- W empik go
Zaopiekuj się mną. Hyzio, piesek ze schroniska - ebook
Zaopiekuj się mną. Hyzio, piesek ze schroniska - ebook
W ramach szkolnego projektu Klara odwiedza lokalne schronisko dla zwierząt i spotyka pieska przypominającego charta. Dziewczynka zaczyna marzyć o przygarnięciu szczeniaczka, któremu nadaje imię Hyzio.
Książki z serii „Zaopiekuj się mną” uczą dzieci wrażliwości, empatii i odpowiedzialności. To wzruszające teksty o przyjaźni między dziećmi a zwierzętami. Idealne książki dla wszystkich dzieci, które marzą o kocie lub psie.
W książkach użyto dużej czcionki ułatwiającej samodzielne czytanie.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8154-747-5 |
Rozmiar pliku: | 3,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– jesteście cudowni.
.
Klara zakręciła sobie koniec kucyka wokół palca i pociągnęła za niego. Zawsze tak robiła, gdy coś ją dręczyło. Tego dnia wszystkie dzieci z klasy były podekscytowane i wymieniały się pomysłami na zbliżającą się akcję charytatywną organizowaną w szkole. Tylko Klara nie. Nic nie przychodziło jej do głowy. Natomiast przyjaciółka Sylwia była pełna entuzjazmu, gestykulowała żywo i mówiła tak szybko, że Klara z trudem wyłapywała poszczególne słowa.
– Stadnina, w której mam zajęcia z jazdy konnej! Możemy jej pomóc! Właściciele biorą udział w akcji charytatywnej dla niepełnosprawnych. Mają wielu chętnych. W zeszłym tygodniu też im pomagałam! Było cudownie! Czasami przyjeżdżają tam dzieci na wózkach, dostają specjalne siodła i też mogą się uczyć jazdy konnej. Konie zachowują się tak, jakby naprawdę rozumiały, że muszą zachować szczególną ostrożność.
Klara pokiwała głową. To brzmiało niesamowicie. Nie miała wątpliwości, że pomysł jest doskonały.
Uczniowie z ich klasy mieli za zadanie wybrać organizację charytatywną, którą mogłaby wesprzeć ich szkoła, i uzasadnić swój wybór. Zostały dwa tygodnie, żeby przygotować i potem zaprezentować swoje propozycje przed kolegami z klasy. Na koniec każda klasa musiała wyłonić swojego faworyta, a ostateczny wybór najlepszego pomysłu należał do nauczycieli. To oznaczało, że Klara powinna już pracować nad projektem, ale tymczasem nie wiedziała, od czego zacząć.
Oczywiście słyszała o różnych organizacjach pomagających osobom w trudnych sytuacjach, na przykład o psach przewodnikach niewidomych, o których właśnie opowiadał Janek z ławki obok. Mówił, że jego sąsiedzi opiekują się szczeniakami szkolonymi na przewodników i psiakom nie wolno ganiać kota, którego ma Janek. Klara musi więc pomyśleć o czymś innym...
Dziewczynka uśmiechnęła się i skinęła głową w stronę Sylwii, choć już dawno przestała skupiać uwagę na jej opowieści o kucykach ze szkoły jazdy konnej. Myślała teraz tylko o tym, że będzie musiała wystąpić przed całą klasą ze swoim pomysłem. Wcale nie miała na to ochoty. Nie lubiła być w centrum zainteresowania. Pani Lewczuk zawsze powtarzała, że Klara powinna być bardziej aktywna na lekcjach, ale dziewczynka wzbraniała się przed tym. Mogłaby przecież palnąć jakieś głupstwo, a wtedy wszyscy by ją wyśmiali!
Klara rozejrzała się po sali. Wokół wszyscy żywo dyskutowali, panował hałas. Wydawało jej się, że każdy uczeń miał już jakiś pomysł, poza nią. Nawet Sławek Mróz, który nigdy nie odrabiał pracy domowej, a w ubiegłym tygodniu przez dwa dni symulował skręcenie nadgarstka, przekonując, że nie może pisać, teraz aż podskakiwał na krześle. Klasowy urwis opowiadał kolegom o szczegółach swojego fantastycznego planu. Chodziło o coś związanego z organizacją charytatywną wspieraną przez jego drużynę piłkarską. Zajmowała się ona wysyłaniem piłek i innego sprzętu sportowego dla dzieci w Afryce.
Pani Lewczuk prowadziła poważną rozmowę z Amelią i Tosią na temat hospicjum, w którym przebywała babcia Amelii, a mama Tosi pracowała tam jako opiekunka. Nauczycielka zgodziła się, żeby dziewczynki przygotowały wspólny projekt.
Klarze przyszło do głowy, że mogłaby przyłączyć się do Sylwii, ale uznała, że byłoby to trochę nie fair, ponieważ to Sylwia wpadła na pomysł ze stadniną.
– No i co wymyśliłaś? – spytała Sylwia, gdy wreszcie dobrnęła do końca listy genialnych kucyków.
– Jeszcze nic... – wydukała Klara. – Chyba na coś się w końcu zdecyduję. Może coś związanego ze zwierzętami?
Koleżanka z entuzjazmem pokiwała głową.
– W gazetce o zwierzętach czytałam o schronisku dla osiołków. Mogłabyś je wybrać.
– Mhm. – Klara spuściła wzrok i zaczęła się bawić leżącymi na ławce długopisami.
Podobał jej się pomysł Sylwii, ale wolałaby wymyślić coś własnego.
– Dlaczego przyjechałaś samochodem? – Zdziwiona Klara spojrzała na mamę.
Zwykle wracały ze szkoły spacerem. Dotarcie do domu zajmowało im tylko około piętnastu minut, a dziś nie zanosiło się na deszcz.
Mama Klary przewróciła oczami, ale była uśmiechnięta.
– Nie mogę uwierzyć, że zapomniałaś! Przecież miałyśmy zobaczyć nowego kotka Alicji i Szymona.
– No tak! – rozchmurzyła się dziewczynka.
Kompletnie wyleciało jej to z głowy. Mama zaproponowała wizytę u kuzynów rano, podczas śniadania, ale myśli Klary krążyły tylko wokół projektu charytatywnego.
Alicja i Szymon niedawno dostali cudownego kotka. Mama pokazała jej zdjęcia od ciotki Justyny przedstawiające biało-czarnego kotka zwiniętego w kłębek na rękach Alicji. Maleństwo było wyjątkowo urocze.
Klara przyspieszyła kroku i skierowała się w stronę samochodu. Ciotka Justyna twierdziła, że kotek jest towarzyski, więc dziewczynka miała nadzieję, że uda jej się go pogłaskać.
Drzwi otworzył Szymon. Miał na ramieniu kociaka, który z całych sił próbował się tam utrzymać. Chłopiec był rówieśnikiem Klary, ale chodził do innej szkoły, znajdującej się bliżej domu.
– Cześć, Klaro. Dzień dobry, ciociu! Patrzcie, to jest Ptyś.
– O rany, ale słodziak! – zachwyciła się Klara.
– Wydaje mi się, że chciałby się wybrać do ogrodu – stwierdziła mama Klary, gdy malec próbował zbiec po rękawie Szymona. – Może wejdziemy do środka i zamkniemy drzwi?
Szymon chwycił kotka i przytulił go.
– Tak, szybko! Wszędzie próbuje się wciskać. Taki z niego cwaniak! Bardzo by chciał pohasać przed domem, ale jeszcze mu na to nie pozwalamy.
Mama Klary pospiesznie zatrzasnęła drzwi, a kotek z zaciekawieniem spoglądał na Klarę przez palce Szymona. Jego oczy były żółtozłote i bardzo okrągłe.
– Mogę go pogłaskać? – poprosiła dziewczynka z nadzieją w głosie, na co Szymon pokiwał głową.
– Jasne. Lubi towarzystwo. – Chłopiec rozsunął dłonie tak, żeby Klara miała dostęp do czarno-białego kociaka. Dziewczynka delikatnie potarła jedwabiste uszka maluszka i podrapała go w biały podbródek.
– Jest taki mięciutki! – wyszeptała z rozkoszą, gdy zwierzątko wyciągnęło szyję, kierując nosek w stronę sufitu i mrużąc oczka.
– Uwielbia drapanie w podbródek – potwierdził Szymon. – Gdybyś nie przestawała, mógłby tak siedzieć godzinami.
Po schodach zbiegła młodsza siostra Szymona i od razu rzuciła się Klarze w objęcia.
– Widziałaś naszego kotka?! – zawołała dziewczynka, co jej brat skwitował westchnieniem.
– Pewnie, że widziała! Właśnie go głaska!
Alicja przygryzła wargę, a Klara natychmiast stanęła w jej obronie. Uwielbiała odwiedzać kuzynów, ale czasami wracała od nich z poczuciem ulgi, że jej brat jest od niej starszy o kilka lat. Dzięki temu nie kłócili się tak często jak Alicja z Szymonem. Dziewczynka czuła zakłopotanie za każdym razem, gdy ciocia musiała udzielać rodzeństwu reprymendy.
– Uwielbiam Ptysia, jest naprawdę przeuroczy – powiedziała Klara, próbując zapobiec sprzeczce. – Ma jakieś kocie zabawki? Możemy się nimi teraz pobawić? – spytała, a Alicja wzięła ją za rękę i zaprowadziła do kuchni.
Szymon razem z Ptysiem podążył za nimi.
– To jego ulubiona! Z kocimiętką. – Alicja wzięła maleńką pluszową myszkę z długim piórkowym ogonem, a Ptyś zaczął szamotać się w objęciach Szymona, gotowy do psot.
Później, w czasie podwieczorku, Ptyś próbował wspinać się wszystkim na kolana, żeby dobrać się do paluszków rybnych, a dzieci karmiły go, gdy ich mamy zajęte rozmową patrzyły w inną stronę. To właśnie wtedy Klara wpadła na genialny pomysł.
– A skąd właściwie macie Ptysia? – mama Klary zwróciła się do cioci Justyny. – Z ogłoszenia?
Ciocia pokręciła głową.
– Nie, pojechaliśmy do schroniska. Tuż obok parku Akacjowego. Kojarzysz?
– Aha! Myślałam, że mają tam tylko psy.
– Nie, koty też. Widzieliśmy nawet kilka świnek morskich. Nie wydaje mi się, żeby były tam na stałe, ale ktoś zostawił je przed schroniskiem, więc je przygarnęli.
– Były takie słodkie! – wtrąciła Alicja. – Robiły takie ciche „pi, pi”.
– Psy też nam się bardzo podobały, ale ze względu na mój tryb pracy nie możemy sobie pozwolić na psa. Naszemu Ptysiowi nie będzie przeszkadzało, że w ciągu dnia zostanie sam w domu, zresztą już niedługo zacznie wychodzić na zewnątrz. Zrobimy dla niego klapkę w drzwiach. Ale wracając do wizyty w schronisku, dyrektor schroniska mówiła, że ledwie wiążą koniec z końcem. Obecnie trafia do nich bardzo dużo psów porzuconych przez właścicieli. Schronisko jest przepełnione. Będą musieli zbudować nowe kojce dla zwierząt. Muszą zorganizować dodatkową zbiórkę, chociaż działają prężnie cały czas. Pomyślałam, że mogłabym im pomóc, na przykład organizując wyprzedaż garażową lub coś podobnego. Może bieg charytatywny?
Kiedy Klara to usłyszała, aż pisnęła z wrażenia, a przejęta ciocia Justyna pochyliła się nad nią.
– Klaro, co się stało, skarbie? Zakrztusiłaś się jedzeniem?
Dziewczynka spojrzała na nią z błyskiem w oczach.
– Nic się nie stało, ciociu. Jest wprost idealnie!
Szczeniaczek podskakiwał, energicznie machając ogonkiem i co chwila drapiąc metalową siatkę. Jedna z dziewczyn, które karmią zwierzęta, właśnie przeszła obok kojca. Nie był głodny, bo niedawno dostał jedzenie i nawet trochę zostawił. Po prostu pragnął... towarzystwa.
Chciał, żeby ktoś go przytulił, wyprowadził na podwórze i pograł z nim w piłkę. Hyzio pragnął też dzielić z kimś swój koszyk, który był dla niego samego za wielki, nawet z dużym pluszowym misiem oraz starym kocem w środku.
Problem w tym, że nikogo nie było. Szczeniaczek mieszkał w kojcu sam i czuł się tutaj samotny.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------