Zapach pomarańczy - ebook
Zapach Pomarańczy to psychoterapeutyczna opowieść, może być traktowana jako swoiste studium przypadku. Bohaterką jest ONA. HOPE jest neurotyczką i zmaga się z własną śmiertelnością, depresją, bólem związanym z licznymi stratami, samotnością, odrzuceniem i lękiem przed codziennością.
| Kategoria: | Psychologia |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8155-157-1 |
| Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Słowo wprowadzenia
Drogi Czytelniku.
Bohaterką niniejszej książki jest ONA. ONA jest neurotyczką i zmaga się z własną śmiertelnością, depresją, bólem związanym z licznymi stratami, samotnością, odrzuceniem i lękiem przed codziennością. Doświadcza stanów emocjonalnych, które przez wielu mogłyby być określone jako negatywne, a jednak każdy człowiek ich doświadcza i każde z tych uczuć ma swoją ważną i potrzebną funkcję. Doświadcza zatem takich uczuć jak lęk, gniew, zazdrość, smutek czy poczucie winy. Nie najlepiej radzi sobie z codziennym stresem. Równie silnie jednak doświadcza uczuć przyjemnych.
Zapamiętaj, Drogi Czytelniku, że neurotyzm nie jest zaburzeniem ani chorobą, a jedynie jednym z elementów charakteryzujących moją niestabilną emocjonalnie bohaterkę. ONA cierpi z powodu mentalnego hałasu spowodowanego jej wewnętrznymi konfliktami.
Na kolejnych stronach tej książki ONA dzieli się z Tobą swoją historią, osobistymi doświadczeniami. To te doświadczenia uczyniły z niej kobietę, z którą Ty dzisiaj się spotykasz.
Kiedy już stworzyłam tę historię, swego rodzaju psychoterapeutyczną opowieść albo nawet studium przypadku, pomyślałam, że moja bohaterka nie może pozostać bezimienna. ONA to roboczy obszar literackich zmagań. W procesie tworzenia opowieści ONA była wystarczająca, jednak gdy opowieść się dopełniła, dostrzegłam potrzebę nadania mojej bohaterce szczególnych cech. Ostatecznie otrzymała imię HOPE. Nadzieja przebija z treści niniejszej książki, poczuć ją można pośród smaków i zapachów zapisanych w zmysłowej pamięci dziewczyny, miesza się z zapachem pomarańczy.
Czy jesteś gotowy stać się przewodnikiem HOPE po jej chaotycznym, nieuporządkowanym świecie? Ile jesteś w stanie znieść? Czy chcesz ją zrozumieć? Jak głębokie są twoje pokłady empatii? Co jesteś gotów dla niej zrobić? Ile jesteś w stanie z siebie dać?Pewność
Jestem sama… zupełnie sama. Chciałabym z kimś porozmawiać. Czy ty potrafisz słuchać? Czy możesz mnie wysłuchać? Nie chodzi o wyżalenie się, czy radę, czy pomoc, tylko o porównanie sposobu myślenia. Porównanie z innym sposobem myślenia… To powinien być ktoś, kto jest dla mnie ważny. Tyle, że ważni dla mnie ludzie znikają we mgle. A może to ja znikam?
Taki jakby trening z rozmowy. Taka jakby próba przed spektaklem. Tak po prostu, tak dla siebie samej, dla spokoju umysłu przed konfrontacją z ludźmi nieprzychylnymi.
Wiem czego bronię. Muszę mieć wewnętrzną pewność. Potem nie będzie ani czasu na pytania, ani może nie znajdą się tacy, którym można będzie zadać owe pytania.Słowa
Myślisz, że wiesz co czuję? Czuję się jak popsuty inkubator, który zamiast ratować życie, staje się trumną. Może mogłam postarać się bardziej. Może mogłam bardziej o siebie dbać.
Czy ja mam obsesyjną skłonność do opłakiwania straty? Nieustannie myślę o śmierci. Boję się śmierci i jednocześnie za nią tęsknię. Trudno mi być pośród żywych ludzi. Żywi są tacy aktywni, hałaśliwi, rozgadani. Martwych ludzi już nie ma. Nie ma ich fizycznie. Ich ciężkie płyty nagrobkowe tak spokojnie sobie leżą ułożone w równych rzędach. Pośród martwych jest przynajmniej cicho. Cicho i spokojnie.
Słowa. Trudno nimi wyrazić pewne rzeczy. Bałam się, wciąż się boję. Nosiłam w sobie życie, a teraz czuję w sobie odchłań. I nikt nie chce o tym rozmawiać. Może też się boją. A może nie wiedzą jak… może nie potrafią mówić o swoim smutku. Może nie czują smutku, bo to, co ja opłakuję było za małe, albo nic nie warte… A może zwyczajnie uciekają przed śmiercią. Nie uciekną. W końcu dopadnie każdego, w takiej lub innej sytuacji.
Jestem twarda. Jutro też jest dzień.Włóczęga
Tak szybko spuściłeś wzrok, że ledwo dostrzegłam twoje oczy. Dzielił nas tylko mur. Ty jadłeś, a ja nie mogłam się pozbierać w całość. Jak się tam znalazłam? Zwyczajnie, miasto jest dla ludzi, również dla tych, którzy uciekają przed własnym cieniem. Żałuję, że w ogóle poszłam się włóczyć, że widziałam twoje oczy, albo że ich nie widziałam… Żałuję, że przepiłam sukienkę, że nie wpadłam pod ciężarówkę. Sama nie wiem, czego jeszcze dziś żałuję. Może tego, że taka jestem głupia i żałosna.Maski
Jak nauczyć się żyć bez masek? Kiedy nosisz je tak długo i często zmieniasz, z czasem zaczynasz się z nimi utożsamiać, a wtedy życie tak nie boli. A może to tylko iluzja, bo tak bardzo chcesz w to uwierzyć. Taka iluzja, zasłona bezpieczeństwa.
Od początku miało być inaczej. Od samego początku miało być bez ściemy. A bez ściemy jesteś nagi. Bez ściemy nie ma zasłony, za którą można się schować. Bez ściemy jesteś odkryty, odsłonięty, jak na talerzu, jak na tarczy strzelniczej. Wiedzą o tobie wszystko i walą tam, gdzie najbardziej boli. Rzecz w tym, że bywają gorsze dni, kiedy nie potrafię schować się za maską… jakąkolwiek.
Drogi Czytelniku.
Bohaterką niniejszej książki jest ONA. ONA jest neurotyczką i zmaga się z własną śmiertelnością, depresją, bólem związanym z licznymi stratami, samotnością, odrzuceniem i lękiem przed codziennością. Doświadcza stanów emocjonalnych, które przez wielu mogłyby być określone jako negatywne, a jednak każdy człowiek ich doświadcza i każde z tych uczuć ma swoją ważną i potrzebną funkcję. Doświadcza zatem takich uczuć jak lęk, gniew, zazdrość, smutek czy poczucie winy. Nie najlepiej radzi sobie z codziennym stresem. Równie silnie jednak doświadcza uczuć przyjemnych.
Zapamiętaj, Drogi Czytelniku, że neurotyzm nie jest zaburzeniem ani chorobą, a jedynie jednym z elementów charakteryzujących moją niestabilną emocjonalnie bohaterkę. ONA cierpi z powodu mentalnego hałasu spowodowanego jej wewnętrznymi konfliktami.
Na kolejnych stronach tej książki ONA dzieli się z Tobą swoją historią, osobistymi doświadczeniami. To te doświadczenia uczyniły z niej kobietę, z którą Ty dzisiaj się spotykasz.
Kiedy już stworzyłam tę historię, swego rodzaju psychoterapeutyczną opowieść albo nawet studium przypadku, pomyślałam, że moja bohaterka nie może pozostać bezimienna. ONA to roboczy obszar literackich zmagań. W procesie tworzenia opowieści ONA była wystarczająca, jednak gdy opowieść się dopełniła, dostrzegłam potrzebę nadania mojej bohaterce szczególnych cech. Ostatecznie otrzymała imię HOPE. Nadzieja przebija z treści niniejszej książki, poczuć ją można pośród smaków i zapachów zapisanych w zmysłowej pamięci dziewczyny, miesza się z zapachem pomarańczy.
Czy jesteś gotowy stać się przewodnikiem HOPE po jej chaotycznym, nieuporządkowanym świecie? Ile jesteś w stanie znieść? Czy chcesz ją zrozumieć? Jak głębokie są twoje pokłady empatii? Co jesteś gotów dla niej zrobić? Ile jesteś w stanie z siebie dać?Pewność
Jestem sama… zupełnie sama. Chciałabym z kimś porozmawiać. Czy ty potrafisz słuchać? Czy możesz mnie wysłuchać? Nie chodzi o wyżalenie się, czy radę, czy pomoc, tylko o porównanie sposobu myślenia. Porównanie z innym sposobem myślenia… To powinien być ktoś, kto jest dla mnie ważny. Tyle, że ważni dla mnie ludzie znikają we mgle. A może to ja znikam?
Taki jakby trening z rozmowy. Taka jakby próba przed spektaklem. Tak po prostu, tak dla siebie samej, dla spokoju umysłu przed konfrontacją z ludźmi nieprzychylnymi.
Wiem czego bronię. Muszę mieć wewnętrzną pewność. Potem nie będzie ani czasu na pytania, ani może nie znajdą się tacy, którym można będzie zadać owe pytania.Słowa
Myślisz, że wiesz co czuję? Czuję się jak popsuty inkubator, który zamiast ratować życie, staje się trumną. Może mogłam postarać się bardziej. Może mogłam bardziej o siebie dbać.
Czy ja mam obsesyjną skłonność do opłakiwania straty? Nieustannie myślę o śmierci. Boję się śmierci i jednocześnie za nią tęsknię. Trudno mi być pośród żywych ludzi. Żywi są tacy aktywni, hałaśliwi, rozgadani. Martwych ludzi już nie ma. Nie ma ich fizycznie. Ich ciężkie płyty nagrobkowe tak spokojnie sobie leżą ułożone w równych rzędach. Pośród martwych jest przynajmniej cicho. Cicho i spokojnie.
Słowa. Trudno nimi wyrazić pewne rzeczy. Bałam się, wciąż się boję. Nosiłam w sobie życie, a teraz czuję w sobie odchłań. I nikt nie chce o tym rozmawiać. Może też się boją. A może nie wiedzą jak… może nie potrafią mówić o swoim smutku. Może nie czują smutku, bo to, co ja opłakuję było za małe, albo nic nie warte… A może zwyczajnie uciekają przed śmiercią. Nie uciekną. W końcu dopadnie każdego, w takiej lub innej sytuacji.
Jestem twarda. Jutro też jest dzień.Włóczęga
Tak szybko spuściłeś wzrok, że ledwo dostrzegłam twoje oczy. Dzielił nas tylko mur. Ty jadłeś, a ja nie mogłam się pozbierać w całość. Jak się tam znalazłam? Zwyczajnie, miasto jest dla ludzi, również dla tych, którzy uciekają przed własnym cieniem. Żałuję, że w ogóle poszłam się włóczyć, że widziałam twoje oczy, albo że ich nie widziałam… Żałuję, że przepiłam sukienkę, że nie wpadłam pod ciężarówkę. Sama nie wiem, czego jeszcze dziś żałuję. Może tego, że taka jestem głupia i żałosna.Maski
Jak nauczyć się żyć bez masek? Kiedy nosisz je tak długo i często zmieniasz, z czasem zaczynasz się z nimi utożsamiać, a wtedy życie tak nie boli. A może to tylko iluzja, bo tak bardzo chcesz w to uwierzyć. Taka iluzja, zasłona bezpieczeństwa.
Od początku miało być inaczej. Od samego początku miało być bez ściemy. A bez ściemy jesteś nagi. Bez ściemy nie ma zasłony, za którą można się schować. Bez ściemy jesteś odkryty, odsłonięty, jak na talerzu, jak na tarczy strzelniczej. Wiedzą o tobie wszystko i walą tam, gdzie najbardziej boli. Rzecz w tym, że bywają gorsze dni, kiedy nie potrafię schować się za maską… jakąkolwiek.
więcej..
W empik go