Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Zjawiska medyumiczne. Część 3 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zjawiska medyumiczne. Część 3 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 277 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ZJA­WI­SKA ME­DY­UMICZ­NE

Część trze­cia

Bi­blio­te­ka Dzieł Wy­bo­ro­wych

War­sza­wa

Druk L. Bo­gu­sław­skie­go, Świę­to­krzy­ska No 11

WNIO­SKI Z DO­ŚWIAD­CZEŃ WAR­SZAW­SKICH.

Oso­bi­ście sko­rzy­sta­łem wie­le z do­świad­czeń war­szaw­skich.

Przedew­szyst­kiem utrwa­li­ła się w moim umy­śle wia­ra w rze­czy­wi­stość zja­wisk.

Na­stęp­nie wy­ja­śni­ła się kwe­stya ogól­ne­go na nie po­glą­du.

Po trze­cie, nie­któ­re zja­wi­ska mo­głem opra­co­wać do­kład­niej.

Chcąc te wy­ni­ki przed­sta­wić czy­tel­ni­kom, roz­dzie­lę je na ogól­ne i szcze­gó­ło­we.A. WNIO­SKI OGÓL­NE.

§ 1. ME­DY­UMIZM CON­TRA SPI­RY­TYZM

Je­że­li w pierw­szej chwi­li w Rzy­mie mia­łem wra­że­nie ta­kie, jakg­dy­by zja­wi­ska me­dy­umicz­ne były re­we­la­cyą nie­śmier­tel­no­ści du­szy i udzia­łu w nich dusz zmar­łych, je­że­li chwi­lo­wo i w War­sza­wie mo­głem mieć pod tym wzglę­dem złu­dze­nia, to jed­nak, ogól­nie bio­rąc i przy bliż­szem ro­zej­rze­niu się, hy­po­te­za spi­ry­ty­stycz­na oka­zy­wa­ła się do­tych­czas bez­pod­staw­ną, a przy­najm­niej zby­tecz­ną. I trze­ba było by wy­jąt­ko­wej ła­two­wier­no­ści, aże­by mia­no­wa­nie się siły czyn­nej "Joh­nem Kin­giem" lub inną od­ręb­ną oso­bi­sto­ścią, brać za do­brą mo­ne­tę.

Now­sze ba­da­nia psy­cho­lo­gicz­no-hyp­no­tycz­ne po­su­nę­ły nas już tak da­le­ko, że grunt do zro­zu­mie­nia pew­nej czę­ści zja­wisk me­dy­umicz­nych zo­stał przy­go­to­wa­ny.

An­ta­go­nizm po­mię­dzy oso­bi­sto­ścią hyp­no­ty­ka na ja­wie, a jego oso­bi­sto­ścią we śnie, może za­cho­dzić da­lej, niż an­ta­go­nizm dwóch dusz po­krew­nych.

Je­st­to za­słu­gą daw­nych ma­gne­ty­ze­rów, że w czy­stym śnie ma­gne­tycz­nym i w róż­nych for­mach eks­ta­zy od­ręb­ność tę stwier­dzi­li.

Now­szy zaś hyp­no­tyzm, ze swej stro­ny (Ri­chet i jego na­stęp­cy), eks­pe­ry­men­tal­nem wy­wo­ły­wa­niem róż­nych oso­bo­wo­ści, przez su­ge­styę, uczy­nił ten ob­jaw zna­nym i po­pu­lar­nym.

Je­że­li więc w tran­sie, bę­dą­cym od­mia­ną hyp­no­zy sui ge­ne­ris, za­cho­dzi ta­kiż sam an­ta­go­nizm sta­le lub zmien­nie, to w ża­den spo­sób nie mo­że­my go jesz­cze uwa­żać za do­wód udzia­łu róż­nych osób – i trze­ba­by do­pie­ro bar­dzo po­zy­tyw­nych da­nych z wy­łą­cze­niem su­ge­styi i pod­da­wa­nia my­ślo­we­go, aże­by ów an­ta­go­nizm spi­ry­ty­stycz­nie so­bie tło­ma­czyć.

Otóż ta­kich do­wo­dów, w cią­gu mo­ich do­świad­czeń nie zna­la­złem.

To, co John mó­wił o so­bie, a mó­wił zresz­tą bar­dzo mało, było tyl­ko od­bi­ciem mi­mo­wol­nych lub umyśl­nych su­ge­styj, na­gro­ma­dzo­nych w umy­śle E. przez ciąg jej me­dy­umicz­nej ka­ry­ery. Pod wpły­wem sil­niej­szych wra­żeń czy to ze­wnętrz­nych czy we­wnętrz­nych ( ból, pra­gnie­nie) od­ręb­ność Joh­na roz­wie­wa­ła się na­tych­miast, zle­wa­jąc w jed­ną ca­łość z oso­bi­sto­ścią me­dy­um. Nie wy­do­był on z niej ani jed­ne­go ta­kie­go zna­ku, któ­ry­by, czy to w pi­śmie, czy w grze na for­te­pia­nie, czy w ge­stach, czy w sło­wie od­bie­gał od in­dy­wi­du­al­nej sym­bo­li­sty­ki me­dy­um. Na­wet zna­ki, pi­sa­ne na od­le­głość były za­wsze tymi sa­my­mi ku­la­sa­mi, ja­kie za­kre­śla­ła E., ba­wiąc się ołów­kiem lub ge­sty­ku­lu­jąc pal­cem. Uczu­cia jego i wra­że­nia nie wy­cho­dzi­ły po za za­kres uczuć i wra­żeń me­dy­um, cho­ciaż się cza­sem z nią kłó­ci­ły – a sam John, cho­ciaż z po­li­to­wa­niem mó­wił o in­te­li­gen­cyi swe­go me­dy­um, nie wy­po­wie­dział nic ta­kie­go, cze­go­by spryt­na z na­tu­ry, lubo nie uczo­na Ne­apo­li­tan­ka, po­wie­dzieć nie mo­gła.

Je­dy­na drob­na wyż­szość po­le­ga­ła na nie­co lep­szem zda­wa­niu so­bie spra­wy z za­cho­dzą­cych zja­wisk W tran­sie, niż na ja­wie, co jed­nak daje się do­sko­na­le ze­sta­wić z ana­lo­gicz­ną wła­ści­wo­ścią snu ma­gne­tycz­ne­go. I tu i tam wsku­tek od­osob­nie­nia od wra­żeń ze­wnętrz­nych wy­stę­pu­je wyż­szy sto­pień aper­cep­cyi i więk­sza by­strość kry­tycz­na. W tych też tyl­ko gra­ni­cach z do­dat­kiem pew­nej licz­by wra­żeń sub­tel­nych, a na ja­wie nie zna­nych, wy­stę­pu­je jako po­zor­nie cu­dow­ne ja­sno­wi­dze­nie trans­owe, w ni­czem zresz­tą nie wyż­sze od ja­sno­wi­dze­nia som­nam­bu­licz­ne­go. Jed­no i dru­gie od­czu­wa­ło tyl­ko głę­biej stan wła­sne­go or­ga­ni­zmu, jed­no i dru­gie strze­la­ło bąki lub roz­pły­wa­ło się w mgli­stych okre­śle­niach, za­słu­gu­jąc na względ­nie pew­ną wia­rę je­dy­nie tam, gdzie cho­dzi­ło o po­trze­by wła­sne­go or­ga­ni­zmu.

Prze­nie­sie­nie in­ne­go du­cha "Lu­cy­ana" z in­ne­go kół­ka w na­sze nie uda­ło się. Po­dob­nie jak ob­ja­wie­nie się Joh­na bez Eu­sa­pii.

Raz jed­nak­że zda­wa­ło się, że John ma za­miar dać nam do­wód toż­sa­mo­ści:

Na jed­nem z po­sie­dzeń do­mo­wych, ob­ja­wił on, że są przy nas obec­ne i inne du­chy. Ale sta­ło się to pod Wpły­wem mi­mo­wol­nej mo­jej su­ge­styi, po­nie­waż, bę­dąc do­tknię­tym w od­le­gło­ści więk­szej, niż zwy­kle od me­dy­um, za­py­ta­łem Joh­na:

– Czy to ty mnie do­tkną­łeś, czy kto inny? I na ten te­mat John za­czął ma­ja­czyć, utrzy­mu­jąc, że jest obok nie­go duch mo­jej mat­ki.

Wy­obra­że­nie to po­wsta­ło w umy­ślie E. stąd, żem jej tego dnia po­ka­zy­wał fo­to­gro­fię mat­ki, i że pod­czas do­ty­kań, je­den z obec­nych za­uwa­żył, że są ja­kieś de­li­kat­niej­sze i jak­by mniej­szą ręką do­ko­ny­wa­ne, niż zwy­kle. Wresz­cie do owych od­po­wie­dzi sto­łu mo­gła się przy­czy­nić i obec­ność pan­ny S., mo­jej ku­zyn­ki.

– Je­że­li to jest duch mo­jej mat­ki, – rze­kłem, – to nie­chaj do­tknie obec­nie tego z nas kogo znal za ży­cia.

Po od­po­wie­dzi po­twier­dza­ją­cej, że to uczy­ni, zo­stał do­tknię­ty… Świę­cic­ki, któ­re­go mat­ka moja nie zna­ła, a po­mi­nię­ty Prus, któ­re­go zna­ła do­sko­na­le.

Ale o tem ani E. ani nikt z obec­nych prócz mnie i Pru­sa, nie wie­dział.

Gdy­bym był co­kol­wiek mięk­szy, za­czę­ły­by się pu­ka­nia i do­ty­ka­nia, zgod­ne z hy­po­te­zą obec­no­ści mo­jej mat­ki, któ­rej to obec­no­ści sam nie­roz­waż­ne­mi py­ta­nia­mi mógł­bym dać po­twier­dze­nie. I tak też nie raz, ale sto razy dzia­ło się w mo­jej obec­no­ści na róż­nych po­sie­dze­niach spi­ry­ty­stycz­nych.

Do­wo­du toż­sa­mo­ści na żad­nem z nich nie zna­la­złem.

Jed­nem sło­wem do­świad­cze­nia war­szaw­skie wzmoc­ni­ły moje sta­no­wi­sko me­dy­umi­sty… t… j… ob­ser­wa­to­ra, uzna­ją­ce­go od­no­śne fak­ty, ale któ­ry w spo­so­bie ich poj­mo­wa­nia nie był i nie jest spi­ry­ty­stą.

§ 2. ZA­LEŻ­NOŚĆ OD ME­DY­UM.

Nie ma zja­wisk tak zwa­nych spi­ry­ty­stycz­nych bez me­dy­um. Wpraw­dzie tu i owdzie sły­szeć i czy­tać moż­na o "do­mach na­wie­dzo­nych", W któ­rych pew­ne ob­ja­wy wy­stę­pu­ją, cho­ciaż ni­ko­go w domu nie ma, ale przedew­szyst­kiem ile razy tego ro­dza­ju fak­ta chcia­łem zba­dać, tyle razy albo nic nie było, albo oka­za­ło się oszu­stwo, albo zna­la­zło się me­dy­um, a po­wtó­re pro­sta roz­wa­ga wy­star­cza, żeby zro­zu­mieć, że tam, gdzie nie ma ni­ko­go, nie może być i świad­ków, a tam gdzie jest świa­dek, ów świa­dek może sam być me­dy­um. Być może, że w przy­szło­ści znaj­dę fak­ta, któ­re ten po­gląd zmo­dy­fi­ku­ją i roz­sze­rzą, ale tym­cza­sem moje sta­no­wi­sko jest ta­kie.

Za­leż­ność zja­wisk spi­ry­ty­stycz­nych od me­dy­um jest oczy­wi­sta i bez­wa­run­ko­wa.

Zja­wi­ska me­dy­umicz­ne od­by­wa­ją się kosz­tem me­dy­um i pod kie­run­kiem jego my­śli, prze­waż­nie bez­wied­nych, ale po za za­kres jego pa­mię­ci nie­wy­cho­dzą­cych.

Wy­stę­pu­ją one tyl­ko W ma­lej od­le­gło­ści od me­dy­um, więk­szej przy ko­rzyst­nych wa­run­kach, mniej­szej przy mniej ko­rzyst­nych; w bar­dzo złych zle­wa­ją się z po­wierzch­nią jego cia­ła i wte­dy wy­glą­da­ją na oszu­stwo, lub są oszu­stwem bez­wied­nem – o ile świa­do­me wy­klu­cza się.

Naj­więk­sza od­le­głość efek­tu me­cha­nicz­ne­go od cia­ła me­dy­um, jaką wi­dzia­łem do­tych­czas, nie prze­no­si­ła dwóch me­trów, li­cząc od środ­ka po­zy­cyi (1).

Siła me­cha­nicz­na czyn­na w ob­ja­wach może prze­no­sić nor­mal­ną siłę me­dy­um, ale nie jego siłę anor­mal­ną w tran­sie, w uśpie­niu, pod wpły­wem wzmac­nia­ją­ce­go ma­gne­ty­zo­wa­nia lub su­ge­styi. Nig­dy zaś nie prze­no­si siły śred­nio sil­ne­go męż­czy­zny. Tyl­ko brak wi­docz­ne­go punk­tu opo­ru może spra­wiać złu­dze­nie siły jesz­cze więk­szej.

Cha­rak­ter ru­chów wy­wo­ły­wa­nych na od­le­głość od­po­wia­da za­wsze cha­rak­te­ro­wi ru­chów me­dy­um i może się mo­dy­fi­ko­wać tyl­ko o tyle, o ile in­dy­wi­du­al­ność me­dy­um może się mo­dy­fi­ko­wać pod wpły­wem su­ge­styi. Na­tu­ra ich nie wy­kra­cza po za za­kres tego, cze­go mógł­by do­ko­nać czło­wiek nie­wi­dzial­ny, ete­rycz­ny, prze­ni­ka­ją­cy cia­ła ma- – (1) Po­źniej spraw­dzi­łem i znacz­nie dal­sze, mia­no­wi­cie do ja­kich 10 me­trów. (Przyp… póżn.).

te­ry­al­ne, ob­da­rzo­ny śred­nią siłą i śred­nią in­te­li­gen­cyą.

Mię­dzy chwi­lo­wym sta­nem me­dy­um i ob­ja­wa­mi, za­cho­dzi naj­ści­ślej­szy zwią­zek. Me­dy­um cho­re, wy­czer­pa­ne, sen­ne, zgnę­bio­ne mo­ral­nie, nie daje żad­nych ob­ja­wów lub sła­be.

Ob­fi­te je­dze­nie i pi­cie, a zwłasz­cza pi­cie Wody przed po­sie­dze­niem, dzia­ła­ją pa­ra­li­żu­ją­co. Tak samo zzięb­nię­cie rąk lub upal nad­mier­ny, oraz wszyst­ko, co roz­pra­sza uwa­gę me­dy­um. Prze­ciw­nie do­bry stan zdro­wia, sita, wy­spa­nie, we­so­łość, po­draż­nie­nie, cza­sem na­wet zde­ner­wo­wa­nie lub gniew, dzia­ła­ją ko­rzyst­nie. Po­dob­nież skrom­ne ży­cie, umiar­ko­wa­ne cie­pło, sku­pie­nie uwa­gi.

Je­że­li się nie mylę po­ce­nie się jest w pew­nym fi­zy­olo­gicz­nym związ­ku z ob­ja­wa­mi, wy­stę­pu­je ono za­wsze, a W na­stęp­stwie po niem sil­ne pra­gnie­nie. Być może, że z fak­tem tym jest W związ­ku inny, wy­ma­ga­ją­cy jesz­cze spraw­dze­nia, że wy­wo­ły­wa­nie ob­ja­wów me­dy­umicz­nych po­więk­sza opór elek­trycz­ny cia­ła me­dy­um.

Wo­gó­le nie moż­na ob­ja­wów me­dy­umicz­nych, tak samo zresz­tą jak ob­ja­wów hyp­no­ty­zmu, uwa­żać za pa­to­lo­gicz­ne, jak­kol­wiek jed­ne i dru­gie wy­stę­pu­ją nie­kie­dy i w nie­któ­rych cho­ro­bach. Ob­ja­wy me­dy­umicz­ne wię­cej jesz­cze, niż hyp­no­tycz­ne wy­ma­ga­ją zdro­wia i siły i wraz z nie­mi giną. Mogą tyl­ko wy­stę­po­wać na­wet sil­niej przy pew­nym roz­stro­ju ner­wo­wym o cha­rak­te­rze pod­nie­co­nym.

Po­sie­dze­nie me­dy­umicz­ne – i w tym wzglę­dzie wy­stę­pu­je prze­ci­wień­stwa do hyp­no­zy – za­wsze wy­czer­pu­je i wy­ma­ga wy­po­czyn­ku. Znam som­nam­bu­list­kę, z pro­fe­syi, w Pa­ry­żu, usy­pia­ną kil­ka­na­ście razy dzien­nie od lat trzy­dzie­stu i cie­szą­cą się wy­jąt­ko­wem, do­sko­na­łem zdro­wiem, gdy tym­cza­sem me­dya spi­ry­ty­stycz­ne, eks­pe­ry­men­tu­jąc bez od­po­wied­niej opie­ki, czę­sto koń­czą neu­ra­ste­nią, pa­ra­li­żem, lub obłę­dem. Szczę­ściem, ma­gne­ty­zo­wa­nie i hyp­no­tyzm W po­łą­cze­niu ze zna­jo­mo­ścią wa­run­ków tej fi­zy­olo­gicz­nej ka­te­go­ryi zja­wisk dają nam moż­ność eks­pe­ry­men­to­wa­nia i bez szko­dy dla zdro­wia.

Ob­ja­wy me­dy­umicz­ne wy­stę­pu­ją sil­niej w tran­sie, niż na ja­wie, w któ­rym to ostat­nim ra­zie zresz­tą na­le­ży uwa­żać stan jawy, jako prze­pla­ta­ny tran­sem przej­ścio­wym.

Wy­stę­pu­ją stop­nio­wo W mia­rę za­głę­bia­nia się transu i wraz z nim usta­ją.

Im sil­niej­sze ob­ja­wy, tem więk­sza bez­wład­ność cia­ła. Przy kom­plet­nej ma­te­ry­ali­za­cyi, me­dy­um leży, jak bez ży­cia. Gdy ręka wy­wo­łu­je ja­kiś drob­ny ob­jaw, drę­twie­je; gdy po­wsta­ją gło­sy, me­dy­um glos tra­ci; gdy stół jest pod­no­szo­ny, jak gdy­by ko­la­na­mi, ko­la­na sta­ją się bo­le­sne i sfor­so­wa­ne, cho­ciaż nic nie dźwi­ga­ły; gdy ukłuć rękę dwoj­ni­ka – me­dy­um to od­czu­wa; gdy ob­jaw jest trud­ny, cia­ło jego tra­ci re­ak­cyę ter­micz­ną i z gło­wy czuć wia­nie chłod­ne, po któ­rem po­zo­sta­je ból i wy­czer­pa­nie.

Wo­gó­le ból me­dy­um to­wa­rzy­szy wszyst­kim cięż­szym ob­ja­wom i dla unik­nie­nia go usi­łu­je ono po­ma­gać so­bie od­ru­cho­wo, me­cha­nicz­nie, czy­li sza­chro­wać. Zmniej­sza­nie bólu sztucz­nie, uspo­ka­ja me­dy­um, ale prze­ry­wa ob­ja­wy. Wzmoc­nie­nie kon­tro­li po­więk­sza ból, ale po­pra­wia ob­ja­wy. Roz­luź­nie­nie kon­tro­li z ko­niecz­no­ści spro­wa­dza bez­wied­ne oszu­stwo, jako lżej­sze fi­zy­olo­gicz­ne. Upar­ta myśl obec­nych, że me­dy­um wy­ko­na dany eks­pe­ry­ment oszu­kań­czo, może wpły­nąć na to, że tak wła­śnie wy­ko­na­nym zo­sta­nie. Aże­by dany ob­jaw mógł mieć miej­sce, trze­ba, żeby wy­obra­że­nie jego opa­no­wa­ło umysł me­dy­um, zbli­ża­jąc stan jego do mo­no­ide­izmu; trze­ba, żeby roz­bu­dza­ło jego uczu­cia, jego dumę, żeby go ba­wi­ło i cie­szy­ło.

W do­świad­cze­niach war­szaw­skich uwa­ża­łem bar­dzo czę­sto ta­kie pe­ry­ody. Do­pó­ki E. ba­wił dzwo­nek, jako nowy, do­świad­cze­nie uda­wa­ło się do­sko­na­le, póź­niej co­raz rza­dziej, na­resz­cie nie chcia­ła na­wet pa­trzeć na dzwo­nek. Tak samo było z pi­smem bez­po­śred­niem, któ­re przez kil­ka dni uda­wa­ło się do­sko­na­le. Tak samo przy­szła i prze­szła ocho­ta do za­pa­la­nia lamp­ki i do ro­bie­nia od­ci­sków w gli­nie. Trze­ba z tych sła­bo­stek me­dy­um ko­rzy­stać i kuć że­la­zo, póki go­rą­ce, gdyż póź­niej ob­ja­wy nie przyj­dą na za­wo­ła­nie.

Inny, prze­ciw­ny, ale rów­nie waż­ny, je­śli nie waż­niej­szy wpływ, wy­wie­ra ru­ty­na, w ja­kiej me­dy­um zo­sta­ło wy­cho­wa­ne. E. za­czy­na­ła za­wsze od le­wi­ta­cyi sto­łu, prze­cho­dzi­ła do do­ty­kań, a inne ob­ja­wy zja­wia­ły się tyl­ko o tyle, o ile wa­run­ki były wy­jąt­ko­wo przy­ja­zne. Traf­ną się też oka­za­ła rada Ak­sa­ko­wa, dana mi W li­ście pry­wat­nym, aże­by nig­dy po­sie­dze­nia nie za­czy­nać od no­wych do­świad­czeń, tyl­ko od tych, do któ­rych przy­wy­kła, cze­ka­jąc z no­we­mi, do­pó­ki się zja­wi­ska nie roz­wi­ną. He razy chcia­łem zmie­nić ten po­rzą­dek, na­da­jąc po­sie­dze­niu ja­kiś ład na­uko­wy ści­ślej­szy, tyle razy było fia­sco. A jed­nak je­stem prze­ko­na­ny, że gdy­by ją np. od dzie­ciń­stwa ćwi­czo­no w do­świad­cze­niach przy świe­tle, świa­tło nie by­ło­by tak szko­dli­we, gdy­by od dzie­ciń­stwa uczo­no do­świad­czeń pro­stych a po­praw­nych, nie­by­ło­by tylu ob­ja­wów po­dej­rza­nych i cha­otycz­nych, z któ­rych mo­gli się cie­szyć tyl­ko wie­rzą­cy Spi­ry­ty­ści. Tak samo nie­wąt­pli­wie by­ło­by ustą­pi­ło i samo po­ję­cie spi­ry­ty­stycz­ne ob­ja­wów, gdyż w tych, któ­re ja z nią po raz pierw­szy wy­wo­ła­łem, o spi­ry­ty­zmie nie było mowy.

I w tran­sie i na ja­wie ob­ja­wy za­wsze wy­stę­pu­ją jak­by fa­la­mi przy­pły­wu i od­pły­wu, in­ter­mi­tent­nie, to zna­czy, że nig­dy sil­niej­sze i od­ręb­ne zja­wi­ska nie na­stę­pu­ją tuż po so­bie, lecz po pau­zach, bę­dą­cych jak­by wy­tchnie­niem dla me­dy­um. Co jest zgod­nem z ogól­ne­mi fi­zy­olo­gicz­ne­mi pra­wa­mi re­ak­cyj ner­wo­wo – mię­śnio­wych.

Gdy są róż­no­rod­ne, za­wsze jed­na ka­te­go­rya, mniej lub wię­cej wy­klu­cza chwi­lo­wo inne, czy­li, że siła zu­ży­wa­na w da­nej chwi­li na zja­wi­ska dźwię­ko­we np., nie może jed­no­cze­śnie da­wać świetl­nych, albo me­cha­nicz­nych itp., lecz par­ty­ami, za­wsze przy­najm­niej ze znacz­ną prze­wa­gą jed­nej ka­te­go­ryi. A po­nie­waż jed­no­cze­śnie wi­docz­ną jest za­leż­ność od utra­ty sił me­dy­um, nie­ma w me­dy­umi­zmie nic ta­kie­go, coby prze­czy­ło ogól­ne­mu pra­wu za­cho­wa­nia ener­gii i wza­jem­nej za­mia­ny sił.

Nie ma też nic ta­kie­go, coby prze­czy­ło zna­nym pra­wom me­cha­ni­ki. Je­że­li stół się pod­no­si, jakg­dy­by bez pod­po­ry, to tyl­ko dla­te­go, że pod­po­ra ta jest nie­wi­dzial­na, a nie dla­te­go, żeby jej wca­le nie było. Je­że­li zmie­nia wagę, to nie wtem zna­cze­niu, żeby jego cię­żar ga­tun­ko­wy był zmie­nio­ny, ale tyl­ko dla­te­go, że go cią­gnie, lub pod­pie­ra nie­wi­dzial­na ręka dwoj­ni­ka me­dy­um, lub inny prąd dy­na­micz­ny nie­zba­da­nych do­tych­czas form ener­gii. (Pro­mie­nie sztyw­ne. Przyp… późn.).

Z tego sta­no­wi­ska nie może być mowy o na­ru­sza­niu ja­kich­kol­wiek praw zdo­by­tych już przez na­ukę, może być tyl­ko tu mowa o do­peł­nie­niu zna­nych – no­we­mi.

§ 3. ZA­LEŻ­NOŚĆ OD UCZEST­NI­KÓW.

Je­że­li nie­ma zja­wisk me­dy­umicz­nych bez me­dy­um, to z dru­giej stro­ny samo me­dy­um, w więk­szo­ści wy­pad­ków, nie wy­star­cza do ich wy­wo­ła­nia. (Mó­wię tu nie o zja­wi­skach me­dy­umicz­nych wo­gó­le, gdyż ob­ja­wy niż­sze­go rzę­du, ta­kie, jak pi­sa­nie au­to­ma­tycz­ne, bez­wied­ne, me­cha­nicz­ne po­ru­sza­nie sto­łem itp. nie wy­ma­ga­ją uczest­ni­ków – lecz o me­dy­umi­zmie wła­ści­wym, tj. o zja­wi­skach wyż­sze­go rzę­du, po­le­ga­ją­cych na ode­rwa­niu się cia­ła ete­rycz­ne­go me­dy­um).

E. mó­wi­ła mi, że nig­dy przy niej sa­mej nie było ob­ja­wów i że nie­raz, gdy chcia­ła ko­muś me­dy­umicz­ne­go fi­gla wy­pła­tać, nie uda­wał się. Ze mną sa­mym by­wa­ły le­wi­ta­cye sto­łu, ale nie było ani do­ty­kań, ani świa­te­łek, ani żad­nych in­nych wyż­szych ob­ja­wów.

Ze mną i z żoną były już do­ty­ka­nia, ale nic wię­cej.

Do­pie­ro przy 3 uczest­ni­kach wy­stę­po­wał wła­ści­wy re­per­tu­ar zja­wisk, a naj­ko­rzyst­niej­szą oka­za­ła się licz­ba 5 – 8 uczest­ni­ków. Po za tą wy­stę­po­wa­ło ra­czej utrud­nie­nie, chy­ba, że wszy­scy w tym sa­mym skła­dzie już raz eks­pe­ry­men­to­wa­li.

Wpływ po­wta­rza­nia się tego sa­me­go skła­du kół­ka na do­broć po­sie­dzeń był bar­dzo wi­docz­ny. Każ­da nowa oso­ba, cho­ciaż­by naj­le­piej uspo­so­bio­na, i naj­mniej dla me­dy­um po­dej­rza­na wy­wo­ły­wa­ła opóź­nie­nie, a względ­nie nie­uda­nie się trud­niej­szych do­świad­czeń.

Co do uspo­so­bie­nia mo­ral­ne­go, to nie­wąt­pli­wie przy­ja­zne, de­li­kat­ne, szcze­re obej­ście sprzy­ja­ło ob­ja­wom, zaś wro­gie, szorst­kie, fał­szy­we, prze­szka­dza­ło. E. po­sia­da nie­wąt­pli­wie i na ja­wie dar od­czu­wa­nia cha­rak­te­ru osób, a naj­wyż­szy przy­miot, jaki w ota­cza­ją­cych wy­róż­nia­ła, okre­śla­ła wy­ra­że­niem "una per­so­na fran­ca" (oso­ba szcze­ra). Nic jej zaś tak nie iry­to­wa­ło, jak za­pew­nie­nia uzna­nia i za­do­wo­le­nia, w któ­rych od­ga­dy­wa­ła ob­łu­dę. Do pa­syi do­pro­wa­dzał ją p. Br. Re­ich­man, któ­ry na py­ta­nie, czy jest za­do­wo­lo­ny z wa­run­ków, od­po­wia­dał cią­gle "bene, bene", a w du­szy my­ślał co in­ne­go. Na­to­miast na szcze­rze wy­po­wie­dzia­ne po­dej­rze­nia od­po­wia­da­ła za­wsze no­wym, lep­szym ob­ja­wem.

Nie moż­na też po­wie­dzieć, żeby nie­wia­ra, jako taka, to zna­czy bez złej woli, prze­szka­dza­ła ob­ja­wom. Z war­szaw­skich uczest­ni­ków przy­najm­niej 3/4 było sta­now­czo nie­wie­rzą­cych w me­dy­umizm, a jed­nak to nie prze­szka­dza­ło ob­ja­wom i prze­ko­na­niu nimi znacz­nej ich więk­szo­ści. Tyl­ko nie­chęć, ta­jo­na po­dejrz­li­wość, upar­te prze­ko­na­nie o oszu­stwie sta­now­czo źle wpły­wa­ły – po – wie­dział­bym na­wet, że im byty sil­niej­sze po­dej­rze­nia, tem ob­ja­wy gor­sze.

Nie­ste­ty, je­st­to błęd­ne kół­ko me­dy­umi­zmu, na któ­re nie­ma le­kar­stwa – albo ra­czej, na któ­re jest tyl­ko je­den śro­dek: cier­pli­wość, bez­stron­ność i szcze­rość.Źle tak­że wpły­wa­ło zmę­cze­nie i sen­ność uczest­ni­ków. John za­wsze upo­mi­nał zmę­czo­nych, żeby nie spa­li, a nie­kie­dy wprost wy­łą­czał ich z kół­ka, jako prze­szka­dza­ją­cych.

Prze­ciw­nie, czyn­ność umiar­ko­wa­na my­śli i sło­wa, była mu po­żą­da­na. Czę­sto żą­da­nia: " par­la­te!" (mów­cie!) ten a nie inny cel mia­ły, cho­ciaż trze­ba przy­znać, że w na­ukach eks­pe­ry­men­tal­nych in­a­czej poj­mu­je­my od­po­wied­nie uspo­so­bie­nie ba­da­cza i wo­le­li­by­śmy, żeby nie­roz­pra­sza­no jego uwa­gi.

Na nie­szczę­ście, zda­je się, że pro­ste skie­ro­wa­nie wzro­ku bez­po­śred­nio na punkt, w któ­rym siła ma wy­wrzeć swo­je dzia­ła­nie, utrud­nia­ło je; nie cał­ko­wi­cie, boć osta­tecz­nie mie­li­śmy i do­sko­na­łe ob­ja­wy przy uważ­nem sku­pie­niu kil­ku par oczu, ale, ogól­nie bio­rąc, tak było. To też stop­nio­wo trze­ba było dojść do wpra­wy ob­ser­wo­wa­nia, nie pa­trząc wprost i uwa­ża­nia na ob­ja­wy, cho­ciaż się mó­wi­ło o czem in­nem.

Jest to je­den z tych punk­tów, wią­żą­cych me­dy­umizm z ku­glar­stwem, któ­re, jak wia­do­mo, po­le­ga prze­waż­nie na umie­jęt­nem od­wra­ca­niu uwa­gi.

Cho­rzy i zde­ner­wo­we­ni bar­dzo źle dzia­ła­li na E. Je­że­li się nie mylę, sami na­to­miast zy­ski – wali po po­sie­dze­niu, gdy ta­ko­we nie­zbyt dłu­go W noc się cią­gnę­ło.

Na­resz­cie za­uwa­ży­li­śmy trud­ny do uję­cia wpływ in­dy­wi­du­al­ny pew­nych na­tur ner­wo­wych, wpływ pa­ra­li­żu­ją­cy, a nie­da­ją­cy się po­ko­nać na­wet dłuż­szym po­by­tem w łań­cu­chu.

Wo­gó­le po­sie­dze­nia ro­bi­ły na mnie wra­że­nie ta­kie, że me­dy­um jest tyl­ko zwier­cia­dłem, od­bi­ja­ją­cem siły, po­ję­cia i na­strój uczu­cio­wy uczest­ni­ków, zwier­cia­dłem, któ­re siłę otrzy­ma­ną prze­ra­bia, kon­cen­tru­je i w ruch wpra­wia, ale samo wła­sną swo­ją na­tu­rą wy­star­czyć nie może.

§ 4. ZA­LEŻ­NOŚĆ OD WPŁY­WÓW AT­MOS­FE­RYCZ­NYCH OKA­ZA­ŁA SIĘ MNIEJ­SZĄ, NIŻ WSZYST­KIE PO­WY­ŻEJ WY­MIE­NIO­NE.

Z po­cząt­ku no­to­wa­łem sta­ran­nie ci­śnie­nie at­mos­fe­rycz­ne, tem­pe­ra­tu­rę, stan wil­go­ci etc, ale wy­raź­nych wpły­wów nie za­uwa­ży­łem. Moż­na po­wie­dzieć tyl­ko tyle, że za­rów­no nad­mier­ne zim­no, jak i upał szko­dzą, że szko­dzi nad­miar elek­trycz­no­ści w po­wie­trzu przed bu­rzą, zbyt sil­ne świa­tło, mgli­sty dzień i t… p., że wresz­cie może peł­nia księ­ży­ca pe­wien sil­niej­szy wpływ wy­wie­ra, ale W każ­dym ra­zie wszyst­ko to może nie wprost, dzia­ła­niem fi­zycz­nem na ob­ja­wy, lecz po­śred­nio, dzia­ła­niem psy­chicz­nem lub fi­zy­olo­gicz­nem na ner­wy me­dy­um, przy­czem nie­wąt­pli­wie in­dy­wi­du­al­ne róż­ni­ce mię­dzy me­dy­ami będą gra­ły Waż­ną rolę.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: