- W empik go
Zawierucha - ebook
Zawierucha - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 156 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Świat był niby odmęt siny, toczący pianę nocy. Drogi były zasypane i puste; wieś cicha przywarła do boków wzgórza, które niby kopiec cmentarny ubrało szczyty swoje w krzyże i czerniało krzakami jałowców. Pustka była i bezludzie – tylko nad tym wszystkim zawierucha wyła tysiącznymi głosami, przewalała się jak fala i jak fala biła kłębami rozpylonego śniegu w stare, trzęsące się karczmisko, stojące pomiędzy szarzejącym murem lasów a wsią. Stary, z pozabijanymi w połowie oknami dom trząsł się za każdym uderzeniem, aż małe szybki brzęczały żałośnie i malutki kaganek, kopcący się nad kominem, przygasał i rozbłyskiwał co chwila migotliwie w ogromnej, czarnej izbie szynkownianej. Druga, podobna lampka tlała za kratami szynkwasu, oblewając żółtawym światłem szeregi butelek i beczki ogromne. Wiatr napierał i targał pokrzywionymi ścianami, wciskając się przez szczeliny ze świstem. W izbie cicho było i zimno, wilgoć podnosiła się z mokrej, przysypanej śniegiem podłogi i siwy, błyszczący szron oblepiał powały i komin. Pijany chłop kiwał się przed długim stołem, tłukł pięścią, aż butelka z wódką podskakiwała i mruczał półgłosem, to wygrażał w okno, to przyśpiewywał. Im więcej zawierucha srożyła się i targała karczmą, tym cichszy był chłop, tym powolniej się zataczał i częściej nalewał wódkę do kieliszka – coraz to poprawiał baranicę na głowie i niewyraźnie szeptał: – Prowda… prowda je i moja, i twoja, i wszyćkich, kużdy ją mo… Prowda nie pies, coby ją jodyn wzion sobie na postrunek i ino lo siebie..Powtór mom piniądze, mom… Kumie!… na tyn przykład, Jadom miał mamą babę, ale imistą – aleć go prała… prała… Miętki chłop był i postury mimiecki. Rzekłeś… cham! Hunor mom, w pysk wytnę, bo kużde bydle swój hunor ma, a ja gospodarz jezdym, rodzuny ociec dzieciom, krześcijan… I znowu pił i łomotał pięścią w deski stołu, i zataczał się. Drzwi się otwarły z sieni i razem z wichurą i śniegiem weszło dwoje dzieci, pookręcanych w szmaty. Dziewczyna miała lat ze dwanaście, a chłopak ze siedem. Otrzepywali się ze śniegu i stanęli przy szynkwasie, w milczeniu rozglądając się po izbie. Chłop się im przyglądał zamglonymi oczyma, a potem udając, że idzie, rzekł im: – Bojo j się, dzieucha, bo cię zim. Zwirza mom w siebie… zim cię… – A juści! bo jo to kiełbasa, a wy pies, cobyście me zjedli?… – Spyrka mitntko jezdeś… zim cię… Potknął się o wystające dyle podłogi i upadł na stół. Chłopak się śmiał rozbawiony, a dziewczyna szepnęła z przekąsem: – Te chłopy to naród, śpi j om się kiej zwierzoki i sielne majom uciechę… Karczmarka przyszła, więc dziewczyna wydobyła spod zapaski ostrożnie węzełek i rzekła kładąc go na szynkwasie: – Mendel i pinè jajków przyniesłam i za to wezmę: śtyry śledzie, gazu kwaterkę i bułecków rządek…
Karczmarka uważnie przeglądała jajka pod światło.
– Hale! zaboczyłam! Matula pedzieli, coby jesce flasuchne asencji, ty czerwuny, bo chcą ugościć stryjne, co mają jutro przyjechać po mnie.
– Do służby pójdziesz?
– A bogać. Tyła nas gąb w chałupie.
– Czyiście wy?
– A Strzelcowe.
– Tak daleko i przyśliśta na takie zakurki? to bez mała mila l bez las.