- nowość
Zdeterminowany. Jak nauka tłumaczy brak wolnej woli - ebook
Zdeterminowany. Jak nauka tłumaczy brak wolnej woli - ebook
Robert Sapolsky – jeden z wielkich naukowców behawioralnych przedstawia druzgocący argument przeciwko istnieniu wolnej woli w zakresie podejmowanych przez nas wyborów. Co więcej w swoich rozważaniach stawia tezę, że nie istnieje żadna odrębna jaźń mówiąca naszym czynnikom biologicznym, co mają robić.
Wspaniała synteza tego, co wiemy o funkcjonowaniu naszej świadomości, o ścisłym związku między rozumem a emocjami oraz między bodźcem a reakcją, która ma miejsce w danej chwili lub też przez całe nasze życie. Sapolsky po kolei rozprawia się ze wszystkimi głównymi argumentami sugerującymi istnienie wolnej woli i obala je, przedzierając się ścieżką przez gąszcze nauki o chaosie i złożoności oraz fizyki kwantowej, a także dotykając niektórych dzikich wybrzeży filozofii.
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8265-942-9 |
Rozmiar pliku: | 5,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Żółwie aż do końca
Na studiach wraz z przyjaciółmi bardzo często powtarzaliśmy pewną anegdotę. Brzmiała ona następująco (opowiadanie jej miało niemal rytualny charakter, więc podejrzewam, że po niemal czterdziestu latach jestem w stanie przytoczyć ją praktycznie słowo w słowo):
William James wygłaszał wykład na temat natury życia i wszechświata. Po jego zakończeniu podeszła do niego starsza kobieta i powiedziała:
– Profesorze James, jest pan w błędzie.
Na co James zapytał:
– Jak to, proszę pani?
– Wcale nie jest tak, jak pan powiedział – odparła. – Świat wspiera się na grzbiecie gigantycznego żółwia.
– Hmm – mruknął zdumiony James. – Być może rzeczywiście tak jest, ale na czym stoi ten żółw?
– Na grzbiecie innego żółwia – odpowiedziała.
– Ależ proszę pani – zapytał James pobłażliwym tonem – a na czym stoi ten drugi żółw?
Na co staruszka odpowiedziała triumfalnie:
– Ta dyskusja nie ma sensu, profesorze James. Żółwie są aż do końca!.
Uwielbialiśmy tę historię i zawsze opowiadaliśmy ją, używając tej samej intonacji. Myśleliśmy, że dzięki temu sprawiamy wrażenie dowcipnych, elokwentnych i atrakcyjnych.
Wspomniana anegdota pełniła rolę kpiny, czy też ostrej krytyki kogoś, kto uparcie obstaje przy argumentach pozbawionych logiki. Zdarzało się, że w stołówce ktoś powiedział coś bezsensownego, a jego reakcja na kontrargumenty dodatkowo pogarszała sytuację. Wówczas jeden z nas z pełnym zadowolenia uśmiechem mówił: „Ta dyskusja nie ma sensu, profesorze James!”, na co rozmówca, który wielokrotnie słyszał naszą głupią anegdotę, zazwyczaj odpowiadał: „Pieprz się, po prostu posłuchaj. To ma sens”.
Oto przesłanie zawarte w niniejszej książce: Chociaż wyjaśnianie czegoś poprzez odwoływanie się do nieskończonej liczby żółwi ciągnących się aż do końca może się wydawać śmieszne i pozbawione sensu, to w rzeczywistości o wiele bardziej niedorzeczne i bezsensowne jest wierzenie, że gdzieś tam na dole, w powietrzu unosi się żółw. Nauka dowodzi, że żółwie nie mogą unosić się w powietrzu. A mimo to ciągną się jednak aż do końca.
Ktoś zachowuje się w określony sposób. Może postępowanie tej osoby jest wspaniałe i inspirujące, może przerażające, może ciężko jednoznacznie je ocenić, a może po prostu jest trywialne. Często zadajemy to samo podstawowe pytanie: Dlaczego dane zachowanie miało miejsce?
Jeśli wierzysz, że żółwie mogą się unosić w powietrzu, odpowiedź brzmi, że tak się po prostu stało. Nie było żadnej przyczyny poza tym, że dana osoba po prostu postanowiła zachować się w ten sposób. Nauka jednak dostarczyła ostatnio znacznie bardziej precyzyjną odpowiedź, a mówiąc „niedawno”, mam na myśli kilka ostatnich stuleci. Okazuje się, że konkretne zachowanie wystąpiło, ponieważ zostało spowodowane przez coś, co je poprzedziło. A z jakiego powodu zaistniała ta wcześniejsza okoliczność? Ponieważ doprowadziło do niej jeszcze wcześniejsze wydarzenie. Okoliczności poprzedzające ciągną się aż do końca, nie znajdziesz tam unoszących się w powietrzu żółwi ani bezprzyczynowych zachowań. Lub jak śpiewa Maria w Dźwiękach muzyki: nothing comes from nothing, nothing ever could (nic nie pochodzi z niczego, to niemożliwe).
Podsumowując, kiedy zachowujemy się w określony sposób, czyli kiedy nasz mózg generuje określone zachowanie, dzieje się tak z powodu determinizmu, czyli okoliczności, które poprzedziły dane zachowanie, oraz tych, które wydarzyły się jeszcze wcześniej, aż do końca. Celem niniejszej książki jest ukazanie, w jaki sposób działa determinizm, oraz zbadanie, w jaki sposób biologia (nad którą nie miałeś kontroli), wchodząc w interakcję ze środowiskiem (nad którym również nie miałeś kontroli), sprawiła, że jesteś tym, kim jesteś. A gdy ludzie twierdzą, że twoje zachowanie cechuje się bezprzyczynowością, które nazywają „wolną wolą”, to (a) nie dostrzegli, lub też nie poznali, determinizmu czającego się pod powierzchnią i/lub (b) błędnie doszli do wniosku, że specyficzne aspekty wszechświata, które działają w sposób indeterministyczny, mogą wyjaśnić twój charakter, moralność i zachowanie.
Kiedy zaakceptujesz założenie, że każdy aspekt zachowania wynika z deterministycznych, wcześniejszych przyczyn, obserwując dane zachowanie, potrafisz stwierdzić, dlaczego do niego doszło: jak już wspomniano, z powodu działania neuronów w tej lub innej części mózgu, które nastąpiło w poprzedniej sekundzie. A w ciągu ostatnich kilku sekund lub minut neurony te były aktywowane przez myśl, wspomnienie, emocję lub bodźce zmysłowe. A w ciągu godzin lub dni poprzedzających to zachowanie, hormony znajdujące się w krwiobiegu kształtowały te myśli, wspomnienia i emocje oraz zmieniały wrażliwość mózgu na określone bodźce środowiskowe. A w poprzednich miesiącach lub latach doświadczenie i środowisko zmieniły sposób funkcjonowania tych neuronów, sprawiając, że niektóre z nich kiełkowały i tworzyły nowe połączenia, zwiększając swoją pobudliwość, a u innych efekty były dokładnie odwrotne.
Cofamy się teraz o dziesięciolecia, by zidentyfikować kolejne przyczyny poprzedzające. Wyjaśnienie wystąpienia danego zachowania wymaga rozpoznania, w jaki sposób w okresie dojrzewania kluczowy region mózgu nadal przechodził proces przebudowy oraz kształtowania przez socjalizację i akulturację. Jeśli cofniemy się jeszcze bardziej, natrafimy na doświadczenia z dzieciństwa kształtujące konstrukcję mózgu. To samo dotyczy środowiska płodowego. Cofając się jeszcze dalej, musimy uwzględnić czynnik w postaci odziedziczonych genów oraz ich wpływu na zachowanie.
Ale to jeszcze nie koniec. To dlatego, że całe twoje dzieciństwo – poczynając od tego, w jaki sposób zaopiekowano się tobą w kilka minut po urodzeniu – było uwarunkowane kulturowo, oraz przez czynniki ekologiczne, które przez wiele wieków wpływały na aspekty kulturowe rozwijane przez twoich przodków, a także ewolucyjne wymogi kształtowały gatunek, do którego należysz. Dlaczego takie zachowanie miało miejsce? Z powodu interakcji pomiędzy biologią a środowiskiem, które ciągną się aż do samego końca.
Według głównego założenia niniejszej książki są to zmienne, nad którymi miałeś niewielką kontrolę bądź w ogóle byłeś jej pozbawiony. Nie masz wpływu na wszystkie bodźce sensoryczne występujące w twoim otoczeniu, na poziom hormonów dzisiejszego ranka, na to, czy w przeszłości doświadczyłeś traumatycznych przeżyć, na status społeczno-ekonomiczny rodziców, środowisko płodowe, geny, ani na to, czy twoi przodkowie byli rolnikami czy pasterzami. Wyrażę się w sposób bardziej ogólny, w tym momencie prawdopodobnie zbyt ogólny dla większości czytelników: jesteśmy ni mniej, ni więcej tylko kumulacją przypadków o charakterze biologicznym oraz środowiskowym, nad którymi nie mieliśmy kontroli, a które doprowadziły nas do tego momentu. Gdy dotrzemy do końca niniejszej książki, będziesz w stanie wyrecytować to zdanie przez sen.
Istnieją różne aspekty zachowania – które, choć prawdziwe – nie są istotne dla tematu naszych rozważań. Przykładem może być fakt, że niektóre zachowania przestępcze wynikają z problemów psychiatrycznych lub neurologicznych. Albo że niektóre dzieci doświadczają „trudności w nauce” ze względu na sposób, w jaki działają ich mózgi. Albo że niektórzy ludzie mają problemy z samokontrolą, ponieważ dorastali bez przyzwoitych wzorców lub dlatego, że wciąż są nastolatkami posiadającymi mózg typowy dla tego etapu rozwoju. Może się również zdarzyć tak, że ktoś powiedział coś krzywdzącego tylko dlatego, że jest zmęczony i zestresowany lub z powodu przyjmowanych leków.
We wszystkich przytoczonych przykładach uznajemy, że czasami biologia może rzutować na nasze zachowanie. Jest to zasadniczo humanitarne założenie, które idzie w parze z ogólnymi poglądami społeczeństwa na temat sprawczości i osobistej odpowiedzialności, a jednocześnie przypomina o wyjątkowym traktowaniu skrajnych przypadków: sędziowie podczas wydawania wyroków powinni brać pod uwagę okoliczności łagodzące, wynikające z warunków, w jakich przestępcy zostali wychowani; nieletni mordercy nie powinni być poddawani egzekucji; nauczyciel rozdający złote gwiazdki dzieciom, które świetnie sobie radzą z nauką czytania, powinien również zrobić coś wyjątkowego dla dziecka z dysleksją; urzędnicy przyjmujący kandydatów na studia powinni brać pod uwagę coś więcej niż tylko wyniki egzaminów maturalnych w przypadku osób, które musiały stanąć przed wyjątkowymi wyzwaniami.
Oto dobre, rozsądne pomysły, które powinny zostać wdrożone, jeśli przyjmiemy, że niektórzy ludzie, w porównaniu z innymi, mają znacznie mniejszą samokontrolę i zdolność do swobodnego decydowania o swoich działaniach i że czasami wszyscy mamy znacznie mniejsze możliwości w tym względzie, niż sobie wyobrażamy.
Wszyscy możemy się co do tego zgodzić. Jednak zmierzamy w zupełnie innym kierunku – ku założeniu, z którym, jak podejrzewam, większość czytelników się nie zgodzi, a mianowicie, że nie ma czegoś takiego jak wolna wola. Oto niektóre z logicznych implikacji takiego założenia: znika pojęcie winy, a kara, pełniąca funkcję odwetu za popełnione czyny, staje się nieuzasadnionym rozwiązaniem – jasne, należy powstrzymać niebezpiecznych ludzi przed krzywdzeniem innych, ale trzeba to zrobić w tak prosty i pozbawiony osądów sposób jak w przypadku samochodu z niesprawnymi hamulcami, który należy powstrzymać przed wyjechaniem na drogę; można chwalić kogoś lub wyrażać wdzięczność wobec jakiejś osoby w ramach instrumentalnej interwencji, aby zwiększyć prawdopodobieństwo, że dana osoba powtórzy to zachowanie w przyszłości lub jako inspirację dla innych, ale nigdy dlatego, że dana osoba na to zasługuje. Dotyczy to również ciebie, w chwilach gdy wykazałeś się intelektem, samodyscypliną lub uprzejmością. Aha, skoro już przy tym jesteśmy, skutkiem powyższego założenia jest również pogodzenie się z faktem, że doświadczenie miłości tworzą te same elementy składowe, które charakteryzują antylopy gnu czy też asteroidy. Nikt nie zasłużył na to ani nie jest uprawniony do bycia traktowanym lepiej lub gorzej od innych. A odczuwanie nienawiści do drugiego człowieka jest tak samo bezsensowne jak znienawidzenie tornada, bo rzekomo postanowiło zrównać z ziemią twój dom, albo zapałanie miłością do krzaka bzu z powodu jego cudownego zapachu.
Z tym właśnie wiąże się stwierdzenie, że wolna wola nie istnieje. Oto do jakiego wniosku dochodziłem przez długi, długi czas. I nawet ja uważam, że branie tego na poważnie jest czystym szaleństwem.
Większość osób też tak uważa. Przekonania i wartości wyznawane przez ludzi, ich zachowanie, ich odpowiedzi na pytania ankietowe, ich działania będące obiektem badań w rodzącej się dyscyplinie naukowej zwanej „filozofią eksperymentalną” pokazują, że ludzie wierzą w wolną wolę, gdy ma to znaczenie – filozofowie (około dziewięćdziesięciu procent), prawnicy, sędziowie, ławnicy, nauczyciele, rodzice i producenci świeczników. A także naukowcy, nawet biolodzy czy też liczni neurobiolodzy, wierzą w istnienie wolnej woli, kiedy przyjdzie co do czego. Praca psycholożek Alison Gopnik z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley i Tamar Kushnir z Uniwersytetu Cornella pokazują, że już dzieci w wieku przedszkolnym mają silną wiarę w rozpoznawalną wersję wolnej woli. Takie przekonanie jest powszechne (ale nie uniwersalne) w wielu różnych kulturach. W opinii większości ludzi różnimy się od maszyn. Dowodem może być sytuacja, w której kierowca oraz zautomatyzowany samochód popełnią ten sam błąd, lecz to człowiek zostaje obwiniony w większym stopniu. Nie jesteśmy osamotnieni w naszej wierze w wolną wolę – badania, którym przyjrzymy się w kolejnym rozdziale, sugerują, że inne naczelne również wierzą w jej istnienie.
Niniejszej książce przyświecają dwa cele. Pierwszym z nich jest przekonanie ciebie, że wolna wola nie istnieje, a przynajmniej, że nie jest ona tak powszechna, jak się zazwyczaj sądzi. Aby to osiągnąć, przyjrzymy się sposobowi, w jaki przeróżni inteligentni myśliciele argumentują za wolną wolą z punktu widzenia filozofii, myśli prawniczej, psychologii i neuronauki. Postaram się przedstawić ich poglądy najlepiej jak potrafię, a następnie wyjaśnić, dlaczego uważam je za błędne. Niektóre z tych błędów wynikają z krótkowzroczności (w sensie opisowym, a nie osądzającym), polegającej na skupianiu się wyłącznie na jednym wycinku biologicznego aspektu zachowania. Czasami jest to spowodowane błędną logiką, taką jak stwierdzenie, że jeśli nie można ustalić, co spowodowało X, to może przyczyna takiego zachowania nie istnieje. Czasami błędy odzwierciedlają brak świadomości lub błędną interpretację czynników naukowych leżących u podstaw danego zachowania. Co ciekawe, mam wrażenie, że błędy wynikają z przyczyn emocjonalnych, gdyż świadomość braku wolnej woli może wzbudzić cholernie duży niepokój. Kwestię tę rozważymy na końcu książki. Tak więc jednym z moich dwóch celów jest wyjaśnienie, dlaczego uważam, że ci wszyscy ludzie są w błędzie, oraz jakie zmiany na lepsze zaszłyby w naszym życiu, gdyby ludzie przestali myśleć tak jak oni.
Ktoś mógłby mnie w tym momencie zapytać: Do czego ty zmierzasz? Jak się wkrótce okaże, debaty na temat wolnej woli często obracają się wokół wąskich kwestii – „Czy dany hormon rzeczywiście powoduje dane zachowanie, czy tylko zwiększa prawdopodobieństwo jego wystąpienia?” lub „Czy istnieje różnica między chęcią zrobienia czegoś a chęcią pragnienia czegoś?” – które zwykle stanowią temat dyskusji wśród wyspecjalizowanych autorytetów. Tak się składa, że z intelektualnego punktu widzenia uchodzę za generalistę. Jestem pracującym w laboratorium „neurobiologiem”, który zajmuje się między innymi manipulowaniem genami w mózgach szczurów w celu zmiany ich zachowań. Oprócz tego od ponad trzydziestu lat co roku spędzam trochę czasu na badaniu zachowań społecznych i fizjologii dzikich pawianów w parku narodowym w Kenii. Niektóre z moich badań okazały się istotne dla zrozumienia, w jaki sposób stres związany z ubóstwem w dzieciństwie wpływa na mózgi osób dorosłych, i w rezultacie spędziłem czas wśród socjologów. Inny aspekt mojej pracy związany był z zaburzeniami nastroju, co doprowadziło mnie do nawiązania współpracy z psychiatrami. A przez ostatnią dekadę moim hobby stała się współpraca z obrońcami publicznymi w trakcie procesów o morderstwo, podczas których wyjaśniam przysięgłym kwestie związane z funkcjonowaniem mózgu. Skutkiem tego zdobyłem doświadczenie w wielu różnych dziedzinach nauki związanych z zachowaniem. Co, jak sądzę, przyczyniło się do ukształtowania we mnie przekonania, że wolna wola nie istnieje.
Dlaczego? Przede wszystkim jeśli spojrzysz na jakąkolwiek dyscyplinę naukową, taką jak: neurologia, endokrynologia, ekonomia behawioralna, genetyka, kryminologia, ekologia, rozwój dziecka czy też biologia ewolucyjna – pozostaje wiele miejsca na stwierdzenie, że biologia i wolna wola mogą współistnieć. Według słów filozofa z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego, Manuela Vargasa: „Twierdzenie, że jakieś wyniki badań naukowych wskazują na fałszywość pojęcia «wolnej woli» świadczy albo źle o przeprowadzonym badaniu naukowym, albo o akademickim hochsztaplerstwie”. Vargas ma rację, choć wyraża się w sposób dość bezpośredni. Jak zobaczymy w następnym rozdziale, większość eksperymentalnych badań neurobiologicznych dotyczących wolnej woli jest mocno zakotwiczona w wynikach pewnego badania, w którym analizowano zdarzenia zachodzące w mózgu na kilka sekund przed wystąpieniem danego zachowania. Vargas doszedł do słusznego wniosku, że te „naukowe doniesienia” (wraz ze spin-offami, które nastąpiły w ciągu kolejnych czterdziestu lat) nie stanowią dowodu na nieistnienie wolnej woli. Podobnie nie można obalić idei wolnej woli za pomocą wyników badań opartych na genetyce – ogólnie rzecz biorąc, geny nie niosą ze sobą nieuchronności, ale raczej podatność i potencjał, i żaden pojedynczy gen, jego wariant lub mutacja nie zostały zidentyfikowane jako dowód podważający istnienie wolnej woli; nie można tego dowieść, nawet biorąc pod uwagę wszystkie geny jednocześnie. Nie można też obalić istnienia wolnej woli z perspektywy rozwojowej/socjologicznej poprzez wykorzystanie udowodnionej naukowo prawdy, zgodnie z którą dzieciństwo wypełnione wykorzystaniem, deprywacją, zaniedbaniem i traumą astronomicznie zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia głębokich zaburzeń u osoby dorosłej, która może mieć niszczący wpływ na otoczenie. Istnieją bowiem wyjątki od tej reguły. Tak, żadne pojedyncze wyniki badań ani żadna dyscyplina naukowa nie może tego udowodnić. Lecz – i tu dochodzimy do niewiarygodnie ważnego punktu – jeśli zbierzemy razem wszystkie wyniki naukowe ze wszystkich odpowiednich dyscyplin naukowych, okaże się, że nie ma w nich miejsca na wolną wolę.
Dlaczego tak jest? Chodzi o coś głębszego niż tylko założenie, że jeśli przeanalizujesz wystarczająco dużo różnych dyscyplin, jedną „-ologię” po drugiej, to w końcu znajdziesz taką, która sama w sobie podważy istnienie wolnej woli. Chodzi o coś głębszego niż założenie, że nawet jeśli w każdej dyscyplinie znajduje się luka, która uniemożliwia zaprzeczenie istnienia wolnej woli, przynajmniej jedna z pozostałych dyscyplin to zrekompensuje.
Co najważniejsze, wszystkie te dyscypliny wspólnie negują pojęcie wolnej woli, ponieważ są ze sobą powiązane, stanowiąc jednolity zasób wiedzy. Jeśli mówimy o wpływie neuroprzekaźników na zachowanie, to jednocześnie pośrednio dotykamy tematu genów, które określają budowę tych chemicznych przekaźników oraz ewolucji tych genów – dziedzin takich, jak neurochemia, genetyka i biologia ewolucyjna nie da się rozdzielić. Jeśli badasz, w jaki sposób wydarzenia w życiu płodowym wpływają na zachowanie osoby dorosłej, automatycznie rozważasz takie kwestie, jak pojawiające się długotrwałe zmiany we wzorcach wydzielania hormonów lub regulacji genów. Jeśli omawiamy wpływ stylu macierzyństwa na ostateczne zachowanie dziecka w wieku dorosłym, z definicji omawiamy również zagadnienia kulturowe, które matka przekazuje poprzez swoje działania. Nie ma najmniejszej szczeliny, w którą mogłaby się wcisnąć wolna wola.
W związku z tym pierwsza połowa książki opiera się na biologicznych argumentach, na podstawie których odrzuca się istnienie wolnej woli. Co prowadzi nas do drugiego celu i drugiej części książki. Jak już wspomniałem, nie wierzyłem w wolną wolę od czasów dorastania i czułem moralny imperatyw, by patrzeć na ludzi bez osądzania lub przekonania, że ktokolwiek zasługuje na coś wyjątkowego, by żyć bez poczucia nienawiści lub roszczeniowości. Nie potrafię jednak tego dokonać. Jasne, czasami mi się to udaje, ale rzadko kiedy moja natychmiastowa reakcja na wydarzenia jest zgodna z tym, co uważam za jedyny akceptowalny sposób postępowania. Zwykle więc ponoszę porażkę.
Jak już wspomniałem, nawet ja uważam, że branie na poważnie wszystkich implikacji braku wolnej woli to szaleństwo. Mimo to celem drugiej połowy książki jest właśnie takie podejście, zarówno z indywidualnego, jak i społecznego punktu widzenia. W pewnych rozdziałach znajdują się rozważania naukowe na temat tego, w jaki sposób możemy odrzucić wiarę w wolną wolę. W innych ukazano, że niektóre konsekwencje odrzucenia wolnej woli nie są tak katastrofalne, jakby się mogło początkowo wydawać. Jeszcze inne dokonują przeglądu okoliczności historycznych wskazujących na istotne kwestie związane z radykalnymi zmianami, których musielibyśmy dokonać w naszym myśleniu i odczuwaniu: ale spokojnie, robiliśmy to już wcześniej.
Tytuł niniejszej książki – celowo dwuznaczny – odzwierciedla te dwie części. Chodzi zarówno o zagadnienia naukowe podważające istnienie wolnej woli, jak i o naukę, która może nam pomóc żyć lepiej, gdy uda nam się już to zaakceptować.
RÓŻNE PERSPEKTYWY:
CZYLI Z KIM BĘDĘ SIĘ SPIERAĆ
Zamierzam omówić niektóre ze stanowisk zajmowanych powszechnie przez ludzi piszących o wolnej woli. Występują one w czterech podstawowych wariantach:
Świat jest deterministyczny i wolna wola nie istnieje. W tym ujęciu, jeśli pierwsze założenie jest prawdziwe, drugie również musi takie być; determinizm i wolna wola nie są kompatybilne. Jestem zwolennikiem tej perspektywy zwanej twardym inkompatybilizmem.
Świat jest deterministyczny i wolna wola istnieje. Zwolennicy takiego podejścia podkreślają, że świat składa się z atomów, a życie, jak to elegancko ujął psycholog Roy Baumeister (obecnie obejmujący katedrę na Uniwersytecie Queenslandu w Australii), „opiera się na niezmienności i nieugiętości praw natury”. Nie ma magii ani wróżkowego pyłu, nie ma dualizmu substancji, według którego mózg i umysł są odrębnymi bytami. Zamiast tego deterministyczny świat jest postrzegany jako kompatybilny z wolną wolą. Pogląd ten podziela w przybliżeniu dziewięćdziesiąt procent filozofów i prawników, a niniejsza książka w głównej mierze będzie się starać kwestionować podejście tych „kompatybilistów”.
Świat nie jest deterministyczny; nie ma w nim wolnej woli. Jest to dziwaczny pogląd, według którego wszystko, co ważne w świecie, opiera się na losowości, rzekomej podstawie wolnej woli. Zajmiemy się tym stanowiskiem w rozdziałach dziewiątym i dziesiątym.
Świat nie jest deterministyczny; wolna wola istnieje. Zwolennicy tego stanowiska uważają, podobnie jak ja, że deterministyczny świat nie jest kompatybilny z wolną wolą – jednak nie widzą problemu, by odrzucając deterministyczną naturę świata, otworzyć drzwi dla wiary w wolną wolę. Ci „libertariańscy inkompatybiliści” są rzadkością i tylko od czasu do czasu będę wspominał o ich poglądach.
Istnieje również podobny kwartet założeń dotyczących relacji pomiędzy wolną wolą a odpowiedzialnością moralną. Słowo „odpowiedzialność” niesie oczywiście ze sobą spory ciężar, a sens, w jakim jest używane przez ludzi rozprawiających o wolnej woli, zazwyczaj przywołuje koncepcję „podstawowego zasługiwania” (ang. basic desert), zgodnie z którą człowiek może zasłużyć na to, by być traktowany w określony sposób, a świat jest moralnie akceptowalnym miejscem, w którym się uznaje, że jedna osoba zasługuje na konkretną nagrodę, a inna na konkretną karę. Oto proponowane założenia:
Nie ma wolnej woli, a zatem pociąganie ludzi do moralnej odpowiedzialności za ich działania jest błędem. Podpisuję się pod tym. (W rozdziale 14 wyjaśnię, że podejście to różni się całkowicie od stanowiska traktującego karę jako czynnik odstraszający na przyszłość).
Nie ma wolnej woli, ale można pociągać ludzi do moralnej odpowiedzialności za ich czyny. Oto kolejny rodzaj kompatybilizmu – moralna odpowiedzialność istnieje przy jednoczesnym braku wolnej woli bez odwoływania się do sił nadprzyrodzonych. Stanowisko to jest dość powszechne.
Wolna wola istnieje, a ludzie powinni ponosić moralną odpowiedzialność. Jest to prawdopodobnie najbardziej powszechne stanowisko.
Wolna wola istnieje, ale odpowiedzialność moralna nie jest uzasadniona. Jest to pogląd podzielany przez mniejszość. Zazwyczaj gdy przyjrzymy się bliżej, rzekoma wolna wola istnieje w bardzo wąskim znaczeniu i z pewnością nie jest warta, by kruszyć o nią kopie.
Oczywiście stosowanie podobnych klasyfikacji w odniesieniu do determinizmu, wolnej woli i odpowiedzialności moralnej jest ogromnym uproszczeniem. Jego centralnym punktem jest założenie, że większość ludzi potrafi udzielić prostej odpowiedzi „tak” lub „nie” na pytanie, czy te stany istnieją. Brak jasnych dychotomii prowadzi do bezsensownych koncepcji filozoficznych, takich jak częściowa wolna wola, sytuacyjna wolna wola, wolna wola tylko dla wybrańców, wolna wola tylko wtedy, gdy ma to znaczenie, lub tylko wtedy, gdy nie ma. Rodzi to pytanie, czy fundament przekonań o wolnej woli zaczyna się kruszyć przez jeden rażący, wysoce istotny wyjątek i odwrotnie, czy sceptycyzm dotyczący wolnej woli zanika, gdy mamy do czynienia z sytuacją odwrotną. Skupienie się na gradacji pomiędzy odpowiedzią „tak” i „nie” jest ważne, ponieważ interesujące kwestie dotyczące biologii zachowania często zajmują miejsce na kontinuum. W związku z tym moje dość zdecydowane stanowisko w tych kwestiach spycha mnie daleko na boczny tor. Pragnę powtórzyć, że moim celem nie jest przekonanie cię, że wolna wola nie istnieje. Wystarczy, jeśli po prostu dojdziesz do wniosku, że wolna wola odgrywa znacznie mniejszą rolę, niż sądziłeś, i w rezultacie skłoni cię to do przemyślenia własnego stanowiska względem kilku ważnych kwestii.
Pomimo że rozpocząłem dyskusję od rozdzielenia pojęć determinizmu od wolnej woli oraz wolnej woli od moralnej odpowiedzialności, wpisuję się raczej w popularną konwencję łączenia ich w jedno. Moje stanowisko brzmi zatem następująco: ponieważ świat jest deterministyczny, wolna wola nie może istnieć, a więc pociąganie ludzi do moralnej odpowiedzialności za ich działania jest błędem (wniosek opisany jako „godny pożałowania” przez jednego z czołowych filozofów, którego poglądy zamierzam poddać gruntownej analizie w dalszej części książki). Głoszony przeze mnie inkompatybilizm będzie najczęściej zestawiany na zasadzie kontrastu z poglądem kompatybilistycznym, według którego determinizm wszechświata nie wyklucza istnienia wolnej woli, a tym samym pociąganie ludzi do moralnej odpowiedzialności za ich czyny jest słuszne. Ta wersja kompatybilizmu zaowocowała licznymi artykułami autorstwa filozofów i prawników na temat znaczenia neurologii dla wolnej woli. Po przeczytaniu wielu z nich doszedłem do wniosku, że zazwyczaj sprowadzają się one do trzech zdań:
a. Wow, doszło do wielu niesamowitych odkryć w dziedzinie neuronauki i wszystkie potwierdzają pogląd, że nasz świat jest deterministyczny.
b. Niektóre z tych odkryć w dziedzinie neuronauki tak mocno podważają nasze poglądy dotyczące sprawczości, odpowiedzialności moralnej oraz kwestii zasługiwania na karę bądź nagrodę (ang. deservedness), że należałoby dojść do wniosku, iż wolna wola nie istnieje.
c. E tam, wolna wola istnieje i już.
Oczywiście wiele czasu poświęcę na ostatnie z tych stwierdzeń. W tym celu skupię się jedynie na niektórych zwolennikach kompatybilizmu. Oto eksperyment myślowy pozwalający zidentyfikować tę grupę: w roku 1848 na placu budowy w Vermoncie w wyniku przypadkowej eksplozji dynamitu metalowy pręt poruszający się z dużą prędkością przebił na wylot mózg robotnika Phineasa Gage’a, niszcząc znaczną część jego płatów czołowych – obszar mający ogromne znaczenie dla funkcji wykonawczych, długoterminowego planowania i kontroli impulsów. W następstwie wypadku „Gage nie był już tym samym człowiekiem”, jak stwierdził jeden z jego przyjaciół. Wcześniej poważny i niezawodny, pełnił funkcję brygadzisty, lecz w wyniku urazu – według opisu jego lekarza – stał się „niespokojny, arogancki, uparty, a jednocześnie kapryśny i chwiejny oraz chwilami skłonny do rzucania siarczystych przekleństw (co wcześniej nie było jego zwyczajem)”. Phineas Gage jest podręcznikowym przykładem na to, że jesteśmy produktem końcowym biologicznej budowy naszych mózgów. Obecnie, sto siedemdziesiąt lat później, rozumiemy, że unikalna funkcja kory czołowej jest wypadkową genów, środowiska w okresie prenatalnym, dzieciństwa oraz wielu innych czynników (poczekaj na rozdział 4).
Pora na eksperyment myślowy: zamknij filozofa kompatybilistę zaraz po urodzeniu w pomieszczeniu, w którym nigdy nie dowie się niczego o mózgu. Następnie opowiedz mu o Phineasie Gage’u i przedstaw w skrócie naszą obecną wiedzę na temat kory czołowej. Jeśli jego natychmiastową reakcją będzie: „Nieważne, wolna wola istnieje mimo wszystko”, nie interesują mnie jego poglądy. Kompatybilista, który znajduje się w kręgu moich zainteresowań, to taki, który w następstwie otrzymanych informacji zaczyna się zastanawiać: „O mój Boże, a jeśli zupełnie się mylę w kwestii wolnej woli?”, następnie rozmyśla nad tym godzinami lub latami i dochodzi do wniosku, że wolna wola jednak istnieje, bo tak i już, a społeczeństwo może pociągać ludzi do moralnej odpowiedzialności za ich czyny. Jeśli kompatybilista nie podjął wyzwania, by stanąć w szranki z wiedzą na temat biologicznych podstaw tego, kim jesteśmy, to nie warto poświęcać czasu na próbę przeciwstawienia się jego przekonaniu dotyczącego wolnej woli.
PODSTAWOWE ZASADY I DEFINICJE
Czym jest wolna wola? Początkową reakcją na to pytanie może być jęk. Odpowiedź natomiast może przybrać dość oczywistą formę: „Różni teoretycy definiują ją w różny sposób, co może powodować nieporozumienia”. Brzmi zniechęcająco. Niemniej jednak musimy od tego zacząć, a następnie się zastanowić: „Czym jest determinizm?”. Dołożę wszelkich starań, aby ograniczyć przynudzanie.
Co rozumiem pod pojęciem wolnej woli?
Ludzie w różny sposób definiują wolną wolę. Wielu skupia się na sprawczości, to znaczy na tym, czy dana osoba może kontrolować swoje czyny, działać z konkretnym zamiarem. Inne definicje dotyczą tego, czy w momencie wystąpienia zachowania dana osoba zdaje sobie sprawę, że istnieją alternatywne możliwości. Jeszcze inni w mniejszym stopniu skupiają się na tym, co dana osoba robi, a bardziej na wetowaniu tego, czego dana osoba nie chce robić. Oto moje stanowisko.
Wyobraźmy sobie, że mężczyzna pociąga za spust pistoletu. Z mechanicznego puntu widzenia mięśnie w jego palcu wskazującym się skurczyły, ponieważ zostały pobudzone przez neuron posiadający potencjał czynnościowy (to znaczy neuron znajdujący się w stanie wzbudzenia). Neuron ten z kolei posiadał swój potencjał czynnościowy, ponieważ był stymulowany przez neuron znajdujący się tuż przed nim. A ten z kolei zyskał swój potencjał czynnościowy za sprawą sąsiadującego neuronu. I tak dalej.
Oto wyzwanie dla zwolennika wolnej woli: Znajdź neuron, który rozpoczął ten proces w mózgu człowieka, neuron, w którym potencjał czynnościowy pojawił się bez powodu, pomimo iż żaden inny neuron nie „odezwał się” do niego wcześniej. Następnie udowodnij, że na działanie tego neuronu nie miały wpływu czynniki takie, jak zmęczenie, głód, stres czy ból odczuwane przez mężczyznę. Udowodnij, że funkcje tego neuronu nie uległy zmianie za sprawą tego, co mężczyzna widział, słyszał i czuł w minutach poprzedzających pociągnięcie za spust, że nie miały na nie wpływu poziomy hormonów utrzymujące się w jego mózgu w poprzednich godzinach lub dniach, ani to, czy w ostatnich miesiącach lub latach doświadczył wydarzenia zmieniającego życie. Udowodnij, że na rzekomo swobodne funkcjonowanie tego neuronu nie miały wpływu geny mężczyzny lub trwające przez całe życie zmiany w ekspresji tych genów spowodowane doświadczeniami z dzieciństwa. Ani też poziomy hormonów, na które był narażony jako płód, kiedy jego mózg znajdował się w fazie tworzenia. Ani historia i ekologia, które ukształtowały kulturę, w której się wychował. Wskaż neuron będący pierwotną przyczyną w obliczu tych wszystkich czynników. Wybitny filozof Alfred Mele z Uniwersytetu Stanowego Florydy, zwolennik kompatybilizmu, stanowczo stwierdził, że wymaganie czegoś takiego w odniesieniu do wolnej woli jest ustawianiem poprzeczki „absurdalnie wysoko”. Jednak ta poprzeczka nie jest ani absurdalna, ani ustawiona zbyt wysoko. Jeśli wskażesz neuron (lub mózg), który generuje zachowanie niezależne od sumy czynników związanych z jego biologiczną przeszłością, dla celów tej książki uznamy, że wykazałeś istnienie wolnej woli. Zadaniem pierwszej części niniejszej książki jest udowodnienie, że odnalezienie takiego neuronu jest niemożliwe.
Co rozumiem pod pojęciem determinizmu?
Rozważania na ten temat należy rozpocząć od martwego białego mężczyzny Pierre’a Simona Laplace’a, francuskiego polimata żyjącego na przełomie osiemnastego i dziewiętnastego wieku (czytelnicy również powinni pamiętać, aby określać go tym mianem, ponieważ przyczynił się do rozwoju matematyki, fizyki, inżynierii, astronomii i filozofii). Laplace stał się autorem kanonicznego twierdzenia na temat determinizmu: Gdyby istniał nadczłowiek, który znałby położenie każdej cząstki elementarnej we wszechświecie w danym momencie, byłby w stanie dokładnie przewidzieć każdy moment w przyszłości. Co więcej, gdyby ten nadczłowiek (ostatecznie nazwany „demonem Laplace’a”) mógł odtworzyć dokładną lokalizację każdej cząstki w dowolnym punkcie w przeszłości, doprowadziłoby to do powstania teraźniejszości identycznej z naszą. Przeszłość i przyszłość wszechświata są już określone.
Nauka od czasów Laplace’a pokazała, że nie miał on całkowitej racji (udowadniając w ten sposób, że Laplace nie był ucieleśnieniem swojego „demona”), jednak widmo jego demona nadal nad nami wisi. Współczesne poglądy na temat determinizmu muszą brać pod uwagę fakt, że pewne rodzaje przewidywalności okazują się niemożliwe (rozdziały 5 i 6), a niektóre aspekty wszechświata w rzeczywistości nie podlegają determinizmowi (rozdziały 9 i 10).
Co więcej, współczesne modele determinizmu muszą również pamiętać o roli, jaką odgrywa metaświadomość. Co mam przez to na myśli? Rozważmy klasyczny przykład eksperymentu psychologicznego, w którym ludzie posiadają mniejszą swobodę w swoich wyborach, niż zakładali. Poproś kogoś, aby podał nazwę swojego ulubionego detergentu do prania. Jeśli wcześniej zastosowano wobec tej osoby podświadome torowanie za pomocą słowa „ocean”, istnieje większe prawdopodobieństwo, że odpowiedź będzie brzmiała „Tide”. Aby zobrazować istotną rolę, jaką odgrywa metaświadomość, załóżmy, że zapytana osoba zdaje sobie sprawę z tego, do czego zmierza badacz, i chcąc pokazać, że nie podda się manipulacji, postanawia, że nie udzieli odpowiedzi „Tide”, nawet jeśli rzeczywiście jest to jej ulubiony środek do prania. W rezultacie wolność tej osoby została tak samo ograniczona, o czym będzie mowa w wielu kolejnych rozdziałach. Podobnie wygląda sytuacja, gdy idziemy w ślady rodziców lub gdy stajemy się ich dokładnym przeciwieństwem, wówczas nasza wolność również jest ograniczona – w tym drugim przypadku chęć przyjęcia sposobu postępowania rodziców, zdolność do świadomego rozpoznania tej tendencji, postanowienie, aby odrzucić je z przerażeniem i ruszyć w przeciwnym kierunku, są przejawami utraty kontroli nad własnymi decyzjami.
Wreszcie każde współczesne spojrzenie na determinizm musi uwzględniać niezwykle istotny punkt, który dominuje w drugiej połowie książki – pomimo że świat opiera się na determinizmie, rzeczy mogą ulec zmianie. Zmianom podlegają nasze mózgi, nasze zachowanie. My również się zmieniamy. I to wcale nie podważa deterministycznej natury świata pozbawionego wolnej woli. W rzeczywistości nauka dotycząca procesu zmiany wzmacnia ten wniosek; będzie o tym mowa w rozdziale 12.
Mając na uwadze te kwestie, pora się zapoznać z wersją determinizmu, na której opiera się ta książka.
Wyobraźmy sobie ceremonię ukończenia studiów. Pomimo frazesów, sztampy i kiczu jest to niemal zawsze wzruszająca uroczystość. Szczęście i duma unoszą się w powietrzu. Poświęcenie całej rodziny w końcu przyniosło efekty. Absolwenci, którzy jako pierwsi z rodziny otrzymali wyższe wykształcenie. Ci, których rodzice-imigranci promienieją ze szczęścia, a ich sari, dashiki, barongi świadczą o tym, że ich teraźniejsza duma nie pojawiła się kosztem dumy związanej z przeszłością.
I wtedy dostrzegasz kogoś. Po zakończonej uroczystości pośród członków rodzin zebranych w grupki, nowych absolwentów pozujących do zdjęć z babcią na wózku inwalidzkim, uścisków i wybuchów śmiechu, daleko w tle widzisz człowieka, członka ekipy sprzątającej, który opróżnia kosze znajdujące się na obrzeżach terenu.
Wybierz losowo jednego z absolwentów. Użyj trochę magii, aby człowiek z obsługi rozpoczął życie z genami absolwenta. Zapewnij mu również podobne warunki płodowe, w których spędził dziewięć miesięcy, oraz związane z nimi konsekwencje epigenetyczne mające wpływ na całe jego życie. Spraw, aby jego dzieciństwo przypominało dzieciństwo absolwenta – niech będzie wypełnione lekcjami gry na pianinie i rodzinnymi wieczorami gier, które zastąpią strach przed pójściem spać głodnym, bezdomnością lub deportacją z powodu braku odpowiednich dokumentów. Idźmy na całość. Wprowadźmy zmiany nie tylko w życiu śmieciarza, ale podarujmy jego przeszłość absolwentowi. Zamień każdy czynnik, nad którym nie mieli kontroli, a okaże się, że kto inny będzie stał w todze absolwenta, a kto inny będzie zbierał śmieci. To właśnie mam na myśli, mówiąc o determinizmie.
DLACZEGO TO MA ZNACZENIE?
Ponieważ wszyscy wiemy, że absolwent i śmieciarz zamienią się miejscami. I dlatego, że rzadko się zastanawiamy nad podobnymi kwestiami. Gratulujemy absolwentowi wszystkich osiągnięć i schodzimy z drogi śmieciarzowi, nie zwracając na niego uwagi.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------