Zło [dlaczego]. Minibook - ebook
Zło [dlaczego]. Minibook - ebook
Dlaczego zwykli ludzie czynią zło? Czy agresję mamy w genach? Skąd się bierze zło? Czy ludzkość kiedyś je pokona? Wybór najlepszych tekstów z ponad 60 letniej historii miesięcznika „Znak” z okazji wydania 700. numeru! W tym minibooku: Józef Tischner: Zło metafizyczne czyli wejrzenie w otchłań Jacek Filek: Zło, które czynimy Zbigniew Herbert: Zło Stanisław Lem: Lubią albo muszą Ten zły jest w nas. Z Jerzym Vetulanim rozmawia Justyna Siemienowicz
Kategoria: | Inne |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-2825-2 |
Rozmiar pliku: | 893 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Niektóre pytania mimo upływu lat pozostają bez odpowiedzi. Inne rodzi współczesność.
„Znak” od ponad 67 lat nie boi się stawiać zarówno jednych jak i drugich.
700 numerów miesięcznika kryje bogactwo kilkunastu tysięcy tekstów i ponad 100 tys. stron! Minibooki to wybór tych najważniejszych, najciekawszych i najbardziej kontrowersyjnych ułożonych w trzy serie: Człowiek, Kontrowersje, Autorytety.
Z okazji jubileuszu wydania 700. numeru miesięcznika „Znak” zapraszamy do zmagania się z tematami trudnymi, ale ważnymi. Kontrowersyjnymi, ale niesensacyjnymi. Z myślami i poglądami postaci nie tylko znanych, ale i mądrych. Robimy to od 1946 roku. Dołącz do nas!
Redakcja
Miesięcznika „Znak”
PS. Minibooki powstały dzięki uprzejmości właścicieli i spadkobierców praw autorskich, którzy zrezygnowali z wynagrodzeń za ponowne wykorzystanie tekstów. Serdecznie Im dziękujemy za wsparcie tego projektu. Przychody ze sprzedaży minibooków zostaną przeznaczone na kontynuowanie działalności miesięcznika „Znak”. Więcej: www.700.znak.com.plZŁO METAFIZYCZNE CZYLI WEJRZENIE W OTCHŁAŃ
Józef Tischner
Od czasów Oświecenia rysuje się w filozofii wyraźne dążenie do pozbawienia zła wymiaru metafizycznego, czyli sprowadzenia go do poziomu zjawisk dostępnych racjonalnej i empirycznej analizie. Kierująca tym dążeniem intencja jest jasna: idzie to, by przygotować drogę dziejowej próbie przezwyciężenia zła przez nowego człowieka, rozporządzającego naukę, która „daje władzę”. Zakłada się, że źródłem zła jest sam człowiek. Człowiek popełnia zło, gdy nie wie, co czyni. Zło nie wyrasta ponad miarę człowieka. Skoro człowiek jest jego sprawcą, człowiek może też być jego władcą. Myśl racjonalna żyje nadzieją przezwyciężenia głównych plag dręczących ludzkość.
Czym jest zło? W perspektywie oświeceniowej, czymkolwiek by było, jest antropologiczne, historyczne, socjologiczne, fizykalne. Nie kryje w sobie żadnej meta-fizyki.
Wyrazem dążeń racjonalistycznych w ujęciu natury zła stała się filozofia Immanuela Kanta. Jego analiza „zła radykalnego” tkwiącego w ludzkiej naturze ukazuje zło jako odstępstwo czynu od zasady moralnej. Czytamy:
Zdanie: „człowiek jest zły”, znaczy, że mimo świadomości prawa moralnego kieruje się zasadą, że czasem można od tego prawa odstąpić. A że jest taki z natury, znaczy, że zdanie poprzednie odnosi się; do całego gatunku. Nie znaczy to jednak, że właściwość ta wynika z samego pojęcia gatunku, bo wtedy byłaby konieczna; znaczy natomiast, że na podstawie doświadczenia trudno sądzić człowieku inaczej. W sposób przedmiotowo konieczny właściwość tę ma każdy człowiek, nawet najlepszy. Ponieważ jednak jest to skłonność moralnie zła, zatem trzeba ją traktować jako zawinioną, a nie przyrodzoną. Polega ona na sprzecznych z prawem zasadach postępowania, a te wobec wolności należy uznać za przygodne. Przygodność kłóciłaby się jednak z powszechnością zła, gdyby przedmiotowe źródło zasad nie było jakoś zakorzenione w samym człowieczeństwie. Mamy tu zatem do czynienia z naturalną skłonnością do zła. Jako zawiniona stanowi ona w naturze ludzkiej zło radykalne.
Zło, wedle Kanta, jest „radykalne” ale nie ”metafizyczne”. Problem zła przestaje być problemem ontologicznym – nie definiujemy zła jako „braku bytu” – a staje się problemem antropologicznym. Zło radykalne jest złem moralnym. Zło moralne „nie jest złośliwością w ścisłym znaczeniu tego słowa: nie jest to usposobienie (podmiotowe źródło zasad), które ze zła jako zła czyniłoby sobie zasadę postępowania, bo wtedy byłoby diabelskie. Jest to raczej przewrotność, nazywana także złym sercem. Może współistnienie z ogólnie dobrą wolą i płynie z ułomności natury ludzkiej, która jest za słaba, by trzymać się raz przyjętych zasad”. Kant wyklucza nie tylko „ontologię zła”, ale również metafizykę zła, pojętą jako „filozofia demonizmu”.
Myśląc o złu, powinniśmy pozostać na poziomie stosunku woli do zasad postępowania. Nie wyklucza to, jak się wydaje, stosunku człowieka do drugiego człowieka jako obszaru, do którego odnoszą się zasady. Potwierdzają to rozważane przez Kanta przykłady: niczym nie sprowokowane okrucieństwa na Tofoa w Nowej Zelandii i na Wyspach Nawigatorskich, albo - według kapitana Hearne’a - na pustkowiach północno-zachodniej Ameryki, z których nikt nie odnosi najmniejszej korzyści. A gdyby ktoś sądził, że natura ludzka jest lepiej widoczna w stanie ucywilizowania, jako że jej zadatki rozwinęły się tam pełniej, to wnet usłyszy długą i smutną litanię skarg: na skrytą fałszywość wśród przyjaciół, wobec której rozsądek nakazuje miarkować się w wynurzeniach nawet przed najbliższymi; na skłonność, by nienawidzić każdego, komu coś zawdzięczamy, z czym liczyć się musi każdy dobroczyńca; na serdeczną życzliwość, która godzi się jednak ze spostrzeżeniem, że w nieszczęściu najlepszych przyjaciół jest coś, co nie jest nam miłe; i na wiele innych przywar, które ukrywają się pod pozorami cnoty – nie mówiąc już o tych, z którymi nikt się nie kryje. Dobry wydaje się już ten, kto jest normalnie zły.
Analiza Kanta skupia się na badaniu czynu w jego stosunku do wyznawanych zasad. Kant nie sięga jednak poziomu, który znajduje się głębiej, niż poziomu uczynków – do poziomu uczestnictwa. Nie docenia „ciężaru zła”, jego społecznego i dziejowego wymiaru. Porównajmy ujęcie Kanta z opisem św. Augustyna - z tym fragmentem Wyznań, w którym autor stara się wyjaśnić, dlaczego nie zmieniał swego postępowania, choć wiedział, że jest ono złe. Czytamy:
I znowu próbowałem przeskoczyć próg - już byłem trochę bliższy celu, i jeszcze bliższy, już niemal tego dotykałem, już niemal ujmowałem w dłonie ...
Ale nie mogłem dosięgnąć, nie mogłem dotknąć, ująć. Ciągle odwlekałem ten moment, w którym miałem umrzeć dla śmierci, a dla życia żyć zacząć. Większą miało we mnie moc zakorzenione zło niż dobro, do którego nie przywykłem. Im bliższy był moment, w którym się miałem stać czymś innym, niż byłem, tym większą wzbudzał we mnie grozę. Lecz mnie nie cofał, nie spychał z drogi, po której szedłem – tylko unieruchamiał mnie i więził.
Zło uczynków jest u św. Augustyna następstwem „złych nawyków”. W głębi „złych nawyków” drzemie strach - strach przed dobrem. Czy strach ten daje się racjonalnie wytłumaczyć? Nie jest to możliwe. Dlaczego człowiek lęka się tego, co go może ocalić? Człowiek boi się porzucić ziemię, po której stąpał dotychczas. Nie jest w stanie zmienić pola uczestnictwa. Zło działa, jak ciężar, który wlecze się za człowiekiem.
I jeszcze jeden znamienny dla Kanta moment: Kant nie bierze pod uwagę sytuacji, w której zło przedstawia się człowiekowi jako coś racjonalnego, a dobro jako perspektywa całkowicie irracjonalna. Przypomnijmy przykłady, które rozważa: okrucieństwo, zakłamanie przyjaźni, nienawiść do dobroczyńców, zadowolenie z cudzego nieszczęścia. Wymienione przypadki są rzeczywiście przykładami zachowań nierozumnych. Czy jednak zawsze tak jest? Czy nie obserwujemy przeciwnych dążeń? Czy często zło nie kusi nas swą dogłębną „racjonalnością”, czy nie pociąga rozumnymi uzasadnieniami? Czy jest rzeczą rozumną walczyć o słuszną sprawę przeciwko przemocy? Czy to rozumne przebaczać złoczyńcom? Czy w ogóle „heroizm” jest do pogodzenia z kalkulacjami rozumu?
Interesującą próbą polemiki z Kantem podjął Jean Nabert w Eseju o złu (1970 r.), na którym widzimy już ślady zetknięcia ze złem współczesnym, z nazistowskim totalitaryzmem. Kluczowa teza Naberta brzmi: zło – oprócz moralnego – ma również charakter metafizyczny. Człowiek jest nie tylko źródłem zła, ale przede wszystkim jest jego ofiarą. Sprowadzenie zjawiska zła wyłącznie do poziomu antropologicznego jest przykładem nieuprawnionej redukcji racjonalistycznej. Człowiek nie tylko nie przestrzega zasad, w które wierzy, lecz również wierzy w błędne zasady. Nie można również wykluczyć pewnego zamiłowania do zła. Człowiek ma jakiś udział w zjawisku demoniczności. Opowieści o „zaprzedaniu duszy diabłu” mają – obok strony baśniowej – również strony doświadczeniową. Człowiek „błądzi”. Błądzenie obejmuje całego człowieka a nie tylko jedną z jego władz. Człowiek czuje się „splamiony” przez zło; cały jest „splamiony” - nie ma w nim ani na nim żadnego „czystego” miejsca. Człowiek dźwiga na sobie „ciężar winy”. Cały ugina się pod tym ciężarem.
Nabert wydobywa najpierw na jaw doświadczeniową stronę zła: zł o ukazuje się jako to, co injustifiable – co niemożliwe do usprawiedliwienia. Istnieją sytuacje – np. obozy śmierci – w których zło przekracza granice naszej pojmowalności – nawet tej, którą rysują uznawane normy moralne czy zasady prawa. Zakazy i nakazy, oprócz wszystkiego, są jakąś próbą racjonalizacji zła, ale zło wymyka się często takiemu zabiegowi. Czytamy:
Jednakowoż czy jesteśmy w stanie powiedzieć bez zastrzeżeń, jakie są normy naszych sądów w przypadku, kiedy doświadczenie tego, co niemożliwe do usprawiedliwienia, jest szczególnie mocne i nie pozwala na żadne załagodzenia? Ani najbardziej chłodne przewidywania myśli, ani najbardziej cyniczne przewidywania polityki, ani znajomość historii, nie są w stanie przeszkodzić temu, że wybuch wojny wzbudzi w nas przeczucie, iż przeznaczenie ludzkości raz jeszcze wymknęło się spod władzy woli. Czy wtedy to do norm życia moralnego lub idei sprawiedliwych stosunków między narodami odnosimy nasze uczucie i nasz sąd? Stając wobec aktów okrucieństwa, albo poniżenia człowieka, albo skrajnej nierówności warunków życia – czy to naprawdę idea niezgody między faktami i regułami moralnymi wyczerpuje wszystkie racje, jakie implikuje nasz protest? Gdy śmierć – przerywając przedwcześnie czyjeś przeznaczenie – wtrąca nas w stan osłupienia, albo ukazuje się nam jako cena wzniosłych dążeń duchowych, czy wtedy oceniamy to wydarzenie poprzez ideę niesprawiedliwości? Wszystko wskazuje na to, że w poczuciu tego, co nieusprawiedliwione, odsłania się przed nami – często niezależnie od opozycji zakreślonej przez normy – przeciwieństwo o wiele bardziej radykalne pomiędzy tym, co dane w ludzkim doświadczeniu, a oczekiwaniem na usprawiedliwienie, którego nie jest w stanie zadowolić koncepcja przekroczenia norm i któremu nie może zadośćuczynić sama wierność normom.
Nabert powołuje się na przykład tragizmu. Z głębi tragiczności wyłania się obraz „zła metafizycznego”, które pod każdym względem przekracza zwyczajną „niemoralność” i któremu nie jest w stanie zapobiec przestrzeganie norm moralnych. Trzeba rozróżnić pomiędzy tym, co nie posiada „wagi moralne”" (non-valable), a tym, co nie daje się usprawiedliwię (injustifiable). Wina i kara Edypa jest „nieusprawiedliwialna”, nieludzka, zła. Czym jest zdrada przyjaciela? Czy tylko odstępstwem od abstrakcyjnej normy moralnej? Czy nazistowskie ludobójstwo było tylko i wyłącznie przekroczeniem jakiegoś „prawa”? Czytamy:
Prawdą jest, że zło metafizyczne występuje pod rozmaitymi twarzami. Czy to jednak będzie ślad skończoności na nieskończoności, wskazujący na obecność elementu empirycznego we wnętrzu wiedzy, nieredukowalnego do pojęcia, czy to będzie odpowiednik konieczności zewnętrznej, dopuszczającej pojawienie się przynajmniej pozorów przypadku, bezładu, kaprysu w przeciwieństwie do wewnętrznej konieczności więzi organicznej i harmonii, świadczący o pewnej pasywności wpisanej we wnętrze stworzenia, czy będzie to na poziomie świadomości obowiązek zawierania kompromisów, postępowania indukcyjnego lub dialektycznego, czy wreszcie ukaże się w konfliktach, których rozwiązanie muszą, wziąć na siebie syntezy pojednawcze: zawsze pod tymi postaciami pojawi się to, co jest właściwe dla zła metafizycznego – posiadanie racji bytu poza sobą, tak że racja bytu tej racji bytu znajdzie się w wyższej konieczności porządku, który wymyka się ludzkiemu sądowi.
Zło znajduje się „poza fizyką”: me ta-ta-physica. Wchodzi w rzeczywistość tego świata jako fenomen „nie z tego świata”. Jest na tym świecie elementem radykalnej niesprawiedliwości”. Nie znaczy to jednak, że tym samym znajduje się poza wszelką racjonalnością. Nierzadko wskazujemy na „przyczyny” i „skutki” zła. Gdy pijany kierowca samochodu doprowadza do wypadku, w którym ginie jego ukochana, znamy „przyczyny”, pomimo to jednak pytamy: „dlaczego?”. Dlaczego okoliczności „tak się ułożyły”? Czy jeden przypadek więcej nie mógłby zmienić biegu wydarzeń? W takich i tym podobnych sytuacjach trudno się oprzeć wrażeniu, że życie ma również „demoniczną” stronę.
Nabert nie mówi szerzej o demonizmie. Czyżby przyczyną była także tradycja oświeceniowa? Tymczasem wcale nie chodzi o uznanie, że demony rzeczywiście istnieją, lecz o badanie demonizmu jako zjawiska, bez podejmowania rozstrzygnięć ontologicznych. Znamienne, że również Paul Ricoeur nie podejmuje tego tematu, mimo że w swej Symbolice zła analizuje szczegółowo mityczne symbole zła. Czy symbol demona wnosi coś interesującego do wizji zła, jaką uzyskujemy w oparciu o badanie plamy, ciężaru, błądzenia? Z pewnością tak. W nim zło radykalne – radykalna przewrotność, która kocha zło ze względu na zło a dobro jedynie poprzez zło – zmierza do tego, by przedstawić się jako absolut, wyposażony w wybitną inteligencję. Ujawnia to szczególny charakter działania zła. Zło nie działa wedle praw przyrody, ale nie jest też skutkiem przypadku lub kaprysu. Zło przewiduje, uderza w wybrane czułe miejsca, w czasie i miejscu z góry upatrzonym. Demonizm to radykalnie zła, czyli przewrotna, wola, wyposażona w inteligencję, doprowadzana do wściekłości każdym dobrym uczynkiem, mimo to zmuszana do tolerowania dobra, bo bez dobra nie miałaby pokarmu, który umożliwia jej Życie.
Spróbujmy teraz skupić uwagę na zjawisku zła metafizycznego. Nabert mówi: racja zła metafizycznego znajduje się poza tym światem, poza jego „fizyką”. Co jednak nie znaczy, że za to nie jest nam jakoś „dane”, że nie może ukazać się nam jako „zjawisko”. Nie będąc z „tego świata”, zło znajduje się jednak „na tym świecie”. Zjawia się między ludźmi. Niby jest ich dziełem, a jednak przerasta ich pragnienia i zdolności. Św. Paweł pisał: „Dobra, którego chcę, nie czynię, a czynię zło, którego nie chcę”.
Ciąg dalszy w wersji pełnej.
» Powyższy tekst jest fragmentem książki Spór o istnienie człowieka..
1 I. Kant Zło naturalne w naturze ludzkiej, tłum. B. Wolniewicz, w: „Res Publica”, 2/91 (40), s. 152-153.
2 Dz. cyt., s. 154.
3 Dz. cyt., s. 153
4 Św. Augustyn, Wyznania, ks. VIII, 11, tłum. Z. Kubiak, Warszawa 1982, s. 137-138
5 J. Nabert, Essai sur le mal, ed. Aubier Montaigne 1970, s. 21-22.
6 Dz. cyt., s. 55. Interesujący przegląd refleksji nad złem zawiera również: F. Laplantine, Le Philosophe et la violence, PUF, 1976.