- promocja
- W empik go
ZWIĄZKI DE LUXE - ebook
ZWIĄZKI DE LUXE - ebook
Kultura zachodniego świata przynosi nam prosty dogmat: celem naszego życia jest ślub, dziecko i związek, dopóki śmierć nas nie rozłączy, a następnie kopnięcie w kalendarz i ładny nagrobek fundowany przez wdowę (częściej) lub wdowca (rzadziej). I co? I jakoś nie wychodzi. Napięcie spadło, seks jest kiepski, a tak w ogóle: "jestem zmęczony, jestem zmęczona". I tak ma być przez kolejne 30, 40, 50 lat, kiedy tyle osób dookoła chodzi i kusi? Z tej książki się dowiesz: -Jak rozpoznać "zjeba" i odróżnić go od normalnego mężczyzny? -Jak rozpoznać wariatkę i odróżnić ją od normalnej kobiety? -Dlaczego nie mogę nikogo znaleźć? -Kiedy rodzi się rozwód? -Jak odbudować swój związek? -Jak poznać, że manipuluje tobą narcyz/narcyzka? Obiecuję jedno: ta książka jest uczciwa. Nie ma tu ściemy ani złudzeń. Jest sam konkret, który może pomóc paru osobom w zrozumieniu, że ich g... też śmierdzi. I że budowa życia tylko na emocjach sprawdza się, owszem, ale tak do siódmego roku życia. Nie dłużej.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
Rozmiar pliku: | 413 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Może zwyczajnie nie wiesz, czym jest miłość?
ROZDZIAŁ 2
Lekcja dla kobiet: za czym tęsknią mężczyźni?
ROZDZIAŁ 3
Lekcja dla mężczyzn: za czym tęsknią kobiety?
ROZDZIAŁ 4
Dlaczego nie mogę nikogo znaleźć?
ROZDZIAŁ 5
Era Tindera - aplikacje randkowe - pomagają czy przeszkadzają?
ROZDZIAŁ 6
Jak wyjść z friendzonu?
ROZDZIAŁ 7
Lekcja dla kobiet. Potrafisz powiedzieć: jestem ładna?
ROZDZIAŁ 8
Lekcja dla kobiet. Sukcesem nie jest posiadanie faceta. Sukcesem jest posiadanie fajnego życia.
ROZDZIAŁ 9
Lekcja dla mężczyzn: pięć największych błędów, jakie faceci popełniają w umawianiu się z kobietami
ROZDZIAŁ 10
Lekcja dla mężczyzn: kobietę możesz kupić
ROZDZIAŁ 11
Lekcja dla kobiet: co powinnaś zrobić, jeśli cię rzucił?
ROZDZIAŁ 12
Lekcja dla kobiet: dlaczego on mnie nie chce?
ROZDZIAŁ 13
8 pytań, które lepiej zadać zanim się z kimś zwiążesz
ROZDZIAŁ 14
Czy istnieje zdrowa zazdrość w związku?
ROZDZIAŁ 15
Jak poznać, że manipuluje tobą narcyz
ROZDZIAŁ 16
Kiedy rodzi się rozwód?
ROZDZIAŁ 17
Kiedy namiętność się kończy
ROZDZIAŁ 18
Dlaczego porno jest do dupy (i jak zabiło romantyzm w związkach)
ROZDZIAŁ 19
Mój facet jest uzależniony od sekskamerek
ROZDZIAŁ 20
Jak odbudować swój związek
ROZDZIAŁ 21
Zanim podejmiesz decyzję o rozstaniu
ROZDZIAŁ 22
Na koniec: czy musisz wybaczyć KAŻDĄ krzywdę?Wierzę w miłość. Wierzę, choć to wiara absurdalna, bolesna, a czasami idiotyczna. Jak widać, jestem "człowiekiem dużej wiary". To może dość niepopularna teza, ale mężczyźni też szukają miłości. Nawet najwięksi pukacze z Tindera chcą, aby ktoś ich przytulił. Chcą miłości i stabilizacji. Czasami trudno jest im się do tego przyznać, nawet przed samym sobą.
Tak, jesteśmy nieprzygotowani do stałych związków. Nie przygotowują nas do tego rodzice, bo sami tkwią w kostropatych relacjach. Wychodzimy na świat bezbronni, skrzywieni, uczymy się na błędach, bądź – co gorsza – nie uczymy w ogóle.
Tymczasem kultura naszego zachodniego świata przynosi nam prosty dogmat: celem naszego życia jest ślub, dziecko/dzieci i związek, dopóki śmierć nas nie rozłączy. A następnie kopnięcie w kalendarz i ładny nagrobek, fundowany przez wdowę (częściej) lub wdowca (rzadziej).
Już sam ślub to u nas coś szczególnego, odświętnego. Jak ktoś nie wierzy, to niech zobaczy, ile czasu przeciętna kobieta szykuje się na wesele. Sukienka, włosy, kolejna sukienka, bo pierwsza jednak nie pasuje, buty, nie, jednak inne buty, maseczka, paznokcie… A to nawet nie jest jej własny ślub!
Decyzja o pójściu na wesele oznacza dla niej trzy dni pracy przed imprezą i mnóstwo wątpliwości, czy podjęła właściwe decyzje.
A co się dzieje, jeśli chodzi o jej ślub???
Podobne wymagania: miłość do śmierci, wierność aż po grób, to obecnie mimowolny sadyzm. Większość osób nie ma na to najmniejszej szansy, albo będzie się szarpać
w niespełnieniu.
Ludzkim marzeniem o wierności jest pingwin
Symbolem wierności dla ludzi nagle stał się pingwin. Bo przecież: „Pingwiny zakochują się tylko raz w życiu i gdy się ze sobą wiążą, to na całe życie.” A że pingwiny zdradzają się na potęgę, ich związki często są sezonowe i nieobca im jest też nekrofilia? Oj tam, nie bądźmy szczegółowi.
Kilka lat temu wielką popularność w sieci zdobył film nakręcony przez National Geographic. Do tej pory oglądam go z bólem głowy, bo jest to najbrutalniejsza lekcja relacji, jaką można dostać od świata.
Mąż Pingwin wraca do domu do swojej żony i swoich dzieci. Zastaje ją z kochankiem. Panowie zaczynają się bić, krew bryzga na boki. W pewnym momencie Pani Pingwinowa ma wybrać, kogo woli. I wybiera… kochanka.
Mąż jeszcze walczy o rodzinę. Rzuca się na swojego rywala, który chowa się z JEGO kobietą w JEGO gnieździe. Zostaje jednak pobity. Wydaje ostatni krzyk rozpaczy. Stoi pokonany i upokorzony.
Bo tak wygląda życie. A my?
My tworzymy sobie miraże.
Miało być Ferrero Rocher, a jest jakaś podróba z Biedy.
Mężczyźni i kobiety opowiadają sobie później różne historie, czynią różne wyznania: „Kocham”. „Nie opuszczę cię aż do śmierci.”
A śmierć ma postać ładnej trzydziestolatki, która tak rozkosznie wygląda w bieliźnie. Albo sympatycznego nieznajomego w delegacji. Ludzi często łączą dzieci i kredyt hipoteczny. A następnie oddychają z ulgą i sami umierają. To nie jest życie. To wegetacja. Ktoś kona mając 20, 30 lat, tylko ciało do grobu składane jest trochę później. Albo przechodzą ze związku w związek, lecząc jedną relację kolejną. Jak narkoman na głodzie.
Parę lat temu dostałem list, który mną wstrząsnął i ciągle pozostaje aktualny.
„Pokolenie trzydziestokilkulatków. Idących przez życie z otwartą przyłbicą, wychowanych i wykształconych. Mających rodziny i małe dzieci. Jednocześnie zmęczonych, znudzonych, sfrustrowanych, pragnących innego życia. Takiego, które daje smak. I nagle bum. Taneczny wieczór poza miastem, spojrzenie, wspólne gibanie się na parkiecie, drink numer jeden, drink numer dwa. Let’s dance. Szalona noc. Drink numer sześć i siedem. Grzecznie lulu. Jak śpiewa (nomen omen) Czarny HIFI z Pezetem w kawałku „Niedopowiedzenia”: „Zazwyczaj to zaczyna się przypadkiem, patrzysz na mnie (…) Z tych niedopowiedzianych gestów i słów… budzi się zainteresowanie…”
Kawa, SMS, kawa, obiad, SMS. Seria niezobowiązujących spotkań. Pełnych słów. Tysiące godzin przegadanych przez miesiące, same rozmowy, kilka przytuleń, niewinny całus ukradkiem w bramie. Trudne powroty do domu, partnerzy uważający, że po trzydziestce należy być już ustatkowanym, że czasy imprez, znajomych i spotkań do rana są już historią. Że nie warto, bo można na spokojnie, w domu, w kapciach… a po co ty będziesz tak albo inaczej, jestem zmęczona i wykończona… #mdlimnie
A z tą drugą osobą – ogień. Nie ma, że nudno. Spontan, pomysł, kreatywność, inspiracja, wsparcie, euforia, ciąg na bramkę. Odkryć swoje prawdziwe „ja” dzięki tej relacji, nauczyć się siebie, poznać potrzeby, mówić o nich, mówić bez skrępowania o wszystkim, czuć tak samo. Walka o lepsze jutro w domu zakończyła się porażką. Miesiące starań o zmiany i powrót do punktu wyjścia. Obecne uczucia do małżonka nie mają nic wspólnego z tym, jakie były kiedyś, w dniu „tak”.
Mijają miesiące i wracają pytania: zmienić swój świat dla własnego szczęścia? Zmienić świat małżonka dla własnego szczęścia? Zmienić świat dzieci dla własnego szczęścia? Czy też kupić nowy model ciepłych kapci i… trwać, wyzbyć się marzeń, które są w zasięgu ręki, które można dotknąć i poczuć, które mają imię? Zamienić marzenia w codzienność i rutynę?”
– Sebix
Czy to prymitywne? Nie, to ludzkie.
Łatwo jest mówić o zasadach. Łatwo jest przysięgać: że ja nigdy, że nie zdradzę, nie opuszczę, że jak tak można. Łatwo jest deklarować, łatwo oceniać i łatwo potępiać. I podobają mi się zasady. Ja też chcę żyć w świecie prawdy, bo prawda jest piękna. Tyle, że moje życiowe doświadczenie mówi, że kiedy przychodzi do praktyki, to nie jest jednak takie łatwe.
W tej książce starałem się zebrać najważniejsze rzeczy z tysięcy listów, tysięcy rozmów prowadzonych z ludźmi o ich związkach przez ponad dekadę. Pewne rzeczy na przestrzeni lat mi umykały. Niektóre pisałem kilka razy, a o innych nie wspomniałem nigdy, wychodząc z błędnego założenia, że już o tym było. Otóż nie było. Wreszcie, w niektórych kwestiach zwyczajnie zmieniłem zdanie, zgodnie z zasadą, że tylko krowa go nie zmienia.
Obiecuję ci jedno: ta książka jest uczciwa. Nie ma tu ściemy ani złudzeń. Jest sam konkret, który może pomóc paru osobom w zrozumieniu, że ich gówno też śmierdzi. I że budowa życia tylko na emocjach sprawdza się, owszem, ale tak do siódmego roku życia. Nie dłużej.
Buzi.
Czarny.ROZDZIAŁ 1
Może zwyczajnie nie wiesz, czym jest miłość?
Według psychologów, w miłości najważniejszy jest trójkąt. I nie chodzi mi o sytuację, kiedy one dwie klęczą, ani nawet o taką, gdy ona klęczy przy dwóch samcach. Trójkąt ma trzy wierzchołki:
intymność,
namiętność,
zaangażowanie.
Romeo i Julia style
To, co uważasz za największą miłość na świecie, zazwyczaj jest mylone po prostu z namiętnością. Jak w tym memie, w którym wilk rozmawia z Czerwonym Kapturkiem: Babciu, babciu, a dlaczego na wszystkich zdjęciach na Insta masz gołą dupę?
Żeby wszyscy rozumieli, że mam głęboką osobowość. Cytatów pod zdjęciami nie czytałaś, czy jaki ch*j???
Sam osobiście kilka razy uznawałem, że ta kobieta jest cudowna, bo przecież osoba z takimi cyckami i takimi pośladkami musi być doskonała. I od razu kreowałem we własnej głowie naszą wspólną przyszłość, w której, rzecz jasna, ona – dupa i przyszłość – były idealne.
Później, kiedy już przestawałem być w strefie komfortu i z niej wychodziłem, uczucia jakby przygasały. I tak, kobiety też tak mają. Trochę to wszystko przypomina liceum, gdzie ktoś „kocha” kogoś, bo ten ktoś ma fajną skórzaną kurtkę. Kocha, bo tak ładnie wydyma wargi. Kocha nie osobę, tylko wyobrażenie tej osoby w swojej głowie. Wyobrażenie ukształtowane przez lukrowane teledyski, słodkie jak oranżada komedie romantyczne i książki typu "szampan i pejcz".
Namiętność składa się z dwóch części: pożądania i zauroczenia. Pożądanie jest zero-jedynkowe. Chcesz się ze mną zanurzyć w oceanie mniej i bardziej wyrafinowanych pozycji rodem z filmów dla dorosłych? Tu i teraz? Odpowiedź jest prosta: tak albo nie. Faza czystej namiętności jest uzależniająca. Znam ludzi, którzy przechodzą z jednego związku tego typu do kolejnego. To faza, kiedy on myśli tylko przyrodzeniem, a ona tylko macicą. Rzuć mnie na ścianę, zerwij mi majtki, weź mnie. Wąchaj. Gryź. Liż. Bierz, co chcesz.
Namiętność to jednak nie tylko dziki seks, ale i zauroczenie. Rozmowy do rana. Świat przestaje istnieć poza tą drugą osobą. Absolutne uwielbienie. Zaborczość. Zachłanność. Nic nie jest w stanie równać się z tym hajem, pogryzionymi ustami i siniakami na tyłku. Ten stan przypomina wstrzyknięcie heroiny prosto w mózg. Jak każda działka, zazwyczaj kończy się jednak zjazdem i kacem. To Romeo i Julia style. On ma 17, ona 16, a rodzice nie pozwalają im zamieszkać razem, więc popełniają samobójstwo. On myśli: „Jaka jest cudowna! Tylko ona na całym świecie mnie rozumie.” Chwilę później pakuje swoje graty do samochodu i mówi: „Zmieniłem zdanie.”
Ta faza, gdzie jest szaleństwo hormonów, trwa krótko. Czasami sześć tygodni, czasami sześć miesięcy, czasami kończy się zaraz po wyjęciu. Ale badacze są dość bezwzględni. Nie da się utrzymać tego stanu mózgu dłużej niż cztery lata. Związek oparty tylko o namiętność jest więc krótki, choć przyznaję, miewa długie orgazmy.
W pewnym momencie naszego związku warto rozumieć, że namiętność szybko się skończy. I jeśli chcemy w życiu tylko jej, to owszem, jest to jakiś sposób na relacje, ale nigdy nie zbudujemy w ten sposób związku. Prędzej otarcia na naskórku.Intymność
Tę teorię z trójkątem wymyślił Robert Sternberg, amerykański psycholog, obecnie profesor na jednej z najlepszych uczelni świata, Cornell University. Drugi wierzchołek jego trójkąta to intymność. Znacie się. Lubicie. Rozumiecie. Ona ma dostęp do jego pieniędzy, statusu społecznego, przyjaciół, on do jej cycków. Albo na odwrót. Nie pamiętam. Jednej
i drugiej stronie sprawia to przyjemność. Jedna i druga osoba wie już, jak tę przyjemność swojemu partnerowi dać. I nie chodzi tylko o odpowiednie wypięcie pośladków, ale również
o takie drobiazgi, jak to, że on lubi sznycla na obiad, ona ucieszy się z biletu na koncert Eda Sheerana, a on, jak w tygodniu nie pójdzie cztery razy na siłownię, to będzie marudny. I z tą intymnością jest tak, że to trochę za mało, żeby mówić o związku. Potrzebny jest jeszcze jeden element.
Jaki? To wytłumaczę na przykładzie mojego kumpla, Mr. X.
Historia Mr. X
Mr. X nie jest szczególnie przystojny. Włosy krótkie, czarne, oczy lekko skośne, brzuch w początkowej fazie opony, wzrost trochę powyżej nikczemnego. Jest za to inteligentny, dowcipny, ma własne mieszkanie, niezły samochód, dobrą pracę, niebanalne hobby – widział trzy czwarte świata – reszta przed nim. Toteż kobiety – wysokie i niskie, cycate i płaskie,
w okularach i bez, wybaczają mu ten wzrost i po prostu przestają chodzić w obcasach. A dalej to już są pszczółki, motylki i Bollywood. Przez sześć miesięcy, ewentualnie trochę dłużej. I po tych sześciu miesiącach, kiedy już było wszystko, każda pozycja, większość uniesień, spotkania pod księżycem i namiętne czułości w parku oraz bramie, zaczynają się pierwsze poważne fochy. Mr. X znosi je dzielnie przez jakieś dwa miesiące, a później coś w nim pęka. Wtedy siada ze swoimi wybrankami i mówi im patrząc prosto w oczy: „Miłość to za mało”. (Czytaj: namiętność plus intymność to za mało.)
Oczywiście dla tych wszystkich kobiet brzmi to strasznie, brzmi to okrutnie,
w kategorii: „Oto najgorsze rozstanie, jakie miałam w życiu.” Bo przecież było tak fajnie.
Mr. X wychodzi z podobnego typu układów z napisem na czole: ZJEB (skrót od: „emocjonalny popapraniec”). Ale zastanawiając się na zimno – czy nie jest to wyznanie szokujące swoją uczciwością? Bo namiętność plus intymność to faktycznie za mało, aby stworzyć udany związek, udane małżeństwo, udaną rurkę z kremem, udane coś. Mr. X nie jest gotowy na wierzchołek trzeci, czyli:
Zaangażowanie
Zaangażowanie to decyzja, że będziemy razem. To są plany: związek, kupno mieszkania, małżeństwo, dzieci, wyższy poziom małżeństwa, czyli kredyt na wspomniane mieszkanie etc. Zaangażowanie to kwestia kalkulacji. Ile stracę, jeśli wycofam się z tego związku? Zanim zaangażowanie się pojawi, mija przynajmniej rok. Częściej dwa albo trzy. Mr. X, kończąc swoje relacje przed wejściem w fazę zaangażowania, wie, że nie jest w stanie zaakceptować kompromisów, których wymaga związek, że teraz, owszem, było bardzo miło
i czasami nawet fantastycznie, że zależy mu, że owszem, kocha, ale ta łatwiejsza część właśnie dobiegła końca
I teraz będzie już tylko trudniej.
Teraz ten związek będzie wymagał pracy i poświęceń. On jednak, z różnych przyczyn, nie jest w stanie tych poświęceń udźwignąć.
Trzeba będzie konsultować sprawę wyjazdów na trzy tygodnie i brać pod uwagę jej „nie”. Trzeba będzie tłumaczyć się, dlaczego nie zadzwoniłem, nie pojawiłem się, zapominałem. Trzeba będzie poznać jej rodziców i przynajmniej podjąć próbę ich akceptacji.
Czy to mało? Czy to łatwe? Czy to oznacza, że to nie była miłość, skoro nie był w stanie nagiąć się do takich "bzdetów"? Ile znasz związków, które rozpadły się właśnie przez takie drobnostki?
Owszem, bezpośrednią przyczyną mogła być poważna zdrada, ale tę zdradę poprzedziły tony skarpetek rzuconych ot tak, na podłogę i za komputerem; setki niedotrzymanych obietnic, nieodebranych telefonów, dwa nieudane święta Bożego Narodzenia oraz 48 ton wzajemnych pretensji po obu stronach.
Ewakuacja przez komin Mr. X to w rzeczywistości miły gest, deklaracja: "skończmy to teraz, wiem, jestem niedojrzały i nieogarnięty na dłuższą metę, i się nie zmienię." Wiem, że tobie się teraz wydaje, że będziemy w stanie to wszystko udźwignąć, ale tak nie jest.
Będę cię doprowadzał do wściekłości, będziesz przez mnie płakać, będziemy spędzać godziny na długich rozmowach, wyjaśniając, co kto miał na myśli. Będziemy przyrzekać sobie poprawę, a nic z tego nie wyjdzie.
Poza tym, że zarobi prawnik i terapeuta.
Bo namiętność i intymność to faktycznie za mało, jeśli ktoś nie chce się zaangażować. Bo nie zawsze „sra się kwiatkami”.
Aby być w związku, trzeba mieć wolę walki. Bywają sytuacje, że trzeba zacisnąć zęby tak mocno, że aż boli, i nie zawsze po tym zaciśnięciu jest 100% przekonania, że było warto. Trzeba dołożyć do tego zaufanie, przyjaźń, kota i dwie paprotki (wstawić właściwe). Nie każdy ma na to siłę.
Nie można go z tego powodu potępiać, a raczej należy pochwalić za szczerość. Lepiej teraz niż za pięć lat.
Jak długo można lecieć na jednym silniku?
Według Sternberga kompletna, idealna miłość jest gdzieś w środku trójkąta, gdzie przecinają się trzy linie: namiętność, zaangażowanie oraz intymność.
To tak, jakby samolot leciał napędzany przez trzy silniki. A w środku ty i on. Ona i ty.
Szampan.
Truskawki.
I sześć pudełek prezerwatyw po 200 sztuk (w pierwszym roku znajomości kobieta i mężczyzna mają tyle seksu, co później przez resztę związku).
Ten stan utrzymuje się jednak krótko. I najczęściej to namiętność jest tym elementem, który z czasem zaczyna kuleć. Czyli lecimy dalej na dwóch silnikach. W miarę upływu czasu i one zaczynają zgrzytać, jakby robiono je w Chinach na drugiej zmianie.
Niewiele osób dopuszcza do siebie przekonanie, że związek się również zużywa.
Gdy Janusz mówi do swojej Grażyny po pięciu latach związku: „Ale ładnie dzisiaj wyglądasz”, ona wzrusza ramionami. Ale gdy Sebix (czyli ten trzeci) mówi do tej samej Grażyny: „Ale ładnie dzisiaj wyglądasz”, Grażyna ma dreszcz na plecach, a Sebix może tego wieczoru dłużej trzymać ręce w jej włosach.
Nic tak szybko nie zabija miłości, jak życie.
Zasada ręcznika. W trakcie pierwszego roku związku kobieta idąca w ręczniku do sypialni traci ręcznik, a później jest seks. Po trzecim roku związku jest opierdzielana za zostawienie ręcznika na łóżku w sypialni.
Psychologowie udowodnili, że nasz mózg inaczej zlicza doświadczenia negatywne w związku, a inaczej pozytywne. Im dłużej związek trwa, tym ten przelicznik staje się gorszy.
Startujesz z pozycji 1 za 1.
On robi zakupy, szykuje carbonarę, i to na dodatek taką prawdziwą, na guanciale i pecorino, na pewno bez śmietany, ale za to z butelką wina.
Można z dużą pewnością uznać, że tego wieczora nie obejrzą serialu ani filmu do końca, bo będą mieli inne, ciekawsze zajęcia. A ona się postara, aby jemu było bardzo przyjemnie. Również do końca.
W miarę upływu czasu w związku będzie 2 za 1, czyli dwie dobre rzeczy mogą potencjalnie zniwelować jedną złą. A później nawet dziesięć zalet będzie niczym w obliczu tego, że „ten złamany kutas nie jest w stanie opuścić pierdolonej deski od kibla.” „Przecież mówiłam mu o tym 2 miliony razy!!!”
Nic nie jest na zawsze. Miłość też nie. Przykro mi, takie jest życie.
Jakie z tego wszystkiego płyną wnioski?
Gdy ktoś mnie pyta, na czym polega prawdziwa miłość, cytuję historię opowiedzianą kiedyś w Wysokich Obcasach przez dr. hab. Bartłomieja Dobroczyńskiego z Instytutu Psychologii UJ.
Jego znajomi mieli kotkę. Twierdzili, że kochają ją nad życie, że jest najcudowniejszym kotem pod słońcem.
W pewnym momencie kotka zachorowała, a znajomi już jej nie chcieli, bo nie była już taka ładna, miła, mrucząca i bezproblemowa.
Kotka wylądowała u Dobroczyńskiego. On zaś brał ją czasami na kolana i mówił: „No i co się, kotku, liczy? Miłość się liczy? Guzik! Odpowiedzialność się liczy. No więc ja biorę za ciebie odpowiedzialność i obiecuję ci, że będę o ciebie dbał do twojej śmierci, a czy ja cię kocham, czy nie kocham, lubię, nie lubię, to jest już sprawa drugorzędna.”
Jak z tego widać, w ostatecznym rozrachunku nie liczą się piękne słowa ani piękne przysięgi. Liczą się czyny. Liczy się odpowiedzialność.
Czy można żyć bez miłości? Jak żyć bez miłości???
Ta miłość jest zazwyczaj rozumiana jednak jako miłość romantyczna. Ona. On. Dom. Kot lub pies. Może dziecko. Jednak miłość to pojęcie dużo szersze.
Czym jest przyjaźń, jeśli nie miłością?
Jeśli nie mamy przyjaciół, jeśli nie mamy rodziny, to faktycznie nie mamy miłości. Ale to też oznacza, że problem leży w nas, nie w otaczającym świecie. Bo świadczy to o nieumiejętności budowania relacji.
Ale zaraz do tego wszystkiego dojdziemy.
Spocznij.ROZDZIAŁ 2
Lekcja dla kobiet: za czym tęsknią mężczyźni?
Na początek zdefiniujmy mężczyznę. Że to głupie? Nie, to bardzo ważne.
Dziś mężczyzna pije za dużo, coraz trudniej znaleźć mu jakieś wartości, w które mógłby wierzyć, więc coraz więcej czasu poświęca tandetnym ciuchom z centrum handlowego, nowym modelom telefonów i ciągle myśli o kasie. Jest spięty, jest nerwowy, żyje na nieustającej żyle. Walczy ze sobą i z otaczającym światem. Ogląda za dużo porno, za mało rozmawia z kobietami.
Nie do końca wie, co to jest ta miłość. Nie może się zdecydować, czy chce być z jedną kobietą, czy z wieloma. Nie wie, dokąd zmierza, ani po co, uważa, że lekarstwem na brak wiedzy w tym zakresie jest kolejny łonowy skalp, a mózg kobiety jest dla niego materią nie do ogarnięcia. Będąc z kobietą, uczy się obsługi tego „modelu”, a później okazuje się, że każdy kolejny jest inny. (W końcu kobieca logika powstała, żeby męska ochujała). Dominuje nad kobietą, albo jest uległy i totalnie się jej podporządkowuje. Nie potrafi traktować jej normalnie. Nieustająco szuka chwil przyjemności, a nie może znaleźć szczęścia.
Mężczyźni cały czas grają różne role. Ojca, męża, doskonałego pracownika, szefa, przyjaciela. I każda rola ma swój kostium, swoje miny, swoje rytuały. To męczy.
Znakomita większość mężczyzn przez całe życie udaje. Udaje przed sobą samym, a później przed resztą. Praca, kobieta, serial, wódka, praca, kobieta, serial, piwo, kochanka, a później jest lato i praca, kobieta, urlop, grill, i życie jakoś mija. Faceci się miotają, więc oczekują od kobiet akceptacji, ciepła i zrozumienia. A kiedy tego nie dostają, czują się samotni. W pewnym momencie mogą iść albo w terapię, albo w kryzys i nałogi, albo w kolejną kobietę.
Teraz wyjaśnię Ci, skąd się to bierze.
Mężczyzna całe życie walczy
Miałem jakieś 10 lat. I był to mój pierwszy raz. Staliśmy naprzeciwko siebie i dyszeliśmy ciężko.
Chciało mi się płakać.
Nie mogłem płakać.
Był wyższy ode mnie o pół głowy i cięższy o jakieś 10 kilo. Chłopiec walczy o swój spokój pięścią. Walczy się tak długo, aż jeden uderzy dłonią o ziemię. Krzyknie, że się poddaje. Albo po prostu się rozpłacze.
Nie wiem, o co się pokłóciliśmy, ale nie miało to znaczenia, bo on powiedział: „Solówa”. Miałem rozbite usta, które wyglądały jak rozdeptane wiśnie. Ale stałem dalej. To była zła dzielnica. Mogłeś przegrać, ale nie mogłeś się popłakać. Mogłeś przegrać, ale nie mogłeś stchórzyć.
Zebrałem całą swoją złość i walnąłem go pięścią w twarz. Trafiłem, jego głowa odskoczyła do tyłu. Z nosa poleciała mu krew. To było dobre uderzenie. I ja poczułem się dobrze. Ba! Z każdą chwilą czułem się coraz lepiej.
Tyle, że on stał dalej. Później, kiedy już byłem większy i dużo cięższy, wiedziałem, że aby zwyciężyć w walce, musisz włączyć gniew. Musisz włączyć wściekłość. Wtedy jeszcze tego nie potrafiłem robić. Przegrałem tę walkę i wygrałem jednocześnie. Bo chłopak, z którym się biłem, był potem moim przyjacielem przez ponad 15 lat.
Ale chłopiec nigdy nie zapomni swojej pierwszej bójki. Nawet kiedy jest już mężczyzną.
I mężczyznę walka definiuje
Wymaga się od nas zwycięstw. Kiedy masz 10, 12, 14 lat i grasz w piłkę, grasz po to, aby strzelić gola. Kiedy masz 15, 16, 17 lat i spotykasz się z dziewczyną, to też robisz to, aby, no cóż… strzelić gola. Im jesteś starszy, tym walczysz więcej. O terytorium, o kobiety, o pieniądze i pozycję. Marzenia są dla kobiet, mężczyźni mają zadania do wykonania.
Tak było od wieków. Wbijałeś się w zbroję, wsiadałeś na konia i jechałeś zabijać.
Jak w Monty Pythonie:
„– Nie masz rąk!
– To tylko draśnięcie.
– Słuchaj, głupi trepie, straciłeś w walce obie ręce!
– Bywało gorzej.”
Dlaczego twoi faceci byli cały czas podminowani, dlaczego nie potrafili odpuścić nawet na chwilę w weekendy, dlaczego irytowali się o byle drobiazg, dlaczego drażniło ich wszystko i wszyscy?
Odpowiedź brzmi: bo mężczyzna żyje na ringu. 99% facetów twierdzi, że nie czuje satysfakcji z pracy. Czyli nie dość, że walczy – co go wykańcza – to jeszcze zazwyczaj nie czuje z tego powodu przyjemności.
Mężczyzna rozpaczliwie szuka spokoju. Chce mieć choć jedno miejsce na świecie, gdzie może złożyć broń. Mężczyzna także tęskni za kobietą, która jest jego odpoczynkiem. Przy której może zrzucić całą swoją zbroję. A co dostaje w związku? Głównie seks i wyrzuty.
Przeciętny chłopak do ukończenia 21 roku życia spędza 10 tys. godzin grając na kompie albo konsoli, z czego 2/3 czasu robi to samotnie. Przeciętny chłopak do ukończenia 21 roku życia ogląda 50 filmów z kategorii XXX w tygodniu. Te dwie rzeczy rodzą pewne konsekwencje.
Mężczyźni chcą bliskości, ale boją się bliskości (jedyną bliskość mieli z paczką chusteczek oraz kompem).
Mówią im, że powinni być romantyczni, ale boją się być romantyczni, bądź zwyczajnie nie potrafią. Co wiedzą? Jak ją pociągnąć za włosy – w końcu widzieli to 50 razy tygodniowo.
Ponieważ męski świat to porno i gry, gdzie akcja zmienia się dość szybko, to mężczyzna potrzebuje nieustającego dopływu nowości, aby utrzymać pobudzenie. Bo jeśli nie potrafi rozmawiać z kobietą, to zainteresowanie jej osobą kończy się, gdy jego substancje organiczne polecą w kierunku jej bioder.
Bo co z nią więcej można zrobić?
Zaliczenie kobiety staje się sposobem na leczenie kompleksów. Podbudowaniem ego. Jak wzmocnienie dzięki artefaktom postaci. Zaliczysz dziesięć kobiet, masz lepszą zbroję. Będzie dwadzieścia, koledzy zaczynają patrzeć na ciebie z szacunkiem. To tak, jakbyś w grze Wiedźmin 3 miał zbroję Nilfgaardzkiego Gwardzisty. Zaliczysz trójkąt? To odpowiednik pancerza z Undvik. Sprawa jest prosta. Poznaj. Przerób. I zostaw.
Mężczyźni tęsknią za kobietą, która powie im: „poczekaj”
W świecie, w którym kobiety dostajesz bez problemu, przestajesz je szanować. Mężczyzna spotykając się po raz pierwszy z kobietą, ma ambiwalentne odczucia.
Z jednej strony oczekuje, aby od razu zjeść tego batona. Z drugiej mężczyźni tęsknią za kobietą, która powie im: „Poczekaj.”
W świecie, gdzie kobiety są łatwo dostępne, mężczyźni przestają je szanować. Gdy mężczyzna spotyka się z kobietą po raz pierwszy, jego odczucia są mieszane. Z jednej strony chce zakończyć wieczór w bardzo porządny sposób: zobacz jaki jest fajny! Z drugiej strony, jeśli spotka wartościową kobietę, ma nadzieję, że powie mu: „To był spoczko wieczór, mam nadzieję, że do zobaczenia.”
Pisałem o tym w „Pokoleniu Ikea”:
„– Idziesz na spotkanie z facetem. Bierze cię na kolacje do dobrej knajpy. Pierwszy plus. Nie gada o swoich byłych. Drugi plus. Słucha tego, co do niego mówisz – trzeci plus. Ubrał się normalnie, znaczy się ma niebieską koszule, czyste buty i tym podobne… Podwyższę stopień trudności: uprasował ją nawet.
– Łaaaaaał. Ty to wiesz, jak zachęcić kobietę.
– Tak. Pachnie, nie ma wąsów, ma całe skarpetki. Mówi ci, że nieźle wyglądasz. W sumie było dość milo, więc chcesz mu dać.
– I…?
– Idziecie do chaty. On chce się żegnać, ty mu proponujesz żeby wlazł na górę. On protestuje, mówi, że ma dużo pracy. Ty nalegasz. W końcu wchodzi. Przelatuje cię, jest tak sobie, wychodzi i nigdy nie dzwoni. I to jest Twoja wina – wskazałem palcem na Olgę.
– Bo?
– Dałaś mu za szybko. Wcale nie miał ochoty na szybkie bzykanko. Przeleciał cię, żeby ci nie było przykro, bo uznał, że tak wypada i tyle. A w rzeczywistości uznał cię za łatwą.”
Mężczyźni tęsknią za kobietami, które nie są wariatkami
Opowiem ci teraz historię. O kobiecie i mężczyźnie. Ona ma 32 lata, Kinga. Formalnie spełnia podstawowe wymagania mężczyzn wobec kobiet – ma biust i nawet gotuje. Czerwona szminka. Czarna szpilka. MBA. CPE. Od trzech lat wibrator. Uprawia triathlon: Tinder, Badoo, Bumble.
Siedzi z przyjaciółką, która pociesza: „Tyś rasowa klacz, a zaklinaczy koni niewielu w dzisiejszych czasach.” Przyjaciółka prosi swojego faceta, aby znalazł kogoś dla Kingi, bo szkoda, żeby się marnowała. Ziomeczek przyprowadza kumpla. Nazwijmy go Filip. Rok temu rozwiedziony (oczywiście minus, ale Kinga wie, że nie może mieć wszystkiego, a po 30. roku życia towar jakby przebrany, i teraz przyzwoite egzemplarze to głównie używki – dobrze, jeśli nie mocno bite).
Filip z małżeństwa wyszedł nieco spłaszczony i wymęczony. Po udanym rozwodzie, szybko przeszedł przez etap „używam życia, gdzie jestem, która godzina, kim jest ta kobieta?”, teraz się już zniechęcił i umawia się rzadko. Zaplanowali dwubój siłowy: kino i kolacja. Kinga zlustrowała Filipa i podobało jej się to, co zobaczyła. Filip również zlustrował Kingę i również spodobało mu się to, co zobaczył. Ale po spotkaniu nie wziął nawet numeru telefonu. Nawet nie poprosił o konto na Insta!
Kinga zmłotowała przyjaciółkę, przyjaciółka zmłotowała swojego faceta, a ten umówił się z Filipem, żeby dowiedzieć się, co poszło nie tak.
– Człowieku, to wariatka. Poszedłem z nią na kolację i do kina. Nawet nie chciało mi się jej zaliczyć. Już w taksówce dusiła taksówkarza, że muzyka jej nie pasuje. Okej, zdarza się, ale można to powiedzieć inaczej. W restauracji miała pretensje z dupy do kelnerki, a później jeszcze do biletera w kinie. Było mi wstyd za nią. Już to miałem, dziękuję bardzo. Chcę spokoju.
I tak, ten piękny romans skończył się, zanim się w ogóle zaczął.
Faceci tęsknią za Grażyną, która robi „kum kum” i nie robi problemów z niczego
Pytasz, dlaczego Filip powiedział „pas”? Bo mężczyźni tęsknią za kobietą, która nie będzie nieustannie szukała konfliktów. Która będzie wyluzowana i akceptująca.
Dla kobiety kluczowym elementem układanki, zwanej związkiem, jest starcie, zwane rozmową. Mężczyźni tego nienawidzą. Dlaczego nienawidzą? Bo mają tylko jedną parę warg. Kobieta, rozmawiając, zawsze wybiera najgorszy możliwy scenariusz, a następnie w tym scenariuszu wybiera najgorszą opcję. Kobiety trybią ciągami. Przykład:
„Nie przyniosłeś mi ze sklepu tego, co chciałam. Nie dbasz o mnie. Na żadnej imprezie nie spędzasz ze mną czasu, tylko idziesz od razu gadać ze swoimi durnymi znajomymi. Nie lubisz ze mną być. NIE KOCHASZ MNIE!!! DLACZEGO MNIE NIE KOCHASZ, TY ZŁAMASIE???”
A on, po prostu zapomniał kupić śledzi i teraz stoi jak słup w przedpokoju, zastanawiając się, o co jej chodzi. Dziś rano zorientowałem się, że jestem w trzecim dniu kłótni, o której nie wiedziałem, że w niej uczestniczę.
Mężczyznom to przeszkadza, bo mężczyźni kłócą się faktami: było tak, albo nie było. Jest zero, albo jedynka. Dla kobiety prawo to drugie lewo. Kobiety kłócą się emocjami. Nie liczą się słowa – liczy się mowa ciała. A potem, jeśli faktycznie przegięły, mówią: „Przepraszam, wiesz, okres mi się zbliża i jestem wnerwiona.”
Faceci też tęsknią za takim immunitetem. Też chcieliby obrobić laskę od stóp do głów, a potem na koniec rozłożyć ręce i powiedzieć: „Ale wiesz kochanie, to hormony.”
I teraz dochodzimy do prostej konkluzji, która nie spodoba się większości kobiet.
Polskie kobiety sądzą, że faceci chcą biuściastej tapeciary z dużymi bimbałami, zrobionymi ustami, napalonej jak piec w ruskiej bani
I żeby nie było – takiej też chcą. Ale przede wszystkim pragną kobiety, która będzie ciepła, oddana, czuła, w oczach której będą mogli zobaczyć podziw. Będą mogli się wykazać, czuć się potrzebni.
Zastanawiasz się, dlaczego Przemo, Pablo i Józio, będąc inteligentnymi mężczyznami, ożenili się z prostymi dziewczynami, których „tęsknota za rozumem w twarzy się maluje”? Co sprawia, że są z nimi tacy szczęśliwi? Odpowiedź brzmi: bo te Grażyny są bezproblemowe. Podporządkowują się, nie kłapią dziobem, a facet w ich związku ma zawsze ostatnie słowo. A jak ona czegoś chce, to prosi: „Zrób to dla mnie, misiu.” I misiu zrobi wszystko dla swojej żabci.
Mężczyźni tęsknią za kobietą, którą zaakceptuje ich matka
Same to popsułyście. Wy, kobiety. Nie patrz tak na mnie. Moja matka pozwoliła mi odejść z domu. Było to dla niej strasznie ciężkie, ale jest mądrą kobietą i wie, że tak trzeba. Że mężczyzna, aby dorosnąć, musi odciąć pępowinę.
A co zrobiło pokolenie kobiet z dzisiejszymi 20-30 latkami? Matki podstawiały synom wszystko pod nos. Głaskały po pupci, wycierały nos, prały i sprzątały. Matka stała się dla faceta święta. Matka lepi pierogi i nikt na świecie nie robi ich tak dobrze. Trzyma tego syna przy klacie i go dusi. I gdyby mogła, to by go dalej karmiła przez smoczek. Co myśli taki facet? Żadna kobieta nie jest w stanie tak o mnie zadbać jak matka. Mamy teraz generację ziomków, którzy nie są w stanie podjąć bez matki żadnej decyzji. Kobieta bierze więc faceta w pakiecie, razem z jego matką.
I teraz najważniejsze...
Mężczyźni tęsknią za kobietą, która będzie kumplem