- promocja
Żydzi 2 - ebook
Żydzi 2 - ebook
Kontynuacja bestselleru Żydzi. Piotr Zychowicz porusza w tej książce niemal wszystkie kontrowersyjne tematy, które wypłynęły podczas ostatniej wielkiej kłótni polsko-żydowskiej.
Z jednej strony – żydowska policja w gettach, Judenraty, obozowe Sonderkommanda i „żydokomuna”. Z drugiej – działalność granatowej policji, polskie donosy, zabójstwa i antysemityzm oraz złożony problem stosunku podziemia do Holokaustu.
W Żydach 2 znalazły się również tematy współczesne – krwawe zamachy terrorystyczne, brawurowe akcje Mosadu, działalność lobby żydowskiego w USA, a nawet wojny izraelskich kibiców piłkarskich, przy których nasi kibole wydają się grzecznymi chłopcami.
To najbardziej niepoprawna politycznie książka Piotra Zychowicza!
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8062-985-1 |
Rozmiar pliku: | 6,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Na całej Ziemi nie ma dwóch narodów tak do siebie podobnych jak Polacy i Żydzi. Obie te nacje do swojej historii podchodzą niezwykle emocjonalnie. Jest to oczywiście w pełni zrozumiałe, biorąc pod uwagę straszliwe cierpienia, jakie stały się udziałem Polaków i Żydów w XX wieku.
W obu narodach nadreprezentowani są jednak zwolennicy „idealizmu plemiennego”. Czyli przekonania, że członkowie naszej własnej wspólnoty etnicznej stoją moralnie wyżej od przedstawicieli wszystkich innych wspólnot. A co za tym idzie, nigdy nie dopuścili się żadnych niegodnych czynów.
Niestety przekonaniu temu towarzyszy często agresja wobec każdego, kto ośmieli się mieć inne zdanie. Zwolennicy „idealizmu plemiennego” – zarówno Polacy, jak Żydzi – reagują świętym oburzeniem na tak zwane oczernianie narodu. I niezwykle łatwo szafują oskarżeniami o antysemityzm i antypolonizm.
Choć – a raczej ponieważ – wspomniane polskie i żydowskie środowiska stanowią swoje lustrzane odbicie, są skazane na konflikt. Mogliśmy się o tym przekonać podczas niedawnej gorszącej awantury wokół nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Radykałowie z obu stron skoczyli sobie wściekle do oczu, miotali oskarżeniami i epitetami.
W wir awantury wciągnięte zostały oba rządy, politycy, historycy, dziennikarze, artyści, a przede wszystkim całe rzesze internautów. Zwykłych Polaków i Żydów. Polami bitew stały się salony dyplomatyczne, gabinety uniwersyteckie, a przede wszystkim popularne media społecznościowe.
Pomysł na Żydów 2 narodził się w apogeum tej wielkiej kłótni. Myślę, że teraz – gdy opadł już kurz bitewny – warto przedstawić nieco inne spojrzenie na trudne tematy z dziejów relacji polsko-żydowskich. Spojrzenie chłodne i obiektywne, a nie emocjonalne i propagandowe.
W książce tej poruszam niemal wszystkie tematy, które wypłynęły podczas wspomnianej debaty. A więc z jednej strony – żydowska policja w gettach, Judenraty, obozowe Sonderkommanda i „żydokomuna”. A z drugiej – działalność granatowej policji, polskie donosy, zabójstwa i antysemityzm. Trudny problem stosunku Polskiego Państwa Podziemnego i oddziałów partyzanckich do Holokaustu i Żydów.
Jaki wniosek wypływa z bezstronnej analizy wszystkich tych spraw? Że „idealizm plemienny” jest mrzonką, konstrukcją myślową oderwaną od faktów. Nie ma bowiem dobrych lub złych narodów. Są tylko dobrzy lub źli ludzie. W obu nacjach – polskiej i żydowskiej – występował cały wachlarz postaw. Byli w nich wielcy bohaterowie, były niezliczone rzesze niewinnych ofiar, ale były też postaci, których postępowania po latach nie można usprawiedliwić.
Dzięki tej książce polski czytelnik będzie mógł spojrzeć na tragiczny okres II wojny światowej z perspektywy Żydów. Przekonać się, przed jakimi piekielnymi dylematami stali żydowscy policjanci z gett i urzędnicy Judenratów. Nie mówiąc już o członkach Sonderkommand, których zmuszono do udziału w masowej zagładzie własnych rodaków. Staram się w niej również ukazać, dlaczego ideologia komunistyczna była atrakcyjna dla wielu Żydów.
Z kolei czytelnik żydowski będzie mógł się przekonać, że naród polski wcale nie był krwiożerczą masą prymitywnych antysemitów, szmalcowników i pogromszczyków. Oczywiście byli również ludzie takiego pokroju i nie ma powodu, żeby o tym nie mówić. Była jednak i druga strona medalu – Polacy, którzy w godzinie próby nie odwrócili się od żydowskich bliźnich. Mimo że pomaganie Żydom w okupowanej Polsce wymagało wielkich poświęceń i heroizmu.
Warto to wszystko wiedzieć, nim zacznie się wydawać sądy i ferować wyroki. Warto postarać się zrozumieć motywy ludzkich wyborów i działań.
Historia bowiem – wbrew temu, co twierdzą polscy i żydowscy badacze piszący z pozycji nacjonalistycznych – nie jest czarno-biała. Nie jest zero-jedynkowa. Jest złożona, skomplikowana i często niejednoznaczna. Tak jak złożony i skomplikowany jest człowiek.
Żydzi 2 to kolejny – czwarty już – tom cyklu „Opowieści niepoprawne politycznie”. W przeciwieństwie do poprzednich trzech części: Żydów, Sowietów i Niemców, lwia część tej książki to materiał nigdy nie publikowany. Premierowy.
W Żydach 2 wiele jest drastycznych i szokujących faktów rozwiewających utarte, schematyczne wyobrażenia. Nie pasujących do wersji historii wykładanej w szkołach, prezentowanej w mediach i podczas patriotycznych uroczystości. Nie napisałem jednak tej książki, by dolać oliwy do ognia polsko-żydowskiej „wojny o historię”.
Przeciwnie. Książka ta jest zaproszeniem do spokojnej, merytorycznej debaty. Debaty, w której adwersarz nie jest śmiertelnym wrogiem, którego należy wdeptać w ziemię, lecz partnerem do dyskusji.
Piotr Zychowicz1
Czystka etniczna 1948
Rozmowa z profesorem ILANEM PAPPÉ, izraelskim historykiem, autorem książki Czystki etniczne w Palestynie
„Ziemia bez ludzi dla ludzi bez ziemi” – to było główne syjonistyczne hasło na przełomie XIX i XX wieku. Czy w Palestynie naprawdę nie było wówczas ludzi?
Nie, to był mit. Ta ziemia nie była pusta. Kiedy pod koniec XIX wieku do Palestyny zaczęli przybywać pierwsi syjoniści, mieszkało tam pół miliona Palestyńczyków. Żyli mniej więcej w tysiącu wsi i dwunastu miastach.
Jakie plany mieli syjoniści wobec tych ludzi?
Od samego powstania ruchu syjonistycznego obecność Palestyńczyków w Palestynie stanowiła poważny problem dla wyznawców tej ideologii. Marzyli oni bowiem o stworzeniu żydowskiego państwa narodowego. Tylko dla Żydów. A co za tym idzie, szukali sposobów na usunięcie, pozbycie się arabskiej ludności.
Jak to sobie wyobrażali?
Początkowo, gdy Palestyna była pod brytyjskim mandatem (1918–1948), syjoniści mieli nadzieję, że Brytyjczycy zrobią to za nich. Czyli deportują Palestyńczyków do innych krajów arabskich. Gdy tak się nie stało, syjoniści postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i rozwiązać „problem palestyński” własnymi rękoma. W 1948 roku dokonali w Palestynie masowej czystki etnicznej, której ofiarą padła połowa palestyńskiej populacji.
Dlaczego syjoniści tak bardzo chcieli się pozbyć Arabów? Nie mogliby po prostu zamieszkać obok nich?
Bo syjonizm jest kolonialnym ruchem osadniczym. Został wymyślony przez Europejczyków, którzy nie chcieli już żyć w Europie, ale chcieli odtworzyć Europę na nowym terenie. Lecz bez rdzennych mieszkańców. Czyli chcieli powielić schemat, który został zrealizowany wcześniej w Ameryce czy Australii. Ideologia syjonistyczna zakładała, że cały projekt powiedzie się tylko i wyłącznie wtedy, gdy Żydzi pozostaną jedynymi mieszkańcami Palestyny. A przynajmniej będą stanowić przytłaczającą większość. Sytuacja demograficzna była zaś taka, że cel ten można było osiągnąć tylko siłą.
Jak wyglądała ta sytuacja demograficzna?
Była dla syjonistów niezwykle niekorzystna. Ponad dwie trzecie mieszkańców Palestyny było bowiem Arabami. Jeżeli zaś chodzi o ziemię, to z chwilą wygaśnięcia mandatu do Żydów w Palestynie należało… 5,8 procent gruntów.
W 1947 roku Brytyjczycy ogłosili, że zrezygnują z mandatu nad Palestyną. ONZ zaproponowała wówczas podzielenie Palestyny na dwa państwa – żydowskie i arabskie. Arabowie jednak odrzucili ten plan. Dlaczego?
Palestyńczycy i cały świat arabski uważali syjonizm za ruch kolonialny. Nie widzieli żadnego powodu, by oddać połowę swej ojczyzny osadnikom z odległych krajów. Szczególnie że większość z nich przybyła do Palestyny trzy lata wcześniej, po zakończeniu II wojny światowej. Czy może pan sobie wyobrazić, że Polacy zgodziliby się na oddanie połowy swego kraju jakimś przybyszom?
Rzeczywiście trudno to sobie wyobrazić.
Odmowa podziału Palestyny przez Palestyńczyków była więc w pełni uzasadniona.
W marcu 1948 roku syjonistyczni przywódcy zatwierdzili plan „Dalet”. Co się kryło pod tym kryptonimem?
Był to główny plan syjonistów szykowany na czas, gdy wygaśnie brytyjski mandat. Zakładał on, że kiedy Brytyjczycy wycofają się z Palestyny, Żydzi natychmiast wkroczą do akcji. Siłą opanują kraj i wyrzucą z niego jak najwięcej Arabów. Chodziło o urzeczywistnienie ideologicznej wizji Palestyny bez Palestyńczyków.
Czy ten plan został zrealizowany?
Niestety tak. Podczas dziewięciu miesięcy 1948 roku prawie wszystkie miasta Palestyny (oprócz dzisiejszego Zachodniego Brzegu Jordanu i Strefy Gazy) zostały opróżnione z arabskich mieszkańców. A połowę z tysiąca wiosek zniszczyły izraelskie siły zbrojne. Ich ludność została wypędzona. Towarzyszyły temu grabieże, akty przemocy, a nawet masakry ludności cywilnej. Dla Palestyńczyków była to wielka ludzka tragedia.
Jak odbywały się takie wypędzenia?
W planie „Dalet” zawarto szczegółowe wytyczne. Żydzi otaczali wieś z trzech stron, a czwartą pozostawiali ludziom do ucieczki. W nocy lub nad ranem wkraczali do wioski i brutalnie wyrzucali mieszkańców z domów. Czasami, aby ułatwić wypędzenie, rozstrzeliwali niektórych młodych mężczyzn. Przeznaczonych do egzekucji wskazywali arabscy agenci, którzy na czas deportacji, aby ich nie rozpoznano, wkładali kaptury – płócienne worki z otworami na oczy. Na koniec budynki były wysadzane w powietrze dynamitem, podpalane lub równane z ziemią buldożerami. Tak, aby ludzie nie mieli do czego wracać.
Wspomniał pan o masakrach…
Do najbardziej znanej doszło 9 kwietnia 1948 roku w wiosce Dajr Jasin. Ta położona w pobliżu Jerozolimy arabska miejscowość zawarła z siłami żydowskimi porozumienie o nieagresji. Ale Dajr Jasin miała zostać zlikwidowana w ramach planu „Dalet” i porozumienie nie uchroniło jej mieszkańców przed tragedią. Gdy odmówili opuszczenia swoich domów, izraelscy żołnierze wpadli w amok. W kilka godzin zamordowali dziesiątki mężczyzn, kobiet i dzieci.
W Czystkach etnicznych w Palestynie przedstawił pan również mrożące krew w żyłach sceny, które rozegrały się w miastach.
Weźmy na przykład Hajfę. Najważniejszy port na północy Palestyny. Początkowo w arabską ludność wymierzono kampanię terroru i nękania. Żydowscy żołnierze wylewali na ulice ropę i ją podpalali. Gdy przerażeni ludzie wybiegali na zewnątrz, Izraelczycy zasypywali ich gradem kul. W końcu, w kwietniu 1948 roku, arabska ludność cywilna zgodziła się na opuszczenie miasta. Gdy szykowała się w porcie do ewakuacji, Izraelczycy zajmujący pozycje na zboczu góry Karmel zaczęli ją ostrzeliwać z moździerzy. Wywołało to straszliwe spustoszenie, ludzie wpadli w panikę, wielu z nich utonęło w morzu. Z 75 tysięcy arabskich mieszkańców Hajfy w mieście zostało zaledwie kilka tysięcy! „Zabijać każdego napotkanego Araba” – rozkazywał jeden z oficerów, Mordechaj Maklef – „podpalać wszystko, co łatwopalne, i otwierać sobie drzwi dynamitem”.
Część izraelskich historyków twierdzi, że Palestyńczycy uciekali z domów dobrowolnie. Że wezwali ich do tego arabscy przywódcy. Chodziło o oczyszczenie pola walki przed rozprawą z Żydami.
To nieprawda. Nikt na świecie nie opuszcza dobrowolnie swojego domu. Palestyńczycy nie byli tu żadnym wyjątkiem. Oni nie chcieli wyjeżdżać – zostali do tego zmuszeni. Wspomniane przez pana wezwanie do wyjazdu nigdy nie zostało przez arabskich przywódców wydane. To izraelska propaganda. Sprawdzałem to ja, sprawdzał to inny izraelski historyk, Benny Morris, i sprawdzał to irlandzki dziennikarz Erskine Childers. Żaden z nas nie znalazł w archiwach najmniejszego śladu takiego apelu.
Według oficjalnej izraelskiej wersji historii Żydzi w 1948 roku walczyli o przeżycie, groził im bowiem „drugi Holokaust”. Tym razem nie mieli go dokonać Niemcy, ale Arabowie.
Nie, to przesada. Oczywiście państwo żydowskie w maju 1948 roku było zagrożone. Rządy krajów arabskich wysłały wówczas wojsko na pomoc Palestyńczykom i gdyby te oddziały zwyciężyły, zapobiegłyby ustanowieniu państwa żydowskiego. Problem polegał na tym, że ich szanse na sukces militarny były znikome. Siły izraelskie bowiem, znacznie lepiej uzbrojone i wyćwiczone, pod każdym względem miały nad nimi przewagę. Bez trudu pokonały Arabów. Było więc odwrotnie, niż twierdzili syjonistyczni przywódcy – to nie Żydzi w 1948 roku znaleźli się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, ale Palestyńczycy.
Czy plan „Dalet” się powiódł?
Powiódł się w tym sensie, że z terenów, które w maju 1948 roku weszły w skład państwa Izrael, zniknęło 90 procent Palestyńczyków. Reszta Palestyny, czyli obecny Zachodni Brzeg Jordanu, przypadła Jordanii. W sumie Izraelczycy wypędzili z domów połowę palestyńskiego narodu! 750 tysięcy z 1,3 miliona ludzi. Skala tej czystki etnicznej była więc olbrzymia.
Ilu ludzi w niej zginęło?
Nie znamy dokładnej liczby ofiar śmiertelnych, ale szacuje się, że około 15 tysięcy.
W Czystkach etnicznych pisze pan, że mózgiem operacji „Dalet” był Dawid Ben Gurion. Legendarny ojciec założyciel i pierwszy premier Izraela. To może być szokujące dla wielu czytelników.
Tak, ludzie uważają Ben Guriona za szlachetnego człowieka, ale to on zaplanował czystki etniczne w Palestynie. A później narzucił surowy wojskowy reżim tym nielicznym Palestyńczykom, którzy uniknęli wypędzenia i pozostali w Izraelu.
Dlaczego w 1948 roku świat zachodni milczał? Czy było to związane z wyrzutami sumienia za Holokaust?
Pod wieloma względami tak. W efekcie doszło do zdumiewającej sytuacji. Pozwolono, aby syjonistyczni przywódcy stali się reprezentantami 6 milionów zgładzonych Żydów i jednocześnie kolonizatorami Palestyny. Zgoda Zachodu na ujarzmienie Palestyny miała być moralną rekompensatą za horror Zagłady. Nikt na Zachodzie nie chciał też mówić o żydowskich zbrodniach tak krótko po Holokauście. W efekcie Nakba – mimo swojej kolosalnej skali i brutalności – została wymazana, wyrugowana ze zbiorowej pamięci ludzkości. Zapanowała w jej sprawie zmowa milczenia.
Czyli za zbrodnie Niemców cenę zapłacili Palestyńczycy. Swoją książkę zatytułował pan Czystki etniczne w Palestynie. Czy to jednak nie przesada?
Wystarczy sprawdzić definicję czystki etnicznej ustanowioną przez ONZ, amerykański Departamentu Stanu czy czołowych ekspertów w tej dziedzinie. To, co się wydarzyło w 1948 roku, idealnie się w tę definicję wpisuje. Sprawa jest prosta. Kiedy jedna grupa etniczna usuwa drugą grupę etniczną z mieszanego etnicznie obszaru – mamy do czynienia z czystką etniczną. To, co się działo w 1948 roku, było systematyczną kampanią przemocy, realizowaną wedle ułożonego wcześniej planu.
Czy jakikolwiek izraelski żołnierz lub polityk był kiedykolwiek sądzony za zbrodnie wojenne popełnione w 1948 roku?
Nie, żaden z nich nie stanął przed sądem.
Co się stało z ruinami arabskich wsi?
Na części z nich Izrael posadził drzewa, sprowadzone z Europy sosny. Chodziło nie tylko o to, by las zakrył gruzy palestyńskich miejscowości, ale też o zmianę krajobrazu – na bardziej europejski. Na pozostałościach innych wiosek zbudowane zostały osady żydowskie. Ich nazwy zhebraizowano. Na przykład arabska Lubia stała się żydowską Lawią. Chodziło o to, by pokazać, że nie mamy do czynienia z okupacją, lecz z odzyskaniem starożytnych miejsc biblijnych. Chodziło o wymazanie wszelkich śladów historii kultury jednego narodu i zastąpienie jej fikcją na temat innego narodu.
A co się stało ze świątyniami?
Arabskie kościoły chrześcijańskie w większości pozostały nietknięte, ale meczety niszczono lub przebudowywano na restauracje.
Krytycy oskarżają pana o jednostronność. Zarzucają, że pomija pan zbrodnie popełnione przez Arabów na Żydach. Na przykład masakrę w Hebronie z 1929 roku, której ofiarą padło blisko siedemdziesiąt osób.
Przede wszystkim piszę również o atakach na Żydów. Uważam jednak, że działania Izraelczyków w Palestynie to działania kolonialne. Zupełnie inaczej – choć nie bez krytycyzmu – należy oceniać przemoc „antykolonialną”, która jest przecież częścią walki wyzwoleńczej. Po drugie, w mediach głównego nurtu i na zachodnich uniwersytetach obraz wydarzeń na Bliskim Wschodzie jest wyjątkowo nieobiektywny. Oczywiście nieobiektywny na korzyść Izraela. Moja książka ma równoważyć te stronnicze głosy.
Palestyńczycy wypędzenia roku 1948 nazywają Nakbą. Czyli katastrofą. A jak państwo Izrael – po siedemdziesięciu latach – odnosi się do tych wydarzeń?
Izraelski rząd neguje Nakbę. W kraju obowiązuje specjalne prawo, które zakazuje przedstawiania wydarzeń 1948 roku jako katastrofy. Jeżeli jakaś organizacja pozarządowa będzie chciała upamiętnić Nakbę – natychmiast straci prawo do wszelkich funduszy publicznych. Mimo to działa pozarządowa organizacja Zochrot, która stara się edukować społeczeństwo na temat Nakby. Na razie jej wpływ na opinię Izraelczyków jest jednak znikomy.
Jakie są według pana długoterminowe konsekwencje wypędzeń z 1948 roku?
Głównym problemem jest to, że czystki etniczne – które były esencją izraelskich działań – wcale nie ustały w 1948 roku. One przecież trwają do dziś na terenach okupowanych – na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy! Palestyńczycy wciąż cierpią, a Izraelczycy wciąż kolonizują palestyńską ziemię. Główną konsekwencją wypędzeń z 1948 roku jest jednak oczywiście problem uchodźców palestyńskich. Ludzie wypędzeni przez Izraelczyków i ich potomkowie żyją do dziś w obozach na terenie Autonomii Palestyńskiej i sąsiednich krajów arabskich. Jest ich obecnie pięć milionów. Ci uchodźcy mają prawo do powrotu do swoich domów i wiosek. Dopóki to prawo nie zostanie uszanowane – na Bliskim Wschodzie nie będzie pokoju i pojednania.
Izrael robi jednak wszystko, żeby wyłączyć prawo do powrotu z procesu pokojowego. Dlaczego?
Z dwóch powodów. Po pierwsze – byłoby to równoznaczne z przyznaniem się do popełnienia zbrodni na Palestyńczykach w 1948 roku. A Izrael nie ma na to najmniejszej ochoty. Po drugie – napływ arabskich uchodźców radykalnie zmieniłby demografię państwa żydowskiego na korzyść Arabów. Według syjonistów byłoby to samobójstwo.
Obawiam się, że mają sporo racji. Gdyby Żydzi stali się mniejszością w państwie żydowskim – oznaczałoby to koniec Izraela. Co więcej, setki tysięcy Żydów musiałyby zwrócić ziemię i domy powracającym Arabom. Czy „prawo do powrotu” jest więc realistycznym postulatem?
Całe życie mieszkałem z moimi palestyńskimi braćmi i siostrami oraz moimi żydowskimi braćmi i siostrami. Dzielimy ten kraj i chcemy go dzielić w przyszłości. Martwi nas jednak perspektywa, że większości jego mieszkańców nie będą stanowili Żydzi czy Arabowie, lecz fanatycy. „Prawo do powrotu” jest więc postulatem realistycznym. Mieszane, arabsko-żydowskie terytoria przecież istnieją. Choćby tu, gdzie mieszkam – w Hajfie i w Galilei. Oczywiście to, o czym mówię, nie zdarzy się z dnia na dzień. Ale jak pokazuje przykład RPA, gdzie upadł apartheid, to jest możliwe.
Naprawdę wierzy pan, że po tym wszystkim, co się wydarzyło, Palestyńczycy i Izraelczycy mogliby żyć w pokoju w jednym państwie?
Oczywiście, że w to wierzę. W wielu miejscach na świecie narody robiły sobie znacznie gorsze rzeczy, a teraz żyją w przyjaźni i harmonii.
Czy miał pan problemy w Izraelu z powodu swoich poglądów?
Niestety tak. Straciłem pracę na uniwersytecie i nie mogę pracować w izraelskim środowisku akademickim. Ale mogę występować publicznie i przekonywać ludzi do swoich racji.
Jeżeli Izrael został zbudowany na krwi i łzach palestyńskich kobiet i dzieci, to być może cały projekt syjonistyczny był od początku niemoralny i niepotrzebny?
To bardzo złożona kwestia. Ruch syjonistyczny uratował wielu Żydów, ale dokonał tego kosztem rodzimej ludności Palestyny. Moim zdaniem mogło to być zrobione inaczej. Żydzi mogli przybyć do Palestyny jako imigranci, a nie osadnicy i kolonizatorzy. Ważne jest teraz zbudowanie nowego państwa opartego na równości wszystkich obywateli – Żydów i Arabów. Należy naprawić krzywdy przeszłości. Zgodzić się na powrót uchodźców, wypłacić im odszkodowanie za utraconą własność i pozwolić swobodnie czerpać z zasobów tego cudownego i pięknego kraju.
Prof. ILAN PAPPÉ (rocznik 1954) jest izraelskim historykiem. Wykłada na Uniwersytecie w Exeter. Należy do głośnej grupy Nowych Historyków, którzy rzucili wyzwanie oficjalnej, propagandowej wersji dziejów państwa żydowskiego. Napisał m.in. Britain and the Arab-Israeli Conflict, 1948–1951 oraz Out of the Frame: The Struggle for Academic Freedom in Israel. W Polsce ukazała się niedawno jego najgłośniejsza książka Czystki etniczne w Palestynie (Instytut Wydawniczy Książka i Prasa).
Wywiad wcześniej nie publikowany
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki