Życzenie Liściastej Sadzawki - ebook
Życzenie Liściastej Sadzawki - ebook
Starożytny Klan Nieba od pokoleń zamieszkiwał las jako jeden z pięciu wojowniczych klanów. Chmurna Gwiazda jest troskliwym przywódcą, jednakże nie może się obronić przed atakami Dwunożnych, którzy każdego dnia wycinają coraz więcej jego terytorium. Kiedy pobratymcy zaczynają głodować i umierać, dumny Chmurna Gwiazda musi się ukorzyć przed resztą przywódców i błagać o ich ratunek. Jednak czy ktokolwiek zechce im pomóc?
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8203-081-5 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
KLAN NIEBA
PRZYWÓDCA
CHMURNA GWIAZDA — jasnoszary kocur w białe łaty o bardzo jasnych błękitnych oczach
ZASTĘPCA
MYSZOŁOWOWY OGON — rudy kocur o zielonych oczach
MEDYCZKA
(kocur lub kotka, którzy posiedli zdolność leczenia)
PŁOWY KROK — jasnobrązowa pręgowana kotka
WOJOWNICY
(koty i kotki bez młodych)
NOCNE FUTRO — czarny kocur; uczeń: Dębowa Łapa
PRZEPIÓRCZE SERCE — cętkowany szary kocur
GRONOSTAJOWE FUTRO — rudo-biały kocur; uczennica: Astrowa Łapa
ŁASICZY WĄS — brązowo-rudy kocur; uczeń: Żołędziowa Łapa
PAPROTKOWA SKÓRA — ciemnobrązowa pręgowana kotka
MYSI KIEŁ — piaskowa kotka; uczeń: Ślimacza Łapa
DESZCZOWY SUS — srebrzysta pręgowana kotka o błękitnych oczach; uczennica: Miętowa Łapa
UCZNIOWIE
(koty, które skończyły sześć księżyców, szkolące się na wojowników)
DĘBOWA ŁAPA — szary pręgowany kocur
ŻOŁĘDZIOWA ŁAPA — jasnobrązowy kocur
ŚLIMACZA ŁAPA — ciemnobrązowy pręgowany kocur
ASTROWA ŁAPA — kremowa kotka
MIĘTOWA ŁAPA — jasnoszara kotka
KARMICIELKI
(kotki oczekujące młodych lub opiekujące się nimi)
PTASI LOT — jasnobrązowa pręgowana kotka o długim futrze i bursztynowych oczach
LESZCZYNOWE SKRZYDŁO — ruda pręgowana kotka o zielonych oczach; matka Pajęczynka (jasnoszary kocurek), Wyklutka (ciemnoszary kocurek), Żarki (ruda koteczka) i Jemiołki (srebrzysta pręgowana koteczka)
STARSZYZNA
(byli wojownicy i karmicielki)
PŁATKOWY ZACHÓD — różano-kremowa kocica o zielonych oczach
SZPACZE PIÓRO — ciemnobrązowy kocur o bursztynowych oczach
JASTRZĘBI ŚNIEG — brązowy pręgowany kocur o futrze upstrzonym białymi cętkami
KLAN PIORUNA
PRZYWÓDCA
CZERWONA GWIAZDA — ciemnorudy kocur
ZASTĘPCZYNI
ZIARNISTA SKÓRA — szara kotka w ciemniejsze plamki
MEDYK
PUSTUŁKOWE SKRZYDŁO — ciemnobrązowy pręgowany kocur
WOJOWNICY
POKRZYWOWY PAZUR — szary kocur w ciemnoszare pręgi
BURSZTYNOWY PAZUR — długonogi rudy kocur
KLAN CIENIA
PRZYWÓDCZYNI
ZARANNA GWIAZDA — kremowobrązowa kotka
ZASTĘPCA
WĘŻOWY OGON — brązowy pręgowany kocur
MEDYK
KRECIA SKÓRA — mały czarny kocur
KLAN WIATRU
PRZYWÓDCA
PRĘDKA GWIAZDA — ciemnoszary kocur
ZASTĘPCA
MLECZNE FUTRO — kremowobiały kocur
MEDYCZKA
SKOWRONIE SKRZYDŁO — srebrzysto-czarna pręgowana kotka
KLAN RZEKI
PRZYWÓDCZYNI
BRZOZOWA GWIAZDA — jasnobrązowa pręgowana kotka
ZASTĘPCZYNI
TARNINOWE FUTRO — czarna kotka
MEDYK
LODOWY WĄS — srebrzysto-szary kocurROZDZIAŁ 1
Promienie słońca upstrzyły podszycie, a powietrze było wypełnione zapachem wilgotnych, świeżych liści. Chmurna Gwiazda podniósł gwałtownie głowę, gdy zauważył nad sobą ciemny, poruszający się kształt — była to wiewiórka śmigająca między gałęziami, z ogonem ciągnącym się za nią jak pióra.
— Będziesz tak na nią patrzył? — miauknął Myszołowowy Ogon, pociągając nosem. Krzepki rudy zastępca podszedł do pnia drzewa i spojrzał w górę. — A może masz nadzieję, że sama znajdzie drogę na stertę zwierzyny?
Chmurna Gwiazda parsknął.
— Zostawię ją uczniom. — Podniósł jedną łapę i podrapał się za uchem. — Moje stare kości za bardzo cieszą się ze słońca, żeby ruszać w gonitwę po lesie.
— Co ty opowiadasz? — zdziwił się Myszołowowy Ogon. — Nie jesteś wiele starszy ode mnie, a ja jeszcze mam siły na wiele walki i gonitwy.
Chmurna Gwiazda okrążył swojego zastępcę i ruszył w stronę bladozielonych paproci.
— Ale na mnie ciąży brzemię przywódcy — droczył się.
Rozległo się dudnienie pędzących łap. Myszołowowy Ogon rzucił się na Chmurną Gwiazdę i łapą ze schowanymi pazurami trzepnął go w zad.
— Jedyne brzemię, jakie będzie na tobie ciążyć, to twoje kocięta, które nie będą dawały ci spać, gdy już się pojawią. Słyszałem, jak Ptasi Lot mówi Leszczynowemu Skrzydłu, że pozwoli im spać w twoim legowisku, by dać jej trochę spokoju.
Chmurna Gwiazda zamruczał.
— Będą w nim mile widziane — miauknął. — Nie mogę się doczekać, by je poznać.
Myszołowowy Ogon przewrócił oczami.
— Ciekawe, czy to samo powiesz, gdy zaczną ciągnąć cię za ogon i żuć twoje wibrysy.
— Nie przypominam sobie, żebyś jakoś specjalnie się bronił, gdy twoja trójka chciała się z tobą bawić! — przypomniał mu Chmurna Gwiazda.
Ślimacza Łapa, Astrowa Łapa i Miętowa Łapa byli już uczniami — silnymi i świetnie radzącymi sobie ze wspinaczką po drzewach, tak jak wszystkie koty Klanu Nieba. A gdy się urodziły, Myszołowowy Ogon był dla nich łagodny jak baranek.
Zastępca mruknął:
— Poczekaj tylko. Uganianie się za wiewiórkami będzie się wydawało takie proste w porównaniu z pilnowaniem kociaków!
Z rozmowy wyrwał ich dźwięk łamanej gałązki, więc obaj spojrzeli na paprocie. Przez zielone łodygi ledwie prześwitywał niewyraźny kształt. Chmurna Gwiazda otworzył pysk, by posmakować powietrza.
— Czy to patrol Klanu Pioruna?
Zarośla zaszeleściły i wysunął się z nich cętkowany, szary pysk.
— Chmurna Gwiazdo, chyba nie zaganiasz wiewiórek z naszego terytorium, prawda?
Chmurna Gwiazda parsknął.
— Oczywiście, że nie, Ziarnista Skóro. Koty Klanu Nieba szanują granice. — Mówił pogodnym tonem, ale nie miał zamiaru pozwolić, by zastępczyni przywódcy Klanu Pioruna bez powodu go prowokowała.
Ziarnista Skóra kiwnęła głową i ruszyła przez paprocie, aż była niecałą długość lisa od kotów Klanu Nieba. Wyciągnęła szyję i zawęszyła.
— Nasze oznaczenia zapachowe są we właściwym miejscu — warknął Myszołowowy Ogon.
Kotka szeroko otworzyła swoje niebieskie oczy.
— Oczywiście, że tak — zamruczała. — O nic was nie oskarżam, Myszołowowy Ogonie.
— Chociaż raz — mruknął zastępca Klanu Nieba.
— Wszystko w porządku, Ziarnista Skóro? — zawołał głos zza paproci.
— Tak, dzięki, Pokrzywowy Pazurze — odpowiedziała wojowniczka, nie odrywając oczu od Chmurnej Gwiazdy, po czym zapytała ciszej: — Ufam, że wszystko dobrze w Klanie Nieba?
— Tak. Czy jest jakiś powód, dla którego miałoby być inaczej? — Chmurna Gwiazda się zjeżył.
Oczy Ziarnistej Skóry zabłyszczały.
— Nieczęsto widzę, by przywódca i jego zastępca razem udawali się na patrol. To niezły kąsek dla wrogich klanów szukających zaczepki.
— Nie boimy się ciebie — odburknął Myszołowowy Ogon. Zrobił krok do przodu, ale Chmurna Gwiazda powstrzymał go smagnięciem ogona.
— Nie daj się sprowokować — ostrzegł swojego starego przyjaciela. — Ziarnista Skóro, nie mam zamiaru sprawdzać, w którym miejscu zostawiasz oznaczenia zapachowe, ale wiedz, że nie będziemy tacy tolerancyjni, jeśli chociaż jedna łapa Klanu Pioruna wejdzie na nasze terytorium.
Ziarnista Skóra pochyliła głowę.
— Nawet nie przyszło nam to do głowy, Chmurna Gwiazdo.
Przywódca Klanu Nieba zastrzygł uszami, wskazując Myszołowowemu Ogonowi, żeby poszedł za nim. Oba koty ruszyły między drzewa. Gdy tylko znaleźli się poza zasięgiem słuchu patrolu Klanu Pioruna, Myszołowowy Ogon parsknął:
— O co tej kupie futra chodziło? Po co mówiła, że jesteśmy łatwym celem dla wrogich patrolów?
Chmurna Gwiazda wzruszył ramionami.
— Ziarnista Skóra próbowała nas tylko rozproszyć, żebyśmy nie zauważyli, że jej patrol był bliżej naszej granicy, niż powinien. Ta kępa paproci zawsze była barierą między terytoriami, a patrole Klanu Pioruna powinny zostawiać swoje oznaczenia po drugiej stronie.
Myszołowowy Ogon zatrzymał się nagle, z najeżonym futrem.
— Mieli szczęście, że nie wydrapaliśmy im uszu!
Chmurna Gwiazda szedł dalej.
— Jestem pewien, że Ziarnista Skóra była zszokowana naszym widokiem. Pewnie się domyśla, że będziemy od teraz szukali oznaczeń Klanu Pioruna.
Myszołowowy Ogon dogonił przywódcę, tupiąc ze złości i nadal mrucząc pod nosem:
— Ten cały Klan Pioruna myśli sobie, że wolno mu polować, gdzie mu się podoba. Gdyby tylko Mroczna Gwiazda nie oddał im tego pasa naszego terenu. Wtedy nie łaziliby tutaj, mając za nic naszą granicę. Wiem, że był naszym przywódcą, ale podjął decyzję godną mysiego móżdżku.
Chmurna Gwiazda wpatrywał się w drzewa po drugiej stronie granicy. Dęby o grubych pniach i wykręconych, ciężkich gałęziach pochylonych prawie do samej ziemi rosły tam gęściej niż w pozostałej części Klanu Nieba. Gdy Mroczna Gwiazda wygłosił na jednym ze zgromadzeń zaskakujące ogłoszenie, że część terytorium odda Klanowi Pioruna, Chmurnej Gwiazdy nie było jeszcze na świecie, jednak ta decyzja nadal odbijała się szerokim echem w jego klanie.
— Mroczna Gwiazda miał swoje powody — miauknął do Myszołowowego Ogona.
— Na przykład takie, że miał pszczoły w mózgu?
Chmurna Gwiazda pokręcił głową i spróbował wyobrazić sobie siebie na miejscu Mrocznej Gwiazdy, zmęczonego wiecznymi walkami o pasmo drzew ze starymi, kruchymi gałęziami, które były tak gęsto porośnięte liśćmi, że ptaki i wiewiórki z łatwością mogły się w nich chować.
— Ta część lasu bardziej nadawała się do polowań dla wojowników Klanu Pioruna niż dla nas. Mroczna Gwiazda wiedział, że karmicielki Klanu Pioruna wydały na świat kilka miotów kociąt, więc potrzebowali więcej pożywienia, niż można było znaleźć na ich terytorium. Może i jesteśmy rywalami, ale w lesie zawsze było pięć klanów. Jeśli jednemu z nich grozi śmierć głodowa, naszym obowiązkiem jest pomóc mu przetrwać.
— To nie jest część kodeksu wojownika — warknął Myszołowowy Ogon.
— Nie, ale jest nią okazywanie posłuszeństwa przywódcy — zauważył Chmurna Gwiazda, zachowując pogodny ton. — I to dzięki Mrocznej Gwieździe. Pamiętasz, że to on był odpowiedzialny za ten fragment kodeksu? A teraz twój przywódca rozkazuje ci powrócić do obozu i zobaczyć, co upolowały dla nas patrole łowieckie.
— Wrócił!
Gdy tylko Chmurna Gwiazda i Myszołowowy Ogon wyłonili się z jeżyn otaczających obóz Klanu Nieba, cztery maleńkie kształty popędziły po ubitej ziemi w ich stronę.
— Chmurna Gwiazdo! Leszczynowe Skrzydło powiedziała, że nauczysz nas formacji bitewnych! Prosimy!
Przywódca ostrożnie oswobodził się z lawiny szarych i rudych futerek.
— Widzę, że całkiem nieźle idzie wam już rzucanie się na przeciwnika — miauknął.
Podbiegła do nich ruda, pręgowana kocica.
— Maluchy! Zostawcie Chmurną Gwiazdę w spokoju! — Odwróciła się do przywódcy z przepraszającym wzrokiem. — Wybacz. Nie wiem, skąd w nich tyle energii. Obiecałam, że nauczysz je walczyć, inaczej nie dałyby Ptasiemu Lotowi spokoju w żłobku.
Chmurna Gwiazda spojrzał na cztery podekscytowane pyszczki, szczerzące się przy jego łapach.
— Nie ma sprawy, Leszczynowe Skrzydło, na pewno uda mi się je przez chwilę zająć.
Największy kociak, bladoszary kocurek, podskakiwał na łapkach.
— Czy to znaczy, że zaczynamy szkolenie na wojowników? — pisnął.
— Nie do końca, Pajęczynku — miauknął Chmurna Gwiazda. — Na to będziesz musiał poczekać jeszcze pięć księżyców. A teraz porozciągajcie się dla rozgrzewki przy krzaku leszczyny, a ja do was zaraz dołączę.
Maluchy odbiegły. Pajęczynek wraz z bratem Wyklutkiem popędzili przodem, a ich siostry, Żarka i Jemiołka, truchtały kilka kroków za nimi.
— Myślisz, że nasze kocięta też będą takie żywiołowe? — zamruczał delikatny głos obok Chmurnej Gwiazdy.
Kocur odwrócił się, by spojrzeć w bursztynowe oczy Ptasiego Lotu. Wyglądała na zmęczoną, a jej brzuch pod długim brązowym futrem był nabrzmiały.
— Powinnaś odpoczywać — przypomniał jej. — Chodź, zaprowadzę cię z powrotem do żłobka.
Ptasi Lot trzepnęła go ogonem.
— Dość mam siedzenia w żłobku. Pozwól mi odetchnąć świeżym powietrzem!
Chmurna Gwiazda przyłożył pysk do jej brzucha. Coś poruszyło się przy jego policzku.
— Mam wrażenie, że ten kociak będzie tak żywiołowy jak Pajęczynek — przepowiedział.
Ptasi Lot zamruczała.
— Nie mogę się doczekać, aż go poznam.
— Albo ją — dodał Chmurna Gwiazda. — Dwa kocurki i dwie kotki byłyby wspaniałe, tak jak miot Leszczynowego Skrzydła. Albo trzy kocury opiekujące się siostrami.
— Moje córki będą potrafiły same o siebie zadbać! — odparowała Ptasi Lot, patrząc na niego ciepło. — Może to one będą się zajmowały swoimi braćmi?
Chmurna Gwiazda oparł pysk o głowę Ptasiego Lotu. Poczuł, jak czubki jej uszu ocierają się o jego podbródek jak skrzydła ćmy.
— Nauczę ich wszystkiego, co wiem, tak by nie spotkało ich nic złego — obiecał. — Nawet gdy zostaną wojownikami, nadal będę nad nimi czuwał. Będą najcenniejszą częścią mojego życia. Razem z tobą oczywiście.
Zamknął oczy i wdychał jej słodki zapach. Dziękuję, Klanie Gwiazdy, że dałeś mi wszystko, o czym mógłbym marzyć. Mój klan jest silny i szczęśliwy, nasze granice są bezpieczne, a wkrótce Ptasi Lot i ja będziemy mieli kocięta. Byliście dla mnie łaskawi — podziękował w duchu.
— Chmurna Gwiazdo! Chmurna Gwiazdo! — zawołała go Jemiołka, która stała przy krzaku leszczyny. Wzdychając, kocur odszedł od Ptasiego Lotu i ruszył na drugą stronę polany. Nagle zatrzymał go trzask gałęzi, odwrócił się więc i zobaczył Paprotkową Skórę prowadzącą patrol łowiecki z powrotem do obozu. Jej oczy były szeroko otwarte, a spojrzenie zmartwione. Gdy tylko wyswobodziła się z jeżyn, ruszyła prosto do przywódcy.
Spojrzał za nią, by zobaczyć, co przyniósł patrol. Zszokowany zauważył, że jedynie Ślimacza Łapa niósł jakąkolwiek zwierzynę — wilgotną wiewiórkę, której ogon ciągnął się po ziemi.
— Czy to wszystko? — zapytał Chmurna Gwiazda.
Paprotkowa Skóra stanęła przed nim. Jej futro było potargane.
— Nic innego nie mogliśmy znaleźć! — powiedziała. — Poszliśmy pod granicę, na teren przy sosnach, ale las był pusty. Ślimacza Łapa dobrze się spisał, łapiąc tę wiewiórkę.
— A udało mu się to tylko dlatego, że prawie utopiła się w kałuży — mruknął cierpko Żołędziowa Łapa. Jego futro było zmierzwione i ubłocone, tak jak pozostałych kotów z patrolu.
— Przecież już prawie pora zielonych liści — miauknął Chmurna Gwiazda. — Zwierzyna powinna sama wskakiwać nam w łapy!
Paprotkowa Skóra pokręciła głową.
— Nie w tej części lasu. Dwunożni robią tyle hałasu tuż za granicą, że wystraszyli całą zdobycz. A jeśli coś zostało, to i tak nie możemy tego wyczuć przez smród potworów.
Przywódca zmrużył oczy. Ogromne, żółte potwory już od jakiegoś czasu przenosiły wielkie hałdy ziemi tuż za ich granicą. Nie dotarły na terytorium Klanu Nieba, więc nie zwracał na to uwagi. Dwunożni zawsze robili dziwne rzeczy, ale rzadko zapuszczali się za granicę klanu.
Gronostajowe Futro podszedł cicho do Chmurnej Gwiazdy. Był członkiem patrolu Paprotkowej Skóry.
— Myślę, że nie powinniśmy więcej polować przy tej granicy — miauknął. — Żółte potwory przyszły dziś dużo bliżej niż kiedykolwiek, to może być niebezpieczne.
Chmurna Gwiazda pokręcił głową.
— Nie zgadzam się. Wiemy, że Dwunożni zabierają drzewa z poręby, ale w żadnym innym miejscu nas nie niepokoili. Na tę część terytorium nie zabierają nawet swoich psów. Zdobycz powróci, gdy przyzwyczai się do hałasów żółtych potworów. Mieliście dziś po prostu pecha na polowaniu, to wszystko.