- W empik go
Życie i nauki szalonego tybetańskiego jogina Lamy Drukpy Kunleya - ebook
Życie i nauki szalonego tybetańskiego jogina Lamy Drukpy Kunleya - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 202 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nałdziorpą, który wykorzenił podział na podmiot i przedmiot,
I który spontanicznie bierze życie każdego owładniętego przez złudzenia,
Przenikając w sercu dualnych okoliczności strzałą niedualizmu.
W wieku 25 lat Kunga Legpa osiągnął mistrzostwo w świeckich i duchowych sztukach. Doszedł do doskonałości w przewidywaniu przyszłości, przesuwaniu przedmiotów (siłą woli) i różnych magicznych popisach. Powrócił do domu w Ralung, by odwiedzić matkę, która nie dostrzegała jego osiągnięć i osądzała go wyłącznie na podstawie jego zewnętrznego zachowania.
– Musisz dokładnie zdecydować się, kim właściwie chcesz zostać – narzekała. – Jeśli zdecydujesz się poświęcić religijnemu życiu, powinieneś stale pracować dla dobra innych, jeśli natomiast zamierzasz założyć rodzinę, powinieneś wziąć sobie żonę, która mogłaby pomóc w domu twojej starej matce.
Ponieważ Naldziorpę przez cały czas instynktownie prowadziły ślubowania poświęcenia słuchu, wzroku, umysłu i wrażliwości dla innych na ścieżce i świadomość, że czas dojrzał ku temu, by zademonstrować swoją szaloną, lecz współczującą miłość, natychmiast odrzekł:
– Jeśli pragniesz mieć synową, pójdę i znajdę ją sobie.
Udał się prosto na plac targowy, gdzie napotkał stuletnią wiedźmę o białych włosach i niebieskich oczach, zgiętą w pasie i mającą nie więcej, niż jeden ząb w ustach.
– Staruszko – powiedział – dzisiaj musisz zostać moją żoną. Chodź ze mną.
Staruszka nie mogła się podnieść, więc Kunley wziął ją na plecy i przyniósł matce do domu.
– O Amo! O Amo! – powiedział do niej – Pragnęłaś, abym wziął sobie żonę, więc przyprowadziłem ją tutaj.
– Jeśli ta jest najlepsza, jaką mogłeś znaleźć, zapomnij o tym – jęknęła matka. – Zanieś ją tam, skąd ją przyprowadziłeś, lub poszukaj sobie kogoś, kto mógłby o nią dbać. Lepiej niż ona potrafię wykonywać domowe obowiązki.
– W porządku – rzekł Kunley z udaną rezygnacją – jeśli potrafisz zrobić wszystko lepiej od niej, zaniosę ją z powrotem.
I poszedł z nią na plac targowy.
W pobliżu mieszkał wysoki lama, opat Ngawong Czogyal, inkarnacja Bodhisattwy Współczucia, cnotliwy, święty człowiek, który szczerze praktykował Fazę Rozwojową i Spełniającą w medytacji. W czasie przerw w modlitwach myślał sobie: "Ten dom należy do Kunga Legpy, a jego matka domaga się drobnych udogodnień. Każdy świecki praktykujący powinien mieć w domu ołtarzyk, jak również latrynę. Ale gdzie powinniśmy ją wybudować? Wschodnia strona domu jest całkowicie niepociągająca, południowa zdaje się być raczej niestosowna, zachodnia jest zasolona, a północna pełna jest głodnych duchów."
Gdy Ngawong Czogyal prowadził te nieokreślone rozmyślania, Kunley powrócił z placu targowego. Matka przywitała go upomnieniem:
– Dobry syn powinien przypominać Ngawong Czogyala. Zobacz, jak on służy mnichom, jak odwzajemnia się dobrocią swoim rodzicom, pracuje na rzecz wszystkich istot i trzyma się czystej duchowości. On jest prawdziwym sługą ludzi!
– A jednak twój Ngawong Czogyal nie jest w stanie nawet zdecydować się, gdzie wybudować latrynę! – roześmiał się Lama.
Tej nocy Kunley udał się do łóżka swej matki, niosąc w ręku koc.
– Czgo chcesz? – spytała matka.
– Rano powiedziałaś, że możesz wykonywać obowiązki żony, czyż nie? – odparł.
– Ty bezwstydna kreaturo!- odezwała się matka – powiedziałam, że mogę wykonywać jej domową pracę. Nie bądź taki tępy i wracaj do swego łóżka.
– Musisz mi powiedzieć, co miałaś na myśli dziś rano – nalegał Lama, kładąc się. – Teraz jest za późno, będziemy razem spać.
– Zamknij się i wynoś, ty wstrętny człowieku – przeklinała go.
– Boli mnie kolano i nie mogę wstać. Lepiej sama odwołaj to – upierał się.
– Nawet jeśli sam nie masz wstrętu – powiedziała – co ludzie sobie pomyślą? Wyobraź sobie plotki!
– Jeśli boisz się plotek, możemy zachować to w tajemnicy – obiecał.
Na koniec, nie potrafiąc znaleźć właściwych słów, które by go odprawiły, powiedziała:
– Nie musisz mnie słuchać, po prostu nie mów nikomu. W każdym razie przysłowie mówi: "Aby sprzedać swoje ciało, nie potrzeba stręczycielki; aby zawiesić namalowany zwój, nie potrzeba gwoździa; aby zwiędła twoja cnota, nie potrzeba ci maty w słońcu" Zatem czyń to, co zamierzałeś.
Jej słowa wpadły mu do uszu jak woda w gotujące się masło, zerwał się więc i zostawił ją samą.
Każdego ranka Kunley zachodził na plac targowy i głośno wykrzykiwał:
– Hej; ludzie, słuchajcie! Jeśli uprzecie się, możecie uwieść nawet własną matkę!
Kiedy tłum stawał jak wryty, on odchodził. Poprzez ujawnienie ukrytych słabostek swojej matki, jej wady zostały wykorzenione, negatywności oczyszczone, a kłopoty i nieszczęścia – usunięte. Żyła aż do osiągnięcia podeszłego wieku 130 lat.
Było to wtedy, gdy dowódca fortecy w Rinpung, przesłał Lamie zaproszenie do odwiedzenia go, chcąc sprawdzić jego moc. Lama przyjął zaproszenie i kiedy pojawił się u bram warowni, osoby urzędowe, które powitały go, poprosiły, aby chwilę zaczekał, dopóki nie skują łańcuchami psów. Kunley jednak nie zwracał na to uwagi i natychmiast wszedł do wewnątrz, tylko po to, aby pozwolić się zaatakować przez dwa ogromne dogi, białego i czarnego. Lama podniósł swą laskę i zaczął bić je po grzbiecie, odrywając płaty skóry z grzbietu i zadu psów.
– Jakiż może być pożytek z całkiem czarnego czy białego psa? – komentował łącząc czarną sierść z białą i na odwrót.
Następnie wyleczył psy, nie pozostawiając śladu rany i zaczął figlować, biegając naokoło dziedzińca, jak szczeniak.
Wielu, powodowanych ciekawością ludzi okrążyło go, a on rzekł do nich.
– Lepiej byłoby dla was recytować mantrę MANI PEME, aniżeli stać tutaj i bezczynnie gapić się na moje magiczne sztuczki, czy słuchać moich szalonych majaczeń.
Kunley zaczął wykonywać Taniec Mani, zwany Przypomnieniem Nieustannej Świadomości Nietrwałości, śpiewając tę pieśń:
"Ho! Słuchajcie mnie, ludzie i bogowie!
Wszyscy ci, którzy osiągnęli ludzkie ciało
I mogą rzec: Zawsze myślę o mojej
najbliższej śmierci,
Oni odnajdą Świętą Ścieżkę Buddów.
A ten, który powiada: Święte nauki się pojawiają,
Może odejść z szacunkiem dla Sam sary.
Spoglądając w południe na sklepienie nieba
Patrzcie na tysiące dużych i tysiące
małych ptaków
I zrozumcie, że bez względu na to, jak
wysoko one lecą
Wszystkie pozostają w granicach Miasta
Śmierci. Pewni, że wszyscy musimy kiedyś umrzeć,
Pełni niepokoju, nieświadomi czasu'
i miejsca śmierci
Powinniśmy przyjąć schronienie