- W empik go
Zanim wyjdziemy na ulice - rozmowy o ekonomii. Lektura dla stolarza i lekarza, rolnika i ucznia - ebook
Zanim wyjdziemy na ulice - rozmowy o ekonomii. Lektura dla stolarza i lekarza, rolnika i ucznia - ebook
Od Autorek:
Jeśli nie możesz odnaleźć się w „wyścigu szczurów”,
Jeśli martwisz się o następną ratę kredytową,
Jeśli usiłujesz oszczędzać na „czarną godzinę”,
Jeśli wydaje Ci się, że jesteś nieudacznikiem, który nie potrafi być bezwzględny, nieczuły i cyniczny,
Ta książeczka jest dla Ciebie!
Od Wydawcy:
W książce przedstawiono mechanizmy ekonomiczne, a przede wszystkim finansowe, obowiązujące w obecnym światowym systemie gospodarczym. W szczególności zaś omówiono:
– funkcjonowanie pieniądza dłużnego,
– funkcjonowanie pieniądza dłużnego odsetkowego,
– mechanizm kreacji pieniądza przez banki,
– działalność NBP jako emitenta pieniądza,
– przyczyny zniewolenia ekonomicznego ludzi i społeczeństw,
– powstawanie długu publicznego,
oraz przedstawiono sposoby przeciwdziałania tym mechanizmom. Wszystkie te zagadnienia omówiono na przykładach z życia codziennego.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7942-023-0 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Córka: Mamo, świat jest piękny. Mamy dostęp do takich luksusów, o których nie śniło się królom. Ich bawił jeden błazen i jeden bard. Bywało im zimno i wstawiali sobie na starość drewniane zęby. My mamy wszystko. Dlaczego jest nam tak trudno żyć?
Matka: Masz rację. Żyjemy w erze obfitości. Możemy produkować tyle żywności i innych dóbr pomnażalnych, że wszystkie podstawowe potrzeby całej ziemskiej populacji mogą być zaspokojone.
C: Właśnie. A tymczasem przed straganem z gnijącymi bananami człowiek umiera z głodu.
M: Dlaczego akurat z gnijącymi?
C: Bo te banany nie znajdą już nabywcy, a mimo to są niedostępne dla umierającego.
M: Rozumiem. Zaraz ci odpowiem. Dystrybucja (rozdzielanie) dóbr pomnażalnych jest wadliwa. Ten człowiek umiera, bo nie ma pieniędzy. Jeśli zaspokojenie potrzeb zależy od posiadania pieniędzy, a wszelkich dóbr mamy w nadmiarze – to dystrybucja pieniądza musi być wadliwa.
Sytuacja jest absurdalna. Ta historia może mieć ciąg dalszy. Dwie małpy, zajadając banany zrywane z bananowca, zastanawiały się, czy człowiek jest od nich mądrzejszy. Aby to sprawdzić, jedna udała się do miasta. Po powrocie stwierdziła: „Człowiek nie jest mądrzejszy od małpy, bo widziałam pewnego głupiego człowieka, który umierał z głodu, siedząc przy straganie pełnym bananów”.
C: Czy można to zmienić?
M: Oczywiście. Prawa ekonomii, czyli reguły rządzące gospodarką, nie są prawami naturalnymi. Opierają się na umowach społecznych zawartych między ludźmi. Wyrazem tych umów jest prawo.
C: Jak zmienić to prawo?
M: Trzeba zacząć od analizy systemu gospodarczego i przyjrzenia się jego zasadom. Zacznijmy od tego, co gnębi nas najbardziej. Są to: BEZROBOCIE i KREDYTY. Zgodzisz się ze mną?
C: Tak.
M: Zacznę od kredytów. Musimy rozróżnić dwa pojęcia, często ze sobą mylone. Pożyczka i kredyt. Pożyczki może udzielić każdy, kto posiada pieniądze. Może to robić prywatnie. Może to robić także w formie działalności gospodarczej. Taka działalność nazywa się działalnością finansową i żeby ją wykonywać, wystarczy zarejestrować się w Urzędzie Gminy i uzyskać wpis do rejestru przedsiębiorców. Kredytów mogą udzielać tylko banki na podstawie specjalnych zezwoleń rządowych. Działalność banków reguluje ustawa Prawo bankowe. Kredyt to pożyczanie nieistniejących pieniędzy.
Zatem:
Pożyczka – dostarczanie realnych pieniędzy.
Kredyt – dostarczanie „pustych” pieniędzy.
C: Czy to ty wprowadziłaś termin „pustego” pieniądza, czy ten fakt potwierdza nauka?
M: Literatura określa ten pieniądz jako brany z powietrza lub pieniądz „z niczego”. W żadnym wypadku nie jest to mój wymysł.
C: Jak można „pożyczyć” coś, co nie istnieje? I w dodatku jak ktoś może tymi „pustymi” pieniędzmi zapłacić za kupno mieszkania?
M: Na końcu tej książeczki znajdziesz Historię o złotniku, czyli dzieje powstania światowego oszustwa zwanego kredytem. Ja spróbuję wytłumaczyć ci dwie rzeczy:
– po pierwsze, że można coś kupić, płacąc długiem, czyli pieniądzem, który jeszcze nie istnieje;
– po drugie, że można dostarczyć, przekazać komuś do użytku coś, co nie istnieje.
Zacznę od weksla indosowanego (którego nie należy mylić z wekslem gwarancyjnym), czyli – mówiąc w uproszczeniu – zapłaty długiem.
Prawo wekslowe i czekowe pozwala na zapłatę za dobra (towar lub usługę) wekslem, czyli papierem, na którym napisano: „Ja, X, zobowiązuję się do zapłacenia dnia (np. za dwa lata) kwoty 50 000 zł panu Y lub na zlecenie pana Y. Podpis X.” W zamian za weksel na kwotę 50 000 zł ja, X, otrzymuję od pana Y towar o wartości 45 000 zł. Czy mam towar? Tak. Czy wydałam pieniądze? Nie. Czym zapłaciłam? Długiem.
Taki dług (weksel) może być przedmiotem obrotu, tzn. pan Y może go sprzedać. Po roku pan Y potrzebuje gwałtownie pieniędzy. Sprzedaje weksel panu Z za np. 46 000 zł. Pan Y zarobił 1000 zł (sprzedał na weksel towar o wartości 45 000 zł, a dostał za weksel 46 000 zł). Pan Z cieszy się, że za rok za swoje 46 000 zł dostanie 50 000 zł. Wreszcie ja, X, wykupuję weksel.
Podsumowując: czym zapłaciłam za towar? Długiem, czyli przyszłym dochodem. Zatem dług jest środkiem płatniczym. Wystawiając weksel, mogę w zamian otrzymać także pieniądze (jest to pożyczanie na weksel).
C: A co się stanie, gdy nadejdzie termin wykupu weksla, a ty, X, nie będziesz miała pieniędzy?
M: Jeśli pożyczkodawca się zgodzi, zapłacę nowym wekslem, tym razem na kwotę np. 55.000 zł. Taki sposób regulacji długu jest odpowiednikiem rolowania obligacji, o czym będziemy mówić później.
C: Zatem rolowanie to jest spłata długu długiem?
M: Tak. A teraz opowiem ci, jak można dostarczyć, przekazać komuś do użytku coś, co nie istnieje. Posłuży temu historyjka o domkach na Lanzarote.
Wybudowałam pięć domków na Lanzarote, aby je wynajmować. To dobry interes. Na Lanzarote cały rok jest ciepło i nie pada deszcz. Obok kilka innych osób wybudowało takie same domki. Nie mieszkają na Lanzarote. Prosili, abym administrowała także ich domkami. Zgodziłam się. Podpisałam dziesięć CAŁOROCZNYCH umów najmu na wszystkie domki – moje i administrowane. Moi klienci nie wiedzą, kiedy będą z nich korzystać. Jednak w umowie zapisałam, że o ich przyjeździe muszę być uprzedzana. Mam dziesięć domków i dziesięć umów. Ale wiem także, że moi najemcy mają tylko miesiąc urlopu w roku. Nie jestem głupia. Podpisuję dalsze roczne umowy najmu na domki od numeru 11 do 100. Na domki, których nie ma. Wiem, że nigdy nie przyjeżdża na raz więcej niż dziesięć osób (mają tylko miesiąc urlopu). Czuję się bezpieczna.
Jeśli jednak zdarzy się, że przyjedzie więcej niż 10 osób, to pożyczam domek od sąsiada – on robi to samo. Wzajemnie ratujemy się w potrzebie.
C: A jeśli przyjadą wszyscy na raz i sprawa się wyda?
M: Za oszustwo pójdę za kraty. Oczywiście najemcy będą mnie skarżyć na drodze cywilnej o odszkodowania, bo jeśli wynajęli domki na rok, to pieniądze z podnajmu należały się im.
Bankom to nie grozi. Są ode mnie sprytniejsze. Ja działam niezgodnie z prawem. Banki działają zgodnie z prawem. Zgodnie z prawem bankowym. Nie grożą im ani procesy karne, ani cywilne.
Prawo bankowe przewiduje, że bank może udzielić kredytów na kwotę dziesięć razy większą niż suma realnych środków pieniężnych (własnych i zdeponowanych), które posiada. Jeśli kapitał (własne środki) banku wynosi pięć milionów j.p. (jednostek pieniężnych) i zdeponowano w nim pięć milionów j.p., to bank może pożyczyć dziesięć milionów j.p. i udzielić kredytów na sto milionów j.p.
Porównując z moimi domkami:
– moje domki to kapitał banku (pięć milionów j.p.),
– domki administrowane to lokaty (oszczędności klientów),
– wynajem dziesięciu domków to pożyczki,
– wynajem dziewięćdziesięciu fikcyjnych domków to kredyt,
– pomoc sąsiedzka to pożyczki międzybankowe.
C: Czy nikt tych banków nie kontroluje?
M: Kontroluje. Powołana jest instytucja, która w Polsce nazywa się Krajowym Nadzorem Bankowym. Instytucja ta analizuje bilanse banku i czuwa nad tym, aby proporcja pożyczek do kredytów była zachowana.
C: Skąd się wziął wskaźnik 1:10 i jak on się nazywa w języku bankowym?
M: Oglądając telewizję, na pewno słyszałaś słowo „lewarowanie” lub bardziej naukowe określenie „dźwignia finansowa”. Otóż jeśli bank posiada własny kapitał pokryty środkami pieniężnymi w wysokości 5 mln euro (według polskiego prawa bankowego jest to minimalna kwota wymagana do założenia banku w Polsce) oraz przyjął depozyty w formie lokat na okres dłuższy niż 5 lat w wysokości 2 mln euro, to może pożyczyć 7 mln euro i udzielić kredytów na 70 mln euro. Banki amerykańskie podniosły wskaźnik z 1:10 do 1:33, a w porywach nawet do 1:40. To podwyższanie wskaźnika nazywa się lewarowaniem. Wskaźnik 1:10 – w Polsce wynosi 1:12 – wynika z praktyki. Udzielenie kredytów wyższych niż wynikające z tego wskaźnika skutkowało w epoce niedostatku nadmiarem pieniądza na rynku, co groziło inflacją.
Drugi przekręt stosowany przez banki to zaliczanie do lokat długoterminowych bieżących oszczędności klientów. Zaliczanie bieżących środków do podstawy lewarowania dodatkowo podwyższa zdolność banków do kreowania „pustego” pieniądza.
C: Co na to Komisja Nadzoru Finansowego?
M: Nie wiem, być może w Polsce wszystko przebiega zgodnie z obowiązującym prawem bankowym. Na świecie jednak standardy działalności bankowej na pewno nie zostały zachowane.
C: Co to znaczy, że bank stracił płynność?
M: To znaczy, że idziesz do banku po gotówkę, a bank odmawia ci wypłaty.
C: Czy naprawdę to się zdarzyło?
M: Miało to miejsce w czasie Wielkiego Kryzysu w latach trzydziestych XX wieku. Natomiast teraz banki centralne po prostu dodrukowują (emitują) nowe pieniądze: dolary amerykańskie i euro, ratując banki przed taką sytuacją. Robią to ze strachu przed społecznym niezadowoleniem.
C: Więc uważasz, że największe zło tkwi w kredycie?
M: Nie, nie w kredycie. W odsetku. Kredyt jest konieczny, gdyż uzupełnia na rynku ilość pieniądza tezauryzowanego (oszczędzanego). Na rynku musi krążyć odpowiednia ilość pieniądza. Jeśli ludność oszczędza, to pieniądza na rynku jest za mało. Te braki uzupełnia kredyt.
C: Rozumiem. Chciałabyś, żeby kredyt był bezodsetkowy i żeby nie mogły na nim zarabiać osoby prywatne (udziałowcy banków).
M: Tak byłoby najlepiej, ale można utrzymać pewne opłaty za korzystanie z kredytu, nawet w formie odsetek, pod warunkiem, że te odsetki będą trafiały bezpośrednio do narodowej kasy, tzn. będą zasilały budżet państwa.
C: To byłby rodzaj podatku od kredytu. Dlaczego NBP nie może pożyczać pieniędzy? Może niczego nie trzeba zmieniać, tylko zmienić podmiot kredytujący? Wyłączyć z możliwości udzielania kredytów banki komercyjne.
M: Może, na razie jednak ustawa o NBP i ustawa Prawo bankowe regulują to w ten sposób, że NBP pożycza pieniądze bankom komercyjnym, a te z kolei udzielają z tych środków pożyczek i kredytów rządowi, samorządom, firmom i osobom fizycznym.
C: Więc NBP, pożyczając bankom komercyjnym, zarabia na odsetkach.
M: Tak, zarabia, ale nie przekazuje tych odsetek do budżetu. Tworzy z nich rozmaite rezerwy.
C: To znaczy, że rząd męczy się z domknięciem budżetu, a NBP trzyma wolne środki?
M: Tak. NBP trzyma te zarobione odsetki, bo działa pod presją zmieniającego się kursu złotego. Co zarobi na odsetkach, to straci na wymianie walut. A obowiązek wymiany jest wpisany w umowy międzynarodowe.
C: Jednak teorie ekonomiczne mówią, że odsetka jest konieczna. Czytałam, że stanowi ona wynagrodzenie za „powstrzymywanie się od konsumpcji”.
M: Ja, oszczędzając, na pewno powstrzymuję się od konsumpcji, ale Bill Gates chyba nie.
C: Fiskus też raczej nie i banki także. Zarządy banków komercyjnych zarabiają bardzo dużo, ponieważ, jak tłumaczą, spoczywa na nich wielka odpowiedzialność. Wszak obracają milionami.
M: Ta odpowiedzialność jest iluzoryczna. Jeśli bank zbankrutuje, to zarząd na tym nie ucierpi. Ucierpią jedynie depozytariusze.
C: Wróćmy do pustych pieniędzy. Mam rozumieć, że gdy bank płaci mój kredyt mieszkaniowy deweloperowi, to nie przekazuje prawdziwych pieniędzy?
M: Tak. Bank tylko informuje dewelopera, że ma na koncie określoną kwotę.
C: A jak deweloper zechce wziąć te pieniądze?
M: To dostanie je z depozytów. Ale deweloper nie chce pieniędzy, tylko chce zapłacić np. wykonawcy. Więc ten „pusty” pieniądz w formie zapisu na koncie bankowym zostaje przeniesiony, w formie elektronicznej, z konta dewelopera na konto wykonawcy.
C: A jeśli deweloper lub wykonawca przyjdzie po gotówkę?
M: Nigdy nie przyjdą po całą gotówkę, a pieniądze, które są wpłacane w formie rat i odsetek, działają w ten sposób, że rata kapitałowa likwiduje fikcyjne zapisy na kontach, a odsetki są pieniędzmi realnymi. Kwota udzielonego kredytu była fikcyjna, więc i spłata jest fikcyjna. Natomiast odsetki podwyższają kapitał własny banku. Z tych odsetek rośnie kapitał banku. Na Lanzarote wybuduję z tego nowe domki lub kupię jacht.
C: A jeśli wszyscy przyjdą po pieniądze do banku?
M: I na to bank ma sposób. Ubezpiecza się od takiej ewentualności. Jeśli wszyscy przyjdą, to bank zbankrutuje, a ubezpieczyciel wypłaci pieniądze właścicielom kont bankowych.
C: Co to znaczy zbankrutuje?
M: To znaczy, że stanie się niewypłacalny. Własny majątek nie wystarczy mu na spłatę długów. W tym wypadku na wypłaty gotówki z kont.
C: Ale przecież bank nigdy nie ma tyle pieniędzy, ile widnieje na kontach klientów. Sama mówiłaś, że ma pieniądze puste.
M: Zgadza się. Ale nikt nie żąda tych pieniędzy. Wszystkie banki są rzeczywistymi bankrutami, ale prawnie stają się nimi dopiero wtedy, kiedy stracą płynność.
C: Czy tak jest na całym świecie?
M: Tak, bo tak działa światowy system finansowy.
C: To znaczy, że banki biorą odsetki, mimo że realnie niczego nie pożyczają?
M: Tak.
C: To oszustwo.
M: Owszem, ale usankcjonowane prawem, a więc legalne.
C: Bank przez dziesięć lat funkcjonował bardzo dobrze. Zabierał nasze odsetki. Właściciele banku i jego zarząd mieli się bardzo dobrze. I naraz krach. Leman Brothers upada. Ubezpieczyciel wypłacił depozyty (oszczędności). Czy właściciele lub zarząd odpowiadają przed sądem?
M: Nie.
C: Czy zwracają nam nasze ukradzione odsetki od kredytów?
M: Nie. Wsiadają na swoje jachty ze złotymi klamkami, kupione za nasze odsetki. Odpoczywają trzy miesiące i zakładają nowy bank.
C: To niemożliwe.
M: Ale prawdziwe.
C: Jak doszło do obecnego kryzysu finansowego?
M: Kryzys finansowy jest wpisany w obecny system i nie da się go uniknąć. Naukowcy i eksperci mówią, że w gospodarce kapitalistycznej musi dochodzić do okresowych kryzysów, po których historia zaczyna się od początku.
C: Więc to wina systemu.
M: Tak. Wina systemu finansowego opartego na dwóch instytucjach: ODSETKA i spekulacja.
C: Odsetki były zawsze.
M: Nie. Odsetki zaczęły istnieć wtedy, gdy pieniądz uznano za towar. Taki towar jak buty czy chleb. A pieniądz nie jest towarem, tylko symbolem (znakiem) dowolnego towaru o wartości wskazanej na banknocie.
C: Na zdrowy rozum pieniądz nie jest towarem. Przecież się go nie je, a on sam się nie zużywa (nie starzeje się). Teraz często nie jest nawet papierem, tylko zapisem bitowym w komputerze. Mamy przecież epokę pieniądza plastikowego.
M: No właśnie. Pieniądz się nie starzeje i realnie nie istnieje jako rzecz. Ale jest przedmiotem handlu. Ceną pieniądza jest odsetka. Mówi się o pieniądzu drogim i tanim, o kredycie drogim i tanim. Teoretycznie waluty narodowe wymienia się, lecz w rzeczywistości kupuje się je i sprzedaje. Na tym handlu można zarobić krocie. 10% PKB Wielkiej Brytanii to sprzedaż usług finansowych, czyli pośredniczenie w handlu środkami płatniczymi.
C: Czy odsetka destabilizuje gospodarki narodowe?
M: Tak, choć nie tylko. Instytucja odsetka przyczyniła się do tego, że prawdziwe stały się słowa Ewangelii: „Kto ma, będzie mu jeszcze dodane, kto nie ma, będzie mu jeszcze odjęte”. Kto „ma”, zakłada bank, a kto „nie ma”, bierze kredyt. I cały czas pieniądze z odsetek zubażają biednego i bogacą bogatego. Strumień płynie tylko w jedną stronę. Odsetki od depozytów (lokat) marginalnie hamują ten przepływ.
Bierzemy kredyt, czyli oddajemy się w niewolę bankowi. Nieraz na wiele lat. Będziemy pracować i zarabiać nie na potrzeby własnej rodziny, tylko na odsetki. Bank ocenił naszą zdolność kredytową. Analityk kredytowy uznał, że mogę 60% moich dochodów, przez trzydzieści lat, oddawać bankowi.
C: Po co to mówisz? Wszyscy to wiedzą. NOMI.
M: Co znaczy NOMI?
C: Nie Obrażaj Mojej Inteligencji.
M: No dobrze. Pytałaś na wstępie, dlaczego jest tak źle, jeśli jest tak dobrze. To właśnie jedna z przyczyn. Kredyt rodzi niewolnictwo ekonomiczne. Czy niewolnik może być szczęśliwy? Czy możesz trzasnąć drzwiami i rzucić pracę, jeśli grozi ci komornik?
C: W dodatku kiedy mamy trudności kredytowe, wpadamy w spiralę kredytów, spłacając jeden kredyt następnym i następnym.
M: Tak. I nasze poczucie bezsilności rośnie. Czasami jednak zadłużenie wzrasta nie z powodu spirali kredytowej, lecz z powodu pułapki kredytowej.
C: To znaczy?
M: Wzięłam kredyt na dziesięć lat. Uzgodniłam harmonogram spłat, np. 2000 zł miesięcznie. Nagle spada wartość złotówki, a mój kredyt jest we frankach szwajcarskich. Albo nagle rośnie WIBOR (oprocentowanie pożyczek międzybankowych), a moje oprocentowanie kredytu zwiększa się, zgodnie z umową, razem ze wzrostem WIBOR-u. Moja miesięczna wpłata nie pokrywa nawet odsetek. Niespłacone odsetki zwiększają dług. Pomimo dokonywania systematycznych i zgodnych z harmonogramem wpłat do banku – mój dług rośnie.