Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Źródła do dziejów polskich. Tom 1 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Źródła do dziejów polskich. Tom 1 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 379 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZED­MO­WA.

Pra­gnąc oca­lić od za­tra­ty po róż­nych miej­scach roz­pro­szo­ne zrzó­dła hi­sto­rycz­ne, któ­rym co­chwi­lo­we gro­zi nie­bez­pie­czeń­stwo, umy­śli­li­śmy ogło­sić je dru­kiem, na­da­jąc temu zbio­ro­wi kształt sys­te­ma­tycz­ny, a tem sa­mem czy­niąc go do­stęp­niej­szym do uży­cia. – Wła­śnie w tej chwi­li czuć się daje naj­wię­cej po­trze­ba pew­ne­go sys­te­ma­tycz­ne­go po­rząd­ku, gdy ogrom ogło­szo­nych po róż­nych zbio­rach i pi­smach per­jo­dycz­nych zrzó­deł two­rzy cha­os, po któ­rym z naj­więk­szą stra­tą cza­su dzie­jo­pi­sóm błą­dzić przyj­dzie. – Zda­ło się nam naj­sto­sow­niej roz­ga­tun­ko­wać ma­ter­ja­ły na­sze na pięć od­dzia­łów –

1. Pa­mięt­ni­ki.

2. Akta.

3. Li­sty.

4. Dy­plo­ma­ta.

5. Mie­sza­ni­ny.

W od­dział 1-y Pa­mięt­ni­ków, wej­dą wszel­kie już wy­pra­co­wa­ne (przez spół­cze­snych) opo­wia­da­nia, ty­czą­ce się hi­sto­ryi po­wszech­nej lub oby­cza­jo­wej na­ro­du. Pa­mięt­ni­ki o da­nym szcze­gó­le dzie­jo­wym, opi­sy wy­pad­ku mniej­szej lub więk­szej wagi, mniej­szej lub więk­szej roz­cią­gło­ści, uwa­ża­my za utwo­ry praw­dzi­wie hi­sto­rycz­ne, któ­rym spół­cze­sność, oso­bi­sty udział au­to­rów w spra­wie, na­wet stron­ność i na­mięt­ność, no­wej jesz­cze do­da­ją war­to­ści. Ta część Zrzó­deł bę­dzie na­tu­ral­nie naj­bar­dziej zaj­mu­ją­ca i naj­po­pu­lar­niej­sza, jed­nak­że na niej tyl­ko prze­stać nie po­dob­na; a za­tem:

W od­dzia­le 2-im Ak­tów, za­wie­rać się będą wszel­kie po­mni­ki urzę­do­we i dy­plo­ma­tycz­ne w ja­kiej­kol­wiek bądź for­mie wy­da­ne, kor­re­spon­den­cye urzę­do­we lub dy­plo­ma­tycz­ne, in­struk­cje, uni­wer­sa­ły, te­sta­men­ta osób hi­sto­rycz­nych i t… p.

W od­dzia­le 3-cim Li­stów, znaj­dą miej­sce pry­wat­ne osób hi­sto­rycz­nych li­sty, pod wzglę­dem hi­sto­rycz­nym lub oby­czaj owym waż­ne. Zda­rzy­ło nam się sły­szeć roz­pra­wę o więk­szej waż­no­ści pa­mięt­ni­ków, czy­li li­stów? Spór waż­ny, bo obo­je mają swo­ję osob­ną war­tość. Pa­mięt­ni­ki są, jak rze­kli­śmy, już co do for­my hi­stor­ją; li­sty na­wet osób dzie­jo­wych, są tyl­ko ma­ter­ja­łem do hi­sto­ryi; pa­mięt­ni­ki są opi­sem rze­czy, li­sty śla­dem rze­czy, nie­raz czę­ścią rze­czy, a na­wet rze­czą samą. Sto­pień wia­do­mo­ści jed­nych a dru­gich kry­ty­ka od­kry­je; ale ostat­nie, jako słu­żą­ce za śro­dek do do­pię­cia pew­ne­go celu w spra­wie, nic zaś do jej opi­sa­nia, są, przy­najm­niej swe­go wy­łącz­ne­go szcze­gó­łu, do­wo­dem au­ten­tycz­niej­szym. Dla tego war­te są ogło­sze­nia nie­tyl­ko ta­kie li­sty, któ­re wy­kry­wa­ją fakt hi­sto­rycz­ny ską­di­nąd nie­zna­jo­my, ale i te, któ­re wia­do­me­go nie­ja­ko ak­tu­al­no­ści do­wo­dzą.

W od­dzia­le 4-tym Dy­plo­ma­tów, dru­ko­wać bę­dzie­my wszyst­kie bez bra­ku do wie­ku XV. ZXV i XVI ła­ciń­skie waż­niej­sze tyl­ko lub miej­sco­we, pol­skie i ru­skie wszyst­kie, jako za­byt­ki ję­zy­ko­we. ZXVII i XVIII same naj­waż­niej­sze tyl­ko pod wzglę­dem, hi­sto­rycz­nym lub oby­cza­jo­wym.

W od­dział 5-ty Mie­sza­nin hi­sto­rycz­nych, li­te­rac­kich i oby­cza­jo­wych, wej­dzie wszyst­ko, co pod ża­den z po­wyż­szych od­dzia­łów nie pod­pa­da.

W każ­dym z tych od­dzia­łów, ma­ter­ja­ły na­stę­po­wać będą jed­ne po dru­gich w po­rząd­ku chro­no­lo­gicz­nym; zbiór pię­ciu od­dzia­łów sta­no­wić bę­dzie osob­ną ca­łość czy­li tom, a licz­ba to­mów za­le­żeć bę­dzie od ilo­ści ma­ter­ja­łów.

M. Gr. i Al. P.R. 1649.

DI­JAR­JUSZ DRO­GI DO WOY­SKA ZA­PO­RO­SKIE­GO

JEGO MO­ŚCI PANA WO­JE­WO­DY BRA­CŁAW­SKIE­GO, (1) PANA POD­KO­MO­RZE­GO LWOW­SKIE­GO, (2) CHO­RĄ­ŻE­GO NO­WO­GRODZ­KIE­GO, (3) POD­CZA­SZE­GO BRA­CŁAW­SKIE­GO, (4) I PANA SMIA­ROW­SKIE­GO, (5) SE­KRE­TA­RZOW, KOM­MIS­SA­RZOW I KOL­LE­GOW, NA­PI­SA­NY PRZEZ PANA POD­KO­MO­RZE­GO LWOW­SKIE­GO R. 1649.

* * *

Dnia 1-go stycz­nia. Wy­je­cha­łem z War­sza­wy sześć nie­dziel po elek­cyi dla tak nie­ry­chłej od­pra­wy z skar­bu.

D. 4-go Po­tka­łem się w dro­dze z jmcią xdzem Bi­sku­pem Łuc­kim (6).

D. 6-go W Brze­ściu Li­tew­skim u xcia jmci het­ma­na Litt… po­lne­go (7) by­łem dla dwuch­set koni kon­wo­ju we­dług woli JKM­ci. Xżę jmć wy­mó­wił się z tej uczyn­no­ści, kil­ka­na­ście Ta­ta­row li­tew­skich Jmci panu wo­je­wo­dzie bra­cław­skie­mu daw­szy.

D. 7-go Ru­szy­li­śmy się da­lej z as­sy­sten­cyą na­szą 100 tyl­ko dra­ga­now z pa­nem Brzy­szew­skim ka­pi­ta­nem, kosz­tem jmci xdza bi­sku­pa po­znań­skie­go za­cią­gnio­nych.

D. 9-go W Ko­bry­niu za­sta­łem pana wo­je­wo­dę bra­cław­skie­go, i od­da­łem 10000 zł… ze skar­bu.

D. 10-go Jmć pan Brzo­zow­ski kasz­te­lan ki­jow­ski przy­był do nas w Rat­nie (8).

D. 14-go Jmć pan Ki­siel cho­rą­ży no­wogr. zje­chał się z nami, kol­le­ga nasz.

D. 15-go W Husz­czy (9) nad Ho­ry­nią rze­ką u jmci pana wo­je­wo­dy bra­cław­skie­go by­li­śmy.

D. 20. w Kor­cu u xcia jmci Ko­rec­kie­go.

D 21. W Źwiah­lu gdzie­śmy Słucz rze­kę prze­by­li, i wja­cha­li na gra­ni­cę wo­je­wódz­twa ki­jow­skie­go. Do­niec puł­kow­nik, i Tysa sot­nik za­ja­cha­li nam we 400 koni ko­za­ków, i pro­wa­dzi­li za Źwia­hel Za­mek kosz­tow­ny i ko­ścioł spust­szo­ny.

D. 27 W Be­rez­do­wie (10) do­go­nił nas pan Zie­liń­ski pod­cza­szy bra­cław­ski, któ­re­mu od­da­łem ze skar­bu 3000 zł Te­goż dnia w No­wo­sioł­kach (11), gdzie­śmy cały ty­dzień cze­ka­li re­spon­su od Chmiel­nic­kie­go z Czeh­ry­na, gdzie zno­wu xże Cze­twer­tyń­ski z li­sta­mi po­sła­ny.

D. 1. lu­te­go. Tam­że w No­wo­sioł­kach u jmci pana wo­je­wo­dy róż­ne kon­temp­ta od chłop­stwa, żyw­ność trud­na i dro­ga; nie tyl­ko ziar­na, ale i sło­my dla koni nie było.

D. 2. Bun­ty pod­da­nych na sa­me­go pana i pa­nią dzie­dzicz­nych

D. 3. W Bio­ło­grod­ku (12) ta­kiż wczas i nie­do­sta­tek. Do Ki­jo­wa trzy mile po wszyt­ko po­sy­ła­li­śmy. Tuż z Ki­jo­wa Me­tro­po­li­ta, Ar­chi­man­dry­ta (13) zjeż­dża­li na ta­jem­ną roz­mo­wę (14) do pana wo­je­wo­dy.

D. 6. Do Ki­jo­wa nas pu­ścić nie­chcą, ani go­spod po­zwa­la­ją P. Gniaz­dow­ski słu­ga jmci Pana wo­je­wo­dy i Brzy­szew­ski ka­pi­tan znie­wa­że­ni.

D. 8. Jmć pan wo­je­wo­da zjeż­dzał pod Ki­jow dla roz­mo­wy z xdzem me­tro­po­li­tą i ar­chi­man­dry­tą.

D. 11. Xże Cze­twer­tyn­ski (15) mło­dy po­wró­cił z Czeh­ry­na, któ­ry za­pra­szał do Ki­jo­wa.

D. 12. Z Gwoz­do­wej jmć pan cho­rą­zy no­wogr. z pa­nem Smia­row­skim wy­pra­wie­ni do Chmiel­nic­kie­go z per­swa­zją, żeby do Ki­jo­wa na ko­mis­sją zje­chał.

D. 14. Ru­szy­li­śmy się do Le­śnik (16) ku Ki­jo­wu w nie­dzie­lę za­pust­ną rano; ja­dąc przez Chu­da­sow­kę (17) mia­stecz­ko xią­żę­cia Ko­rec­kie­go; za­stą­pi­li p… wo­je­wo­dzie (z któ­rym na jed­nych sa­niach sie­dzia­łem) ko­za­cy ta­mecz­ni z chłop­stwem, i nie­pusz­cza­jąc da­lej, trzy­ma­jąc za wo­dze ko­nia pod Ko­za­kiem, któ­ry znak niosł za wo­je­wo­dą, aże­śmy i tego ko­za­ka i sa­mych sie­bie ta­la­ra­mi oku­pić mu­sie­li, w ma­łej ku­pie bę­dąc, bez dra­gań­skiej i ko­zac­kich cho­rą­gwi, i cze­la­dzi na­osta­tek.

D. 16. W Chwa­sto­wie (18) ko­za­cy z czer­nią (19) na­sie­kli, na­łu­pi­li szlach­ty nie­ma­ło obo­jej płci (20).

D. 19. Z Wo­ron­ko­wa sześć mil, sta­nę­li­śmy w Pe­re­ja­sła­wiu cięż­kim mro­zem. Chmiel­nic­ki het­man wy­je­chał prze­ciw­ko nam na pół ćwier­ci mili w pole, w kil­ku­dzie­siąt koni z puł­kow­ni­ka­mi, as­sa­wu­ła­mi, sot­ni­ka­mi, z mu­zy­ką wo­jen­ną, pod zna­kiem, bun­czu­kiem i czer­wo­ną cho­rą­gwią. Po przy­wi­ta­niu i prze­mo­wie ko­zac­kiej, wsiadł na sa­nie do nas, po le­wej ręce p… wo­je­wo­dy. Wjeż­dża­jąc w mia­sto, ze dwu­dzie­stu dział ude­rzyć ka­zał, i do swe­go dwo­ru na obiad za­pro­sił, gdzie już przy­mów­ki uszczy­pli­we za­czę­ły się od nie­go, i kil­ku puł­kow­ni­ków prze­ciw­ko xciu Wisz­nio­wiec­kie­mu, p. Cho­rą­że­mu ko­ron­ne­mu, (23) Cza­plic­kie­mu (24), i la­chom wszyt­kim.

D. 20. Rada (25) ko­mis­sar­ska. Je­śli mu na­tych­miast (26) przed trak­ta­ta­mi od­dać bu­ła­wę i cho­rą­giew od kró­la jmci. Sta­nę­ła kon­klu­zja zgod­na, żeby od­dać, i ująć go tą ludz­ko­ścią i ła­ską j… k… mci. Na­zna­czo­ne miej­sce temu ak­to­wi w uli­cy sze­ro­kiej, przed dwo­rem Chmiel­nic­kie­go gdzie też bli­sko nie­go sta­li po­sło­wie mo­skiew­ski (27) i wę­gier­ski. Nie­śli przed nami: bu­ła­wę pan Krę­tow­ski łow­czy, a cho­rą­giew Pan Kiel­czyn­ski stol­nik ki­jow­ski; a przed nimi trą­by i bęb­ny het­man­skie od­zy­wa­ły się. Cze­kał w kole Chmiel­nic­ki w al­tem­bas­so­wym so­bo­lim czer­wo­nym ko­pie­nia­ku pod buń­czu­kiem z puł­kow­ni­ka­mi i in­szą star­szy­zną. Sko­ro jmć pan Wo­je­wo­da po­czął of­fia­ro­wać ła­skę kró­la het­ma­no­wi i woj­sku za­po­ro­skie­mu, za­wo­łał pod­le het­ma­na sto­jąc Dzia­łak (28) puł­kow­nik: Ko­rol jak ko­rol, ale wy ko­ro­le­wia­ta i knia­ża­ta, bro­icie mno­ho, i na­bro­ili­ście, i ty Ki­sie­lu, kość z ko­ści na­szych od­szcze­pi­łeś się, prze­sta­jesz z La­chy. Po­czął go ha­mo­wać het­man, ale on wy­trzą­sa­jąc bu­ła­wą chciał mó­wić wię­cej, pi­ja­ny go­rzał­ką choć rano; nie­wspar­ty jed­nak od dru­gich puł­kow­ni­ków po­szedł z koła. Za­tem pan wo­je­wo­da od­dał Chmiel­nic­kie­mu list i kre­dens kom­mis­sar­ski, któ­re czy­ta­ne były za­raz. Od­dał sam po­tem bu­ła­wę tur­ku­so­wą, a p… cho­rą­ży no­wogr. ro­dzo­ny j… mci p… wo­je­wo­dy cho­rą­giew czer­wo­ną z. Or­łem bia­łym, i na­pi­sem: Jo­an­nes Ca­si­mi­rus Rex. Obo­je to z jaką taką chę­cią przy­jąw­szy, po ko­zac­ku po­dzię­ko­wał, a po­tem nas do go­spo­dy swej pro­sił. Przed obia­dem uczy­nił do nie­go mowę jmć pan wo­je­wo­da, gład­kie­mi i wy­bor­ne­mi sło­wy, po­ka­zu­jąc mu jako wiel­kie upo­min­ki bie­rze dziś od kró­la jmci, cze­go af­fek­to­wał. Na­przód prze­ba­cze­nie prze­szłych spraw i po­stęp­ków jego, po­tem wol­no­ści sta­ro­daw­nej re­li­gji grec­kiej, au­kcją re­ge­stro­we­go woj­ska, re­sty­tu­cją daw­nych praw i swo­bód za­po­ro­skich, na – osta­tek rząd (29) nad woj­skiem; słusz­na żeby się on tez wdzięcz­nym być po­ka­zał tak wiel­kiej ła­ski j… k… mci jako wier­ny pod­da­ny i słu­ga j… k… mci, dal­sze­mu za­mie­sza­niu i krwie roz­la­niu za­bie­gał, chłop­stwa pro­ste­go pod pro­tek­cją nie­przyj­mo­wał, po­słu­szeń­stwo pa­nom ich przy­ka­zał, a do trak­ta­tow z pa­na­mi kom­mis­sa­rza­mi przy­stą­pił. Na tę j… mci pana wo­je­wo­dy mowę taki dał re­spons: "Za tak wiel­ką ła­skę któ­rą mi j… k… m… przez w. m. pana po­ka­zał, że i wła­dzę nad woj­skiem przy­słał, i prze­szłe moje prze­stęp­stwo prze­ba­cza, uni­że­nie dzię­ku­ję; co się tknie ko­mis­sji ta się te­raz za­cząć i od­pra­wiać nie­mo­że. Woj­ska w ku­pie nie­masz, puł­kow­ni­cy, star­szy­na da­le­ko, bez nich nie­mo­gę i nie­śmiem nie czy­nić, idzie o zdro­wie moję; do tego że z Cza­plic­kie­go i Wisz­nio­wiec­kie­go spra­wie­dli­wo­ści nie­mam, trze­ba żeby mi ko­niecz­nie ów był wy­da­ny, a ten ska­ra­ny: bo z tych przy­czy­na krwi roz­la­nia, i wszyt­kie­go za­mie­sza­nia. Wi­nie­neć i pan kra­kow­ski (30), że na mnie na­stę­po­wał, że mnie go­nił kie­dym w lo­chy Dnie­pro­we zdro­wie uniosł, ale już ten ma za swe, zna­lazł cze­go szu­kał. Wi­nien i cho­rą­ży (31) bo mi oj­czy­znę wziął, bo Ukra­inę Lasz­czow­czy­kom (32) roz­da­wał, któ­rzy mo­łoj­ce rze­czy­po­spo­li­tej w chło­py ob­ra­ca­li, łu­pi­li, bro­dy tar­ga­li, w płu­gi za­przę­ga­li, ale nie tak wie­le wi­nien, jako oni pierw­si dwaj. Nie bę­dzie nic ze wszyt­kie­go, je­śli z nich jed­ne­go nie­ska­rzą, dru­gie­go mi tu nie­przysz­lą, in­a­czej albo mnie z woj­skiem za­po­ro­skiem prze­paść, albo zie­mi lac­kiej, wsim se­na­to­rom, du­kom, kro­li­kom, i szlach­cic zgi­nąć. Albo i to mała z La­chów przy­czy­na, ie się krew chrze­ści­jań­ska leje, li­tew­skie woj­ska Mo­zyr i Tu­row wy­sie­kłyj Ja­nusz Ra­dzi­wiłł ka­zał jed­ne­go na pal wbić, po­sła­łem tam kil­ka puł­kow, a do Ra­dzi­wił­ła na­pi­sa­łem, je­śli to jed­ne­mu z chrze­ści­jan uczy­nił, tedy ja leż czte­rem­set więź­niom lac­kim, któ­rych tak wie­le mam, uczy­nię, i od­dam za swo­je. To taki an­ty­past (33) dał nam przed plu­ga­wym obia­dem swo­im, ude­rzyw­szy w ser­ca na­sze od­kry­tym ja­dem i fur­ją swo­ją". Od­zy­wa­li się i dru­dzy przy dwuch sto­łach, jako ga­dzi­ny ja­kie z bło­ta i je­den z nich Fie­dor Wiesz­niak (34), sta­ry pół­kow­nik czer­ka­ski, po­rwał się do bu­ła­wy na xdza Łę­tow­skie­go kar­me­li­tę, któ­ry do nich na miej­scu xdza Mo­kr­skie­go nie­bosz­czy­ka, z li­sta­mi kro­la j… mci jeź­dził, że tyl­ko rzekł:"mogą się te no­wi­ny z Li­twy o Mo­zy­rze i Tu­ro­wię od­mie­nić", a on do bu­ła­wy tych słow za­żyw­szy: "moł­czy pope, ne two­je die­ło łoż mi za­da­wać", ude­rzył­by był pew­nie, kie­dy­by bli­żej był sie­dział. Mó­wił jed­nak: i wasi xię­ża i nasi popi wszy­scy tacy sy­no­wie, cho­dy jeno pope na dwor, na­uczu ja tebe puł­kow­ni­kow za­po­ro­skich sza­no­wa­ty, i z tym ja­dem wy­szedł z izby. Mięk­czy­li­śmy Chmie­la jako mo­gli, oso­bli­wiej, m… pan wo­je­wo­da cier­pli­we­mi i ła­god­ne­mi sło­wy przy­wo­dząc go do po­wol­niej­szej i zdrow­szej my­śli (35), ale nic nie spra­wiw­szy po kil­ku go­dzi­nach z ża­lem ser­decz­nym i łza­mi od­je­cha­li­śmy do go­spod swo­ich, od­dziel­nie (36) po uli­cach da­le­kich umyśl­nie roz­da­nych aby­śmy nie w ku­pie bli­sko sie­bie sta­li.

D. 21. Nie­dzie­la wstęp­na. Po­sze­dłem rano z p… pod­cza­szym (37), do so­bor­nej cer­kwi, gdzie­śmy się wi­ta­li z po­słem mo­skiew­skim, ludz­ką i oby­czaj­ną oso­bą; cze­go bro­nił Chmiel panu wo­je­wo­dzie, ani do­pusz­czał wi­dzieć się z sobą, lubo o to po­seł pro­sił. Nie mo­gli­śmy jed­nak z nim ta­jem­nie po­mó­wić (38). W obec czer­ni (39) tyl­ko, of­fer­ty, ce­re­mo­nie, i pa­nów na­szych przy­jaź­ni z sobą. Wi­dzie­li­śmy po­tem za­mek ze­pso­wa­ny wni­wecz, pu­sty. I kol­le­gjum w ko­ście­le je­zu­ic­kim odar­tym tak, że żad­ne­go ob­ra­zu i oł­ta­rza miej­sca nie­masz; gro­by na­wet otwar­te, tru­py wy­rzu­co­ne szla­chec­kie; tru­na nie­bosz­czy­ka Pana Łu­ka­sza Żoł­kiew­skie­go wo­je­wo­dy bra­cław­skie­go, sta­ro­sty pe­re­ja­sław­skie­go (40) roz­bi­ta, in­si­gnia wo­jen­ne wzię­te i pier­ścień di­ja­men­to­wy z pal­ca.

Za­pro­szo­ny na obiad Chmiel­nic­ki od pana wo­je­wo­dy, nie przy­je­chał aż ku wie­czo­ro­wi, nie­trzeź­wy, z kil­ką puł­kow­ni­ków; nie­po­mo­gła ocho­ta i ludz­kość go­spo­dar­ska, nie­wspo­mi­na­li­śmy nic prze­ciw­ne­go hu­mo­ro­wi jego, ale on prze­cie nie­wy­trwał, i z swo­imi szczy­pa­li; krzyw­dy swo­je od La­chów exag­ge­ru­jąc, nie­win­ność swo­ję wy­wo­dząc, Ukra­inę, na­wet i Ruś wszyst­ką La­chom wy­po­wia­da­jąc. Na­parł się po­tem do pani wo­je­wo­dzi­ny do izby osob­nej, gdzie jaw­nie (41) per­swa­do­wał jej, aby się La­chów wy­rze­kli z ko­za­ka­mi zo­sta­li, bo lac­ka zie­mia zgi­nie, a Ruś pa­no­wać bę­dzie, w tym­że roku bar­dzo pęd­ko. Tam­że pana Pó­zow­skie­go znie­wa­żył, szu­bie­ni­cą po­gro­ził, ze mu się uka­zał; co nie­uważ­nie uczy­nił, bli­skim bę­dąc ba­rzo przed na­szym przy­jaz­dem, śmier­ci. Po­wró­cił po­tem do nas pi­ja­ny; o trze­ciej go­dzi­nie od­je­chał.

D. 22. Dłu­go spał, bo z cza­row­ni­ca­mi, do­pi­jał, któ­re go czę­sto ba­wią, i w tym jesz­cze roku szczę­ście na woj­nie wró­żą; a my fra­su­je­my się ba­rziej o rzecz­po­spo­li­tą (42), a – ni­że­li o głód koni na­szych, bo owsa miar­ka po 16 zł., snop sia­na po 2 ta­la­ry. Sko­ro do sie­bie po­zwo­lił przy­stę­pu (43), po­sła­li­śmy do nie­go p… cho­rą­że­go no­wo­grodz. i xcia Cze­twer­tyń­skie­go Za­cha­ry­asza rot­mi­strza, pro­sząc o czas do roz­mo­wy i trak­ta­tow, już go przy go­rzał­ce zo­sta­li z to­wa­rzy­stwem; za­czem też pręd­ki i ja­do­wi­ty ko­zac­ki dał re­spons: "Za­utra bu­tlet i spra­wa i ro­spra­wa, bom te­per pi­ja­ny, i Wę­gier­skie­go po­sła od­pra­wu­ję: krót­ko mó­wię: s tej kom­mis­sji ni­czo­ho nie bu­det, te­per woj­na woj­ną być musi, w tych trech albo czte­rech nie­dzie­lach wy­wró­cę was wsich La­chow wzgó­rę no­ga­mi, i po­de­pcę tak, że bę­dzie­cie pod no­ga­mi, na osta­tek was Ca­ro­wi Tu­rec­kie­mu w nie­wo­lą po­dam. Ko­rol Ko­ro­lom bu­det, coby ka­rał i ści­nał szlach­tę, duki, knia­zie; aby był wol­ny so­bie; zgrze­szy kniaź ure­zać mu szy­ję, zgrze­szy ko­zak, toż samo uczy­nić; praw­da to jest żem li­chy, mały czło­wiek, ale mi to Boh dał, żem jest je­dy­no­władz­cą sa­mo­derż­cą ru­skim. Nie­scho­czet Ko­rol Ka­ro­lom wol­nym byti, jak się mu wi­dyt. Ska­ży­te to panu wo­je­wo­dzie i kom­mis­sa­rzom. Gro­zi­cie mi Szwe­da­mi, i ci moi będą, i choć­by nie byli, choć­by ich było pięć­set, sześć­set ty­się­cy, nie­zmo­gą ru­skiej za­po­ro­skiej i ta­tar­skiej mocy. Idź­cież stem, ju­tro spra­wa i od­pra­wa".

Po ta­kim re­spon­sie jego ja­do­wi­tym, po ża­ło­snej na­szej de­li­be­ra­cji, za­war­li­śmy to z sobą: do­ma­gać się (44) od­pra­wy, a o beś­piecz­nym po­wro­cie (45) my­ślić, o więź­nie pro­sić.

D. 23. Za­czem na­za­jutrz je­cha­li­śmy do nie­go na trze­cią ses­sją. Uczy­nił rzecz jmć pan wo­je­wo­da ze łza­mi (46) ła­god­ną; niech się po­strze­że (47) co czy­ni, jako nie­tyl­ko lac­ką i li­tew­ską zie­mie, ale i ru­ską wia­rę, cer­kwie św., pod­dać chce po­gań­stwu w ręce, bez przy­czy­ny; je­śli mu się krzyw­da sta­ła, je­śli je­den Cza­plic­ki zgrze­szył? go­to­wa na­gro­da; je­śli woj­sko za­po­ro­skie ukrzyw­dzo­ne w licz­bie, w grun­tach? oboj­ga j… k… m… przy­czy­nić de­kla­ru­je, nie­chaj to uwa­ży, że jako Pol­ska i Li­twa nie­wy­trzy­ma po­gań­stwu bez Za­po­ro­ża, tak też Za­po­ro­że nie­obro­ni się po­gań­stwu bez pol­skie­go żoł­nie­rza. Per­swa­do­wał aby czer­ni od­stą­pił, żeby chło­pi ora­li a ko­za­cy wo­jo­wa­li, aby re­je­stro­wych było 12, 000, aby ra­czej po­gań­stwo nie chrze­ści­ja­ny nisz­czył, a za gra­ni­cę po­szedł. Po dłu­giej i wy­raź­nej mo­wie jmć pana wo­je­wo­dy, w ten sens jako i pier­wej, dał re­spons, to przy­da­jąc: (48) Szko­da ho­wo­ry­ty, mno­ho było cza­su tra­ko­wa­ty ze mną, kie­dy mnie Po­toc­cy szu­ka­li, go­ni­li za Dnie­prem, na Dnie­prze; był czas po żół­to­wodz­kiej i kor­suń­skiej igrasz­ce, był czas na Pi­law – cach, i pod Kon­stan­ty­no­wem; był na osta­tek i pod Za­mo­ściem, i kie­dym od Za­mo­ścia szedł nie­dziel sześć do Ki­jo­wa, te­per juz cza­su ne­masz, do­ka­za­łem już o cze­mem nig­dy nie­my­ślił, do­ka­żę i da­lej com umy­ślił. Wy­bi­ję z lac­kiej nie­wo­li wszy­stek na­rod ru­ski, a com pier­wej o szko­dę i krzyw­dę moję wo­jo­wał, te­raz wo­jo­wać będę o wia­rę pro­wo­sław­ną na­szę; po­mo­że mi do tego czerń wszyt­ka po Lu­blin, po Kra­kow, któ­ra jej nie od­stę­pu­je, i ja nie­od­stą­pię bo to pra­wa ręka na­sza, że­by­ście chłop­stwa nie­znio­zł­szy w ko­za­ki nie­ude­rzy­li: będę miał dwa kroć, trzy­kroć sto­ty­się­cy swo­ich; orda wszyt­ka, przy­tem no­haj­scy na Saw­ra­ni; bli­sko umie jest mój brat, moja du­sza, je­dy­ny so­koł na świe­cie; go­tów uczy­nić za­raz co ja chcę; wiecz­na na­sza ko­zac­ka przy­jaźń, któ­rej świat nic ro­ze­rwie. Za gra­ni­cę na woj­nę nie pój­dę, sza­bli na Tur­ki i Ta­ta­ry nie pod­nio­sę, do­syć mam na Ukra­inie i Po­do­lu i Wo­ły­niu; te­raz dość wcza­su i do­stat­ku w zie­mi i xię­stwie swo­jem po Lwów, Chełm i Ha­licz. A sta­nąw­szy nad Wi­słą, po­wiem dal­szym La­chom: Se­dy­le, moł­czy­te La­chy. Dul­sow i Knia­ziow tam za­że­nę; a bę­dą­li i za Wi­słą bry­kać, znaj­dę ja ich tam pew­nie, nie zo­sta­nie mi żad­ne­go noga knia­zia i szta­chet­ki w Ukra­inie, a za­cho­cze­li chleb a namy ji­sty, ne­chaj­że woj­sku za­po­ro­skie­mu po­słusz­ny bę­dzie, a na kró­la nie bry­ka". Ozy­wa­ło się i puł­kow­ni­kow kil­ka­na­ście jako jasz­czur­ki ja­kie mó­wiąc: "Już mi­nę­ły te cza­sy kie­dy nas sio­dła­li La­chy, na­szy­mi ludź­mi chrzc­ści­ja­ny sil­ni nam byli dra­ga­ni, te­per się ich ne­bo­imo, do­zna­li­śmy pod Pi­law­ca­mi; nie owi to La­cho­wie co przed­tem by­wa­li i bi­ja­li Tur­ki, Mo­skwę, Niem­ce, Ta­la­ry; nie Żoł­kiew­scy, nie Chod­kie­wi­czo­wie, Ko­niec­pol­scy, Chmie­lec­cy; ale Tchó­rzow­scy, Za­jącz­kow­scy; dzie­ci­ny w że­la­za po­ubie­ra­ne; po­mer­li od stra­chu sko­ro nas uj­rze­li i po­ucie­ka­li, choć Ta­tar nie­by­ło wię­cej zra­zu we śrzo­dę tyl­ko trzy ty­sią­ce; kie­dy­by byli do piąt­ku po­cze­ka­li, i je­den by był żywo do Lwo­wa nie­uszedł. Do­ło­żył Chmiel­nic­ki i tego, ze mnie pa­triar­cha w Ki­jo­wie na tę woj­nę bło­go­sła­wił, z żon­ką moją dał mi ślub, i z prze­stęp­kow mo­ich roz­grze­szył, i prze­czysz­czał, lu­bom się nie­spo­wia­dał, i koń­czyć La­chow ro­ska­zał. Jak­że mnie jego ne­słu­cha­ły; tak we­li­ko­ho star­szo­ho, ho­ło­wy na­szoj i ho­stia lu­bo­ho. Ju­żem tedy pół­ki obe­słał, aby ko­nie kar­mi­li, a w dro­gę go­to­we były, bez wo­zów, bez ar­ma­ty, znaj­dę ja to u La­chow. Kto­by s ko­za­kow wziął jed­nę na woj­nę ko­la­skę, każę mu łeb uciąć; nie­we­zmę i ja z sobą żad­nej, chy­ba sa­kwy. Siła be­stja za­żar­ta o tem mó­wił s taką fur­ją, że się rzu­cał od ławy, rwał się za czu­pry­nę, no­ga­mi bił w zie­mię, że­śmy słu­cha­jąc zdrę­twie­li. Proś­by, ra­cje, per­swa­zje na­sze: aby na Boga, na kró­la, na ko­niec ta­kich spraw i po­stęp­kow pa­mię­tał, aby ro­zu­mo­wi dał miej­sce, afek­ty swe miar­ko­wał, nie­po­mo­gły. A co wspo­mi­na pa­triar­chę tego czę­sto, tedy taka rzecz jest: nic kon­stan­ty­no­po­li­tań­ski ale hie­ro­zo­lim­ski wy­gna­niec, zbieg i wy­klę­ty za cięż­kie zbrod­nie (49), przez wo­ło­ską zie­mię, mi­nąw­szy Kon­stan­ty­no­pol, przy­bie­żał tu do Ki­jo­wa, gdzie go za­stał Chmiel­nic­ki po­wra­ca­jąc zwy­cię­scą (50) od Za­mo­ścia przed sa­me­mi Ro­ze­stwa ru­skie­go świę­ty. Pierw­szych dni stycz­nia w ty­siącu koni wy­jeż­dżał sam pa­triar­cha z mia­sta prze­ciw­ko nie­mu, me­tro­po­li­ta ta­mecz­ny dał mu pod­le sie­bie na sa­niach pra­wą rękę, całe po­spól­stwo wy­sy­paw­szy się (51) wi­ta­ło w polu, i aka­dem­ja ora­cja­mi, ak­kla­ma­cja­mi jako Moj­że­sza zbaw­cę, za­cho­waw­cę i wy­zwo­li­cie­la ludu z nie­wo­li lac­kiej, i do­brą wróż­bą (52) Boh­dan od Boga da­nym, na­zwa­ny. Pa­triar­cha oświe­co­ne­go Xią­żę­cia (53) ty­tuł dał mu; ze wszyst­kich dział bito w zam­ku, i z mia­sta z ar­ma­ty mniej­szej na try­umf. Pod­nio­sła się tem be­stja. U, ar­chi­man­dry­ty na ban­kie­cie był na pierw­szem miej­scu (54); pił we dnie i w nocy, a naj­ba­rziej w wil­ją świę­ta swo­je­go. Rano w same świę­to pi­ja­ny był, i nie­ry­chło do cer­kwi przy­był, gdzie na pierw­szem miej­scu sto­ją­ce­go ad­o­ro­wa­li wszy­scy, dru­dzy w nogę ca­ło­wa­li. Pa­triar­cha, ten łotr, ce­le­bro­wał i ka­zał mu przy­stą­pić do ko­mun­ji, nie­chciał z razu, że jesz­cze chmiel, był w gło­wie, i że się nie­spo­wia­dał, ale on mu po­wszech­ne (55) dal roz­grze­sze­nie od wszyst­kich prze­szłych, te­raź­niej­szych i przy­szłych grze­chow (56) bez spo­wie­dzi, i wo­lał na nie­go: "Idy, idy do sa­kra­men­tu, prze­czy szczaj się". Dał mu tam­że za­raz ślub z cu­dzo­łoż­ni­cą, żoną Cza­plic­kie­go, lubo nie­obec­nią, (57) (bo w Czeh­ry­niu była na­ten­czas), a na osta­tek dal mu bło­go­sła­wień­stwo na woj­nę na La­chy. Za­raz po­tem z dział wszyst­kich ude­rzo­no na try­umf, że zba­wi­tel nasz ho­spo­dar, we­li­ki het­man prze­czysz­cza­jel się. Chmiel za to dał pa­triar­sze sześć koni i ty­siąc zło­tych, i po roz­mo­wach se­kret­nych przez kil­ka dni z sobą, wy­pra­wił do Mo­skwyj pier­wej jed­nak od­je­chał Chmiel do Czeh­ry­na, wy­pro­wa­dzo­ny w pole od pa­triar­chy. Wieść (58) była w Pe­re­ja­sła­wiu, że w Mo­skwie len łotr źle przy­ję­ty i uwa­ża­ny (59). Po­zna­ła sub­tel­na Mo­skwa im­po­sto­ra, szal­bie­rza, któ­ry i Chmiel­nic­kie­go żo­nie Cza­plic­kiej po­słał do Czeh­ry­na ab­so­lu­cją z grze­chów i ślub mał­żeń­ski; cze­go prze­cie me­tro­po­li­ta ki­jow­ski uczy­nić nie­chciał, jako cno­tliw­szy. Po­słał jej przy tem upo­min­ki: trzy świe­ce któ­re same się za­pa­la­ją; mle­ko Najśw. Pan­ny i cy­tryn misę. Po­seł jego czer­niec źle przy­ję­ty (60), bo syn Chmie­lów Ty­mo­szek, wie­rut­ny ło­trzyk, upo­iw­szy go­rzał­ką, bro­dę mu opa­lił: Sama tyl­ko dała mu ta­la­rów 50. Na ów punkt o licz­bie (61) re­je­stro­wych ko­za­kow, aby ich było dwa­na­ście a choć i pięt­na­ście ty­się­cy, Chmiel od­po­wie­dział: "Na szto pi­sa­ty tylo, kol­ko nas i sia­nie, na sio ty­siąc tylo ich bu­det, kol­ko ska­żu". Po ta­kich przy­ja­ciel­skich roz­mo­wach, po ta­kiej ses­sji smacz­nej, i brzyd­kim obie­dzie ode­szli­śmy do go­spod zde­spe­ro­waw­szy o trak­ta­tach po­ko­ju. O so­bie i więź­niach wzię­li­śmy przed się sta­ra­nie, ja­ko­by­śmy i tych nie­bo­żąt wy­wieść mo­gli, i sami wy­niść, bo dwie nocy rada bez­boż­nych (62) była i de­li­be­ra­cja, je­śli nas pu­ścić, czy na Ku­dak ode­słać odar­tych (63). Te­goż dnia wę­gier­skie­go od­pra­wił po­sła: po­siał Ra­ko­ce­mu trzy ko­nie ubra­ne, i kil­ka par strzel­by, po­sła uda­ro­wał, któ­ry prze­cie nie­kon­tent od­ja­chał, mó­wiąc: "Żal mi żem do tych okrut­nych i nie­ro­zum­nych źwie­rząt: przy­jeż­dżał (64)".

D. 24. S. Ma­ciej. Sta­ra­my się o od­pra­wę, i o więź­nie któ­rych był obie­cał wy­pu­ścić, oso­bli­wie ku­dac­kich przez trak­ta­ty, i sro­gą przy­się­gę wzię­tych, jako i p. Po­toc­kie­go w Ba­rze, i gwo­li iemu przy­wieść ich z róż­nych miejsc ro­ska­zał, ale po­tem zmie­nił sło­wo, i kie­dy­śmy mó­wi­li że to kró­lew­scy słu­dzy, od­po­wie­dział: że to rzecz za­wo­jo­wa­na, ne­chaj ko­rol ne­du­ma­jet. Mó­wi­li­śmy że i po­ga­nie pusz­cza­ją więź­nie na znak przy­jaź­ni do­brej, i prze­zem­nie sa­me­go I bra­im Soł­tan ol­to­mań­ski ce­sarz, przed lat 9 da­ro­wał kró­lo­wi j… mci św. p. kil­ka­set więź­niów z ga­le­ry i sa­ra­ju swe­go: a w. m. pa­nie het­ma­nie, bę­dąc pod­da­nym j… k… m… i słu­gą, wziąw­szy bu­ła­wę; i cho­rą­giew od pana, nie­chcesz sług piń­skich i dwo­rzan rę­ko­daj­nych panu twe­mu od­dać; nie sza­blą, nie na pla­cu bi­twy, ale kon­dy­cja­mi i trak­ta­ta­mi wzię­tych, przez nas po­sło­wi kom­mis­sa­rzow ode­słać ale ich w cięż­kim gło­dzie i nie­wo­li trzy­masz; co oda­lej o two­jej wie­rze i po­słu­szeń­stwie i życz­li­wo­ści ro­zu­mieć mamy? "Do głu­che­go ty­ra­na mó­wi­li­śmy (65) Szko­da o tym ho­wo­ry­ty, Boh mi to dał; pusz­czę ich je­że­li żad­nej za­czep­ki na wio­snę z Li­twy i od La­chów nie bu­det; nie­chaj tu po­cze­ka Po­toc­ki bra­ta swe­go sta­ro­sty ka­mie­niec­kie­go, któ­ry mi Bar mój, mia­sto moje za­je­chał; w mo­jem. Po­do­lu krew chrze­ści­jań­ską leje, ka­za­łem tam puł­ki mo – je ru­szyć i żyw­cem go so­bie przy­wieść". Przy­po­mnie­li­śmy Ki­jow, gdzie się we dnie i w nocy, krew nie­win­na leje, stru­mie­nia­mi do Dnie­pru pły­nie, La­chów jed­nych to­pią, dru­gich ty­rań­sko sie­ką, szlach­tę obo­jej płci, dzie­ci, xię­ży, osta­tek złu­piw­szy, spu­sto­szyw­szy ko­ścio­ły wszyst­kie, szu­ka­jąc La­cho­wi pod zie­mią, za po­wo­dem puł­kow­ni­ka bra­cław­skie­go Ni­cza­ja, któ­ry twier­dzi że ta­kie ma od cie­bie ro­ska­za­nie, i stąd oneg­daj tam bie­żał. Od­po­wie­dział na to: "Nie­ka­za­łem nie­win­nych za­bi­wać, ale któ­ry do nas przy­stać nie­chce, albo na wia­rę na­szę chry­sli­ti sia, wol­no mi tam rzą­dzić; mój Ki­jów; jam jest pa­nem i wo­je­wo­dą ki­jow­skim, dał mi to Bóg i co wię­cej przez sza­blę moję; szko­da ho­wo­ry­ty". Trud­no było co wię­cej z be­stją nie­ro­zum­ną mó­wić. Od­pra­wo­wał po­tem bez nas po­sła mo­skiew­skie­go, s któ­rym nie­do­pu­ścił żad­ną mia­rą wi­dzieć się p… wo­je­wo­dzie, lubo i po­seł ży­czył so­bie tego, i pro­sił go przez po­sły; trud­no też było przed stra­żą, i przez pa­pier nie­be­spiecz­ne: Od­je­chał przed sa­mym wie­czo­rem. S czem przy­jeż­dżał, nie­mo­gli­śmy prze­nik­nąć (66); taką jed­nak wieść (67) za­sta­li­śmy: że się py­tał go car: je­śli za sar­nę wia­rę woj­nę pod­niosł? bo je­śli tak jest, tedy go­tów mu w po­si­łek 40, 000 woj­ska przy­słać; jed­no żeby mu sztu­kę Ukra­iny przy gra­ni­cy pu­ścił. Pew­niej­sza to jed­nak co i s ko­mo­ry jego i od kon­fi­den­tow jego sły­sze­li­śmy: że Car ża­łu­je tego jego za­wo­du z rze­czą­po­spo­li­tą, i na­po­mi­na, aby w za­pę­dzie swo­im usta­nął, krwi chrze­ści­jań­skiej wię­cej nie­to­czył, pana swe­go pod­da­nych nie­pso­wał, a to wie­dział: że jest chce być bra­tem lu­bow­nym car j… k… m., i że przy upo­rniej­szej stro­nie ze wszyt­ką mocą swo­ją sta­nie.

D. 25. Na­le­ga­my (68) o od­pra­wę. Po­wie­dział, że in­ak­szej nie­bę­dzie, tyl­ko list je­den; ani chciał dać dłu­go żad­ne­go skryp­tu in­sze­go, ani na ro­zejm (69) po­zwo­lić. Prze­cież (70) za usil­ną proś­bą j… m… pana wo­je­wo­dy kon­cy­po­wa­ne punk­ta; będą muli się po­do­bać, obie­cał pod­pi­sać, któ­rych ta sum­ma: żeby nig­dzie w ki­jow­skiem wo­je­wódz­twie uniej nie­by­ło ani jej na­zwa­nia (71). Aby me­tro­po­li­ta ki­jow­ski w se­na­cie miał miej­sce i wo­je­wo­da s kasz­te­la­nem grec­kiej re­li­gji, aby byli. Ko­ścio­ły rzym­skiej któ­re wni­wecz ob­ró­co­ne i tru­py z gro­bów wy­rzu­co­ne, xię­ża po­za­bi­ja­ni i po­to­pie­ni, tak jako są te­raz, cało zo­stać mają, oprócz je­zu­itow, któ­rzy wszyt­kie­go za­mie­sza­nia przy­czy­ną. Aby xią­że Wisz­nio­wiec­ki, au­tor wtó­rej woj­ny, het­ma­nem nie­był ko­ron­nym; żad­ną mia­rą z nim żyć i pu­ścić go w Ukra­inę nie­chcą.

Ko­mis­sji do­koń­cze­nie na spo­rzą­dze­nie re­je­strow, do wio­sny i zie­lo­nych świą­tek dla pierw­szej tra­wy odło­żo­no nad rze­kę Ru­sa­wę, co te­raz dla od­le­głych puł­ko­wi gło­du być nie­mo­gło; na któ­rą ko­mis­sją aby Cza­pli­chi był wy­da­ny. Kom­mis­sa­rzów dwóch tyl­ko tym cza­sem. Woj­ska ko­ron­ne i li­tew­skie nie­ma­ją wcho­dzić w wo­je­wódz­two ki­jow­skie, po Ho­ryń, Pry­peć rze­ki; a od po­dol­skie­go, bra­cław­skie­go… wo­je­wództw po Ka­mie­niec; tak­że woj­ska za­po­ro­skie za tez rze­ki prze­cho­dzić nie­ma­ją. Więź­nie wszyst­kie na tęż ko­mis­sją wy­dać obie­cu­je; tyl­ko aby tez Cza­plic­ki wy­da­ny był na­ten­czas. Nie­chcie­li­śmy tych punk­tów przy­jąć, tyl­ko ja­ko­śmy byli po­da­li, aby po Słucz rze­kę wol­no było woj­skom ko­ron­nym prze­cho­dzić i po Bar, Win­ni­cę, Bra­cław, nie po Ka­mie­niec wie­lu przy­czy­na­mi i na­mo­wa­mi (72) przez pana pod­cza­sze­go bra­cław­skie­go i p. Smia­row­skie­go se­kre­ta­rza kom­mis­sji pra­co­wa­li­śmy (73), ale twar­dej ska­ły i krnąbr­ne­go kar­ku (74) ru­szyć z upo­ru nie­mo­gli. Prze­kre­ślił na­sze punk­ta, z sa­mym się tyl­ko li­stem w dro­gę nam go­to­wać ka­zał, z woj­ną pręd­ką, go­to­wą. Przy­szło nam mi­mo­wol­nie (75) i na to po­zwo­lić, aby­śmy sami wy­niść z rąk ty­rań­skich mo­gli, a kró­la jmci i rzecz­po­spo­li­tą prze­strzedz, i że­by­śmy go tym ro­zej­mem lubo nie­pew­nym i po­dej­rza­nym (70) u Dnie­pru za­trzy­ma­li, więź­nie z sobą przy­wie­dli, o któ­rych sta­ran­nie, wszel­kie­mi spo­so­ba­mi, proś­ba­mi i da­ra­mi (77) cho­dzi­li­śmy; po sto czer. zł… obie­caw­szy puł­kow­ni­kom przed­niej­szym i pi­sa­rzom po­ko­jo­wym. By­li­śmy sp. pod­cza­szym i sp. Smia­row­skim i xdzem Łę­tow­skim, u Czat-noty oboż­ne­go cho­re­go, sro­gie­go – ty­ra­na, po­kor­nie (78) pro­sząc, upo­min­ki obie­cu­jąc; od­nie­śli­śmy talu re­spons: "nie pój­dę bom cho­ry, przyj­dzie tu do mnie het­man, s któ­rym pi­li­śmy przez noc, alem mu nie­ra­dził i nie­ra­dzę pusz­czać ptasz­kow s klat­ki, i wy sami kie­dy­bym był zdrów, nie­wiem jak­by­ście stąd wy­szli". Nie prze­sta­wał i p… wo­je­wo­da czy­nić co mógł, już i sre­bro swo­je wszyst­kie da­wał za nich nie­bo­żąt, któ­re na dwa­dzie­ścia czte­ry ty­sią­ce ra­cho­wał so­bie, do cze­go i my dru­dzy przy­ło­ży­li­śmy się byli resz­ta­mi na­sze­mi z miesz­ków; wzgar­dził (79) tem wszyst­kiem; je­cha­li­śmy i sami do nie­go osta­tecz­nie (80) trak­to­wać, pro­sić ze łza­mi (81); za­wie­rał się z nim pan wo­je­wo­da przez pół­to­ry go­dzi­ny, mięk­cząc sta­li­ste ser­ce jego, nic nie­do­ka­zał (82). Wie­czo­rem sta­nę­ła straż wiel­ka po wa­łach, bra­mach, uli­cach, aby­śmy w nocy nie­ucie­kli i z więź­niów ża­den, a w nocy kogo zaj­rzeć i za­sko­czyć mo­gli, to­pio­na, oso­bli­wie dra­go­nów Kil­ku ku­dac­kich do dział przy­ko­wa­nych; uto­pio­no i se­rvi­to­ra do­bre­go j… mci pana wo­je­wo­dy, Sien­kie­wi­cza pod­sta­ro­ście­go pe­re­je­sław­skie­go, że tyl­ko spy­tał się o po­ta­szach p… cho­rą­że­go ko­ron­ne­go pana swe­go. Na­sza noc bez­sen­na (83) i cze­la­dzi, ale oso­bli­wie więź­niow utra­pio­nych, któ­rzy już o so­bie, i my o nieb zwąt­pi­li. Na ar­ma­tę swo­ję pój­rzeć nie­da­li, a kto­kol­wiek bli­sko sta­nął, po­rwa­no, do dział przy­ko­wa­no i bito, cze­go się i kom­mis­sar­skiej cze­la­dzi do­sta­ło.

D. 26. Przed świ­tem po­czę­li­śmy się w dro­gę go­to­wać; sko­ro dzień po­sia­li­śmy do Chmiel­nic­kie­go, da­jąc znać: ze go po­że­gnać chce­my, i o więź­nie pro­sić my­śli­li­śmy. Obie­co­wał się do nas sam, a po­tem zmie­nił sło­wo z po­wa­gi; mu­sie­li­śmy sami do jego go­spo­dy; a że j… mć pan wo­je­wo­da za­cho­rzał był bar­dzo, dla chi­ra­gry i po­da­gry, wie­zio­no go na sa­niach, ani zwo­dzo­no do izby. Sie­dli­śmy z Chmiel­nic­kim w po­dwó­rzu za­mknio­nem dla po­spól­stwa i tłu­mu; więź­nio­wie leż opła­ka­ni, na poły żywi sta­nę­li, któ­rzy już nie­mo­gąc ani przy­się­ga­mi, ani trak­ta­ta­mi, ani oku­pem s proś­bą wy­niść, pro­si­li żeby ich do Ta­tar ode­sła­no. Od­dał na­przód Chmiel­nic­ki p… wo­je­wo­dzie punk­ta pod­pi­sa­ne we­dług woli swo­jej, i dwa li­sty: je­den do kró­la j… mci, a dru­gi do j… mci pana kanc­le­rza; w upo­min­ku wa­ła­cha si­we­go i w wor­ku 500 albo, 600 czer. zł., któ­re za­ra­zem od­dal pan wo­je­wo­da w od­jezd­nem więź­niom od­ża­ło­wa­nym, za któ­re­mi zno­wu po­kor­nie pro­si­li­śmy go, i sami nie­bo­żę­ta po­kor­nie do nóg upadł­szy krwa­we nie­mal łzy le­jąc u roz­sro­żo­ne­go zwie­rzę­cia nic nie­otrzy­ma­li (84). Po­wie­dział na­przód na Po­toc­kie­go: "że go jesz­cze za­trzy­mam dla tego, że­bym go, je­śli Bar mój za­je­chał brat jego, ka­zał na pał przed mia­stem wsa­dzić, a jego bra­ta tam­że w mie­ście, aby tak na sie­bie pa­trza­li". Pięk­nie go okrót­ny ty­ran po­cie­szył, za­drża­ły skó­ry na pa­nach Ko­niec pol­skim, Gro­dzic­kim, Czar­niec­kim, Łą­czyń­skim, i in­szych, ba i na nas sa­mych, bo też dwie nocy gło­sy la­ta­ły: że czerń czy ubić, albo ob­łu­pić chce i na Ku­dak kom­mis­sa­rzów ode­słać. Wszyt­ko mia­sto i ko­za­cy pod bro­nią (85) było, pan het­man nig­dy do­brze trzeź­wy. Przy­po­mi­nał p… wo­je­wo­da bra­cław­ski o do­trzy­ma­nie ro­zej­mu (86) do świą­tek, o po­kój Wo­ły­nia i Po­do­la. Po­wie­dział: iż nie­wiem jako dru­ga ko­mis­sja sta­nie, je­śli mo­łoj­cy na 20000 albo 30000 re­je­stro­we­go woj­ska nie­sta­ną, i udziel­nem ode­rża­nem pań­stwem swem kon­ten­to­wać się nie będą, oba­czy­my. Więź­niow na ko­mis­sja, i ar­ma­ty co­kol­wiek sta­wić obie­cał, za­tem wa­le­ta. Wy­pro­wa­dzi­li nas puł­kow­ni­cy; nie­po­mo­gli nam i zdraj­cy, do do­brej od­pra­wy, przeda­jąc się od ki­jow­skiej szlach­ty, w dro­dze cze­ladź obo­jej płci (87), pan­ny na­wet do ko­za­kow; a w Pe­re­ja­sła­wiu, oso­bli­wie pi­sarz po­ko­jo­wy p… wo­je­wo­dy So­bol nie­ja­ki, nie mło­dy, wia­do­my rze­czy i sta­nu rze­czy­po­spo­li­tej (88) i Jar­mo­ło­wicz nie­ja­ki Li­twin, któ­ry tam do Chmiel­nic­kie­go ja­chał, zo­stał nam Ju­da­szem;, nie­strze­gli­śmy się go w ra­dach (89) cza­sem szko­dził nam bar­dzo, i wójt pa­wo­łoc­ki, któ­ry Pana To­mi­sław­skie­go dzier­żaw­cę swe­go w oko­wy po­dał. Te­goż dnia w Wo­ron­ko­wie noc­leg. Wy­mknę­ło się prze­cie z nami do sta osób więź­niów, jako Rze­szow­ski, Skot­nic­ki, Bu­rzew­ski, xię­ży, of­fi­ce­row, i dra­ga­now ku­dac­kich kil­ka­dzie­siąt, wmie­szaw­szy się mię­dzy na­szych sług i cze­ladź sta­jen­ną.

D. 27. Z Wo­ron­ko­wa do Bia­ło­grod­ki mil 9 mi­nąw­szy Ki­jow. Ja prze­cie s p… pod­cza­szym bra­cław­skim wy­bo­czy­li­śmy do S. Zo­fji, gdzie przy­wi­taw­szy me­tro­po­li­tę, obej­rzaw­szy w cer­kwi po­mni­ki. (90) wi­dze­nia god­ne, uda­li­śmy się s przy­sta­wa­mi od Chmiel­nic­kie­go przy­da­ny­mi za wtó­rą bra­mę za mia­stem. Po­strze­gł­szy to szlach­ta, szlach­cian­ki i nie­szczę­śli­wy gmin ka­to­lic­ki (91) rwa­li się do nas, i go­ni­li jako kto mogł, dru­dzy pie­szo śnie­ga­mi głę­bo­kie­mi, i wer­te­pa­mi przez lasy bie­gli do Bia­ło­gród­ki. Go­ni­li ko­za­cy, aż pod Bia­ło­grod­kę, i po­go­ni­li, wie­lu za­wró­ciw­szy ob­na­ży­li, bili, to­pi­li za­raz. W Bia­ło­gród­ce noc­leg nie­be­spiecz­ny dla po­go­ni za ka­to­li­ka­mi.

D. 28. Więk­szym już ta­bo­rem ru­szy­li­śmy się trzy mile tyl­ko, dla wczo­raj­szej fa­ty­gi, i dla więź­niów, któ­rzy nas s krzy­kiem, s pła­czem naj­wię­cej szlach­cia­nek znacz­nych, urzęd­ni­czek, go­ni­li.

D. 1. Mar­ca. W Bru­si­ło­wie trwo­gę uda­no, że Ta­ta­ro­wie od Bia­łej Cer­kwi za­cho­dzą nam dro­gę, straż na­sza przy­nio­sła,. ie ko­za­cy puł­ka­mi ku Zwiah­lo­wi z nami (ja­koż tak było) idą.

D. 4. Spo­re­mi noc­le­ga­mi, rzu­ca­jąc nie­ma­ło koni, prze­szli­śmy Ko­rzec; wy­je­chał prze­ciw­ko nam xże j… mć w kil­ka­set koni, a w mie­ście do czte­rech ty­się­cy pod­da­nych nie­pew­nych dla obro­ny ma­jąc. Sam je­den s pany i pa­nię­ty ta­mecz­ne­mi re­zol­wo­waw­szy się po­wró­cić i po­miesz­kać, lubo w pu­stym domu. Ża­den ani pan, ani szlach­cic nie przy – szedł do dóbr swo­ich w Ukra­inie; w Po­do­lu i na Wo­ły­niu mało ba­rzo.

D. 5. W Husz­czy nad Ho­ry­niem mil czte­ry w ma­jęt­no­ści p… wo­je­wo­dy, któ­ry tak cho­ry był, że go z sani do pie­karń wno­szo­no, za­sta­li­śmy trwo­gę i nie­da­rem­ną, bo ko­za­kow a ra­czej hul­taj­stwa 500 dwa dni przed­tem go­dzi­nę przed świ­tem wpa­dli w Ostro­gi do 400 lu­dzi rusi na­wet, a ży­dow naj­wię­cej na­sie­kli, mia­sto złu­pi­li. Szlach­ty dwaj tyl­ko zgi­nę­ło p. Bo­ja­now­ski i p. Bo­ro­wic­ki. Przy­padł­szy dwie cho­rą­gwie xcia j… mci s p. Su­cho­dol­skim z Mię­dzy­rze­cza wy­par­li z mia­sta, i za­bi­li z pul­to­ra­sta w polu. Ta­kie ich to… woj­ska bez ta­bo­row. Spra­wił to bez roz­ka­za­nia Chmiel­nic­kie­go Ty­sza nie­ja­ki kusz­nierz puł­kow­nik zwia­hel­ski szu­ka­jąc p. Wą­sow­skie­go sta­ro­sty nie­gdyś (92) swe­go zbie­głe­go do Ostro­ga, bo go p. Su­cho­dol­ski wy­dać nie­che­iał i nie wy­dał.

D. 7. S pa­na­mi żoł­nie­rza­mi kon­wo­jem na­szym kło­pot, nie­chcą z nami zo­stać, lubo im nie­wy­szła służ­ba. Wie­dzieć trze­ba ze czerń wszyst­ka ar­mu­je się, sma­ku­jąc so­bie wol­ność od ro­bot i nie­chce mieć na wie­ki pa­nów, Ze wszyst­kich miast i wsi Chmiel­nic­ki przy­bie­ra ko­za­ków, ko­nie kar­mić ro­ska­zał; nie­chęt­nych na­wet (93) bio­rą, biją, łu­pią. Więk­sza da­le­ko po­ło­wi­ca chłop­stwa że­brze po­ko­ju, i ze­msty p. Boga nad Chmiel­nic­kim i swy­wo­leń­stwem. Chmiel­nic­ki żyć so­bie nie dłu­go wró­ży, ja­koż ma przy so­bie wie­lu naj­nie­przy­jaź­niej­szych (94). Za­ko­pał w Czeh­ry­niu kil­ka­na­ście be­czek sre­bra, koni ma tam­że tu­rec­kich 130; szat kosz­tow­nych 24 skrzy­nie. Łupu pi­la­wic­kie­go Ukra­ina peł­na, naj­wię­cej je Mo­skwa w Ki­jo­wie i po tar­gach ku­pu­je, były po ta­la­ru i ta­niej ta­le­rze sreb­ne. Je­den miesz­cza­nin ki­jow­ski ku­pił wór sre­bra, co chłop mógł za­nieść, za sto ta­la­rów. Kusz­nier­ka ze Zwiah­ła Ty­szo­wa puł­kow­nicz­ka czę­sto­wa­ła po­słań­cow p… wo­je­wo­dy na sre­brze przy okry­tym po­li­tycz­nym sto­le, ła­jąc Chmiel­nic­kie­mu, że nie tak wy­staw­nie (95) żyje: "koli Boh duł mno­ho wsie­ho". Na­szym sre­bra przeda­wać nie­chcie­li, koni na­wet w Pe­re­ja­sła­wiu het­man za­ka­zał przeda­wać, lubo jego sa­me­go sześć­set koni w śnie­gu cho­dzi­ło i tak wie­le po uli­cach i gło­du zdy­cha­ło.

Rów­no z nami te­goż dnia Chmiel­nic­ki do Trych­ty­mi­ro­wa na po­ku­tę wrz­ko­mo od­je­chał, wziąw­szy z sobą p. Po­toc­kie­go i Łą­czyń­skie­go ma­jo­ra ku­dac­kie­go, a do Bu­zy­nia ode­słał p. Ko­niec­pol­skie­go, Gro­dzic­kie­go, Czar­niec­kie­go i in­szych of­fi­ce­rów. Dra­ga­ni na za­bi­tą śmierć, albo wod­ną w Pe­re­ja­sła­wiu zo­sta­li. P. Ko­niec­pol­ski i p. Po­toc­ki od­da­li mi te­sta­men­ta swo­je i li­sty, dys­po­no­waw­szy się na śmierć przy kom­mu­niej świę­tej, bo przed­tem xię­ży nie­wi­dzieć; któ­rych wy­szło z nami do 20 prze­orów, gwar­dja­nów, i in­szych… za­kon­ni­ków, i xiądz ple­ban ba­rysz­pol­ski.

* * *R. 1580.

LIST KRÓ­LA JM. STE­FA­NA DO OBY­WA­TE­LI MIA­STA ZA­WO­ŁO­CZA, UPO­MI­NA­JĄC ABY SIĘ DO­BRO­WOL­NIE POD­DA­LI (1).

* * *

Sam wie­li­kij Ho­spo­dar Ste­fan, Bo­że­ju mi­ło­sti­ju Ko­rol Pol­skij, We­li­kij Kniaź Li­tow­skij, Ru­skij, Ma­zo­wiec­kij, Żo­mojt­skij, Ki­jew­skij, Wo­łyn­skij, Pod­lia­skij, Li­fliand­skij, Knia­ża Sie­mi­grod­sl­to­je i in­nych. Wsim po­spo­li­te i lsoz­do­mu z osob­na du­chow­nym, pre­lo­żo­nym, bo­ja­rom na­miest­ni­kom, wo­je­wo­dam, dwo­ria­nom, ho­to­wam, die­tjam bo­jar­skim, rot­mi­strom, die­siat­ni­hom, slrel­com, uńad­ni­kom, pri­ka­zni­kom, ho­ro­do­wym, miest­nym, wo­łost­nym, miesz­cza­nom i wsie­mu ho­spod­stwu, liu­diam czest­nym ko­to­ry­je odno na sej Czas sut wlio­ro­dje Za­wo­lo­cze.

Oznaj­mu­jem wam iż my do­cho­dia­czy spra­wie­dli­wo­sti na­szej pro­liw ne­pri­ja­tje­la na­szo­ho we­li­ko­ho Ku­ia­zia Iwa­na Wa­si­le­wi­cza Mo­skow­sko­ho, Ho­spo­da­ra wa­sze­ho ko­to­ryj był ne­spra­wie­dli­wie otczy­znu na­szu, nie­lio­to­ry­je lio­ro­dy i wo­ło­sti We­li­ko­ho Knia­że­sl­wa Li­tow­sko­wo wzieł, i ru­szyw­szy­sia woj­no­ju pro­tiw neho, za po­mo­cze­ju Bo­że­ju prosz­ta­ho hoda zam­ki na­sze Po­łoch, So­kół, Tu­row­lu, Sa­szu, Hra­sno­je,. Syt­nu, Ko­zian i Nesz­czer­du; a kodu te­pe­resz­ne­ho We­li­ki­je – (1) Po dłu­gim opo­rze pod­da­ło się na­resz­cie Za­wo­ło­cze Za­moj­skie­mu.

Łuki, Wie­liż, Uswia­iu, Ne­weł, i Ozie­rysz­cze otczy­znu na­szu pod nim wzy­ska­li i do rult na­szych wziąw­szy wsiem lu­diam ko­to­ry­je na tych ho­ro­diech bu­du­czy, nam po­ko­ru uczy­ni­li, ła­sku i mi­ło­ser­die na­sze ho­spo­dar­skie po­ka­za­li, czto wam taj­no nie jest, za­tiem zpo­mo­cze­ju Bo­ze­ju da­lej po­stu­pa­ju­czy po­sła­li­je­śmo Kanc­le­ra we­li­ko­ho Ko­ro­le­stwu Pol­sko­ho, Het­ma­na na­szo­ho, Sta­ro­stu Bełz­ko­ho a zna­me­ni­to­ho Pana Jana Za­moj­sko­ho, z woj­ski na­szy­mi do ho­ro­da Za­wo­ło­cza otczy­zny na­szej ho­spo­dar­stwa ze­mli Pskow­skoj, ko­to­ro­mu sia wy spro­ti­wiaw­szy, nam po­kło­ni­ty­sia, i ho­ro­da Za­wo­to­cza, otczy­zny na­szoj, po­da­ty ne­cho­cze­te. Woj­ska na­szy bu­du­czy ot was ob­ra­że­ny pro­tiw wam sia roz­ku­cze­ni­li (roz­gnie­wa­li?) dla toho na kro­wo­pro­li­ti­je swo­je wam było bro­sat­sia, tali pa­no­we rady na­szy bili nam czo­łom i pro­si­li za wami abych­my za to hnie­wu na­szo­lio ho­spo­dar­sko­ho na was nie wkła­da­li ale rad­niej mie­sce na mi­ło­ser­dzie na­szo­je pro­tiw was za­cho­wa­li. Toh­da my za ta­kim czo­łom bi­tjem i wło­zen­jem w to Pa­nów rad na­szych, nie­sto­ja­czy na wa­szę zło­je, ale bol­je cho­tia­czy ła­sku i mi­ło­ser­die na­sze po zwy­cza­ju na­szo­mu jako ho­spo­dar Chri­stjan­skij wam oka­za­ty, za­raz zsim li­stom na­szym po­sy­la­jem do was goń­ca na­szo­ho An­dre­ja Py­tow­ska­ho, a o tom was na­po­mi­na­jem aby­je­ste pe­red tym goń­com na­szym za­mok Za­wo­ło­cze wcie­lie nam do­bro­wol­ne zda­li, i Pa­tiu Janu Za­moj­sl­to­mu Kanc­le­ru i Hel­ma­nu na­sze­mu po­stu­pi­li. Szto je­śli tak uczy­ni­te a za­mok Za­wo­lo­cze wcie­lie nam zda­ste, toh­dy was sim li­stom na­szym nie­odmien­ne upew­nia­jem iż Pan Jan Za­moj­skij Kanc­ler i Het­man nasz, tak jako jemu jest to nas te­per na­ka­za­no, was wsich z żo­na­mi z det­mi i zo wsi­my ży­wo­ty i ma­jet­no­stia­mi wa­szy­mi wcie­lie za­cho­wa­jet. I ko­to­ry­je z was scho­tiat po do­broj woli swo­jej nam słu­ży­ty, tym ła­sku na­szu ho­spo­dar­sku­ju pol­sa­żem i po­mie­sti­ja da­dim i po­tom za­wż­dy wo­dle za­słu­gi każ­do­ho ja­ko­sia lu­diarn ry­cer­skim ho­dit da­wa­ty bu­dem, a ko­to­ry­je też do ze­mli Mo­skow­skoj ity scho­tiat tyi wsi z żo­na­mi, z det­mi i zo wsi­mi ży­wo­ty swo­imi do­bro­wol­ne z pań­stwa na­szo­ho wy­pusz­cze­ny i za hra­ni­cu za­pro­wa­ze­ny wcie­lic bu­dut; cze­ho wsie­lio tomu goń­cy na­sze­mu pil­no do­smo­tri­ty je­śmy roz­ka­za­li, ja­ko­by wam i wo­łos z bo­ło­wy ne spał.

A je­śli­by wy toho (1) uczy­ni­ły nie cho­tie­li i da­lej pro­tiw­ny­mi nam sia oka­za­li, to wie­daj­te o tom iż nie­tol­ko tyje ludi lto­to­ry­je uże tam sut, ale i bol­sze woj­si­ta na­sze po­szlem z ko­to­ry­mi Pan Jan Za­moj­skij Kanc­ler i Het­man nasz po­dług na­szo­ho pry­ka­zu tak do­łho ot­tol nie otyj­diet, aż, daśt Bob, tuju otczy­znu na­szu so wsi­mi pro­liw­ni­ki wo­zmiet. Pi­sań w otczy­znom na­szom zam­ku Ne­wie, roku ot na­ro­że­nia Isu­so­wa Chry­sto­wa 1580 Mie­sią­ca Oktia­bra 10 dnia, a pa­no­wa­nia na­szo­ho roku pia­to­ho (2).

–- (1) Do­peł­nia­my nie­czy­tel­ne wy­ra­zy w ory­gi­na­le.

(2) Prze­pi­sa­no z ory­gi­nal­ne­go (zda­je się) brul­jo­nu, znaj­du­ją­ce­go się w zbio­rze JW. Wa­len­te­go Ro­ści­szew­skie­go, we wsi Li­pów­ce pod Ki­jo­wem.

* * *R. 1663.

IN­FOR­MA­TIA PANU MA­ZEP­PIE (1) PO­KO­JO­WE­MU JKM­CI IA­DĄ­CE­MU DO PANA HET­MA­NA ZA­PO­RO­SKIE° (TE­TE­RY) DANA Z CAN­CEL­LA­RIEY WIEL­KIEY KO­RON. WE LWO­WIE 1663. N. 7.

* * *

Ode­braw­szy Expe­di­tią z Can­cel­la­riey a przy niey Przy­wi­ley bu­ła­we Cho­rą­giew beb­ny pie­czec Panu Het­ma­no­wi Za­po­ro­skie­mu iako nay­prę­dzey po­spie­szj do te­gosz Pana Het­ma­na, a tam sta­nąw­szy znie­sie z Pa­nem Łow­czem Chełm­skiem Re­si­du­ia­cym przy Panu Het­ma­nie y Woy­sku Za­po­ro­skiem od J. K Mci y iemu we wszyst­kiem tey In­for­ma­tiey com­mu­ni­co­wac bę­dzie na­le­za­ło do wy­ko­na­nia woli J. K. Mci w ni­zey po­ru­co­nych punk­tach.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: