- W empik go
Zombie-nauka. Jeszcze więcej ikon ewolucji - ebook
Zombie-nauka. Jeszcze więcej ikon ewolucji - ebook
Autorem książki Zombie-nauka. Jeszcze więcej ikon ewolucji jest Jonathan Wells, amerykański biolog. Pierwsze wydanie książki, w języku angielskim, ukazało się w 2017 roku, nakładem wydawnictwa Discovery Institute Press.
Wells jest autorem znanej publikacji Ikony ewolucji. Nauka czy mit?, na stronach której przeanalizował dziesięć najczęściej przedstawianych świadectw potwierdzających – w powszechnej opinii – słuszność darwinizmu. Uczony doszedł do wniosku, że omawiane ikony ewolucji są niezgodne z danymi empirycznymi, a także wskazał, że niektóre z nich zostały nawet celowo sfałszowane. Prezentowana książka jest kontynuacją Ikon ewolucji.
Wells na kartach Zombie-nauki zastanawia się, dlaczego zdyskredytowane przez niego świadectwa ewolucji nadal funkcjonują w akademickich podręcznikach biologii. Jednocześnie podkreśla, że twierdzenia w nauce powinny opierać się na danych empirycznych, bo tylko takie postępowanie prowadzi do jej rozwoju. Analizując darwinowską teorię ewolucji, amerykański biolog doszedł do wniosku, że koncepcja ta jest uśmierceniem empirycznego ideału nauki. Wells porównał teorię Darwina do zombie, czyli istot umarłych, ale które nadal funkcjonują. Według uczonego podobny proces zachodzi w całej nauce, bo teoria Darwina dotyczy nie tylko biologii, ale wpływa również na inne dziedziny nauki a także kultury, jak religia i edukacja. Nauka staje się coraz bardziej przedsięwzięciem „umarłym”, ponieważ świadectwa empiryczne nie odgrywają już większego znaczenia, ale mimo to nadal funkcjonuje – jest zatem niczym zombie.
Amerykański biolog argumentuje, że jedynym sposobem rzeczywistego „ożywienia” nauki jest zerwanie z filozoficzną tradycją materializmu i dopuszczenie do nauki wyjaśnień alternatywnych – teorii inteligentnego projektu.
Książka Zombie-nauka jest propozycją skierowaną nie tylko do specjalistów, ale do wszystkich osób, które interesują się kontrowersjami wokół darwinizmu.
Jonathan Wells jest amerykańskim biologiem. Urodził się w 1942 roku w Nowym Yorku. Jego rodzice należeli do Kościoła protestanckiego i w takim duchu wychowali też syna. Po odebraniu edukacji zasadniczej, Wells podjął studia geologiczne na Princeton University, których jednak nie ukończył. Następnie zatrudnił się jako kierowca taksówki, a później zasilił szeregi armii amerykańskiej i został wysłany na dwa lata do Europy. Do Stanów Zjednoczonych powrócił w 1966 roku i wznowił naukę na University of California w Berkeley. Po tym, jak odmówił wstąpienia do rezerw wojskowych USA, został aresztowany i uwięziony na osiemnaście miesięcy. Po odbyciu kary wrócił na studia w Berkeley. Następnie wstąpił do Kościoła zjednoczeniowego, w ramach którego uczęszczał na seminarium i uzyskał stopień magistra w zakresie edukacji religijnej. Kontynuował naukę na Yale University, gdzie otrzymał stopień doktora z zakresu badań religijnych. Już wtedy interesował się darwinizmem, co do którego był nastawiony bardzo krytycznie (jego praca doktorska dotyczyła historycznych reakcji na teorię Darwina). Niemniej większość czasu poświęcał na rozważania związane z nauczaniem Kościoła zjednoczeniowego.
W 1988 roku ukazała się jego pierwsza książka poświęcona poglądom Charlesa Hodge’a. Hodge był jednym z pierwszych krytyków teorii ewolucji, który jeszcze za życia Darwina twierdził, że jego teoria ma charakter wyraźnie ateistyczny. Drugi doktorat Wells obronił w 1994 roku na University of California w Berkeley – tym razem z biologii molekularnej i komórkowej – gdzie następnie odbył staż podoktorski. Pracował również na California State University jako wykładowca embriologii, a także objął posadę kierownika laboratorium medycznego w Fairfield. W tamtym czasie był już zdeklarowanym krytykiem darwinizmu, czemu dał wyraz w publikowanych wówczas artykułach. Dołączył też do Centre for Science and Culture – ośrodka należącego do Discovery Institute.
W 2000 roku wydał swoją najważniejszą książkę, która obok pracy Michaela Dentona uważana jest za największą krytykę teorii ewolucji. Praca została zatytułowana Ikony ewolucji. Nauka czy mit? Nie wnosi ona pozytywnej argumentacji na rzecz istnienia projektu w przyrodzie, ale jest krytyczną analizą dziesięciu najczęściej podawanych przykładów świadectw empirycznych potwierdzających darwinizm (rozważania Wellsa dotyczyły między innymi skamieliny archeopteryksa, który uważany jest przez ewolucjonistów za brakujące ogniwo między dawnymi gadami a współczesnymi ptakami). Kolejna książka Wellsa The Politically Incorrect Guide to Darwinism and Intelligent Design [Niepoprawny politycznie przewodnik po darwinizmie i teorii inteligentnego projektu] ukazała się w 2006 roku. W pracy tej kontynuuje uczony krytykę teorii ewolucji i przewiduje, że teoria ta jest skazana na wymarcie. Darwinizm zostaje tu przedstawiony jako ideologia, która nie jest poparta wiarygodnymi świadectwami empirycznymi, a która zawdzięcza swoje istnienie jedynie konserwatyzmowi nauk przyrodniczych. W 2011 roku Wells opublikował kolejną pracę, tym razem poświęconą zagadnieniu funkcjonalności ludzkiego genomu – The Myth of Junk DNA [Mit śmieciowego DNA]. Amerykański biolog krytykuje w niej rozpowszechniony w nauce pogląd, że większość ludzkiego genomu jest nieproduktywna (czyli nie pełni żadnej biochemicznej funkcji) i stanowi tzw. śmieciowe DNA. Ostatnia książka Wellsa z 2017 roku, zatytułowana Zombie Science: More Icons of Evolution [Zombie science. Jeszcze więcej ikon ewolucji], jest kontynuacją Ikon ewolucji. Wells twierdzi w niej, że uczeni nadal posługują się przykładami twierdzeń, których – jak sam uznał – wykazał fałszywość ponad piętnaście lat wcześniej. Jego zdaniem nauka stała się przedsięwzięciem martwym, ponieważ świadectwa empiryczne nie mają już większego znaczenia, ale mimo to nadal funkcjonuje – jest ona zatem niczym zombi.
Seria Inteligentny Projekt to pierwsza tak ambitna i bogata propozycja na polskim rynku wydawniczym, w ramach której ukazują się książki dotyczące teorii inteligentnego projektu – Intelligent Design (ID).
Autorzy zastanawiają się: czy różnorodność życia na Ziemi może być wyjaśniona wyłącznie przez procesy czysto przyrodnicze? Czy złożone struktury biologiczne mogły powstać drogą przypadku i konieczności, bez udziału inteligencji? Czy Ziemia jest tylko jedną z wielu niczym niewyróżniających się planet?
Teoria inteligentnego projektu jest ogólną teorią rozpoznawania projektu i ma szerokie zastosowanie w takich dziedzinach nauki, jak kryminalistyka, historia, kryptografia, astronomia i inżynieria. Seria Inteligentny Projekt pokazuje, że koncepcja ID powinna być stosowana również w zagadnieniach pochodzenia i rozwoju różnych form życia, a także w próbie zrozumienia nas samych.
Spis treści
Podziękowania
Rozdział 1. Kto wypuścił zombie?
Rozdział 2. Drzewo życia
Rozdział 3. Przeżyją najlepiej sfałszowani
Rozdział 4. DNA – sekret życia
Rozdział 5. Kroczące wieloryby
Rozdział 6. Ludzki wyrostek robaczkowy i inne tak zwane śmieci
Rozdział 7. Ludzkie oko
Rozdział 8. Antybiotykooporność i rak
Rozdział 9. Apokalipsa zombie
Dodatek
Bibliografia
Indeks osobowy
Indeks rzeczowy
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66233-18-8 |
Rozmiar pliku: | 2,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Za wszystkie treści przedstawione w tej książce odpowiadam wyłącznie ja sam, chciałbym jednak podziękować Laszlo Bencze za zasugerowanie jej tytułu. Jestem również wdzięczny za lata wsparcia i zachęty ze strony mojej żony Lucy i moich dzieci, Phillipa i Kathie Johnson. Pragnę też wyrazić wdzięczność wobec moich współpracowników w Discovery Institute, a są to, między wieloma innymi, Bruce Chapman, Steve Meyer, John West, Steve Buri, Doug Axe i Ann Gauger. Szczególną wdzięczność za komentarze do manuskryptu kieruję do Paula Nelsona, Ricka Sternberga, Davida Berlinskiego oraz Jonathana i Amandy Witt.
Za zawstydzająco szczere lub mimowolnie śmieszne wypowiedzi chcę podziękować wielu osobom. Oto one w kolejności alfabetycznej: David Barash, Jerry Coyne, Richard Dawkins, Daniel Dennett, W. Ford Doolittle, Niles Eldredge, Douglas Futuyma, Karl Giberson, Dan Graur, Richard Lewontin, Geoffrey Miller, Kenneth R. Miller, Randy Olson, Kevin Padian, Massimo Pigliucci, Donald Prothero, Eugenie Scott i Michael Shermer.
Jestem również pełen uznania dla kilku studentów za ich pomoc, muszą oni jednak pozostać anonimowi, na wypadek, gdyby strażnicy naukowego konsensusu mieli zniszczyć ich bardzo obiecujące kariery.
Jonathan Wells
Seattle 2017Rozdział 1
Kto wypuścił zombie?
Zombie to żywe trupy. W nauce teoria lub opinia są martwe, jeżeli nie pasują do dowodów. W książce z 2000 roku opisałem dziesięć ikon ewolucji, które nie pasują do dowodów i są empirycznie martwe. Powinny zostać pogrzebane, ale wciąż krążą wśród nas, prześladują nas na lekcjach przyrody i nękają nasze dzieci. Są częścią tego, co nazywam zombie-nauką.
Głupio wyszło
Lubię jajka na śniadanie. Jem je od lat. Wiedziałem, że nie powinienem, ponieważ niektórzy naukowcy i rząd Stanów Zjednoczonych powiedzieli, że mi szkodzą. Zgodnie z postulatami Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego (AHA, American Heart Association) oraz Amerykańskiego Departamentu Rolnictwa (USDA, United States Department of Agriculture) udowodniono naukowo, że jajka – zwłaszcza żółtka – zawierają za dużo cholesterolu i dlatego szkodzą sercu. Ale je lubiłem, a moje serce miało się dobrze, więc i tak je jadłem.
Wszystko zaczęło się na początku lat pięćdziesiątych XX wieku, kiedy pewien naukowiec, John Gofman, wraz ze współpracownikami, doszedł do wniosku, że ryzyko choroby serca można obniżyć, redukując spożycie tłuszczu^(). Inny badacz, Ancel Keys doszedł do takiej samej konkluzji^(). W 1957 roku dwóch innych naukowców wykazało, że Keys zmanipulował swoje dowody, sięgając wyłącznie po te dane, które pasowały do jego hipotezy i ignorując pozostałe^(,). Nieważne. W 1961 roku komisja AHA, której Keys był członkiem, wydała rekomendację, że ludzie powinni ograniczyć spożycie mięsa, jajek i produktów mlecznych, by obniżyć w ten sposób ryzyko chorób serca^().
W 1977 roku komisja senatu Stanów Zjednoczonych zatwierdziła rekomendację AHA^() i w 1992 roku USDA opublikował słynną piramidę żywienia. Zgodnie z jej ilustracją węglowodany (szeroka podstawa piramidy) powinny być głównym składnikiem naszej diety, a jajka (tuż pod samym wierzchołkiem piramidy) powinny zostać zepchnięte na margines^(,).
A ja i tak jadłem jajka.
Wyobraźcie sobie ulgę, jaką odczułem, gdy w lutym 2015 roku rząd Stanów Zjednoczonych zakończył swoją trwającą dziesięciolecia wojnę z jajkami i ogłosił, że „cholesterol nie jest uznawany za składnik odżywczy, którego nadmierne spożycie powinno wzbudzać obawy”^(,). Istnieje wprawdzie korelacja między chorobami serca a stężeniem różnych postaci cholesterolu w organizmie, niemniej nie występuje istotna korelacja między poziomem cholesterolu a tym, co jemy. Jajka nigdy nam nie szkodziły. Tak naprawdę całe jajko jest niemal pożywieniem idealnym.
„Ale nauka głosiła...”
Tak, a teraz „nauka głosi” coś innego. Jaki z tego morał? Najwyraźniej nie zawsze możemy ufać temu, co „głosi nauka”, a zatwierdzenie tego przez rząd wcale nie zwiększa wiarygodności.
„Nauka” mówi nam tak naprawdę wiele rzeczy, które nie są prawdziwe. Nieuzasadniona wojna z jajkami jest tego dość łagodnym przykładem. Jajka nie zostały uznane za niekonstytucyjne, a ludzi, którzy je jedli, publicznie nie ośmieszano i nie zwalniano z pracy. Trzeba jednak pamiętać, że to, co „głosi nauka”, nie zawsze jest tak nieszkodliwe.
OSTRZEŻENIE: Ta książka jest politycznie niepoprawna, nawet groźna. Jeśli zostaniesz przyłapany na czytaniu jej na kampusie college’u, być może ucierpi na tym twoja kariera. Możesz chcieć ukryć ją pod inną okładką. Dodatek na stronie 225 instruuje, jak wykonać okładkę z papieru.
Skąd możesz wiedzieć, czy to, co „głosi nauka”, jest prawdą? Ostatecznie sam musisz się jej doszukać. Nie oznacza to wcale, że prawda obiektywna nie istnieje i wszystko jest subiektywne. Ale czasami ludzie – nawet przyzwoici, inteligentni – przywiązują się do idei, która wygląda na sensowną, a jednak zniekształca obiektywną prawdę. W kwestiach nauki nasze niebywale potężne i bogate instytucje naukowe i edukacyjne, wspierane przez media głównego nurtu pełniące funkcję ich rzeczników, będą ci mówiły jedno. Jeśli przeanalizujesz rzeczywiste dowody, możesz się dowiedzieć czegoś innego – obiektywnej prawdy.
Zanim pójdziemy dalej, przyjrzyjmy się różnym sposobom wykorzystywania słowa „nauka”.
Czym jest nauka?
Wielu ludzi ujawnia skłonność do respektowania nauki i ufania autorytetom. Ale nauka może znaczyć różne rzeczy. Według jednego ze znaczeń jest to przedsięwzięcie nastawione na szukanie prawdy poprzez formułowanie hipotez i testowanie ich w obliczu dowodów. Jeżeli dana hipoteza testowana jest wielokrotnie i okazuje się spójna z dowodami, możemy ostrożnie uznać ją za prawdziwą. Jeżeli wielokrotnie okazuje się niespójna z dowodami, powinniśmy ją zrewidować lub odrzucić jako fałszywą. Takie postępowanie określamy mianem nauki empirycznej. W tym znaczeniu do pewnego stopnia wszyscy jesteśmy naukowcami, ponieważ w naszym codziennym życiu porównujemy pomysły z doświadczeniami i w razie konieczności je rewidujemy, często bez głębszego namysłu.
W innym znaczeniu ludzie myślą o nauce jako o postępach w medycynie i technologii, które wzbogacają nasze życie. Postępy te mają swoje źródła w ludzkiej kreatywności i projektach, ale ich praktyczne zastosowanie obejmuje testowanie ich i sprawdzanie, czy działają. A zatem postępy w medycynie i technologii zawierają element empiryczny i kreatywny. Nazwijmy je nauką technologiczną.
W trzecim znaczeniu słowo „nauka” odwołuje się do naukowego establishmentu, złożonego z ludzi wykształconych i zatrudnionych do przeprowadzania badań w różnych obszarach. Nazwijmy ten obszar nauką oficjalną (establishmentową) albo po prostu Nauką. Opinia większości tej grupy jest czymś, co określa się jako „naukowy konsensus”, czasem wyrażany sformułowaniem: „Wszyscy naukowcy zgadzają się, że...” (chociaż zwykle niektórzy wcale się nie zgadzają) albo „Nauka głosi...”.
Wielokrotnie w historii naukowy konsensus okazywał się nierzetelny. W 1500 roku naukowy konsensus zakładał, że Słońce obraca się wokół Ziemi – teza ta została obalona przez Mikołaja Kopernika i Galileusza. W 1750 roku konsensus dotyczył przekonania, że niektóre żyjątka (jak na przykład robaki) powstają samoistnie – nieprawdziwość tego założenia udowodnili Francesco Redi i Louis Pasteur. Historia nauki zna wiele takich przykładów.
W ramach czwartego znaczenia niektórzy definiują naukę jako sposób na dostarczenie naturalnych wyjaśnień wszystkiego – tłumacząc wszelkie zjawiska z punktu widzenia materialnych obiektów i sił fizycznych oddziałujących między nimi. Czasami mówi się w tym kontekście o „naturalizmie metodologicznym” – poglądzie, że nauka ogranicza się do materialnych wyjaśnień, ponieważ powtarzalne eksperymenty można przeprowadzić wyłącznie na przedmiotach materialnych i siłach fizycznych.
Zasadniczo naturalizm metodologiczny nie jest założeniem na temat rzeczywistości, ale ograniczeniem metody. Nie wyklucza istnienia sfery niematerialnej. W praktyce jednak wielu naukowców zakłada, że jeśli będą szukali wystarczająco długo, w końcu znajdą materialne wyjaśnienie badanego zjawiska. To założenie o istnieniu materialnego wyjaśnienia wszystkiego nie jest wyłącznie stwierdzeniem odnoszącym się do metody. Jest równoznaczne z filozofią materialistyczną, uznającą obiekty materialne i siły fizyczne za jedyne byty^(,). Umysł, wolna wola, dusza i Bóg uznawane są tu za iluzję. Inteligentny projekt – pogląd, że niektóre właściwości świata mają inteligentną przyczynę zamiast być skutkiem przypadkowych naturalnych procesów, również jest uważany za iluzję.
Nie wszyscy dzisiejsi naukowcy są wyznawcami materializmu i rzeczywiście współczesna nauka została zapoczątkowana przede wszystkim przez europejskich chrześcijańskich teistów. Niemniej dzisiejsza nauka jest zdominowana przez filozofię materialistyczną. Priorytetem jest proponowanie i bronienie wyjaśnień materialistycznych, a nie podążanie za dowodami, dokądkolwiek by one prowadziły. W taki sposób materialistyczna filozofia udaje naukę empiryczną – i właśnie to nazywam zombie-nauką, czyli nauką, która jest żywym trupem.
Nie nazywam naukowców (ani żadnych innych ludzi) zombie. Natomiast każdy, kto wytrwale broni materialistycznego wyjaśnienia po tym, jak wykazano, że jest ono niespójne z istniejącymi dowodami, a tym samym jest empirycznym trupem, uprawia zombie-naukę.
Najbardziej wyraziste przejawy zombie-nauki znajdujemy w biologii ewolucyjnej.
Czym jest ewolucja?
Ewolucja jest kolejnym pojęciem o różnych znaczeniach: prosta zmiana w czasie; historia kosmosu; postępy technologiczne; rozwój kultury; albo fakt, że wiele roślin i zwierząt żyjących dziś różni się od tych występujących w przeszłości. W tych ogólnych znaczeniach ewolucja nie budzi kontrowersji.
Ewolucja może również oznaczać zachodzące z pokolenia na pokolenie drobne zmiany w ramach istniejących gatunków. Istnieją obszerne dowody takich zmian, są one oczywiste w naszych własnych rodzinach. Obserwujemy je również u innych gatunków na przestrzeni tysiącleci – z całą pewnością od udomowienia roślin i zwierząt. Ewolucja w takim znaczeniu również nie wzbudza wątpliwości.
W 1859 roku Karol Darwin wysunął tezę, że drobne wariacje w ramach istniejących gatunków są podtrzymywane lub eliminowane przez dobór naturalny (przeżywają najlepiej przystosowani) i w wystarczająco długim czasie proces ten prowadzi do powstania nowych gatunków, narządów, planów budowy organizmów. Darwin twierdził, że zmiany i selekcja zachodzą w sposób nieukierunkowany, więc skutki ewolucji pozostawione są działaniu czegoś, co nazwał przypadkiem. Napisał kiedyś: „Wydaje się, że w zmienności istot organicznych i w działaniu doboru naturalnego nie ma więcej planowania niż w kierunku, w którym wieje wiatr”^().
Ewolucja jako nauka materialistyczna
Darwin opisał swoją najbardziej znaną publikację, O powstawaniu gatunków, jako jeden długi wywód^(). Zasadniczo była to argumentacja przeciwko kreacjonizmowi, która przybrała następującą postać: fakty biologii „bardzo trudno wyjaśnić na gruncie teorii stworzenia”, mają jednak sens w teorii dziedziczenia zmian^(). Począwszy od czwartego wydania książki, Darwin poszedł jeszcze dalej i odmówił charakteru „wyjaśnienia naukowego” pomysłowi, iż istoty żywe zostały stworzone według planu. Inteligentny projekt został wykluczony z definicji^().
Często można spotkać stwierdzenie, że ludzie w XIX wieku przyjmowali teorię Darwina, ponieważ przytaczał on tak wiele dowodów jej słuszności. Ale to nieprawda. Darwin nie był w stanie zaproponować dowodów przemawiających za doborem naturalnym, poza „jednym czy dwoma hipotetycznymi przykładami”^(). I wbrew tytułowi jego najsłynniejszej publikacji, nie udało mu się wyjaśnić pochodzenia gatunków. Ludzie akceptowali teorię Darwina głównie dlatego, że wpisywała się w coraz bardziej materialistyczne tendencje tamtych czasów.
Historyk Neal C. Gillespie napisał, że „czasami można usłyszeć, jakoby Darwin przekonał świat naukowy do ewolucji, pokazując proces jej zachodzenia. Jednak kłopotliwe zastrzeżenia do doboru naturalnego wśród współczesnych Darwinowi i rozpowszechnione odrzucenie tej idei trwające od lat dziewięćdziesiątych XIX wieku do lat trzydziestych XX wieku pokazują, że jest to nadmiernie uproszczone spojrzenie. Poparcie zyskało raczej dążenie Darwina do całkowicie naturalnych wyjaśnień, nie zaś sama koncepcja doboru naturalnego”^().
To tłumaczy, dlaczego rzadko słyszymy nazwisko współodkrywcy doboru naturalnego, Alfreda Russela Wallace’a. Chociaż obie teorie zostały po raz pierwszy publicznie przedstawione tego samego dnia w 1858 roku, Wallace był sceptyczny wobec idei, że niecelowa zmienność i przetrwanie najlepiej przystosowanych mogą wyjaśniać takie zjawiska jak „mózg, narządy mowy, dłoń i wygląd człowieka”. W zamian doszedł do wniosku, że ewolucja musiała być kierowana przez „nadrzędną inteligencję”^().
Darwina ta myśl przerażała. Jak wskazuje historyk Michael Flannery, pomysł Wallace’a zagroził całemu układowi odniesienia Darwina, który „służył nie tylko wzmocnieniu materialistycznej metafizyki, ale, w rezultacie, miał się stać jej obowiązującym manifestem”. Zdaniem Flannery’ego „nieunikniona konkluzja jest taka, że teoria ewolucji Darwina, której daleko do teorii naukowej , jest jednym długim wywodem za metafizyką a priori”^().
A zatem „rewolucja darwinowska” była triumfem filozofii materialistycznej^(). Mimo tego teoria Darwina nie zyskała większego znaczenia w biologii aż do lat trzydziestych XX wieku, kiedy dołączyła do teorii genetyki, mającej o wiele solidniejsze podstawy empiryczne (zob. Rozdział 4). Połączenie obu teorii stało się znane jako „nowoczesna synteza” lub „neodarwinizm”.
Mikro- i makroewolucja
W latach trzydziestych XX wieku wpisujący się w nurt neodarwinizmu biolog Theodosius Dobzhansky użył słowa „mikroewolucja” do opisu drobnych zmian zachodzących w ramach istniejących gatunków i słowa „makroewolucja” w odniesieniu do źródeł nowych gatunków, narządów i budowy ciała. Napisał: „Nie istnieje droga prowadząca do zrozumienia mechanizmów zmian makroewolucyjnych, wymagających czasu mierzonego na skali geologicznej, która nie przebiegałaby przez pełne zrozumienie procesów mikroewolucyjnych, dających się obserwować na przestrzeni życia człowieka i nierzadko kontrolowanych jego wolą. Z tego powodu na obecnym poziomie wiedzy zmuszeni jesteśmy z ociąganiem postawić znak równości między mechanizmami makro- i mikroewolucji i na podstawie tego założenia prowadzić badania tak dalece, jak pozwala na to ta robocza hipoteza”^().
Jak zobaczyliśmy wcześniej, mikroewolucja nie wzbudza kontrowersji. Darwin nie napisał jednak książki zatytułowanej Jak istniejące gatunki zmieniają się w czasie. Napisał dzieło zatytułowane O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego. I chociaż nie użył słów Dobzhansky’ego (które pojawiły się później), teoria Darwina zakładała, że mikroewolucja – jeśli damy jej wystarczająco dużo czasu – prowadzi do makroewolucji. Mimo intensywnych badań prowadzonych w obszarze biologii od lat trzydziestych XX wieku, „znak równości” między mikro- i makroewolucją nadal jest jedynie tym, czym określił go Dobzhansky: hipotezą. I rzeczywiście pozostaje hipotezą umierającą z braku dowodów.
Ludzie opowiadający się za współczesnym naukowym konsensusem często zlepiają mikro- i makroewolucję w jedno i po prostu mówią o ewolucji – werbalna sztuczka w miejsce dowodów na „znak równości” między nimi, na jaki miał nadzieję Dobzhansky. To pomieszanie pojęć jest godne pożałowania, niemniej powszechne.
Naukowy konsensus podąża również za Darwinem, upierając się, że ewolucja jest niecelowa, chociaż zwolennicy tej koncepcji mogą w zakresie tego założenia kręcić, jeśli wymaga tego przyjęta przez nich retoryka. Chcę rozwiać na stronach tej publikacji tyle niejasności, ile się tylko da, chcę jednakże też uniknąć niewygodnego języka, dlatego będę sięgał po pojęcie „ewolucja” w odniesieniu do „niecelowej makroewolucji”, chyba że wyraźnie wskażę, że jest inaczej.
Nic w biologii
W 1973 roku Dobzhansky napisał artykuł zatytułowany Nothing in Biology Makes Sense Except in the Light of Evolution ^(). Pisząc o ewolucji, Dobzhansky miał na myśli ewolucję neodarwinowską. Jego wypowiedź stała się wytyczną dla większości współczesnych biologów. Jest to dziś fundamentalne założenie, będące podstawą większości badań i tekstów w tej dyscyplinie.
Ludzie wierzący w stwierdzenie Dobzhansky’ego upierają się, że robią to ze względu na dowody, ale zaraz pokażę, że jest inaczej^(). Człowiek nie musi wierzyć w materializm, by wierzyć w ewolucję, ale ewolucja jest o materializmie. A skoro opowieść o materializmie przebija dowody, mamy do czynienia z zombie-nauką.
Ikony ewolucji
Wedle aktualnie panującego naukowego konsensusu istnieją „przytłaczające dowody” ewolucji. Dowody te przeważnie przedstawiane są w postaci rysunków, które były wykorzystywane tak często, że zyskały status ikon. W 2000 roku napisałem książkę, w której przeanalizowałem dziesięć takich ikon^():
Eksperyment Millera-Ureya: przeprowadzony w 1953 roku eksperyment miał rzekomo przedstawiać, jak chemiczne elementy, z których zbudowane jest życie, mogły powstać spontanicznie w pierwotnej atmosferze Ziemi;
Darwinowskie drzewo życia: rozgałęziony schemat drzewa ilustrujący założenie o dziedziczeniu zmian wszystkich organizmów żywych od wspólnych przodków;
Homologia kończyn kręgowców: podobieństwa kości kończyn jako dowód, że wszystkie kręgowce (zwierzęta posiadające kręgosłup) pochodzą od wspólnego przodka;
Embriony Haeckla: rysunki podobieństw zarodków na wczesnych stadiach rozwoju jako dowód, że wszystkie kręgowce (w tym ludzie) wyewoluowały ze zwierząt przypominających ryby;
Archeopteryks: skamieniały ptak z zębami i szponami na skrzydłach, często określany mianem brakującego ogniwa między dawnymi gadami a ptakami;
Ćma krępak nabrzozak: zdjęcia ciem na pniach drzew, które mają rzekomo udowadniać ewolucję zachodzącą na drodze doboru naturalnego;
Zięby Darwina: trzynaście gatunków zięb na Wyspach Galapagos służy za dowód powstawania gatunków na drodze doboru naturalnego;
Muszki owocowe o czterech skrzydłach: muszki owocowe z dodatkową parą skrzydeł mają udowadniać, że mutacje DNA dostarczają surowca koniecznego dla przebiegu makroewolucji;
Skamieliny koni: skamieliny, które najpierw miały pokazać, że ewolucja ma przebieg liniowy, a później używane były do udowadniania, że jej przebieg jest jednak inny;
Najważniejsza ikona: rysunki małpokształtnych stworzeń stopniowo ewoluujących w człowieka, które miały pokazywać, że jesteśmy po prostu zwierzętami powstałymi w wyniku nieukierunkowanych naturalnych procesów.
Wszystkie te ikony ewolucji zniekształcają dowody i, jak pokażę, wielu biologów wie o tym od dziesięcioleci. Dlatego do roku 2000 ikony te powinny były zniknąć z podręczników biologii. Jednak wciąż żyją i mają się dobrze, i używane są nadal do przekonywania uczniów i studentów, że ewolucja jest faktem.
Rozdział 2 traktuje o ikonie znajdującej się w samym centrum teorii ewolucji Darwina: o darwinowskim drzewie życia. Zawiera również analizę, jak ewolucja zepsuła koncepcję homologii (ikona homologii kończyn kręgowców). W Rozdziale 3 podsumowano, dlaczego pozostałych osiem ikon było martwych w 2000 roku i udokumentowano, że mimo tego nadal są dziś wykorzystywane. Rozdziały od 4 do 8 wprowadzają sześć dodatkowych ikon ewolucji, które – podobnie, jak te dziesięć wymienionych wcześniej – służą wprowadzaniu w błąd i indoktrynacji ludzi w kwestii tematu ewolucji. Rozdział 9 pokazuje, jak zombie-nauka wyszła poza granice nauki i wdarła się do religii i edukacji, oraz jak nadal psuje naukę w ogóle.
Pokażę też, że istnieją iskierki nadziei.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------W serii ukażą się m.in.:
Jonathan Wells
Zombi-nauka. Jeszcze więcej ikon ewolucji
Guillermo Gonzalez, Jay W. Richards
Wyjątkowa planeta.
Dlaczego nasze położenie w kosmosie umożliwia odkrycia naukowe
Michael Denton
Kryzys teorii ewolucji
Michael Denton
Teoria ewolucji.
Kryzysu ciąg dalszy
Stephen C. Meyer
Podpis w komórce.
DNA i świadectwa inteligentnego projektu
Stephen C. Meyer
Wątpliwość Darwina.
Kambryjska eksplozja życia jako świadectwo inteligentnego projektu