Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Źródła do mytologii litewskiej. Część 1, Od Tacyta do końca XIII wieku - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Źródła do mytologii litewskiej. Część 1, Od Tacyta do końca XIII wieku - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 397 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

od Ta­cy­ta do koń­ca XIII wie­ku.

Ze­brał, oce­nił i ob­ja­śnił

An­to­ni Mie­rzyń­ski

Czło­nek Ce­sar­skie­go Mo­skiew­skie­go To­wa­rzy­stwa Ar­che­olo­gicz­ne­go, Uczo­ne­go Es­toń­skie­go w Do­rpa­cie i Hi­sto­rycz­ne­go w Pe­ters­bur­gu.

Wy­da­nie z za­po­mo­gi Kasy po­mo­cy dla osób pra­cu­ją­cych na polu na­uko­wem imie­nia D-ra Jó­ze­fa Mia­now­skie­go.

War­sza­wa

Druk K. Ko­wa­lew­skie­go, Kró­lew­ska Nr. 29.

1892.

Дозволено Цензурою.

Варшава. 12 Марта 1892 года.

SPIS RZE­CZY.

Wstęp… 1

I. Cor­ne­lius Ta­ci­tus. 5

Aestii… 6

Aestio­rum gen­tes. 11

Ma­ter de­orum… 11

For­mae apro­rum… 17

Fu­stes, Key­en, Klup­fel, Ku­cen, fer­rum… 21

Za­cho­dy oko­ło roli… 28

Bursz­tyn… 30

List The­odo­ry­ka… 33

II. Wul­fstan… 34

III. Vita I S-ti Adal­ber­ti… 38

IV. Vita II S-ti Adal­ber­ti Bru­no­na… 41

V. Adam Bre­meń­ski… 44

Hel­mold i Er­nest de Kirch­berg… 45

VI. Win­cen­ty Ka­dłu­bek… 47

VII. In­no­cen­ty III… 50

VIII. Oli­ve­rus Scho­la­sti­cus. 51

Uwa­gi z po­glą­dem Li­twi­nów na przy­ro­dę ziem­ską… 51

Drze­wa i inne ro­śli­ny… 53

Góry, ka­mie­nie, pola, wy­spy, wsie… 78

Wody, rze­ki, źró­dła… 81

Zwie­rzę­ta… 83

IX. Układ z r. 1249… 88

X. Hen­ryk Ło­twak… 97

XI. Kro­ni­ka Li­woń­ska (Aln­pe­ke)… 114

XII. Ho­no­riusz III… 125

XIII. Grze­gorz IX… 125

XIV. Wstaw­ki u Jana Ma­la­li… 126

XV. Kro­ni­ka Wo­łyń­ska… 137

XVI. Dzierz­wa… 152

XVII. Al­brecht von Bar­de­wik… 154WSTĘP.

My­to­lo­gia li­tew­ska po­mi­mo usil­nych sta­rań i do­brych chę­ci kil­ku świa­tłych a zką­di­nąd w li­te­ra­tu­rze po­wa­ża­nych mę­żów, jak Na­rbut i Kra­szew­ski, nie za­ję­ła do­tąd na­leż­ne­go miej­sca w kole po­waż­nych umie­jęt­no­ści. Przy­czy­ną tego jest, że pi­szą­cy nie obe­zna­li się z wie­lu źró­dła­mi, któ­re bez wiel­kie­go tru­du im do­stęp­ne być mo­gły; że nie zda­wa­li so­bie spra­wy, o ile za­słu­gu­ją na wia­rę źró­dła, z któ­rych peł­ną czer­pa­li ręką; że po­my­sły i uro­je­nia wła­sne i obce po­da­wa­li za pew­ni­ki na­uko­we. Nad­to nie zwra­ca­jąc na­le­ży­tej uwa­gi na po­ezyą i tra­dy­cyą lu­do­wą, po­zba­wia­li się je­dy­ne­go ży­we­go źró­dła i waż­ne­go kry­te­ry­um dla źró­deł pi­sa­nych. Je­że­li zaś gdzie­nieg­dzie o to się ku­si­li, uczy­ni­li to bez wszel­kiej kry­ty­ki i bez wszel­kiej na­uko­wej me­to­dy. Pra­com tego ro­dza­ju, po­zba­wio­nym tych głów­nych i nie­zbęd­nych wła­sno­ści, na­uko­wej war­to­ści przy­znać nie moż­na.

Pra­gnąc przy­ło­żyć rękę do po­ło­że­nia fun­da­men­tu pod na­uko­we opra­co­wa­nie li­tew­skiej my­to­lo­gii, o ile do tego pi­sa­ne źró­dła przy­czy­nić się mogą: za­mie­rza­my ze­brać od­po­wied­nie za­da­niu źró­dła i za­wrzeć w jed­ną księ­gę. Za­mie­rza­my więc przedew­szyst­kiem wy­dać kry­tycz­nie źró­dła, zaj­mu­ją­ce się wy­łącz­nie opi­sa­niem bóstw li­tew­skich, jak dzieł­ko Ła­sic­kie­go a po czę­ści pra­ce dwóch Ma­lec­kich; za­mie­rza­my ze­brać opi­sy bóstw i ob­rzę­dów re­li­gij­nych, wcie­lo­ne do dzieł hi­sto­rycz­nych i kro­nik, oraz wzmian­ki o wie­rze­niach, roz­rzu­co­ne w do­ku­men­tach, re­la­cy­ach i in­nych róż­ne­go na­zwa­nia pra­cach li­te­rac­kich, z wy­łą­cze­niem jed­nak tak na­zwa­nej li­te­ra­tu­ry lu­do­wej. Pod tym wzglę­dem nie­oce­nio­ne za­słu­gi po­ło­ży­li, że wspo­mnę o naj­waż­niej­szych, Lu­dwik z Po­kie­wia, Nes­sel­mann, Jusz­kie­wi­czo­wie, Spro­gis, Briv – ze­mniaks (Tre­iland), a przedew­szyst­kiem Wol­ter, któ­ry nie­tyl­ko zbie­ra ma­te­ry­ały, ale nad­to grun­tow­nie je opra­co­wy­wu­je z me­to­dą iście na­uko­wą.

Ze­bra­ne zaś źró­dło­we wy­jąt­ki umie­ści­my ile moż­no­ści w po­rząd­ku chro­no­lo­gicz­nym z ozna­cze­niem miej­sco­wo­ści, któ­rej się ty­czą i opa­trzy­my w uwa­gi kry­tycz­ne co do ich wia­ro­god­no­ści, oraz w kom­men­tarz, uła­twia­ją­cy zo­ry­en­to­wa­nie się i zro­zu­mie­nie hi­sto­rycz­nych i my­to­lo­gicz­nych szcze­gó­łów. Nie­kie­dy wy­ją­tek zda­wać się może dłuż­szym nad po­trze­bę, albo co gor­sze zby­tecz­nym. Czy­ni­my to z roz­my­słem, aby uczy­nić go zro­zu­mial­szym, i wy­ka­zać zwią­zek jego z ca­ło­ścią sło­wa­mi wła­ści­we­go au­to­ra a nie kom­men­ta­to­ra.

Do­brze mi wia­do­mo, że nasz zbiór nie bę­dzie zu­peł­nym i nim być nie może dla przy­czyn ode­mnie nie za­leż­nych. Ist­nie­ją bo­wiem rzad­kie bro­szu­ry, któ­rych nie wia­do­mo gdzie od­szu­kać; ist­nie­ją spra­woz­da­nia mis­sy­ona­rzy i wi­zy­ta­cye Ko­ścio­łów, przy­sy­ła­ne pro­win­cy­ałom, któ­re do­tąd w ar­chi­wach kra­jo­wych i za­gra­nicz­nych spo­czy­wa­ją w rę­ko­pi­sie; ist­nie­ją re­la­cye do dwo­ru pa­piez­kie­go, któ­re zna­la­zły schro­nie­nie w bi­blio­te­ce Wa­ty­kań­skiej. W spra­woz­da­niach tego ro­dza­ju kry­je się ma­te­ry­ał nad­zwy­czaj cen­ny dla na­sze­go przed­mio­tu, jak wnio­sku­je­my z pism Sta­ni­sła­wa Ro­stow­skie­go i Ar­gen­ta. Inne wre­ście ma­te­ry­ały za­wdzię­cza się przy­pad­ko­wi w księ­gach, gdzie tego naj­mniej się spo­dzie­wa­my, jak np. w zrusz­czo­nej ko­pii prze­kła­du na ję­zyk buł­gar­ski grec­kie­go chro­no­gra­fa Jo­an­na Ma­la­li. Uzu­peł­nień więc bę­dzie nie mało. Je­że­li zaś wo­bec wy­mie­nio­nych bra­ków przy­stę­pu­je­my do wy­da­nia na­sze­go zbio­ru, czy­ni­my to w chę­ci przy­słu­że­nia się, cho­ciaż w czę­ści dla uło­że­nia przy­szłej ca­ło­ści.

Li­te­ra­tu­ra kry­ty­ki źró­deł bar­dzo nie­znacz­na.

Man­n­hardt prze­dru­ko­wał w Ma­ga­zin der let­tisch-li­te­ra­ri­schen Ge­sel­l­schaft. Bd XIV p. 82 – 143 dzieł­ko Ła­sic­kie­go: de dus Sa­ma­gi­ta­rum, któ­re wy­szło w osob­nej od­bit­ce w Ry­dze 1868 str. 66.

Ce­lem wy­da­nia było, jak sam au­tor w przed­mo­wie za­zna­cza, rzad­kie Ła­sic­kie­go dzieł­ko uczy­nić do­stęp­niej­szem dla kry­ty­ków; do wy­da­nia za­łą­czył na­der cen­ne ob­ja­śnie­nia, z któ­rych nie­któ­re za­wie­ra­ją kry­tycz­ne uwa­gi. Pod ty­tu­łem: Jan Ła­sic­ki, Źró­dło do my­to­lo­gii li­tew­skiej oce­nił A. Mie­rzyń­ski, Kra­ków 1870, wy­szła kry­tycz­na oce­na Ła­sic­kie­go, któ­rej głów­nym re­zul­ta­tem, że wia­do­mo­ści Ła­sic­kie­go po­cho­dzą z dru­giej ręki t… j… od

Ja­ku­ba La­skow­skie­go; jed­ne z nich za­słu­gu­ją bez­wa­run­ko­wo na wia­rę, inne wąt­pli­wej są war­to­ści, a część sta­now­czo od­rzu­cić wy­pa­da. Ce­lem zaś Ła­sic­kie­go było, po­sta­wić Ko­ściół ka­to­lic­ki na rów­ni z po­gań­stwem. Kil­ka jed­nak szcze­gó­łów wo­bec po­stę­pu kry­ty­ki i no­wych źró­deł ule­ga pew­nym zmia­nom. Więc też w re­fe­ra­cie, czy­ta­nym na Zjeź­dzie ar­che­olo­gicz­nym r. 1875 w Ki­jo­wie i wy­dru­ko­wa­nym w Spra­woz­da­niach te­goż Zjaz­du, obok stresz­cze­nia po­wyż­szej kry­ty­ki znaj­du­ją się nie­zbęd­ne po­praw­ki i uzu­peł­nie­nia, do któ­rych np. na­le­ży wy­ja­śnie­nie bo­giń Bre­kszta i Beż­le­ja. Co do Jana zaś i Hie­ro­ny­ma Ma­lec­kich re­zul­tat kry­ty­ki krót­ko, bez do­wo­dów, wy­ło­ży­łem w po­wyż­szym re­fe­ra­cie (str. 2), a mia­no­wi­cie, że spis bóstw su­daw­skich czy­li ja­dź­wing­skich, po­da­ny przez au­to­rów, po więk­szej czę­ści nie­wia­ro­god­ny, opi­sa­nie zaś ob­rzę­dów ty­czy się w głów­nej czę­ści Bia­ło­ru­si, czy Ma­zu­rów a w mniej­szej Su­da­vi­tów.

Co­kol­wiek ob­szer­niej z po­da­niem kil­ku do­wo­dów roz­pi­sa­łem się o tem w re­fe­ra­cie "Co zna­czy Sic­co", czy­ta­nym na Zjeź­dzie ar­che­olo­gicz­nym r. 1890 w Mo­skwie*. Uza­sad­nie­nie re­zul­ta­tów bę­dzie po­da­ne przy wy­da­niu tek­stów Jana i Hie­ro­ny­ma Ma­lec­kich. Czy w pra­cy uczo­ne­go To­ep­pe­na: Ge­schich­te des He­iden­thums in Preus­sen, umiesz­czo­nej w Neue preus­si­sche Pro­vin­zial Blat­ter 1846. Bd I u II uwzględ­nio­no kry­ty­kę źró­deł, wie­dzieć nie mogę, gdyż mimo sta­rań nie uda­ło mi się z tej pra­cy ko­rzy­stać.

–-

* Obec­nie dru­ku­je się w Prze­wod­ni­ku na­uko­wym i li­te­rac­kim we Lwo­wie.I. COR­NE­LIUS TA­CI­TUS.

Kor­ne­lius Ta­cyt żył mię­dzy la­ta­mi 54 – 119 po Chr., za­czął urzę­do­wać za pa­no­wa­nia Ve­spa­zy­ana (zm. 79), po­stą­pił w urzę­dach za Ti­tu­sa (79 – 81), Do­mi­tia­na ( zm. 96), lecz do­pie­ro pod Ne­rvą do­szedł do god­no­ści kon­su­la. Oko­ło 98 r. na­pi­sał Ger­ma­nią, ko­rzy­sta­jąc z Ca­esa­ra (C. 28), praw­do­po­dob­nie tak­że z Li­viu­sa, któ­ry w za­gi­nio­nych książ­kach 104, 137 – 140 opo­wia­dał woj­ny Rzy­mian z Ger­ma­na­mi, wpla­ta­jąc opi­sy ich ży­cia i oby­cza­jów. Czło­wie­ko­wi wy­so­ko wy­kształ­co­ne­mu, jak on, nie­za­wod­nie zna­ne były dzie­ła Pli­niu­sa star­sze­go, któ­ry mię­dzy in­ne­mi na­pi­sał: Bel­lo­rum Ger­ma­niae li­bri XX. Utra­ta tego dzie­ła tem do­tkliw­sza, że Pli­nius sam brał udział w tych woj­nach. Z dzieł zaś jego, któ­re do na­szych do­szły cza­sów, zwłasz­cza z jego Hi­sto­ria na­tu­ra­lis, prze­ko­ny­wa­my się, z jaką skrzęt­no­ścią zbie­rał wia­do­mo­ści nie­tyl­ko o ger­mań­skich, ale tak­że da­lej miesz­ka­ją­cych na­ro­dach. Być więc może, że Ta­cyt w za­gi­nio­nem dzie­le zna­lazł pew­ne wia­do­mo­ści o na­ro­dzie, na­zwa­nym przez nie­go Aestii; z Hi­sto­ria na­tu­ra­lis zaś ko­rzy­stał sta­now­czo, pi­sząc o bursz­ty­nie. Zresz­tą wia­do­mo­ści o Aestiach do­star­czyć mu mo­gli woj­sko­wi, bio­rą­cy udział w da­le­kich wy­pra­wach, po­dróż­ni i kup­cy, któ­rzy w ce­lach han­dlo­wych, a mia­no­wi­cie po po­szu­ki­wa­ny w owych cza­sach bursz­tyn, pusz­cza­li się w od­le­głe stro­ny pół­no­cy. Co­kol­wiek bądź, świa­dek Ta­cy­ta mu­siał być w Bry­ta­nii, Su­evii i u Aestiów, sko­ro do­strzegł róż­ni­cy w ich ję­zy­ku i ze­sta­wił, choć błęd­nie, ma­ter de­orum Rzy­mian z bo­gi­nią, czczo­ną od Aestiów.Źró­dła i pra­ce po­moc­ni­cze wy­mie­nia­my w kom­men­ta­rzu.COR­SE­LII TA­CI­TI GER­MA­NIA. 98 PO CHR.

XLV. Ergo jam de­xtro Su­evi­ci ma­ris li­to­re Aestio­rum gen­tes ad­lu­un­tur, qu­ibus ri­tus ha­bi­tu­sque Su­evo­rum, lin­gua Bri­tan­ni­cae pro­pior. Ma­trem deu­ni ve­ne­ran­tur. In­si­gne su­per­sti­tio­nis for­mas apro­rum ge­stan­ti id pro ar­mis omniu­mque tu­te­la se­cu­rum deae cul­to­rem etiam in­ter ho­stes pra­estat. Ra­rus fer­ri, fre­qu­ens fu­stium usus. Fru­men­ta ce­te­ro­sque fruc­tus pa­tien­tius quam pro so­li­ta Ger­ma­no­rum in­er­tia la­bo­rant. Sed et maro scru­tan­tur, ac soli omnium su­ci­num, quod ipsi gla­esum vo­cant, in­ter vada atque in ipso li­to­re le­gunt. Nec quae na­tu­ra, qu­aeve ra­tio gi­gnat, ut bar­ba­ris, qu­aesi­tum com­per­tu­mve diu, quin etiam in­ter ce­te­ra ejec­ta­men­ta in­a­ris ja­ce­bat, do­nec lu­xu­ria no­stra de­dit no­men. Ip­sis in nul­lo usu: rude le­gi­tur, in­for­me per­fer­tur, pre­tiu­mque mi­ran­tes ac­ci­piunt. Suc­cum ta­men ar­bo­rum esse in­tel­li­gas, quia ter­re­na qu­aedam atque etiam vo­lu­cria ani­ma­lia ple­ru­mque in­ter­lu­cent, quae im­pli­ca­ta hu­mo­re inox du­re­scen­te ma­te­ria clau­dun­tur. Fe­cun­dio­ra igi­tur ne­mo­ra lu­co­sque, si­cut orien­tis se­cre­tis, ubi tura bal­sa­ma­que su­dan­tur, ita oc­ci­den­tis in­sn­lis ter­ri­sque in­es­se cre­di­de­rim, quae so­lis ra­diis expres­sa atque li­qu­en­tia in pro­xi­mum mare la­bun­tur ac vi tem­pe­sta­tum in ad­ver­sa li­to­ra exun­dant. Si na­tu­ram su­ci­ni ad­mo­to igni ten­tes, in mo­dum ta­edae ac­cen­di­tur ali­tque flam­mam pin­gu­em et olen­tem, mox ut in pi­cem re­si­na­mque len­te­scit.

UWA­GI.

§ 1. Ze związ­ku z opi­sem lu­dów, któ­re wy­mie­nia Ta­cyt w po­przed­nich roz­dzia­łach Ger­ma­nii wy­pa­da, że mare Su­evi­cum jest mo­rze Bał­tyc­kie, na któ­re­go pra­wym brze­gu roz­sie­dli się Aestio­wie. Przez brzeg pra­wy ro­zu­mie­my brzeg wschod­ni mo­rza za Wi­słą od za­to­ki fryz­kiej do fiń­skiej. Dla ger­mań­skich że­gla­rzy, wy­pły­wa­ją­cych na Bał­tyk, wy­brze­ża te le­ża­ły na wschód, dla tego zie­mie tu le­żą­ce na­zy­wa­li Ostland, Eastland, Eistland i t… p., a miesz­kań­ców Oostla­en­ders, Osti, Esti i t… d. Ta­cyt z nie­miec­ka zo­wie ich Aestii.

W koń­cu V-go, czy na po­cząt­ku VI wie­ku z tych wy­brze­ży wy­bra­ło się po­sel­stwo do kró­la Wan­da­lów The­odo­ry­ka, przy­no­szą­ce mu w da­rze bursz­tyn. Król dzię­ku­je im w li­ście, któ­ry nam za­cho­wał jego taj­ny se­kre­tarz Cas­sio­do­rus (zm. 562). List za­czy­na się od słów: Ha­estis The­odo­ri­cus rex; w tek­ście na­zy­wa Ha­estów na­ro­dem, osia­dłym na wy­brze­żach Oce­anu, któ­rym tyl­ko mo­rze Bał­tyc­kie być może(1). Sie­dzi­ba Ha­estów, in­a­czej Aestiów, w tym cza­sie ści­ślej ozna­czyć się daje. Al­bo­wiem Jor­nan­des, in­a­czej Jor­da­nes, ży­ją­cy w tym­że VI wie­ku (zm. 552) pi­sze, że przy trzech uj­ściach Wi­sły do mo­rza roz­sie­dli się Vi­di­va­rii, (Vin­di va­rii?) a tuż za nimi – a za­tem na pra­wym brze­gu Wi­sły, Aesti, lud zgo­ła spo­koj­ny. W dal­szym roz­dzia­le do­da­je, że Aesto­wie zaj­mu­ją bar­dzo roz­le­gła część wy­brze­ża Oce­anu ger­mań­skie­go, t… j. Bał­ty­ku(2).

Ein­hard w wie­ku IX to samo miej­sce wy­zna­cza swo­im Aestom, mó­wiąc, że wschod­ni brzeg Bał­tyc­kie­go mo­rza ob­sie­dli Sło­wia­nie i "Aisti"(3). Od że­gla­rza Wul­fsta­na(4), świad­ka z IX wie­ku, wie­my, że gra­ni­ce za­chod­nie tych Aistów, Es­tów, sta­no­wi jak u Jor­da­ne­sa, pra­wy brzeg Wi­sły; na le­wym zaś brze­gu już miesz­ka­ją Sło­wia­nie. Fryz­ka znów za­to­ka (fri­sches haff) zgo­ła się u nie­go na­zy­wa: Est­mert… j… mo­rzem Es­tów.

Zwa­żyw­szy te­raz, że Aestio­wie Ta­cy­ta miesz­ka­ją na wy­brze­żach mo­rza Bał­tyc­kie­go i że u nich do­by­wa się bursz­tyn; że Ha­esti Cas­sio­do­ra tak­że zaj­mu­ją zie­mie nad­bał­tyc­kie i u nich tak­że znaj­du­je się bursz­tyn: nie mamy żad­ne­go po­wo­du uwa­żać ich za dwa od­ręb­ne na­ro­dy. Po­dług świa­dec­twa Jor­da­ne­sa z te­goż VI wie­ku na­ród Aestów na­der jest licz­ny, sko­ro zaj­mu­je po­cząw­szy od pra­we­go brze­gu Wi­sły bar­dzo wiel­ką (lon­gis­si­mam) część wy­brze­ży Bał­ty­ku. Na­ród, zaj­mu­ją­cy ta­kie ob­sza­ry nie -

1) List po­da­je­my w do­dat­ku I.

2) Jor­da­nis de Ge­ta­rum sive Go­tho­rum ori­gi­ne et re­bus ge­stis C. V: Ad li­tus au­tem Oce­ani, ubi tri­bus fau­ci­bus flu­en­ta Vi­stu­lae flu­mi­nis ebi­bun­tur, Vi­di­va­rii re­si­dent, ex di­ver­sis na­tio­ni­bus ag­gre­ga­ti, post quos ri­pam Oce­ani item Aesti te­nent, pa­ca­tum ho­mi­num ge­nus omni­no…. Cap. XXIII. Aesto­rum qu­oque si­mi­li­ter na­tio­nem, qui lon­gis­si­mam ri­pam Oce­ani Ger­ma­ni­ci in­si­dent, idem ipse Her­ma­na­ri­cus pru­den­tia ac vir­tu­te sub­e­git. Po­przed­nio au­tor wy­mie­nił na za­chód od nich miesz­ka­ją­cych Ve­ne­tów, An­tów i Sło­wian.

3) Ein­har­di.. ope­ra ed Te­leul. Pa­ris. T. I, c. XII, p. 38: Si­nus qu­idam ab oc­ci­den­ta­li Oce­anum orien­tem ver­sus por­ri­gi­tur.. p. 40: Hunc mul­tae cir­cum­se­dent na­tio­nes, l)ani si­qu­idem ac Su­eones, quos Nort­man­nos vo­ca­mus. Ad­li­tus au­stra­le Sclayi et Aisti et aliae di­ver­sae in­co­lunt na­tio­nes. 4) Ob. Źró­dło N. II.

ła­two się prze­sie­dla, a je­że­li to się zda­rzy, po­zo­sta­wia w hi­sto­ryi pew­ne śla­dy prze­sie­dle­nia. Tym­cza­sem o tem nic nig­dzie nie czy­ta­my; owszem Ein­hard w IX wie­ku za­sta­je tu "Aestów", a Wul­fstan w tym­że wie­ku na tem­że miej­scu od­wie­dza "Es­tów", po­sia­da­ją­cych licz­ne mia­sta i han­del do tyla roz­wi­nię­ty, że war­to było opi­sać dro­gę mor­ską i rzecz­ną, jaką do­stać się moż­na do kra­ju Es­tów i ich głów­ne­go mia­sta "Tru­so". Są to wszyst­ko do­wo­dy, że lud ten dłu­go tu miesz­kał. W wie­ku IX za­czy­na­ją się wy­ła­niać osob­ne na­zwy po­ko­leń Aestiów czy Aestów, jako to: Sem­bi, Pruz­zi. I otóż na tych do­wo­dach opie­ram twier­dze­nie, że przez Aestiów Ta­cy­ta ro­zu­mieć na­le­ży lud li­tew­skie­go po­cho­dze­nia.

Zda­nie po­wyż­sze zna­ko­mi­cie po­twier­dza świa­dec­two z II w. po Chr. Wia­do­mą jest rze­czą, że Ga­lin­do­wie i Su­da­wi­ty pru­sko­li­tew­skie­go po­ko­le­nia. W cza­sie naj­ścia Krzy­ża­ków pierw­si miesz­ka­ją na za­chód od je­zio­ra Smar­dze (Spir­ding­see), a dru­dzy na wschód. Otóż Klau­dius Pto­le­ma­eus, ży­ją­cy w po­ło­wie II w. po Chr., a więc tyl­ko pół wie­ku póź­niej od Ta­cy­ta, wy­li­cza w III ks. c. 5 swej geo­gra­fii mas­sę na­ro­dów pół­noc­nych, mię­dzy któ­re­mi tak­że na­ro­dy i po­ko­le­nia, miesz­ka­ją­ce wzdłuż i za Wi­słą. Wy­mie­nia je zaś w kil­ku rów­no­le­głych sze­re­gach od pół­no­cy ku po­łu­dnio­wi, za­cząw­szy od Bał­ty­ku, któ­ry u nie­go na­zy­wa się za­to­ką We­ne­dów: "Da­lej na wschód, mówi au­tor, wy­mie­niw­szy sze­reg je­den, za Wi­słą pod We­ne­da­mi (zaj­mu­ją­cych brze­gi mo­rza), miesz­ka­ją ku wscho­do­wi Ga­lin­do­wie i Su­di­ni etc. W cza­sach naj­ścia Krzy­ża­ków w tem sa­mem wzglę­dem sie­bie po­ło­że­niu t… j… za Ga­lin­da­mi miesz­ka­ją Su­di­ni, cho­ciaż zbie­giem cza­su od Ptol­ma­eu­sa do Krzy­ża­ków oni mo­gli się wię­cej ku za­cho­do­wi po­su­nąć. Dwa te po­ko­le­nia, na­le­żą­ce do­wod­nie do li­tew­skie­go ple­mie­nia, chy­ba nie ode­rwa­ły się od jed­no­ple­mień­ców, lecz z nimi są­sia­do­wa­ły, jak w cza­sach póź­niej­szych. Więc są­sia­do­wa­ły z po­ko­le­nia­mi, two­rzą­ce­mi póź­niej po­li­tycz­ną ca­łość pod ogól­niej­szą Prus­sów na­zwą; Prus­so­wie znów byli są­sia­da­mi Li­twy i Żmu­dzi, a ci znów Ło­twy. Jed­nem sło­wem Li­twi­ni już w II wie­ku zaj­mo­wa­li te zie­mie, któ­rych część dziś jesz­cze dzier­żą.Świa­dec­two Pto­le­ina­eu­sa, jak wi­dzi­my, dla na­szej kwe­styi zaj­mu­je miej­sce pierw­szo­rzęd­nej war­to­ści. Przy­to­czy­my je więc w skró­ce­niu z po­glą­da­mi kil­ku naj­po­waż­niej­szych uczo­nych:

Έλλάτονα δέ έδνη νεμεται τήν Σαρματίαν παρά μέν τóν Oύϊστσύλαν πo­ταμóν ύπó τoύς Ούενέδας Γόθωνες, είτα Φίννοι, είτα Σούλωνες… Τών

δέ είφημένων είσίν άνατολικώτεροί όπο μέν τoύς Οδενέδας πάλιν Γαλίνδαι xαί Σo­υδινoί μεχρί τών Άλαυνών ύφ 'Ιγυλλίωνες ειτα Κo­ιστo­βώxoι… Πάλιν δέ τήν μέν έφεξής τψ Oύενεδίxψ xó­λπψ παρωxεανίτιν xατέχo­υσιν Oύέλται, δπέρ oύς Όσσιoι, είτα Κάρβωνες άρτιxώτατoν… είτα Άo­ρσoι xαί Παγυρίται (Ptol. III. 5.) t… j. Drob­niej­sze po­ko­le­nia, któ­re miesz­ka­ją w Sa­ra­acyi wzdłuż rze­ki Wi­sły pod We­ne­da­mi są: Gy­tho­no­wie, po­tem Fin­no­wie, po­tem Su­lo­no­wie… Od wspo­in­nio­nyc­li po­ko­leń wię­cej na wschód wy­su­nię­ci pod ty­miż We­ne­da­mi Ga­lin­do­wie i Su­di­no­wie i Stau­ano­wie aż do Alau­nów; pod nimi Igyl­lio­nes, po­tem Ko­isto­bo­koj… Da­lej znów kraj nad­brzeż­ny wzdłuż za­to­ki We­ne­dyj­skiej zaj­mu­ją We­lto­wie, nad nimi Ossioi, da­lej na sa­mej pół­no­cy Kar­bo­no­wie… da­lej Aor­soi i Pa­gy­ri­ty.

Mię­dzy wy­mie­nio­ne­mi po­ko­le­nia­mi nie znaj­du­je­my Aestów, Aistów czy Es­tów, chy­ba­by kto ich w Ossioi chciał wy­czy­tać. Nie dzi­wi­my się temu. Rzy­mia­nie po­śred­nio przez Ger­ma­nów po­zna­li się z na­zwą Aestiów, po­cho­dzą­cą, jak się rze­kło, od geo­gra­ficz­ne­go po­ło­że­nia (po­rów. Oestre­ich). Pto­le­ma­eus nie zna tej ger­mań­skiej na­zwy, lecz zna na­ro­do­we po­je­dyń­czych po­ko­leń. Wia­do­mo­ści jego po­cho­dzi­ły ze źró­deł grec­kich od kup­ców i po­dróż­nych. Dro­ga han­dlo­wa z Gre­cyi ku Bał­ty­ko­wi od nie­pa­mięt­nych cza­sów była zna­ną. Wszak­że bursz­ty­no­we wy­ro­by, zna­le­zio­ne w gro­bach My­keń­skich po­cho­dzą z brze­gów Bał­ty­ku*. Wia­do­mo­ści więc, po­da­ne przez Pto­le­ma­eu­sa, mają za sobą ce­chy wia­ro­god­no­ści a mię­dzy nie­mi wzmian­ki o Ga­lin­dach i Su­di­nach.

Zeus w uczo­nem dzie­le: die Deut­schen und die Na­chbar­stam­me str. 271, oma­wia­jąc miej­sce z Ptol… pi­sze: Ueber­ra­schend ze­igen sich die er­steu be­iden vol­ker (Ga­lin­do­wie i Su­di­ni) noc­li in säp­ter zeit unter den Preus­sen wie­der in den umge­bun­gen des Spir­ding­se­es, von Dus­burg Ga­lin­di­tae und Su­do­vi­tae ge­nannt, jene auf der west und siid­se­ite des sees, die­se in nor­dost… A da­lej o ich sie­dzi­bie za cza­sów Pto­lem.: Die Ga­lin­der und Su­di­nen noch in spa­eter zeit die vor­der­sten Aisten, kon­nen ke­ine­swegs schon da­mals am Spir­ding­see ihre sit­ze ge­habt ha­ben: dort sas­sen auf der rech­ten se­ite der We­ich­sel abwa­erts bis an die kii­ste Ski­ren und Go­then, die einen schma­len raum ein­ge­nom­men ha­ben miis­sten, wenn sie zwi­schen sich und dem see noch ein zwi­schen- -

* Ob… par. 7.

volk ge­habt hät­ten." Dla tego umiesz­cza ich wzdłuż Pre­gli, więc za­wsze w li­tew­skich zie­miach. Stau­anów zaś nie uzna­je za Li­twi­nów (str. 271) wli­cza­jąc ich do Ala­nów lub Sar­ma­tów; (ob… jed­nak ni­żei zda­nie Mül­len­ho­fa). Igyl­lio­nów znów za­mie­niw­szy na Ίττυγγίωνες błęd­ne­go od­czy­ta­nia F za T, a da­lej na Ίατυγγίωνες t… j. Ja­dź­win­gów, sa­do­wi mię­dzy Li­twą a Ma­zow­szem i za­li­cza ich do Li­twi­nów (str. 678).

Mül­len­hoff (w Deut­sche Al­ter­thum­skun­de II str. 19) mie­ści Ga­lin­dów w Sam­bii po oby­dwóch brze­gach Pre­gli; Su­da­wi­tów zaś na po­łu­dnio­wo wschód od nich, mię­dzy rzecz­ka­mi Łyk, Ły­po­ną i Szeszu­pą od za­cho­du, Nie­mnem od wscho­du i pół­no­cy, po­wo­łu­jąc się zresz­tą, na To­ep­pe­na Geogr. str. 29 i 102. Stau­ano­wie zda­niem jego są Li­twi­ni, miesz­ka­ją­cy nad Wi­lią ku źró­dłom Nie­mna. Za­miast xαί Σταυανoι wo­lał­by czy­tać xαί Αεταυαναί ; błąd jego zda­niem po­cho­dzi od myl­ne­go od­czy­ta­nia kur­syw­ne­go pi­sma. Igyl­lio­nes zaś, Su­di­no­wie i Stau­ano­wie sta­no­wią tyl­ko trzy ga­łę­zie jed­ne­go po­ko­le­nia po­cho­dze­nia li­tew­skie­go, a nie od­ręb­ne trzy po­ko­le­nia (str. 23). Za­miast Ούέλται czy­tać trze­ba Αετo­ύα (str. 24). Do­da­ję od sie­bie, że co­kol­wiek da­lej wy­mie­nie­ni Pa­gy­ri­tae, ety­mo­lo­gicz­nie wziąw­szy, mogą być Li­twi­na­mi, od pa i gir­re las = Po­le­sia­nie. Wia­do­ma jest rze­czą, że np. Ło­twa za cza­sów Aln­pe­ke po naj­więk­szej czę­ści miesz­ka­ła w la­sach: "Die sint let­ten ge­nannt die he­iden­schaft…. wo­net note ein an­der mite. Sie bu­wen be­sun­der in man­chen walt (wier­sze 342 – 5) t… j… ci zo­wią się Ło­twą, po­gań­stwo to nie miesz­ka gro­ma­dą, lecz bu­du­je się z osob­na w la­sach. To samo pi­sze Ła­sic­ki o Żmu­dzi: di­sper­se per si­lvas cam­pos de­gunt, rara op­pi­da etc.

The­odor Po­sche die Arier Jena 1878 uło­żyw­szy so­bie od­ręb­ną teo­ryą o pier­wot­nej Ary­ów sie­dzi­bie, na str. 123 na­zna­cza Li­twi­nom pier­wot­ne sie­dli­sko w oko­li­cach ba­gień Ro­kit­ny, zkąd od­cze­piw­szy się od Ary­ów prze­nie­śli się nad Bał­tyk: "le­icht war der über­gang aus den Ro­kit­na­siimp­fen nach dem tha­le des Nie­men, in we­lchem sich eine ari­sche be­vol­ke­rung, wie in einer unge­stor­ten bucht abla­ger­te". Zda­niem więc tego uczo­ne­go Li­twi­ni odłą­czyw­szy się od Ary­ów za­ję­li od razu ten kraj, któ­ry do­tąd za­miesz­ku­ją. "Mit dem na­men der Aestier, Ostleu­te, der sich in der form Es­ten bis heu­te er­hal­ten hat, mówi au­tor w dal­szym cią­gu, bez­e­ich­ne ich die grup­pe der Li­tau­er, Let­ten und Preus­sen".

Tak więc pierw­szo­rzęd­ne po­wa­gi na­uko­we utrzy­mu­ją, że od cza­sów nie­pa­mięt­nych miesz­kał nad Bał­ty­kiem lud li­tew­skie­go po­cho­dze­nia.

Otóż w ten spo­sób sta­ra­li­śmy się uza­sad­nić, że przez Aestiów Ta­cy­ta, Ha­estów Cas­sio­do­ra, Aestów Jor­da­ne­sa, Aistów Ein­har­da i Es­tów Wul­fsta­na ro­zu­mieć na­le­ży na­ród, na­le­żą­cy do li­tew­skie­go ple­mie­nia. Po­cząw­szy od wie­ku IX wy­nu­rza­ją się po­wo­li na­zwy po­je­dyń­czych po­ko­leń, jako to: Sem­bo­wie, Pruz­zi, Li­twi­ni, Ło­twa i w mia­rę wy­chy­le­nia się ich na wid­niej­sze pole hi­sto­rycz­ne mia­no Es­tów usu­wa­ło się ku pół­no­cy, aż po­zo­sta­ło się na­ro­do­wi, w wła­snym ję­zy­ku Ma­ara­hvas, a od nas Es­to­na­mi zwa­ne­mu.

§ 2. Aestii zna­czy w ogó­le na­ród wschod­ni bez wzglę­du na róż­no­rod­ność, ma­ją­cy jed­nak nie­któ­re ce­chy wspól­ne. Wy­ra­że­nie: Aestio­rum gen­tes chciał­bym tak ro­zu­mieć, że Ta­cyt ma na oku na­ród, skła­da­ją­cy się z kil­ku po­ko­leń, jed­no­ple­mien­nych, lecz z od­ręb­nym by­tem po­li­tycz­nym, tak że przez gen­tes tu­taj ro­zu­miem Prus­sów, Li­twi­nów, Żmu­dzi­nów i Ło­twę, oraz ich drob­niej­sze odła­my, jako to: Sem­bów, Na­tan­gów, Nad­ro­wi­tów i t… p. – Mimo tej wie­lo­ści po­ko­leń świa­dek Ta­cy­to­wy do­strzegł nie­któ­re ce­chy wspól­ne, któ­re za­zna­cza ogól­ni­ko­wo. I tak prak­ty­ki oby­cza­jo­we (ri­tus) i po­sta­wa ze­wnętrz­na (ha­bi­tus) rów­na się swew­skim, od któ­rych się róż­nią, ję­zy­kiem, zbli­żo­nym do bry­tań­skie­go. Su­ewów Ta­cyt za­li­cza do Ger­ma­nów. Za­tem świa­dek był w Bry­tan­nii, u Su­ewów i Aestiów, sko­ro po­do­bień­stwa i róż­ni­ce za­zna­czyć umie, a w każ­dym ra­zie stycz­ność z nimi mieć mu­siał. W bra­ku do­kład­niej­szych punk­tów po­rów­na­nia na tych ogól­ni­kach po­prze­stać mu­si­my.

§ 3. Aestio­wie, pi­sze Ta­cyt, czczą mat­kę bo­gów. Ob­ja­śnie­nie tego miej­sca wy­wo­ła­ło róż­ne zda­nia uczo­nych. Po­mi­nąw­szy dru­go­rzęd­nych kom­men­ta­to­rów zwró­ci­my się wprost do po­wag pierw­szo­rzęd­nych. Otóż Sza­fa­rzyk w po­mni­ko­wem dzie­le Slo­van­ské sta­ro­zit­no­sti (Pra­ga, 1837) str. 370, pi­sze: Mat­ka bo­hűw, giż Aesty­ové čti­li, byla pru­sko-li­te­vska Se­eva c. Žem­mes mah­ti… t… bo­hij­né leta a obilj (Ce­res), slo­van­ska Živa, gakż na gi­nem mi­stě pro­ve­de­me". Za­po­wie­dzia­ne­go do­wo­du uczo­ny au­tor zo­stał nam dłuż­ny. Za jego zda­niem po­śpie­szył cały sze­reg uczo­nych, a ostat­nio Baum­stark (Aus­führ­li­che Er­läut… des be­sond… the­ils d. Ger­ma­nia d. Ta­ci­tus 1880, str. 279), po­wo­łu­jąc się nad­to na Pier­so­na Elek­tron, str. 18, 93. Ów­cze­sny stan my­to­lo­gii sło­wiań­skiej i li­tew­skiej do­sta­tecz­nie uspra­wie­dli­wi myl­ne zda­nie uczo­ne­go. Lubo do dziś dnia obie na­uki nie wy­szły z lat nie­mow­lęc­twa, wie­my jed­nak, że Se­ewa nig­dy nie ist­nia­ła w lit… my­to­lo­gii; że Že­mes – mâte jest bo­gi­nią ło­tew­ską, a o sło­wiań­skiej Živa nam tyl­ko wia­do­mo, że była dea Po­la­bo­rum (Hel­mold I. 52), a nad­to nic wię­cej.

Na ży­cze­nie przed­wcze­śnie zga­słe­go Mül­len­hof­fa na­pi­sał Man­n­hardt, pierw­szo­rzęd­na po­wa­ga w my­to­lo­gii li­tew­skiej, ar­ty­kuł: Die mâter de­orum der Aestier w Ze­it­schft… f… deutsch. Al­terth. XXIV, str. 159. W nim ze zwy­kłą eru­dy­cyą do­wo­dzi, że mâter deum rzym­ska wca­le nie od­po­wia­da ło­tew­skiej Že­mes-mâte, któ­rą je­śli chce­my po­rów­nać z ja­kiem bó­stwem rzym­skiem, to chy­ba z je­dy­ną Tel­lus. Rzecz ja­sna, że Műl­len­hoff (Deutsch. Al­tert. II, str. 28, 1887 r.) oświad­cza się za jego zda­niem.

Prel­ler R ö m. Myth… str. 451, 736 po­da­je nam szcze­gó­ły o mâter de­orum, in­a­czej Ma­gna ma­ter i t… p… zwa­nej. Przy­po­mi­na­my je­dy­nie: że kult jej po­cho­dzi z Azyi, z Pes­si­nus; że roz­po­wszech­nił się w Gre­cyi, na­stęp­nie w Rzy­mie, do­kąd r. 205 przed Chr. so­len­nie ją spro­wa­dzo­no w po­sta­ci czar­ne­go ka­mie­nia (si­lex co­lo­ris fu­rvi atque atri, fer­ri qui po­ssit ho­mi­nis manu). Świę­ta ob­cho­dzo­no od 22 – 27 Mar­ca. Za­raz po spro­wa­dze­niu utwo­rzy­ły się kół­ka, któ­re na cześć bó­stwa urzą­dza­ły uczty, mu­ti­ta­tio­nes, na koszt wspól­ny. Zbyt­ki, roz­pu­sta i pi­ja­ty­ki do­szły w krót­kim cza­sie do tego stop­nia, że r. 161 prz. Ch… na­stą­pi­ła uchwa­ła se­na­tu ce­lem ich ukró­ce­nia. Ka­płan i ka­płan­ka oraz całe ko­lie­gium Gal­lów no­si­li na pier­siach roz­ma­ite dro­bia­zgi, amu­le­ty, i sprze­da­wa­li ob­raz­ki, amu­le­ty i t… p… przed­mio­ty za­bo­bo­nu lu­do­wi.

Roz­pa­trzyw­szy się w okru­chach ma­te­ry­ałów do li­tew­skich wie­rzeń, któ­ry nam po kry­tycz­nym ich roz­bio­rze po­zo­sta­je, prze­ko­na­my się, że kult "Mat­ki" w ogó­le, jako siły, wy­twa­rza­ją­cej pło­dy a za­ra­zem "Opie­kun­ki" po­je­dyń­czych two­rów, czy ro­ślin­nych, czy zwie­rzę­cych, czy in­nych przed­mio­tów, na li­tew­skich zie­miach był wiel­ce roz­po­wszech­nio­ny, a mia­no­wi­cie na Ło­twie znacz­nie roz­wi­nię­ty. W zna­ko­mi­tych zbio­rach Bri­vźem­niak­sa i Spro­gi­sa, jako też w in­nych źró­dłach bar­dzo czę­sto czy­ta­my mâte t… j… mat­ka do­da­ne do two­rów, któ­rych mat­ka jest two­rzy­ciel­ką, opie­kun­ką, lub ro­dza­jem bó­stwa. N. p… meża-mâte, mat­ka-las, da­rža-mâte, mat­ka-ogród; kru­mu-mâte, m… krze­wów i t… p… albo że­mes-mâte m… zie­mi; da­rzą­ca ży­ciem ro­śli­ny, da­ją­ca tra­wę zwie­rzę­tom i stra­wę lu­dziom. Ju­ras-mâte, m… mo­rza; ug­gun­smâte, mat­ka-ogień; věja-mâte, m… wiatr, gdzie wszę­dzie mâte przy­bie­ra już zna­cze­nie bo­gi­ni. Łopu-mâte, bre­za-mâte, bit­tes-mâte t… j… mat­ka opie­kun­ka by­dła, łosi, psz­czół. Ve­lia-mâte, kap­mâte, rnat­ka-opie­kun­ka umar­łych, mo­gił. Licz­bę przy­kła­dów moż­na jesz­cze po­więk­szyć i zda­je się, że pra­wie do każ­de­go przed­mio­tu moż­na do­dać mâte, je­śli się chce wy­ra­zić, że przed­miot utwo­rem wyż­szej siły, któ­ra za­ra­zem nim się opie­ku­je. Może być, że i dla tego nie czy­ta­my Děvu-mâte, mat­ka bo­gów, któ­rych po­cząt­ku nikt nie zna, i któ­rzy opie­ki nie po­trze­bu­ją.

W źró­dłach i pie­śniach żmudz­kich nie spo­tka­łem wy­ra­zu mat­ki" w po­wyż­szem zna­cze­niu. Je­dy­ny Ła­sic­ki przy­ta­cza coś po­dob­ne­go. Ma ter­ga­biae deae of­fer­tur a fe­mi­na ea pla­cen­ta, quae pri­ma e mac­tro sump­ta, di­gi­to­que no­ta­ta in fur­no co­qu­itur. Hanc post non alius quam pa­ter­fa­mi­lias vel ejus con­jux co­me­dit. Ma­ter­ga­bia wi­docz­nie zło­żo­na z ma­ter+ga­bia. Od Akie­le­wie­za wie­my, że Ga­bia w uro­czy­stej mo­wie zna­czy ogień. (Le­lew. T. V na koń­cu); do tego re­zul­ta­tu do­szedł tak­że Ben­der (Altpr. Mo­nats­schrift IV str. 137. r. 1867);* za­tem ca­łość zna­czy mat­ka-ogień; ana­lo­gia znaj­du­je­my w łot. Ug­guns-mâte. I to wie­my do­wod­nie, że na Żmu­dzi ogień był czczo­ny, jako bó­stwo. Ma­ter uwa­żam za sta­ro­żyt­niej­szą for­mę, za­miast zwy­czaj­ne­go na Żmu­dzi mote, mo­ti­ne; na uwa­gę tak­że za­słu­gu­je, że czczą­cy epi­tet sto­ji na pierw­szem, a nie, jak bywa zwy­czaj­nie, na dru­giem. Za­miast zaś łot. Że­mes-mâte ist­nia­ło na Żmu­dzi po­dług Ła­sic­kie­go i in­nych źró­deł zu­peł­nie rów­ne bó­stwo bez do­dat­ku mâte t… j. Że­mi­na, Że­mi­ne­le: Że­mi­na ter­re­stris (dea); u Prus­sów Że­mi­ne­le.

W źró­dłach pru­skich i gór­no li­tew­skich nie zda­rzy­ło mi się do­tąd, być może przy­pad­ko­wo, czy­tać epi­te­tu mat­ka" w tem jak u Ło­twy zna­cze­niu** . Tam bó­stwo zie­mi na­zy­wa się, Że­mi­ne­le; jest to piesz­czo­tli­wa for­ma od Że­mi­na; nie­kie­dy mie­wa do­da­tek: děve­le, bo­gi­ni. Kult jej był wiel­ce roz­po­wszech­nio­ny, je­że­li da- -

* Wol­ter w ma­te­ry­ałach do et­no­gra­fii ło­tew­skie­go po­ko­le­nia. Pe­trsb. 1890. str. 136 w uwa­gach daje nie­zbi­te do­wo­dy, że Ga­bi­ja, Ga­běta zna­czy ogień, o czem ob­szer­niej po­mó­wi­my w kom­men­ta­rzu do Ła­sic­kie­go.

** W do­kum… z dnia 3 Maja 1258 r. czy­ta­my o miej­sco­wo­ściach, sam­bij­skich: Glau­so­te nio­ter, La­be­go­ve mo­ter, Dro­vi­nen mo­ter, Clo­cho­ten mo­ter (Vo­igt Cod… dip. Pr. T. I, N. 116, p. 113 – 116). Rzecz tę sta­ra­li się wy­ja­śnić: von Ge­bau­er Neue Preuss. Prov. Bl. Bd. VIII, p. 342. Tam­że Bd. X. p. 187. To­ep­pen. Tam­że Bd. X. p. 161; i an­de­re fol­ge Bd. I, p. 98. Neu­mann Tam­że Bd. VI. p. 322. Ob. Cod. Dipl. Warm… ed Wo­el­ky u. Sa­age Bd. I. Reg… p. 24.

my wia­rę Pra­eto­riu­so­wi. A zda­niem mo­jem mi­nio drob­nych po­dej­rzeń Man­n­hard­ta wie­rzyć mu moż­na przedew­szyst­kiem w opi­sach, któ­re nie z kro­nik po­da­je, lecz z au­top­syi lub z opo­wia­da­nia du­chow­nych i ludu. Otóż Pra­et… pi­sze, że wzy­wa­no ją wy­bie­ra­jąc się na pierw­szą orkę (str. 51 – 53); na Ś. Jan po­sta­wiw­szy ku­po­le (56); roz­po­czy­na­jąc żni­wa (61); wy­cho­dząc na pierw­szy za­siew (62); roz­po­czy­na­jąc młoc­kę (65); wy­pę­dza­jąc pierw­szy raz by­dło na tra­wę (57); jed­nem sło­wem wzy­wa­no ją przy roz­po­czę­ciu i na ukoń­cze­niu za­jęć w roli. Nie­sio­no jej tak­że ofia­ry, przy rok rocz­nie po­wta­rza­ją­cem się po­świę­ca­niu za­gro­dy (66), i naj­waż­niej­szych ob­cho­dach ro­dzin­nych, jako to: na uro­dzi­ny dziec­ka (94); na swa­tach i we­so­łach (72. 74) i na po­grze­bach (101. 103. 104).

Z po­wo­du tak czę­stych wzy­wań utwo­rzył ję­zyk wy­raz že­mi­ne­lau­ti (de­nom… od že­mi­ne­le) w zna­cze­niu uczcić, świę­cić Že­mi­ne­le i nad­mie­nić wy­pa­da, że to je­dy­ne bó­stwo, od któ­re­go uro­bio­no wy­raz tech­nicz­ny.

Ofia­ry jed­ne od­by­wa­ły się w obec­no­ści wszyst­kiej ro­dzi­ny i do­mow­ni­ków; inne za­sie wy­ma­ga­ły obec­no­ści jed­nych męz­czyzn z wy­łą­cze­niem nie­wiast, jak np. w ofia­rach z po­wo­du pierw­szej orki nie­wia­stom nie wol­no było brać udzia­łu. Prze­wod­ni­czą­cy z przy­go­to­wa­nej becz­ki piwa na­le­wał dużą drew­nia­ną łyż­ką (sam­tis) ku­bek w po­sta­ci mi­secz­ki (kau­sze­le), któ­ry za trze­ciem na­le­wa­niem po­wi­nien być na­peł­nio­ny. To uczy­niw­szy ule­wał co­kol­wiek na zie­mie na cześć Źe­mi­ne­le mo­dląc się. Źe­mi­ne­le kwia­to­rod­na, za­kwit­niej ży­tem, psze­ni­cą, jęcz­mie­niem i wszyst­kiem zbo­żem; bądź na nas ła­ska­wą (wła­ści­wie we­so­łą), bo­żecz­ku, przy tych na­szych pra­cach niech świę­ty anioł sta­nie (t… j… po­mo­że), złych lu­dzi precz od­pądź, aby z nas nie szy­dzi­li*. Akt ten na­zy­wał się że­mi­ne­lau­ti i po­dług Pra­eto­riu­sa od­by­wał się na każ­dej ofie­rze przy wy­żej wy­mie­nio­nych oko­licz­no­ściach. Przy­znać jed­nak trze­ba, że o ile po­dob­na mo­dli­twa stó­sow­na w ob­cho­dach wio­sen­nych, za­sie­wu, o tyle nie­od­po­wied­nią w ofia­rach przy wy­pę­dza­niu by­dła i t… p. Na­stęp­nie prze­wod­ni­czą­cy upi­jał zwy­kle część trze­cią i trzy­ma­jąc w ręku kau­sze­le się mo­dlił: "Bogu niech -

* Pra­et… ed. Pier­son p. 51. 52. Szvents an­ge­las we­szło z chrze­ściań­stwem; za po­gań­stwa mo­gło tu stać ja­kie imie du­cha-opie­ku­na. Zły czło­wiek = cza­row­nik. Ta oraz inne przy­to­czo­ne mo­dli­twy po­cho­dzą, z daw­nej Nad­ro­wii, pro­win­cyi pru­skiej.

będą dzię­ki, że nas przy do­brem utrzy­mał zdro­wiu. Tak­że niech będą dzię­ki go­spo­da­rzo­wi, go­spo­dy­ni i in­nym, któ­rzy to do­brze spra­wi­li, niech im bóg wszyst­ko w do­brym sta­nie za­cho­wa. Niech po­bło­go­sła­wi na­sze­mu pi­ciu, aby­śmy we­se­li po­zo­sta­li i (tak) się ro­ze­szli; niech nam na przy­szłość da wię­cej, nie mniej*. Akt ten na­zy­wał się pa­la­bin­ti = bło­go­sła­wić. Te­raz prze­wod­ni­czą­cy do­le­wał do peł­na kau­sze­le, co na­zy­wa­ło się pa­pil­din­ti = na­peł­niać. Ucztą, na któ­rej spo­ro je­dli a wię­cej jesz­cze pili, ob­rzęd cią­gnął się da­lej a mo­dli­twą koń­czył.

Prze­wod­ni­czą­cym był za­zwy­czaj go­spo­darz, w za­stęp­stwie go­spo­dy­ni, przy­najm­niej u Žmu­dzi­nów: Si is ab­sit, id (i j… świę­ty ob­rzęd) ma­ter­fa­mi­lias fa­cit. (Łas). Sta­ra­no się jed­nak, żeby nim był mal­di­nin­kas, przy­najm­niej w waż­niej­szych ob­rzę­dach, jako zna­ją­cy się na wszel­kich ce­re­mo­niach (Pra­et. 54. 59.). Na ob­rzę­dach uro­dzin (ro­di­nes) ofiar­ni­kiem była baba, pil­nu­ją­ca po­łoż­ni­cy. Wte­dy do po­wyż­szej mo­dli­twy do­da­je jesz­cze: bądź też ła­ska­wa na dziec­ko (Pra­et. 95). Na swa­tach i we­so­łach od­by­wa­li ob­rzęd na cześć Że­mi­ne­le, oj­ciec, mat­ka i pirsz­lis t… j… swat. (Pra­et. 72. 74.). Na po­grze­bach spra­wiał ofia­rę naj­bliż­szy przy­ja­ciel zmar­łe­go, do­da­jąc do mo­dli­twy: Že­mi­ne­le, bądź ła­ska­wa i przyj­mij tę du­szecz­kę i do­brze za­cho­waj.

W dni naj­krót­sze ob­cho­dzo­no świę­to Iszven­ti­ni­mas so­di­bes, po­świę­ce­nia za­gro­dy, pod­czas któ­re­go tak­że cześć od­da­wa­no Že­mi­ne­li ule­wa­nia­mi, głów­ną zaś Žem­pa­ti­so­wi, któ­ry był bra­tem Że­mi­ne­li (Pra­et 31). On róż­nił się od sio­stry, bo­gi­ni zie­mi, tem, że był tyl­ko bó­stwem za­gro­dy (so­di­be), na­le­żą­cej do go­spo­da­rza, tak, że ile było za­gród, tyle było Ze­mpa­ti­sów. Na cześć jego w za­bu­do­wa­niu na­mus, gdzie pie­ca nie było, lecz wiecz­ny tlił się ogień, przy­nie­sio­no w ofie­rze ko­gu­ta i kurę jed­ne­go lęgu, opie­rze­nia czar­ne­go, bia­łe­go lub pstre­go, by­le­by nie bu­re­go t… j… czer­wo­ne­go. Zmó­wiw­szy pew­ną mo­dli­twę, któ­rej tre­ści nie zna­my, od­by­wał go­spo­darz że­mi­ne­lau­ti i pa­la­bin­ti bez pa­pil­din­ti (Pra­et. 66). Ce­re­mo­nie ofia­ro­wa­nia ko­gu­ta i kury były zu­peł­nie po­dob­ne do tych, któ­re za­cho­wy­wa­no w świę­to "Zbio­ru zbo­ża" (Sam­ba­rios), a któ­re opi­su­je Pra­et… p. 63. Po wy­pi­ciu pew­nej ilo­ści kau­sze­le z pi­wem, każ­dy bie­rze na­leż­ny mu bo­che­ne­czek chle­ba i przy­ło­żyw­szy go do zie­mi się mo­dli: "Žem­pa­tis! ty da­jesz nam -

* Pra­et… p. 52 mo­dli­twę tę po­da­je tyl­ko po nie­miec­ku. Ze do­brze to spra­wi­li", ro­zu­miem, że pra­ce się po­wio­dły; (tak) t… j… we­so­ło.

tak do­bry chleb; dzię­ku­je­my ci za to: do­po­móż, aby­śmy za two­jem bło­go­sła­wień­stwem upra­wia­li rolą, i za przy­czy­nie­niem się Žemi­ne­li wię­cej twych do­brych da­rów od­bie­ra­li". Na­stęp­nie wznió­sł­szy chleb ku nie­bu pro­szą: "pa­so­tink mus" na­syć nas. W koń­cu ucztu­ją, piją i mo­dlą się. Ob­rzęd taki po­wta­rza się rok rocz­nie. (Pra­et. 67).

Oto był­by bez mała wszy­stek ma­te­ry­ał dla zro­zu­mie­nia istot­ne­go zna­cze­nia Że­mi­ne­li i Žem­pa­tis. Je­że­li te­raz z temi bó­stwa­mi po­rów­na­my rzym­ską ma­ter de­orum, twier­dzić nie wol­no, aby bó­stwo rzym­skie od­po­wia­da­ło li­tew­skim. Róż­ni­ca po­le­ga na­tem, że tam czczo­no Mat­kę bo­gów, tu Mat­kę zie­mią, zbli­ża­ją­cą się co do zna­cze­nia do jed­nej Tel­lus. Tam czczo­no ka­mień, me­te­or spa­dły z nie­ba; tu oka­zy­wa­no cześć sile twór­czej zie­mi, sile o tak nie­kon­so­li­do­wa­nej po­sta­ci, że je­dy­nie wy­ra­zy mâte sio­stra, zdra­dza­ją po­czu­cie do przej­ścia do an­tro­po­mor­fi­zmu. Tam sta­łe świę­co­no świę­to, jed­no­ra­zo­wo; tu po­wta­rza­no w cią­gu ca­łe­go roku od­da­wa­nie czci bo­gi­ni przy każ­dej waż­niej­szej pra­cy w roli i po­waż­niej­szej chwi­li w kole ro­dzin­nem. Tam słu­ży­li ka­pła­ni rze­zań­cy – tu go­spo­darz, go­spo­dy­ni lub zna­ją­cy się na ob­rzę­dach i for­mu­łach mo­dli­twy mal­di­nin­kas.

Wo­bec tych fak­tów, opar­tych na źró­dłach, po­zo­sta­ją nam dwa wnio­ski do wy­bo­ru: albo przy­jąć, że u Aestiów ist­nia­ło bó­stwo, róż­ne od Że­mi­ne­le, a od­po­wia­da­ją­ce rzym­skiej ma­ter de­orum; albo przy­pu­ścić, że świa­dek; są­dząc po­wierz­chow­nie dał się uwieść pew­nym ana­lo­giom i po­mie­szał dwa róż­ne bó­stwa ze sobą t… j. Mat­kę bo­gów Rzy­mian, z Mat­ką – zie­mią Li­twi­nów.

Prze­cho­dząc sze­re­gi bo­gów li­tew­skich – a Aestiów mamy za Li­twi­nów – nie znaj­du­je­my żad­ne­go, któ­ry­by się rów­nał rzym­skiej ma­ter de­orum. Przy­jąć zaś, że za cza­sów Ta­cy­ta ist­nia­ła li­tew­ska ma­ter de­orum, a póź­niej wy­szła z kul­tu, nie wy­trzy­mu­je kry­ty­ki. Scze­za­nie bóstw w my­to­lo­giach dzie­je się za pod­sta­wie­niem lub za­mia­ną na­zwy bó­stwa (tak na­zwa­ne wy­pie­ra­nie bóstw) z prze­ję­ciem funk­cyi wy­par­te­go. Tym­cza­sem w lit… myt… nie zna­my do­tych­czas bó­stwa z funk­cy­ami i at­try­bu­cy­ami rzym­skiej ma­ter de­orum. Już z tego wzglę­du wnio­sek pierw­szy upa­da. Prze­cho­dzi­my do dru­gie­go.

Sko­ro ob­rzęd na cześć Žemi­ne­le lub po­dob­ne­go jej bó­stwa tyle razy do roku się po­wta­rzał, bar­dzo ła­two być może, że źró­dło Ta­cy­to­we po­cho­dzi od na­ocz­ne­go świad­ka ob­rzę­du. Nie zda­je nam się, że nim był uczo­ny my­to­log, któ­ry­by wni­kał w pier­wot­ne zna­cze­nie bó­stwa lub mytu, od­no­szą­ce­go się do ży­wio­łów lub zja­wisk przy­ro­dy, lecz że to był świa­dek, na któ­re­go przedew­szyst­kiem ze­wnętrz­ne dzia­ła­ły ozna­ki kul­tu. Te przed­sta­wia­ły pew­ne po­do­bień­stwo do kul­tu rzym­skiej bo­gi­ni i jej na­zwy. Więc ude­rzać mo­gła 1., na­zwa ma­ter z jed­nej a mâte, mo­ter z dru­giej stro­ny, 2., no­sze­nie amu­le­tów przez wy­znaw­ców rzym­skich, a przez Aestiów wo­gó­le; 3., uczty pod­czas ob­rzę­dów na cześć obuch bóstw u oboj­ga na­ro­du. Otóż na za­sa­dzie tych po­do­bieństw ra­zem lub czę­ścio­wo Rzy­mia­nin ła­two po­mie­szać mógł dwa róż­ne bó­stwa, t… j… wła­sną ma­ter de­orum z li­tew­ską bo­gi­nią Że­mi­ne­le.

§ 4. Ta­cyt pi­sze w dal­szym cią­gu: Oso­bli­wem jest zna­mie­niem za­bo­bon­nej ich wia­ry, że no­szą wy­obra­że­nia dzi­ków; to za broń im wy­star­cza i za obro­nę od wszyst­kie­go i czy­ni wy­znaw­cę bo­gi­ni bez­piecz­nym na­wet wśród nie­przy­ja­ciół.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: