- W empik go
Złoto Wrocławia. Narodziny legendy - ebook
Złoto Wrocławia. Narodziny legendy - ebook
Zimą 1945 roku z Wrocławia wyruszył tajemniczy konwój. Jego zawartość stanowiło złoto bankowe, depozyty zakładów jubilerskich i majątek prywatnych właścicieli. Eskortę cennego ładunku zapewniała grupa zaufanych oficerów SS i policji. Celem tego transportu było dotarcie do bezpiecznej kryjówki.
Mimo tajemnicy otaczającej tę operację, kilka lat po wojnie na jej trop wpadli funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Kulisy ukrycia depozytów wywiezionych z Wrocławia, zdradził im niepozorny mieszkaniec jednej z dolnośląskich miejscowości – Herbert Klose. Informacje agenturalne dowodziły, że był on jednym z uczestników wspomnianej operacji. Zeznania jakie złożył w trakcie intensywnego śledztwa, stały się fundamentem legendy o „Złocie Wrocławia” – jego odnalezienie od dekad spędza sen z powiek wielu poszukiwaczom skarbów.
Co w tej sprawie jest prawdą, a co mistyfikacją? Kim naprawdę był Herbert Klose? Gdzie wreszcie ukryto „Złoto Wrocławia”? Na te pytania odpowiedzą wyniki wieloletniego śledztwa, którego zwieńczeniem jest książka J. Roberta Kudelskiego „Złoto Wrocławia. Narodziny legendy”.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-64378-84-3 |
Rozmiar pliku: | 5,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tajemnica Złota Wrocławia – legendarnego depozytu wywiezionego z wrocławskich banków pod koniec II wojny światowej – od dziesięcioleci wzbudza emocje osób pasjonujących się tą tematyką. Większość z nich, uwiedzionych magią „nazistowskich skarbów”, jest przekonana, że transport zawierający sztaby bankowego złota, cenną biżuterię ze sklepów jubilerskich, zasoby pochodzące z obozów zagłady i prywatny majątek mieszkańców Wrocławia został ukryty na terenie Dolnego Śląska. Dyskusyjna pozostaje tylko kwestia wielkości tego ładunku – mówi się o kilku lub kilkunastu tonach złota złożonych w kilkudziesięciu skrzyniach. W ciągu dekad minionych od zakończenia wojny podjęto liczne próby odnalezienia tego skarbu. Wielu badaczy było przekonanych, że zna miejsce jego ukrycia. Wydobycie cennych przedmiotów miało stanowić tylko kwestię czasu. W poszukiwania Złota Wrocławia zaangażowano poważne środki finansowe, dużą ilość sprzętu oraz licznych specjalistów – od domorosłych eksploratorów przez jasnowidzów i różdżkarzy po geofizyków, inżynierów, oficerów i żołnierzy służby czynnej oraz funkcjonariuszy służb specjalnych. Mimo poniesionych nakładów i zapowiedzi, że nazistowski skarb jest na wyciągnięcie ręki, do dziś nikomu nie udało się go odnaleźć. Co się stało ze Złotem Wrocławia? Odpowiedź na to pytanie wymaga nie tylko dokonania oceny informacji uzyskanych od osób, które miały uczestniczyć w operacji jego ukrycia, ale również gruntownej analizy dokumentacji związanej z operacjami finansowymi III Rzeszy oraz ewakuacją majątku ruchomego z terenów zagrożonych działaniami wojennymi. Materiałów źródłowych, które mogą pomóc w ustaleniu wydarzeń związanych z operacją ukrycia Złota Wrocławia, jest bardzo mało. Dlatego konieczne jest prześledzenie schematów działalności niemieckich władz cywilnych i wojskowych starających się pod koniec wojny zabezpieczyć surowce, zasoby prywatne i dziedzictwo kulturowe (muzea, biblioteki i archiwa). Przy okazji warto podkreślić, że mimo iż tego typu działania są naturalnie wpisane w konflikty zbrojne, to II wojna światowa okazała się w tym względzie wydarzeniem bez precedensu.
Josef Löwenherz – przewodniczący wiedeńskiej gminy żydowskiej z oficerami SS (w środku Herbert Hagen, z prawej Adolf Eichmann) przejmującymi własność jej członków
(Bundesarchiv 152-65-15A)
Zamiar zdobycia jak największej ilości łupów wojennych, mimo iż tego typu działań zabraniały konwencje międzynarodowe, był integralną częścią agresywnej polityki III Rzeszy. Jej pierwsze symptomy można było dostrzec w 1938 roku – jej ofiarami padli zamożni Austriacy wyznania mojżeszowego, którzy po Anschlussie stali się celem bezwzględnej grabieży. Większość polityków potraktowała te wydarzenia jako jednorazowy „epizod”. Jednak sposób, w jaki niemieccy urzędnicy, wojsko i policja dokonywali „zabezpieczenia” majątku publicznego i prywatnego, powinien być ostrzeżeniem przed bezwzględnością nazistów. Wiedeński korespondent amerykańskiej stacji radiowej CBS (Columbia Broadcasting System) William L. Shirer z przerażeniem relacjonował wydarzenia z marca 1938 roku: „Niemal zderzyliśmy się z kilkoma esesmanami, wynoszącymi z piwnicy srebra i inne łupy. Jeden niósł pod pachą oprawiony w złotą ramę obraz. Inny, kapitan, bez cienia zażenowania wynosił całe naręcza srebrnych noży i widelców Zbiory brata barona Alphonse’a , który wyjechał z kraju zaledwie kilka dni wcześniej, zostały natychmiast skonfiskowane, jak również obrazy i biblioteka barona Gutmanna, porcelana Bloch-Bauera , kolekcje Haasa, Kornfelda, Troscha, Goldmana, Bondy’ego i wielu innych”¹. Naziści zajęli również majątek osób, które opuściły Austrię, zanim zamknięto granice kraju. „Prywatne zbiory sztuki, których właściciele uciekli, skonfiskowało po prostu gestapo, nie podając celu ich zajęcia. Dochodziły nas tylko słuchy o walkach bonzów, staczanych za kulisami o te zbiory: Göringa, Goebbelsa, samego Adolfa Hitlera, w imieniu którego występował niejaki Schulte-Strathaus”². Mimo jawnego pogwałcenia prawa zachodni politycy zbyt pobłażliwie potraktowali przyłączenie Austrii do III Rzeszy, podobnie jak lekceważąco odnosili się do zapowiedzi Adolfa Hitlera o podboju świata. Dlatego Polska – pokładająca swoją ufność w sojuszu z Anglią i Francją – nie była przygotowana na skutki września 1939 roku. Podobnie było z innymi krajami (m.in. Belgią, Holandią, Francją, a później wschodnimi narodami), które padły ofiarą agresji III Rzeszy. Mienie publiczne i prywatne stało się łatwym łupem zorganizowanych grup odpowiedzialnych za ich „zabezpieczenie”.
Po kilku latach trwania wojny sytuacja się odwróciła – porażki niemieckiej armii spowodowały, że to urzędnicy III Rzeszy zostali zmuszeni do podjęcia działań mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa ludności cywilnej i zasobów materialnych. Kluczowym momentem do rozpoczęcia tego typu operacji był rok 1943 – kiedy to seria klęsk niemieckiej armii doprowadziła do realnego zagrożenia utratą wschodnich obszarów okupowanych przez III Rzeszę. Pierwszym kryzysem była kapitulacja wojsk feldmarszałka Friedricha Paulusa w Stalingradzie w styczniu 1943 roku. W ciągu kolejnych miesięcy niemiecka armia utraciła przyczółki w Afryce Północnej – ostatecznie alianci wylądowali na Sycylii, rozpoczynając konsekwentny pochód w stronę serca Europy. Dalej była porażka w bitwie na Łuku Kurskim, co pozwoliło Armii Czerwonej m.in. przekroczyć Dniepr, zająć Kaukaz i wyzwolić Kijów. W listopadzie 1943 roku rozpoczęła się konferencja w Teheranie – podjęto na niej rozmowy dotyczące przyszłości Europy i zdecydowano o utworzeniu „drugiego frontu” we Francji. Prezydent Franklin D. Roosevelt, premier Winston Churchill i przywódca ZSRR Józef Stalin omówili również kwestię przyszłej okupacji Niemiec. Dzięki aktywności służb wywiadowczych III Rzeszy (źródłem informacji miał być szpieg o kryptonimie „Cicero”) nazistowscy dygnitarze zdali sobie sprawę z powagi sytuacji, w jakiej się znaleźli. Ta świadomość skłoniła ich do podjęcia działań mających na celu przygotowanie planów ewakuacji ludności cywilnej i mienia ruchomego z terenów, które mogły się znaleźć w strefie działań wojennych. Jesienią 1943 roku marszałek Rzeszy Hermann Göring – pełniący m.in. funkcję pełnomocnika ds. Planu Czteroletniego – wydał rozporządzenie, w którym zobowiązał dowódców armii operujących na wschodnich terenach okupowanych „do wywiezienia wszystkich zapasów żywności i surowców, całego bydła gospodarstw państwowych i kołchozów, maszyn rolniczych i przemysłowych oraz zakładów produkujących na rzecz wojska”³. Postępy Armii Czerwonej spowodowały, że przygotowania do tego typu działań stały się wkrótce obowiązkiem wszystkich urzędników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo wschodnich prowincji III Rzeszy. „W początkach drugiej połowy 1944 roku plany te były już opracowane w najdrobniejszych szczegółach. Obejmowały one swym zasięgiem Prusy Wschodnie, tzw. Kraj Warty i okręg Gdańsk-Prusy Zachodnie oraz Pomorze, wschodnią Brandenburgię, Opolszczyznę i Śląsk”⁴. Wkrótce zagrożenie ze strony wojsk radzieckich stało się na tyle realne, że rozpoczęto realizację planów ewakuacyjnych, obejmujących ludność cywilną, urzędy, a także wywóz surowców i wszelkiego rodzaju dóbr materialnych.
Gauleiter Pomorza Franz Schwede-Coburg
Ewakuacja Pomorza Zachodniego (Pommern) przebiegała w kilku fazach. Zgodnie z założeniami prowincję podzielono na kilka stref bezpieczeństwa – pierwsza z nich obejmowała obszar 30 kilometrów od granicy linii frontu. W sytuacji zagrożenia ludność cywilna miała zostać ewakuowana na zachód od Odry, m.in. do Turyngii i Saksonii. Za przeprowadzenie tej operacji odpowiadali kierownicy komórek partyjnych – kreisleiterzy i ortsleiterzy NSDAP. Rozpoczęto ją 12 grudnia 1944 roku. Tego dnia gauleiter Franz Schwede-Coburg wydał rozkaz, zgodnie z którym urzędnicy mieli dokonać „opróżnienia terenu i wywiezienia majątku państwowego i prywatnego w bezpieczne miejsca”⁵. Plany te obejmowały również ewakuację surowców i zakładów przemysłowych. Starano się także zabezpieczyć majątek prywatnych właścicieli. Władze Malborka zarządziły w tej sprawie następujący sposób postępowania: „opuszczone mieszkania należy zamykać na klucze, oznaczyć je i przekazać blockleiterowi grupy miejscowej. Szafy pancerne pozostawić otwarte, najwyżej jedynie zaryglowane Zabierać tylko najkonieczniejsze przedmioty, nie brać mebli, zamykanych skrzyń, lecz jedynie rzeczy w walizkach i workach – ubrania, kołdry, pościele, przedmioty wartościowe, dokumenty, lampy, garnki, wiadra, naczynia, środki żywności, narzędzia, rowery Ważne dokumenty i pewną ilość pieniędzy należy nosić w woreczku na piersi”⁶. Kolejne zarządzenie zalecało, by „jak najpilniej odtransportować na własnych lub zamówionych pojazdach, jeśli zaś to nie będzie możliwe, należy je zakopać. Dla przeprowadzenia tegoż, już obecnie należy wybrać godnych zaufania ludzi, informować ich jednakże o tym dopiero z chwilą rozpoczęcia akcji”⁷. Wykonanie tych zadań nie było jednak w pełni możliwe ze względu na brak dostatecznej ilości środków transportowych. „W styczniu 1945 roku firma Merseburg z Jastrowia zażądała wagonów kolejowych do wywiezienia pół miliona cygar i 30 kg tytoniu, a zarząd wojskowy w Bornem w powiecie szczecińskim potrzebował 440 wagonów do wywiezienia swego majątku”⁸. Z powodu braku dostatecznej liczby samochodów ciężarowych i wagonów kolejowych urzędnicy nie byli w stanie zrealizować powierzonych im zadań. Dlatego zasoby, których nie udało się ewakuować, postanowiono zniszczyć. Jedną z tego typu operacji opisał urzędnik z Wałcza: „dnia 27 stycznia 1945 roku zniszczyłem w obecności urzędnika państwowego Deglera akta tajne i inne akta dotyczące obrony przeciwlotniczej, zaopatrzenia, kanalizacji, rozbudowy urzędów zdrowia i danych statystycznych, które to akta ze względu na swoją ważność mogły służyć wrogowi”⁹. Taktyka tzw. spalonej ziemi miała na celu zatrzymanie postępów wroga i utrudnienie okupacji zajętych terenów (poprzez niszczenie lokalnej infrastruktury). Jej stosowanie stało się obowiązkiem władz każdej prowincji: „W styczniu 1945 roku, wobec groźby utraty Prus Wschodnich i Śląska, wprowadzono zasadę niszczenia wszystkiego czego nie zdążono ewakuować, a co mogłoby wpaść w ręce Armii Radzieckiej”¹⁰. Majątkiem pozostawionym na obszarach ewakuowanych miały się zająć (czasami oznaczało to jego dalszy wywóz lub zniszczenie) specjalne oddziały – na Pomorzu były to tzw. Nachkommandos, w Prusach Wschodnich Räumungskommandos, a na Śląsku Brandkommandos.
Gauleiter Prus Wschodnich Erich Koch
(Bundesarchiv 183-H13717)
Latem 1944 roku skutki wojny dotknęły również Prus Wschodnich. Mimo realnego zagrożenia gauleiter prowincji Erich Koch sprzeciwiał się przygotowaniom do ewakuacji ludności cywilnej. Uważał, że tego typu działania dowodzą niewiary w „ostateczne zwycięstwo” III Rzeszy. Z tego powodu odmówił udziału w spotkaniu mającym na celu omówienie kwestii bezpieczeństwa ludności cywilnej i mienia ruchomego w sytuacji zagrożenia działaniami wojennymi. Jego uczestnikami byli tylko przedstawiciele dwóch północnych prowincji – Pomorza i Gdańska-Prus Zachodnich. Koch twierdził, że „w Prusach Wschodnich nie planuje się ani zarządzeń ewakuacyjnych, ani rozluźniających, wobec czego udział jego przedstawicieli byłby zbędny”¹¹. Miesiąc po tym wydarzeniu – w listopadzie 1944 roku – Adolf Hitler opuścił Kwaterę Główną mieszczącą się w Gierłoży (Gut Görlitz) koło Kętrzyna (Rastenburg). Wyjeżdżając do Berlina, wydał rozkaz, by zespół schronów noszący kryptonim „Wilczy Szaniec” („Wolfsschanze”) został wysadzony w powietrze przez oddziały SS. Najprawdopodobniej decyzja ta, poparta wytycznymi ze stolicy, skłoniła Kocha do zmiany stanowiska. Mimo niechęci zlecił swoim urzędnikom przygotowanie planów zabezpieczenia prowincji. Efekt ich pracy został jednak zamknięty w sejfach królewieckiego nadprezydium policji – dokumentację tę odnaleziono po kapitulacji miasta. Plany ewakuacji przygotowane dla Prus Wschodnich „przewidywały trzy etapy tzw. opróżnienia terenów. W pierwszym etapie miano ewakuować kobiety, dzieci i starców oraz te osoby, które nie były bezpośrednio zatrudnione w kluczowych gałęziach gospodarki. Drugi etap obejmował ewakuację reszty ludności oraz tego wszystkiego, co mogłoby się dostać w ręce nieprzyjaciela i być przez niego wykorzystane do prowadzenia wojny (chodziło głównie o urządzenia zakładów przemysłowych pracujących na potrzeby frontu). Trzeci etap miał być ewakuacją totalną, to znaczy całkowitym opuszczeniem określonych obszarów”¹². Odpowiedzią gauleitera Prus Wschodnich na niepokój wywołany coraz większymi postępami wojsk radzieckich była budowa umocnień obronnych – do prac zaangażowano tysiące robotników przymusowych. Odpowiedzialność za wykonanie tego zadania złożono na barki władz prowincji i urzędników partyjnych, którzy mieli współpracować w tej sprawie z dowództwem wojskowym. Sytuacja na froncie nie miała jednak wpływu na decyzję Kocha – w dalszym ciągu był niechętny przygotowaniom do ewakuacji ludności cywilnej. Zamiast tego postanowił zabezpieczyć majątek ruchomy – „akceptował wywóz mienia, obawiając się, aby fabryki i urządzenia, gdyby nawet chwilowo dostały się w ręce nieprzyjaciela, nie uległy zniszczeniu lub zostały wykorzystane przeciwko Niemcom. Dlatego wywieziono urządzenia wielu zakładów energetycznych i włókienniczych z białostockiego, wyposażenie fabryki samolotów z Białej Podlaskiej. W innych miastach przygotowano instrukcje, które na hasło Zitronenfalter powinni otrzymać kierownicy przedsiębiorstw przemysłowych, handlowych i zakładów rzemieślniczych”¹³.
Specjalny komisarz ds. zabezpieczania dzieł sztuki na Wschodnich Terenach Okupowanych dr Kajetan Mühlmann (z prawej) w towarzystwie generalnego gubernatora dr. Hansa Franka na Wawelu w Krakowie
(Narodowe Archiwum Cyfrowe)
Świadectwem hipokryzji Kocha było zaangażowanie dużej ilości sił i środków do zabezpieczenia jego prywatnego majątku. W ciągu kilku lat sprawowania wysokich stanowisk partyjnych udało mu się zgromadzić wiele cennych dóbr. „W 1941 r. wyjednał u Hitlera zgodę na obejmowanie we władanie znajdujących się na podległej jego władzy części polskiego terytorium państwowego polskich i żydowskich gospodarstw rolnych, których administrowaniem zajmowało się Wschodniopruskie Towarzystwo Ziemskie (Ostpreussische Landgesellschaft mbH)”¹⁴. We wrześniu 1941 roku, kiedy dodatkowo został Komisarzem Rzeszy dla Ukrainy, zasięg jego władzy pozwolił mu na powiększenie posiadanego majątku. Ze względu na fakt, że podlegał mu Krajowy Urząd Archiwów, Bibliotek i Muzeów, w rękach gauleitera znalazło się wiele cennych dzieł sztuki¹⁵. Mimo że nie był kolekcjonerem, umacniał swoją pozycję także w tej dziedzinie. W dniu 29 maja 1943 roku marszałek Hermann Göring poinformował specjalnego komisarza ds. zabezpieczania dzieł sztuki na Wschodnich Terenach Okupowanych dr. Kajetana Mühlmanna o specjalnym zarządzeniu Hitlera odnośnie do przeznaczenia zbiorów sztuki zajętych na wschodzie Europy (w tym w Polsce i na Ukrainie). „1. Obraz Leonarda da Vinci „Kobieta z tchórzem” , Rafael i krajobraz Rembrandta należy oddać do Kaiser-Wilhelm-Museum w Berlinie, 2. Krakowski ołtarz mariacki należy przenieść w posiadanie miasta Norymbergi, 3. Wszystkie pozostałe dzieła sztuki należy oddać gauleiterowi Kochowi dla muzeum w Królewcu. Jest celowym, aby porozumieć się osobiście z gauleiterem Kochem, w jakiej ilości na razie złożone dzieła sztuki do końca wojny mają tam pozostać, względnie w jakiej ilości należy je według życzenia gauleitera Kocha przenieść”¹⁶. Wartość majątku zgromadzonego przez gauleitera Prus Wschodnich – zarządzała nim fundacja Erich-Koch-Stiftung – została w 1945 roku oszacowana na około 331 mln marek¹⁷.
Powojenne relacje służby i robotników przymusowych zatrudnionych w licznych nieruchomościach należących do Ericha Kocha dowodzą, że część jego majątku została wywieziona w głąb Niemiec, a reszta ukryta na terenie Prus Wschodnich. Być może trudno dawać wiarę wszystkim tego typu informacjom, ale z całą pewnością niektóre z nich opisują rzeczywiste wydarzenia – wiele cennych przedmiotów znajdujących się w rękach gauleitera zaginęło przecież pod koniec wojny. „Pracowałem na zamku , który należał do starej mocno przygarbionej grafiny , podobno krewnej Ericha Kocha Któregoś dnia, we wrześniu , pojechałem tam i zakradłem się do swojej kryjówki na strychu stajni. Widziałem samochody ciężarowe, które przywiozły kilkanaście dużych skrzyń. Wniesiono je do podziemi. Gdy po kilku dniach znów przyjechałem do zamku, po żołnierzach nie było śladu. Zdołałem otworzyć drzwi wiodące do podziemi. Zamiast labiryntu korytarzy zobaczyłem niewielkie pomieszczenie, najwyraźniej nigdzie nie prowadzące. Po prostu ściany zostały szczelnie zamurowane”¹⁸. Potwierdzeniem tej relacji mają być wydarzenia z lat powojennych – „opowiadano , że w latach 1956–1957 w podziemiach zamku odnaleziono wiele cennych naczyń i posążków . Wszystko to rozeszło się między miejscowymi”¹⁹. Kolejna informacja dotycząca majątku gauleitera pochodzi ze wspomnień jego królewieckiej służącej: „Wiosną 1945 roku, chyba pod koniec marca, w pałacu zaczęto szykować się do wyjazdu. Pakowano kufry oraz dzieła sztuki – gobeliny, obrazy zrabowane przeważnie z województwa białostockiego, kryształy. Front był tuż, tuż Klara Koch oświadczyła, że wyjeżdżają do Hamburga Przed południem gauleiterowa poleciła mi pójść do bunkra, do pierwszej komory, po walizkę z zegarkami. Nie wiem, dlaczego postanowiłam dostać się tam przez czwartą i trzecią komorę. Po otworzeniu drzwi z lewej strony korytarza zobaczyłam dziwną scenę. Pod ścianą stały cztery duże skrzynie, na nich dalsze trzy”²⁰. Równie sensacyjne informacje na temat losów majątku zgromadzonego przez gauleitera Prus Wschodnich zawierał list, który w 1968 roku trafił do redakcji „Expressu Wieczornego”: „Z początkiem kwietnia 1945 roku, w nocy pod dom Neumanów, gdzie właśnie przebywał Koch, zajechały pod eskortą marynarzy dwa duże samochody ciężarowe załadowane skrzyniami. Następnie samochody te pojechały na brzeg Pregoły i tam zostały ukryte. Nie wiem, co w tych skrzyniach było, lecz Koch bardzo interesował się tą sprawą”²¹. Tego typu doniesień było po wojnie bardzo dużo, ale dziś trudno ocenić ich wiarygodność. Zawarte w nich informacje wskazują jednak, że część majątku Ericha Kocha zrabowanego w czasie wojny została ukryta gdzieś na terenie dawnych Prus Wschodnich.
Okręg Gdańsk-Prusy Zachodnie przygotował plany ewakuacyjne we wrześniu 1944 roku. Działania mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa ludności cywilnej i zasobów materialnych zamierzano zsynchronizować z decyzjami władz sąsiedniej prowincji – Prus Wschodnich. To stamtąd w sytuacji zagrożenia mieli napłynąć uchodźcy i majątek ruchomy. W styczniu 1945 roku zagrożenie okazało się na tyle poważne, że gauleiter Albert Förster podjął decyzję o rozpoczęciu zaplanowanych wcześniej operacji. Na hasło „Strömung” na zachód ewakuowano ludność mieszkającą w pasie 30 km terenu objętego działaniami wojennymi. Jednym z głównych kanałów transportowych wykorzystywanych w tej operacji był Bałtyk – mimo zagrożenia ze strony radzieckiej marynarki do maja 1945 roku drogą morską wywieziono ponad 2 mln osób²². Odpowiedzialność za przeprowadzenie ewakuacji powierzono „marynarce wojennej III Rzeszy i Komisariatowi Rzeszy do spraw Komunikacji Morskiej (Reichskommissariat fur Seefahrt-Reikosee)”²³. W akcji uczestniczyły nie tylko jednostki wojenne i handlowe, ale również flota rybacka – ponad 100 kutrów miało dziennie przewozić do kilku tysięcy osób. Ewakuację drogą lądową koordynowały sztaby Grupy Armii „Wisła” i Grupy Armii „Środek”.
Gauleiter Gdańska-Prus Zachodnich Albert Förster
(Narodowe Archiwum Cyfrowe)
Oprócz zapewnienia bezpieczeństwa ludności cywilnej władze prowincji Gdańsk-Prusy Zachodnie podjęły decyzję o zabezpieczeniu majątku ruchomego – zasobów publicznych i mienia prywatnego. Dużą część dóbr przeznaczonych do ewakuacji stanowiły dzieła sztuki – za ich bezpieczeństwo była odpowiedzialna grupa urzędników podległa bezpośrednio gauleiterowi. Część zbiorów gdańskiego Muzeum Rzemiosł Artystycznych (Stadt- und Kunstgewerbemuseum) wywieziono do Bösenburga k. Halle. Zasoby z Muzeum Miejskiego (Stadtmuseum) ewakuowano do zamku Reinhardsbrunn (obecnie część miasta Friedrichroda) w Turyngii. Wiele kolekcji przeniesiono do składnic tworzonych na prowincji – tam dzieła sztuki bezpiecznie doczekały „wyzwolenia” przez Armię Czerwoną. Większość kolekcji odnalezionych przez Rosjan została wywieziona do Moskwy (głównie do Muzeum im. Puszkina). Skala działań podjętych przez podwładnych Förstera była tak duża, że kiedy w 1948 roku gauleiter stanął przed Najwyższym Trybunałem Narodowym w Gdańsku, oskarżano go nie tylko o to, że „dopuścił się niezliczonych zbrodni przeciw ludzkości, uciskając i niszcząc ludność polską”, ale również o „doprowadzenie do rabunku majątku i niszczenie pomników kultury polskiej”²⁴. Mimo że jego obrońcy dowodzili, że Förster opuścił Gdańsk w kwietniu 1945 roku z jedną walizką, to już wcześniej zadbał o to, by jego prywatny majątek trafił w bezpieczne miejsce. W jaki sposób go zgromadził? Już we wrześniu 1939 roku powołał do życia urząd Komisarza Państwowego dla Konfiskaty Polskiego Majątku w Gdańsku (Der Staatskommissar für die Beschlagnahme polnischen Vermögens in Danzig). Przez kilka tygodni – do czasu utworzenia Głównego Urzędu Powierniczego Wschód (Haupttreuhandstelle Ost – HTO) – jego współpracownicy przejmowali polskie nieruchomości i znajdujące się w nich wyposażenie. Część „zabezpieczonego” w ten sposób majątku trafiła w ręce gauleitera. Nawet później, gdy Komisarz Państwowy utracił swoje kompetencje, przedstawiciele Förstera dokonywali zajęcia cennych zasobów będących własnością osób prywatnych oraz instytucji publicznych (w tym kościołów). W jednym z zachowanych dokumentów czytamy, że „zarząd miejski w Pelplinie skonfiskował 5 cennych artystycznych kielichów, które zostały w międzyczasie zabezpieczone przez pełnomocnika namiestnika (Reichsstatthalter) Gdańska i Prus Zachodnich . Na zapytanie, skierowane do namiestnika, dotychczas odpowiedzi nie otrzymano”²⁵. Ostatecznie zabytkowe kielichy zostały przekazane – decyzją Hitlera – gdańskiemu biskupowi Karolowi Marii Splettowi. Pozostałe dzieła sztuki wywiezione z Pelplina rozdysponowano pomiędzy zbiory berlińskiego Kaiser-Friedrich-Museum i Muzeum Miejskiego w Gdańsku. Förster nie tylko dokonywał przejęcia nieruchomości i majątku ruchomego, ale prowadził również działania mające na celu odzyskanie dzieł sztuki „bezprawnie” wywiezionych z okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie. Domagał się m.in. sprowadzenia do Gdańska „pewnej ilości waz, wyrobów ze srebra, zbioru monet i kolekcji znaczków pocztowych” wywiezionych przez funkcjonariuszy Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (Reichssicherheitshauptamt – RSHA) z Bydgoszczy²⁶. Działania te tylko pozornie podyktowane były troską o zapewnienie bezpieczeństwa zasobom lokalnego dziedzictwa kulturowego. Gauleiter starał się korzystać z każdej okazji, by powiększyć swój prywatny majątek. Zachowane dokumenty dowodzą, że w ostatnich tygodniach wojny Förster polecił „wywieźć z Gdańska 3 wagony wartościowych przedmiotów, jak dywany, obrazy, złoto itp. Osobą odpowiedzialną za wywóz tych przedmiotów z Pomorza miał być zaufany człowiek gauleitera, Willy Juschel”²⁷.
Ewakuacja Kraju Warty (Wartheland) była następstwem wydarzeń, do jakich doszło na terenie innych wschodnich prowincji III Rzeszy – „wyzwolenie okręgu białostockiego i części Generalnego Gubernatorstwa wywołało panikę wśród ludności niemieckiej ”²⁸. Ze względu na niepokój mieszkańców władze regionu zostały zmuszone do podjęcia działań mających na celu ochronę ludności cywilnej oraz lokalnych zasobów materialnych. Ze względu na zagrożenie bombardowaniami miast i ośrodków przemysłowych już w 1943 roku zatroszczono się o bezpieczeństwo wielkopolskich zbiorów sztuki – wywieziono je do składnic utworzonych na terenie Festungsfront Oder-Warthe-Bogen (Międzyrzecki Rejon Umocniony). Informacje na temat miejsca ich ukrycia udało się pozyskać polskim muzealnikom jeszcze przed końcem wojny. Dzięki temu wiemy, że „w 1943 roku wywieźli okupanci z Muzeum Prehistorycznego w Poznaniu, nazywanego przez nich Landesamt für Vorgeschichte dużą ilość najcenniejszych zabytków, w tej liczbie wszystkie skarby srebrne, większość brązów, najcenniejszą ceramikę, naczynia brązowe i srebrne itd. do schronu 701 pod Międzyrzeczem”²⁹. W betonowych bunkrach ulokowano również zbiory prowincjonalnych placówek muzealnych oraz kolekcję malarstwa Kaiser-Friedrich Museum (Muzeum Wielkopolskiego), zasoby Biblioteki Raczyńskich i poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, dzieła sztuki z Gołuchowa i Kórnika oraz bezcenne relikwie z Trzemeszna, Gniezna i Poznania – pod koniec wojny większość tych zbiorów Niemcy wywieźli do kopalni soli w miejscowości Grasleben w Turyngii.
Bezpieczeństwo ludności Kraju Warty starano się zapewnić zgodnie z założeniami przygotowanymi w 1944 roku. Według planów prowincja „została podzielona na trzy strefy ewakuacyjne A, B i C. Tereny wschodnie stanowiły strefę A, środkowe strefę B i zachodnie strefę C. Strefa A, najbardziej zagrożona, miała ewakuować się pierwsza na zachód przez strefę B przyjmującą uchodźców – do strefy C, a gdyby zaszła potrzeba, jeszcze dalej w głąb Rzeszy”³⁰. Urzędnicy koordynujący tę operację otrzymali hasła dające początek jej kolejnym etapom. Ich ogłoszenie zależało od sytuacji militarnej – np. pierwszy stopień ewakuacji dla Łodzi oznaczono hasłem „Florian Geyer”, drugi kryptonimem „Frundsberg” (ogłoszono go już 17 stycznia 1945 roku). Na początku stycznia 1945 roku Armia Czerwona robiła tak wielkie postępy, mimo zaciętego oporu niemieckich żołnierzy, że urzędnicy nie mieli dostatecznej ilości czasu ani środków, by zrealizować powierzone im zadania. Krytyczna okazała się nie tylko sprawa ewakuacji ludności cywilnej, ale również zasobów materialnych. Z tego powodu zdecydowano, by dobra, których nie uda się wywieźć w bezpieczne miejsce, zostały ukryte lub zniszczone. Jednak i w tym przypadku nie zawsze istniała możliwość realizacji przyjętych ustaleń – np. ewakuacja Grodziska była prowadzona w takim pośpiechu, że „zostawiono tu nagromadzone mienie, trudne do wywiezienia ze względu na brak środków transportu”³¹. Podobna sytuacja miała miejsce w Sieradzu – urzędnikom udało się jedynie spalić tajne akta. Opuszczone miasto i zgromadzone w nim dobra materialne padły łupem ludności cywilnej i niemieckiego wojska. „Powiatowe władze Sieradza nie miały możliwości zajęcia się jeszcze ewakuacją dobytku. Wyjeżdżając z Wojsztyna, wzięły ze sobą jedynie pieniądze kasy oszczędnościowej starostwa. Po drodze obrabowani zostali przez żołnierzy Wehrmachtu, którzy zabrali skrzynie z pieniędzmi (1,5 miliona marek oraz ostatnie dzienne wpłaty) i broń należącą do starostwa”³².
Gauleiter Kraju Warty Arthur Greiser – Poznań 1939 rok
(Bundesarchiv 183-1998-0109-502)
17 stycznia gauleiter Arthur Greiser ogłosił „ewakuację częściową” Kalisza. Jednak trzy dni później – 20 stycznia – „o godzinie 7.00 dla miasta i powiatu Kalisz ogłoszono całkowitą ewakuację ludności niemieckiej W Kaliszu pozostali jeszcze uchodźcy ze wschodnich rejonów i wąski sztab urzędników zajętych wysyłaniem ostatnich transportów i niszczeniem akt”³³. Mimo podjętych działań – mających zapewnić bezpieczeństwo ludności i zasobów materialnych – postępy wojsk radzieckich zaskoczyły władze prowincji. Przeprowadzenie ewakuacji na tak wielką skalę wymagało zbyt dużej liczby środków transportu. Nie było możliwości, by je zapewnić na oczekiwanym poziomie. 18 stycznia rozpoczęła się ewakuacja Włocławka – „przez cały dzień zakłady i instytucje meldowały kierownictwu partyjnemu o niszczeniu dokumentów, demontażu urządzeń i wysyłaniu kolejnych transportów ludzi i sprzętu. Brak transportu paraliżował zaplanowane czynności. Np. zarząd miejski potrzebował do wywozu dóbr materialnych około 20 ciężarówek z przyczepami, a 19 stycznia dysponował tylko czterema, które i tak odstąpił innym instytucjom dla wywozu ludzi Udało się wywieźć tylko niewielką część zdemontowanych urządzeń i majątku urzędów oraz instytucji. Część ważnych tajnych dokumentów i dóbr załadowano do wagonu towarowego, który miał być bezzwłocznie wysłany do Rzeszy To, czego nie wywieziono, uległo zniszczeniu. Spalono akta prokuratury i banku, a także zapasy benzyny”³⁴. Podobnie wyglądało to w niemalże każdej miejscowości Kraju Warty. Dobra, które udało się ewakuować, trafiły do wyznaczonych wcześniej punktów depozytowych na terenie Brandenburgii – m.in. Kyritz, Brandenburg an der Havel i innych miejscowości. Pozostawione mienie próbowano ukryć na terenie prowincji lub niszczono.
Ze względu na postępy wojsk radzieckich wysocy rangą urzędnicy Kraju Warty zaczęli myśleć o własnym losie – „wyżsi funkcjonariusze NSDAP uciekali swymi samochodami, obojętnie przejeżdżając obok tłumu często bezradnych cywilów”³⁵. Z relacji świadków wynika, że zgromadzony w czasie wojny dobytek starał się również ewakuować gauleiter Greiser. Składały się na niego liczne dobra zrabowane w trakcie operacji „zabezpieczania” dóbr prywatnych (zgromadzonych głównie w majątkach ziemskich) i publicznych (galeriach, muzeach, bibliotekach, archiwach i kościołach). Skala i zasięg rabunkowej działalności prowadzonej przez gauleitera i jego współpracowników były tak duże, że już w pierwszych miesiącach okupacji przedstawiciele władz centralnych musieli przywoływać Greisera do porządku. Pełnomocnik Adolfa Hitlera do spraw budowy muzeum w austriackim Linzu dr Hans Posse poskarżył się na zachowanie gauleitera reichsleiterowi NSDAP Martinowi Bormannowi. „Pozwolę sobie zauważyć, że zasadniczo Führer zastrzegł sobie decyzje, w sprawie przyszłego zużytkowania i rozmieszczenia zbiorów skonfiskowanych w byłej Polsce Podobnie powinno się postąpić w myśl dekretu Führera również w tym specjalnym wypadku (Gołuchów) ”³⁶. Funkcjonariusze urzędu Generalnego Powiernika dla Zabezpieczenia Niemieckich Dóbr Kulturalnych we Wschodnich Ziemiach Przyłączonych (Generaltreuhänder für die Sicherstellung deutschen Kulturgutes in den Eingegliederten Ostgebiten) informowali swoich przełożonych w Berlinie, że Greiser „zmontował swą własną organizację dla zabezpieczenia i zinwentaryzowania dóbr kultury oraz że rzędy partyjne wypełniają zadania, które rozporządzeniem Reichsführera SS zlecone zostały generalnemu powiernikowi”³⁷. Mimo nacisków z Berlina gauleiter Kraju Warty nie zamierzał wspierać działań, które pozbawiały go udziału w łupach. „Dwukrotnie dokonał przeglądu zbiorów kórnickich i przywłaszczył sobie kilka muzealnych obiektów, które następnie zdobiły jego rezydencję w Ludwikowie pod Poznaniem”³⁸. Pełniąc funkcję lokalnego komisarza Rzeszy do spraw umocnienia niemczyzny, Greiser miał również dostęp do zasobów, które pochodziły z majątków ziemskich należących przed wojną do polskich właścicieli (przejmowanych m.in. przez urzędników z Urzędu Ziemskiego SS). Urząd konserwatorski Kraju Warty ocenił, że personel biorący udział w tej operacji dokonał zajęcia „304 poważniejszych kolekcji prywatnych z wieloma tysiącami dzieł sztuki, które zniszczono lub wywieziono względnie rozdano pomiędzy instytucje niemieckie lub do rąk prywatnych Niemców”³⁹. Część tych zasobów (w tym zabytkowe dywany, meble, obrazy i rzeźby) trafiła w ręce Greisera, wzbogacając wnętrza jego licznych rezydencji zlokalizowanych m.in. w Poznaniu, Lubostroniu, Czerniejewie i Objezierzu.
Dr Hans Posse – pełnomocnik Adolfa Hitlera ds. budowy muzeum w Linzu
(Bundesarchiv 146-1994-006-28A)
W celu zabezpieczenia swoich interesów gauleiter wydał zarządzenie, zgodnie z którym „władzą ochrony zabytków jest Reichsstatthalter . On rozstrzyga po zasięgnięciu opinii konserwatora we wszystkich ważnych zagadnieniach ochrony zabytków. Zburzenie lub zmiana zabytku historii kultury wymaga zezwolenia Reichsstatthaltera”⁴⁰. Dzięki temu dekretowi Greiser zapewnił sobie dostęp do bogatych zbiorów zgromadzonych na terenie Kraju Warty. Ich „zabezpieczenie” powierzył powołanej przez siebie Komisji ds. Ochrony Sztuki (Kunstschutzkommission). „Prowadzone w jej ramach prace obejmowały przegląd, zinwentaryzowanie i ocenę dzieł sztuki i dóbr kultury, które znajdowały się w zamkach, rezydencjach magnackich oraz obiektach kościelnych na terenie Warthegau. Przedmiotem narad i decyzji podejmowanych przez Komisję ds. Ochrony Sztuki były dzieła sztuki zabezpieczone bądź zinwentaryzowane przez generalnego powiernika”⁴¹. Do pracy w komisji gauleiter delegował zespół historyków sztuki i muzealników – wśród nich byli dr Otto Kletzl i prof. Karl-Heinz Clasen (z Instytutu Historii Sztuki na Uniwersytecie Rzeszy w Poznaniu), Heinz Johannes (okręgowy konserwator zabytków), dr Siegfried Rühle i Franz May (z poznańskiego Kaiser-Friedrich Museum), dr Walter Kersten (z Krajowego Urzędu Ochrony Zabytków Prehistorycznych) oraz dr Günther Thärigen (z urzędu Generalnego Powiernika dla Zabezpieczenia Niemieckich Dóbr Kulturalnych we Wschodnich Ziemiach Przyłączonych). Kierownikiem tej grupy był dr Carl Ernst Köhne (od 1943 zastąpił go wspomniany już dr Rühle)⁴². Dzięki ich zaangażowaniu „wyselekcjonowano dzieła sztuki przewidziane dla muzeum okręgowego (obrazy, kolekcję waz antycznych, meble, tekstylia oraz rozmaite wyroby rękodzieła artystycznego) i przekazano je temuż muzeum względnie ulokowano w ostatnim czasie w miejscach zabezpieczonych przed atakami lotniczymi. Ponadto przekazano muzeum okręgowemu, Izbie Rzeszy ds. Sztuk Plastycznych oraz pracowni konserwatorskiej w Państwowej Szkole Artystycznej w Berlinie do dalszego wykorzystania większą ilość ram od bezwartościowych obrazów pochodzących z różnych okresów, a także same obrazy (płótno)”⁴³. Część dzieł sztuki zajętych w trakcie prac Komisji – w tym meble, obrazy i zabytkowe przedmioty sztuki użytkowej – przeznaczono na wyposażenie rezydencji gauleitera Kraju Warty. Ze względu na brak dokumentacji opisującej przejęte zbiory ich losy są dziś trudne do ustalenia.
Kaiser-Friedrich Museum w Poznaniu na początku lat 40. XX wieku
Nadzór nad zbiorami sztuki, które do czasu ich wywozu w głąb Rzeszy pozostały w majątkach ziemskich zajętych przez Niemców, był pozorny – wiele z nich zostało rozkradzionych. W trakcie inspekcji pałacu w Potrzebowie stwierdzono, że brakuje tam wielu cennych obiektów. „Gdzie więc znajdują się pozostałe dzieła sztuki, wśród których są takie nazwiska jak Hans Thoma, Corot, Delacroix, Daumier, Liebermann, Menzel itp.? Wydaje się również, że brakuje miniatur Achenbacha”⁴⁴. O skali grabieży dokonanej na terenie Wielkopolski świadczą liczby „zabezpieczonych” majątków ziemskich i znajdującego się w nich mienia ruchomego (w tym zbiorów historycznych): „Urząd Generalnego powiernika 122 majątki; KFM w Poznaniu – 77 majątków; Wschodnioniemiecki Urząd Ziemski (Bodenamt) – 37 majątków; Krajowy Urząd Prehistoryczny – 24 majątki; Wehrmacht – 7 majątków; Archiwum Państwowe w Poznaniu – 6 majątków; Namiestnik Kraju Warty i Samorząd Okręgowy w Poznaniu – 5 majątków; inni – 23 majątki”⁴⁵. Dzięki tym działaniom Greiser wzbogacił swój prywatny majątek o liczne zabytkowe przedmioty. Kiedy zbliżające się wojska radzieckie zaczęły zagrażać ich bezpieczeństwu, gauleiter zdecydował się ukryć część zrabowanych przedmiotów w bezpiecznym miejscu. Niektórzy badacze dowodzą, że jeden z takich depozytów znajduje się gdzieś na terenie jego dawnej rezydencji w Puszczykowie nad Jeziorem Góreckim.
Z uwagi na postępy wojsk radzieckich władze Generalnego Gubernatorstwa już pod koniec 1943 roku zarządziły opracowanie planów ewakuacji – początkowo dla dystryktu Galicja i dystryktu lubelskiego. W tym celu (15 stycznia 1944 roku) sekretarz stanu w rządzie Generalnego Gubernatorstwa dr Josef Bühler powołał Sztab Kierowniczy do spraw Uchodźców (Flüchtlingsstab). Komórce nadano szerokie uprawnienia: „Wszystkie urzędy i placówki rządu GG zobowiązane były do okazywania mu pomocy i współpracy. Dla łączności powołano specjalnych łączników. Sztab ten wyposażony w nadzwyczajne pełnomocnictwa mógł kompletować personel, rekwirować lokale itp.”⁴⁶. Miesiąc później rozszerzono zakres kompetencji tego organu – powstał Sztab do spraw Uchodźców i Ewakuacji (Flüchtlings und Räumungsstab). Na czele tej komórki stanął szef Głównego Wydziału Spraw Wewnętrznych Generalnego Gubernatorstwa – SS-Brigadeführer dr Harry von Craushaar. Jej głównymi zadaniami było „planowe przygotowanie wywozu z Generalnego Gubernatorstwa ludności niemieckiej oraz określonego sprzętu i dóbr materialnych, uzgadnianie i akceptowanie terenowych planów ewakuacji, przeprowadzenie częściowej ewakuacji w zależności od konkretnych potrzeb, rozmieszczenie napływających uchodźców według możliwości”⁴⁷. Plany ewakuacji zakładały różne jej warianty w zależności od sytuacji na froncie. Rodzaj działań, jakie mieli podjąć urzędnicy, był uzależniony od kryptonimu przekazanego w rozkazie – „dla dystryktu lubelskiego było to hasło Umzug (Przeprowadzka), dla dystryktu Galicja – Richard, w tym warianty: Richard A – Richard und Anna – ewakuacja całego dystryktu; Richard B – Richard und Berta – ewakuacja poszczególnych powiatów; Richard C – Richard und Cacilie – rozgęszczenie w ramach powiatów”⁴⁸. Oprócz ewakuacji ludności cywilnej władze Generalnego Gubernatorstwa zarządziły działania mające na celu wywóz majątku ruchomego oraz dokumentacji o specjalnym znaczeniu. W przypadku problemów z zabezpieczeniem tego typu mienia urzędnicy zostali zobowiązani do jego zniszczenia.
Ernst Boepple (z lewej) w trakcie oglądania wystawy zorganizowanej przez niemieckie władze okupacyjne w Krakowie
(Narodowe Archiwum Cyfrowe)
Dla wschodnich prowincji Generalnego Gubernatorstwa konieczność wprowadzenia w życie planów ewakuacyjnych zaistniała już w 1944 roku. „W sobotę 18 III 1944 r. gubernator dystryktu dr Wendler, notabene szwagier Heinricha Himmlera, zwołał zebranie naczelników wydziałów Zarządził przyspieszenie ewakuacji członków rodzin rozpoczętej poprzedniego dnia. Radził również wysłać wszystkie cenne rzeczy i dywany Podkreślił, że należy wszystko wywieźć, co tylko się da z dóbr materialnych, pozostałe zaś zniszczyć Do wywozu rzeczy przygotowano 3 tysiące znormalizowanych, gotowych do odbioru skrzyń”⁴⁹. Paniczne działania rozpoczęte na rozkaz gubernatora Wendlera nie odpowiadały rzeczywistej sytuacji na froncie wschodnim. Konieczność realizacji planów ewakuacyjnych dla tej prowincji nastąpiła dopiero latem 1944 roku. W lipcu Armia Czerwona zajęła Lwów – stolicę dystryktu Galicja. W tej sytuacji Hans Frank osobiście zarządził przygotowania do ewakuacji rządu oraz urzędów miejskich i powiatowych Generalnego Gubernatorstwa. Odpowiedzialność za realizację tego zadania powierzył wspomnianemu już szefowi Sztabu do spraw Uchodźców i Ewakuacji dr. Harry’emu von Craushaarowi oraz sekretarzowi stanu dr. Ernstowi Boepplemu. Craushaar miał być odpowiedzialny za wdrożenie planów ewakuacji ludności, urzędów, surowców i środków transportu. Boepple został pełnomocnikiem do spraw ewakuacji placówek służbowych rządu Generalnego Gubernatorstwa na Górny i Dolny Śląsk (Der Beaftragte bei dem Gauleitern in Ober und Niedeschlesien für die Rückverlegung von Dienststäben der Regierung des Generalgouvernements). Jego głównym zadaniem miało być „przeprowadzenie ewakuacji personelu placówek służbowych oraz ponowne ich uruchomienie ”⁵⁰. W ramach swoich kompetencji Boepple miał znaleźć na Śląsku mieszkania dla urzędników i pomieszczenia biurowe na potrzeby struktur administracyjnych rządu Generalnego Gubernatorstwa. Do jego zadań należało również przygotowanie odpowiednich składnic na dzieła sztuki wywiezione z okupowanej Polski. W celu realizacji tej misji Boepple spotkał się z władzami Dolnego Śląska i otrzymał od jego przedstawicieli zgodę na ulokowanie zbiorów sztuki w wybranych rezydencjach lokalnej arystokracji⁵¹.
Ofensywa wojsk radzieckich 1944 roku zatrzymała się na prawym brzegu Wisły. Dzięki temu niemiecka armia zyskała czas na przygotowanie obrony, a władze cywilne Generalnego Gubernatorstwa mogły dostosować plany ewakuacyjne do bieżącej sytuacji na froncie. Oprócz zapewnienia bezpieczeństwa ludności cywilnej urzędnicy podjęli również próbę „zabezpieczenia” surowców i mienia ruchomego, głównie z terenu dystryktu warszawskiego. W Pruszkowie zorganizowano sztab odpowiedzialny za wywóz dóbr materialnych ze stolicy⁵². Miejscem ewakuacji surowców i części urzędów miał być Poznań. „W sprawie majątku urzędów i instytucji oraz ich akt obowiązywały przyjęte wcześniej ustalenia o zabieraniu najważniejszych i najcenniejszych rzeczy i zniszczeniu niewywiezionych przed opuszczeniem terenu przez władze niemieckie”⁵³. Główna część zasobów materialnych ewakuowanych z Generalnego Gubernatorstwa – przede wszystkim dzieła sztuki – wraz z urzędami trafiła na Górny i Dolny Śląsk. „Większa część wydziałów głównych rządu GG znalazła schronienie w Cieplicach na przedmieściu Jeleniej Góry, w mieście Jelenia Góra oraz w pobliskich majątkach ziemskich. W posiadłości ziemskiej mieścił się wydział gospodarki wraz z podległymi placówkami. W jednej ze szkół na przedmieściu Jeleniej Góry miały siedzibę: wydział główny personalny, wydział finansów, kasa główna, wydział zdrowia, wydział nauki i szkolnictwa, spraw wewnętrznych, urząd prawny”⁵⁴. Warto podkreślić, że w ten rejon Sudetów ewakuowano również zasoby finansowe Generalnego Gubernatorstwa – bez nich niemożliwe byłoby regulowanie różnego rodzaju zobowiązań. Dzięki tej decyzji przez wiele tygodni urzędnicy „wypłacali uposażenia, zapomogi, dodatki za rozłąkę. Regulowali kwestie podatkowe, przeprowadzali likwidację gospodarstw własnych urzędów, likwidację związków, organizacji komunalnych i fundacji. Placówki administracji GG pokrywały koszty ewakuacji z kasy rządu GG, której centrala mieściła się we Wrocławiu. Organizacje samorządowe wydawały przekazy finansowe placówkom i instytucjom w wysokości trzymiesięcznego zapotrzebowania”⁵⁵. Komórki pozostałe na terenie Generalnego Gubernatorstwa otrzymały zadanie, by kontynuować ewakuację zasobów znajdujących się na podległym im terenie. „Wywożone dobra podzielono na cztery grupy, w zależności od wartości, określając tym samym kolejność i pilność wysyłki (Dringlichkeitastufen). Wewnątrz każdej grupy obowiązywał stopień kolejności. Nadrzędną, specjalną grupę, którą należało wywieźć przed wszystkimi innymi, stanowili ranni żołnierze, niemiecka ludność cywilna i osoby innych narodowości szczególnie zasłużone dla Niemców Do grupy I należały materiały ważne dla wojska, lotnictwa, gospodarki wojennej, kolejnictwa, transportu wojskowego Grupa II obejmowała: amunicję, puste łuski po amunicji, ciężarówki, silniki samochodowe, konie Do grupy III zaliczono: cenne towary do grupy IV należały baraki i alkohol. Poza tymi czterema grupami rzeczy i urządzeń przeznaczonych do wywiezienia, była jeszcze grupa specjalna, która obejmowała pozostałe dobra”⁵⁶.
Oprócz surowców, żywności, dokumentacji urzędowej i zasobów bankowych ewakuacją objęto również dobra kulturalne – księgozbiory, zasoby archiwalne i zbiory sztuki. Operacja ta objęła głównie centralne ośrodki miejskie Generalnego Gubernatorstwa – Kraków, Warszawę i Lwów. Przebieg ewakuacji dóbr kulturalnych z dystryktu Galicja, do której doszło latem 1944 roku, znamy dzięki korespondencji prof. Feliksa Kopery z pełnomocnikiem Generalnego Gubernatora ds. architektury i sztuki dr. Wilhelmem Ernstem von Palézieux. W jednym z listów dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie poinformował urzędnika władz okupacyjnych, że cenne obrazy Jana Matejki wywieziono „na Śląsk zdaje się do Świdnicy (Schweidnitz)”⁵⁷. Mimo że podjęto próbę zabezpieczenia i sprowadzenia tych dzieł do Krakowa, to planu tego nie zrealizowano. Hans Frank wydał rozkaz, by najcenniejsze zbiory sztuki z terenu Generalnego Gubernatorstwa ewakuowano właśnie na Dolny Śląsk. W wyniku podjętych decyzji wybrane kolekcje trafiły najpierw do pałacu Manfreda von Richtohoffena w Sichowie (Seichau), a później do majątku rodziny Wietersheim-Kramsta w Morawie (Muhrau). Poza zadaniem zabezpieczenia zbiorów sztuki urzędnicy odpowiedzialni za ewakuację urzędów Generalnego Gubernatorstwa otrzymali również rozkazy dotyczące wywozu akt i dokumentacji bankowej. „Jeżeli w sytuacji bezpośredniego zagrożenia nie zdołano jeszcze wysłać najważniejszych dokumentów, należało spalić wszystkie akta tajne, np. akta sądowe, akta dotyczące eksterminacji Żydów itp., zebrać zaś wszystkie akta personalne, umowy, papiery wartościowe, książki kasowe, książeczki oszczędnościowe, pieczęcie służbowe, pieniądze, maszyny do pisania i do liczenia itp.”⁵⁸.
Gauleiter Górnego Śląska Fritz Bracht
(Narodowe Archiwum Cyfrowe)
Działania zmierzające do ewakuacji ludności cywilnej oraz zabezpieczenia majątku ruchomego prowadzone przez urzędników na terenie Generalnego Gubernatorstwa, Pomorza, Gdańska-Prus Zachodnich i w Prusach Wschodnich zostały podjęte także przez władze Górnego i Dolnego Śląska. Tam również (w połowie 1944 roku) uświadomiono sobie konieczność podjęcia przygotowań na wypadek działań wojennych. Niemieckie dowództwo tego odcinka frontu miało pełną świadomość powagi sytuacji – przewaga Armii Czerwonej była druzgocąca. W ciągu kilku tygodni lata 1944 roku linia frontu przesunęła się na zachód o około 600 km! W obliczu zbliżającego się zagrożenia zorganizowano spotkanie – z udziałem sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych III Rzeszy Wilhelma Stuckarta i prezydentów rejencji opolskiej (dr Herbert Mehlhorn) i katowickiej (dr Walter Springorum) – w trakcie którego „ustalono scenariusz działań, podobny w głównych założeniach do planów ewakuacyjnych Kraju Warty i Generalnego Gubernatorstwa, a więc: system alarmowy, drogi ewakuacyjne, tereny przyjmujące, zaopatrzenie uchodźców, wywożenie akt itp.”⁵⁹. Pod koniec 1944 roku gauleiter Górnego Śląska Fritz Bracht wydał zarządzenie, zgodnie z którym „na hasło Notverkehr (komunikacja awaryjna) należało przystąpić do rekwirowania i przygotowania do drogi wszystkich środków transportu. Hasło Goldfisch (złota rybka) zapowiadało natychmiastową ewakuację ludności cywilnej, w tym robotników przymusowych. Wywóz akt i mienia nastąpić miał na hasło Nikolaus (Mikołaj)”⁶⁰. Urzędnicy otrzymali również rozkaz, by w przypadku trudności z realizacją ewakuacji „tajne akta zostały zniszczone albo ukryte, podobnie jak wymagające zabezpieczenia dokumenty banków i kas oszczędności”⁶¹. Żeby nie dopuścić do sytuacji, w której utracone zostaną ważne akta, urzędnicy starali się wszelkimi sposobami zdobyć jak najwięcej środków transportu. Statystyki były jednak nieubłagane – do przeprowadzenia ewakuacji ludności cywilnej, surowców i innych dóbr ruchomych potrzebnych było około 40 tys. wagonów kolejowych! Zgromadzenie takiej liczby środków transportowych było niemożliwe. Z tego powodu w sztabie gauleitera Brachta przygotowano plany zniszczenia zasobów, których ewakuacja była niemożliwa – w tym wyposażenia zakładów produkcyjnych. „Jeden z wariantów oznaczony był literą L (Liquidation), a drugi literą R (Rämung). W ich ramach mieściły się plany wycinkowe czy specjalne, zwane Bergwerksliquidation (unieruchomienie kopalni – zatopienie) i Hüttenräumung (wywóz urządzeń hut)”⁶².