Złota jedenastka - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
17 października 2018
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Złota jedenastka - ebook
Temat interesujący wszystkich – sport.
49 dyscyplin i dwóch mistrzów: Paweł Beręsewicz i Bohdan Butenko.
Z tematem mierzą się ku uciesze czytelników – starszych i młodszych, silniejszych i słabszych.
Taki sport – jest naprawdę dla każdego!
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8208-919-6 |
Rozmiar pliku: | 35 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PIŁKA NOŻNA
Na Śląsku we wsi Nowe Miasto,
w rodzinie szewca i szwaczki,
przyszły na świat jedenasto-
(tak, tak, właśnie tylo-) raczki.
Kot Roman, Kot Piotr, Kot Fryderyk,
Wit, Eryk, Konstanty, Jan, Szymon,
Roch, Adam i jeszcze raz Eryk,
bo chyba zabrakło imion.
Zostawmy ich teraz w pieluchach,
niech krzepy nabiorą i sprytu,
niech ktoś na nich chucha i dmucha.
Po co i na co im my tu?
Wrócimy (niektórzy już siwi),
gdy trener piłkarzy obwieści
skład kadry na mundial w Boliwii –
rok 2040:
Kot Roman, Kot Piotr, Kot Fryderyk,
Wit, Eryk, Konstanty, Jan, Szymon,
Roch, Adam i jeszcze raz Eryk,
nie było już więcej imion?
Nasz pierwszy przeciwnik – Łotysze,
zaskoczy grą szybką i ładną,
lecz Kot u nas w bramce się spisze
i gole w tym meczu nie padną.
W następnym spotkaniu dopiero
bić brawo nam przyjdzie ochota,
bo z Rosją wygramy 3:0
po bramkach dwóch Kotów i Kota.
Francuzów w straszliwej spiekocie
pokonać się uda dlatego,
że Kot po nakładce na Kocie
w okienko im huknie z wolnego.
W kolejnej już rundzie z Hiszpanią
od strachu się zacznie, lecz potem
obrona ich pęknie, gdy na nią
skrzydłami uderzą Kot z Kotem.
Ćwierćfinał po karnych z Lesoto,
półfinał z Brazylią 2:4.
– Już prawie że, prawie czuć złoto –
jak zwierzy się Kot do kamery.
Ach, gdyby nie Niemcy przed nami!
A tak to nie koniec kłopotów.
Nasz skład: Kot przy Kocie z Kotami
i Koty, za Kotem, wśród Kotów.
Choć najpierw nie będzie zbyt słodko,
bo gola wpakują nam głową,
w końcówce Kot strzeli przewrotką
i wszystko się zacznie na nowo!
Kot z Kotem, do Kota, Kot ładnie,
tu Niemiec, tam Niemiec, Kot w przerwie,
Kot poda, na Kota but spadnie,
Kot kropnie, aż siatkę rozerwie!
I – Gooool! – wrzasną wszyscy i wszędzie.
Łzę otrę, nie wstydząc się wcale,
a nasi swe szyje łabędzie
wystawią po złote medale!
Kot Roman, Kot Piotr, Kot Fryderyk,
Wit, Eryk, Konstanty, Jan, Szymon,
Roch, Adam i jeszcze raz Eryk,
co z tego, że brakło im imion?
Ktoś powie: – Coś pleciesz, fantasto.
Niech mówią – a w domu u szwaczki
już smoczki swe ssą jedenasto-
tak, tak, dobrze słyszysz: raczki.
SKOKI NARCIARSKIE
Skaczę po Niemcu, więc jeszcze chwilka:
przysiad, dwa skłony, przytupów kilka.
Zielone światło. Niemiec zaczyna.
Zjazd, próg, odbicie, w nogach sprężyna,
leci, maleje, znika, bo mgła,
i teraz ja.
Siadam na belce, trochę się wiercę,
czuję, jak mocno bije mi serce.
Wiatr jak należy, trener mi macha,
niby jest dobrze, ale mam stracha,
aż chłód mi rękę na plecach kładzie.
Nagle… zastygam w dziwnym półsiadzie!
Patrzę: z mgły w dole coś się wynurza!
Postać maleńka! Większa! Już duża!
Wreszcie poznaję – to Niemiec wraca!
Widać lot w górę to ciężka praca,
bo sapie, stęka, bardzo się stara.
Kasku zapomniał zabrać, fujara!
Robię mu miejsce, sam z boczku stoję,
co się pośmieję z Niemca, to moje:
– Nic ci po kasku, skoczku bez głowy!
O żadnym stresie nie ma już mowy,
on znowu skacze, ja znowu siadam,
jeszcze dla żartów kask ręką badam.
Mam moc tygrysa, lekkość motyla,
sprężam się, wstaję, głowę pochylam
i… tu tkwi właśnie ponury żart:
nie wziąłem nart!
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
Na Śląsku we wsi Nowe Miasto,
w rodzinie szewca i szwaczki,
przyszły na świat jedenasto-
(tak, tak, właśnie tylo-) raczki.
Kot Roman, Kot Piotr, Kot Fryderyk,
Wit, Eryk, Konstanty, Jan, Szymon,
Roch, Adam i jeszcze raz Eryk,
bo chyba zabrakło imion.
Zostawmy ich teraz w pieluchach,
niech krzepy nabiorą i sprytu,
niech ktoś na nich chucha i dmucha.
Po co i na co im my tu?
Wrócimy (niektórzy już siwi),
gdy trener piłkarzy obwieści
skład kadry na mundial w Boliwii –
rok 2040:
Kot Roman, Kot Piotr, Kot Fryderyk,
Wit, Eryk, Konstanty, Jan, Szymon,
Roch, Adam i jeszcze raz Eryk,
nie było już więcej imion?
Nasz pierwszy przeciwnik – Łotysze,
zaskoczy grą szybką i ładną,
lecz Kot u nas w bramce się spisze
i gole w tym meczu nie padną.
W następnym spotkaniu dopiero
bić brawo nam przyjdzie ochota,
bo z Rosją wygramy 3:0
po bramkach dwóch Kotów i Kota.
Francuzów w straszliwej spiekocie
pokonać się uda dlatego,
że Kot po nakładce na Kocie
w okienko im huknie z wolnego.
W kolejnej już rundzie z Hiszpanią
od strachu się zacznie, lecz potem
obrona ich pęknie, gdy na nią
skrzydłami uderzą Kot z Kotem.
Ćwierćfinał po karnych z Lesoto,
półfinał z Brazylią 2:4.
– Już prawie że, prawie czuć złoto –
jak zwierzy się Kot do kamery.
Ach, gdyby nie Niemcy przed nami!
A tak to nie koniec kłopotów.
Nasz skład: Kot przy Kocie z Kotami
i Koty, za Kotem, wśród Kotów.
Choć najpierw nie będzie zbyt słodko,
bo gola wpakują nam głową,
w końcówce Kot strzeli przewrotką
i wszystko się zacznie na nowo!
Kot z Kotem, do Kota, Kot ładnie,
tu Niemiec, tam Niemiec, Kot w przerwie,
Kot poda, na Kota but spadnie,
Kot kropnie, aż siatkę rozerwie!
I – Gooool! – wrzasną wszyscy i wszędzie.
Łzę otrę, nie wstydząc się wcale,
a nasi swe szyje łabędzie
wystawią po złote medale!
Kot Roman, Kot Piotr, Kot Fryderyk,
Wit, Eryk, Konstanty, Jan, Szymon,
Roch, Adam i jeszcze raz Eryk,
co z tego, że brakło im imion?
Ktoś powie: – Coś pleciesz, fantasto.
Niech mówią – a w domu u szwaczki
już smoczki swe ssą jedenasto-
tak, tak, dobrze słyszysz: raczki.
SKOKI NARCIARSKIE
Skaczę po Niemcu, więc jeszcze chwilka:
przysiad, dwa skłony, przytupów kilka.
Zielone światło. Niemiec zaczyna.
Zjazd, próg, odbicie, w nogach sprężyna,
leci, maleje, znika, bo mgła,
i teraz ja.
Siadam na belce, trochę się wiercę,
czuję, jak mocno bije mi serce.
Wiatr jak należy, trener mi macha,
niby jest dobrze, ale mam stracha,
aż chłód mi rękę na plecach kładzie.
Nagle… zastygam w dziwnym półsiadzie!
Patrzę: z mgły w dole coś się wynurza!
Postać maleńka! Większa! Już duża!
Wreszcie poznaję – to Niemiec wraca!
Widać lot w górę to ciężka praca,
bo sapie, stęka, bardzo się stara.
Kasku zapomniał zabrać, fujara!
Robię mu miejsce, sam z boczku stoję,
co się pośmieję z Niemca, to moje:
– Nic ci po kasku, skoczku bez głowy!
O żadnym stresie nie ma już mowy,
on znowu skacze, ja znowu siadam,
jeszcze dla żartów kask ręką badam.
Mam moc tygrysa, lekkość motyla,
sprężam się, wstaję, głowę pochylam
i… tu tkwi właśnie ponury żart:
nie wziąłem nart!
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
więcej..