- W empik go
Żona Potyfara - ebook
Żona Potyfara - ebook
To już dziewiąta powieść historyczno – biblijna Mesu Andrews.
- Ciesząca się popularnością autorka wprowadzi cię tym razem w świat Egipski w znany wam biblijny okres Józefa sprzedanego przez braci.
Co zyskujesz czytając powieść „Żonę Potyfara”:
- poznacz tło historyczne biblijnego Egiptu,
- poznasz kulturę i obyczaje okresu życia Józefa,
- zobaczysz oczami autorki jak mogło wyglądać życie przystojnego niewolnika Józefa,
- a może też spojrzysz inaczej na żonę Potyfara, którą najczęściej krytycznie oceniamy?
- w towarzystwie Józefa zobaczysz jak zachować wiarę i być wiernym Bogu w świecie pełnym bożków,
- zachęci cię do przeczytania księgi Rodzaju,
- a czytając księgę Rodzaju dostrzeżesz niezauważalne do tej pory aspekty,
- jak każda powieść Mesu przybliży cię do Boga i sprawi, że pokochasz Stary Testament.
- Przewrotna i rozkapryszona uwodzicielka?
- Czy odrzucona i pełna bólu kobieta?
Zanim Zulejka, córka króla Krety, zostaje poślubiona Potyfarowi, jest żoną minojskiego księcia. Podczas morskich wypraw swego męża i ojca, zarządza wyspą wraz z matką.
- Pewnego dnia, Kretę nawiedza trzęsienie ziemi i od tej chwili już nigdy nic nie jest takie samo. Zulejka musi poświęcić swoją przyszłość, aby ocalić swą ukochaną wyspę.
Zulejka dociera do Egiptu. Porzucona przez ojca, odrzucona przez faraona i upokorzona obojętnością męża, tęskni za ojczyzną. W nieprzyjaznym środowisku mieszkańców Egiptu, jej obsesja powrotu na Kretę zaczyna być niebezpieczna. Kiedy próbuje wciągnąć w swe gierki Józefa – niezwykle urodziwego hebrajskiego zarządcę willi jej męża – odkrywa, że tylko jedna miłość jest warta zaryzykowania wszystkiego.
- Czy znajdzie miłość, której tak bardzo pragnie?
- Czy znajdzie przebaczenie i Tego, za którym tęskni jej serce?
„Żona Potyfara” to niezwykle dynamicznie opowiedziana historia. Czytając ją czuję zapach morskiego powietrza i smak soli na ustach. Od pierwszej strony bohaterowie powieści stają mi się bliscy, a ich perypetie sprawiają, że nie można się oderwać od lektury. Opowieść Mesu Andrews ożywia relację biblijną z urzekającą jasnością. To książka, którą zdecydowanie warto przeczytać!
- Virginia Smith, powieściopisarka.
- MESU ANDREWS Zdobywczyni nagód Christy, ECPA.
Inne tytuły serii "Królowie i Prorocy":
- - "Dziedzictwo Izajasza"
- - "Córka Izajasza"
- - "Ogień i lwy"
Seria "Skarby Nilu":
- - "Miriam"
- - "Córka Faraona"
Seria "Skarby Jego miłości"
- "Hiob. Miłość pośród popiołu"
- "Ozeasz, Miłość w peknietym naczyniu"
- "Salomon, Święta pieśń miłości"
- "W cieniu Jezebel"
Kategoria: | Powieść |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788366397576 |
Rozmiar pliku: | 2,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Czy znasz historię Józefa i żony Potyfara, która zapisana jest na kartach Biblii? Ciekawość zachęciła mnie do poszukiwań i dowiedziałam się jakie imię nosiła owa uwodzicielka o złej sławie, kobieta, która próbowała przywieść Józefa do grzechu.
Zarówno w Koranie, jak i w Legendach Żydowskich pojawia się imię Zulejka. Zdobywanie informacji na ten temat było zarówno fascynujące, jak i przytłaczające. Umieszczenie życia Józefa na osi czasu starożytnego Egiptu to nie lada wyzwanie; tak naprawdę, wielu uczonych uważa to za niemożliwe.
Egiptolodzy przyznają, że wciąż pozostaje wiele niewiadomych. Dlaczego mówią o tym otwarcie? Jeśli oni sami nie są pewni, co do tylu elementów tej układanki, ich praca musi opierać się na wierze, a ich poszukiwania mogą przypominać moje, czyli: połączenie faktów, wiary i świadomej fikcji literackiej.
Dołożyłam wszelkich starań, aby przedstawione tu wydarzenia były wierne przekazowi biblijnemu, jednak nie jestem egiptolożką ani uczoną. Historia, którą za chwilę przeczytasz opiera się na wierze i świadomej fikcji literackiej. Tak jak w przypadku wszystkich moich powieści, w nocie od autora na końcu tej książki znajdziesz więcej informacji na temat przeprowadzonych przeze mnie badań i kreatywnych decyzji. Jednak miej się na baczności! Zawarte są tam spoilery. Mam nadzieję, że teraz otworzysz pierwszą stronę powieści i spotkasz się z Zulejką, żoną Potyfara, taką, jakiej jeszcze nie dane było Ci poznać.POSTACIE WYSTĘPUJĄCE W KSIĄŻCE:
ABASI — stary zarządca Potyfara
AHIRA — niewolnica hebrajska; córka głównego pasterza stad Jakuba
APOFIS — brat Tani; generał armii faraona
GAJOS — szczur uliczny króla Rechora; przyjaciel Zully z dzieciństwa
HAMI — dowódca strażników Medjay; strażnik komnat Potyfara
JÓZEF — hebrajski niewolnik Potyfara
KHYAN — trzeci władca Dolnego Egiptu wywodzący się z Hyksosów
KOSTAS — młodszy brat Minasa
MEDJAY — armia najemców z Kusz
MINAS — pretendent do tronu Knossos
MINOS — król Knossos
MITERA (KRÓLOWA DARIA) — matka Zulejki
PATERAS (KRÓL RECHOR) — ojciec Zulejki
POTYFAR — kapitan elitarnej straży przybocznej faraona Khyana
PUSZPA — przybrana matka Potyfara; kucharka w jego willi
SANURA — żona Wereniego
TANI — pierwsza żona Khyana (Egipcjanka)
UBAID — naczelnik więzienia
WERENI — drugi człowiek w Egipcie, po faraonie
ZIWAT — druga żona Khyana; córka wodza Medjay
ZULEJKA — księżniczka Zakros; żona PotyfaraSŁOWNICZEK:
ABBA (Z HEBRAJSKIEGO) — ojciec
ABI (Z EGIPSKIEGO) — ojciec
AMU — egipski termin określający Kananejczyków lub ich potomków
BARKA — duży, płaskodenny statek przeznaczony do żeglugi po Nilu
OKO HORUSA — symbol mitycznego konfliktu między bogami Horusem i Setem, używany w sztuce i kosmetyce na określenie dobrego samopoczucia, uzdrowienia i ochrony
FAJANS — ceramika zdobiona nieprzezroczystym kolorowym szkliwem
PRA-SABA (Z HEBRAJSKIEGO) — pradziadek
HATHOR — egipska bogini miłości, piękna, tańca, muzyki i płodności
HYKSOSI — dynastia semicka, która rządziła Egiptem podczas tzw. Drugiego Okresu Przejściowego, ok 1800–1550 p.n.e.
WYLEWY — coroczne wylewy Nilu, oznaczające początek pierwszej pory roku w Egipcie; pozostałe dwa to: siewy i zbiory
KA — obok Ba i Akh, główny aspekt duszy człowieka lub boga
MA'AT — bogini prawdy, sprawiedliwości, harmonii w Egipcie i równowaga i/lub te cechy uosobione przez faraona
MINOJCZYK — tubylec lub mieszkaniec starożytnej Krety
PANI — zamężna arystokratka
MITERA (Z GRECKIEGO) — matka
NEHESU — mieszkańcy regionu położonego na południe od Egiptu
OMMI (Z EGIPSKIEGO) — matka
PATERAS (Z GRECKIEGO) — ojciec
SABA (Z HEBRAJSKIEGO) — dziadek
SKARABEUSZ — dzieło sztuki, na wzór żuka gnojowego, w Egipcie symbolizował święty znak odnowy
SCHENTI — element garderoby, pojedynczy pasek lnu zawijany wokół biodra
SET — bóg chaosu, patron Hyksosów
SZORIK — słodki chlebek egipski
TEHENU — plemię należące do narodu Temehu i zamieszkujący zachodnią część Delty Nilu
WEZYR — drugi po faraonie, najwyższy rangą urzędnik Egiptu1
_On ziemię poruszy w posadach: i poczną trzeszczeć jej słupy._
Księga Hioba 9:6
_Zakros, Kreta_
_Około 1700 p.n.e._
ZULEJKA
Wzburzone morze wypluwało słoną bryzę wprost na moje usta. Burczało mi w brzuchu. Tak bardzo pragnęłam skosztować przysmaków, przywiezionych przez naszych minojskich marynarzy z trwającego osiem miesięcy sezonu handlowego.
Kilka statków przepływało w bezpiecznej odległości od skalistego wybrzeża Zakros.
Najpierw ledwie widziałam ich flagi, ale wiatr zelżał na tyle, że w końcu dostrzegłam w oddali podskakującego byka, który powiewał na fladze Knossos – największego miasta Krety. To flota mojego męża. Dzięki ogromnemu wysiłkowi wioślarzy, którzy pracowali w pocie czoła, statek bardzo powoli przedzierał się przez błękitne wody, ponieważ silny wiatr uniemożliwiał podniesienie żagla.
Oczekujący na brzegu ludzie prowadzili ożywione dyskusje, a dzieci stały uczepione spódnic swoich miter. Spienione fale strącały z brzegu ich zamki z piasku.
Sięgnęłam po figurkę z kości słoniowej, którą wsunęłam za pasek i przypatrywałam się bogini Matce, przypominając sobie poprzedni dzień, kiedy zadrżała ziemia. Czy rozgniewaliśmy czymś stwórcę naszej wyspy, dawcę wszelkiego życia? Czy marynarze składali zbyt małe ofiary podczas swoich podróży? _Święta matko, mój mąż jest już blisko domu. Chroń go przed gniewem innych bogów. Zapewnij mu bezpieczeństwo, dopóki nie dokończę powierzonych mi zadań w Zakros i będę mogła udać się do niego._
Mitera (matka) przyciągnęła mnie do siebie i mocno mnie przytuliła.
— Nie martw się, moja dziewczyno. Nie zapominaj, że minojscy żeglarze nie mają sobie równych. Kiedy tylko skończysz pracę nad księgami tegorocznych załadunków, znowu ujrzysz Minasa. Najpierw obowiązki, potem przyjemności, moja droga.
Słyszałam tę samą mantrę od dziecka: „Najpierw rachunki, potem malowanie, Zuli. Najpierw porządki, potem wyrabianie naczyń. Najpierw czytanie, potem rzeźby”.
Minas był mi droższy niż sztuka, ale już minęły czasy, kiedy trzeba było mnie namawiać do zajmowania się sprawami Zakros.
— Obowiązki to moja przyjemność, mitero.
— Tęsknota za mężem to coś innego niż tęsknota księżniczki za możliwością tworzenia sztuki. — Ścisnęła mnie mocniej. — Wiem, że będzie ci trudno dokończyć księgi przed wyjazdem do Knossos, aby zobaczyć się z Minasem, ale na twojego księcia także czekają obowiązki. Zabierzesz swoje patery do Knossos, kiedy skończysz pracę.
Z roztargnieniem pokiwałam głową, obliczając ładunek na każdym przepływającym statku, aby oszacować ile czasu będę potrzebowała, aby zapisać to wszystko w księgach. Jeśli nasze statki wrócą z taką samą ilością towarów, może upłynąć tydzień, zanim zobaczę Minasa. Odkąd skończyłam trzynaście lat byłam odpowiedzialna za prowadzenie ksiąg naszego okręgu. Liczba i spis niezbędnych dostaw krążyły w moim umyśle, jak krew w żyłach, ale nigdy wcześniej nie próbowałam się na nich koncentrować, doświadczając jednocześnie tęsknoty za ukochanym.
— Nie wiem, jak wytrzymałaś tyle lat żeglugi paterasa (ojca).
Wypuściła mnie ze swoich objęć.
— Nie miałam nigdy innego wyboru, Zuly. Zakros nie przetrwałoby, gdyby królowa Daria czy król Rechor postanowili wziąć rok urlopu od handlu.
Mówiła o sobie jako o królowej Darii i o paterasie jako o królu Rechorze tylko wtedy, gdy udzielała mi trudnych lekcji dotyczących szczegółów życia rodziny królewskiej.
— Kiedy Rechor pozostawi swój tron, a Minas zostanie królem, zostaniesz królową, która będzie rządziła dwoma okręgami minojskimi. Gdyby Minas nigdy nie zaczął zajmować się handlem, nasz lud zostałby pozbawiony rządów skutecznej i łaskawej królowej. I pomyśl, jakiego bałaganu na wyspie narobiliby nasi mężowie, mimo, że są pełni dobrych intencji?
Uśmiechnęłyśmy się do siebie ze zrozumieniem. Z całą pewnością, moja mentorka i powierniczka miała rację. I chociaż tęskniłam za swoim mężem, rozłąkę z nim umilał mi pobyt na ukochanej Krecie, zarządzanej przez większość roku przez dzielne i energiczne kobiety. W przeciwieństwie do innych krajów, żyliśmy we względnym spokoju na jednej wyspie, w czterech odrębnych królestwach, składając razem ofiary i wspólnie obchodząc święta.
Na horyzoncie ukazała się kolejna łódź z flagą Knossos. Wpatrywałam się w nią uporczywie. Smagana wiatrem i oślepiona gęstą mgłą nie mogłam rozpoznać przebywających na statku mężczyzn.
— Gdy w końcu zobaczę mojego męża — krzyknęłam ponad falami — nie rozstaniemy się nawet na chwilę przez cały tydzień.
— Jak myślisz, dlaczego twój pateras i ja spędzamy tak mało czasu na ucztach powitalnych? — mitera puściła do mnie oczko.
Zachichotałyśmy jak młode dziewczyny, gdy przepłynął ostatni statek Knossos. Był na tyle blisko, by dostrzec sternika.
— Kostasie! — pomachałam do swego szwagra, drugiego syna króla Minosa. — Zwykle to Minas jest sternikiem. Zastanawia mnie, dlaczego... — przeszył mnie taki lęk, że ledwie mogłam oddychać.
Mitera wzięła mnie za ręce.
— Nie możesz od razu wyobrażać sobie najgorszego. Rechor wysłałby posłańca, gdyby Minasowi coś się stało.
_Chyba że stało się to na tych wzburzonych falach._
— Sztandar króla Rechora! — krzyknął jakiś człowiek.
Wszyscy się odwrócili, gdy następna flota zbliżała się od wschodu. Pateras machał flagą z ośmiornicą, fascynującym symbolem naszego królestwa, dzięki któremu z łatwością inicjowano rozmowy handlowe w każdym porcie.
Oczekiwanie na nasze ponowne spotkanie, spotęgowane niepokojem o męża, sprawiło, że wskoczyłam do wód rozwścieczonego morza, aby tam go oczekiwać. Walczyłam, by ustać na nogach, kiedy ogromna siła żywiołu próbowała rzucić mnie na kamieniste dno.
Pateras stał na rufie niczym bóg, a gdy statek podskakiwał na falach jak galopujący koń. Żaden posąg wyrzeźbiony z kryształowych klifów Krety nie był w stanie należycie przedstawić wizerunku króla Rechora.
— Paterasie! — krzyknęłam ponad wzburzoną wodą i wiatrem. — Paterasie!
Dryfując jak boja w słonej wodzie, zaczęłam machać obiema rękami.
W odpowiedzi pateras podniósł rękę i skierował statek w stronę nabrzeża. Sześć kolejnych jednostek podążyło za nim. Trzydziestu wioślarzy – po piętnastu z każdej strony – poruszało się rytmicznie przeprowadzając smukłe i wytrzymałe statki towarowe przez najdziksze fale. Czułam dumę będąc księżniczką Zulejką z Zakros, ale byłam także żoną pretendenta do tronu Knossos. Na horyzoncie, poza naszymi statkami, nie widać było żadnych innych jednostek.
_Gdzie jest Minas?_
Płynęłam w stronę brzegu, przecinając fale uderzeniami rąk i energicznie pracując nogami i dotarłam na miejsce przed dokowaniem pierwszego statku. Pospieszyłam do nabrzeża i zauważyłam bójkę w pobliżu mitery. Służka pałacowa właśnie spoliczkowała mojego przyjaciela z dzieciństwa.
— Zostaw mnie w spokoju, Gajosie!
— Oj tam! — odpowiedział. — Nie bądź taka przewrażliwiona, Aronio — zawołał za uciekającą dziewczyną.
— Znowu uwodzisz dziewczyny? — droczyłam się z nim.
— Coś w tym rodzaju.
Gajos był raczej drobnej budowy, ale przyciągał kobiety jak magnes, prawdopodobnie za sprawą swego zalotnego uśmiechu.
Kiedy dotarliśmy do mitery, morska bryza przyprawiła mnie o dreszcze. Gajos zdjął swój płaszcz i zarzucił go na moje ramiona.
— Wróciła gołębica, którą wczoraj wysłałem na przeszpiegi, księżniczko. Przyniosła wiadomość: „Zakros złapał na haczyk wielką rybę. Knossos zajada tuńczyka”.
— Czy na pewno było tam napisane „wielka ryba” — chciałam się upewnić — a nie „wieloryb”?
— Tak, księżniczko.
Zaklaskałam z radości na tę wiadomość.
Mitera zawsze była sfrustrowana słysząc naszą zaszyfrowaną mowę.
— Mów otwarcie, Gajosie.
— Wybacz mi, moja królowo — powiedział i skłonił głowę. — Król Rechor zawarł umowę handlową z wielkim królem Egiptu!
— To dobre wieści! — krzyknęła.
Naszą uwagę zwróciło zamieszanie na nabrzeżu. Rodziny rzuciły się w stronę naszych marynarzy. Mitera nagle podniosła rąbek swojej sukni i również rzuciła się biegiem w tym samym kierunku.
Byłam zszokowana. Nigdy nie widziałam, żeby królowa Darii biegła.
— Chodź, Gajosie.
Podążyłam za miterą, ciągnąc go za sobą, zbyt przerażona, aby samotnie stawić czoła moim obawom o Minasa.
Gajos podtrzymywał mnie, gdy potykałam się na piasku, podążając w kierunku nabrzeża. Podstęp i szybkość uczyniły go najlepszym szczurem ulicznym na całej Krecie. I choć nienawidziłam tego określenia, mój przyjaciel był z niego dumny. Pateras nadał mu ten pseudonim, gdy Gajos miał zaledwie siedem lat, ale był wystarczająco sprytny, by wyczuć niebezpieczeństwo nadchodzących zamieszek w dystrykcie Malia. Przemykał niezauważony obok strażników pałacowych w Zakros i zakradał się bezpośrednio do prywatnej komnaty paterasa, aby poinformować go o planowanym zamachu stanu. W zamian za przysługę poprosił tylko o słodkie ciasteczko. Tamtego dnia pateras uczynił go moim towarzyszem zabaw, a później również częścią mojej osobistej straży.
Trzydzieści wioseł zatrzymało się, gdy statek wtulił się w postrzępione wybrzeże Zakros. Żeglarze wyskoczyli ze statku paterasa i przywiązali grube liny konopne do drzew przy brzegu. Trębacz ogłosił wszem i wobec:
— Król Rechor powrócił do Zakros!
Powinnam krzyczeć z radości świętując powrót naszych statków i umiejętny wywiad Gajosa. Jednak tak bardzo obawiałam się o życie Minasa, że trudno mi było oddychać.
Pateras schował wiosło sternika i zszedł z mostka kapitańskiego udając się prosto w wytęsknione ramiona mitery. Przedzierając się przez zgromadzony tłum, dotarłam do nich i przylgnęłam do obojga, próbując w tym uścisku ukoić swój cały strach, radość, ulgę i niepokój.
— Co robiłaś na środku morza, dziewczyno? — zaśmiał się pateras. — Myślałem, że jesteś delfinem i byłem o krok od przebicia cię włócznią.
— Czy on jest bezpieczny? — cofnęłam się, ignorując żart. — Chodzi mi o Minasa. Nie widziałam, żeby sterował statkiem pod banderą Knossos.
— Sam stanąłem u steru, ponieważ nie mogłem się doczekać, kiedy zobaczę moją ciemnooką boginię.
— Co z Minasem? — zapytałam i osłoniłam oczy przed blaskiem słońca, aby przyjrzeć się bliżej marynarzowi, który szedł za paterasem. — Tu jesteś! — krzyknęłam.
To nie było jedno z moich najbardziej wymownych powitań, ale mimo tego mąż porwał mnie w ramiona, a jego pocałunek był dokładnie taki, jak w moich marzeniach.
Piszczałam z radości, gdy uniósł mnie lekko do góry i obracał mną dokoła. Nagi tors, szorstki kilt, pachnący morskim powietrzem i potem – wyglądał jak zwykły marynarz. Jednak skaczący byk wytatuowany na jego piersi przypominał o tym, że ten mężczyzna należy do mnie i wkrótce zasiądzie na tronie Knossos.
— Natychmiast postaw mnie na ziemię!
Posłusznie postawił moje nogi na ziemi, ale wciąż czułam jak cały świat wiruje wokół mnie.
Po chwili znowu wziął mnie w ramiona i popatrzył mi w oczy. Jakże tęskniłam za tą chwilą.
— Dokończ szybko prowadzenie ewidencji, żono. Nie pójdziemy na dzisiejszą ucztę, dopóki nie zadbamy o to, aby wkrótce urodził nam się dziedzic.
— Hmm…! Nadal można domyślić się, że jesteś marynarzem, zięciu. Chętnie przyjmiemy twą pomoc w przygotowaniach do uczty. Przydadzą nam się silne ręce. — Mitera szarpnęła go za ramię i mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
— Pozwól, aby księżniczka Zulejka mogła zająć się swymi obowiązkami.
Jęknął zawiedziony, gdy wypuszczał mnie z objęć.
— Dlaczego książę, pretendent do tronu, musi zajmować się przenoszeniem ciężkich przedmiotów?
Pocałował mnie w policzek i odprowadził miterę do pałacu, rzuciwszy szydercze spojrzenie na Gajosa, którego mijał po drodze.
— Czy wszyscy służący w pałacu w Zakros są tak wychudzeni jak ty, uliczny szczurze?
— Minasie! — upomniałam go. Ale mój mąż był już daleko, wraz z miterą, jej służbą i wieśniakami, którzy mieli się zająć dokończeniem przygotowań do dzisiejszej uczty. Czy powinnam przeprosić Gajosa za nieuprzejmą uwagę mojego męża? Minas pewnego dnia ma zostać królem i jeśli jest taki sam jak jego pateras, słowo „przepraszam” może nigdy nie zagościć na jego ustach. Odwróciłam się w stronę Gajosa, ale zauważyłam, że udał się z paterasem na jego statek. Jego rysik unosił się nad woskową podkładką, kiedy zapisywał rejestr ładunku, który wyładowywali marynarze.
Pobiegłam bliżej statku, aby nadrobić zaległości, zdecydowana, aby przynajmniej wyjaśnić słowa mojego męża.
— Minas jest po prostu wściekły. Dzięki informacjom, które udaje ci się zgromadzić Zakros jest realną konkurencją dla Knossos, jeśli chodzi o umowy handlowe z większymi krajami. Królowie Knossos nie są do tego przyzwyczajeni. Zawarli już wszelkie możliwe umowy z ludami zamieszkującymi tereny wzdłuż wybrzeża Kanaanu zanim pojawiłeś się w Zakros.
Parsknął lekceważąco.
— To dzięki tobie i królowi Rechorowi Zakros odnosi sukcesy, Zully. Udostępniam wam informacje, ale to wy używacie ich w odpowiedni sposób, aby nasi mieszkańcy mogli wieść lepsze życie. Król Minos nigdy nie musiał konkurować o zawieranie umów handlowych, aż do czasu, gdy…
— Do czasu, gdy pateras nie uczynił ciebie i mnie swymi tajnymi doradcami handlowymi. — Wzięłam Gajosa pod ramię. — A mój mąż zrozumie, że rozwój Zakros jest tak samo ważny jak rozwój Knossos. Skorzystają na tym nasze dzieci.
Poczułam dziwny wstrząs pod stopami. Żeglarze przerwali rozładunek statków i wszyscy stali nieruchomo, jakby byli jedną z moich rzeźb. Pateras zerknął na mnie, a następnie spojrzał na ścieżkę między brzegiem morza, a pałacem Zakros. Mitera i Minas na pewno weszli już do środka. Kilku mężczyzn zatrzymało się na ścieżce i patrzyło w stronę morza, jednak większość tych, którzy zeszli na ląd, znajdowała się wewnątrz solidnych murów Zakros.
Równomierny dźwięk fal dawał nadzieję, że rytm naszego życia zostanie przywrócony do ładu. Popatrzyliśmy na siebie z paterasem z poczuciem ulgi.
— Zróbmy ewidencję naszego ładunku, abyśmy oboje mogli cieszyć się wspólnym czasem przed dzisiejszą ucztą.
Przytulił mnie do siebie z całych sił.
— Oczekuję, że urodzisz mi wnuka, kiedy tu wrócę w przyszłym roku.
— Fuj! — odepchnęłam go żartobliwie. — Czy teraz, kiedy jestem żoną, nadaję się tylko do rodzenia dzieci?
Jego uśmiech zbladł, gdy ziemia pod nami zatrzęsła się kolejny raz i usłyszeliśmy przerażający hałas. Rozległy się krzyki przerażenia i spojrzałam z niepokojem na swego króla. Popatrzyłam w stronę morza i zauważyłam ogromną falę, która pochłania cały brzeg..
Pateras odwrócił się i chwycił mnie za ramię.
— Wyprowadź wszystkich z pałacu!
— Nie! Musimy się schronić!
Potknęliśmy się w ruchomym piasku, z uporem próbując jak najszybciej dostać się do stabilnych murów Zakros. Gajos dotrzymywał nam kroku. Złapał mnie za drugie ramię i obaj mężczyźni ciągnęli mnie w kierunku domu. Zabójczy wyścig sprawiał, że bolały mnie nogi, kiedy stawiałam kolejne kroki pod górę, aż dotarliśmy na szczyt wzniesienia. Znalazłszy się na wysokim do pasa murze pałacu, uchwyciłam się go rękami, podczas gdy pateras i Gajos ześlizgnęli się w dół piaszczystego pagórka.
Jakaś kobieta zaczęła krzyczeć. Trzymałam się drżącej ściany skalnej, gdy próbowała dostać się do bramy pałacowej od południowego wschodu. Ziemia rozstąpiła się przed nią w przerażającym ziewnięciu. Ogłuszający ryk zagłuszył wszystkie inne dźwięki.
— Zully! — krzyknął pateras.
Wyciągnęłam rękę do niego i do Gajosa. Ziemia pod naszymi stopami nadal nie była stabilna, rzucając nas na twarz. Byliśmy jak żebracy powaleni przed obliczem rozgniewanego boga.
— Wszystko w porządku? — doczołgał się do mnie Gajos.
Kiedy przewróciłam się na bok, zobaczyłam miterę i Minasa, którzy stali na pałacowym balkonie z widokiem na dziedziniec. Widziałam, jak mąż wyciąga rękę w moim kierunku i woła moje imię, gdy nagle, na ścianie ukazała się głęboka szczelina.
— Nieee ! — krzyknęłam.
Rzuciłam się w stronę masywnej budowli, która zaczęła się powoli kruszyć. Ziemia trzęsła się pod moim stopami, ale próbowałam utrzymać równowagę i biegłam co tchu. Drogę zagrodziło mi upadające wprost przede mną drzewo oliwne. Uchyliłam się i osłoniłam głowę.
Gdy trzęsienie ziemi ustało, podniosłam wzrok. Z ogromnej sterty kamieni, w miejscu, gdzie kiedyś stał pałac Zakros, unosiła się wielka chmura pyłu. Ziemia zamilkła na krótką chwilę. Cisza trwała tyle, co jedno uderzenie serca. A potem zaczęło się od nowa. Pochyliłam się do przodu, niezdolna do tego, aby wypowiedzieć choćby słowo i zakryłam oczy swoimi dłońmi. Ziemia pomrukiwała złowrogo. Nie mogłam złapać tchu. Zwymiotowałam.
— Zully!
Gwałtownie zadrżałam i spojrzałam w stronę głosu wołającego moje imię.
To był Gajos. Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć. Nie chciałam myśleć. W głowie czułam pulsowanie. Nie mogłam uwierzyć w to, co się wydarzyło. Usłyszałam nad sobą jakieś głosy. Przenikliwe i przeszywające. Niskie i dudniące.
— Zully, dziewczyno — usłyszałam władczy i dobitny głos.
— Pateras? — zapytałam i rzuciłam się w jego ramiona i wstrząsał mną szloch.
Pateras cały drżał i krzyczał, kołysząc się i trzymając mnie w objęciach. To był jakiś koszmar.
Gdy wypłakałam wszystkie łzy, pateras uwolnił mnie ze swego uścisku. Wtedy i ujrzałam Gajosa stojącego z pochyloną głową na nabrzeżu. Pamiętałam ten dzień, kiedy jego mitera opuściła Kretę, a Gajos stał w milczeniu na nabrzeżu i płakał.
— Jak udało ci się przeżyć bez mitery, Gajosie? — zapytałam i wyciągnęłam do niego ręce, chcąc go uścisnąć, ale on zesztywniał i odepchnął mnie na bok.
— Obchodzisz mnie tylko ty i król Rechor — przetarł policzki, rozmazując kurz w błoto. — Zawsze będę przy twoim boku.2
_Czy może człowiek uczynić sobie bogów? To przecież wcale nie są bogowie!_
Księga Jeremiasza 16:20
_Trzy dni później_
ZULEJKA
Do zawinięcia szczątków Minasa i mitery użyto najświeższych ziół, jednak trzydniowy rozkład ich ciał i nieustanne lamentowanie sprawiły, że ostatnie chwile przypominały raczej zły sen niż rzeczywistość. Pochyliłam się nad unoszącym się na wodzie stosem pogrzebowym mojego męża i pocałowałam jego zakryte materiałem usta.
Pateras stanął obok mnie zanurzywszy się w morzu do pasa i nałożył fioletową tkaninę na ciało mitery. Przywiózł dla niej prezent z Tyru, ale nie zdążył go jej wręczyć. Tłumiąc szloch, uspokoiłam się i odzyskałam panowanie nad sobą, czego ode mnie wymagano. Pateras ukradkiem musnął moją rękę, po czym rozkazał swoim marynarzom zepchnąć stosy pogrzebowe do morza.
Sięgnęłam po Boginię Matkę zatkniętą za pas, ale przypomniałam sobie, że rzuciłam ją w ogień płonącego pałacu, po tym jak wydobyto zmasakrowane ciała tych, których najbardziej kochałam.
Marynarz wiosłował wzdłuż tratw pogrzebowych, odpychając je wiosłem od brzegu. Kiedy znaleźli się w odpowiedniej odległości, pateras z drżeniem zaczerpnął powietrza.
— Naciągnąć łuki! — krzyknął do swoich łuczników. — Cel. — Mężczyźni podnieśli płonące strzały. — Pal!
Na rozkaz króla na dwie tratwy spadł deszcz ognia. Z początku unosił się tylko dym, kłębiący się niczym widmo wokół zawiniętych ciał. Kiedy płomienie rozpaliły się na rozpałce ułożonej pod ciałami, całe Zakros patrzyło, jak mój ukochany mąż i mitera wracają do żywiołów, z których powstali: do ziemi, wody, powietrza i ognia.
Gdy tratwy odpływały w dal, niesione nurtem odpływu, minął je mały statek zmierzający do naszego portu. Na jego sztandarze powiewał znajomy wizerunek skaczącego byka. Gula wielkości głazu urosła mi w gardle. Z pewnością król Minos dowie się o śmierci syna, swojego następcy tronu, ale obawiałam się spotkania z nim. Westchnęłam głęboko, gdy skręcałam w stronę prywatnego wejścia używanego przez członków rodziny królewskiej.
— Nie! — powstrzymał mnie pateras. — Ja mu powiem.
— Dziękuję — odpowiedziałam. — Nie jestem pewna, czy zdołałabym się z tym zmierzyć.
Przekopywanie się przez gruz, aby odnaleźć naszych bliskich, podczas, gdy ziemia nadal trzęsła się pod naszymi stopami, nie było łatwe.
— Mój królu, spójrz — wskazał na statek Gajos. — To książę Kostas, nie król Minos.
Odetchnęłam.
— Pójdę z tobą, żeby przekazać mu wieści. Kochał brata, ale z pewnością nie będzie nieuprzejmy, tak jak jego pateras. Moją największą obawą było to, że król Minos w jakiś sposób będzie chciał zrzucić winę na paterasa za śmierć mojego męża i w związku z tym doprowadzi do konfliktu między naszymi królestwami.
Kostas umiejętnie zacumował dziób swojego małego statku. Wyszedł na ląd i podszedł do nas.
— Mój pateras nie żyje. — Jego oczy przepełnione były taką pustką, jak oczy zwłok, które wyciągnęliśmy z ruin pałacu. — Powiedzcie mi, że na żadnej z tych łodzi pogrzebowych nie spoczywa ciało mojego brata.
— Kostasie, on…
— Nieee! — zgiął się w pół i zacisnął palce tak mocno, aż zbielały mu knykcie.
Ruszyłam w jego stronę, ale pateras zatrzymał mnie, kręcąc głową w niewypowiedzianym ostrzeżeniu. Chociaż nie znałam dobrze brata Minasa, łączyło nas zamiłowanie do rzeźby. Zawsze był dla mnie miły i serce mi się krajało, kiedy patrzyłam, jak samotnie cierpi. Czy jego mitera przeżyła? A co z ich ładunkiem? Czy będą mieli wystarczająco dużo towaru, by wymienić się na zapasy i odbudować swoje królestwo? Tak wiele pytań dotyczących tego człowieka i mieszkańców Knossos kłębiło się w moim umyśle. Wtedy dotarło do mnie, że odpowiedzi na te pytania są tak samo istotne dla każdego mieszkańca Zakros. Udało się uratować część naszego ładunku, ale to nie wystarczy na odbudowę pałacu. Wiele z naszych dzieł sztuki, które można było sprzedać, zostało zniszczonych i nie mieliśmy nic więcej, czym moglibyśmy handlować. Nasze zbiory się skończyły, a nasze magazyny z żywnością zostały zrujnowane.
Książę Kostas powoli odetchnął i wstał.
— Królu Rechorze, jedyny żyjący spadkobierco tronu Knossos, składam ci ofertę współpracy. Wydaje się rozsądne, aby Zakros i Knossos, jako dwa największe miasta na wyspie połączyły siły w czasie odbudowy, abyśmy wszyscy nie zginęli.
Gajos, znacznie niższy niż większość minojskich mężczyzn, szturchnął paterasa i dał mu znak, by pochylił się, ponieważ chce mu coś powiedzieć na ucho.
Kostas zacisnął szczęki.
— To musi być ten uliczny szczur, o którym wspominał mój brat.
Stanęłam w jego obronie.
— Ma na imię Gajos i…
— Tak, to szczur uliczny — przerwał mi pateras. — W ciągu ostatnich trzech dni dowiedział się, że Fajstos i Malia doznały podobnych szkód jak my. Ich pałace są znacznie mniejsze, a wieśniacy mieszkają w lepiankach, więc koszty odbudowy będą w ich przypadku znacznie niższe.
Kostas zmierzył wzrokiem Gajosa, lekko przymykając prawe oko, jakby patrzył na swój łuk, po czym znowu skupił się na paterasie.
— To niemożliwe, żeby mógł to wiedzieć z całą pewnością. To dwa dni stąd w jedną stronę do Mali i kolejne cztery drogą lądową do Fajstos. Drogą morską byłoby szybciej, ale…
— On używa gołębi.
W odpowiedzi na moje słowa Kostas skrzyżował ramiona. Jednak jego wątpliwości sprawiły, że byłam jeszcze bardziej zdeterminowana, by bronić Gajosa.
— Armie używają ich od dziesięcioleci do przekazywania sobie strategii wojskowych. Dlaczego nie mielibyśmy używać ich na Krecie, kiedy nasze miasta są położne w tak niewielkiej odległości od siebie?
Kostas nieco się rozluźnił.
— To pierwsza dobra wiadomość, jaką usłyszałem od trzech dni. Wybacz mój sceptycyzm. — Wyglądał na zbyt zmęczonego jak na mężczyznę, który ledwie skończył dwadzieścia lat, był tylko o rok starszy ode mnie. — Wczoraj ciała mojej mitery i mojego paterasa wypłynęły w morze na stosie pogrzebowym, a ja przypłynąłem tu dzisiaj, mając nadzieję, że zabiorę mojego brata z powrotem do Knossos, gdzie zasiądzie na tronie. Nasze najpilniejsze problemy to znalezienie czystej wody pitnej i magazynów z nieskażoną żywnością. Trzęsienie ziemi zniszczyło niektóre z naszych źródeł i studni. Próbujemy uratować tyle ziarna, ile się tylko da z potłuczonych naczyń ceramicznych.
— Najbardziej zniechęcające są efekty długoterminowe — powiedział pateras.
Kostas zacisnął usta w wąską linię.
— Liczę na twoją mądrość, królu Rechorze. Jestem silnym mężczyzną, w którym żyje ochoczy duch i na którym polega największe miasto na Krecie.
Minas mylił się, opisując swojego młodszego brata jako nieodpowiedzialnego i kapryśnego. Choć może Kostas taki był, zanim zatrzęsła się ziemia. Mężczyzna, który obecnie zasiadał na tronie Knossos, wydawał się mieć te wszystkie dobre cechy, które obserwowałam w moim paterasie i miterze. Był wystarczająco skromny, aby prosić o pomoc, ale też wystarczająco pewny siebie, by wytyczyć sobie własną ścieżkę.
Pateras poklepał go po karku.
Gajos spojrzał na mnie, a jego brwi uniosły się w niemym pytaniu. Wiedziałam, że król Zakros nie potrzebuje żadnych wskazówek ani sugestii, gdy jest tak głęboko zamyślony. Potrząsnęłam głową, zniechęcając mojego czasami nadgorliwego przyjaciela do dalszych działań.
Wreszcie pateras zwrócił się do Gajosa.
— Ile czasu upłynie, zanim Egipt usłyszy o naszej katastrofie?
— Wczoraj odesłaliśmy statek handlowy — powiedział Gajos i wzruszył ramionami. — Jeśli złapią dobry wiatr, będą w stanie dotrzeć do Egiptu w ciągu pięciu dni.
— Zakładając, że statek handlowy nie używa gołębi — odparł sarkastycznie Kostas, czym przypominał mi Minasa. Nawet wykrzywił usta w ten sam sposób.
Przytłoczona falą żalu odwróciłam się.
— Zulejko, przepraszam — powiedział kładąc rękę na moim ramieniu.
Cofnęłam się.
— Jak możemy żyć tak, jakby nigdy ich tu nie było? Jak mam odbudować swój świat bez Minasa?
— Ciii — uciszył mnie pateras i przyciągnął mnie do siebie. — Odbudujemy nasze miasto by ich uczcić, moja dziewczyno. To jedyny sposób, abyśmy mogli znieść to, co jest nie do zniesienia. — Wypuścił mnie z objęć. — Kostasie, negocjowałem umowę handlową z królem Egiptu, który wywodzi się z rodu Hyksosów.
Książę z Knossos uniósł obie brwi, ale nie potrafiłam zinterpretować emocji kryjących się za jego miną tak, podobnie jak nie potrafiłam rozszyfrować Minasa.
— Gratuluję, królu Rechorze — powiedział. — Mój pateras utopiłby swoje smutki w naszym nowym ładunku wina, gdyby usłyszał takie nowiny.
Pateras nie zwrócił uwagi na ten żart.
— Jeśli faraon Khyan usłyszy o zniszczeniach, założy, że nie jesteśmy w stanie z nim handlować.
— Ale to prawda. Nie możemy z nim handlować — powiedział zjadliwie Kostas.
— W takim razie muszę teraz wrócić do Egiptu.
— Tą drogą? — zapytałam wskazując na wzburzone morze.
— Wiem, że to niesie za sobą ryzyko — powiedział — ale musimy udowodnić faraonowi, że potrafimy przetrwać burze zarówno na morzu, jak i na lądzie.
Miał rację. Nie mieliśmy wyboru. Dwa z naszych statków odpłynęły podczas trzęsienia ziemi i wywróciły się, posyłając nasz cenny ładunek w głębiny. Pozostałe dobra podzielono na dwie kategorie: zaopatrzenie dla wyspy i dobra przeznaczone na handel. Ale nawet gdyby pateras wymienił wszystkie luksusowe przedmioty za podwójną wartość, nie mieliśmy pewności, czy zdołamy nakarmić mieszkańców Zakros podczas zimy.
— Z pewnością mamy na tej wyspie coś, co możemy sprzedać, aby uratować życie naszych ludzi.
Głęboki smutek w jego oczach powoli zamienił się w chłodne i nieobecne oblicze króla Rechora. Widziałam to już wcześniej, kiedy ogłaszał wyrok śmierci na człowieka, który zamordował swoją żonę. Przygotowałam się na każdy osąd, jaki miał na mnie wydać.
— Na tej wyspie jest coś, co moglibyśmy wymienić za wystarczającą ilość zapasów, aby odbudować Zakros i Knossos, ale nie chcę cię o to prosić.
Zdezorientowana, zaczęłam zadawać pytania, ale wtedy uświadomiłam sobie straszną rzecz, która właściwie nie różniła się od wyroku śmierci.
Chciał mnie, księżniczkę Zulejkę z Krety, sprzedać faraonowi. Wyprostowałam ramiona, uznając sensowność tego pomysłu, ale moje serce zawodziło głośniej niż płacz żałobników.
— Wybór należy do ciebie, Zully.
Deklaracja paterasa sprawiła, że Kostas przez chwilę nie wiedział o czym mówimy.
— Jaki wybór? — zapytał patrząc na nas. — Nie rozumiem…
— To zbyt niebezpieczne — powiedział Gajos. — Jeszcze siedem lat temu Egipt był jednym krajem rządzonym przez Egipcjanina. Teraz to dwie krainy, w których panuje zamieszanie. Zully powinna zostać na Krecie.
— Niemożliwe, że … — Kostas odwrócił się do mnie z szeroko otwartymi oczami, uklęknął i sięgnął po moją rękę, po czym położył ją na swym czole. — Wyjdź za mnie, Zully.
Zobaczyłam w nim Minasa i cofnęłam rękę.
— Nie jestem tak przystojny ani czarujący jak mój starszy brat — powiedział, wciąż klęcząc — ale możemy razem odbudować Kretę. Znajdziemy sposób na nakarmienie naszych ludzi.
Znajdziemy sposób… Jaki to był plan? Odwróciłam się do paterasa, aby pomógł mi znaleźć wyjście z tej sytuacji.
Jego oczy błyszczały, chłodna, nieobecna maska zsunęła się.
— To ty musisz podjąć decyzję, moja dziewczyno i obawiam się, że nie masz na to zbyt wiele czasu.
Spojrzałam na tlące się tratwy pogrzebowe, ledwo widoczne na horyzoncie. Przyszłość, którą sobie wyobrażałam, marzenia, które miałam, obracały się w popiół. Pateras umieszczał teraz nową przyszłość w moich rękach, jak świeżą bryłę gliny lub nieoszlifowany kamień, ale jak mogłam stworzyć kolejne arcydzieło tak szybko po tym, jak pierwsze zostało zniszczone?
— Jeżeli mam dotrzeć do faraona Khyana zanim usłyszy on o naszej katastrofie — powiedział pateras — muszę wyruszyć do Egiptu już jutro.
— Jutro? — zapytałam ledwie wydobywając z siebie głos.
Spojrzałam na Kostasa i zobaczyłam, że przypatruje mi się. Odwrócił wzrok. Nie toczył ze mną nieśmiałej gry kochanków, ale odwrócił się z pochyloną głową i przygarbionymi ramionami. Czy zawsze będzie dźwigał ciężar tego, że nie jest tak dobry jak Minas? Czy byłam kolejnym z trofeów jego brata, które były poza jego zasięgiem?
Zebrałam się na odwagę.
— Kostasie, jestem zaszczycona, że uznałeś mnie za godną, abym została twoją żoną i abyśmy mogli połączyć nasze królestwa, tak jak Minas i ja to sobie wymarzyliśmy. Ale nie mogę cię poślubić…
— Bo nie jestem Minasem — powiedział ostro.
— Bo nie chcę, żebyś próbował być Minasem — powiedziałam i zatrzymałam się, pozwalając moim słowom złagodzić głębokie zmarszczki między jego brwiami. — Jesteś utalentowany, inteligentny i zdolny, w swoim rodzaju, Kostasie. Gdybyś mnie poślubił, Minas zawsze stałby między nami, przysłaniając ciebie i ukrywając prawdziwego Kostasa.
— Ale zostaniesz w Zakros — zapytał Gajos.
Odwróciłam się w stronę paterasa.
— Czy naprawdę wierzysz, że jeśli popłynę do Awaris i zdobędę łaskę faraona, to zaoferuje on za mnie wystarczająco wysoką cenę, aby zapewnić żywność i materiały budowlane dla całej Krety? — Nie mogłam uwierzyć, że jedna transakcja handlowa może zapewnić tak wielką sumę.
— Tak właśnie będzie. Faraon Khyan uzna urodę i bystry umysł mojej córki za rozsądną inwestycję dla swojego domu — mówił pateras patrząc mi prosto w oczy. — Nigdy nie sugerowałbym mężczyzny, którego nie uważałbym za godnego ciebie, Zul.
Odwróciłam wzrok i przejechałam palcem po ustach, przypominając sobie ostatni pocałunek Minasa. Jego pasja przyprawiła mnie o zawrót głowy. Myśl o dotyku innego mężczyzny sprawiła, że moja skóra cierpła. Czy mogłabym oddać się innemu? Ciało mrowiło mnie na myśl o namiętności. Tak, moje ciało by zareagowało, ale moje serce nigdy nie śpiewałoby tak jak dla Minasa. Ale gdyby moje poświęcenie oznaczało, że Minojczycy mieliby szansę się odbudować…
Fala zmoczyła rąbek mojej warstwowej spódnicy i wsunęłam stopy głębiej w mokry piasek, wypalając to uczucie w mojej pamięci. Tęskniłabym za morzem, długimi kąpielami i kwiatami, które ozdabiały naszą wyspę. Być może, jeśli… Nie. Pragnienie nie mogło nakarmić naszych ludzi. Skinęłam głową paterasowi.
— Pojadę.
Gajos przyklęknął na jedno kolano, chwycił rękę paterasa i przycisnął ją do swego czoła.
— Mój królu, pozwól, bym mógł służyć ci dalej u boku księżniczki Zulejki, na niebezpiecznej ścieżce, którą wybrała. Będzie potrzebowała…
— Wstawaj, Gajosie. — Pateras wyciągnął rękę z uścisku mojego przyjaciela. — Pozostaniesz na Krecie i pomożesz królowi Kostasowi w odbudowie i komunikacji między naszymi miastami.
— Ale, mój królu, oddać Zully Egipcjanom i zostawić ją bez ochrony…
— Będę chronił moją córkę — powiedział pateras i spojrzał groźnie na swojego sługę.
Gajos skłonił się.
— Oczywiście, mój panie i królu — odpowiedział mój najlepszy przyjaciel i wstał. Podniósł wzrok, by spojrzeć mi w oczy, a następnie z szacunkiem skłonił głowę w stronę paterasa. — Połączenie Krety z Egiptem poprzez sojusz małżeński to genialny pomysł.
Pateras zignorował kapitulację Gajosa i przyciągnął mnie do siebie by złożyć pocałunek na moim czole.
— Wypływamy jutro o świcie.