- W empik go
Zjawiska medyumiczne. Część 4 - ebook
Zjawiska medyumiczne. Część 4 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 288 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Biblioteka Dzieł Wyborowych
Warszawa Sienna 2, tel. 114-30
Druk L. Bogusławskiego, Świętokrzyska Nr 11
WIDZENIE PRZY ZAMKNIĘTYCH OCZACH I MÓWIENIE NIEZNANYM JEŻYKIEM (1) .
( 1895).
W seansach medyumicznych z wybitnemi medyami zasługuje na uwagę, oprócz samych objawów nadto fakt, że czynnik, wywołujący przenoszenie różnych przedmiotów, doskonale oryentuje się w ciemności. Krzesła, stoły i t… p., bywają przenoszone nad głowami, przez szpaler osób, trzymających się za ręce, bez potrącenia kogokolwiek. Nadto bywają też wykonywane ruchy drobne a skomplikowane, jak np. zdjęcie okularów z nosa i podanie ich komu innemu. Wreszcie najbardziej za widzeniem w ciemności przemawia ta okoliczność, że prawie nigdy nie udaje się schwytać ręki dotykającej, chociażbyśmy wskazali sami miejsce dotknięcia i byli z góry do schwytania jej przygotowani.
Choćbyśmy więc przypuścili, że nie ręka fluidyczna dokonywa, tych… ruchów, lecz samo medyum, to w każdym razie niezwykłym byłby fakt widzenia w ciemności, w stopniu niedającym się objaśnić samem oswojeniem z ciemnością.
–- (1) Artykuł dotychczas niedrukowany.
Ale podczas seansu ciemnego trudno jest sprawdzać, czy medyum ma oczy zamknięte; więc w każdym razie może to być tylko pewne zaostrzenie wzroku, a nie widzenie przez ciało nieprzezroczyste, jakiem jest, bądź co bądź, powieka. Pozwala ona poznać, czy jest światło, czy go niema, ale o czytaniu przez powieki w warunkach normalnych nie może być mowy.
Daleko wygodniejby było fakt taki sprawdzać przy świetle.
Tego rodzaju zjawisko, nieprawdopodobne dla dzisiejszej fizyologii, obserwowali jednak niejednokrotnie dawni magnetyzerowie.
Dr Huguet ( de Var), autor kilku prac lekarskich, opowiadał mi w Paryżu, że obserwował raz chłopca, który, leżąc na sofie i mając oczy zamknięte, odczytywał w śnie magnetycznym wszystkie numery, które lekarz palcem wskazywał w tablicach logarytmicznych, sam nawet na nie nie patrząc.
W mojej praktyce od 17-go roku życia szukałem tego objawu, ale znaleźć go nie mogłem. Raz, jeden z kolegów, przezemnie uśpionych, odczytywał wprawdzie całe stronice z powieści Kraszewskiego "Poeta i Świat", ale okazało się, że było to tylko niezwykłe spotęgowanie pamięci: jeżeli bowiem nie podpowiedziałem mu pierwszych wyrazów danego ustępu, to go odczytać nie mógł.
Po raz pierwszy prawdziwe czytanie medyumiczne zauważyłem dopiero w r. 1893, na kilka miesięcy przed przyjazdem Eusapii, dzięki medyalności kuzynki mojej, panny S., z której mogło było się wyrobić doskonale medyum, gdyby różne okoliczności nieprzyjazne nie zmusiły mnie do przerwania doświadczeń.
Właściwie nawet systematycznych doświadczeń z nią nie robiłem, ponieważ była to osoba bardzo Wątłego zdrowia i która tylko dzięki częstemu usypianiu mogła skończyć Instytut Maryjski i dojść do pewnego wzmocnienia.
Wzmocnienie zaś było u niej zawsze tem widoczniejsze, im dłużej spała. Usypiałem ją więc na kilka godzin i wtedy albo zostawiałem w osobnym pokoju, o ile sen mógł być b… mocny, albo też czuwałem niedaleko od niej, zajmując się swemi sprawami.
Piętnastego marca 1893 r., po trzygodzinnem nieruchomem uśpieniu, przeszła sama w stan somnambuliczny, wstała i zbliżyła się do mnie, Pytając:
– Co wujek czyta?
Zanim odpowiedziałem, wskazała palcem na gazetę i zaczęła sylabizować ( mając, jak zwykle, gaiki oczne ku górze zwrócone i powieki szczelnie zamknięte):
w, o, wo.
Był to tytuł gazety ( Sło)wo, z którego tylko koniec dojrzała.
Przyciskam jej powieki dwoma palcami jednej ręki, a drugą przedstawiam jej przed oczy zeszyt "Niwy". Czyta: awin i pyta: co to znaczy?
Objaśniam, że jestto wyraz Niwa, który przeczytała odwrotnie.
Potem daję jej jeszcze jakąś gazetę, z której mogła wyczytać tylko 3 litery:
"rus", pokazując je palcem. Był to znowu urywek z wyrazów:
"( z ) rus ( kich dzienników) "… Widocznie więc wyrazy zjawiały się przed nią jakby w częściowem tylko, zlokalizowanem oświetleniu.
Widząc na jej twarzy pewien wysiłek, przerwałem dalsze próby. Mimo to, po obudzeniu, które nastąpiło wkrótce potem, przez pół godziny prawie nic nie widziała.
W każdym więc razie można przypuszczać, że była to nadczułość wzroku, po której chwilowo nastąpiło wyczerpanie.
Przed obudzeniem żądała, żebym ją "uczył" czytać w ten sposób. Nie czyniłem tego jednak, poprzestając tylko na obserwowaniu objawów samorodnych.
W parę tygodni potem, po pięciu godzinach uśpienia, znów zaczyna widzieć przez powieki. Czyta pojedyncze wyrazy, ale wkrótce sama mówi, że ją to męczy i że po zmęczeniu widzi "tylko szaro". Czyta zaś znów przeważnie na odwrót, utrzymując, że "tak łatwiej".
Wyrazu "firanki" nie mogła przeczytać i zaczęła fantazyować:
awd ale trafiło się to tylko raz na 10 razy.
W ten sposób odczytała wyrazy: "Nowości" "herbata", "Wedel", "Bulletin Médical" i t… p., przeważnie na odwrót i nie oryentując się w jakim języku.
Gdy nadszedł Święcicki, w jego obecności odczytała "Prawda" i "Śmierć Ferry( ego) ".
Utrzymuje, że gdy trzymam palce na powiekach, to jej łatwiej czytać. Zbliżenie magnesu (który nazywa "pomocnikiem") jakoby także pomaga. A mianowicie odczytuje na półce trzy tytuły książek, przy których leżał magnes.
Wyrazów z początku przeczytanych nie rozumie; cieszy się, gdy zrozumie. Mówi, że i dawniej trochę widziała (w uśpieniu) "tylko że wujek nie uczył".
Miała ona często takie przywidzenia w stosunku do mnie, tak np. w pewnych stanach mówiła swoim własnym językiem, którego się z wielką biedą nauczyłem, a tymczasem ona wmawiała we mnie, że to jest mój język i że go tylko po mnie powtarza.
Czytanie odbywało się w stanie na pół somnambulicznym, t… j… przed zupełnem przejściem od aidei (braku myśli) do poliidei (stan somnambuliczny, zbliżony do jawy).
Tym razem obudziła się względnie łatwiej ale swoją drogą sen był tak głęboki, że mogłem odróżnić 16 stopni odznaczonych mocnymi wdechami, zanim całkiem przyszła do siebie.
Osłabienie wzroku jeszcze było, ale słabsze i krótsze.
Niektóre wyrazy w całości lub W części przeczytała, w takich warunkach, że myśmy nic nie wiedzieli co czyta – nie było to więc działanie myśli.
Z tyłu głowy czytać nie mogła. Raz jednak zauważyła, że nie ma za nią na fotelu poduszki, która tam zwykle bywała.
Te próby obudzały w niej niezwykłą potrzebę picia. Wypiła podczas tego snu pięć szklanek wody, nic nie jedząc cały dzień, a potem jeszcze dwie i zjadła z całego obiadu tylko zupę.
Z daleka, spostrzegła raz, że jedno krzesło nie stało na swojem miejscu.
20/IV. Z odległości 1 1/2 m… odczytała sama leżącą na biurku kopertę z adresem: ( Adam) Pług; odczytała odwrotnie:
gułP
Potem dodaje, że widziała też inny wyraz:
madA
ale, że nie mogła zrozumieć, a także: 9 i niżej: m; były to części napisu:
Chmielna, 9.
w miejscu.
Później objaśnia, że do widzenia potrzebna jest odpowiednia "chwila", a mianowicie "kiedy nie spała ani za długo, ani za krótko". Najlepiej wtedy, kiedy, wychodząc z głębokiego snu, zaczyna się śmiać, bo wtedy nietylko widzi ale i rozumie. Gdy zacznie się uśmiechać przez sen, trzeba, żeby wujek potrzymał dłużej rękę z tyłu głowy, to wtedy przez jakiś czas będzie lepiej widziała.
Czyta jeszcze:
(Bulletin) Médical mówiąc: "to już wiem" (już raz czytała) i z tejże stronicy, z ogłoszeń:
"Charbon"
Biletu Głowackiego nie może przeczytać "bo za drobne".
Mówi też, że już nie będzie czytała, ale od czasu do czasu daje dowód, że widzi nas i przedmioty, trzymane w ręku i mówi, że żona moja napisała na kartce złożonej "nazwisko". Tak było rzeczywiście, ale to mógł być domysł.
Narzeka, że wujek nie uczy jej czytać.
Zostawiam ją na całą noc w uśpieniu i zastaję rano w tej samej pozycyi.
Przy budzeniu przechodzi 15 stopni; niema już ślepoty, ale zawsze wzrok ostatni powraca (a pierwszy zasypia).
Doświadczenia nie zawsze były ścisłe; a ponieważ dość często też nie udawały się, więc powziąłem podejrzenie, czy czasem nie odmyka chwilowo oka wtedy, gdy tego nie mogę zauważyć, a potem czyta na domysł – zwłaszcza, że zachodził także zabawny objaw, iż palcem pokazywała obok, nie zaś dokładnie tam, gdzie czytała.
Z tego powodu pragnąłem mieć jeszcze kilka doświadczeń, całkiem pewnych.
Ale nie chciałem robić prób, dopóki sama ich nie zażąda; stan bowiem zdrowia był chwilowo gorszy. Nie mogłem od niej odchodzić, bo zaraz ziębła, wejście każdej obcej osoby, nawet mojej żony, czuła także jako "zimno" i nieraz musiałem dłuższy czas trzymać rękę na głowie, lub na dołku, zanim się rozgrzała. Z metali znosiła tylko miedź. Inne odrzucała jako zimne. Gdym jej dał dwa listy w kopercie, jeden od chorej z zapytaniem o radę (który przyszedł podczas jej snu), drugi z moją odpowiedzią, także podczas snu napisaną; pierwszy odrzuciła ze wstrętem jako zimny, z drugiego wyczytała kilka wyrazów, ale tylko wyrywkami.
30/IV. Mówi swoim językiem, a potem śmieje się, kładę więc rękę na potylicy i pytam, czy widno?
– Tak.
Wstaje i zaczyna oglądać mój zeszyt z notatkami. Pokazuje zkąd dokąd o niej mowa. Gniewa się, że wszystko o niej piszę. Po co? Odpowiadam, że tak trzeba i że przez to jest dla mnie użyteczną. To ją cieszy i dobrze usposabia.
– Kiedy tak, to niech wujek każe przynieść trzy chustki i watę.
Wybiera czerwoną jedwabną i każe mi ją potrzymać w rękach; tak samo watę. Następnie watą okłada sobie oczy i zawiązuje szeroko chustką. Sprawdzam, że dobrze i zatykam jeszcze szpary watą.
Czyta kilka wierszy z programu wyścigów, ale odrzuca go, mówiąc, że to już zna.
Podsuwam jej arkusz papieru, na którym przykleiłem pojedyncze, wycięte wyrazy:
Nafta powieść
Sewera czyta:
atfaN
powiedzieć areweS
Było to pierwsze doświadczenie całkiem ścisłe i w warunkach zupełnie dla mnie poprawnych, bo tych wyrazów przedtem widzieć nie mogła.
Ucieszony, wstrzymuję dalsze próby.
Przekonywam się tylko, iż mimo dokładnego zakrycia oczu, widzi przez bandaż, co się dzieje w pokoju.
Utrzymuje, że do takiego widzenia trzymanie moich rąk na jej oczach jest zbyteczne, bo wtedy "widzi nie myśląc", a "do czytania musi myśleć" ( skupiać uwagę).
Chciałem już budzić, ale sprzeciwiała się temu. Okazało się, że odczuła zbliżanie się Święcickiego, który właśnie wszedł i przed którym chciała się popisać swojem czytaniem.
Podaję jej jego bilet białą stroną.
Czyta:
(Julia)n Adolf (Święcicki) z obu imion odczytała odwrotnie:
flodan
Potem daję jej moją kartę członkowską z Towarzystwa Tatrzańskiego. Każe sobie przyciskać oczy małymi palcami, a resztą dłoni trzymać czoło.
Czyta:
"Towarzystwo Tatrzańskie" i opisuje widoczek z górami, nie pamiętając, jak się "góry" nazywają. Opisuje je jako wypukłości ziemi.
Wreszcie wziąwszy do ręki książkę, którą, nie patrząc, wyciągnął z szafy Święcicki, czyta na grzbiecie oprawy:
(Z)asady zoologi(i)
Widzi litery, które zakrywały jej ręce, a nie widzi odkrytych. Zaś z tytułu broszury, wyciągniętej na ślepo z kilkudziesięciu innych, czyta, nie w porządku:
żelaznego przem(ysłu)
(O) rozw(oju)