- W empik go
Żydowska Ameryka. Wczoraj i dziś diaspory w USA - ebook
Żydowska Ameryka. Wczoraj i dziś diaspory w USA - ebook
Jewish American community to największa, po Izraelu, żydowska społeczność na świecie, licząca sobie około siedmiu milionów ludzi. Stanowi to niewiele ponad 2 procent ludności USA, ale wkład Żydów do amerykańskiej gospodarki, polityki i kultury jest niewspółmiernie większy niż sugerowałaby to ich stosunkowo skromna liczebność. Przeważająca większość tej diaspory – to dzieci, wnuki lub prawnuki imigrantów z Polski.
Książka Tomasza Zalewskiego jest dziennikarskim, zbiorowym portretem diaspory, skomponowanym z eseistyczno-reportażowych tekstów, które opowiadają o najistotniejszych aspektach życia i problemach Żydów w Ameryce. Rozmówcami autora są rabini, liderzy i szeregowi działacze żydowskich organizacji, dziennikarze, badacze judaizmu z wyższych uczelni oraz tzw. zwykli ludzie. Te rozmowy przybliżają koleje ich losu, sposób myślenia, argumentacji, motywy postępowania, ewentualne kompleksy czy fobie. Może pozwoli to zrozumieć, dlaczego są tacy, jacy są. Poznajmy amerykańskich Żydów.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-968721-3-5 |
Rozmiar pliku: | 4,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
DLACZEGO NAPISAŁEM TĘ KSIĄŻKĘ?
Jewish American community to największa, po Izraelu, żydowska społeczność na świecie, licząca sobie około sześciu–siedmiu milionów ludzi (dlaczego „około”, wyjaśniam w pierwszym rozdziale). Stanowi to niewiele ponad dwa procent ludności USA, ale wkład Żydów – albo, jak kto woli, Amerykanów żydowskiego pochodzenia – do amerykańskiej gospodarki, polityki i kultury jest niewspółmiernie większy, niż sugerowałaby to ich stosunkowo skromna liczebność. Przeważająca większość tej diaspory – amerykańscy Żydzi unikają zwykle tego określenia, ale będziemy go używać wymiennie ze „społecznością” – to dzieci, wnuki lub prawnuki imigrantów z Polski. Z Polski dzisiejszej lub dawnej, z terytoriów I i II Rzeczpospolitej. Mieszkając z nami przez stulecia, stali się częścią polskiej kultury, często ją współtworząc, a przy tym niesłychanie ją wzbogacając. A ponieważ ich potomkowie żyją dziś w Ameryce, choćby z tego powodu warto zaoceaniczną diasporę bliżej poznać. Nie zapominając też i o tym, że wielu współczesnych amerykańskich Żydów podejmuje od ponad 30 lat starania, aby w nowej i odmienionej już Polsce przywrócić, choćby w mikroskali, namiastkę żydowskiego świata, dla którego przedwojenna Polska była jednym z najważniejszych filarów.
O diasporze amerykańskiej przypominamy sobie zwykle wtedy, kiedy ma do nas o coś pretensję – restytucję mienia, incydenty antysemickie albo próby przemilczania niechlubnej postawy wielu Polaków wobec Żydów w czasie Zagłady. Protesty organizacji żydowskich w USA bywają newsami dnia, a ponieważ następują po nich często oświadczenia administracji lub Kongresu supermocarstwa, reagują na nie polskie rządy, niekiedy nawet wycofując się z kontestowanych decyzji. Protestujące organizacje reprezentują, jak wiemy, wpływową grupę nacisku w kraju będącym naszym najważniejszym sojusznikiem. W potocznej polskiej wyobraźni ukształtował się w efekcie obraz diaspory jako społeczności potężnej, silnej jednością celów i interesów, skutecznej jako lobby, a przy tym, niestety, zdecydowanie nam nieprzychylnej.
Jest to obraz tylko częściowo prawdziwy, a przede wszystkim mocno uproszczony. W diasporze rzeczywiście przeważa negatywny wizerunek Polski – fatalny owoc złych doświadczeń Żydów w naszym kraju w minionym stuleciu. Nie brak w niej jednak osób życzliwie do Polski nastawionych i jej prawdziwych przyjaciół. Błędem jest postrzeganie żydowsko-amerykańskiej społeczności jako monolitu. Żydzi amerykańscy to mozaika równie kolorowa jak cała współczesna Ameryka, zbiorowość ogromnie zróżnicowana religijnie (judaizm amerykański ma wiele odmian), światopoglądowo, politycznie oraz, by tak rzec, tożsamościowo. Zróżnicowana tak bardzo, że nazywanie jej „społecznością”, co sugeruje spójność, homogeniczność grupy, nie jest najszczęśliwszym określeniem, bo „Jewish American community” to w istocie zbiór rozmaitych mniejszych społeczności często niemających ze sobą nic wspólnego poza tym, że ich członkowie są Żydami albo, mówiąc precyzyjniej, za takich się uważają.
Pisanie o sprawach żydowskich to przedsięwzięcie karkołomne. Z powodu unikalnej historii Żydów, specyficznej, plemiennej genezy judaizmu i jego quasi-narodowego charakteru, materia jest wyjątkowo skomplikowana. I, oczywiście, delikatna. Pisząc o polskich Żydach, co chwila natrafiamy na wątki naładowane emocjami, obciążone traumami, zatrute wzajemnymi uprzedzeniami. Mimo uchylenia cenzorskich zapisów z PRL dotyczących spraw żydowskich, „odczarowania” tematu, wypełniania białych plam historii wciąż trzeba uważać, by nie urazić zadawnionych, nie całkiem zabliźnionych ran i nie dać się zamknąć w publicystycznych schematach dyktowanych ideologiczno-politycznymi podziałami. Wciąż trudno o niektórych sprawach rozmawiać „normalnie”. W USA o komplikacjach tego rodzaju dyskutuje się otwarcie, spokojnie i racjonalnie. Chociaż Ameryka nie jest całkiem bez winy wobec Żydów, przyznała się do grzechów przeszłości – antysemityzmu lat 30. i bierności wobec Holokaustu – i diaspora nie żywi wobec niej urazy.
Co nie znaczy, że kontakty z nią polskiego autora zawsze były łatwe. Niektórzy jej prominentni przedstawiciele nie odpowiadali na propozycję spotkań albo reagowali chłodno, jakby nie mieli specjalnej ochoty na rozmowę o żydowskich sprawach i po naleganiach godzili się na nią z uprzejmości. Jeden z liderów społeczności przyznał się do swych podejrzeń, że za tematem mojego projektu kryje się chęć potwierdzenia, dla polskiego czytelnika, wiadomych negatywnych stereotypów i uprzedzeń. Udało mi się przezwyciężyć jego nieufność – okazał się mądrym, niezależnie myślącym człowiekiem – i nawet się z nim zaprzyjaźnić. Tak jak z wieloma innymi rozmówcami, którzy chętnie mówili o sobie, diasporze i dzielili się swymi poglądami na jej temat.
Zdaję sobie sprawę, że książka o Żydach w USA mogłaby liczyć kilka grubych tomów, gdyby chciało się napisać o „wszystkim” – tak bogate jest życie diaspory i jej rola w Ameryce, tak wielu amerykańskich Żydów to osoby znane lub po prostu ciekawe, zasługujące na przedstawienie czytelnikom, i tak znaczny jest ich wkład do amerykańskiej kultury, gospodarki czy polityki. Nie było jednak moim zamiarem napisanie quasi-socjologicznej, wyczerpującej monografii, pretendującej do przedstawienia społeczności żydowsko-amerykańskiej z naukową dyscypliną i gruntownością. Nie jestem ekspertem od judaizmu, tylko dziennikarzem specjalizującym się w problematyce amerykańskiej, którego w USA zawsze interesowały mniejszości etniczne i religijne. Temat książki wynika z tych zainteresowań oraz mojej wieloletniej fascynacji historią i kulturą Żydów. A także prywatnych doświadczeń – należę do pokolenia Marca 1968, na studiach miałem przyjaciół i znajomych żydowskiego pochodzenia, których większość po haniebnej „antysyjonistycznej” czystce wyjechała z Polski. Po latach w Ameryce, gdzie przez ćwierć wieku pracowałem jako korespondent polskiej prasy, spotkałem emigrantów z tej wygnańczej fali.
Moja książka jest dziennikarskim, zbiorowym portretem diaspory, skomponowanym z eseistyczno-reportażowych tekstów, które opowiadają o najistotniejszych, jak sądzę, aspektach życia i problemach Żydów w Ameryce. Mówią o nich moi rozmówcy – rabini, liderzy i szeregowi działacze żydowskich organizacji, dziennikarze, badacze judaizmu z wyższych uczelni oraz tzw. zwykli ludzie. Osoby, do których dotarłem, nie są zapewne „reprezentatywną próbą” całej kilkumilionowej społeczności. Ci jednak, którzy zgodzili się poświęcić mi swój czas, to, jak sądzę, tacy, którzy naprawdę czują się jej częścią i których żydowskość jest dla nich ważna, myślą o niej – i dlatego właśnie zechcieli o niej rozmawiać.
Zależało mi, żeby czytelnik ich bliżej poznał – ich koleje losu, sposób myślenia, argumentacji, motywy postępowania, ewentualne kompleksy czy fobie. Może pozwoli to zrozumieć, dlaczego są tacy, jacy są. Poznajmy amerykańskich Żydów. Nie wszyscy – naprawdę! – to niechętni Polsce zamożni bankierzy aroganci z Nowego Jorku. Na glebie ignorancji najlepiej kwitną przesądy i uprzedzenia. Wiedza to klucz do ich przezwyciężania i do zrozumienia innych. Jeśli moja książka poszerzy wiedzę czytelników o diasporze, wzbudzi pragnienie jej pogłębienia czy wręcz zachęci do kontaktów i dialogu z amerykańskimi Żydami, uznam to za swój wielki sukces.
Rodzina nowojorskich Żydów w dniu święta Purim (Święto Losów).
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------