Żony Beatlesów. Kobiety, które pokochali Lennon, McCartney, Harrison i Starr - ebook
Żony Beatlesów. Kobiety, które pokochali Lennon, McCartney, Harrison i Starr - ebook
Czy bycie żoną Lennona, McCartneya, Harrisona albo Starra było szczęśliwym zrządzeniem losu czy raczej przekleństwem?
W swojej muzycznej twórczości Beatlesi odmieniali słowo „miłość” przez wszystkie przypadki. Byli autorami największych hitów : All My Loving, If I Fell czy All You Need is Love. Pisali je dla kobiet – swoich żon, muz i towarzyszek. Kochanych przez muzyków i nienawidzonych przez groupies.
Poznaj słynną czwórkę z Liverpoolu z zupełnie innej strony. Bo nikt nie wiedział o Beatlesach tyle, co ich kobiety.
- Jak Cynthia radziła sobie z napadami złości Lennona?
- Dlaczego Yoko Ono nie chciała mieć dzieci i czy to ona rzeczywiście odpowiada za rozpad słynnej czwórki z Liverpoolu?
- Czy Harrison naprawdę wyznał miłość Maureen w obecności jej męża i jednocześnie swojego przyjaciela z zespołu oraz własnej żony?
- Jak doszło do tego, że Pattie rzuciła George’a dla jego najlepszego przyjaciela, Erica Claptona?
Żony Beatlesów żyły w cieniu swoich sławnych mężów, na co dzień stawiając czoła ich nałogom i słabościom. Każdy zna ich jako wielkich muzyków. One poznały wszystkie strony ich osobowości – również te najmroczniejsze.
Jacy naprawdę byli Beatlesi, gdy gasły światła jupiterów?
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-9443-1 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
TO NIE JEST KOLEJNA KSIĄŻKA O BEATLESACH
O Beatlesach napisano setki książek.
Historię „czwórki z Liverpoolu” jako legendarnego zespołu opowiadano już mnóstwo razy, powstały też szczegółowe biografie Johna, Paula, George’a i Ringo. Przełomowe momenty w ich karierze doczekały się wielostronicowych dywagacji w pokaźnych tomiszczach. Nie wspominam już o dyskografiach, filmografiach, antologiach cytatów czy albumach ze zdjęciami – oficjalnych i opracowanych przez fanów. Uwielbienie dla muzyków z Liverpoolu nie słabnie. Im więcej informacji udostępniono zagorzałym entuzjastom ich twórczości, tym bardziej rośnie ich apetyt.
Kilka lat temu wydałem książkę _Behind Sad Eyes: The Life of George Harrison_. Była to szczera opowieść o życiu „cichego beatlesa”, która całkiem nieźle się sprzedała. Jak zresztą wszystkie publikacje na temat Beatlesów.
Nawet jednak najlepsze, najskrupulatniejsze i najczęściej cytowane książki mają mankamenty. Część z nich narzuca określony punkt widzenia lub przemilcza jakiś aspekt, traktując go jako mniej istotny. Wiele z nich wydaje się w pewnym sensie niekompletnych. Tak jakby czegoś ważnego w nich zabrakło.
Na przykład… nawet najbardziej cenione publikacje – z paroma wyjątkami – traktują żony Beatlesów nieco po macoszemu. Zazwyczaj sprowadza się je wyłącznie do roli małżonek, nie poświęcając uwagi im samym. Jeśli w ogóle się o nich wspomina, to jedynie po to, by ukazać ułomną naturę ich mężów i opisać romanse czy nałogi tych ostatnich, a od czasu do czasu napomknąć także o niewierności samych żon, sprowokowanej wybrykami małżonków czy brzemieniem sławy.
Tymczasem kiedy w życiu członków zespołu zdarzały się kryzysy dające pretekst do złośliwych plotek, topór opinii publicznej często spadał na barki ich żon, zostawiając krwawe ślady.
Wiele osób do dziś przypisuje Yoko Ono wyłączną winę za rozpad zespołu, mimo że gdy pojawiła się ona w życiu Johna, Beatlesi od dawna byli już na najlepszej drodze do rozstania. A kto wyszedł obronną ręką z rywalizacji między George’em Harrisonem i Erikiem Claptonem? Z pewnością nie Pattie Boyd, mająca według kilkorga autorów swoje za uszami. Nawet szczodry gest Paula McCartneya, który zaprosił żonę Lindę do wspólnych występów na scenie czy w studiu, ściągnął krytykę na nią, nie na niego, gdy zaczęto komentować jej brak zdolności wokalnych.
Należy jednak oddać żonom Beatlesów, że żadna z nich nie uciekła i nie zaszyła się w mysiej dziurze. U szczytu popularności zespołu większość z nich udzielała wywiadów prasie i otwarcie odpowiadała na pytania dotyczące tego, jak należy dbać o męża beatlesa i czym go karmić. Musiała w nich jednak narastać frustracja, gdy tego rodzaju dociekania całkowicie przysłaniały ich życie prywatne, a jedyne, co chciano o nich wiedzieć, to rozmaite wariacje motywu: „Jak to jest być żoną beatlesa?”.
Mówiąc w skrócie – żony Beatlesów nigdy nie doczekały się swojej chwili w świetle jupiterów, nie mówiąc już o swoich pięciu minutach. Aż do teraz.
Podczas pisania książki przyświecała mi właśnie taka idea – odwrócenie porządków, wydobycie tych kobiet z cienia i wyznaczenie ich sławnym mężczyznom roli tła. W tej opowieści pojawiają się tylko jako bohaterowie anegdot z życia ich małżonek. Początkowo koncepcja ta wydała mi się ryzykowna. Kto zechce przeczytać książkę o Beatlesach, która nie koncentruje się na nich samych? Czasy się jednak zmieniły i uznałem, że gra jest warta świeczki.
Od samego początku zamierzałem opisać historie dziewięciu żon Beatlesów w jak najdrobniejszych szczegółach – od narodzin do późnych etapów życia lub śmierci. Kim były i czym się zajmowały, zanim poznały swoich słynnych mężów, jak wyglądały zaloty z ich perspektywy, a także jak stały się częścią świata Beatlesów i – co najważniejsze – jak się w nim poruszały w kontekście twórczym i osobistym. Miało to być świeże spojrzenie, nowoczesne i feministyczne, ukazujące bohaterki w nowej rzeczywistości z perspektywy społecznej i filozoficznej. Chciałem, by czytelnicy dostrzegli ich człowieczeństwo, twarze oraz wyzwania w życiu osobistym i zawodowym, którym musiały stawić czoła, a wszystko to okrasiłem odrobiną kontekstu historycznego, istotnego także w XXI wieku.
Pierwsze miłości i związki małżeńskie Beatlesów przypadały na burzliwe czasy. Zachodnie społeczeństwa przechodziły gwałtowne przemiany społeczne, polityczne i obyczajowe. Szaleństwo na punkcie Beatlesów rozlało się po całym świecie. Wszyscy chcieli wiedzieć, kim są członkowie zespołu, a co za tym idzie – kim są ich wybranki. Dziś, gdy równych praw kobiet i mężczyzn nadal nie można uznać za oczywistość, ponownie zwracamy wzrok ku żonom Beatlesów – i wciąż chcemy poznać ich historie.
Zgodnie z teorią sześciu uścisków dłoni zaliczyłem osobiste spotkanie z jedną z żon Beatlesów. W 1974 roku należałem do nieprzebranej rzeszy anonimowych dziennikarzy usiłujących zarobić parę dolarów w Hollywood jako wolni strzelcy. Trafiło mi się zlecenie polegające na pisaniu notek biograficznych dla nowo powstałej wytwórni Dark Horse Records. Natychmiast zdałem sobie sprawę, co to oznacza. Założycielem i szefem Dark Horse Records był George Harrison. Podczas kilku wizyt w siedzibie wytwórni miałem do czynienia z pracownicą biura, która nazywała się Olivia Arias. Wydawała się miła, profesjonalna i konkretna. I owszem, to właśnie była ta Olivia, która później została żoną George’a Harrisona.
Jak w przypadku wszystkich projektów związanych z Beatlesami, pisanie tej książki wiązało się z przekopywaniem potężnej liczby źródeł. Po drodze dokonałem wielu odkryć. Spoglądając na świat oczami moich bohaterek, poznawałem siłę drzemiącą w żonach Beatlesów i emocjonalną kruchość ich słynnych mężów.
W pewnym sensie pisanie tej książki było relatywnie proste. Najważniejsze momenty w historii zespołu i biografiach jego członków na trwałe zakorzeniły się w zbiorowej pamięci. Nie było potrzeby zmieniać dat czy nazwisk, by chronić niewinnych uczestników zdarzeń. Największym – i zapewne najważniejszym – wyzwaniem było jednak odtworzenie tych kluczowych chwil z perspektywy żon.
Jeśli jednak wydaje ci się, czytelniku, że zbieranie materiałów do takiej książki to pestka, muszę ci wyznać, że jesteś w błędzie. Liczne prośby o wywiad pozostały bez odpowiedzi. Beatlesi to tak wyeksploatowany temat, że osoby, które mogłyby coś opowiedzieć, mają już serdecznie dosyć rozmów o Johnie, Paulu, George’u i Ringo. Na szczęście sporo informacji udało się zdobyć dzięki przekopaniu się przez hałdy papierzysk. To była żmudna praca – zestawianie ze sobą rozbieżnych perspektyw, opowiadanie anegdot na nowo, odkłamywanie historii pewnych zdarzeń i przywracanie zapomnianym żonom Beatlesów należnego im miejsca. W ten sposób ukształtowało się całkiem nowe spojrzenie.
Wiele należało wziąć pod uwagę. Co chwila dokonywałem odkryć, które czaiły się właściwie za każdym rogiem. Łatwo zapomnieć, że większość żon Beatlesów starała się prowadzić dawne życie zawodowe także po zawarciu małżeństwa. Były wśród nich kobiety inteligentne, twórcze i silne, dzięki czemu zachowywały sporą dozę niezależności i nie dawały się zwariować mimo otaczającego je szaleństwa na punkcie zespołu. Pamiętajmy też, że o ile w muzyce członkowie grupy parli naprzód gnani pasją, o tyle w życiu prywatnym często polegali na partnerkach, które miały na nich znaczny, często wyraźnie widoczny wpływ. Żony Beatlesów stanowiły ważną siłę napędową dla mężów i brały życie we własne ręce.
Biografii żon Beatlesów nie da się sprowadzić do łuta szczęścia, dobrego wyczucia czasu czy (pozornie) baśniowego schematu. Bycie współmałżonkiem dowolnej gwiazdy to ciężki kawałek chleba, a już bycie żoną beatlesa naprawdę potrafiło dać w kość. Nie sposób było uciec od życia w oku światowego kulturowego cyklonu. Tak właśnie wyglądała rzeczywistość moich bohaterek, a wszystkie jej blaski i cienie odmieniły je jako osoby.
Ten projekt miał na mnie ogromny wpływ. Mój punkt widzenia diametralnie się zmienił, a wraz z nim – poglądy. Wiele zawdzięczam tej książce. To nie jest po prostu kolejna historia o Beatlesach. To zapis podróży ku nowym horyzontom.
Marc Shapiro, 2021WSTĘP.
ZANIM POJAWIŁY SIĘ ŻONY
Byli młodzi, butni, utalentowani, dowcipni, uważni, niekiedy kontrolujący i manipulujący, a nawet – owszem – nieco niebezpieczni. Sporo psychologicznych i emocjonalnych cech Johna, Paula, George’a i Ringo przyciągało do nich kobiety i dziewczęta.
W późniejszych latach kobiety, które miały stać się ich żonami, wspominały najwcześniejsze, magiczne chwile tych znajomości.
Cynthia Lennon tak opowiadała ClassicBands.com o pierwszym spotkaniu z późniejszym mężem: „Pociągał mnie od pierwszego spojrzenia. Chodziło raczej o jego wnętrze niż o wygląd. Miał coś w sobie. Chciałam się dowiedzieć, kim jest i jaki jest”.
Yoko Ono przywołuje podobny obraz w książce _John Lennon. Życie_:
Byliśmy tak podekscytowani odkrywaniem siebie, że nie zastanawialiśmy się nad uczuciami innych. Po prostu szliśmy do przodu, skakaliśmy w to na główkę, a to, co mieliśmy razem, wydawało nam się najcenniejsze na świecie*.
Pattie Boyd w autobiografii _Wonderful Tonight: George Harrison, Eric Clapton and Me_ opisuje zachwyt, jaki poczuła za pierwszym razem na widok George’a Harrisona. „Miał brązowe oczy jak aksamit, ciemnokasztanowe włosy i był najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek spotkałam. W jego towarzystwie dostawałam gęsiej skórki”.
Kobiece zachwyty nad Beatlesami zaczęły się na długo przed tym, nim w ich biografie wkroczyły przyszłe małżonki. Już w czasach nastoletnich, przed powstaniem The Quarrymen, John, Paul, George i Ringo spotykali się i romansowali z dziewczynami, które wyciągały własne wnioski na temat przyszłych gwiazdorów.
Kiedy Barbara Baker i Lennon byli dziećmi, John często przezywał koleżankę „końska twarz”. Gdy jednak weszli w okres nastoletni, jego nastawienie uległo zmianie. Według różnych źródeł (TodayIFoundOut.com, _John, Paul and Me: Before The Beatles_ Lena Garry’ego, Sentstarr.tripod.com) Lennon stał się typowym napalonym szesnastolatkiem i miał tylko jedno w głowie. Tym jednym okazała się Baker, która tymczasem wyrosła na śliczną dziewczynę. Lennon początkowo pokazywał się jej z dobrej strony, zabierał na spacery do parku i wycieczki rowerowe. Szybko do głosu doszła jednak jego pożądliwa natura. Wczesne wspomnienia Baker o Johnie obejmują jego „urok” i „powodzenie u dziewczyn”.
potem zaczęli chodzić ze sobą na serio. Ich związek był pierwszą poważniejszą relacją damsko-męską w życiu Johna i to z Barbarą po raz pierwszy uprawiał seks. Podczas trwania ich związku Baker miała możliwość poznać swojego chłopaka z dobrej i złej strony. Lennon potrafił być bardzo szarmancki i – jak opowiedziała w wywiadzie dla TodayIFoundOut.com – bardzo romantyczny: „Był z niego prawdziwy romantyk. Pisał dla mnie całe stosy wierszy”.
Okazało się jednak, że Lennon równie często bywał okrutny i traktował ją bez szacunku. Niemal natychmiast po utracie dziewictwa Lennon rozgłosił tę nowinę wśród przyjaciół, opisując im cały incydent w sposób bardzo niepochlebny dla Baker. W książce _John, Paul and Me_ Baker wyznała, że John opowiadał kolegom niemal wszystko, co para robiła ze sobą w łóżku. „Którejś nocy, czy raczej w któryś dzień, kiedy byłem nastolatkiem, pieprzyłem swoją dziewczynę na nagrobku i mszyce oblazły mi tyłek” – opisywał Lennon.
Baker i Lennon rozstawali się i schodzili przez około dwa lata, aż wreszcie rozeszli się na dobre. Lennon oczywiście zaczął spotykać się z innymi dziewczynami, wciąż wykazując to samo szowinistyczne, seksistowskie podejście. Jedna z jego dziewczyn, Thelma Pickles, tak wspomina go na Beatlesarama.com:
Na pewno nie miał romantycznego podejścia do seksu. Bardzo pogardliwie odnosił się do dziewczyn, które chciały spędzać z nim czas, ale nie planowały iść z nim do łóżka. Był jak każdy młody facet. Jeśli miał poczucie, że jakaś laska go podrywa, ale nie ma zamiaru się z nim przespać, potrafił być bardzo okrutny. Chodziło mu tylko o seks.
Dorothy Rhone, na którą mówiono Dot, była nieśmiałą, zagubioną szesnastolatką. W 1959 roku zrobiła coś zupełnie nie w swoim stylu – wybrała się na imprezę do cieszącego się szemraną sławą Casbah Club, gdzie akurat koncertował zdobywający popularność zespół The Quarrymen. W trakcie wieczoru wdała się w rozmowę z dwoma członkami grupy – Johnem Lennonem i Paulem McCartneyem. Jak opisała to później dla TodayIFoundOut.com i Senstarr.com, początkowo spodobał jej się Lennon, ale gdy dotarło do niej, że on już się z kimś spotyka, skupiła uwagę na Paulu:
Paul miał delikatniejszą urodę od Johna. Spodobało mi się to. Siedzieliśmy w klubie i rozmawialiśmy, aż powiedziałam, że zrobiło mi się słabo, i wyszłam na zewnątrz. Paul poszedł za mną, żeby sprawdzić, czy nic mi nie jest, i wtedy spytał: „Umówisz się ze mną?”. To od początku był mój plan – i zadziałał!
Podczas trwania ich znajomości Rhone szybko odkryła, że pod miłą powierzchownością McCartneya kryje się drugie, mniej sympatyczne oblicze:
Był totalnie zaborczy, chciał wszystko kontrolować: mój wygląd, sposób ubierania się, nawet moje myśli. Zawsze żądał, żebym wyglądała lepiej, niż wyglądałam. Miałam poczucie, że nie dorastam do jego oczekiwań. Ale wtedy mu się podporządkowałam. Byłam jak marionetka.
Rhone mimo to trwała przy Paulu, który potrafił być również ciepły i troskliwy. Przyznawała nawet, że odbierała jego zaborczość jako komplement.
Rhone zaszła w ciążę z Paulem w 1961 roku. Ku zaskoczeniu wielu osób Paul zareagował w bardzo tradycyjny sposób. Odmówił oddania dziecka do adopcji, kupił Rhone pierścionek zaręczynowy, od razu zgodził się na ślub, a nawet – co najważniejsze – obiecał porzucić rockandrollowe życie i poszukać „prawdziwej” pracy, by utrzymywać przyszłą żonę i dziecko.
Biografowie przypisują temu gestowi duże znaczenie. Gdyby McCartney faktycznie porzucił muzykę dla typowego robotniczego życia, kto wie, jak potoczyłyby się losy The Quarrymen i później Beatlesów bez jego cennych talentów. W trzecim miesiącu ciąży Rhone jednak poroniła i małżeństwo nie doszło do skutku. Na TodayIFoundOut.com i Sentstarr.tripod.com Rhone wspomina, że początkowo oboje byli zrozpaczeni, lecz smutek szybko minął. „On wydawał się dość przybity, ale w głębi serca pewnie poczuł ulgę. Z perspektywy czasu myślę, że ja także. Wtedy już wiedziałam, że by nam się nie ułożyło”.
Przez kolejny rok McCartney i Rhone próbowali ratować związek, a The Quarrymen wyjechali do Hamburga na historyczny koncert. W 1962 roku para oficjalnie się rozstała. „Paul powiedział, że chodzimy ze sobą już tyle czasu, że powinniśmy albo się pobrać, albo rozstać. A potem dodał: »Nie chcę brać ślubu, więc musimy to skończyć, mimo że cię kocham«”. Oboje się rozpłakali i na tym ich związek się zakończył.
W porównaniu z Lennonem i McCartneyem Harrison był bardzo grzecznym chłopcem. Na przełomie lat 50. i 60. bardzo młody Harrison umawiał się głównie z koleżankami z sąsiedztwa i dziewczynami kręcącymi się wokół początkującego zespołu The Quarrymen.
„Związek” czternastoletniego George’a z jeszcze młodszą Jennifer Brewer, dwunastoletnią córką znajomych jego rodziców, zasługuje na wzmiankę wyłącznie dlatego, że ich wspólna fotografia to najstarsze znane zdjęcie młodego Harrisona. W latach 1954–1956 jego znajomości z dziewczętami ograniczały się do niewinnego wspólnego oglądania telewizji i trzymania się za ręce. Brewer była jedną z pierwszych osób, które dostrzegły kiełkujące zainteresowania muzyczne Harrisona. „W 1956 roku George znalazł sobie nową obsesję – opowiada na Harrissonstories.tumblr.com. – Miał fioła na punkcie muzyki. Na przykład Elvisa po prostu uwielbiał”.
W 1958 roku Harrison dorósł nieco w relacji z Ruth Morrison. Jak donosi GroovyPaulie.tumblr.com, para wymieniała pocałunki i trzymała się za ręce. Do niczego więcej między nimi nie doszło. Harrison ewidentnie lubił dziewczyny, ale w tamtym czasie zajmowała go przede wszystkim muzyka. Ruth szalała na jego punkcie, on jednak nie miał głowy do niczego poza gitarą i młodzi szybko się rozstali.
Znajomość George’a z Iris Caldwell pokazuje, że względem płci pięknej potrafił być zarówno romantyczny, jak i interesowny. W filmie dokumentalnym _Beatle Stories_ i na ContactMusic.com Caldwell wspomina:
Naprawdę mu się podobałam, a przynajmniej tak mi się zdawało. Z perspektywy czasu myślę jednak, że umawiał się ze mną przede wszystkim dlatego, że chciał się wkręcić do zespołu mojego brata (popularnej wówczas grupy Rory Storm and the Hurricanes).
Znajomość trwała, mimo że brat Iris odrzucił kandydaturę George’a z powodu jego niedostatecznych umiejętności muzycznych. Caldwell wspomina z sentymentem sytuację, gdy Harrison odsłonił przed nią prawdziwie romantyczne oblicze. Pewnego wieczoru w klubie brat zwyzywał ją tak, że wybiegła na zewnątrz z płaczem:
Wypadłam stamtąd w histerii i usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Ktoś zrównał się ze mną i okazało się, że to George. Pocałował mnie wtedy po raz pierwszy i to był najlepszy pocałunek mojego życia. Do dziś pamiętam to uczucie w brzuchu. Nikt mnie tak nie całował. To było piękne.
George pozostał jednak „grzecznym chłopcem” i nie stracił cnoty z żadną z dziewczyn z tamtego okresu. Pierwszy seks uprawiał dopiero w 1960 roku, kiedy The Quarrymen ruszyli na legendarne dzisiaj tournée po klubach w niemieckim Hamburgu. Po wyczerpujących ośmiogodzinnych występach Harrison przespał się z jedną z miejscowych fanek. Harrison w książce _Behind Sad Eyes_ wspominał:
Pierwsze bzykanko zaliczyłem w Hamburgu w obecności Johna, Paula i Pete’a. Spaliśmy na łóżkach piętrowych. Oni nie widzieli za wiele, bo byłem przykryty kołdrą. Ale gdy skończyłem, bili mi brawo. Na szczęście siedzieli cicho, kiedy się bzykałem.
Geraldine McGovern i Ringo Starr byli sąsiadami od jakiegoś czasu, zanim zaczęli ze sobą chodzić w 1957 roku. Dzięki temu McGovern dokładnie wiedziała, z kim się umawia. „Richie był dość nieśmiały – wspomina w artykule na Sentstarr.tripod.com, przygotowanym na podstawie kilku wywiadów, których udzieliła w latach 60. – Zależało mu na sławie, ale nie rozgłaszał tego na prawo i lewo”.
Jak wielu młodych mężczyzn w tamtych czasach, Starr marzył o sławie i pieniądzach, jednak jego rodzina nalegała, by znalazł sobie bezpieczną, stabilną pracę. Okazało się, że McGovern i Starr pasowali do siebie i ich relacja przetrwała całe cztery lata. McGovern okazywała chłopakowi sporo cierpliwości i zaakceptowała fakt, że ten stawia muzykę na pierwszym miejscu:
Muzyka zawsze była dla niego najważniejsza. Grał w większość wieczorów i jeśli chciałam się z nim zobaczyć, musiałam mu towarzyszyć na koncertach. Nigdy nie spędzaliśmy ze sobą zbyt wiele czasu.
Ich związek jednak kwitł i po trzech latach zaczęli się szykować do małżeństwa. Był już pierścionek i wstępna data ślubu. „Byłem zaręczony, kochałem ją i ona kochała mnie – wspomina Starr na Sentstarr.tripod.com. – Przygotowywaliśmy się do ślubu”.
Kością niezgody pozostawało jednak zaangażowanie Starra w muzykę. Należał do zyskującego popularność zespołu Rory Storm and the Hurricanes, McGovern namawiała go jednak, by w świetle ich przyszłych planów porzucił granie i poszukał stałej pracy. Kryzys przyszedł wraz z nowiną, że Rory Storm and the Hurricanes zdobyli prestiżowy i lukratywny kontrakt jako dyżurny zespół podczas obozu letniego. McGovern z bólem wspomina na Sentstarr.tripod.com, że ta informacja przypieczętowała rozpad ich związku: „To zniszczyło naszą relację. Pojechał na ten wyjazd, mimo że wyraźnie mu powiedziałam, że nie chcę, żeby to zrobił. Obyło się bez kłótni i wyzwisk, ale to był koniec”.
Na początku lat 60. grupa The Quarrymen przekształciła się w The Beatles. Muzykom wróżono wielką przyszłość. Wczesne związki damsko-męskie członków zespołu wyraźnie jednak pokazują, że w tej dziedzinie wciąż byli dziećmi. Na fali sukcesu w ich życiu miała pojawić się nowa grupa kobiet. Kobiet, które będą ich kochać i wystawiać na próby, na różne sposoby udowadniać, że potrafią wpływać na swoich mężczyzn i ich inspirować, a jednocześnie pozostaną wierne sobie.ROZDZIAŁ 1.
CYNTHIA POWELL
Cynthia była kameleonem – zmieniała się jednak nie tyle jej postać, ile sposób jej postrzegania przez innych. Jedno było pewne: Cynthia zwracała wielką uwagę na to, jak inni ją widzą. „Zazwyczaj sprowadzano mnie do roli naiwnego dziewczęcia, które się w nim zakochało, a potem podstępem zmusiło go do ślubu” – pisze w swojej książce _John_.
Hunter Davies, ceniony autor i kronikarz zespołu, podsumowuje ją krótko w wywiadzie dla BBC: „Bynajmniej nie była hippiską. Wielu postrzegało ją jako osobę wyrafinowaną i wyniosłą”.
Steven Gaines, współautor (razem z Peterem Brownem) kontrowersyjnej książki o Beatlesach _The Love You Make_, w zamieszczonym na Vulture.com artykule poświęconym pierwszej żonie Lennona uderza w poetycki ton: „Cynthia była uroczą osobą – słodką, cichą i nieśmiałą. Pozowała na melancholijną postać, emanowała tęsknotą, często do późnej nocy paliła papierosy i popijała białe wino”.
Urodziła się w brytyjskiej rodzinie należącej do klasy średniej. Źródła podają, że Charles Powell i jego żona Lillian wiedli prawdziwie sielskie życie. Charles nieźle zarabiał, sprzedając sprzęty General Electric do liverpoolskich sklepów, gdy Lillian, gospodyni domowa i matka ich dwóch synów Charlesa i Anthony’ego, oznajmiła mu radosną nowinę o trzeciej ciąży. Wszystko zmieniło się jednak wraz z wybuchem II wojny światowej. W obawie przed niemieckimi atakami Lillian zdecydowała się na wyjazd z miasta i zatrzymała się w maleńkim pensjonacie w nadmorskiej miejscowości Blackpool. Poród zaczął się 9 września i trwał półtorej doby, zanim udało się wezwać położną.
Cynthia Powell przyszła na świat 10 września 1939 roku. Po jej narodzinach rodzina Powellów połączyła się ponownie i wspólnie przeniosła do domu z dwoma sypialniami w Hoylake, miasteczku oddalonym o kilkanaście kilometrów od Liverpoolu. Cynthia była cichym dzieckiem. Od małego wykazywała talent plastyczny, a rodzice zachęcali ją do malowania. W swoim ostatnim wywiadzie, udzielonym wydawanemu na Majorce magazynowi „Helen Cummins Living and Business”, Cynthia wspominała artystyczne początki: „Wystartowałam w konkursie organizowanym przez dziennik »Liverpool Echo«. Wysłałam portret baletnicy i wygrałam funta”.
Wyjątkowość życia rodzinnego Powellów wynikała z relacji między rodzicami Cynthii, którzy – jak wspominała w książce _John_ – stanowili podręcznikowy przykład przyciągających się przeciwieństw:
Ojciec był towarzyski, rozmowny, dobry i wesoły. Matka z kolei wykazywała nietypowe zainteresowania jak na tamte czasy. Nie przepadała za prowadzeniem domu, za to miała artystyczne ciągoty. Mieli zupełnie różne charaktery, ale się kochali i nigdy nie słyszałam, żeby się kłócili.
W wieku dwunastu lat Cynthia dostała się do gimnazjum o profilu artystycznym, co stanowiło zwiastun przyszłej kariery malarskiej. Jednak, jak przyznała we wspomnianym już ostatnim wywiadzie, nawet w tak młodym wieku nie miała wygórowanych ambicji: „Nie miałam żadnych celów – chciałam tylko malować i zdobyć wykształcenie. Zakładałam, że zrobię dyplom nauczycielski i będę uczyć w szkole”.
Gdy Cynthia miała siedemnaście lat, nastąpiło smutne wydarzenie. Ojciec, który już od jakiegoś czasu niedomagał, zmarł na raka płuc. Na łożu śmierci oznajmił córce, że będzie musiała iść do pracy, by utrzymać matkę, co oznaczałoby kres jej marzeń o sztuce i kontynuowaniu nauki w prestiżowym Liverpool College of Art. Żałoba po ojcu i dawnych planach nie trwała jednak długo.
Okazało się, że Lillian miała inny pomysł na przyszłość. Uparła się, że jej córka ukończy studia, i zdecydowała się wstawić cztery pojedyncze łóżka do głównej sypialni, by wynająć ją czeladnikom elektryka. Zarobioną w ten sposób gotówkę zamierzała przeznaczyć na edukację Cynthii.
W książce _John_ Cynthia wspomina, że pojawienie się lokatorów oznaczało zmianę rytmu życia rodziny Powellów:
Nasz dom zaczął przypominać pensjonat. Do łazienki zawsze ustawiała się kolejka i żeby znaleźć się na jej czele, należało wstać skoro świt. Mimo to byłam jednak ogromnie wdzięczna matce i za nic nie chciałam zawieść jej oczekiwań.
We wrześniu 1957 roku Cynthia rozpoczęła naukę w Liverpool College of Art. Nadal przeżywała żałobę po ojcu, w książce przyznaje jednak: „Uczelnia artystyczna dała mi nowy cel w życiu, a także powód do ekscytacji i pretekst do wyrwania się z naszego cichego, pogrążonego w żałobie domostwa”.
Przez pierwsze semestry nauki Cynthia pozostawała ostrożna i wycofana, mimo nieśmiałości i niepozornych, skromnych ubrań z łatwością jednak odnalazła się w uczelnianym świecie. W wywiadzie opublikowanym na ClassicBands.com opowiadała:
Kiedy człowiek trafia do szkoły artystycznej, najpierw musi popróbować wszystkiego. Pierwszy rok jest poświęcony na opanowanie podstaw, a swoją dziedzinę wybiera się dopiero później. Ja postawiłam na sztukę komercyjną i ilustracje.
Jako początkująca studentka dostała także pierwszą prawdziwą pracę na pół etatu w dziale kosmetycznym sieci handlowej Woolworths.
W tym samym okresie Cynthia po raz pierwszy się zakochała. Barry, syn rozchwytywanego czyściciela okien, cieszył się ogromnym powodzeniem wśród studentek. Miał dwadzieścia dwa lata, egzotyczną urodę i w oczach siedemnastoletniej Cynthii musiał się wydawać prawdziwym światowcem. Para chodziła ze sobą przez rok i na poważnie rozmawiała o zaręczynach, choć według dostępnych źródeł Cynthia nadal pozostawała dziewicą. W książce _John_ wspominała jednak, że jej chłopak dokładał wszelkich starań, żeby ten stan zmienić. Utratę dziewictwa opisuje z chłodnym dystansem:
Któregoś dnia, gdy mamy nie było w domu, namówił mnie, żebym się z nim kochała na kanapie w salonie w domu rodziców. Przekonywał mnie do tego całymi godzinami, zapewniał, że się pobierzemy, i powtarzał, jak bardzo mnie kocha. Gdy wreszcie się zgodziłam, nie było mi z nim zbyt dobrze. Trwało to dosłownie moment i było średnio przyjemne. Niedługo potem oznajmił, że zakochał się w innej dziewczynie z sąsiedztwa. Pękło mi serce. Po raz pierwszy doświadczyłam podobnej zdrady i zarzekałam się, że nigdy mu tego nie wybaczę.
Mimo to jakiś czas później Cynthia przyjęła Barry’ego z powrotem, ich związek jednak nie przetrwał. Na drugim roku Cynthia zachowywała się już z większą swobodą. Nosiła się modniej, zmieniła fryzurę i stała się bardziej towarzyska. Studiowała grafikę i robiła fakultet z liternictwa.
Podczas pierwszych zajęć na tym ostatnim kierunku Cynthia po raz pierwszy natknęła się na Johna. Jak wspominała później w gazecie „The Sun”, zupełnie nie był w jej typie:
Był takim niechlujnym buntownikiem w stylu Teddy Boys, wiecznie ubranym na czarno i z gitarą pod pachą. Gdy się na niego spojrzało, sprawiał wrażenie, jakby miał zamiar ci przywalić. Gdy wchodził do sali, od razu dało się poznać, że nie ma ochoty tu być.
W wywiadzie dla ClassicBands.com przyznaje jednak, że poglądy Lennona, tak różne od jej własnych, mocno ją intrygowały – do tego stopnia, że specjalnie przychodziła wcześniej na zajęcia i zajmowała miejsce w tej części sali, w której zwykle siadał John. Rozglądała się też za nim na kampusie: „Był buntownikiem. Łamał zasady. Nigdy wcześniej z kimś takim się nie zetknęłam w moim zwyczajnym, poukładanym życiu. Pociągał mnie od samego początku”.
I tak rozpoczęła się ich dość nieregularna znajomość. Łączyły ich okulary i doświadczenie utraty ojca. Lennon niebawem nabrał zwyczaju dobrotliwego zaczepiania koleżanki: „A oto nasza świętoszka”; „Nie jesteś aby zakonnicą?”; „Nadchodzi panna sztywniara!”. Raz był miły, raz uszczypliwy, a Cynthia – trzeba jej przyznać – szybko zrozumiała, że musi to zaakceptować, jeśli zamierza pozostać częścią świata Lennona. Przyzwyczaiła się, że chłopak bywa sarkastyczny, a nawet okrutny. Przyciągały ją jednak jego buntownicza natura i oryginalność. W książce wspomina:
Nie przyszło mi do głowy, że mógłby się mną zainteresować. Aż do dnia, kiedy pakowałam rzeczy do torby po skończonych zajęciach, a John siedział parę miejsc dalej ze swoją gitarą. Nagle zaczął grać _Ain’t She Sweet_. Zaczerwieniłam się jak burak, rzuciłam jakąś wymówkę i zwiałam przed końcem piosenki. Widziałam jednak, jak na mnie patrzył. Czy to możliwe, że ja też mu się podobałam?
Lennon i Cynthia kluczyli wokół siebie jeszcze przez jakiś czas – dziewczyna wbrew rozsądkowi żywiła nadzieję, że coś się między nimi wydarzy, a uczelniany buntownik, brylujący w nocnych klubach jako członek zyskującego popularność zespołu The Quarrymen, wciąż wysyłał jej sprzeczne sygnały. Przełom nastąpił w 1958 roku podczas imprezy z okazji zakończenia semestru.
Cynthia nie mogła się doczekać ferii – podświadomie liczyła, że podczas rozłąki wybije sobie z głowy Lennona. Ten jednak, o czym możemy przeczytać w książce _John_, zjawił się na imprezie, od razu podszedł do Cynthii i poprosił ją do tańca. W połowie kawałka wykrzyczał: „Umówisz się ze mną?”.
Cynthia wyjąkała w odpowiedzi, że jest zaręczona. Lennon nie przyjął tego dobrze. „Przecież ci się, kurwa, nie oświadczam!” – odparował, po czym sobie poszedł. Cynthia od razu zrozumiała, że popełniła błąd, i przez resztę zabawy towarzyszył jej podły humor. Gdy impreza dobiegała końca, John podszedł do niej i spytał, czy nie wybierze się z nim i jego znajomymi do pubu. Cynthia odebrała to jako kolejną szansę. „Zdałam sobie sprawę, że przepadłam – wspomina w książce. – Nie miałam wątpliwości, że z nim zostanę”.
W pubie Cynthia zachowywała się zupełnie jak nie ona – wypiła kilka drinków i napawała się hałaśliwą, gwarną atmosferą. W którymś momencie para odłączyła się od pozostałych i wymknęła w noc, by oddać się namiętnym pocałunkom. Lennon wyszeptał Cynthii do ucha, że jeden z jego przyjaciół ma nieopodal wolny pokój i mogliby się tam przenieść. Dziewczyna się zgodziła. W książce wspomina:
Mieliśmy w nosie panujący tam bałagan i od razu obraliśmy kurs na materac, na którym kochaliśmy się przez następną godzinę. Było mi wspaniale, zupełnie inaczej niż poprzednim razem. Sądzę, że dla Johna to też było wyjątkowe przeżycie.