rękę do przodu, w kierunku patrzącego, ku ziemi, ku konkretnej rzeczywistości. Wydaje mi się, że obraz ten dobrze opisuje Europę i jej historię, w której ciągle spotykają się niebo i ziemia, gdzie niebo wskazuje otwarcie na transcendencję, na Boga, które od zawsze wyróżniało Europejczyków, zaś ziemia przedstawia praktyczną i konkretną zdolność radzenia sobie z sytuacjami i problemami.
Przyszłość Europy zależy od odkrycia żywotnego i nierozerwalnego powiązania między tymi dwoma elementami. Europa, która nie potrafi już otworzyć się na transcendentny wymiar życia, jest Europą, której powoli grozi utrata duszy, a także „ducha humanistycznego”, którego przecież kocha i broni.
Właśnie wychodząc od potrzeby otwarcia się na transcendencję, pragnę podkreślić centralne miejsce osoby ludzkiej, która w przeciwnym razie byłaby zdana na mody i panujące władze. Dlatego uważam, że fundamentalne znaczenie ma nie tylko dziedzictwo, które chrześcijaństwo pozostawiło w przeszłości w społeczno-kulturowym tworzeniu kontynentu, ale nade wszystko wkład, który zamierza dziś i w przyszłości wnieść w jego rozwój. Ten wkład nie stanowi zagrożenia dla świeckiego charakteru państw i dla niezależności instytucji Unii, ale ubogacenie. Wskazują na to ideały, które ją kształtowały od samego początku, takie jak pokój, zasada pomocniczości i wzajemnej solidarności, humanizm zogniskowany na poszanowaniu godności osoby.
PRZEMÓWIENIE PAPIEŻA FRANCISZKA W PARLAMENCIE EUROPEJSKIM W STRASBURGU 25 LISTOPADA 2014 ROKU*.
* Cyt. za: Dicastero per la Comunicazione - Libreria Editrice Vaticana, https://www.vatican.va/content/francesco/pl/speeches/2014/november/documents/papa-francesco_20141125_strasburgo-parlamento-europeo.html (dostęp: 2 sierpnia 2022 r.)
_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_
2 Chodzi o przemówienie papieża Franciszka wygłoszone w Strasburgu 25 listopada 2014 roku.„BYŁ TAKI FACET, ADOPTOWANY KASZUBA, TROCHĘ DZIWACZNY, SŁABO WIDZIAŁ, POTYKAŁ SIĘ TROCHĘ, ALE POTRAFIŁ MÓWIĆ ZROZUMIALE, KOCHAŁ LUDZI I CHCIAŁ ZROBIĆ COŚ DOBREGO.
CHCIAŁBYM WAS PROSIĆ, ABYŚCIE O NIM NIE ZAPOMINALI”.
FUNDATOR
JÓZEF KACZKOWSKI
OJCIEC KSIĘDZA JANA KACZKOWSKIEGO
Jeśli zechcą Państwo wesprzeć Fundację i uczestniczyć w pielęgnowaniu pamięci o ks. Janie Kaczkowskim, zachęcamy do przekazania darowizny na konto:
PEKAO SA
54 1240 1242 1111 0010 7685 0834
www.fundacjakaczkowskiego.orgWYDAWNICTWO POLECA
ŻYCIE TRWA TYLKO CHWILĘ. NIE ZEPSUJ TEGO!
Ksiądz Jan Kaczkowski potrafił rozpalić serca i ostudzić emocje. Nikt tak mądrze jak on nie mówił o współczesnym Kościele, o cierpieniu, potrzebie kochania albo chociaż lubienia ludzi, którzy nas otaczają.
Czy bliskości da się nauczyć? Co to znaczy być przyzwoitym? Dlaczego czasem trudno nie być antyklerykałem? Gdzie jest Bóg, kiedy nasi bliscy cierpią? Czy eutanazja może być alternatywą dla cierpienia?
Odpowiedzi na te oraz setki innych pytań, które znajdujemy w nieznanych tekstach księdza Kaczkowskiego, uczą nas żyć w zgodzie z samym sobą i z nadzieją patrzeć w przyszłość.