- W empik go
Ziemianin i policya Królestwa Polskiego - ebook
Ziemianin i policya Królestwa Polskiego - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 317 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wydając na świat dwa mniej znane dzieła Stanisława Orzechowskiego, sądzimy tem wyświadczyć niejaką przysługę miłośnikom dawnej literatury naszej, zwłaszcza gdy polskie prace tegoż autora, o których już współczesny mu Łukasz Górnicki orzekł, iż złotem są pisane piórem, dla świetnej wymowy i wzorowego języka z czasów Zygmuntowskich, po wszystkie wieki wysoko cenione bywały.
Pierwsze z zawartych w niniejszej książce dzieł: Ziemianin albo Rozmowa Ojca z Synem o sprawie Polski; w Krakowie r. 1565 drukowane pierwotnie, w l2tce stronic 53 obejmujące, pełne zdrowych i czerstwych uwag, należy dziś do nader rzadkich osobliwości, jakiemi mało który księgozbiór krajowy poszczycić się może. Aczkolwiek Orzechowski bezimiennie takowe na świat puścił, i lubo w niem jako obca osoba z chlubą sam o sobie wspomina: niewątpliwie jednakże z pod jego wyszło pióra, co już sam właściwy jemu sposób pisania zdradza i najdawniejszy spis jego dzieł potwierdza, za którego powagą idąc uczony biograf Józef Maksymilian hr. Ossoliński nie wahał się Orzechowskiemu przyznać onegóż autorstwo. Drugie: Policya Królestwa Polskiego nakształt Arystotelesowych Polityk wypisana dla dobra pospolitego r. 1566, przetrwało aże do naszych czasów niedrukowane, znane czytającej publiczności tylko z opisu i pojedynczych wyjątków, które z kilku rękopiśmiennych kopij, mieszczących się w znaczniejszych księgozbiorach: Józefa Andrzeja Załuskiego bis – kupa kijowskiego w Warszawie, Ignacego Krasickiego w Heilsbergu, Tadeusza Czackiego w Porycku a następnie w Puławach, robiono. Zbyt śmiałe karcenia, stronnicze szermowania, namiętna polemika, opaczne częstokroć i z zasadami Rzeczypospolitej mniej zgodne zdania, spowodowały najprawdopodobniej, iż Orzechowski wiodący w ciągłych zatargach z władzami świeckiemi i duchownemi żywot niestały i burzliwy, śmiercią z końcem r. 1566 zaskoczony, pomimo że się sam za żywota około wydania tegoż dzieła krzątał – Jakto widać z listu jego z Rzeszowa w sobotę przed niedzielą przewodnią (d. 22. Kwietnia) 1565 r. do Tomasza Płazy pisanego (przytoczonego w dziele J. M. hr. Ossolińskiego: Wiadomości historyczno-krytyczne do dziejów literatury polskiej. Kraków 1822, Tom III, Część II: Przypisy do życia i spraw St. Orzechowskiego, str. 247) – pozostawił go nieogłoszone i w części nawet nieukończone. Do wydania naszego użyliśmy rękopisu dawnego, który r. 1628 do Danie – la Sigoniusza z Lelowa doktora i profesora teologii, kanonika katedry krakowskiej należał, oraz drugiego, późniejszemi czasy przepisanego, który jako spuścizna po ś… p. Kajetanie Kwiatkowskim dostał się z daru p. Ludwiki z Drewnowskich Młockiej do biblioteki Towarzystwa naukowego krakowskiego.
Pozostaje nam jeszcze do wydania Stanisława Orzechowskiego Chimera czyli o Stankara okropnem Królestwu Polskiemu kacerstwie, w pięknym przekładzie X. M. Zygmunta Aleksandra Włyńskiego r. 1810, który posiadając w rękopisie, przy sposobnym czasie drukiem ogłosić nie omieszkamy.
Ż. P.ZIEMIANIN, ALBO ROZMOWA OJCA Z SYNEM O SPRAWIE POLSKI.
Ociec: Mójże to syn jedzie? tenci.
Syn: Pomagaj ci Bóg, panie ojcze!
Ociec: Witaj miły synu! Radem iżeś się zdrów do domu przywrócił.
Syn: I ja, iżem cię zdrowego, oglądał.
Ociec: Chłopcze! weźm od niego konia. A jadłeś?
Syn: Jadł; trafiłem do siostry na obiad.
Ociec: Czemu tak nie rychło?
Syn: Zaszły mię były niejakie trudności na drodze przez Niemce jadąc. A też tam wieści o naszej Polszcze, iż jeśli to prawda, lepiej z daleka słuchać, niźli się doma temu, co się dzieje, a dziać ma, przypatrzać.
Ociec: Bodajżeć nie prawda! A cóż wżdy tam o nas powiadają?
Syn: Jaka swawola i niekarności u nas, rosterki i zjątrzenie, tak między stany, jako między osobami we wszech staniech, niewstydliwość, gwałty, zufalstwa, okrucieństwa, uciski poddanych, mordy, najazdy domowe, zjazdy a buntowania jakieś, a snadź i sprzysięganie i składanie skarbu jakiegoś pospolitego między niektórą szlachtą, praw i sądów przekazy (1), a mało nie rozboje: nieposłuszeństwa wobec, i wzgarda nie tylko niższych, ale i przedniej szych urzędów i dostojeństw, i majestatu królewskiego, i owszem i bożego; bluźnierstwa rozmaite a sobie przeciwne, wiary i sekty, co jest grunt niezgody, a zatem upadu: tak, iż jeśli jaka inna pomsta boża nie uprzedzi, leda kiedy się trzeba obawiać, aby takowa sieczka (2) nie była, iż konie we krwi ludzkiej brodzić będą; z czem się snadź niektórzy naszy koronni synowie w głos słyszeć dają. Słyszałem też pogróżki ludzi nam przyległych, którzy tylko pogody na nas czekają, a inne sąsiady na nas podszczuwają, chcąc się zewsząd hurmem na nas oburzyć. A przyjechawszy do Polski obaczyłem jakieś strwożenie ludzi.
Ociec: Prze tego to Brunszwika podobno?
Syn: Nie, czegoś innego się obawiają.
Ociec: Słyszałem: coś szemrzą ludzie o jakichsi praktykach. Ba i Turkom ci i Tatarom wierzyć nie trzeba, ani się spuszczać na przymierze, które oni póty trzymają, póki im trzeba. A
–- (1) przeszkody.
(2) rzeź.
to i moskiewski lekki nieprzyjaciel, a przodkom naszym nigdy nie straszliwy, Iflanty i Litwę płócze, a pod nas się podsadza. A szczęści mu Bóg, rozumiem, iż prze nasze występy i niekarności. Zaprawdę, zewsząd się barzo na złe zaniosło; a widzi mi się, iż na takie czasy przychodzimy, jakie w Polszcze pierwej też były, jako ja słyszę, po śmierci wtorogo króla Mieszka, syna Bolesława Chabrego albo Chrobrego, a potem po Loiszu (3), i owszem za niego się jeszcze poczęły.
Syn: Tożci na Niemce ża naszej pamięci, na Węgry przed kilkiem dziesiąt, na bracią naszą Czechy przed półtorastem lat było przyszło.
Ociec: A toż na nas też jakoby pożarem przychodzi.
Syn: I we Francyej po ty dwie albo trzy lata nie lepiej było: dziwna rzecz jako się było zamieszało, za wstrzęśieniem wiary, swawolą, niekarnością pospolitą, a za przeglądaniem, złą sprawą i niestatecznością króla. Z kąd, jakie rozlanie krwie, zelżywość i zniszczenie domów szlacheckich, zburzenie miast i zamków, spustoszenie ziemie obfitej urosło, ż upadem królestwa onego sławnego a w krzesciaństwie przedniejszego, mam za to, iżeś słyszał. I jeszcze się ta burza tam nie do końca rozeszła; ale dobra jest nadzieja, iż Francya się z tego złego wykaszle. Ale inna rzecz u nas: bo Polska ani przeciwko postronnemu nieprzyjacielowi miejscy twardemi, zamki a miasty – (3) Ludwiku.