- W empik go
Zbrodnie mojego dziadka - ebook
Zbrodnie mojego dziadka - ebook
Obietnica złożona na łożu śmierci, rodzinne tajemnice, przerażająca prawda
Sylvia i jej rodzina – litewscy emigranci mieszkający w Stanach Zjednoczonych – zawsze żyli w cieniu dziadka. Spoglądał na nich z portretu surowym spojrzeniem. Sam nigdy nie dotarł do Ameryki, zginął w sowieckiej katowni. Nieustannie jednak wspominano o jego odwadze i wojennych dokonaniach – udziale w powstaniu przeciw komunistycznej okupacji, pobycie w niemieckim obozie koncentracyjnym, partyzantce, odmowie emigracji i męczeńskiej śmierci, kiedy Sowieci wrócili na Litwę. Gdy Litwa odzyskała niepodległość, niezłomny „Generał Wicher” – Jonas Noreika dołączył do panteonu bohaterów narodowych. Sprawiedliwości stało się zadość.
Czy jednak na pewno? Wszystko zmienia pewna obietnica. Umierająca matka zobowiązuje córkę – doświadczoną pisarkę i dziennikarkę Sylvię Foti – do napisania biografii dziadka. Aby dotrzymać słowa, Sylvia wchodzi na drogę bez odwrotu i rozpoczyna historyczne śledztwo. Skrywana przez lata prawda, którą ujawni, wstrząśnie nie tylko jej rodziną, ale i całą Litwą.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8032-750-4 |
Rozmiar pliku: | 4,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przytłaczające dziedzictwo
Chicago 2000
Przedziwnym zrządzeniem losu mama i babcia wylądowały w jednym szpitalu w tym samym czasie, obie w stanie zagrożenia życia. Rodzinny matriarchat stanął na krawędzi upadku, a ja mogłam to tylko bezradnie obserwować.
Ułożyłam sobie harmonogram czuwania i przenosiłam się z jednej do drugiej sali szpitalnej przez dwa trudne tygodnie. Najpierw sala mamy.
Siedziałam przy jej boku, trzymałam ją za rękę i delikatnie głaskałam, a w mojej głowie rozbrzmiewał wstęp do Piątej symfonii Beethovena. Wyimaginowany pianista uderzał w klawisze – dam! da-da-dam! – co grzmiało mi w myślach jak młot pneumatyczny rozwalający moje życie. Mama ściskała brzęczącą poręcz łóżka, kiedy próbowała bez skutku podnieść się i usiąść, z grymasem bólu szarpiącego ciało i duszę. Od lat cierpiała na cukrzycę i wycieńczające bóle pleców, do szpitala została przyjęta na rutynowe badania, ale w jakiś sposób złapała zagrażającą życiu infekcję. Próbowałam jej pomóc, ale zamiast usiąść, wiła się w męczarniach, potrząsała głową i traciła siły. W końcu opadała na poduszki, gwałtownie dysząc.
Rozpaczliwie chciałam coś zrobić, cokolwiek – i wciąż myśląc, że uda mi się odeprzeć nieuchronne, spytałam:
– Czy mogę coś dla ciebie zrobić?
Powierzyła mi zadanie.
– Zwiąż mi tylko włosy gumką – wyszeptała.
Wysypałam wszystko z torby – klucze, portfel, drobne – szukając w szaleńczym pośpiechu gumki. Wreszcie znalazłam. Delikatnie związałam jej na karku wilgotne od potu i lęku włosy.
Potem poskarżyła się, że zdrętwiała jej lewa ręka.
– Możesz mi ją rozmasować?
Korzystając z okazji, że pozwoliła się dotknąć, powoli uciskałam jej rękę, począwszy od nadgarstka w górę, do łokcia, jakbym ugniatała glinę. Rozpaczliwie chciałam przemienić tę pomarszczoną zjawę, szmacianą lalkę jej dawnego ja, uformować z powrotem we władczą diwę operową, która potrafiła wyciągnąć wysokie C.
– Wiesz, co to znaczy? – spytała.
Nie przestałam masować.
– Co, mamo?
– Musisz napisać książkę.
Spojrzałam na nią badawczo.
– Nie, nie, nie, nie. Musisz to zrobić sama.
Porzuciła już zaprzeczenie, którego ja się ciągle kurczowo trzymałam.
– Musisz – nalegała. – Wszyscy na to czekają.
Masując wciąż jej ramię, wyglądałam przez okno, żeby nie patrzeć na tę pełną cierpienia twarz. Był koniec stycznia, na zewnątrz temperatura spadła poniżej zera. Świat zamarzł. Chciałam się wyrwać ze szpitalnej sali i pobiec stałą trasą, tupiąc na żwirowej alejce, czuć ciepło słońca na ramionach, pot spływający po skórze, czuć potęgę życia.
Ale mama czekała na odpowiedź. Odkąd pamiętam, pracowała nad książką o swoim ojcu, legendarnym bohaterze. Pięć lat wcześniej uzyskała stopień doktora w dziedzinie literatury, żeby poprawić umiejętności pisarskie. Zawsze ją za to podziwiałam, obserwowałam, jak się poświęca, by zgromadzić materiały o moim sławnym dziadku. Czekałam z niecierpliwością, aż spisze tę opowieść. Nie wiedziałam, czemu jej dotąd nie skończyła. A teraz oczekiwała, że ja przejmę pościg za legendą, którą karmiła mnie przez całe życie. Widziałam w jej oczach, że za wszelką cenę chce narzucić swoją wolę.
„Nie! Nie możesz mnie zmusić!” Błagalnie gładziłam palcami jej rękę. Nie chciałam, żeby umarła i zostawiła mnie samą. Książka była dla niej wszystkim, życiową misją. Nie chciałam myśleć o tym, dlaczego mi ją przekazuje. Poza tym nie umiałam pisać książek. Chociaż pracowałam jako dziennikarka, nie wierzyłam, że potrafię spisać taką historię. Nigdy czegoś takiego nie próbowałam.
Słyszałam jej milczącą odpowiedź: „Masz obowiązek kontynuować od miejsca, w którym skończyłam”.
Jako posłuszna córka niemal niepostrzeżenie skinęłam głową. A ona równie niepostrzeżenie przyjęła złożoną obietnicę. Potem z ulgą, uśmiechając się słabo, ścisnęła moją dłoń ostatkiem sił, przypieczętowując umowę. Wkrótce jej oddech się wyrównał.
Uwolniłam rękę z uścisku i wstałam, żeby zająć się przysłanymi przez jej przyjaciół kwiatami – głównie czerwonymi różami – które stały w wazonach na parapecie okna wychodzącego na ośnieżony park. Mama kochała czerwone róże. Kiedy śpiewała w operze, bukiety lądowały u jej stóp. Wdychałam zapach kwiatów. Zauważyłam jeden zwiędły, wyjęłam go, przy okazji kłując się kolcem.
Gdy patrzyłam na matkę w jej ostatniej godzinie świadomości, zastanawiałam się, jak wypełnić tę szaleńczą obietnicę daną umierającej, i nie miałam pojęcia, że nasz układ obudzi uśpionego dżina ludobójstwa na Litwie, wytrąci senny kraj z otępiającego poczucia niewinności i zmusi do rozrachunku, który będzie godził w narodowe sumienie kolejnymi gromami zbrodni. Wysysając kropelki krwi z ukłutego palca, smakując ich żelazistość, nie mogłam przewidzieć trasy swojej podróży przez przesiąknięte krwią lasy Litwy ani tego, w jaki sposób moje dochodzenie zostanie powiązane z procesem wytoczonym przez potomków ofiar mojego dziadka najważniejszemu krajowemu autorytetowi w dziedzinie historii. To fatum majaczyło w dalekiej przyszłości; minie dwadzieścia lat, nim się spełni. Wtedy wiedziałam jedynie, że nieuchronna śmierć mojej matki to zbyt wiele, a moją jedyną przewodniczką jest miłość.
Sala babci znajdowała się dwa piętra wyżej; babcia dochodziła tam do siebie po ataku serca. Kiedy do niej zajrzałam, spała. Rozbita tą podwójną katastrofą, ruszyłam korytarzem, wymijając pielęgniarki i rekonwalescentów ciągnących stojaki do kroplówek. Chciałam z całej siły uderzyć pięściami w ścianę i zostawić dwie ziejące dziury.
Następnego dnia mama była nieprzytomna, oplątywała ją sieć rurek, a oddech przypominał bulgot. Znów pomasowałam jej ramię, tak jak prosiła ostatnio. Lewa ręka, napuchnięta jak balon z wodą, nie odpowiadała już na mój ucisk. Naciśnięcie. Nic. Naciśnięcie. Nic. W końcu musiałam pogodzić się z faktem, że mama się nie obudzi – nie dla mojego ojca, nie dla mojego młodszego brata ani nie dla mnie.
Miałam trzydzieści osiem lat, męża, dwoje dzieci, a ona powiedziała mi, że nic więcej nie może dla mnie zrobić. Kierowała mną od tak dawna, że nauczyłam się odczytywać jej myśli. Zdominowała mnie. Czułam się jak jej przedłużenie. Instynktownie wiedziała, że mnie kontroluje. Nawet teraz jej głos w mojej głowie napominał surowo: „Nie zawstydzaj mnie ani Litwy tym, że nie opowiesz historii swojego dziadka”. Nie potrafiłam się mu oprzeć.
Powieki miała uchylone zaledwie o milimetr. Nachyliłam się, by odnaleźć w tych maleńkich szparkach kogoś, kogo mogłabym rozpoznać. Nie było tam jednak nic poza mleczną chmurą unoszącą się w niebo wieczności.
Potrzebowałam pociechy. Na miękkich nogach wyszłam z pokoju matki, by dotrzeć do sali babci. Močiutė, jak ją zawsze nazywałam, wydobrzała po zawale i wkrótce miała wyjść do domu. Kiedy weszłam do jej sali, siedziała w łóżku, podparta poduszkami i pochłaniała pieczonego kurczaka z tłuczonymi ziemniakami ociekającymi masłem. Zemdliło mnie od zapachu. Gotowane białe mięso przypominało gnijące ciało. Nie mogłam sobie wyobrazić, że jeszcze kiedyś coś zjem.
– Jak Dalytė? – spytała.
– Źle.
Nie mogłam się zmusić, by opisać babci stan jej sześćdziesięcioletniej córki.
Babcia odłożyła widelec na talerz. Brzęknął głośno. Wpatrzyła się w okno, jej zmatowiałe niebieskie oczy mrugały od bezlitośnie padającego śniegu.
– Już się obudziła?
– Nie.
Tyle tylko zdołałam powiedzieć i wybuchnęłam płaczem.
Odstawiła obiad.
Ścisnęłyśmy się za ręce i nasze szlochy niemal zlały się w jedno. Wreszcie, nie zauważywszy, że pielęgniarka zabrała naczynia ani że różowe słońce zaszło, spróbowałyśmy się uspokoić. W pokoju zrobiło się ciemno. Zapaliłam światło.
– Poprosiła mnie, żebym napisała książkę.
– Co zrobiłaś?
– Obiecałam.
Babcia zakryła sobie twarz i potrząsnęła głową. Najwyraźniej nie aprobowała prośby mojej matki. Uznałam, że Močiutė – w przeciwieństwie do swojej córki – sądzi, że nie nadaję się do tego zadania, że być może nie podołam opowieści.
Oczywiście nie myliła się.
Ale nie miałam wyboru.
Wilno
1 października 2018
Centrum Badania Ludobójstwa zwraca uwagę sądu na fakt, że S. Foti, mieszkająca w Stanach Zjednoczonych, nie uczestniczyła w rzeczonych wydarzeniach historycznych (jeszcze się nie urodziła) ani nie jest zawodowym historykiem. Jej opinia o dziadku jest całkowicie sprzeczna z opinią jej matki, córki J. Noreiki. Z opublikowanych badań S. Foti można wywnioskować, że nie jest jej znana przyjęta metodologia badań historycznych, jaką posługują się historycy akademiccy, a która wymaga głębokiej, krytycznej analizy we właściwych ramach historycznych.
Odpowiedź Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy (Lietuvos gyventojų genocido ir rezistencijos tyrimo centras) na skargę oskarżenia z powodu odmowy zmiany przez Centrum Badania Ludobójstwa opinii historycznej o Jonasie Noreice przekazana Okręgowemu Sądowi Administracyjnemu w Wilnie (Vilniaus apygardos administracinis teismas) w sprawie nr el-4215-281/2018
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------