- W empik go
Zasady poezyi i wymowy. Tom 1 - ebook
Zasady poezyi i wymowy. Tom 1 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 361 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Teoryia sztuk pięknych, co w Niemczech, Anglii i Francji tak wysoko stoi, i którey wszystkie części, uczeni XVIII. i XIX. wieku wyczerpali iuz prawie; nader mało ieszcze rozszerzona iest w naszym narodzie. Kilka dziel' o Retoryce z wieku XVII. po łacinie spisanych, kilka innych o wymowie i Poezyi przy końcu zeszłego i na początku teraźniéyszego wieku według zasad szkoły Arystotelesa wypracowanych, dzieło Stanisława Potockiego o wymowie i stylu, szczegółowe rosprawy po pismach peryodycznych rozrzucone, rękopisma Professorów: Uniwersytetu Wileńskicgo, Leona Borowskiego, i Uniwersytetu Warszawskiego, Kazimierza Brodzińskiego, nieznane ieszcze światu literackiemu, i wyszłe niedawno w Wilnie dzieła pośmiertne Euzebiiusza Słowackiego, w których znayduią się zasady Estetyki na wzór Eschenburga, Bouterweka i Blaira ułożone; otoż są całe skarby, iakie kray nasz w téy mierze liczy. Ten niedostatek literatury naszéy co do dzieł teorycznych o sma – ku, obudził we mnie chęć przysłużenia się miłośnikóm sztuk pięknych, tłómaczeniom elementarnego w Niemczech dzieła Szallera. Metoda, krótkość, iasność i ogarnienie wszystkiego, co tylko w tey mierze powiedziéć można; trafność w rozwinieniu metafizycznych przedmiotów sposobem łatwym i do poięcia każdego zastosowanym; były mi powodem, że tego autora przed innymi obrałem.
Pisarz ten, widząc że estetycy niemieccy, dla samych tylko uczonych byli przystępnymi, i chcąc naukę smaku dla większéy liczby osób ( iak sam w przemowie swoiey do piérwszéy edycyi dzieła tego wyraża) dostępną uczynić: nową zupełnie puścił się drogą. W ten czas kiedy wszyscy prawie uczeni niemieccy od krytyki władz umysłowych poczynaiąc, wkroczywszy w krainę imaginacyi, badania metafizyczne na zwiady, że tak ém, dla wypatrzenia działań geniiuszu wysyłaią; Szaller ze stanowiska empirycznego wychodząc, sposobem łatwym i prostym, zasady gustu tłómaczy i prawa wszelkim płodóm umysłowym przepisanie; – a zatrze z tén przeświadczeniem: ze prawidła mogą tylko wskazać drogę postępowania, nigdy zaś geniiuszu stworzyć nieżdołaią. Metoda iego iest szczęśliwa i prosta. Bierze naypiérwéy przykład, rozbiera go estetycznie, stosuie doń ogólne własności sztuk pięknych, i nakoniec przez rozumowanie logiczne prawa każdemu rodzaiowi tak poetycznych iak krasomowskich utworów służące, wyprowadza. –
Trafny w doborze przykładów, iasny i zwięzły w swoich rozumowaniach, Szaller, zgromadziwszy szczęśliwie wypadki badań nayznakomitszych estetyków, zamknął ie w kształcie listów do syna swego pisanych. Forma ta listowa, aczkolwiek niezdaie się odpowiadać dostatecznie dziełom dydaktycznym; wiele atoli ma za sobą korzyści. Przypuszczaiąc bowiem pewny stopień kultury w osobie idealney do którey się zwraca; ogranicza w nieiaki sposób zakres dzieła, a następnie unika wielu szczegółów i początków, które inaczey wypadałoby ze szkodą nawet całości wykładać i przerywać tym sposobem postęp i zwięzłość rozumowania, – a tak upoważnia nieiako autora do zadania po czytelnika swoim, pewnego obeznania się z celniéyszémi płodami geniiuszu, z literaturą kraiową, historyią, słowem ze wszelkiemi naukami, które każdemu człowiekowi iakiekolwiek ukształcenie posiadaiącemu, są nieodbicie potrzebne. Przez taki obrot, dzieło iego odpowiada nayistotnieyszym warunkóm każdego dydaktycznego pisma; – to iest: staie się przystępném, zwięzłém, i całą rzecz w przyzwoitych obrębach ogarnia. –
Co do mego tłómaczenia, starałem się ile możności myśli autora wiernie wyłożyć nieprzywięzuiąc się niewolniczo do oryginału. Gdy atoli niepodobna było niekiedy wydać myśli tam szczególniey, gdzie autor przymuszony wkroczyć w granice metafizyczne, wyobrażenia oderwane maluie; pozwoliłem więc sobie w tym razie ięzyk nasz nakłonić o tyle, o ilu natura iego i zasady grammatyczne dozwolić mogły. Czytelnik niechay mnie sądzi w tey mierze, wedle ducha oryginału, i natury oyczystego ięzyka.. –
W zastosowaniu oryginału do literatury naszéy, starałem się go tam, gdzie zaszła potrzeba, albo nagiąć, albo téż względnie do okoliczności odmienić; w niczem atoli ducha całego dzieła nienaruszaiąc, a przykłady niemieckie polskiemi zastępuiąc. Dobór tych przykładów tem więcey stawił mi trudności, ie w literaturze polskiéy niezawsze natrafić można na wzorowe płody nie tylko w rozmaitych nowo – wynalezionych, ale nawet i w niektórych dawnieyszych rodzaiach poezyi. Z tey to przyczyny, nieraz mi wypadło użyć tłómaczeń polskich, albo wzorów od autora użytych, albo téż innych pięknieyszych tego rodzaiu płodów. Tłómaczenia te, po pismach peryiodycznych po większey części znayduiące się, częstokroć lubo z innych miar piękne i dobre, nic zawsze atoli odpowiadały moim, widokóm, zaciéraiąc czasem te właśnie cechy oryginału, o które naywięcey chodziło, dla wydobycia z nich ogólnéy charakterystyki iakiegoś gatunku poezyi. Stąd… wypadło mi nieraz samemu obce utwory tłómaczyć. Praca zupełnie odrębna od moiego zamiaru. –
Nakoniec traktat o miarach wiérsza polskiego, potrzeba było całkowicie, na miejscu metrycznosci nicmieckiéy ułożyć. W tym względzie cokolwiek tylko napisałem, to winienem szacownemu dziełu Pana Elsnera o prozodyi Polskiéy, i rosprawie Pana Królikowskiego o metrycznosci i rytmiczności w pamiętniku Warszawskim umieszczonéy. –LIST I.
POŻYTEK BADAŃ ESTETYCZNYH.
Pragniesz móy synu! poznać iak się tworzą dzieła genijuszu, chcesz zgłębić i osądzić piękności nieśmiertelnych utworów Homera, Marona, Tassa, Miltona, Klopsztoka, Bayrona i wielu innych, których czyta… niem się teraz zaymuiesz. Chęć ta równy czyni zaszczyt twoiemu umysłowi i sercu.
Nieraz, iak mi powiadasz, czytając mówcę iakiego lub poetę czuiesz nadzwyczayne uniesienie, doznajesz rozmaitych wzruszeń na różne opisy, myśli i uczucia, a zdać sobie a nich sprawy i naznaczyć im przyczyny niemożesz. Czasem się też wahasz, czy mieysca okazałością i blaskiem ozdób cię łudzące, w których atoli nieznayduiesz upodobania, masz do uchybień czy do piękności dzieła, do zalet czy do wad Autora policzyć. Ale nadewszystko, powiadasz mi, że doświadczaiąc sił własnych, pomimo dokładnéy znaiomości swego przedmiotu, mimo całego przeięcia się nim, nie umiesz wszakże myśli swoich dostatecznie wydać, nie umiesz rzeczy w pięknéy formie wystawić. – Słusznie ztąd wnosisz, że ci ieszcze zbywa pewnych wiadomości i zasad, na którychbyś sądy twoie o pięknościach i uchybieniach płodów wymowy i poezyi, o zaletach i wadach pisarzów mógł opierać, a przeto władze umysłu twego rozwiiać i doskonalić. Do mnie więc po radę i pomoc w téy mierze… się odwołuiesz, sądząc ze ci potrafię trudności te ułatwić?
Miło mi żeś tyle zasmakował w pięknych naukach iż im wszystkie chwile, wolne od obowiązków poświęcasz. Niechay tępego umysłu i skażonego serca ludzie uymuią pięknym sztukom wartości i wdzięku – ślachetnieysi rodu naszego, wyższym obdarzeni umysłem z delikatną na wszelkie wrażenia czułością, ktora się tyle do naszego i drugich szczęścia przyczynia , – ci polubieńcy natury hoynie od niey uposażeni, znaydą zawsze w przybytku sztuki dla siebie ustronie, i tam się do wielkich mężów każdego narodu i wieku przyłączą,.
Natura nieprzeznaczyła człowieka na ciągłą i wytężoną pracę; niestworzyła go machiną, co bezustatnnym ruchem obce, nieznane sobie uskutecznia zamiary; ani tez człowiek, w samem tylko dogodzeniu zmysłom cel i granice swoiego bytu znayduie. Zbyt prędko przebiegamy zakres uciech zmysłowych, i mimo wszelkich wysileń rozmaicenia i odnawiania ich iakby na przekor naturze, przez tysiączne wymysły; zawsze ckliwość i odraza po nich zostaie. – Patrz na tego bogacza! – syty wszelkich roskoszy, których mu płodny w wynalazki zbytek nie skąpi, – pełen zdrowia, śród pomnazaiących się dochodów, śród lubéy rodziny i własnych dzieci; przykrzy bezczynném życiem, sobie i drugim nieznośny. – Czerpał on tylko ze źródła zmysłowey roskoszy, aż póki to zupełnie dla niego nie wyschło. Wszystkie przyiemności życia, straciły iuż dla niego swoie powaby; wstręt i niesmak zaiął mieysce upodobania, i to iest naydotkliwszą mu karą za to, że swego przeznaczenia uchybił i aż do zwierzęcia się uniżył.
Ileż różny od niego człowiek, co swóy umysł i serce, na umysłowych ukształcił pięknościach! Dla niego, przy skąpych nawet darach losu, płynie obfity zdróy zadowolnienia. Może się on uciec na łono nieśmiertelnych mężów dawnego i średniego świata, i w ich towarzystwie nieznać lub zapomnieć nieszczęść i dolegliwości, na które tylko ludzie zmysłowości oddani zwykle się narażaią i gorzko narzekają na nie. Kogo piękność zaymuie ten czulszym iest na wszystko ślachetne i wzniosłe ; dla takiego życie ludzkie iuz odgadnione a natura naypięknieysze mu dzieła swoie ukazuie.
Obowiązki powołania, niezaymuią chwil wszystkich życia naszego; niemało ich od naszey woli zależy –; ale iakże często marnie bywaią tyrane!… Płochość; zabawy, gry i zbytki, trwonią zwykle czas niepowrotny, skarbami całego świata nieokupny. Lecz kto go używa na wzbogacenie i odświeżenie swego umysłu dziełami wiekopomnych Geniiuszów, kto chwile odpoczynku poświęca na to, by w pięknym poezyi ogrodzie nabrał potrzebnych sił i wytrwałości do przebycia pustych po większey części stepów rzeczywistego żywota; temu błogo płyną godziny życia, ten pozna godności przeznaczenie swoie i coraz moralnie lepszym i zacnieyszym bydź zapragnie. Bogdaybyś móy synu; zawsze z tego stanowiska sztuki piękne uważał i Wyższych bowiem tylko dusz iest cechą, że naywiększszą część żywota na rozległey niwie nauki i rozmyślania przezywają.LIST II.
PIĘKNA NAUKA.
Nie żąday po mnie synu! ani się spodzieway znaleść w moim wykładzie pewne i niezawodne prawidła na ocenienie wszelkiey piękności, lub też zasady wedle których mógłbyś i sobie i drugim dowieść: czemu ta rzecz iest, a ta nie iest piękną. Bo gdyby była ogólna zasa da, mogąca służyć za miarę porównywania dla wszelkiey piękności, niewidzielibyśmy tylu błahych sprzeczek i zdań iednostronnych; moda i pochlebstwo, co zwykle tylu rzeczom krótkotrwałą nadają zaletę i znikomą piękność, niepanowałyby tak wielowładnie; a tyle wyboczeń z toru prawego i nieskażonego smaku niemiałyby mieysca.
Niemyśl także, aby prawidła choćby naydoskonalsze Retoryki i Poetyki, zdołały kogo uczynić Mowcą lub Poetą. Geniiusz tworzy i kształci podług praw sobie właściwych, iemu samemu nawet nieznanych. Żadne prawidła niepotrafią nikogo natchnąć tem życiem, tą siłą i prawdą, z jakiemi: Fidyiasz wcielił swóy pomysł Olympiyskiego Jowisza; z iakiemi Homer zagniewanego Achillesa i czatą Andromachę; Wirgiliiusz opuszczoną Dydonę, Tasso czariuącą Armidę, Klopsztok swoich młodzieńców, malował.
Rozum wsparty filozofiią, może śledzić siły umysłowe czynne w czasie tworzenia iakiego dzieła; nauka może tylko niektórych pomocniczych udzielić wiadomości, np: mowy, mytologii i t… p; ale tak pierwszy iak i druga, ani stworzyć geniiuszu ani działań iego wyiasnić i nauczyć niezdołaią. Przez nie wszakże rozpoznaiemy własności i przymioty płodów sztuki, porównywamy iedne dzieła z drugiemi, a ztąd wydobywamy ogólne uwagi, które mogą twórczy geniiusz ustrzedz od błędów, a postrzegaczowi delikatnym obdarzonemu smakiem odkryć wszystkie piękności.
Otoż wszystko, co piękna nauka wyświadczyć może. Właściwie mówiąc nie iest ona umieiętnością, i nazwisko piękney nauki nie iest dla niey stosowne, bo iey zbywa naywyższey zasady przez któreyby zgodność lub niezgodność można było dowieść ogólnie: że cóś iest lub nie iest piękne; przetoż nazwisko tylko sztuki piękney służyć iey będzie (1).
Aże dzieła sztuk pięknych, powszechnie mniey lub więcey nam się podobaią, przyznaiemy więc duszy na- – (1) Niemcy nazywaią tę naukę Estetyką, od wyrazu Greckiego αίσθάνoμαι zmysłami przejmować, czuć.
szey pewną, władzę czuiącą i sprawuiącą to upodobanie; władzy tey nadaiemy nazwisko smaku. Zastanawiać się tedy będziemy nad tem, co w nas rodzi upodobanie, iakie są warunki i stopnie tego uczucia; azaliż postrzegając i siebie i drugich potrafimy naznaczyć przyczyny, dla których dusza iedne rzeczy piękne drugie niepiękne i szpetne; iedne myśli wzniosłe i górne, inne nizkie i błahe znayduie; a ztych badań może się tez istota sztuk pięknych da wykryć.LIST III.
PIĘKNOŚĆ.
Kiedy znużony polowaniem,. usiadłszy na pniu, skromnym się pokarmem posilasz; wtedy zaiste przyiemności doznaiesz. Lecz skoro zaspokoiłeś potrzebę pożywienia, piękna otaczaiąca cię okolica ściąga na siebie twoię uwagę. Z upodobaniem poglądasz na iasny błękit nieba roztaczający się nad tobą i schylający po nad zielone drzewa; zachwyca twoie oko wodospad w miliionach dyamentów na dół się rzucaiący; przydaie ozdoby mieyscu okazały zamek na którym się kończy miły ci widok. List przyiaciela opisuiący czyn iego ślachetny, większą ieszcze radość w tobie rozlewa.
Pokarm więc którym głód uśmierzyłeś, piękny widok mieysca, okazały zamek, ślachetny czyn w liście przyiaciela; wszystko to sprawiło ci przyiemność; lecz ta troista przyiemność była wcale różna, czego iuź sam sposób iakim uczucia iey wyrażasz dowodzi. – Pokarm bowiem, zowiesz smacznym, przyiemnym; okolicę piękną, czyn przyiaciela ślachetnym. Na czemże więc przyiemność zależy?… Oto nietylko natem, co zaspakaia nasze potrzeby, gdyż i łąkę zowiemy czasem miłą, przyiemną, ale ogólnie natem ze materyia mile działa na nasze czucie i bezpośrednie łechce i porusza naszę zmysłowość. Dla tego to poiedynczy ton czysty i kolor nazywamy miłym, przyiemnym.
Z pięknością rzecz się ma wcale inaczey. Widząc piękny np: posąg, nie marmur lub inna iaka materyia z którey iest wyrobiony, lecz forma tey materyi nadana nam się podoba. Nazywamy zaś ślachetnem lub zacnem to, co się z prawami czystey moralności zgadza.
Można więc za ogólną przyiąć zasadę: że same tylko formy przedmiotów stanowiąich piękność ( 1).
–- (1) Buterwek w swoiey Estetyce, nieprzyymuie definicji piękności zależącey na formie; utrzymuiąc ze piękność iest to zadowolnienie potrzeby estetyczney, wedle powszechnych i nieodmiennych praw natury i rozumu człowieka ukształconego. – W takiem to rozumieniu podług niego Homer, Pindar, Sofokles, Göthe, Rafael, uważali i kształcili piękność. Ztąd widać, że Buterwek definiiuie piękność wzgiędnie do czucia iakie w nas obudza, czyli uważaią subjective; my zaś odnosimy ią do przedmiotów i opisuiemy objective. Co w istocie na iedno wyydzie w sądzeniu o piękności.
Ale Forma wtedy się nam podoba kiedy iey rozmaitość w pewną całość czyli jedność połączyć możemy. – Dla tegoć to postać zaokrąglona pięknieysza iest od kątowatey, powierzchnia gładka od chropawey i t… p.; bo stosunek rozmaitości do całości wyrażnieyszy iest w pierwszych niż w drugich. Z teyże samey przyczyny regularna muzyka więcey się nam podoba, niż w nieładzie pomieszane tony; bo w pierwszym razie za pomocą taktu i rytmu łatwo całą muzykę w pewną iedność uiąć możemy.
Dla czegoż dostrzeżona iedność w rozmaitości materyi, tak żywe upodobanie w nas obudza?…. Jest to czyn umysłowy, który się daie czuć i postrzegać tylko ale nietłumaezyć; objaśniamy go hypotetycznie przez to: ze zmysłowość dostarczaiąca nam poięć, i rozum, który z poięć wyrabia sądy, są. z natury w człowieku harmoniynie umiarkowane; piękność pobudzaiąc obie te władze do czynności, obudza razem tę między niemi harmoniią, którey uczucie iest nam miłe.
Bacznieysza uwaga przekonywa nas, że podobamy sobie w samym tylko kształcie bez względu na cel i własności przedmiotu. Kwiat np; nie dla tego iest nam miły, że może moc uzdrawiaiącą posiadać, lub że opatrzony iest w organa do rozkrzewienia służące. Zgoła czyste upodobanie w piękności, niezawisło bynaymniey od interessu iaki skądinąd powziąć możemy do rzeczy. Lubimy piękne obrazy nie żebyśmy ie posiadać chcieli, – z upodobaniem oglądamy piękną greckiego stylu świątynią w ogrodzie, nie żebyśmy ią mieć chcieli. – Sama tylko forma bez względu na materyią i interes, zaymuie nas w czystey piękności. Interes bowiem zamyka w sobie żądzę posiadania czegoś; w czystey zaś piękności przypuścić tego niemożna. Podoba się nam kraina, ktorą sobie w imaginacyi tylko wystawiamy; a zbyt wielkim byłby samolubem, ktoby piękny Angielski ogród opuszczał z żalem dla tego, ze nie iest iego właścicielem.
Wszakże niekiedy piękność i z interessem połączona bydź może. Próżny człowiek radby może piękny posąg posiadał, by się mógł nim chełpić; piękne mieysce może się i stąd podobać, że się z niem łączy myśl o dobroci Stwórcy; uboga chatka, ze w naszem rozumieniu prości i spokoyni ludzie ią zamieszkuią… i t… p. Niemamy za złe ani tez wymagamy po drugich, aby się z nami w zdaniu o przyiemności zgadzali. – Rozsądny człowiek niegardzi drugim dla tego, że mu lepiey smakuie Szampańskie wino niż kraiowy napóy, że woli konno raczey niż pieszo spacery odbywać i t… p. Lecz w sądach o piękności nie tak się rzecz ma. Kiedy ia statuę, okolicę, albo sztukę muzyczną, piękną nazywam; chciałbym żeby wszyscy ze mną na to się zgodzili. – A słusznie tego wymagam stąd: że każdy człowiek zmysłowość i rozum w harmoniynym stosunku może posiadać, a zatem utrzymywać ze czysta piękność czyniąc tę harmoniią widoczniejszą, musi każdemu upodabanie przynosić. Objaśnienie to wszakże, iest tylko hypotezą, którey dowieść wcale niepodobna. Częstokroć zdarza się, że nawet czysta piękność nie wszystkim się podoba, a zwłaszcza kiedy się z nią łączy nieprzyjemne lub odrażaiące wyobrażenie. Tak np: naypięknieysza okolica w którey naszego przyiaciela zamordowano, zamiast miłego upodobania, wstrętem i przerażeniem nas przeymuie.LIST IV.
PIĘKNOŚĆ MIESZANA.
Może się iednak nam iaki posag podobać, nie dla samey tylko czystey piękności; ale ze wyobraża postać miłey nam osoby; – może nas zaiąć budowa nie dla samego pięknego kształtu, lecz ze iey posiadanie wiele korzyści przynosi; – piękna okolica stąd, że wyziewy roślin i czyste powietrze służą zdrowiu naszemu; – mieysce iakie może nam bydź lube, żeśmy w niem opłakanego iuż przyiaciela znowu uyrzeli.
Widzisz tedy móy syna, ze w podobnych okolicznościach albo materyia, i interes wpływa do naszego upodobania; albo też wyobrażenie iakieś obudzone od przedmiotu, zadowolnienie nam przynosi. Piękność stąd pochodzącą, nazywamy mieszaną; bo ta nie tylko ?… formy ale i z materyi nam się podoba. Do tego rodzaiu piękności należy owe wyższe zadowolnienie, którego doznaiemy na widok dzieła sławnego mistrza. I tak lubo wszelka muzyka wielkie na tobie sprawuie wrażenie, z większą iednak roskoszą słuchać będziesz sztuki Mozarta, kiedy ci iuż; imię, sława iego znaiome; poglądaiąc na popiersie Arystydesa, ' oblicze iego wyda ci się pięknieysze niż iest w istocie; bo cnoty tego męża upięknią rysy iego twarzy w twych oczach. Uczucie bowiem piękności z uczuciem moralnem bardzo blizko graniczy i iedno z drugiem nader się łatwo spokrewnią. – To zbliżenie czasem się tak daleko posuwa: ze często moralność za piękność, a piękność za moralność się bierze. Nieraz na teatrze, Parter oklaskuje sceny i charaktery dla tego iedynie ze są moralne chociażby mniey piękne, a milczy wczasie naypięknieyszych mniey moralnych sytuacyy. Któż nieprzypomni sobie owey dobroduszney publiczności Ateńskiey, trwożącey sobą: by sio… niespoźnił starzec, gdy Meropa niewiadoma taiemnicy syna swego zabiiać miała?
Łatwo widzieć, ze bardzo mało iest przedmiotów, którymby czystą piękność przyznać można – tak np: rysy w obrazie, ułomki śpiewu, sama nawet postać ludzka podobaią się nayczęściey stąd: że odpowiadają lepiey swoim zamiarom, ie widocznie cel w nich postrzegamy. Kształtna kolumna, lubo się nam podobać może i dla czystey piękności, pospolicie iednak łączymy znią wyobrażenie mocy i ciężarujna niey spoczywaiącego. Z tego względu nie podobaią się nam kolumny wygięte, choćby były piękne; bo nieodpowiadaią wyobrażeniu mocy.
W piękności mieszaney niewszyscy równe maią upodobanie. Kwiat podobaiący się mi z koloru a nie z kształtu może bydź oboiętnym a nawet rażącym dla innych. Czasem niemiłe w kim wyobrażenie obudza przedmiot, którymi lube wspomnienie na myśl przywodzi. Na szablę, np: którą ia, iako upominek od przyiaciela podobam sobie i wysoko cenię, syn poległego od niey oyca, nie moie bez żalu i przerażenia spoyrzeć.
Jednakże tony i kolory są tak ślachetną materyą: że iey wrażenia nieróżnią się co do delikatności od tych, które forma sprawuie; dla tego tez mogą się policzyć do piękności czystey, choć nie tak w ścisłem znaczeniu. Malowidło świeżemi a żywemi kolorami wydane, więcey się podoba nieznaiącemu sztuki, niż naydoskonalszy obraz; ale też i znawcy wysoko cenić zwykli użycie farb i kolorytu.
Piękność zawsze się nam podoba, czy ią postrzegamy zmysłowo czy też w imaginacyi naszey; – stąd to i sztuki mowne mogą wydać piękność i upodobanie nam sprawić. Niektóre ieszcze czyny i postępki zowiemy pięknemi, mianowicie dla tego, że niezawiśle od pożytku, iedno iako czysto-piękne przedmioty nam się podobaią. I tak: ustąpienie cnotliwemu ubogiemu swego maiątku, pomoc i ratunek niesione w obronie niewinnego, są to piękne czyny.
Rozmaite są stopnie piękności, wedle rozmaitość uczuć przez nią wznieconych. Okolicę, w którey się wszystko oku twemu podoba, gdzie w każdem mieyscu zatrzymuiesz wzrok ze spokoyną radością, ani zbyt uniesiony, ani większym natchniony zapałem, zowiesz powabną. Tey powabney piękności iest spokoyna miła dolina, w którą się słońce zapuszcza; i następny obraz z poezyi Brodzińskiego:
Ku tobie wieią wonią i łąki i gaie,
Ciebie wzywaią płacząc Zabłąkane zdroie
I czyste wsi powietrze iak sumienie twoie.
Tobą tchnie sen Malwiny, ciebie w lasku śpiewa, i t… d.
Jeżeli ta powabność, czyli piękność łagodna; wydaie się w ruchu, w kształcie, w tonie, w gestach: – zowiemy ią wdziękiem czyli gracyią; a ieśli ieszcze połączy się z moralną powagą, niepodobna oprzeć się iey urokowi. Zachwycił by nas niezawodnie obraz, wystawiaiący dziecię lekkim i troskliwym krokiem ubogiego ociemniałego oyca prowadzące.
Jeżeli rzecz piękna iest drobna i małoznacząca, nazywamy ią ładną; np. mały ozdobnie ubarwiony kwiatek, lekka aryyka, ulotny wierszyk stosuiący się do iakiey okoliczności i t… p.
Nad wszelką piękność w świecie zmysłowym upatrzyć się mogącą, można pomyślić i wyobrazić sobie ieszcze pięknieyszą i wyższą niz się w rzeczywistości znayduie. W naypięknieyszey okolicy, iaka się tylko znaleść może w naturze, zawsze iest iakieś mieysce mniey się podobaiące, które daleko miley wpadałoby w oko, co innego na niem mieszcząc. Zamiast tego np. drzewa, ogromna skała; na tey iednostayney łące, mała kaskada, mogłyby widok upięknić, okolicę ożywić. Toż samo się dzieie z budową człowieka; w naypięknieyszym iakiego rzeczywistość nam wystawia młodzieńcu, zawsze czegoś brakuie do doskonałej piękności, zawsze chcielibyśmy iakieyś odmiany, bądź w proporcyi części pojedyńczych., bądź w ich kształcie, bądź w zmysłowym wyrazie duszy wydaiącey się w spojrzeniu, w ruchu, w rysach twarzy. Piękność tę wyobrażalną, zowiemy Ideałem czyli pomysłem piękności. Ale iakże sobie pocznie sztukmistrz, chcąc doskonałą wolną od wszełkiey wady wydać piękność, lub piękny pomysł wcielić? Oto – musi oczywiście wszystko usunąć, co się tylko zamiarowi iego przeciwi, a zgromadzaiąc znowuż wszystko to, co iest odpowiednieysze iego celowi, co z nim naybliższy ma związek, uzupełnić dzieło pomysłowi swoiemu podobne. Wszakże ten ideał, musi poprzedniczo przed imaginacyą iego w całey się pełności rozwinąć.
Przykłady, lepiey ci tę okoliczność objaśnią. Mniemaszli ze Fidyiasz, nim powziął myśl ukształcenia Jowisza Olympiyskiego, poszukiwał wprzódy między współczesnymi ludźmi i zgromadzał naywydatnieysze rysy powagi, wspaniałości i wielkości; – a z połączenia ich dopiero utworzył całość? – Nie, bynaymniey. Kilka wierszów Homera w chwili uniesienia z zapałem odczytanych, w jednem oka mgneniu, stawiły iego imaginacji obraz rozgniewanego Jowisza. Ale ten obraz musiał ieszcze w rzeczywistość wystąpić, w ludzką postać bydź ukształconym: – i tu dopiero sztukmistrz mógł postrzezenia wzięte z rzeczywistego życia zastosować. – Z tych poiedynczych uwag wypływa: ze ideał nie iest sprzecznym z rzeczywistością; ale raczey iest nayistotnieyszą treścią tego, co zniey wybiera się, – i iest ulotnym imaginacyi utworem, skoro grunt zmysłowy opuści.
Rzecz przeciwna piękności , iest szpetność. Tak zyyczaynie zowiemy to, co się nam bezpośrednio niepodoba, nie zaś to, co w zadumienie wprawia, albo szkodę przynieść nam może. Albowiem burzy morskiej, pożaru, lwa rozgniewanego, nienazywamy szpetnemi; – lecz przeciwnie nadaiemy to nazwisko np, rozstrojonemu tonowi, odrażającemu, nieczystemu zwierzęciu, przeraźliwemu głosowi człowieka, i t… p.
LIST V.
WIELKOŚĆ', GÓRNOŚĆ.
Ten dąb rozłożysty, tę skalistą górę, nazywasz wielką; ale też niekiedy i człowiekowi, co z niebespieczeństwem własnego życia bliźniego ratuie, wielkość przyznaiesz. Azatem ogólnie, wielkiem nazwaćby można wszystko to, co ogromem swoich części, siłą, ważnością i godnością, inne przedmioty przewyższa.
Doświadczenie naucza: ze widok wielkości żywe na nas czyni wrażenie i wielce się… podoba; chociaż niezawsze i nie w każdym razie. Bo gdybym np. wysokość Chimborazo ( naywyższey może góry na ziemi) chciał wyrachować; wówczas siły umysłowe zupełnie winnym kierunku będą działały, niż gdybym tę górę miał przed oczami. To tez w ostatnim razie, dalekobym większego zadowolnienia doświadczył. –
Na czemże więc ten ostatni rodzay upodobania zależy? Oto, na wrodzoney skłonności naszey imaginacya która wszelki przedmiot usiłuie iak naydokładniey sobie wystawić. Skoro tedy przedmiot uderzający nasze zmysły iest wielkim, wówczas zmysłowość starając się go objąć, rosprzestrzenia swoie granice i mocniey swe siły objawia. Tym sposobem władze umysłowe pobudzaią się do ruchu, a gra wyobrażeń stąd wynikaiąca zadowolnienie nam przynosi. Ale nie tak się dzieie, iezeli sobie iaką wielkość wyobrażamy logicznie, myśląc np. o wielkości iakiey góry według pewney miary porównywania. Wyobrażenie bowiem do nieskończoności moie ten wymiar posuwać, a granice działania władz umysłowych nierozszerzaią się bynaymniey, i całe zadowolnienie ze zmysłowego objawienia czynności duszy pochodzące, upada. Bo dusza bynaymniey się nierozszerza, chociażby tę miarę porównywania ( którą rozum musi koniecznie oznaczyć, by drudzy wymiar wielkości mogli sobie dokładnie wystawić) stosuiąc do wielkości, powtarzała bez końca; albowiem na wyobrażenie sobie każdey takiey miary z osobna, musi osobny czas łożyć. Tak np. ieżeli mówimy sto łokci, to ieden tylko iest łokieć, który się bardzo prędko w umyśle powtarza. –
Jeżeli w czasie pogodney wiosenney nocy, przechadzaiąc się samotny, poglądasz na błękit nieba rozstoczony nad tobą, i na miliiony światów spokoynie w czystym eterze krążące; iezeli znayduiąc się na okręcie wzrok twóy błądzi po niezmierzoney okiem morskiey przestrzeni, albo kiedy bespieczen widzisz z brzegu nawałność burzącą morze, i błyskawice-przelatuiące groźnie po niebie, i pioruny z hukiem powtarzane wśród gór skalistych; we wszystkich tych razach doznaiesz uczucia, które nazywasz górnem, Wszakże nie sama tylko potęga natury, obudza w tobie uczucie górności; naciska się ono ieszcze pomimowolnie, kiedy np. widzisz Regulusa, co dla sławy i dobra Oyczyzny, spokoyny na śmierć nayokropnieyszą do Kartaginy powraca; kiedy widzisz Sokratesa co z uśmiechem piie truciznę, albo Focyona, co od swoiey Oyczyzny niewdzięcznie na śmierć skazany, zaklina syna swoiego by na nieprzyjaciołach się nie mścił. Z tego cośmy iuż o wielkości powiedzieli, łatwo iest teraz uczucie górności wyiaśnić. Niebo okryte gwiazdami, zowiemy górnem dla tego: że przestrzeń takiest wielka iż iey wyobrażenie zmysłowe objąć niezdoła; toż samo dzieie się z morzem. Nadaremnie nawet imaginacyia nasza usiłuie ogarnąć to, czego zmysłowość całkiem ogarnąć nie może.
Gdy więc usiłowanie, nieodpowiada pożądanemu skutkowi, gdy pomimo całego natężenia imaginacyia wyobrażenia iakiego w całość uiąć niezdoła, przy… kreby tedy i poniżające niedołężności uczucie zasmucało naszę duszę; gdyby władza myślenia nieprzybywała iey w pomoc. Owoż ta władza przeymuie przedmiot w tey chwili, kiedy go iuż imaginacyia w jeden obraz objąć nie może, i przedstawia go sobie w poięciu, Tym sposobem, dostrzegamy z wielkiem zadowolnieniem, ze granice zmysłowości niekrępuią umysłu, i ze iego czynność wolna i nieograniczona może nawet sięgać nieskończoności. –
Im większe części składaią całość, tem większe iest wrażenie: tak np. nieścigniona okiem równina małemi gdzieniegdzie chatkami przerywana, nie wzbudzi uczucia górności: kiedy go przeciwnie doznaiemy widząc wielkie miasta, wyniosłych twierdz rycerskich ruiny, przedzielane iuż gęstym lasem, iuz… uprawnemi polami. Górność taką, z samey rozciągłości albo wielkości przedmiotu wynikaiącą, nazywamy górnością matematyczną. –
Wszakże nie tylko to iedno wyłącznie, czego imaginacyia dla rozciągłości nadzwyczayney objąć nie moie, górnem zowiemy. Następuiącemu bowiem obrazowi pożaru z Szyllera, niemożemy zaprzeczyć górności, chociaż w nim niepanuie rozciągłość ( 1):
Ach biada gdy z swey czeluści,
Z trzaskiem wypadłszy bezkarnie ( ogień),
Pożar wśród domów zapuści
I gród płomieniem ogarnie.Żywioły bowiem maią w nienawiści,
Co przemysł ludzki uiści,
Bilą na gwałt w wszystkie dzwony,
Zrywa się złoża mieszkaniec uśpiony;
Niebo się w koło rumieni,
Juz nie od słońca promieni.
Co za zgiełk, wrzawa!
–- ( 1) Dla braku dobrego tłómaczenia tego wyiątku, którego niepodobna było innym przykładem zastąpić, położyłem tłómaczenie P. Mieroszewskiego, aczkolwiek niedostateczne.
Lud się tłumi,
Ogień szumi,
Wśrod czarnych dymów siny iarzący stawa!
Wzdłuż i wszerz miasta,
Pożoga wzrasta
Którą wiatr wznieca.
Jak w paszczy pieca,
Belki się palą,
Stragaźe walą;
Ściany trzeszczą, okna brzęczą,
Matki błądzą, dzieci ięczą,
Zwierząt kończących pod gruzami życie,
Przeraża w koło ryk, bek, rżenie, wycie.
Każdy ratuie, chroni swoie mienie,
Łuny po nocy roznoszą płomienie;
Przez łańcuch ludzi w zawody
Dostarczaią wiadra wody,
W środek ogniska
Strumień w łuk tryska.
Powstaie wicher z przeraźliwym świstem,
Nieci i miota zarzewiem ognistem;
Z hukiem i trzaskiem płomienista fala,
Wpada w szpichlerze, rozrywa sklepienia,
Chłonie, wysadza, w perzynę przemienia,
Trawi owoce, rząd szczepów zapala,
I iakby sroga
Owa pożoga,
Grunt ziemi chciała porwać z sobą w dymie,
Wznosi pod niebo swe, czoło olbrzymie!,.
W smutney kolei,
I bez nadziei,
Ulega człowiek przeznaczenia sile,
I z żalem widzi swoie dzieła w pyle.
Jana Mieroszewskiego wolne tłómaczenie.
Cóż więc tu iest górnego w tym strasznym opisie? Zaiste nie iest to nieszczęście tylu ludzi; lecz ta straszliwa potęga ognia, co się urąga wszystkim usiłowaniom człowieka, co samym oporem zwiększona wszystko w koło siebie burzy, i w perzynę obraca, co samych nawet nieszczęśliwych, których mienie pożarła, zdumiewa. Napróżno widzimy tu ludzi łożących Wszystkie swe siły na ocalenie życia i maiątków; wszystko co żyie na ratunek pośpiesza, naczynia napełnione wodą przelatuią z rąk do rąk – a przeciez walą się domy, płomienie napełniaią szpichlerze, płaczą opuszczone dzieci, błądzą pozbawione dzieci matki, bo Żywioły nienawidzą ludzkiey ręki utworów. –
Uważ tedy móy synu, ze wszelka siła przyrodzona może bydź górną, skoro czynność iey iest potężną i nagłą. Ten ostatni warunek iest koniecznie w górnem potrzebnym; bo siła np. odmładniaiąca ziemię co wiosny, iest również wielką a mole i większą niż ognia; górną atoli niemożna iey nazwać, bo… tylko następnie i zwolna działanie swoie rozwiia –
Każda nareście przyrodzona istota, skoro tylko tak wielką moc objawia, że nasze siły oprzeć się iey niemogą: zwykła nazywać się górną. Jak np. następuiący opis Satana u Miltona. –
Głowę podniósł zuchwałą nad wały ogniste,
Na których leży iego ciało rozłożyste;
A ogromna postawa, członkami strasznymi,
Tyle mieysca zaymuie: iak owi olbrzymi,
Ziemi ród, i Tytanów srogich dumne syny,
Głośne w woynie z Jowiszem zuchwałemi czyny.
Lub ile mieysca, większy nad naywiększe żwierzę,
Lewiatan, mieszkaniec oceanu bierze;
Tak byl wielki herszt czartów, tak mieysce obszerne
Olbrzymich członków brzemię zalęgło niezmierne.
Dźwiga się, wal siarczysty silną garnie dłonią, za sobą bezdenny zostawuie tonią;.
tłómaczenie Fr. Dmóchowskiego.
Tu górność wynika z wyobrażenia ogromu i po równania sił naszych z siłami Satana. –
Ale nazywamy ieszcze górnemi przedmioty, co niemogły powstać, iedno przez wielkie sił natężenie, iak np. piramidy Egyptskie. Toż ruiny starodawnych zamków, na które patrząc wyobrażamy sobie potęgę siły co tak warowne dzieło zniszczyć zdołała; toż wysokie góry, co grożąc wznoszą się po nad nami, i t… p: Nadto ieszcze i dzikiey okolicy zawaloney skał ogromami, bezpłodney i pustey, przyznaiemy górność, chociaż w tym razie żadna potęga fizyczna… nam nie zagraża; a to iedynie dla tego: że myślą, wyobrażamy sobie, iż gdyby los postawił nas w tak dzikiey pustyni, niemogąc potrzeb naszych zaspokoić, ginąćbyśmy musieli. Z tego powodu następuiące mieysce z raiu utraconego Miltona, iest górnem:
Naówczas się im stawią nieznane przestworza.
Bez granic i bez miary widzą czarne morza,
Niemasz ni rozległości ni dna tey głębinie,
Długość, szerokość, mieysce, czas i wszystko ginie.
Tu zamęt, tu noc stara, natury przodkowie,
Nierządnego królestwa, nierządni królowie;
W zamieszaniach i woynach widzą swe poddaństwo,
I nieładem, nieładu utrzymuią państwo.
Na tę niezmierną przepaść, kolebkę odwieczną
Natury, a podobno trumnę ostateczną;
Na tę przepaść, gdzie niemasz ni niemi ni wody,
Ni ognia, ni powietrza; lecz tylko bez zgody
Początki wszystkich iestestw, co będą przez cały
Bieg wieków w bezprzestanney woynie zastawały,
Jeśli przedwieczny stwórca, mocą dzielney dłoni owych światów niemyśli z tey… wyciągnąć toni,
Na tę przepaść tak straszną, wzdumieniu głębokiem
Stoiąc na brzegach piekła, Satan rzuca okiem.
tłómaczenie Fr. Dmóchowskiego.
Dla teyże ieszcze przyczyny, obrazy bitew, żywo maluiące wielkość sił walczących, górnemi zowiemy. Takim iest następny opis bitwy z Ossyiana tłómaczenia Krasickiego:
Już się zbliżają – iak gdy między góry
Dwie groźne razem uderzą się chmury,
Grom się podnosi, a gdy wzmaga ieszcze,
Pienią potoki, ulewy i deszcze:
Tak pełne chęci i woyny zapala,
Starły się woyska Loklinu, Jusfału.
Walczy wódz z wodzem, a rycerz z rycerzem,
Puklerz szczęk daie przyparty puklerzem,
Hartowne miecze blyskaią i błyszczą,
Cięciwy brzęczą, lotne strzały świszczą,
Kruszą się groty, krew rozlana kurzy,
A iako nocney błyskawica burzy,
Mnogie żelezca taką iasność daią.
Okropne wrzawy razem się mieszaią!
Tak huczy morze gdy zapienia piaski,
Tak głuszy piorun ostatniemi trzaski.
Tysiąc bałwanów uderza o skałę,
Tak idzie woysko Swarana wspaniałe;
Tysiąc bałwanów, skała się nie boi,
Tak mężna tłuszcza Jusfalczyków stoi.
Już smierć zawyła wpośród broni szczęka,
A każdy rycerz miecz trzymaiąc w ręku,
Jak czarny obłok, z którego grom pryska! –
Jęczą okropne bitwy stanowiska.
Huk się roznosi, wzmaga po przestrzeni,
A iak żelazo, co ogień czerwieni,
Stokroć tłuczone ogromnemi młoty;
Trzęsie się ziemia srogiemi łoskoty, etc. –
Nawet istoty umysłowe, których siła iest wielka a działanie wystawione naocznie, mogą bydź górnemi; iak np. wieść u Wirgiliiusza:
Zaraz się wieść rozbiega przez Libiyskie miasta,
Wieść, nad którą tak prędko żadne złe niewzrasta:
Ruchem żyie, wzmacnia się w miarę liczby kroków.
Zrazu przez boiaźń mała, wnet sięga obłoków,
Nogi o grunt opiera, głowę kryie w niebie.
Gniewna ziemia, ostatni płód ten dała z siebie,
Siostrzycę Encelada i Ceia straszydeł,
Sławną i z nóg prędkości i z bystrości skrzydeł.
Potwór wielki, ogromny (w kim dziwu nie sprawia!),
Ile piór, tyle uszu ciekawych nadstawia,
Tyleż oczu, ięzyków i ust w sobie mieści;
W nocy, wzbiwszy się w górę, nad ziemią szeleści.
Snu niezna: w dzień osiada wieże albo dachy,
I stąd na wielkie miasta rozrzuca postrachy;
A równie istne fałsze, iak i prawdę głosi.
Naówczas różne mowy po ludziach roznosi,
Co było, co nie było, rozsiewa po świecie. –
tłómaczenie Fr, Dmóchowskiego.
Same nawet występki i zbrodnie, a mianowicie z wielkiemi siłami umysłu połączone,nadzwyczayną moc charakteru objawiaiące, w których namiętności gwałtownie wybuchają; mogą nieiakieś prawo do górności rościć. Np, Katylina, co gardząc wszelkiemi niebespieczeństwami, z garstką wiernych stronników woli śmierć znaleść niż plany swoie opuścić i t… p. Wszakże działanie władz umysłowych w tym razie, iest podobne działaniu sił mechanicznych; bo muszą tu walczyć z moralnością wyzwaną. –
Lecz do górności moralney, mogą mieć prawo takie tylko działania i myśli, co pewny stopień wspaniałości, bezstronności i ślachetności okazuią: – iako kiedy np. człowiek przeięty swoiemi obowiązkami, postępuie w brew interesowi zmysłowemu, co tak żywy i mocny wpływ na nas wywiera. I tak czyn Regulusa górnym z tey przyczyny zowiemy: że swoie wrodzone przywiązanie do życia, swoię żonę i dzieci, których tak dawno niewidział, wszystkie powaby swobodnego życia w oyczyźnie, słowem wszystko, co miał naymilszem na świecie, wszystko, co z naywiększą siłą działa na zmysłowe popędy, powinności swoiey poświęcił. Owoż to poświęcenie się, to pokonanie zmysłowości, czyn iego piętnem górności nacechowało i wszystkim następnym pokoleniom kazało się dziwić. Kollin, rymotworca Niemiecki, w traiedyi swoiey Regulus, nader trafnie w jednym rysie wielkość umysłu tego Rzymianina odmalował. Gdy bowiem Regulus w kościele Bellony, mocną mową zagrzewa senatorów do prowadzenia dalszey woyny, a poseł Kartagiński zadziwiony i rozgniewany tym postępkiem, chce mu ią przerwać. Milcz nieprzyiacielu ! zawołał wielkomyślny bohater, ieszcze dosyć masz czasu do zemsty.
Szyller w osobie Markiza von Poza, zadziwiający i górny charakter wystawił. Mężowi podobnemu iak Markiz, co tyle nayświetnieyszych zamiarów dla dobra ludzkości w swych piersiach zażywia, którego mocne i energiczne czucie z każdey mowy przeziera, w każdem się działaniu maluie: – zbyt przykrą zaiste musi bydź rzeczą, życie swe za przyiaciela poświęcić. Jednak odważa się na śmierć; bo widzi ze Jnfant łatwiey niż on sam, szczęście Niderlandów zapewnić potrafi. Tu właśnie i Antygona Sofoklesa policzyć się może, co pomimo zagrażaiącey śmierci, odważa się zwłoki brata swego pogrzebać, by go wydrzeć zniewadze a lepszy mu los wpośród cieniów erebowych zgotować.
Wszystkie te rodzaie górności, pochodzącey z siły przedmiotu a nie z rozciągłości, maią w estetyce nazwisko górności dynamicznej. Ale czemuż ta uwaga: że bardzo się wiele sił i fizycznych i moralnych znayduie, które siły nasze tak przewyższaią iż wszelki opór człowieka iest nadaremny i nierozsądny; czemuż powiadam ta uwaga upodobanie w ras obudza? Niepowinnażby ta myśl upokarzać nas raczey? Niepowinnożby owe zdanie Szyllera: " Nawet gdyby twoie żądze spoczywały, zagarnie cię los w swe nurty, czas ciebie w swoich wirach pochłonie! bydź dla nas smutną a oraz ważną nauką?
Zaiste, to poniżaiące uczucie mocnoby nas zasmucało, gdybyśmy niemieli w sobie potężney siły, co się nad wszelką zmysłowość podnosi. Ale przeświadczenie, ze moralność przeważnie panuie nad zmysłowością, pociesza nas i każe w dynamiczcno-górnych przedmiotach zadowolnienie znaydować. Srożeiące żywioły, igrzysko losu, urągowisko czasu, słowem żadne siły fizyczne, żadney władzy nad lepszą cząstką naszey istoty niemają, ani tez mocną wolną wolą zachwiać potrafią. Widzisz tedy móy synu, że uczucie górności łączy się ściśle z wyobrażeniami naydroższemi dla człowieka, na których on, na tym świecie pełnym nienawiści, zazdrości, niesprawiedliwości, niedoli i prześladowania, oparty niby na stałey kotwicy bespieczen stoi; z wyobrażeniami mówię przyszłego bytu i Boga. W miarę iak te ostatnie wyobrażenia żywsze są… lub słabsze w poiedynczych indywiduach, i uczucie też górności wznosi się albo upada. Ateusz, nic w mieyscu górności widzieć nie będzie, iedno okropność, iedno dziką niszczącą siłę, co żadnym nieuległa prawom wszystko wniwecz obraca i naygrawa się ze wszelkiego oporu. Taką siłą niegdyś, było Greckie fatum czyli wyrok, który niedawnemi czasy, niektórzy poeci Niemieccy znowu wywołać chcieli z przeszłości. Mówiąc o traiedyi, powiem, azaliż to może bydź korzystnem, dla ludzkości i dla samey sztuki.