- W empik go
Życie i czyny pułkownika Zygmunta Miłkowskiego (T. T. Jeża) - ebook
Życie i czyny pułkownika Zygmunta Miłkowskiego (T. T. Jeża) - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 218 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Takim zasłużonym ojczyźnie mężem jest czcigodny pułkownik Zygmunt Miłkowski, znany więcej w całej Polsce pod przybranem mianem Teodora Tomasza Jeża, niż pod własnem nazwiskiem. Dzielny żołnierz i szczery, prawy Polak, gorliwy w pracy narodowej obywatel, a zarazem znakomity pisarz, pułkownik Miłkowski więcej niż inni, sławni dziś wśród swoich i obcych rodacy – powinien być znanym i drogim ludowi polskiemu. Bo nikt nie ukochał szczerzej i goręcej ojczyzny i ludu, nikt wytrwałej od niego sprawie narodowej nie służył, nikt sumienniej i z większem poświęceniem obowiązków Polaka nie spełniał. Sędziwy dziś starzec świeci młodym przykładem pracy, zapału, poświęcenia i wiary niezachwianej, że Polska nie zginęła i nie zginie, że odbierzemy mocą własną to wszystko, co nam obca moc wydarła, i że ta chwila już nie daleka, bo, dzięki postępom oświaty, lud polski rośnie w silę i wywalczy sobie prawo do wolnego, niezależnego życia narodowego. A pułkownik Miłkowski zawsze wyznawał i w pismach swoich i w działalności obywatelskiej tę zasadę, że tylko przez oświecony lud dojdziemy do wolnej i niepodległej Polski.
Zygmunt Fortunat Miłkowski urodził się w r. 1824 we wsi Saracei, w powiecie bałckim na Podolu, z matki Balbiny z Brudzewskich i ojca Józefa, porucznika wojsk polskich. Po ojcu i dziadzie Janie, który walczył pod komendą Kościuszki, odziedziczył nasz pułkownik usposobienie rycerskie.
Rodzina szlachecka Miłkowskich, licznie w Polsce rozrodzona, miała posiadłości w różnych okolicach kraju. Ta gałąź, z której pułkownik pochodzi, mieszkała w ziemi sandeckiej, w dawneni województwie krakowskiem, gdzie i dziś jeszcze mają Milkowscy majątki ziemskie w okolicy Gorlic w Galicyi. Dziad Zygmunta, Jan, młodym chłopcem opuścił dom rodzicielski, a raczej uciekł ze szkól w Buczaczu i zarazem wykradł pannę, z którą się ożenił. Bojąc się widocznie gniewu rodziców, w Gorlicach się nie pokazał, ale pojechał na Podole i tam zaciągnął się do stojącej na kresach kawaleryi narodowej. W roku 1792 służył pod Kościuszką w stopniu chorążego i dzielnie bil się z Moskalami. Po wojnie i upadku Polski osiadł na Podolu, zarządzał majątkami bogatych panów, chodził dzierżawami, wreszcie, otrzymawszy schedę po rodzicach, kupił wieś Saraceję. Był to człowiek starej daty, uczciwy ale surowy, zwłaszcza dla synów, których miał pięciu. Najstarszy z nich, Józef, w ośmnastym roku życia uciekł również ze szkól do wojska. Było to w r. 1809. Dwa lata przedtem ówczesny cesarz francuski, sławny Napoleon pobił okrutnie Prusaków, a następnie pomagających im Moskali, i z odebranej Prusom części ziem polskich utworzył Księstwo Warszawskie. Mieli więc już Polacy niewielki ale własny kawał ziemi ojczystej, na którym mogli zbroić się i czekać na sposobną chwilę do odebrania wrogom reszty swych odwiecznych posiadłości. Mieli też nadzieję, że wielki wojownik Napoleon, któremu wiernie i mężnie służyli, dopomoże im do odzyskania ojczyzny całej. Młodzież polska z zaboru rosyjskiego i austryackiego spieszyła chętnie do szeregów wojska polskiego, zwłaszcza gdy w r. 1809 Napoleon wypowiedział Austryi wojnę, a Polacy z Księstwa Warszawskiego wzięli w niej udział.
Młody Józef Milkowski nie ominął domu rodzicielskiego i stary żołnierz Kościuszkowski, chociaż był surowym dla dzieci, gdy syn wyznał, że uciekł ze szkół, żeby iść na wojnę z Austryakami, rozczulił się, dał mu na drogę sto dukatów, wręczył swoją szablę i z błogosławieństwem go wyprawił.
Wojsko polskie było już wtedy w Galicyi, gdzie wybuchło powstanie przeciw Austryakom. Miody Józef Milkowski stanął odrazu do szeregu, wstąpił do nowo utworzonego 16 pułku ułanów, bil się z Austryakami pod Tarnopolem i Wieniawką i po wojnie został wachmistrzem. W r. 1812 Mikowski poszedł z wojskiem polskiem, które towarzyszyło Napoleonowi, na nieszczęśliwą wyprawę do Rosyi. Bił się dobrze, skoro został oficerem i otrzymał krzyż złoty za męstwo. Niestety, w odwrocie z Moskwy dostał się do niewoli, ale z towarzyszem swoim Pawłowskim wymknęli się obaj szczęśliwie i po wielu przygodach – odarci, chorzy, zbiedzeni, przybyli do Warszawy, którą już wojska moskiewskie zajmowały. Odszukał jednak Miłkowski, skoro tylko do zdrowia przyszedł, wojsko polskie i wstąpił znów do szeregów. Wierni Napoleonowi Polacy poszli za nim do Niemiec i mężnie pod sztandarami jego walczyli. Miłkowski brał udział w wielu bitwach i dostał się znów do niewoli – tym razem austryackiej.
Po upadku Napoleona część Księstwa Warszawskiego z Poznaniem i Toruniem zabrali Prusacy, z reszty utworzono Królestwo Polskie, które oddano Rosyi. Królestwo, jak wiadomo, miało z początku rząd własny i nawet wojsko polskie. Służył w tem wojsku Józef Miłkowski w stopniu porucznika, w trzecim pułku strzelców, ale nie długo. W r. 1817 wziął dymisyę i do domu wrócił, gospodarować zaczął przy ojcu, wreszcie ożenił się, jak już wspomnieliśmy, z panną Balbiną Brudzewską i miał z nią, oprócz najstarszego Zygmunta, czterech synów i dwie córki.
Porucznik Miłkowski po śmierci starego chorążego sprzedał Saraceję i, otrzymawszy niewielką schedę, chodził dzierżawami. Trzymał naprzód wieś Rybki, później Klebań, ale nie bardzo mu się w gospodarstwie wiodło, bo trafiał nieszczęśliwie. Hrabia Mieczysław Potocki, syn zdrajcy Szczęsnego, o mało nie zniszczył go doszczętnie. Był to tyran i gwałtownik, ale nie mógł się z nim Milkowski procesować, bo ten wielki pan miał miliony i zasługi u rządu moskiewskiego, więc robił co chciał.
Jeżeli jednak Miikowski nie miał szczęścia do gospodarstwa, to miał szczęście do ludzi. Już do starego chorążego, który był surowym ale sprawiedliwym panem, garnęli się chłopi, uciekający od srogich dziedziców, i osiadali na jego gruntach. Porucznik Józef Miłkowski, człowiek rozumny, łagodny i uczony, szanowany był przez sąsiadów i kochany przez włościan, których nikomu bić i krzywdzić nie pozwalał i po ojcowsku opiekował się nimi. Wybrany na sędziego, wydawał zawsze wyroki sprawiedliwe. Zdarzyło się raz, że jakiś szlachcic przegrał sprawę z włościaninem i wyrzucał Miłkowskiemu, że "za chłopem ciągnie". U mnie ten szlachcic – odpowiedział porucznik – kto szlachetnie postępuje.
Podczas głodu sprzedawał zboże włościanom po zwykłej cenie, chociaż naokół brano w trojnasób, a gdy mu sąsiedzi mówili, że im ceny psuje, odpowiedział: nie godzi się korzystać z ludzkiego nieszczęścia.
W takim zacnym, prawdziwie polskim domu, chował się Zygmunt Miłkowski. Z lat dziecinnych zapamiętał dobre przykłady. Miał siódmy rok, kiedy z Warszawy nadeszła wiadomość o powstaniu listopadowem. Nie wiele jeszcze rozumiał, ale pamięta, że ojciec wyruszył konno z kilkorgiem czeladzi, a w parę miesięcy potem do domu wrócił smutny i znękany, bo, jak wiadomo, powstanie się nie powiodło. Polacy dobrze się bili i nieraz zwyciężali Moskali, ale, niestety, nie było wodzów dzielnych, jak Kościuszko lub Dąbrowski.
Po powstaniu 1831 r. na Litwie i na Rusi zaprowadzono szkoły moskiewskie i do takiej szkoły w Niemirowie na Podolu chodzić musiał Zygmunt. Już w szkole miał zatarg z nauczycielem Moskalem, który młodzież polską prześladował. Nie chciał donosić na kolegów, za co go nauczyciele Moskale karali. Chłopak zaciskał zęby i znosił prześladowania, wyrabiając się w ucisku moskiewskim na tęgiego i prawego Polaka.
Po ukończeniu 6 klas Zygmunt uczył się jeszcze w domu, a potem wstąpił do wyższej szkoły (liceum) w Odesie. Pomiędzy uczniami wielu było Polaków. Miody Miłkowski uczył się dobrze i pracował nad sobą, czytając dużo. Zamiłowanie do nauki i czytania miał z domu, ojciec bowiem jego był nietylko uczciwym, ale i bardzo światłym człowiekiem.
Z Odessy przeszedł do Kijowa, ażeby tam zdać w szkole najwyższej, czyli w uniwersytecie, egzamin ostateczny. Było to w r. 1846. W Kijowie zapoznał się z dziełami wielkich pisarzy polskich, które były i dziś nawet są jeszcze zakazane w Rosyi. Czasy były niespokojne i umysły młodzieży niespokojne, jak jaskółki przed burzą. Wszyscy nietylko u nas, ale w całym świecie oczekiwali wielkich wypadków, gotowali się do walki za wolność, spodziewali się, że w tej walce powszechnej z przemocą i uciskiem Polska odzyska niepodległość.
Po upadku powstania r. 1831 dzielniejsi uczestnicy jego, którzy opuścili ojczyznę i poszli na tułaczkę po obcych krajach, nie stracili ducha i nadziei, ale zrozumieli, jak już dawniej rozumiał Kościuszko i inni, że sprawa narodowa wtedy zwycięży i Polska odzyska wolność, kiedy lud cały stanie do walki z najeźdźcami. Do tej walki trzeba lud przygotować, a więc oświecić go i wytłomaczyć mu: dlaczego i za co walczyć powinien, przekonać, że sprawa Polski – to jego sprawa przedewszystkiem. Nie dosyć jednak lud oświecić, trzeba również szczerze zająć się polepszeniem jego doli, dążyć do uwolnienia go od pańszczyzny i poddaństwa, które jeszcze na Litwie i Rusi istniało, postępować z nim po bratersku, szanować jego godność ludzką.
Na wychodztwie we Francyi powstaje " Towarzystwo demokratyczne", które łączy sprawę odbudowania Polski ze sprawą wyzwolenia ludu polskiego. Głosi ono zasadę "wszystko dla ludu i przez lud" i wzywa szlachtę, żeby dobrowolnie oddala włościanom uprawiane przez nich grunta, bo ziemia powinna należeć do tych, którzy na niej pracują. "Towarzystwo demokratyczne" utrzymuje stosunki z krajem, wyprawia do ojczyzny swoich wysłańców, czyli emisaryuszy, żeby ci głosili jego zasady. Jednym z takich wysłańców był szlachetny Szymon Konarski, który działał głównie w Kraju Zabranym, na Litwie i Rusi, zalecając miłość braterską i równość powszechną między ludźmi.
W kraju powstają tajne związki, z których najważniejszym było "Stowarzyszenie ludu polskiego", działające głównie w Galicyi, ale mające członków we wszystkich ziemiach polskich. Ogarnęło ono prawie całą młodzież wykształconą i starało się wciągnąć lud do pracy nad odbudowaniem Polski.
Konarskiego schwytali Moskale, dręczyli okropnie i wreszcie rozstrzelali w Wilnie. Rząd austryacki wykrył "Stowarzyszenie ludu polskiego" i głównych członków związku skazał na śmierć lub na długoletnie więzienie, z którego następnie wyszli, gdy w państwie austryackiem inne czasy nastały. Niektórzy, aby uniknąć katuszy, sami odbierali sobie życie.
Praca tych męczenników nie była jednak bezowocną. Zasady ich zyskiwały coraz większy wpływ nawet na szlachtę, zwłaszcza na młodzież szlachecką. Nawet ludzie obojętni i samolubni nie ośmielali się jawnie występować przeciw dążeniu do wyzwolenia i oświecenia ludu, poprawy jego bytu. Ale rządy zaborcze sprzeciwiały się temu, bo i one rozumiały, że wolny i oświecony lud będzie najsilniejszą podstawą sprawy polskiej. Rząd moskiewski karał okrutnie nietylko tych, którzy wyzwolenie ludu ze sprawą wyzwolenia ojczyzny łączyli, ale nawet zsyłał na Sybir najspokojniejszych ludzi za to jedynie, że pisali, lub mówili o zniesieniu pańszczyzny i poddaństwa A rząd austryacki nie pozwalał szlachcie galicyjskiej na zniesienie pańszczyzny, kiedy zaś w 1848 r. postanowiono na sejmie znieść pańszczyznę, rząd uprzedził ten zamiar i wystąpił jako dobroczyńca ludu. Wogóle rządy zaborcze starały się utrzymywać lud w nędzy i ciemnocie i waśnić go nietylko ze szlachtą, ale wogóle z ludźmi wykształconymi, którze dla sprawy niepodległości Polski pracowali.
Każdy więc szczery przyjaciel ludu, pragnący jego dobra, musiał być wrogiem rządów zaborczych, każdy Polak, szczerze miłujący ojczyznę, musiał pragnąć wyzwolenia ludu, podniesienia jego oświaty, dobrobytu, godności ludzkiej.
Tak czuła i myślała młodzież ówczesna w całej Polsce, a więc i w Kijowie, dokąd przybył Zygmunt Miłkowski. On zresztą takie przekonania wyniósł z domu rodzicielskiego, w którym szczerze kochano Polskę i szczerze kochano lud. Był to wprawdzie lud ruski, ale od wieków wspólnymi losami a teraz wspólną niedolą i niewolą moskiewską z narodem polskim złączony.
Dążenie do wolności, do braterstwa narodów i sprawiedliwości, było wówczas powszechnem. Wierzono, że gdy narody, złamią ucisk rządów i zdobędą wolność, to znikną między nimi waśnie a na całym świecie zapanuje zgoda, pokój i jedność.
W r. 1848 r. wybuchło powstanie ludowe w Paryżu przeciw znienawidzonemu rządowi. Wypędzono z Francyi króla Ludwika Filipa i ogłoszono rzeczpospolitą. Na wiadomość o tem, jakby na dane hasło, zaczynają się rewolucye w Niemczech, we Włoszech i w wielu innych krajach. Lud domaga się wszędzie praw obywatelskich i przynajmniej część tych praw zdobywa. Chwytają za broń narody podbite i uciśnione: Włosi, Węgrzy, Polacy w zaborze pruskim.