Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Zamkowe legendy. Zamki w Polsce - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 sierpnia 2020
Ebook
15,00 zł
Audiobook
30,00 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zamkowe legendy. Zamki w Polsce - ebook

Zamkowe Legendy - Zamki w Polsce to zbiór legend pięćdziesięciu zamków znajdujących się na terenie obecnej Polski.  Opracowanie zawiera zarówno opowieści znane nam wszystkim jak np. Legenda o Smoku Wawelskim oraz te mniej popularne np. o Tęczy z Tenczyna.  Czytając książkę przenosimy się w daleką pasjonującą podróż wiodącą poprzez różne epoki. Zaglądamy do przedpiastowskiej Kruszwicy ale i do XX wiecznego Książa. Przyglądamy się temu jak fakty mieszają się z wierzeniami oraz jak z pozoru niewinne wydarzenia wzrastają miana legendy.
Zamkowe Legendy. Zamki w Polsce to obowiązkowa lektura dla wszystkich miłośników zamków, ciekawych historii, tajemnic, ukrytych skarbów oraz wszelakich duchów, zjaw i upiorów.  To książka, dzięki której przeniesiemy się do innego, całkiem niezwykłego świata.

 

e-Book powstał w ramach projektu Castles.today.

Cele jakie przyświecają projektowi to promocja historii oraz turystyki poprzez prezentowanie wysokiej jakości materiałów związanych z zamkami, fortami… rozsianymi po całym świecie. Chcemy, aby spędzając czas z nami, można było na chwilę oderwać się od życia codziennego i przenieść do czasów, w których księżniczki oraz rycerze spacerowali po komnatach i zamkowych murach.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-957893-2-8
Rozmiar pliku: 3,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Kie­dy pa­trzę na sta­re mury śre­dnio­wiecz­nych wa­row­ni, wi­dzę nie tyl­ko ce­gły. Wi­dzę hi­sto­rię, wi­dzę ży­cie ów­cze­snych lu­dzi. Wi­dzę ich ra­do­ści i smut­ki. Czu­ję, że ka­wa­łek tego daw­ne­go świa­ta zo­stał za­klę­ty na za­wsze w zam­ko­wych ka­mie­niach. Ka­wa­łek hi­sto­rii jest tam gdzieś głę­bo­ko i cze­ka na tych, któ­rzy ze­chcą od­kryć go na nowo.

Czy­ta­jąc tę książ­kę, prze­nie­sie­cie się do cza­sów mi­nio­nych – wie­ków śred­nich, re­ne­san­su, a cza­sem na­wet do wy­da­rzeń cał­kiem nam nie­od­le­głych. Jed­nak wszyst­kie te opo­wie­ści łą­czy jed­no – aura ta­jem­ni­cy. Smo­ki, du­chy, ukry­te skar­by… Wszyst­ko to nie­ustan­nie po­bu­dza fan­ta­zję każ­de­go mi­ło­śni­ka tych ma­je­sta­tycz­nych bu­dow­li. Prze­nie­sie­cie się do świa­ta, w któ­rym ma­gia i cza­ry mie­sza­ją się z rze­czy­wi­sto­ścią; do miejsc zna­nych nam wszyst­kim do­sko­na­le, jed­nak po­ka­za­nych z in­nej, nie­co­dzien­nej stro­ny.

Bar­dzo bym chcia­ła, aby­ście, czy­ta­jąc ten zbiór le­gend, zo­ba­czy­li w opi­sy­wa­nych miej­scach coś wię­cej niż tyl­ko mury. Chcia­ła­bym, aby­ście uj­rze­li świat, któ­ry ja wi­dzę, pa­trząc na­wet na naj­więk­sze ru­iny. Aby­ście za­trzy­ma­li się na chwil­kę i spoj­rze­li na nie ina­czej niż wcze­śniej. Aby­ście zo­ba­czy­li to, co uśpio­ne, i od­kry­li to, co nie­wi­docz­ne „go­łym okiem”. Za­pra­szam Was do mo­je­go świa­ta – świa­ta le­gend i ba­śni zwią­za­nych z zam­ka­mi znaj­du­ją­cy­mi się na te­re­nie Pol­ski.Spis zam­ko­wych le­gend

Le­gen­dy zam­ku Li­po­wiec w Ba­bi­cach

Le­gen­dy zam­ku w Be­sie­kie­rach

Le­gen­da zam­ku w Bez­ław­kach

Le­gen­da zam­ku w Bę­dzi­nie

Le­gen­da zam­ku w Bie­ru­to­wie

Le­gen­da zam­ków w Bo­bo­li­cach i Mi­ro­wie

Le­gen­da zam­ku w Bol­ko­wie

Le­gen­da zam­ku w Chę­ci­nach

Le­gen­dy zam­ku Ksią­żąt Ma­zo­wiec­kich w Cie­cha­no­wie

Le­gen­dy zam­ku Ksią­żąt Ma­zo­wiec­kich w Czer­sku

Le­gen­dy zam­ku w Go­lu­biu-Do­brzy­niu

Le­gen­dy zam­ku Gro­dziec

Le­gen­da zam­ku bi­sku­pów kra­kow­skich w Iłży

Le­gen­da zam­ku w Ja­now­cu

Le­gen­dy zam­ku Choj­nik w Je­le­niej Gó­rze-So­bie­szo­wie

Le­gen­da zam­ku w Ka­zi­mie­rzu Dol­nym

Le­gen­da zam­ku Klicz­ków

Le­gen­da zam­ku Kór­nik

Le­gen­dy zam­ku kró­lew­skie­go na Wa­we­lu, Kra­ków

Le­gen­da zam­ku w Krusz­wi­cy

Le­gen­da zam­ku w Le­sku

Le­gen­da zam­ku w Lidz­bar­ku War­miń­skim

Le­gen­dy zam­ku w Li­wie

Le­gen­dy zam­ku w Łę­czy­cy

Le­gen­dy zam­ku w Mal­bor­ku

Le­gen­da zam­ku So­bień we wsi Ma­na­ste­rzec

Le­gen­da zam­ku w Ni­dzi­cy

Le­gen­dy zam­ku Ka­mie­niec w Od­rzy­ko­niu

Le­gen­dy zam­ku w Olsz­ty­nie k. Czę­sto­cho­wy

Le­gen­da zam­ku w Opo­ro­wie

Le­gen­dy zam­ku Ogro­dzie­niec w Pod­zam­czu

Le­gen­dy zam­ku Gryf w Pro­szów­ce

Le­gen­da zam­ku ksią­żąt ma­zo­wiec­kich w Ra­wie Ma­zo­wiec­kiej

Le­gen­dy zam­ku Ten­czyn w Rud­nie

Le­gen­da zam­ku w Ry­nie

Le­gen­da zam­ku Pil­cza w Smo­le­niu

Le­gen­da zam­ku w Sob­ko­wie

Le­gen­dy zam­ku Czo­cha w Su­chej

Le­gen­dy zam­ku Pie­sko­wa Ska­ła w Su­ło­szo­wej

Le­gen­da zam­ku Gór­ków w Sza­mo­tu­łach

Le­gen­da zam­ku ksią­żąt po­mor­skich w Szcze­ci­nie

Le­gen­dy zam­ku Krzyż­to­pór w Ujeź­dzie

Le­gen­dy zam­ku ar­cy­bi­sku­pów gnieź­nień­skich w Unie­jo­wie

Le­gen­dy zam­ku w Książu w WałbrzychuLe­gen­dy zam­ku Li­po­wiec w Ba­bi­cach

O widmowej karecie i duchach dawnych skazańców

Dawno, daw­no temu, jesz­cze w wie­kach śred­nich za­mek Li­po­wiec przez dłu­gi czas peł­nił funk­cję bi­sku­pie­go wię­zie­nia. Prze­by­wa­ło w nim wie­lu nie­szczę­śni­ków, któ­rzy mie­li od­wa­gę sprze­ci­wić się po­tę­dze Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go. A ko­ściół wte­dy zde­cy­do­wa­nie nie oka­zy­wał mi­ło­sier­dzia swo­im prze­ciw­ni­kom. Los ska­zań­ców był czę­sto okrut­ny. Kaci sto­so­wa­li roz­ma­ite tor­tu­ry, więź­nio­wie za­my­ka­ni byli w ce­lach i prze­trzy­my­wa­ni je­dy­nie o chle­bie i wo­dzie, a cza­sa­mi ska­zy­wa­ni na śmierć gło­do­wą... Okru­cień­stwa te, cho­ciaż za­koń­czy­ły się wie­le se­tek lat temu, od­ci­snę­ły na sta­łe pięt­no na zam­ko­wych mu­rach. Do dziś po­ja­wia­ją się tam du­chy daw­nych ska­zań­ców. Pod­czas peł­ni księ­ży­ca czę­sto sły­chać, jak z zam­ko­wych lo­chów do­bie­ga­ją dziw­ne jęki i krzy­ki. Po­dob­no cza­sem, oko­ło pół­no­cy, na zam­ku na­gle zry­wa się moc­ny wiatr... Po­noć na­wet w cie­płą, let­nią noc po­wie­trze robi się wte­dy lo­do­wa­te... Na przed­zam­czu po­ja­wia się cień czar­nej ka­re­ty. Jest ona cią­gnię­ta przez sześć par czar­nych koni. Po chwi­li z ka­re­ty wy­cho­dzi odzia­ny w pur­pu­rę bi­skup i wol­nym kro­kiem wkra­cza na zam­ko­wy dzie­dzi­niec. Za nim straż­ni­cy wlo­ką ska­zań­ca. W pew­nym mo­men­cie kat pod­no­si miecz i wte­dy ude­rza pio­run, zie­mia za­pa­da się, a zja­wy zni­ka­ją... Sce­na ta po­wta­rza się i nic nie wska­zu­je na to, aby zja­wy te mia­ły szyb­ko zna­leźć uko­je­nie...

Legenda o Białej Damie

Za­mek Li­po­wiec ma rów­nież swo­ją Bia­łą Damę. Skąd wzię­ła się na zam­ku? Mówi o tym pięk­na i ro­man­tycz­na le­gen­da, w któ­rej za­pew­ne ukry­te jest nie­ma­łe ziarn­ko praw­dy... Fran­ce­sco Stan­ca­ro był chy­ba naj­bar­dziej zna­nym więź­niem Li­pow­ca. Po­dob­no jako je­dy­ny zdo­łał uciec z ba­bic­kie­go wię­zie­nia. Ten Włoch po­cho­dzą­cy z Man­tui był współ­au­to­rem Bi­blii zwa­nej brze­ską. Już samo to czy­ni­ło go wro­giem Ko­ścio­ła. A to, że do­dat­ko­wo pla­no­wał prze­pro­wa­dze­nie w Pol­sce re­for­ma­cji, czy­ni­ło go po­sta­cią wy­bit­nie nie­bez­piecz­ną. Ko­ściół nie lu­bił tych, któ­rzy mie­li od­wa­gę wy­stę­po­wać prze­ciw­ko nie­mu i jego do­stoj­ni­kom. Za swe po­glą­dy Stan­ca­ro zo­stał więc za­mknię­ty w ce­lach Li­pow­ca. I tu wy­da­rzy­ła się hi­sto­ria nie­zwy­kła. Jak gło­si le­gen­da, za­ko­cha­ła się w nim cór­ka zam­ko­we­go nad­zor­cy. Mło­da dziew­czy­na chcia­ła zro­bić wszyst­ko, aby móc po­łą­czyć się ze swym uko­cha­nym, przy­go­to­wa­ła więc plan uciecz­ki. Jako że po­zy­cja ojca po­zwa­la­ła jej na wie­le, co­dzien­nie przy­no­si­ła do celi ska­zań­ca prze­ście­ra­dła. A ten prze­ście­ra­dła te wią­zał, two­rząc dłu­ga i moc­ną linę. Pew­nej ciem­nej, bez­k­się­ży­co­wej nocy, kie­dy lina była już wy­star­cza­ją­co dłu­ga, mło­dzie­niec opu­ścił się na niej z wie­ży i uciekł. Uko­cha­na mia­ła do nie­go do­łą­czyć na­stęp­ne­go dnia. Gdy pa­ko­wa­ła naj­po­trzeb­niej­sze rze­czy, któ­re mia­ły po­móc mło­dym roz­po­cząć nowe ży­cie, do jej kom­na­ty wszedł roz­wście­czo­ny oj­ciec. Cała in­try­ga wy­szła na jaw. Dziew­czy­na tra­fi­ła pod straż i otrzy­ma­ła za­kaz opusz­cza­nia zam­ku. Fran­ce­sco nie mógł już wró­cić i jej po­móc. Rów­na­ło­by się to z po­now­nym jego poj­ma­niem – bez szan­sy na ra­tu­nek. Dziew­czy­na pła­ka­ła i bła­ga­ła ojca o to, by po­zwo­lił jej do­łą­czyć do uko­cha­ne­go, jed­nak ten był nie­ugię­ty. Nie chcia­ła dłu­żej żyć bez umi­ło­wa­ne­go. Ubra­ła się w suk­nię ślub­ną i we­szła na zam­ko­wą wie­żę. Sko­czy­ła z niej i upa­dła na dach. wa­row­ni Od tego cza­su do dziś jej duch snu­je się po ru­inach Li­pow­ca. Po­dob­no wy­pa­tru­je uko­cha­ne­go, któ­ry przy­bę­dzie i ją ura­tu­je.Le­gen­dy zam­ku w Be­sie­kie­rach

Legenda o Białej Damie

P ierw­sza le­gen­da bie­sie­kier­skie­go za­mczy­ska jest na­praw­dę wy­jąt­ko­wa. Dla­cze­go? Ano dla­te­go, że duch, jaki się tam po­ja­wia, tak na­praw­dę krą­ży po­mię­dzy dwo­ma zam­ka­mi. Na sta­łe ów duch po­dob­no prze­by­wa w po­bli­skiej wsi Bo­ry­sła­wi­ce Zam­ko­we. Jed­nak wie­lo­krot­nie zja­wa wi­dy­wa­na była rów­nież w po­bli­żu ruin w Be­sie­kie­rach. Dla­cze­go Bia­ła Dama nie może zde­cy­do­wać się, w któ­rej wa­row­ni po­win­na osiąść? Od­po­wiedź na to py­ta­nie znaj­dzie­my w le­gen­dzie...

Bie­sie­kier­ska zja­wa to po­noć duch cór­ki Szcza­wiń­skich – jed­nych z daw­nych wła­ści­cie­li tych wło­ści. Na­le­żał do nich rów­nież po­bli­ski za­mek w Bo­ry­sła­wi­cach Zam­ko­wych. Czym­że więc ta nie­szczę­sna du­sza za­słu­ży­ła so­bie na los wiecz­nie po­tę­pio­nej? Dziew­czy­na miesz­ka­ła na zam­ku w Be­sie­kie­rach. Jej ro­dzi­ce byli wpły­wo­wy­mi ludź­mi. I jak to w tam­tych cza­sach by­wa­ło, zna­leź­li jej wła­ści­we­go kan­dy­da­ta na męża. Jed­nak pan­na wca­le się do usta­wio­ne­go mał­żeń­stwa nie spie­szy­ła. Ko­cha­ła ko­goś in­ne­go i to jego wła­śnie chcia­ła po­ślu­bić. Jako że chło­pak nie pa­so­wał do pan­ny ani sta­nem, ani ma­jąt­kiem, nie mia­ła na to szan­sy. We­dług po­da­nia, Szcza­wiń­scy, aby roz­dzie­lić mło­dą ko­bie­tę z uko­cha­nym, umie­ści­li ją w swej dru­giej wa­row­ni w Bo­ry­sła­wi­cach Zam­ko­wych. Tam mia­ła cze­kać na ślub z ob­lu­bień­cem wy­bra­nym przez ro­dzi­cie­li. Nie­szczę­śli­wa dziew­czy­na nie mo­gła po­go­dzić się z lo­sem, jaki chcie­li zgo­to­wać jej naj­bliż­si. Aby unik­nąć nie­chcia­ne­go ślu­bu, pró­bo­wa­ła więc uciec przez okno wie­ży bram­nej, w któ­rej była za­mknię­ta. Pró­ba ta skoń­czy­ła się jed­nak tra­gicz­nie. Dziew­czy­na spa­dła i za­bi­ła się. Od­tąd zja­wa snu­je się po­mię­dzy zam­ka­mi w po­szu­ki­wa­niu swe­go uko­cha­ne­go. Po­dob­no w księ­ży­co­we noce moż­na ją zo­ba­czyć w oknie frag­men­tu wie­ży, jaki gó­ru­je nad bie­sie­kier­ski­mi ru­ina­mi.

Legenda o diable i siekierze

Dru­ga le­gen­da zwią­za­na z zam­kiem to hi­sto­ria o dia­ble Bo­ru­cie (tak, tak – tym re­zy­du­ją­cym na sta­łe w nie­od­le­głej Łę­czy­cy). We­dług po­da­nia, ry­cerz, któ­ry bu­do­wał bie­sie­kier­ską wa­row­nię, za­ło­żył się z czar­tem, że do­ko­na tego bez uży­cia sie­kie­ry. Je­śli by mu się to uda­ło, Bo­ru­ta miał go ob­sy­pać naj­wspa­nial­szy­mi skar­ba­mi tego świa­ta. Ry­cerz bar­dzo uwa­żał na to, aby ża­den z ro­bot­ni­ków za­trud­nio­nych przy bu­do­wie zam­ku nie użył za­ka­za­ne­go na­rzę­dzia. W koń­cu wa­row­nia sta­nę­ła. Uda­ło się! Ura­do­wa­ny ry­cerz chciał roz­li­czyć się z dia­błem z za­kła­du. Jed­nak dia­beł – jak to dia­beł – nie był­by sobą, gdy­by był do koń­ca uczci­wy... Oka­za­ło się bo­wiem, że chłop, któ­ry zwo­ził ka­mie­nie po­trzeb­ne do bu­do­wy, na­zy­wa­ny był Sie­kier­ka. Ry­cerz prze­grał więc za­kład. Za karę mu­siał od­dać Bo­ru­cie swo­ją du­szę, a na do­kład­kę tak­że za­mek. Od tego zda­rze­nia mia­ła się rów­nież wziąć na­zwa miej­sco­wo­ści – Be­sie­kie­ry (Bez sie­kie­ry).Le­gen­da zam­ku w Bez­ław­kach

Legenda o świętym Graalu

Swię­ty Gra­al... Zna­ny z ar­tu­riań­skich le­gend kie­lich, któ­re­go miał pod­czas Ostat­niej Wie­cze­rzy uży­wać Chry­stus... Ale skąd ten kie­lich miał się wziąć na te­re­nie na­sze­go kra­ju? I czy on rze­czy­wi­ście ist­niał? Aby od­po­wie­dzieć so­bie na te py­ta­nia, mu­si­my prze­nieść się naj­pierw do śre­dnio­wie­cza, a kon­kret­nie do XI-wiecz­nej An­glii. W 1066 roku w bi­twie pod Ha­stings gi­nie ów­cze­sny król An­glii Ha­rold. Bi­twa ta nie tyl­ko przy­nio­sła śmierć kró­lo­wi, ale też od­da­ła losy An­glii w ręce Wil­hel­ma. Tak, tak – o Wil­hel­mie Zdo­byw­cy tu mowa. No do­brze, ale jaki te wy­da­rze­nia mają zwią­zek z Gra­alem? Ano taki, że le­gen­dar­ny kie­lich był po­noć w po­sia­da­niu Ha­rol­da. Po jego śmier­ci i prze­ję­ciu rzą­dów przez no­we­go wład­cę kró­lew­skie dzie­ci zmu­szo­ne były ucie­kać z kra­ju. Jak to zwy­kle by­wa­ło w ta­kich przy­pad­kach, za­bra­li ze sobą co cen­niej­sze rze­czy. W tym nasz kie­lich.

Plan uciecz­ki za­kła­dał, że przez Li­twę i Ruś Ki­jow­ską do­sta­ną się do Bi­zan­cjum. Jed­nak, jak wia­do­mo, los bywa prze­wrot­ny i dwóch sy­nów kró­la Ha­rol­da osia­dło na Li­twie. Wraz z nimi po­noć zo­stał też Świę­ty Gra­al. I tu na wie­le lat słuch o nim za­gi­nął. Prze­skocz­my te­raz o ja­kieś 350 lat do przo­du. Na­dal je­ste­śmy w epo­ce śre­dnio­wie­cza (z tą róż­ni­cą, że już póź­ne­go), za to w zu­peł­nie in­nej czę­ści Eu­ro­py, bo na Li­twie wła­śnie. I w tym miej­scu do na­szej opo­wie­ści wkra­cza do­sko­na­le nam zna­na ro­dzi­na, a mia­no­wi­cie krew­ni pol­skie­go kró­la Wła­dy­sła­wa Ja­gieł­ły. Po­noć Gra­al tra­fił w ręce księ­cia Bo­le­sła­wa Świ­dry­gieł­ły, naj­młod­sze­go bra­ta kró­la Wła­dy­sła­wa. Ten po­dob­no ni­g­dy się z nim nie roz­sta­wał. Dla­te­go wła­śnie kie­lich w 1402 roku zna­lazł się wraz z księ­ciem Bo­le­sła­wem, któ­ry w tym cza­sie wal­czył przy po­mo­cy za­ko­nu krzy­żac­kie­go o wła­dzę na Li­twie, w zam­ku w Bez­ław­kach. Świ­dry­gieł­ło w 1404 roku Bez­ław­ki opu­ścił, jed­nak po­noć już bez kie­li­cha.

Tu po­zwól­cie, że wtrą­ci­my kil­ka słów o sa­mym zam­ku. Nie był on ni­g­dy im­po­nu­ją­cą wa­row­nią. Peł­nił on funk­cję sie­dzi­by urzęd­ni­ka za­rzą­dza­ją­ce­go naj­niż­szą krzy­żac­ką jed­nost­ką ad­mi­ni­stra­cyj­ną – ko­mor­nic­twem. Ni­g­dy więc nie po­sia­dał im­po­nu­ją­cej za­ło­gi. W do­dat­ku na po­cząt­ku XVI wie­ku utra­cił swo­je mi­li­tar­ne zna­cze­nie. W 1513 roku za­mie­nio­no go na ko­ściół. Jed­nak wła­śnie w tym cza­sie przy­szło mu się mie­rzyć się z praw­dzi­wym nie­bez­pie­czeń­stwem. La­tem 1520 roku pod ko­ściół-wa­row­nię po­de­szły od­dzia­ły ta­tar­skie. Wia­do­mo, nie wró­ży­ło to nic do­bre­go. Kie­lich zo­stał więc za­mu­ro­wa­ny w ścia­nie ko­ścio­ła. Od tego cza­su ślad po nim za­gi­nął...

Tyle le­gen­da, a co na to hi­sto­ria? Czy Świę­ty Gra­al ist­niał na­praw­dę, czy tra­fił do Bez­ła­wek, czy trwa gdzieś ukry­ty w mu­rach daw­nej wa­row­ni?

Kro­ni­ka­rze spi­su­ją­cy dzie­je tam­tych cza­sów po­twier­dza­ją, że ksią­żę Świ­dry­gieł­ło przy­wiózł ze sobą dwa kie­li­chy. W za­pi­skach od­naj­du­je­my in­for­ma­cję, że je­den był grec­ki, a dru­gi an­giel­ski. I cho­ciaż na­zwa „Świę­ty Gra­al” ni­g­dzie nie jest ofi­cjal­nie wy­mie­nio­na, to jed­nak an­giel­skie po­cho­dze­nie jed­ne­go z nich już uru­cha­mia ludz­ką wy­obraź­nię. Do dziś licz­ni po­szu­ki­wa­cze skar­bów ocho­czo od­wie­dza­ją to miej­sce.Le­gen­da zam­ku w Bę­dzi­nie

Legenda o bezgłowym rycerzu

Dawno, daw­no temu, bo jesz­cze w wie­kach śred­nich, gdzieś pod Ra­ci­bo­rzem na świat przy­szedł Mi­ko­łaj z Ja­ro­szo­wa her­bu Kor­nicz, zna­ny rów­nież jako Mi­ko­łaj Kor­nicz Sie­strze­niec. Ów ubo­gi szlach­cic wziął udział w Bi­twie pod Grun­wal­dem u boku sa­me­go kró­la Wła­dy­sła­wa Ja­gieł­ły. Jako że od­zna­czył się w niej „nie­spo­ty­ka­ną dziel­no­ścią”, król mia­no­wał go bur­gra­bią na bę­dziń­skim zam­ku. Oprócz ma­jąt­ku Ja­gieł­ło ofia­ro­wał Mi­ko­ła­jo­wi rów­nież swo­ją przy­jaźń.

Wy­ko­rzy­sty­wał bę­dziń­ski bur­gra­bia swo­je przy­wi­le­je po­nad mia­rę. Wsła­wił się jako łotr i hul­taj. Kłó­tli­wy był nad wy­raz. Nie miał sza­cun­ku do ni­ko­go. Za­rzu­cił nie­szla­chec­two sa­me­mu mar­szał­ko­wi kró­le­stwa, Ja­no­wi Ole­śnic­kie­mu, tyl­ko dla­te­go, że nie zga­dzał się z nim w po­li­ty­ce. Wię­ził syna To­ma­sza z Na­wo­jo­wa, a Świę­to­sła­wa, miesz­cza­ni­na z bi­sku­pie­go Sław­ko­wa, trzy­mał za­ku­te­go w dyby. Mało tego – na­jeż­dżał i gra­bił, na­sy­łał swych zbi­rów na każ­de­go, kto ośmie­lił się my­śleć ina­czej niż on. Są­dził się cią­gle o ja­kieś pie­nią­dze i spra­wy te wy­gry­wał. A na do­da­tek po­dob­no po­ta­jem­nie wspie­rał hu­sy­tów. W koń­cu cie­szył się kró­lew­ską przy­jaź­nią i opie­ką.

La­ta­mi nie­go­dzi­wo­ści ucho­dzi­ły mu pła­zem, jed­nak nic nie trwa wiecz­nie. W koń­cu oskar­żo­no go o to, że okradł sa­me­go Ja­gieł­łę. Po­noć w trak­cie woj­ny z za­ko­nem, złu­piw­szy krzy­żac­ki za­mek, nie od­dał kró­lo­wi na­leż­nych mu skar­bów. Do oskar­żeń do­rzu­co­no mu jesz­cze zdra­dę pań­stwo­wych ta­jem­nic, utrzy­my­wa­nie ban­dy ślą­skich zbój­ni­ków oraz spi­sko­wa­nie z sa­mym Zyg­mun­tem Luk­sem­bur­skim, pla­nu­ją­cym roz­biór Pol­ski. 1 mar­ca 1434 roku sąd kró­lew­ski uznał go win­nym za­rzu­ca­nych mu czy­nów i na mocy jego wy­ro­ku Mi­ko­łaj utra­cił funk­cję bur­gra­bie­go bę­dziń­skie­go.

Kor­nicz mu­siał opu­ścić Bę­dzin. Po­noć wy­niósł z nie­go tyle, ile mógł, ale część swych gro­ma­dzo­nych la­ta­mi skar­bów zo­sta­wił ukry­tą gdzieś głę­bo­ko w zam­ko­wych lo­chach. Jako że bied­ny da­lej nie był, dzię­ki zna­jo­mo­ściom z Sza­frań­ca­mi ku­pił so­bie jesz­cze ty­tuł do­ży­wot­nie­go bur­gra­bie­go na zam­ku rabsz­tyń­skim i sta­ro­stwo przed­bor­skie. Chciał wró­cić do Bę­dzi­na po swe skar­by, jed­nak ni­g­dy mu się to nie uda­ło. Zmarł w 1445 roku.

Od tego cza­su na bę­dziń­skim zam­ku moż­na spo­tkać ta­jem­ni­czą zja­wę. To ry­cerz bez gło­wy, któ­ry no­ca­mi wy­cho­dzi z zam­ko­wej basz­ty i spa­ce­ru­je po zam­ko­wych mu­rach. Czy po­ku­tu­je za zdra­dę kró­la? Czy może pil­nu­je swo­ich skar­bów ukry­tych w pod­zie­miach? Tego pew­nie ni­g­dy się nie do­wie­my...Le­gen­da zam­ku w Bie­ru­to­wie

Legenda o trzech wojakach i diable

Histo­ria ta wy­da­rzy­ła się w roku 1643. Trzech żoł­nie­rzy car­skich – Jo­achim, Fry­de­ryk i Wil­helm – przy­by­ło do Bie­ru­to­wa. Jak gło­si le­gen­da, byli to wo­ja­cy nie­zwy­kle dziel­ni. Z nie­jed­nej po­tycz­ki uszli już cało. Lu­bi­li za to hu­lan­ki i suto za­kra­pia­ne uczty i wie­cze­rze. Tym ra­zem urzą­dzi­li so­bie li­ba­cję w jed­nej z zam­ko­wych kom­nat. Al­ko­ho­lu było dużo. Za dużo. Kie­dy ude­rzył im już moc­no do głów, za­czę­li wzno­sić to­a­sty za zdro­wie sa­me­go dia­bła. Wtem sta­ła się rzecz nie­zwy­kła. Przy sto­le obok nich po­ja­wił się dziw­ny je­go­mość z go­re­ją­cy­mi ocza­mi. Uśmiech­nął się i za­py­tał: „Dla­cze­go wzy­wa­li­ście mnie i cze­go ode mnie chce­cie?”. „Dia­beł!” – krzyk­nę­li żoł­nie­rze i za­sty­gli w bez­ru­chu. W tym mo­men­cie ol­brzy­mia siła unio­sła ich do góry i rzu­ci­ła moc­no o pod­ło­gę. Kie­dy się ock­nę­li, dziw­ne­go przy­by­sza już z nimi nie było. Nie mi­nął mie­siąc od tych wy­da­rzeń, gdy wszy­scy trzej kom­pa­ni zgi­nę­li w wo­jen­nej po­tycz­ce. Po­dob­no sprze­da­li du­sze dia­błu, któ­ry za­brał, co do nie­go na­le­ża­ło. Tak to jest, kie­dy imię dia­bła wzy­wa się bez po­trze­by... Za to w oko­li­cach zam­ku do dziś po­noć moż­na spo­tkać je­go­mo­ścia, któ­re­mu go­re­ją oczy.

Le­gen­da zam­ków w Bo­bo­li­cach i Mi­ro­wie

Legenda o dwóch braciach, skarbie i Białej Damie

Dawno, daw­no temu żyło so­bie dwóch bra­ci bliź­nia­ków. Byli oni ze sobą bar­dzo zwią­za­ni. Wszyst­kie de­cy­zje po­dej­mo­wa­li wspól­nie, ra­zem ru­sza­li na wo­jen­ne wy­pra­wy. Je­den za dru­gie­go sko­czył­by w ogień. Pierw­szy był pa­nem na zam­ku w Bo­bo­li­cach, jego bliź­niak zaś – na Mi­ro­wie. Z zam­ku do zam­ku było bar­dzo bli­sko, jed­nak bra­cia, aby ła­twiej się im było spo­ty­kać, po­łą­czy­li swo­je wa­row­nie pod­ziem­nym tu­ne­lem.

Pew­ne­go razu bra­cia we­szli w po­sia­da­nie ogrom­ne­go skar­bu. Jed­ni mó­wi­li, że zdo­by­li go pod­czas swo­ich wy­praw, inni – że otrzy­ma­li w spad­ku po zmar­łym krew­nym. Pew­ne było je­dy­nie to, że były to nie­wy­obra­żal­ne bo­gac­twa. Aby jak naj­le­piej je chro­nić, bra­cia ukry­li skarb w tu­ne­lu łą­czą­cym ich do­mo­stwa. Jed­nak samo to im nie wy­star­czy­ło, prze­to do­ga­da­li się ze zna­jo­mą cza­row­ni­cą, aby sta­nę­ła na jego stra­ży. Wiedź­ma przy­sta­ła na pro­po­zy­cję. Pil­no­wa­ła skar­bu za dnia i w pra­wie wszyst­kie noce, jed­nak raz w mie­sią­cu uda­wa­ła się na sa­bat. Wte­dy na stra­ży kosz­tow­no­ści zo­sta­wia­ła swe­go pu­pi­la – pie­kiel­ne­go psa. Be­stia ta wy­glą­da­ła bar­dziej jak dia­beł niż jak zwie­rzę. Ża­den śmia­łek nie ośmie­lił się więc do nie­go po­dejść. Bra­cia, pew­ni bez­pie­czeń­stwa swe­go ma­jąt­ku, wró­ci­li do ży­cia, ja­kie wie­dli wcze­śniej. jed­nak już nie­dłu­go wszyst­ko mia­ło się zmie­nić...

Z jed­nej z wo­jen­nych wy­praw je­den z nich, pan z Bo­bo­lic, przy­wiózł bran­kę – pięk­ną nie­wia­stę, w któ­rej bar­dzo szyb­ko się za­ko­chał. Nic by nie było w tym nad­zwy­czaj­ne­go, gdy­by nie to, że tym sa­mym uczu­ciem do dziew­czy­ny za­pa­łał i dru­gi brat. Choć po­cząt­ko­wo skry­wał swą mi­łość, w koń­cu stwier­dził, że wy­bran­ka jego bra­ta le­piej bę­dzie pa­so­wać do nie­go.

Wła­ści­ciel Bo­bo­lic, szyb­ko zo­rien­to­waw­szy się w za­mia­rach bra­ta, po­sta­no­wił ukryć dziew­czy­nę. Od­dał ją więc pod opie­kę cza­row­ni­cy pil­nu­ją­cej skar­bów w pod­zie­miach. Pan na Mi­ro­wie nie za­mie­rzał się jed­nak ła­two pod­da­wać. Co noc, pod pre­tek­stem chę­ci zo­ba­cze­nia skar­bów, za­kra­dał się do dziew­czy­ny. Wkrót­ce zy­skał jej za­in­te­re­so­wa­nie, a na­stęp­nie mi­łość. Noce, w któ­re wiedź­ma uda­wa­ła się na sa­bat, ko­chan­ko­wie za­czę­li spę­dzać ra­zem. Je­dy­nym świad­kiem ich spo­tkań był wte­dy dia­bel­ski pies. Jako że cza­row­ni­ca roz­ka­za­ła mu nie zbli­żać się do bra­ci, wi­dząc, co dzie­je się w lo­chach pod jej nie­obec­ność, bar­dzo gło­śno wył. Dźwię­ki te były tak strasz­li­we i gło­śne, że nio­sły się po ca­łej oko­li­cy.

Pew­ne­go razu brat z Bo­bo­lic nie wy­trzy­mał i po­szedł spraw­dzić, co się dzie­je. Po zej­ściu do pod­zie­mi zo­ba­czył ko­chan­ków w mi­ło­snym uści­sku. Złość w nim wez­bra­ła do tego stop­nia, że do­był mie­cza i za­bił bra­ta. Do­pie­ro w tym mo­men­cie do­szło do nie­go, że po­peł­nił grzech nie­wy­ba­czal­ny. Do­był więc mie­cza po raz dru­gi i za­koń­czył wła­sne ży­cie...

A co z dziew­czy­ną? Po­noć do dziś wiedź­ma pil­nu­je jej w ta­jem­nym tu­ne­lu. Jej du­cha, pod po­sta­cią Bia­łej Damy, moż­na spo­tkać na zam­ku w Bo­bo­li­cach w noce, kie­dy cza­row­ni­ca uda­je się na sa­bat.Le­gen­da zam­ku w Bol­ko­wie

O duchu błazna z Bolkowa

Pod­czas gdy na in­nych zam­kach mo­że­my spo­tkać wid­ma dam czy bez­gło­wych ry­ce­rzy, na zam­ku w Bol­ko­wie stra­szy bła­zen. Skąd duch bła­zna zna­lazł się na zam­ko­wych mu­rach?

Ksią­żę Bol­ko II (wnuk Bol­ka I) w mło­do­ści bez pa­mię­ci za­ko­chał się w pięk­nej i mło­dej Ku­ne­gun­dzie, cór­ce dziel­ne­go ry­ce­rza Lot­ta­ra. Mi­ło­ści tej nie byli przy­chyl­ni jego ro­dzi­ce – Ber­nard Świd­nic­ki i Ku­ne­gun­da Ło­kiet­ków­na. Mie­li oni dla syna inne pla­ny mał­żeń­skie. Wia­do­mo, li­czy­ła się po­li­ty­ka. Mło­dy Bol­ko miał po­ślu­bić Agniesz­kę, księż­nicz­kę au­striac­ką. Aby uci­szyć uczu­cie syna, para ksią­żę­ca wy­sła­ła Lot­ta­ra w dłu­gą i nie­bez­piecz­ną mi­sję, a jego cór­kę w tym cza­sie za­mknię­to w klasz­to­rze. Wkrót­ce mał­żon­ko­wie ogło­si­li, że Lot­tar i Agniesz­ka nie żyją. Mło­dy ksią­żę w ob­li­czu śmier­ci uko­cha­nej zwią­zał się z pan­ną wska­za­ną przez ro­dzi­cie­li. Ło­kiet­ków­na jed­nak bała się, że in­try­ga wyj­dzie w koń­cu na jaw. W związ­ku z tym ka­za­ła otruć Ku­ne­gun­dę. Jej plan pra­wie się po­wód, jed­nak od­krył go Ja­kub, uczeń zie­la­rza. W po­ro­zu­mie­niu z prze­ory­szą klasz­to­ru ukrył mło­dą dziew­czy­nę u wła­snej mat­ki. Aby cał­kiem za­trzeć śla­dy swo­je­go pod­stę­pu, Ja­kub i prze­ory­sza urzą­dzi­li na­wet po­zor­ny po­grzeb Ku­ne­gun­dy. W świat po­szła in­for­ma­cja, że to uczeń zie­la­rza otruł dziew­czy­nę...

Tym­cza­sem Ja­kub zy­skał po­sa­dę bła­zna na zam­ku w Bol­ko­wie. Dzię­ki temu mógł prze­ka­zy­wać Ku­ne­gun­dzie, co dzie­je się u jej uko­cha­ne­go. A dzia­ło się wie­le... Księż­na mat­ka zmar­ła, a żona Bol­ka – Agniesz­ka – po­wi­ła syna. W tym sa­mym cza­sie z wy­pra­wy po­wró­cił Lot­tar. Wte­dy oczy­wi­ście do­tar­ły do nie­go wie­ści o śmier­ci cór­ki. Chciał ze­mścić się na Ja­ku­bie. Od­na­lazł go, kie­dy na łące pod zam­kiem ba­wił się z sy­nem Bol­ka II. Ja­kub nie wie­dział, kim jest czło­wiek, któ­ry się do nie­go zbli­żył. Za­py­ta­ny o dziec­ko, od­parł, że chło­piec jest jego sy­nem. Lot­tar w gnie­wie wy­strze­lił wten­czas z pro­cy i za­bił chłop­ca. „Ży­cie twe­go dziec­ka za ży­cie mego” – rzekł. My­ślał, że w ten spo­sób po­mścił śmierć cór­ki. Do­pie­ro wte­dy Ja­kub roz­po­znał ry­ce­rza i wy­ja­wił mu praw­dę. Wie­dział, że Bol­ko, kie­dy do­wie się, kto za­bił jego syna, każe go stra­cić. Chciał oszczę­dzić Ku­ne­gun­dzie utra­ty ko­lej­nej oso­by, któ­rą ko­cha­ła. Winę za za­bi­cie chłop­ca wziął na sie­bie, po­wie­dział, że dziec­ko nie­chcą­cy ude­rzy­ło się w za­ba­wie.

Bol­ko II jed­nak nie wy­ba­czył swe­mu bła­zno­wi. Ja­kub zo­stał ska­za­ny na śmierć. Wy­rok zo­stał wy­ko­na­ny na ryn­ku w Świd­ni­cy. Ksią­żę za­ka­zał też po­cho­wać chło­pa­ka na cmen­ta­rzu. Jego cia­ło za­ko­pa­no pod bra­mą miej­ską. Od tego cza­su w księ­ży­co­we noce moż­na po­noć spo­tkać wid­mo bła­zna na mu­rach bol­kow­skie­go zam­ku.

Po­noć w hi­sto­rii tej jest spo­ro praw­dy. Jesz­cze w XVIII wie­ku wie­rzo­no w ist­nie­nie rze­ko­me­go syna Bol­ka II, zwa­ne­go Bol­kiem III lub Mi­cha­siem. W Mau­zo­leum Pia­stów Ślą­skich w Krze­szo­wie, w któ­rym po­cho­wa­ny jest Bol­ko II, umiesz­czo­no epi­ta­fium po­świę­co­ne śmier­ci ksią­żę­ce­go syna. O synu Bol­ka II, za­bi­tym przez bła­zna, wspo­mi­na też XVI-wiecz­na kro­ni­ka Jo­achi­ma Cu­reu­sa, a tak­że XVII-wiecz­na, któ­rej au­to­rem był Efra­im Naso. Do dziś hi­sto­ry­cy nie są pew­ni, czy Bol­ko miał po­tom­stwo czy też nie.

Le­gen­da zam­ku w Chę­ci­nach

Legenda o Królowej Bonie

Chę­ciń­ski za­mek to obiekt zwią­za­ny z kró­lo­wą Boną – ko­bie­tą pięk­ną, mą­drą, wy­kształ­co­ną i przed­się­bior­czą, jed­nak skon­flik­to­wa­ną z pol­ską szlach­tą. Opo­wia­da­no o niej róż­ne hi­sto­rie ma­ją­ce na celu zdys­kre­dy­to­wa­nie kró­lo­wej w oczach pod­da­nych... Czy tak było i w tym przy­pad­ku? Czy jed­nak znaj­dzie­my w tej le­gen­dzie ziarn­ko praw­dy?

Daw­no, daw­no temu, jesz­cze w wie­kach śred­nich, za­mek w Chę­ci­nach go­ścił wy­jąt­ko­wą oso­bę. Od­wie­dzi­ła go sama kró­lo­wa Bona. Jed­nak po­dob­no w dro­dze do chę­ciń­skiej wa­row­ni wład­czy­ni mia­ła pew­ne pro­ble­my. Kie­dy jej or­szak do­jeż­dżał już do Chę­cin, spło­szy­ły się ko­nie za­przę­gnię­te do kró­lew­skiej ka­ro­cy. Zwie­rzę­ta w po­pło­chu po­mknę­ły przed sie­bie. Dwo­rza­nie kró­lo­wej nie wie­dzie­li, co ro­bić. Sta­li jak za­mu­ro­wa­ni, prze­ko­na­ni, że za chwi­lę wy­da­rzy się tra­ge­dia. Tyl­ko je­den z nich wy­ka­zał się od­wa­gą. Do­siadł ko­nia, do­go­nił po­wóz kró­lo­wej i uspo­ko­ił jej ko­nie. Jako że wcze­śniej nikt nie wi­dział na­dziei na ra­tu­nek, okrzyk­nię­to go cu­do­twór­cą.

Od­wa­gę swe­go słu­gi do­ce­ni­ła i Bona. W do­wód wdzięcz­no­ści po­sta­no­wi­ła wy­na­gro­dzić go, na­da­jąc mu zie­mię. Jed­nak, jako że nie lu­bi­ła dzie­lić się swym ma­jąt­kiem, uzna­ła, że dwo­rza­nin do­sta­nie tyle zie­mi, ile jej za­orze w cią­gu jed­ne­go dnia, jed­ną ski­bą płu­ga. W ten spo­sób cena za ura­to­wa­nie jej ży­cia mia­ła nie być zbyt wy­so­ka.

Jed­nak, jak to mó­wią, tra­fi­ła kosa na ka­mień. Wy­baw­ca kró­lo­wej oka­zał się być czło­wie­kiem nie tyl­ko dziel­nym, ale i mą­drym. Za­orał zie­mię w kształt koła. Upo­mniał się zaś o to, co było w jego środ­ku. A że koło było cał­kiem duże, to i zie­mia w środ­ku sta­no­wi­ła nie lada ma­ją­tek. A ma­ją­tek ten – za spra­wą hi­sto­rii z ora­niem jed­ną ski­bą – na­zwa­no Ski­by.

Le­gen­dy zam­ku Ksią­żąt Ma­zo­wiec­kich w Cie­cha­no­wie

O dziewczynie zaklętej w żabę

Ponoć na dzie­dziń­cu cie­cha­now­skie­go zam­ku moż­na cza­sem spo­tkać ska­czą­cą żabę. Nie jest to zwy­kła żaba, tyl­ko Ża­bu­sia, cór­ka wrot­ne­go tu­tej­sze­go zam­ku. Dziew­czy­na po­dob­no cze­ka na swo­je­go „księ­cia”, któ­ry ją po­ca­łu­je i ura­tu­je od złe­go uro­ku...

Ża­bu­sia za mło­du była pięk­ną dziew­czy­ną. Wie­lu oko­licz­nych mło­dzień­ców sta­ra­ło się o jej rękę, jed­nak wszyst­kim od­ma­wia­ła. Za nic mia­ła uczu­cia ich oraz wszyst­kich in­nych lu­dzi. Nie­mi­ła była to pan­na i wy­nio­sła. Aż w koń­cu zna­lazł się ten, któ­re­go po­ko­cha­ła. I on od­wza­jem­nił jej uczu­cie. Że­nić się chciał z Ża­bu­sią, jed­nak ona po­sta­wi­ła je­den wa­ru­nek. Odda chłop­cu swą rękę, je­śli on przy­rzek­nie jej, że ni­g­dy nie będą mieć dzie­ci. Dziew­czy­na nie chcia­ła, by uko­cha­ny po­ko­chał ko­goś bar­dziej niż ją, i brak po­tom­stwa miał wła­śnie temu za­po­biec. Chło­pak, cho­ciaż za­ko­cha­ny, nie przy­stał na jej wa­run­ki. Ża­bu­sia czu­ła się upo­ko­rzo­na. Od tam­tej pory sta­ła się jesz­cze gor­sza dla lu­dzi. Pew­ne­go dnia wy­bra­ła się do lasu. Pod­czas spa­ce­ru spo­tka­ła sta­rusz­kę nio­są­cą drew­no. Ani jej nie po­zdro­wi­ła, ani jej nie po­mo­gła, a jesz­cze wy­klę­ła, że dro­gę za­wa­dza. Źle jed­nak tra­fi­ła... Sta­rusz­ka oka­za­ła się le­śną wróż­ką. Obu­rzo­na za­cho­wa­niem dziew­czy­ny prze­mie­ni­ła ją w żabę... I tak do dziś ska­cze so­bie Ża­bu­sia po cie­cha­now­skim zam­ku.

O Białej Damie z Ciechanowa

Był so­bie na cie­cha­now­skim zam­ku kasz­te­lan, któ­ry miał pięk­ną i mło­dą żonę. Mi­ło­wał ją bar­dzo, a jesz­cze bar­dziej był o nią za­zdro­sny. Po­dob­no ob­sy­py­wał kasz­te­la­no­wą klej­no­ta­mi, a ona cią­gle je gu­bi­ła. Bał się sta­ry mąż, że żona pre­zen­ty od nie­go mło­de­mu ko­chan­ko­wi od­da­je. Ku­pił jej więc pięk­ny pier­ścień i ka­zał strzec jak oka w gło­wie. No­si­ła nie­wia­sta pier­ścio­nek dłu­go, po­dej­rze­nia męża wy­da­wa­ły się być bez­pod­staw­ne. Aż pew­ne­go dnia i ten­że klej­not znik­nął. Obu­rzył się kasz­te­lan wiel­ce. O nie­wier­ność żonę oskar­żył. Nie chciał słu­chać żad­nych tłu­ma­czeń. Po­sta­no­wił pod­dać ją pró­bie ce­gły – przez noc ko­bie­ta mia­ła ją prze­wier­cić pal­cem na wy­lot. Je­śli pró­bę prze­szła­by po­zy­tyw­nie, mia­ła być uzna­na za nie­win­ną, je­śli jed­nak nie – cze­ka­ła­by ją śmierć. Jak nie­trud­no się do­my­ślić, kasz­te­la­no­wa nie prze­szła pró­by. Zo­sta­ła stra­co­na pod zam­ko­wą bra­mą. Od tam­tej pory jej duch błą­ka się po zam­ko­wych mu­rach.

A klej­no­ty? Zna­la­zły się, a jak­że... Pod­czas re­mon­tu zna­le­zio­no je w sro­czym gnieź­dzie. Kasz­te­la­no­wa zgi­nę­ła nie­win­nie.

O czerwonych ognikach

Po­noć przy zam­ku w Cie­cha­no­wie po­ja­wia­ją się cza­sem czer­wo­ne ogni­ki – ta­kie małe pło­mycz­ki. Za­pa­la­ją się na­gle i rów­nie szyb­ko ga­sną. Po­dob­no to du­chy szwedz­kich wo­ja­ków zwa­nych Czer­wo­ny­mi Dia­bła­mi, któ­rzy w cza­sie po­to­pu ogra­bi­li za­mek. Po­noć kie­dy wy­nie­śli już wszyst­kie skar­by, po­pi­li tak sro­mot­nie, że aż z nie­uwa­gi wiel­ki po­żar na zam­ku wznie­ci­li. Na taki ob­rót sy­tu­acji cze­ka­li już oko­licz­ni chło­pi. Na­tych­miast za­ba­ry­ka­do­wa­li wszyst­kie wyj­ścia z wa­row­ni. Pi­ja­ni żoł­nie­rze przy­pła­ci­li swe uczyn­ki ży­ciem. Te­raz po­noć Czer­wo­ne Dia­bły po­ku­tu­ją, a ich du­sze za­klę­te są pod po­sta­cią mi­go­czą­cych ogni­ków.

O duchu Czarnego Psa

Po­dob­no kie­dy pod­czas peł­ni księ­ży­ca ja­kiś śmia­łek za­pę­dzi się w oko­li­ce zam­ko­wych mu­rów, może spo­tkać jesz­cze jed­ne­go du­cha, któ­ry na­wie­dza za­mek w Cie­cha­no­wie. Tym ra­zem to duch Czar­ne­go Psa. Stwór ten po­noć uja­da tak nie­sa­mo­wi­cie, że wło­sy same dęba sta­ją. Le­gen­da gło­si, że jest to duch ry­ce­rza Su­li­mi­ra, któ­ry pod taką po­sta­cią po­ku­tu­je za nie­cne uczyn­ki, ja­kich do­pu­ścił się za ży­cia. Zły to był czło­wiek i okrut­ny, dla­te­go po śmier­ci du­sza jego w ten spo­sób po­ku­to­wać musi. Je­dy­nym ra­tun­kiem dla nie­go jest czło­wiek, któ­ry się nad nim uli­tu­je. Je­śli znaj­dzie się ktoś o czy­stym ser­cu, kto po­dej­dzie do Czar­ne­go Psa i po­głasz­cze go, po­dob­no zdej­mie zły czar z Su­li­mi­ra. Ale czy śmia­łek taki kie­dyś się po­ja­wi?Le­gen­dy zam­ku Ksią­żąt Ma­zo­wiec­kich w Czer­sku

O lochach, smoku i skarbach Konrada Mazowieckiego

Kiedy mó­wi­my o smo­ku i o pol­skim zam­ku, przed ocza­mi sta­je nam zwy­kle Smok Wa­wel­ski. Tak, tak – ten bez wąt­pie­nia jest naj­bar­dziej zna­nym pol­skim smo­kiem. Ale i na Ma­zow­szu, wła­śnie w czer­skim zam­ku, po­dob­no rów­nież je­den żył.

Le­gen­dy mó­wią, że wa­row­nia, jaką ka­zał wznieść ksią­żę Ja­nusz I Star­szy, oprócz moc­nych mu­rów mia­ła jesz­cze so­lid­ne i ogrom­ne lo­chy. Pod­zie­mia te mia­ły być wy­ko­rzy­sty­wa­ne w ra­zie ko­niecz­no­ści uciecz­ki z zam­ku lub ukry­cia skar­bów. Czy ist­nia­ły na­praw­dę? Ni­g­dy ich nie od­kry­to, ale krą­żą o nich róż­ne opo­wie­ści.

Jed­na mówi o śmiał­kach, któ­rzy – wie­dzie­ni chę­cią wzbo­ga­ce­nia się – pró­bo­wa­li od­na­leźć lo­chy oraz choć tro­chę z bo­gactw, ja­kie ukrył tam po­dob­no Kon­rad Ma­zo­wiec­ki. Śmiał­ko­wie owi zni­ka­li bez wie­ści i ni­g­dy już ich nie wi­dzia­no. Miej­sco­wi lu­dzie uwa­ża­ją, że po­wo­dem tych za­gi­nięć jest duch, któ­re­go – we­dług le­gen­dy – na stra­ży ukry­te­go bo­gac­twa miał po­sta­wić ksią­żę Kon­rad.

Jest jed­nak jesz­cze jed­na wer­sja tego po­da­nia. We­dług niej, skar­bów z Czer­ska ma pil­no­wać smok. Tak, tak – naj­praw­dziw­szy smok – Wy­wer­na.

Ale skąd ten po­twór wziął się w Czer­sku? Dwu­no­gi smok zwa­ny Wy­wer­ną zna­ny był już co naj­mniej od 1329 roku. Wła­śnie wte­dy, za spra­wą Troj­de­na I, po­ja­wił się on na pie­czę­ciach i sztan­da­rach Księ­stwa Ma­zo­wiec­kie­go. Wid­niał na nich aż do upad­ku Księ­stwa w roku 1526. Co cie­ka­we, Ma­zow­sze, poza prze­po­jo­ną mi­ta­mi ar­tu­riań­ski­mi An­glią, było wy­jąt­ko­wym pod tym wzglę­dem miej­scem w Eu­ro­pie. Tu smok stał się sym­bo­lem wła­dzy, a nie – jak w ca­łym ów­cze­snym chrze­ści­jań­skim świe­cie – sym­bo­lem zła. Wy­wer­na praw­do­po­dob­nie przy­by­ła na Ma­zow­sze wła­śnie z Wysp Bry­tyj­skich. Zgod­nie z obec­ną wie­dzą taki herb przy­wiózł ze sobą Ma­gnus – syn po­le­głe­go pod­czas bi­twy pod Ha­stings w 1066 roku kró­la An­glii Ha­rol­da. Przy­pusz­czal­nie to wła­śnie jego grób zo­stał od­kry­ty w Czer­sku koło ruin ko­ścio­ła świę­tych Pio­tra i Paw­ła. I wła­śnie dla­te­go nie­któ­rzy uwa­ża­ją, że Wy­wer­na po dziś dzień pil­nu­je czer­skich skar­bów.

Legenda o perłach Królowej Bony

Bona otrzy­ma­ła Czersk w roku 1548 ty­tu­łem od­pra­wy wdo­wiej po śmier­ci Zyg­mun­ta I. Wraz ze swy­mi cór­ka­mi spę­dza­ła tu­taj wie­le cza­su, aż do swe­go wy­jaz­du z Pol­ski w 1556 roku.

Kró­lo­wa dba­ła o czer­ski za­mek. Dzię­ki niej bar­dzo się on roz­wi­nął. Na dzie­dziń­cu wa­row­ni wy­bu­do­wa­ła re­ne­san­so­wy dwo­rek, a w na zam­ko­wym wzgó­rzu za­ło­ży­ła upra­wę win­nej la­to­ro­śli i włosz­czy­zny.

Kie­dy wy­jeż­dża­ła po­śpiesz­nie z Pol­ski, chcia­ła za­brać ze sobą wszyst­kie swe klej­no­ty, ja­kie roz­pro­szo­ne były po jej po­sia­dło­ściach. W tym celu przy­by­ła rów­nież do czer­skie­go zam­ku. Jako że kró­lo­wa skon­flik­to­wa­na była ze swym sy­nem – Zyg­mun­tem II Au­gu­stem i pol­ską szlach­tą, chcia­ła jak naj­szyb­ciej ze­brać wszyst­kie swo­je do­bra. Pra­gnąc przy­spie­szyć pra­cę, sama chwy­ta­ła mniej­sze szka­tuł­ki i zno­si­ła do swe­go po­wo­zu. Nie za­uwa­ży­ła jed­nak, że spod wie­ka jed­nej z nich wy­su­nął się dłu­gi sznur pe­reł. Za­ha­czy­ła nim o wy­stę­pek w mu­rze i per­ły roz­sy­pa­ły się po po­sadz­ce. Kró­lo­wa tak się spie­szy­ła, że nie ze­bra­ła ich, tyl­ko po­szła da­lej.

W sa­mej tej hi­sto­rii nie by­ło­by nic dziw­ne­go. W koń­cu czym­że był dla Bony je­den sznur klej­no­tów. Jed­nak le­gen­da mówi, że wkrót­ce po śmier­ci kró­lo­wej w Bari, w cza­sie peł­ni księ­ży­ca, na mu­rach zam­ku po­ja­wia się bia­ła po­stać zbie­ra­ją­ca roz­sy­pa­ne nie­gdyś per­ły. Nie ma jed­nak szczę­ścia ta Bia­ła Dama, po­nie­waż, gdy tyl­ko za­koń­czy swą pra­cę, za­czy­na ją od nowa. Per­ły zno­wu się roz­sy­pu­ją. Czyn­ność ta, zu­peł­nie jak to­cze­nie ol­brzy­mie­go ka­mie­nia przez mi­to­lo­gicz­ne­go Sy­zy­fa, ni­g­dy nie ma koń­ca i pew­nie przez ko­lej­ne wie­ki bę­dzie moż­na ją tam uj­rzeć.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: