- W empik go
Życiologia - ebook
Życiologia - ebook
Kultowa książka traktująca o zarządzaniu sobą w czasie, zdaniem Czytelników. Bestseller „zdaniem” statystyk.
Rozszerzona i upiękniona edycja jednej z najciekawszych i najchętniej kupowanych książek o możliwości i niemożliwości budowania równowagi w życiu zawodowym, prywatnym i związkach. O tym, jak się wiązać, kłócić, obijać i dogadywać. O tym, że choć życie nie jest łatwe, a człowiek nie jest doskonały, można czerpać z pomysłów tych, którzy mieli szczęście i cierpliwość sobie poradzić. Podczas lektury „Życiologii” ucieszysz się nie tylko dlatego, że książka ta podda Ci pomysły na rozwiązanie problemów, ale też dlatego, że inni mają gorzej. W życiu jest tak: wiążemy się z kimś na stałe, bo jest najlepszy. Ale po jakimś czasie… cóż - najczęściej zostajemy z nim, bo po prostu inni są gorsi. Nic tak nie poprawia relacji w związku jak wyprawa z „zaprzyjaźnioną parą” na weekend. - Dobrze, że nie jesteś jak ona/on, kochanie! I teraz ciekawostka: ta sama reguła podobno dotyczy pracy. A hobby i własne zainteresowania? Jak to wszystko pomieścić w ciągu doby? Zapraszamy do lektury! „Życiologia” uczciwie zapracowuje na swoją markę!
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-949857-1-4 |
Rozmiar pliku: | 2,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tak. Wiem, że wnikacze zaraz podchwycą błąd logiczny w podtytule książki: nie można zarządzać czasem, bo czasu jest tyle samo. Można zarządzać sobą w czasie. Spójrz jednak na to inaczej. Wyobraź sobie, że jesteś ogrodnikiem…
I zarządzasz trzema ogrodami. I nie masz nikogo do pomocy. I masz jeden komplet narzędzi.
Nie dasz rady stworzyć trzech wybitnych ogrodów. Ale trzy całkiem niezłe – owszem. Bo ogrodu nie da się oszukać. Jeśli jednemu z nich poświęcisz nieco więcej czasu, dwa pozostałe będą wyglądały gorzej.
I część ogrodników się z tym zgadza, bez pretensji.
Trzy Ogrody Twojego Życia to Praca, Dom i Ty.
Jeden komplet narzędzi. Jedna para rąk. Ciało zakotwiczone w czasie bardzo konkretnie i umysł bez ograniczeń szalejący w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Jak to pogodzić?
– Jestem aktorem, jak wiesz, Miłosz. – Usłyszałem kiedyś podczas spotkania. – Ciągle mnie nie ma, nie konsumuję dobrze tego, co zarobię. Nawet nie to, że nie zdążam… Chociaż może właśnie o to chodzi. Ale wydaje mi się, że nie umiem, wiesz? Jak to utrzymać w równowadze? I rodzinę, i pracę? Po równo mam się wszystkim zajmować? Jakby mi na niczym nie zależało?
Czy trzeba wszystkie części ogrodu pielęgnować z równym zaangażowaniem? Bo najlepiej, żeby było wszystkiego po równo? Po równo, czyli jak? Nijak? Bez smaku?
– A może olać to po prostu? – To, z kolei, słowa prezesa polskiego oddziału jednej z największych firm IT na świecie. – Może to nie musi być po równo. Może część po prostu zaniedbać, liczyć się z tym, że nie jestem osobą specjalnie domową, rodzinną. Kolumb też nie był. Edison też nie. Może życie wcale nie musi stać równo na wszystkich nóżkach?
No właśnie. Jak to jest?
Jak gubi nas potoczne myślenie o układaniu sobie życia?
– Kochanie, wiesz, jak bardzo jestem zmęczony? Ostatnio mam ciężki okres w pracy…
– Bo ty jesteś pracoholikiem. Ciągle jesteś zmęczony. Ja też nie mam lekko, ale za coś się zabieram. Nie masz dużo obowiązków w domu. Rób chociaż to, co masz…
– A mogę najpierw odpocząć? Dom chyba służy do odpoczywania, a nie, żeby się urobić po pachy jeszcze bardziej po pracy.
– Proszę, ale ja wiem, jak się to twoje odpoczywanie skończy. Film będzie, a potem powiesz, że za późno i sąsiadom nie będziesz szurał porządkami.
– To jest, do cholery, mój czas, czas dla mnie i sobie na niego zapracowałem chyba, prawda? Kiedy mam mieć czas dla siebie? Jak umrę?
– Ciebie to żywcem do nieba wezmą, cierpiętniku…
– Nie, ciebie wezmą!
Itd.
Czas to pieniądz – powiadają… Otóż – niestety nie. Czas to życie. Życie, które upływa, i nikt Ci tego, co minęło, już nie odda. Czas to pieniądz, tak mawiali panowie do chłopów. Ci, którzy nie musieli pracować, do tych, którzy na nich pracowali. Popierasz ten ciekawy system? Czemu nie! Jak powiedział Leszek Czarnecki: „Nie mam nic przeciwko pracy w korporacji, pod warunkiem że jest to moja korporacja”.
Wyobraź więc sobie, że jeszcze Twój pradziadek, dziadek, a może nawet i rodzice pracowali często od rana do nocy. Mało było czasu na kino, książki czy samorealizację. Do roboty szło się świtem i „orało” do zmierzchu. I potem się spało. Teraz mamy natomiast marzenie, by pójść do pracy na osiem godzin, a potem walnąć się na kanapę i przez resztę doby mieć czas dla siebie. Bo tak jest normalnie.
Otóż nie jest. I nigdy nie było. Czas dla siebie był luksusem i przywilejem. Większość ludzi zajmowała się pracą (z mniejszymi i większymi przerwami) przez cały dzień. Tylko niektórzy mieli nieco czasu po godzinach na „kręcenie fujarek” i haftowanie, ale na pewno nie wszyscy. W zasadzie to stan szlachecki wywalczył dla siebie czas, ostentacyjnie się leniąc i imprezując. Nawet stroje w modzie szlacheckiej wskazywały, że użytkownik nie mógł się zająć robotą, nawet gdyby chciał.
Współczesność natomiast, głównie przez to, że czas na pracę jest niby ściśle określony, niemal wymusza na nas aranżację czasu dla siebie i rozwoju osobistego.
– Długo będziesz tak leżała? W internecie są poradniki, jak malować, haftować, na drutach robić…
– No i?
– No to może byś coś konkretnego porobiła.
– Zmęczona dziś jestem.
– No, ale w ogóle.
– Odczep się, odpoczywam. Oglądam. Jak chcesz, możesz ze mną pooglądać.
– Nie oglądam. Kleję samolot.
– No to rzeczywiście produktywne to jak cholera. I rozwija…
– Każde hobby jest bezproduktywne, więc nie stękaj.
– Języków można się uczyć. Z tego akurat coś jest.
– A ty co niby produktywnego robisz?
– Oglądam program historyczny. W czym moja pasja jest gorsza od Twojej? Ja jestem mądrzejsza o wiedzę historyczną, a ty? Przyklejasz skrzydełko kropelką? Jak cię to rozwija?
– Aaaa… gadanie z tobą.