- W empik go
Złote ziarna: Powieści dla zabawy i nauki dzieci z 18 kolorowanemi obrazkami - ebook
Złote ziarna: Powieści dla zabawy i nauki dzieci z 18 kolorowanemi obrazkami - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 220 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
DOBROĆ SERCA ZDOBI KAŻDE DZIECIĘ.
Ludwiś i Helenka, dwoje rodzeństwa, żyli z sobą w tak serdecznej zgodzie, że z tego względu innym dzieciom za wzór służyć mogli. Krótko ich tylko uważając, nie trudno się było przekonać, że pomiędzy nimi zawsze braterska, prawdziwie szczera panowała miłość. Nigdy nie byli szczęśliwsi, jak, kiedy będąc razem, żadnej nie opuszczali zręczności sprawienia sobie nawzajem jakiejś uciechy; nigdy wśród małych i niewinnych zabawek, z ust ich nie wyszło najdrobniejsze słówko niechęci lub gniewu. Lecz nie tylko w dziecinnych igraszkach okazywała się ich wzajemna ku sobie miłość, ale też w każdem zdarzeniu różnemi małemi ofiary usiłowali jej sobie dowodzić. Okaże to nam następujący przykład.
Pewnego razu posłała matka Helenkę z talerzem do ogrodnika po jabłka i gruszki. Między ogrodem i domem było niewielkie, wolne, murawą usłane miejsce, na którem zwykle bawiły się dzieci: właśnie Ludwiś biegał w około, śpiewał i trzaskał batogiem, kiedy Helenka wracała z owocami od ogrodnika: lecz zanadto się wpatrzywszy w jego zabawę, idąc, niespodzianie potknęła się, i talerz wypadł z jej rąk na ziemię, stłukł się, a jabłka rozbiegły się w różne strony. Przestraszona, załamała ręce, i oczy jej zalały się łzami: "Ach! cóż mama powie!" zawołała.
Matka była wprawdzie zawsze dla swych dziatek dobra, ale też i surowa; za każdą ich niegrzeczności nieostrożność i nieuwagę, przyzwoitą wyznaczała karę. Helenka uczuła sama własną winę, sama rozbiła talerz, i ze strachem pomyślała o karze, gdyż wiedziała jak tę winę odpokutować musi. W przyszłą niedzielę matka miała jechać do swego brata, u którego były także córeczki równych co Helenka latek, jej małe cioteczne siostrzyczki, co miały równie piękne jak ona, lalki, zabawki; były to bardzo lube dziewczęta; i Helenka nie była szczęśliwsza, jak gdy jechała z mamą do wujaszka. Lecz w jej wejrzeniu zwróconem na rozbity talerz, łatwo było wyczytać karę co ją czekała; to jest, być zostawioną w domu. Na tę myśl załamywała ręce i gorzkie łzy po jej smutnych toczyły się policzkach.
Widząc nieszczęście siostry, Ludwiś przestał swawolić, zbliżył się do niej z uczuciem, i usiłował ją pocieszyć, ale napróżno. Wreszcie powiedział, nie płacz moja luba Helenko; ja powiem mamie, że to ja rozbiłem talerz; niech mama za karę mnie zostawi w domu w niedzielę. To prawda że u naszego wujaszka bardzo miło i ładnie, gdyż Karolek i Mieczek mają piękne łuki i strzelają; i ja z nimi strzelam jak do nich przyjadę; mają ładnego koniczka, i ja na nim jeżdzę: ale ty siostrzyczko, takeś się już oddawna cieszyła, że pojedziesz do Juzi i Anielci; i one cię tak kochają… ja się tedy zostanę w domu, a ty pojedziesz, i opowiesz mi potem jakeście się bawiły bezemnie. No, no, nie płacz, i chodź do mamy. –
Helenka ociągała się, ale mały Ludwiś pozbierał rozsypane jabłka w jej fartuszek i pociągnął ją z sobą do matki. – "Kochana mamo, zawołał: nieszczęście mi się trafiło, wytraciłem niechcący talerz z rąk Helenki upadł, i roztrzaskał się na drobne kawałki. Ja proszę mamo, nie gniewaj się na mnie"
Matka się zachmurzyła, i rzekła: Jak często ja was upominam, abyście zawsze byli ostrożni i uważni na to co czynicie. Ale kto nie słucha, ten pokutować musi. Za to w niedzielę nie pojedziesz do wujaszka, bo mu jeszcze porozbijasz porcelanowe filiżanki.
Ludwiś otarł sobie oczy, a ukradkiem ścisnął rączkę siostry, mrugając na nią, że wszystko pójdzie dobrze.
Ale Helenka dłużej wytrzymać nie mogła; wyrwawszy się z ręki Ludwisia, padła w objecie matki z taką mocą, że ta się aż przelękła zapędu tak łagodnego dotąd dziecięcia. – "Co ci się stało Helenko? " zapytała: czy cię to boli że Ludwiś za karę nie pojedzie z nami w niedzielę do wujaszka?"