- W empik go
Zwycięstwo książki: Nowela galicyjska w 24 obrazach Alexandra Morgenbessera. - ebook
Zwycięstwo książki: Nowela galicyjska w 24 obrazach Alexandra Morgenbessera. - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 229 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
AUTOR SPRASZA SZERSZĄ PUBLICZNOŚĆ NA POKUCIE, NA ODPUST I JARMARK.
W areopagu rzekli: kto cię słucha?
Nikt z matadorów nie nastawi uchą. –
Bądźcie wiec zdrowi! – Lecz chodź ty narodzie
Co po warsztatach pracujesz o chłodzie,
Chodzisz w patynkach, czasem na bosaka
Myślami bujasz wyż lotnego ptaka
I czujesz krzywdę i zemstą na wrogi
Choć piersi słonisz fartuszkiem po nogi.
Chodźcie rycerze od szydła, kopyta
Z tamtego świata Kiliński was wita,
Chodźcie sztubaki z sekundy i prymy
Również i dla was układam te rymy.
Gdyście się zeszli, pytam was w pokorze
Dokąd pójdziemy? do Krakowa może?
Przebóg! nie chodźmy, w was serca gorące
"Jedną ojczyznę" "całą" kochające.
Tam nad Wawelem już nie orły chyże
Lecz puchacz w rynku cudze stopy liże
Tam kult szlachetnej denuncjacji kwitnie
I podać brata do kaźni – zaszczytnie;
Więc groby królów łzami opływają
Na innych stróżów czekają., czekają!
Hej towarzysze, chciałem stroić żarty
A tu się ciśnie Strumień łez uparty!
Czekajcie! – przeszło! –
Gdzież pójdziemy zrzędzić?
Może do ziemian pałaców zagędzić?
Nie pójdę – dzieci, nie dla nich me rymy
Mają pieśń swoją: przy tobie stoimy –
Dwa serca mają, dwie ojczyzny czują
I swoje cudzej podporządkowują.
Niech się więc bawią słowy niewolników
Niech się szpikują mądrością stanczyków.
Niech robią długi, spłacają wexlami
A wioski pójdą za bębnem parami.
I z wolnej ręki sprzedawać im łacno
Rzucać kołyskę i mogiłę zacną:
"Panie sąsiedzie, pozbyłem się wioski
Powinszuj: dobry interes – bez troski;
Polak podawał pięćdziesiąt tysięcy
Poczciwy żydek dał o tysiąc więcej." –
Więc uciekajmy hen na koniec świata
Oni się cieszą, a mnie ból przygniata,
Już nową erę rozpoczęli – oni
A me za dawną jeszcze serce goni.
Lecz skończmy, skończmy z tą poezja mglista,
I mnie dziś trzeba być pozytywista,
Chodźmy na jarmark.
Nie macie pieniędzy?
Ot, na Pokuciu nie doznamy nędzy!
Bo ziemia miodem płynąca i mlekiem
WIęc się nad głodnym ulitują człekiem.OBRAZEK I.
NADZIEJE JARMARKOWE.
Z rannego słońca złocistej kąpieli
Wstało miasteczko, wdzięcznie się weseli
Już się zbudzili, co na rynku spali
Gwiazdzistym płaszczem otuleni cali.
Już porządkują budy i namioty,
Tam ustawiają towarów błyskoty.
Po stajniach stare odmładzają szkapy
Prostując krzywe – końskie eskulapy.
Gdzieniegdzie robią z białych karogniade
Nawet bułane tworzą na paradę.
Tu jarosławskie sprzedają pierniki
Medaljoniki, szkaplerze, krzyżyki,
Owdzie z obuwiem rozpięte namioty,
Na wozach pełno Radgoskiej roboty,
A obok buda z słodkiemi likwory
Połeć słoniny na zakąskę spory.
Są tu i bułki są i obwarzanki
Gastronomiczne uśpisz tu zachcianki.
Co zmysł pożąda, co rozum zapragnie
Za lichy pieniądz twej woli się nagnie.
Bo był tu nawet w tyle za garczkami
– Proszę się nie śmiać – był sklepik – z książkami!
Gubrynowicza są tu specyały,
Nieoceniony skarb, ale – splesniały.
Więc jarmark będzie głośny że nie żarty,
Będzie grać lirnik o mogiłę sparty,
I konie parskać, świnki będą kwiczyć
Barany beczeć, brytany skowyczyć,
A końmi będą prostaczków okpiwać,
Kartami w maczki utracjuszów zgrywać.OBRAZEK II
POCZĄTEK – OD DOMU BOŻEGO. CERKIEW FUNDACJI STAROSTY KANIOWSKIEGO. XIĄDZ PROBOSZCZ – JEJMOŚĆ I CÓRECZKA. CERKIEW PRZYSTRAJA SIĘ NA ODPUST.
Więc, zaczynajmy! – zacząć? lecz od czego?
A, oczywiście od domu bożego.
Tak zaczynali ojcowie i dziady
Od służby bożej – cerkiewnej biesiady.
Na wschód od rynku, cerkiew starożytna,
Wszak Kaniowskiego fundacją ambitna,
Obszerna, wzniosła, murowana z cegły,
A trzy kopuły po szczycie rozbiegły.
Proboszcz tu zwykle jest oraz dziekanem,
Dzisiejszy, to już całą gębą panem.
Bo był szlachcicem, herbu Sas podobno,
A Jejmość także ma pieczęć osobną,
Herbu Kierdeja, także posag wniosła,
Więc i panienka wysoko przerosła,
Inne księdzówny; gardzi alumnami
Za paniczami strzelając oczkami.
Lecz o tem, potem. Dziś o cerkwi mowa
Dzień to świąteczy, wszak to dziś Pokrowa,
W cerkwi od rana zwijają się djaki
I wykonują siarczyste ataki
Na pył, na śmiecie – pajęcze osnowy,
Bo to odpustny dzień, i praźnikowy,
I wymiatają stare nieporządki
Wglądając pilnie w najskrytsze zakątki.
Ściany choiną wykładają ładnie.
Na gzymsach lampy stawiają gromadnie,
A na ołtarzach dzbanuszki z kwiatami,
Bukiety rezed, georgiń z astrami
Dziady dywany trzepią na podwórzu,
Mgłą nasycone rodzimego kurzu,
I rozkładają na stopniach ołtarzów. –
Tu dobierają pary do lichtarzów,
Świece wtykają, ustawiając rzędem
Różnych kolorów nie zrażeni błędem.
A krzyże płótnem ocierają skrzętnie
Poduszki mszalne prostują ponętnie,
Obrusy pod nie podścielają czyste,
Z boku ręczniki wieszając fałdziste,
I dzwonki łączą z drobnemi łańcuszki
Jałowiec sypią do blaszanej puszki,
Przysposobiwszy węgle pod kadzidła,
Podług starego wzniecą dym prawidła.
Również w zakrystji nie mało roboty
Bezbożne myszy wyrządziły psoty,
Trzeba więc było igły i jedwabiu,
Tu zeszyć otwór w Noego korabiu,
W ryzach i kapach ponaprawiać szlaki.
Tu się odezwał talent wieloraki
Panny Heleny, córeczki dziekana,
Więc tu siedziała z igiełką od rana,
Tu układano osobno ornaty,
Alby, i inne obrzędowe szaty,