Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Żydzi w historji i literaturze ludowej na Rusi - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Żydzi w historji i literaturze ludowej na Rusi - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 357 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ŻY­DZI W HI­STOR­JI I LI­TE­RA­TU­RZE LU­DO­WEJ

NA RUSI

FR. RA­WI­TA-GAW­ROŃ­SKI

ŻY­DZI W HI­STOR­JI

I LI­TE­RA­TU­RZE LU­DO­WEJ

NA RUSI

NA­KŁAD

WAR­SZA­WA PO­ZNAŃ

GE­BE­TH­NE­RA I WOLF­FA

_ KRA­KÓW – LU­BLIN – ŁÓD? – WIL­NO – ZA­KO­PA­NE

Skła­dy głów­ne:

"The Po­lish Book Imp. Co", Inc. – New-York "Księ­gar­nia Pol­ska na Ślą­sku" Śp. Akc.–Ka­to­wi­ce.

Za­kła­dy Dru­kar­skie F. Wy­szyń­skie­go i S-ki, War­sza­wa, Zgo­da

DO CZY­TEL­NI­KA

Dzieł­ko ni­niej­sze nie po­wsta­ło jed­no­cze­śnie. W mia­rę na­strę­cza­ją­cej się oko­licz­no­ści, ten lub inny ustęp z ca­ło­ści pla­nu po­ja­wiał się w dru­ku już przed laty kil­ku­na­stu. Opra­co­waw­szy na nowo, po­łą­czy­łem je wspól­nym ty­tu­łem, uzu­peł­ni­łem tę ca­łość i w for­mie szki­cu mo­no­gra­ficz­ne­go od­da­ję do rąk czy­tel­ni­ko­wi.

Te­mat, trak­to­wa­ny w szki­cu ni­niej­szym, jest bar­dzo draż­li­wy. Do­ty­ka on prze­szło­ści Ży­dów na Rusi. Ale czy hi­stor­ja po­sia­da mało draż­li­wych te­ma­tów? Czy dla tego, że one są draż­li­we, nie na­le­ży ich do­ty­kać? Czem by się sta­ła hi­stor­ja wo­gó­le, gdy­by­śmy zna­li tyl­ko te jej kar­ty, któ­re do­ga­dza­ją dzi­siej­szym na­szym teo­r­jom, pla­nom, upodo­ba­niom? Czem­by ona była, gdy­by­śmy z niej nie wy­krze­sa­li bo­daj iskry jed­nej, oświe­tla­ją­cej dro­gę po­cho­du i roz­wo­ju cy­wi­li­za­cyj­ne­go ludz­ko­ści i na­ro­du? gdy­by­śmy z niej nie sta­ra­li się wy­do­być ry­sów zna­mien­nych tego lub in­ne­go spo­łe­czeń­stwa w tej lub in­nej do­bie jego ży­cia? Po­li­ty­ka na­szych są­sia­dów zde­pra­wo­wa­ła hi­stor­ję i hi­sto­ry­ków swo­ich, a in­nym wska­za­ła fał­szy­we dro­gi. A jed­nak hi­stor­ja nie może być ani słu­żeb­ni­cą po­li­ty­ki, ani na­rzę­dziem agi­ta­cyj­nem w ręku na­rwań­ców, ani też bro­nią obo­siecz­ną pół­głów­ków, któ­rzy po­rzu­ciw­szy na­ro­do­wość wła­sną, cu­dzym bo­gom słu­żą – w imię albo źle zro­zu­mia­nej mi­ło­ści, albo jesz­cze go­rzej po­ję­tej spra­wie­dli­wo­ści.

Wnio­ski tego ro­dza­ju hi­sto­ry­ków, apo­te­ozu­ją­cych Ko­za­czy­znę i Haj­da­ma­czy­znę, są tą tru­ci­zną mo­ral­ną, któ­ra gorz­kie wy­da­je owo­ce, wy­pa­cza ży­cie ca­łe­go ukra­iń­skie­go spo­łe­czeń­stwa, wstrzy­mu­je jego po­chód cy­wi­li­za­cyj­ny, bo wska­zu­je ide­ał na­ro­do­wy, po­zba­wio­ny mo­ral­no­ści i szczy­tów du­cho­wych. Wy­star­czać on może dla spo­łe­czeństw pier­wot­nych, mie­rzą­cych bo­ha­ter­stwo ilo­ścią od­cię­tych głów praw­dzi­wych czy uro­jo­nych nie­przy­ja­ciół, ale spo­łe­czeń­stwa no­wo­żyt­ne, a tem­bar­dziej mło­de pod wzglę­dem kul­tu­ral­ne­go i po­li­tycz­ne­go wy­ro­bie­nia, ja­kiem jest spo­łe­czeń­stwo ru­skie, przy­ku­wa­ją do swe­go po­zio­mu i z tych ni­zin etycz­nych nie­po­zwa­la­ją mu wznieść się w górę, ku roz­wo­jo­wi du­cho­we­mu i po­li­tycz­ne­mu.

Prze­su­wa­my przed czy­tel­ni­kiem jed­ną kart­kę tyl­ko z dzie­jów spo­łe­czeń­stwa ru­skie­go, – sto­su­nek jego do Ży­dów. Fak­ty czer­pie­my z hi­stor­ji, bar­wy do tych fak­tów z kry­ni­cy lu­do­wej. Niech praw­da od­bi­ja się od jej zwier­cia­dła sama. Niech lud sam po­wie jacy byli jego wo­dzo­wie i bo­ha­te­ro­wie, ja­kie mie­li ide­ały, pra­gnie­nia, jak je wcie­la­li w ży­cie, jak sto­so­wa­li wo­bec in­nej skła­do­wej czę­ści pań­stwa pol­skie­go – Ży­dów.

Kwe­stją roz­sie­dle­nia się i wpły­wu Ży­dów na Rusi stoi jesz­cze otwar­tą. Hi­sto­ry­cy nasi nie ba­da­li do­tych­czas chro­no­lo­gicz­nie ca­łe­go prze­bie­gu tej skom­pli­ko­wa­nej spra­wy. Zna­my tyl­ko z niej dwa wy­bit­ne mo­men­ty: sto­su­nek lud­no­ści wiej­skiej na Rusi do lud­no­ści ży­dow­skiej i mo­ral­ne sta­no­wi­sko lud­no­ści ru­skiej. Sto­su­nek ten na prze­stwo­rzu dłu­gich wie­ków ude­rza­ją­co razi oczy jako czer­wo­na smu­ga krwi, wi­ją­ca się przez dzie­je ru­sko-ży­dow­skich za­tar­gów aż do na­szych cza­sów.

Wady mo­ral­ne Ży­dów – inni mogą po­wie­dzieć wiel­kie za­le­ty–były nie­jed­no­krot­nie przed­mio­tem roz­trzą­sa­nia, na­ga­ny lub po­chwa­ły. Ich nad­zwy­czaj­na so­li­dar­ność re­li­gij­na i szcze­po­wa, po­łą­czo­na ze zdol­no­ścią ku­piec­ką i prze­wa­gą umy­sło­wą nad lud­no­ścią miej­sco­wą, miej­ską – mniej, wiej­ską – wię­cej, wy­two­rzy­ła z nich w każ­dem ob­cem spo­łe­czeń­stwie czyn­nik eko­no­micz­nie sil­ny i pa­nu­ją­cy. Sku­pia­jąc w swo­im ręku ka­pi­tał, sku­pia­li ży­cie eko­no­micz­ne, nada­wa­li mu cha­rak­ter, kie­ru­nek, a czę­sto dro­gi jego w ce­lach ego­istycz­nych wy­pa­cza­li, sta­jąc się wy­zy­ski­wa­cza­mi kra­jów i lud­no­ści. Nie bę­dzie­my śle­dzie, w jaki spo­sób wy­ro­bi­ły się ta­kie ce­chy, co na to wy­ro­bie­nie wpły­wa­ło,–to inna, skom­pli­ko­wa­na spra­wa. Wszyst­kie spo­łe­czeń­stwa eu­ro­pej­skie, wszyst­kie na­ro­dy i pań­stwa wal­czy­ły z ju­da­izmem i jego ety­ką ku­piec­ką; rzad­ko kie­dy wszak­że wal­ki przy­bie­ra­ły cha­rak­ter wy­bu­chu, a w mia­rę po­su­wa­nia się ku cza­som no­wym sta­ra­no się co­raz bar­dziej zmniej­szyć szko­dli­wy wpływ ju­da­izmu, pod­no­sząc eko­no­micz­nie i wzmac­nia­jąc cy­wi­li­za­cyj­nie sfe­ry za­gro­żo­ne.

Trwa­ło to tak dłu­go, aż Ży­dzi, za­cho­wu­jąc swo­ją re­li­gię, prze­sta­wa­li być ob­cem cia­łem w ob­cem spo­łe­czeń­stwie, przyj­mu­jąc jego in­te­re­sy na­ro­do­we i kul­tu­ral­ne za wła­sne. Dzia­ło się to po­wo­li we Fran­cji, w Niem­czech, u nas na­wet, gdzie trud­ność wy­two­rze­nia wspól­no­ści in­te­re­sów po­le­ga­ła na wiel­kiej ilo­ści Ży­dów, ich fa­na­ty­zmie re­li­gij­nym i ma­łej zdol­no­ści go­dze­nia wła­snych in­te­re­sów z in­te­re­sa­mi więk­szo­ści na­ro­do­wej. Je­den rys z ży­cia Ży­dów, na­wet współ­cze­snych, da się wy­bit­nie za­zna­czyć: szli oni za­wsze rów­no­rzęd­nie i chęt­niej łą­czy­li się ze spo­łe­czeń­stwem bar­dziej kul­tu­ral­nem niż mniej. Wy­ni­ka­ło to z tego, że sami po­sia­da­li wła­sną, wy­so­ką kul­tu­rę umy­sło­wą, re­li­gij­ną, a na­wet pań­stwo­wą.

In­a­czej zu­peł­nie przed­sta­wiał się sto­su­nek wza­jem­ny do lud­no­ści miej­sco­wej, gdy się sty­ka­li ze spo­łe­czeń­stwem niż­szej od sie­bie kul­tu­ry. Tam wy­twa­rzał się an­ta­go­nizm skraj­ny, bez­względ­ny, a wza­jem­ne po­ra­chun­ki koń­czy­ły się–no­żem, roz­le­wem krwi i nie­na­wi­ścią ku nim, no­szą­cą wszel­kie ce­chy dzi­ko­ści. W ta­kich spo­łe­czeń­stwach nie mo­gło być mowy o wza­jem­nych ustęp­stwach, wza­jem­nem przy­sto­so­wa­niu się. Ży­dzi nie chcie­li opu­ścić swe­go sta­no­wi­ska eko­no­micz­ne­go, a lud­ność, nie mo­gąc mu do­rów­nać, z wła­snej winy, nie umia­ła zna­leźć in­nej dro­gi do wyj­ścia nad rze­zie i nie­na­wiść.

W ta­kiej też tyl­ko for­mie przed­sta­wia się wza­jem­ny sto­su­nek ży­dów do masy lu­do­wej na Rusi. Nie­na­wiść bu­dzi­ła się skut­kiem po­czu­cia wła­snej bez­sil­no­ści, a koń­czy­ła się naj­dzik­szem prze­śla­do­wa­niem, ra­bun­kiem mie­nia, któ­re uwa­ża­no za nie­praw­nie na­by­te, w koń­cu naj­bar­dziej bar­ba­rzyń­skiem znę­ca­niem się nad nie­przy­ja­cie­lem bez­bron­nym i bez­sil­nym. Nie­na­wiść ta mia­ła jesz­cze inną pod­sta­wę, po­wie­dział­bym et­nicz­ną, wy­pły­wa­ła nie­ja­ko z du­szy pier­wot­ne­go spo­łe­czeń­stwa, któ­re nie po­tra­fi­ło wy­ro­bić w so­bie jesz­cze uczuć wszech­ludz­kich, po­błaż­li­wo­ści, mi­ło­sier­dzia i spra­wie­dli­wo­ści, ale uwa­ża­ło każ­de­go, kto na­le­żał do in­nej rasy lub szcze­pu, za nie­przy­ja­cie­la, nisz­cze­nie zaś nie­przy­ja­cie­la, szcze­gól­nie bez­bron­ne­go, za bo­ha­ter­stwo. Ko­za­cy i lud­ność na Rusi nie za­wie­sza­ła na tro­kach głów ży­dow­skich, jak to czy­ni­ły dzi­kie ple­mio­na za­miesz­ku­ją­ce nie­gdyś ste­po­we prze­stwo­ry od Pry­pe­ci, Kar­pat po źró­dła Donu i mo­rze Czar­ne, ale prze­chwa­la­ła się cy­nicz­nie rze­zią bez­bron­nych ży­dów, a naj­wy­uz­dań­szą swa­wo­lę roz­bój­ni­czą iden­ty­fi­ko­wa­ła z bo­ha­ter­stwem na­ro­do­wem.

Za­wsze idee prze­wod­nie ży­cia na­ro­do­we­go, ja­ko­też głów­niej­sze ce­chy umy­sło­we i mo­ral­ne pew­ne­go spo­łe­czeń­stwa na pew­nym stop­niu hi­sto­rycz­ne­go roz­wo­ju, znaj­du­ją od­bi­cie swo­je w li­te­ra­tu­rze. U na­ro­dów sta­rych kul­tu­ral­nie rolę tę speł­nia li­te­ra­tu­ra w naj­szer­szem już po­ję­ciu, u spo­łe­czeństw nie­wy­kształ­co­nych pań­stwo­wo i na­ro­do­wo rolę tę obej­mu­je na sie­bie li­te­ra­tu­ra lu­do­wa – po­ezja, le­gen­da, baj­ka. Sto­su­nek ludu ru­skie­go do ży­dów naj­cha­rak­te­ry­stycz­niej i naj­ja­skra­wiej ob­ja­wił się w tej wła­śnie for­mie. „Na­ród ru­ski–po­wia­da je­den ze znaw­ców swe­go na­ro­du – wo­bec wro­gów po­wo­do­wał się uczu­ciem ze­msty i na tej dro­dze do­ko­ny­wał bo­ha­ter­skich czy­nów”. Oba­czy­my póź­niej w jaki spo­sób ob­ja­wia­ło się to bo­ha­ter­stwo i jak je poj­mo­wa­no w za­sto­so­wa­niu. Klu­czem do po­zna­nia sto­sun­ku mo­ral­ne­go Rusi do Ży­dów jest li­te­ra­tu­ra lu­do­wa. Ona od­bi­ja po­ję­cia i idee prze­wod­nie tego sto­sun­ku, a hi­stor­ja wska­zu­je nam w jaki spo­sób po­ję­cia te i idee wcie­la­no w ży­cie. Naj­ja­skra­wiej po­gląd na mo­ral­ny sto­su­nek Rusi do ży­dów i jego cha­rak­ter od­zwier­cia­dla się w li­te­ra­tu­rze lu­do­wej ru­skiej.

Da­le­ki je­stem od mnie­ma­nia, abym treść tego sto­sun­ku, bę­dą­ce­go przed­mio­tem ni­niej­sze­go szki­cu, wy­czer­pał. Prze­ciw­nie, wiem że za­le­d­wie nie­któ­re punk­ty wska­zać mi wy­pad­nie, że le­d­wie do­tknę ja­skra­wych przy­kła­dów. Spo­tka mię nie­wąt­pli­wie wie­le in­wek­tyw i za­rzu­tów od tych, któ­rzy pa­tr­jo­tycz­ny obo­wią­zek nie­ja­ko po­kła­da­ją w ide­ali­zo­wa­niu bar­ba­rzyń­stwa i na­kła­da­niu bia­łej far­by na dzi­kość i be­stjal­stwo. Ale trud­no się z tem li­czyć. Kto nie chce pa­trzyć na hi­stor­ję jak na ewo­lu­cję w roz­wo­ju ludz­ko­ści, a w przed­sta­wia­niu ujem­nych stroń ży­cia pew­ne­go spo­łe­czeń­stwa upa­tru­je ten­den­cje zło­śli­we lub wro­gie–z tymi wszel­kie po­ro­zu­mie­nie dłu­go jesz­cze bę­dzie nie moż­li­we.

Czy­tel­nik w dzieł­ku moim znaj­dzie w od­no­śni­kach czę­sto ty­tu­ły roz­ma­itych wy­daw­nictw ak­tów i do­ku­men­tów ro­syj­skich, mu­szę prze­to uprze­dzić, że są to tyl­ko–ty­tu­ły. Treść za­wie­ra akty i do­ku­men­ty pol­skie. Po ostat­nim roz­bio­rze Rzecz­po­spo­li­tej rząd ro­syj­ski wszyst­kie ar­chi­wa wo­je­wódz­kie i pro­win­cjo­nal­ne za­brał. Z cza­sem zna­la­zły się one w Ki­jo­wie i utwo­rzy­ły tak zwa­ne „Cen­tral­ne ar­chi­wum”, od­no­szą­ce się do ziem ru­skich prze­waż­nie. Oko­ło roku 1860 rząd ro­syj­ski utwo­rzył osob­ną Ko­mi­sję, zwa­ną Ar­che­ogra­ficz­ną, któ­rej po­le­cił kla­sy­fi­ka­cję i wy­daw­nic­two ak­tów. Otoż te pol­skie „akty”, opa­trzo­ne Yosyj­skie­mi ty­tu­ła­mi, ugru­po­wa­ne i do­bie­ra­ne czę­sto we­dług in­te­re­sów po­li­tycz­nych Ro­sji, za­opa­trzo­ne w przed­mo­wy, od­po­wied­nio skon­stru­owa­ne, są bo­ga­tym hi­sto­rycz­nym ma­ter­ja­łem dla dzie­jów Rusi. Po­mi­mo jed­no­stron­ne­go do­bo­ru tych ak­tów, o co Ko­mi­sję kry­ty­ka na­sza słusz­nie oskar­ża­ła, za­wie­ra­ją one jed­nak ma­ter­jał zgo­ła in­a­czej oświe­tla­ją­cy nie­raz ży­cie i fak­ty prze­szło­ści niż wnio­ski, do któ­rych do­cho­dzi­li wy-

Z tych ak­tów i do­ku­men­tów ko­rzy­sta­łem.

Co zaś do po­ezji i li­te­ra­tu­ry lu­do­wej ru­skiej, oświe­tla­ją­cej rów­nież ta­kie zda­rze­nia wiel­kiej wagi dzie­jo­wej ja­kie­mi były bun­ty ko­zac­kie i swa­wo­la haj­da­mac­ka, mu­sia­łem się ucie­kać do et­no­gra­fów i ba­da­czy ro­sj­j­skieh, za­rów­no dla­te­go aże­by unik­nąć po­dej­rze­nia o stron­ni­cze do­bie­ra­nie barw do ma­lo­wa­nia zda­rzeń i osób hi­sto­rycz­nych, jak i dla­te­go, że nasi pi­sa­rze mało zaj­mo­wa­li się wo­gó­le dzie­ja­mi Rusi, a jesz­cze mniej et­no­gra­fją i wo­gó­le ba­da­niem ludu ru­skie­go.

CHA­ZA­RO­WIE I ICH STO­SU­NEK DO ŻY­DÓW

W POL­SCE I NA RUSI.

Na wstę­pie za­uwa­żyć na­le­ży, że w roz­wią­za­niu cha­zar­skiej za­gad­ki nie­ma­łą rolę ode­gry­wać musi zna­jo­mość wo­gó­le or­jen­ta­li­sty­ki. To też, po­zo­sta­wia­jąc tę część mo­jej roz­praw­ki nie­tknię­tą, oprę się tyl­ko na do­ku­men­tach hi­sto­rycz­nych, któ­rych ana­li­za kry­tycz­na dać nam może wska­zów­ki do roz­pa­trze­nia ze sta­no­wi­ska bez­stron­ne­go hi­po­te­zy za­rów­no o po­cho­dze­niu Cha­za­rów jak i Ży­dów pol­ski­ch1).

–-

1) W „Rze­czy­po­spo­li­tej” po­ja­wił się nie­daw­no sen­sa­cyj­ny ar­ty­kuł pod ty­tu­łem: „Cka­za­ro­wie, wra­caj­cie do domu”. Wkrót­ce po nim na­stą­pił dru­gi pod ty­tu­łem nie­mniej sen­sa­cyj­nym: „Cha­zar­skie po­cho­dze­nie ży­dów”. Au­to­rem obu jest An­to­ni Cho­ło­niew­ski.

Kto się hi­stor­ją Rusi zaj­mo­wał, mu­siał na­tknąć się na Cha­za­rów. Ale na­zwa ta wią­że się tak­że z hi­stor­ją ży­dów.

Nie­wie­le mamy do tego źró­deł, ale wszyst­kie pierw­szo­rzęd­ne, a nie­któ­re na­wet bar­dzo bli­skie epo­ce ist­nie­nia t… zw. Kró­le­stwa Cha­za­rów. Naj­star­sze wia­do­mo­ści za­wie­ra la­to­pis ki­jow­ski, zwa­ny Ne­sto­ra i się­ga mniej wię­cej 8 i 9-go wie­ku po Chry­stu­sie, o ile mówi o Cha­za­rach; na­stęp­nie wy­mie­nić na­le­ży dzie­ło Kon­stan­ty­na Por­fi­ro­ge­ne­ty „O za­rzą­dzie pań­stwa”, po­tem kro­ni­kę Ano­ny­ma, pi­sa­rza kró­la Beli wę­gier­skie­go, w koń­cu, naj­póź­niej­szy co do daty po­wsta­nia, ale naj­bo­gat­szy w treść, co do pań­stwa Cha­za­rów, list Rab­bi Chaz­da­ja Ibn-Sza­prut (w 859 r.) le­ka­rza

W ar­ty­ku­le „O cha­zar­skiem po­cho­dze­niu ży­dów” au­tor przy­to­czył tro­chę szcze­gó­łów. Mó­wiąc o cha­zar­skiem po­cho­dze­niu na­szych (t… j… pol­skich) ży­dów, po­wo­łu­je się p. Cho­ło­niew­ski na „Hi­sto­ire des Isra­eli­tes” Re­ina­cha. „Tezę po­wyż­szą–wła­ści­wie hi­po­te­zę – zna­ko­mi­te­go uczo­ne­go po­parł (nie har­dzo zna­ko­mi­ty żyd ga­li­cyj­ski) Al­fred Nos­sig, a przed kil­ku­na­stu laty do­szedł do tych sa­mych wy­ni­ków na dro­dze sa­mo­dziel­nych ba­dań przed­wcze­śnie zmar­ły hi­sto­ryk po­cho­dze­nia ży­dow­skie­go Gum­plo­wicz”.

Tyle p, Cho­ło­niew­ski, opie­ra­ją­cy się za­pew­ne na ar­ty­ku­łach tych au­to­rów.

Do­wo­dów ze swej stro­ny, ani też ze stro­ny in­nych uczo­nych p. Cho­ło­niew­ski nie przy­to­czył żad­nych, wie­rząc na sło­wo uczo­nych Ży­dów. Nie ro­bi­my z tego po­wo­du za­rzu­tu au­to­ro­wi, któ­re­mu po­nęt­nym wy­dać się mu­siał ów nie­zwy­kły te­mat pu­bli­cy­stycz­ny.

W hi­stor­ji, do któ­rej te­mat na­le­ży, wiel­ką rolę ode­gry­wa nie­tyl­ko zna­jo­mość do­ku­men­tów, któ­re­mi się au­to­ro­wie po­słu­gu­ją, ale tak­że kry­ty­ka ich i wnio­ski, bo tyl­ko wnio­ski na pod­sta­wie kry­ty­ki wy­snu­te, mogą mieć po­waż­ne uza­sad­nie­nie. Kry­ty­ka zaś do­ku­men­tów, od­no­szą­cych się do pew­ne­go kró­la An­da­lu­zji i jego wy­so­kie­go po­wier­ni­ka – moż­na­by po­wie­dzieć: mi­ni­stra do wszyst­kie­go – ja­ko­też od­po­wiedź na ten list „kró­la Jó­ze­fa”.

Po­wyż­sze do­ku­men­ty zna­ne są nam w ory­gi­na­łach lub prze­kła­dach.

Ale do roz­wią­za­nia za­gad­ki o po­cho­dze­niu Ży­dów pol­skich z Cha­zar­ji są jesz­cze inne do­ku­men­ty, o wie­le póź­niej­sze, bo o trzy­sta lat prze­szło od li­stu Chaz­da­ja, za­wie­ra­ją jed­nak cie­ka­we wia­do­mo­ści, z któ­rych ko­rzy­stać bę­dzie­my. Do­ty­czą one wpraw­dzie okre­su nie­omal zu­peł­ne­go upad­ku pań­stwa Cha­za­rów, je­śli moż­na użyć tego wy­ra­zu.

kra­ju, może być do­pie­ro wte­dy traf­ną i uza­sad­nio­ną, gdy się zna do­brze ję­zyk, hi­stor­ję, to­po­gra­fję i geo­gra­fję tego kra­ju.

Nie chcę za­prze­czać, o ile pod tym wzglę­dem mie­li słusz­ność au­to­ro­wie po­wo­ła­ni przez p. Cho­ło­niew­skie­go, ale spró­bu­ję przej­rzeć jesz­cze raz do­ku­men­ty, od­no­szą­ce się do hi­po­te­zy o po­cho­dze­niu pol­skich ży­dów od Cha­za­rów i pod­dać re­wi­zji kry­tycz­nej.

Po­dob­no ży­dzi war­szaw­scy, a może i inni na­zy­wa­ją Li­twa­ków czy­li ży­dów ro­syj­skich cha­ze­ra­mi (cha­zer ma ozna­czać świ­nia). Jest to oczy­wi­ście prze­zwi­sko wzgar­dli­we nic za­pew­ne nie ma­ją­ce wspól­ne­go z Cha­za­ra­mi ze wzglę­du na tra­dy­cje hi­sto­rycz­ne – może dla tego, że nie gar­dzą wie­przo­wi­ną, inni ze wzglę­du na od­mien­ność stro­ju, a może dla nie­zna­nych nam przy­czyn. Je­śli we­zwa­nie p. Choł. ( „wra­caj­cie do domu”) od­no­si się do Li­twa­ków, to i owszem, je­śli zaś do ży­dów, jako wrze­ko­mych po­tom­ków Cha­za­rów, to rzecz bar­dzo nie­pew­na do­kąd mają wra­cać.

Ru­skie la­to­pi­sy i źró­dła uży­wa­ją na­zwy Ko­za­ry. Grec­kie, ła­ciń­skie i he­braj­skie – Cho­za­ro­wie. Za­trzy­mu­je­my tę ostat­nią na­zwę jako bar­dziej źró­dło­wą.

Są to po­dróż­ni­cy: Arab Edri­zi (1154) i żyd Fe­lach ja z Ra­tys­bo­ny (r. 1174). Nie po­sia­da­jąc tych au­to­rów w wy­da­niach peł­nych, bę­dzie­my ko­rzy­stać z od­no­śnych ustę­pów przy­to­czo­nych przez J. Le­le­we­la („Pol­ska wie­ków śred­nich” t. II., Po­znań, 1356).

Naj­waż­niej­szą wzmian­kę znaj­du­je­my o Cha­za­rach u Ne­sto­ra. Ne­stor po­wia­da:

„Gdy Sło­wia­nie sie­dzie­li nad Du­na­jem, przy­szli od Ko­za­rów Boł­ga­ro­wie i sie­dli nad Du­na­jem (cyt. prze­kład Wa­gi­le­wi­cza). W tym­że cza­sie byli i Ob­ro­wie (Obry). Ci Ob­ro­wie wo­jo­wa­li Sło­wian, pod­bi­li Du­lę­bów, któ­rzy są Sło­wia­na­mi i nie­wia­stom du­leb­skim gwał­ty wy­rzą­dza­li. Je­że­li Ob­rzyn miał je­chać, nie ka­zał wprzę­gać do te­le­gi ani ko­nia ani wołu, jeno ka­zał za­prządz trzy, czte­ry lub pięć nie­wiast, aby wio­zły Ob­rzy­na.

„A byli Ob­ro­wie wzro­stem wiel­cy i har­dzi umem i Bóg znisz­czył ich: po­mar­li wszy­scy i ani je­den Ob­rzyn nie zo­stał. Jest i po dziś dzień na Rusi przy­sło­wie: zgi­nę­li jako Obry.

„Po­tem przy­szli Pie­czyn­go­wie, po­tem Wę­gro­wie czar­ni szli mimo Ki­jów, za Ole­ga.

"Po tych zaś ła­tach na­szli ich (Po­la­nów) Ko­za­ro­wie, gdy wła­śnie na tych gó­rach i w la­sach sie­dzie­li i rze­kli Ko­za­ro­wie: płać­cie nam dań. Na­ra­dziw­szy się Po­la­nie, dali od dymu miecz i nie­śli Ko­za­ro­wie do księ­cia swo­je­go i do star­szy­zny, mó­wiąc: oto zna­leź­li­śmy dań nową.

„W roku 859 Ko­za­ro­wie bra­li (dań) od Po­lan, i od Sie­wie­rzan i od Wia­ty­czów po po­pie­li­cy i wie­wiór­ce od dymu. W roku 864 (Oleg) szedł na Sie­wie­rza­nów, zwy­cię­żył ich i na­ło­żył dań lek­ką i nie ka­zał im da­wać dani Ko­za­rom, mó­wiąc: ja im prze­ciw­ny a wam by­najm­niej.

„965 szedł Świę­to­sław na Ko­za­rów. Usły­szaw­szy to Ko­za­ro­wie wy­szli na­prze­ciw z Sa­ga­nem, księ­ciem swo­im, i spo­tkaw­szy się zwy­cię­ży! Ko­za­rów w bi­wie Świę­to­sław i gród ich Bia­ło­wie­żę zdo­był (Bie­la wie­żu wzia). Ja­zów zwy­cię­żył i Ko­so­gów i wró­cił do Ki­jo­wa”.

Póź­niej­sze ze­tknię­cia się ksią­żąt ru­skich z Ko­za­ra­mi, po­mi­ja­my.

Naj­póź­niej­szy chro­no­lo­gicz­nie Ano­nym mówi tyl­ko o wę­drów­ce przod­ków Wę­grów z za Woł­gi, iż osie­dli w kra­ju „Tul­bou”, że szli przez pu­sty­nie. We­dług roz­mia­rów Cha­zar­ji są­dząc, po­da­nych przez kró­la Jó­ze­fa, mu­sie­li przez ich ob­sza­ry prze­cho­dzić, któ­re w hi­per­bo­licz­nym opi­sie kró­la cha­zar­skie­go wy­glą­da­ją jak Eden. Czas ja­kiś w są­siedz­twie Cha­za­rów mie­li swo­je sie­dzi­by, już jako Tur­cy.

Przejdź­my te­raz do Gre­ków.

Kon­stan­ty Por­fir­ge­ne­ta pi­sze:

„Wie­dzieć na­le­ży, że tak zwa­ni Ka­wa­ro­wie (Jan Po­toc­ki w prze­kła­dzie pi­sze Ka­ba­ro­wie) z po­ko­le­nia Cha­za­rów wzię­li po­czą­tek. Pod­nie­śli oni ro­kosz prze­ciw­ko swej wła­dzy, a kie­dy przy­szło do woj­ny do­mo­wej, wła­dza ich na­czel­na wzię­ła górę; z po­mię­dzy nich zaś jed­ni po­mor­do­wa­ni zo­sta­li, dru­dzy ucie­kli i po­szli i roz­bi­li na­mio­ty ra­zem z Tur­ka­mi (Wę­grzy) na zie­mi Pa-cy­na­ki­tów (Pie­czyn­gów) i za­przy­jaź­ni­li się ze sobą i Ka­wa­ra­mi prze­zwa­li się nie­któ­rzy (Cha­za­ro­wie). Dla­te­go tez i mowy cha­zar­skiej na­uczy­li Tur­ków i Wę­grów i do dnia dzi­siej­sze­go uży­wa­ją tego ję­zy­ka. Ale mają inny jesz­cze ję­zyk, to jest Tur­ków”.

Do­da­je na­stęp­nie Kon­stan­tyn, że Ka­wa­ro­wie od­zna­cza­li się mę­stwem i stąd wy­róż­nia­ni byli mię­dzy in­ne­mi ple­mio­na­mi. Da­lej Kon­stan­tyn po­wia­da:

„Ten wła­śnie na­ród Ka­wa­rów pierw­szy odłą­czył się od Cha­za­rów”.

Przy­cho­dzi­my te­raz do naj­cie­kaw­sze­go do­ku­men­tu, za­wie­ra­ją­ce­go naj­wię­cej szcze­gó­łów, do­ty­czą­cych wrze­ko­me­go kró­le­stwa ży­dow­skie­go Cha­za­rów, mia­no­wi­cie do li­stu Rab­bi Chaz­da­ja, wpół­cze­sne­go Kon­stan­ty­no­wi Por­fi­ro­rod­ne­mu, do kró­la Cha­za­rów i do od­po­wie­dzi.

List ów, po­prze­dzo­ny pe­anem na cześć kró­la Cha­za­rów, pe­łen li­rycz­nych wy­znań na te­mat: aby Bóg „roz­pro­szo­ne cząst­ki (Izra­ela) ze­brał z kra­ju pu­sty­ni”. Wia­do­mo­ści Rab­bi Chaz­da­ja o owem da­le­kiem wrze­ko­mem Kró­le­stwie Izra­elic­kim były bar­dzo nie­pew­ne, ale sama myśl o moż­li­wo­ści ist­nie­nia go na­pa­wa­ła duma uczo­ne­go żyda. Od po­słów z Kon­stan­ty­no­po­la do­wie­dział się, że ist­nie­je rze­czy­wi­ście Kró­le­stwo Cha­za­rów i licz­ne a da­le­kie ma sto­sun­ki z za­cho­dem. Wia­do­mość tę po­twier­dzi­li po­sło­wie z Pol­ski („kra­ju Geba-lim”); po­sło­wie ca­ro­grodz­cy po­wie­dzie­li mu:

„Kró­le­stwo to na­zy­wa się Al­cha­zar, od Kon­stan­ty­ny od­dzie­lo­ne mo­rzem na 15 dni dro­gi, lą­dem zaś roz­dzie­la ich wie­le na­ro­dów. Chaz­daj pró­bo­wał po­słać li­sty na­wet przez Je­ro­zo­li­mę, ale bez­sku­tecz­nie; dwaj ży­dzi z Pol­ski, mar Saul i mar Jó­zef, wzię­li list, obie­cu­jąc go prze­słać do kró­la Cha­zar­skie­go Jó­ze­fa, „gdzie wy­gnań­com Izra­ela swo­bod­ne słoń­ce i kró­le­stwo nie­pod­le­głe przy­świe­ca”.

Grzecz­ny król Jó­zef od­pi­sał na list Chaz­da­ja, nie prze­czu­wa­jąc ilu ba­ła­muctw sta­nie się ów list i jego kró­le­stwo po­wo­dem.

Na wstę­pie za­uwa­żyć na­le­ży, że król Jó­zef nie użył wca­le ty­tu­łu kró­la Cha­za­rów, ale da­le­ko skrom­niej­szy – „kró­la To­gar­my”. Nam cho­dzi nie o ty­tuł, lecz o roz­wią­za­nie py­ta­nia: czy Cha­za­ro­wie byli ży­da­mi? W tym za­tem kie­run­ku ko­rzy­sta­li­śmy i ko­rzy­sta­my ze zna­nych nam nie­wąt­pli­wych tek­stów.

„Gdy bo­wiem – pi­sze król Jó­zef – na­ro­dy mó­wią, że dla Izra­ela nie masz miej­sca na zie­mi, w któ­rem­by był nie­pod­le­gły i miał kró­le­stwo, tedy wia­do­mość taka przy­nio­sła­by Izra­eli­tom wiel­ki po­ży­tek: by­li­by na ser­cu po­krze­pie­ni, a usta ich na­peł­ni­ły­by się chwa­łą i chlu­bą w oczach tych, któ­rzy im mó­wią, że nie­masz za­kąt­ka, w któ­rym-by mie­li byt nie­pod­le­gły i kró­le­stwo”.

Król Jó­zef daje kil­ka wska­zó­wek, uła­twia­ją­cych roz­wią­za­nie za­rów­no po­cho­dze­nia Cha­za­rów jak i wrze­ko­me­go kró­le­stwa ży­dow­skie­go. Pi­sze on:

„Py­tasz w pi­śmie swo­jem z ja­kie­go rodu i po­ko­le­nia je­ste­śmy? (Py­ta­nie to od­no­si się oczy­wi­ście nie do ży­dów, lecz do Cha­za­rów.) Otóż wiedz, że po­cho­dzi­my od sy­nów Ja­fe­to­wych, mia­no­wi­cie zaś od sy­nów To­gar­my. (Stąd może ty­tuł „Kró­la To­gar­my”). To­gar­ma miał sy­nów dzie­się­ciu, a oto są ich imio­na: Agi­dar, Ti­rus, U war, Ugin, Bi­zal, Tama, Cha­zar, Sab ar, Buł­gar, Sa­wir. My je­ste­śmy z dzie­ci Cha­za­ra, któ­ry był siód­mym."

Jest to wy­raź­ne oświad­cze­nie, że Cha­za­ro­wie i ży­dzi nie są tym sa­mym na­ro­dem. Oświad­cze­nie to na­bie­ra tem więk­szej wagi, że po­cho­dzi od „Kró­la Cha­za­rów”. Kró­lo­wie Cha­za­rów przy­ję­li tyl­ko re­li­gję Moj­że­szo­wą.

Na­wró­ce­nie jed­ne­go z kró­lów Cha­zar­skich, względ­nie przy­ję­cie przez nie­go re­li­gji Moj­że­szo­wej, po­sia­da w opo­wia­da­niu cha­ga­na Jó­ze­fa zbyt dużo cu­dow­no­ści, aby to wszyst­ko moż­na trak­to­wać in­a­czej, niż le­gen­dę re­li­gij­ną. Na­le­ży przy­pu­ścić, że na dwo­rze przod­ków Jó­ze­fa była gro­mad­ka ży­dów, naj­praw­do­po­dob­niej kup­ców wę­drow­nych, któ­rzy jed­ne­go z cha­ga­nów–Bu­la­na, za­po­zna­li z re­li­gją Moj­że­szo­wą. Miał się w tę spra­wę wmie­szać anioł, za­chę­ca­jąc we śnie do przy­ję­cia re­li­gji Moj­że­szo­wej i in­ter­wen­cją swo­ją tak po­dzia­łał, że:

„Król (cha­gan) zwo­łał wszyst­ką swo­ją star­szy­znę i słu­gi i lud wszy­stek i opo­wie­dział im rzecz całą i ta­ko­wa zna­la­zła upodo­ba­nie w ich oczach: przy­ję­li tedy za­kon i przy­ję­ci zo­sta­li pod skrzy­dła bo­skiej wspa­nia­ło­ści”.

Po­mi­ja­my de­ba­ty na te­mat, jaka re­li­gja lep­sza (bo i wy­znaw­cy Ma­ho­me­ta zja­wia­li się z pro po­zy­cja­mi) i oka­za­ło się, że re­li­gja ży­dow­ska „naj­lep­sza”.

Ma­su­di, ja­ko­też Ibn-Han­kal utrzy­my­wa­li, że przy­ję­cie re­li­gji Moj­że­szo­wej przez cha­ga­na Bu-lana na­stą­pi­ło w roku 740. Arab­ski pi­sarz Je-chu­da Ha­le­vy (1140) przy­to­czył całą roz­mo­wę o na­wró­ce­niu na mo­sa­izm Bu­la­mi. Jesz­cze za cza­sów Edri­si'ego nie bra­kło wy­znaw­ców moj­że­szo­wej re­li­gji w Cha­zar­ji. Le­le­wel na pod­sta­wach zna­nych mu źró­deł utrzy­mu­je, że znaj­do­wa­ło się (za­pew­ne dla han­dlu) wie­lu ży­dów w mia­stach buł­gar­skich (nad Woł­gą) i cha­zar­skich, a cha­ga-no­wie ko­zar­scy aż do roz­bi­cia swe­go pań­stwa (990 – 1026 r.) szli za na­uką moj­że­szo­wą. Oczy­wi­ście skut­kiem tego po­pie­ra­li ży­dów róż­nych kra­jów, któ­rzy po zbu­rze­niu Je­ro­zo­li­my roz­peł­zli się po świe­cie. Pe­ta­chja już w kra­ju Ku­ma­nów, któ­rzy czę­ścio­wo po­sia­dło­ścia­mi Cha­za­rów za­wład­nę­li, znaj­do­wał jesz­cze wy­znaw­ców re­li­gji Moj­że­szo­wej, ale „ta­kich co Tal­mu­du nie zna­ją” – może z tego odła­mu, któ­ry się póź­niej na­zwał Ka­ra­ita­mi.

Mu­si­my zro­bić ko­rek­tę z po­wo­du wy­ra­że­nia się kró­la Jó­ze­fa: „i lud wszy­stek”, co wska­zy­wa­ło­by, że Cha­za­ro­wie wszy­scy przy­ję­li wjzna­nie Moj­że­szo­we. Wy­ra­że­nie po­wyż­sze na­le­ży uwa­żać jako hi­per­bo­lę sty­lo­wą, któ­rą tak czę­sto lu­bią po­słu­gi­wać się wschod­nie na­ro­dy. Cha­gan Jó­zef sta­je tu w sprzecz­no­ści wi­docz­nej sam z sobą, bo pi­sze da­lej o roz­cią­gło­ści zie­mi Cha­za­rów dość szcze­gó­ło­wo: „wiedz, że roz­cią­ga się ona po­nad rze­ką nie­da­le­ko mo­rza Geo­r­gij­skie­go (Ka­spij­skie) ku wscho­do­wi na czte­ry mie­sią­ce (?) dro­gi. Nad rze­ką Atil (Woł­ga) miesz­ka dzie­sięć róż­nych na­ro­dów, któ­re mi pła­cą dań. Stam­tąd zwra­ca się gra­ni­ca ku Geo­r­gji (na Kau­ka­zie) i wszy­scy miesz­kań­cy dań mi pła­cą. Ku po­łu­dnio­wi jest 15 licz­nych i po­tęż­nych na­ro­dów. Miesz­ka­ją one aż do mo­rza Kon­stan­ty­no­pol­skie­go (Czar­ne­go). Stam­tąd zwra­ca się gra­ni­ca aż do rze­ki Jaik, gdzie miesz­ka lud­ność ko­czow­ni­cza, „aż do gra­nic Ham-gryn”. Ja zaś miesz­kam przy uj­ściu rze­ki i nie-do­pusz­czam Ru­som, okrę­ta­mi przy­pły­wa­ją­cy­mi prze­pra­wiać się ku tam­tym, boby cały kraj Izma­ła aż do Bag­da­du pu­sto­szy­li".

Otoż zwo­ła­nie wszyst­kie­go ludu „dla przy­ję­cia wia­ry Moj­że­szo­wej”, ludu licz­nych a róż­no­rod­nych po­ko­leń, wy­da­je się po pro­stu nie­moż­li­wo­ścią. Przy­ję­cie „za­ko­nu” mu­sia­ło się za­tem ogra­ni­czyć do naj­bliż­sze­go oto­cze­nie cha­ga­na, co też „król Jó­zef” zda­je się stwier­dzać sło­wa­mi, że no­wo­naw­ró­co­ny król „ka­zał ob­rze­zać się i słu­gi swo­je ob­rze­zać”.

W po­ło­wie XII-go wie­ku już kró­le­stwo Cha­za­rów nie ist­nia­ło. Pa­dło ono nie­wąt­pli­wie za­rów­no skut­kiem walk we­wnętrz­nych mię­dzy po­krew­ne­mi or­da­mi, jak i pod na­ci­skiem ko­czow­ni­ków, zdą­ża­ją­cych ku za­cho­do­wi. Ale Edri­si znał jesz­cze mia­sto Cha­zar­ja, któ­re Le­le­wel utoż­sa­mia z Sar­ke­lem, wy­sta­wio­nym mię­dzy ro­kiem 856 – 840 przez Pa­tro­na, bu­dow­ni­cze­go grec­kie­go. Ru­so­wie zwa­li je Bia­ło­wie­żą.

W tem przy­ję­ciu re­li­gji Moj­że­szo­wej przez cłia­ga­na i jego oto­cze­nie ode­gry­wa! tak­że rolę czyn­nik zgo­ła nie du­cho­we­go cha­rak­te­ru. Mę­żo­wie ży­dow­scy, któ­rzy za­błą­ka­li się na cha­zar­skie po­sia­dło­ści, ka­za­li „Anio­ło­wi” wy­stą­pić w roli po­śred­ni­ka mię­dzy no­wo­naw­ró­co­nym cha­ga­nem a Pa­nem Bo­giem. „Wy­bu­duj dom dla imie­nia mo­je­go”–po­wia­da Pan Bóg ży­dow­ski. „Cha­gan od­rzekł mu, mó­wiąc: wsty­dzę się bar­dzo przed tobą, bo nie mam ani sre­bra, ani zło­ta, abym to wy­ko­nać mogł, tak jak pra­gnę”. Pan Bóg dal bar­dzo prak­tycz­ną za­chę­tę i radę, któ­ra wca­le po­do­ba­ła się cha­ga­no­wi: „zbierz wszyst­kie swe woj­ska i zrób wy­pra­wę w kraj Ru­dlan i w kraj Ar­dil, a oto na­peł­nię trwo­gą i bo­jaź­nią ich ser­ca i od­dam ich w twe ręce. Dla cie­bie bo­wiem prze­zna­czy­łem dwa skar­by ich, je­den sre­bra, dru­gi zło­ta”. Po­słusz­ny cha­gan zro­bił jak ka­za­no, skar­by zra­bo­wał, a za zra­bo­wa­ne zbu­do­wał „przy­by­tek bo­ski, arkę przy­mie­rza, świecz­ni­ki, stół, oł­ta­rze i sprzę­ty świę­te”.

Kró­le­stwo Cha­zar­skie mia­ło m… w. w po­lo­wie IX-go wie­ku trzy sto­li­ce. Opi­su­je je cha­gan Jó­zef, nie okre­śla­jąc do­kład­nie ich po­ło­że­nia, po­zo­sta­wia­jąc za­tem suto miej­sca dla hi­po­te­zy:

„W pierw­szej miesz­ka kró­lo­wa ze swo­je­mi nie­wia­sta­mi i rze­zań­ca­mi. Sto­li­ca ta ma w swo­jej ob­ję­to­ści 40 kwadr, pa­ra­san­gów ze swo­je­mi wsia­mi i przy­siół­ka­mi. Miesz­ka­ją w tych osa­dach Izra­eli­ci, Izma­eli­ci, Chrze­ści­ja­nie i inne na­ro­dy róż­no­ję­zycz­ne”.

Z tego wno­sić moż­na, że w cha­zar­skiem pań­stwie wy­znaw­cy Moj­że­sza byli tyl­ko, jak my mó­wi­my, mniej­szo­ścią et­no­gra­ficz­ną. Ży­dzi zaś, jak i do­tych­czas wszę­dzie, trzy­ma­li się tyl­ko miast i ich naj­bliż­szych oko­lic. Na­le­ży tak­że za­pa­mię­tać, że Jó­zef nie mówi o tem, aże­by ży­dzi oprócz sto­li­cy za­miesz­ki­wa­li kraj Cha­za­rów. Jest to o tyle słusz­ne, że więk­szość lu­dów tur­skie­go po­cho­dze­nia pro­wa­dzi­ła ży­cie ko­czow­ni­cze, gdy ży­dzi byli tyl­ko kup­ca­mi.

„Dru­ga sto­li­ca z oko­li­cą ma tyl­ko k8 pa­ra­san­gów, trze­cia, naj­mniej­sza, ma 3 pa­ra­san­gi. Środ­kiem jej pły­nie rze­ka. Cha­gan spę­dza tu zimę. W mie­sią­cu Na­zan (ma­rzec lub kwie­cień) wszy­scy opusz­cza­ją sto­li­cę i każ­dy uda­je się do swo­ich pól i ogro­dów”.

Opi­su­jąc da­lej pań­stwo Cha­za­rów król Jó­zef po­słu­gu­je się czę­sto uogól­nie­niem, za­po­mi­na­jąc o tem, co po­przed­nio o roz­cią­gło­ści i cha­rak­te­rze kra­ju po­wie­dział. Gdy w jed­nem miej­scu mówi o pu­sty­ni, sród któ­rej włó­czą się róż­ne na­ro­dy, w in­nem pi­sze, że „w kra­ju na­szym są pola, win­ni­ce, ogro­dy i sady roz­kosz­ne, a wszyst­ko rze­ka­mi użyź­nia­ne”; oczy­wi­ście od­no­sić się to musi tyl­ko do dzi­siej­szych gu­ber­ni] Astra­chań­skiej, Staw­ro­pol­skiej i Kau­ka­zu, a za­tem do ma­łej cząst­ki roz­le­głych cha­zar­skich dzie­dzin–tych wła­śnie, gdzie nie tyl­ko Cha­za­rów, ale i Ży­dów nie­ma, chy­ba w mia­stach, ale po­słu­gu­ją się oni, jak i wszę­dzie – tyl­ko żar­go­nem, coby wy­raź­nie wska­zy­wa­ło na ich nie­miec­kie po­cho­dze­nie.

Et­nicz­nie Cha­za­ro­wie na­le­że­li do wiel­kiej gru­py na­ro­dów tur­skie­go po­cho­dze­nia (tiurk) i roz­ro­dzi­li się z po­ko­le­nia Cha­zar, nic za­tem nie mie­li wspól­ne­go wo­gó­le z Se­mi­ta­mi i żad­nej wzmian­ki o tem po­kre­wień­stwie nig­dzie nie znaj­du­je­my, a tem­bar­dziej żad­nej wspól­no­ści z ży­da­mi do­pa­trzyć się nie moż­na. Cha­za­ro­wie żyją w naj­bliż­szem są­siedz­twie z Tur­ka­mi (Wę­gra­mi) i Pa­cy­na­ki­ta­mi (Pie­czyn­ga­mi), pro­wa­dzą z nimi bez­u­stan­ne woj­ny, naj­czę­ściej zwy­cię­skie, od­pie­ra­jąc ich na za­chód, a sami zaj­mu­jąc ich ste­po­we ob­sza­ry. Z wo­jow­ni­cze­go cha­rak­te­ru Cha­za­rów wno­sić wol­no, że nic wspól­ne­go z ży­da­mi nie mie­li, prze­ciw­nie zaś – usa­do­wie­nie się ich nad brze­ga­mi tak wiel­kiej rze­ki jak Woł­ga, któ­ra łą­czy­ła da­le­ki Wschód z pół­no­cą i za­cho­dem, uła­twi­ło ży­dom opa­no­wa­nie głów­nych punk­tów han­dlo­wych dla swo­jej sie­dzi­by. Nig­dzie jed­nak­że nie znaj­du­je­my śla­dów gro­mad­ne­go osie­dla­nia się ży­dów w Cha­zar­ji, ja­kie­goś wiel­kie­go prze­sie­dle­nia się i emi­gra­cji z po­łu­dnio­we­go wscho­du. Było to tem­bar­dziej nie­moż­li­we, że ży­dzi byli za­wsze ru­chli­wym i ha­ła­śli­wym na­ro­dem ku­piec­kim, ale nig­dy nie zja­wia­ją się jako ko­lo­ni­za­to­ro­wie ja­kie­goś kra­ju lub ob­sza­ru. Od pra­wie­ków był to na­ród–włó­czę­ga. Dzi­siej­si Ży­dzi, za­miesz­ku­ją­cy Ro­sję, uży­wa­ją je­dy­nie żar­go­nu, coby do­wo­dzi­ło nie­tyl­ko ich nie­miec­kie­go po­cho­dze­nia, ale prze­no­sze­nia się do Ro­sji przez Pol­skę. Ja­kim ję­zy­kiem po­słu­gi­wa­li się ci ży­dzi, któ­rych w XII w. wy­pę­dzo­no z Ki­jo­wa – nie wie­my, ale i to byli

„Asz­ke­na­zo­wie” ra­czej niż Cha­za­rzy, bo współ­cze­sny im kro­ni­karz był­by coś prze­cie o cha­zar­skiem po­cho­dze­niu na­pi­sał.

Z wiel­kie­go cha­zar­skie­go szcze­pu kró­la To-gar­my wy­dzie­li­ły się dwie ga­łę­zie, za­pew­ne skut­kiem walk we­wnętrz­nych, mia­no­wi­cie: Kawa-ro­wie (Uwar) i Buł­ga­ro­wie (miesz­kań­cy Nad­woł-ża). Buł­ga­ro­wie ru­szy­li wprost do Dnie­pru, prze­szli go jak i Dniestr i osie­dli­li się nad Du­na­jem.

Ka­wa­ro­wie-Ka­ba­ro­wie roz­sz­cze­pi­li się: część po­szła na po­łu­dnie i osie­dli­ła się na Kau­ka­zie jako zna­na do­tych­czas lud­ność pod na­zwrą Ka-bar­da, Ka­bar­diń­cy. Ci zaś, któ­rzy nad rze­ką Kumą osie­dli, otrzy­ma­li na­zwę Ku­ma­nów.

Jan Po­toc­ki, zna­ko­mi­ty hi­sto­ryk, twór­ca no­wej me­to­dy ba­dań sta­ro­żyt­nych dzie­jów, pi­sze:

„To co Kon­stan­tyn po­wia­da o ję­zy­ku cha­zar­skim za­słu­gu­je na naj­pil­niej­szą uwa­gę: Tur­cy, czy­li Wę­gro­wie, we­dług nie­go, na­uczy­li się tego ję­zy­ka, nie za­po­mniaw­szy wła­sne­go. Nie­wąt­pli­wie przy­dał się on im bar­dzo z cza­sem, gdy część tego na­ro­du zmie­sza­ła się z Cha­za­ra­mi pod na­zwą So­bar­to­aspha­lów. Istot­nie, ję­zyk Cha­za­rów, od­mien­ny od ję­zy­ka Tur­ków (Wę­grzy), któ­ry do­tych­czas za­cho­wu­ją Ka­ba­ro­wie, bar­dzo zbli­żo­ny jest do ję­zy­ka Ku­ma­nów” 1).

l) „Ce que Con­stan­tin dit de la lan­gue des Cha­sa­res me­ri­te une gran­de at­ten­tion: les Turcs ou Hon­gro­is se­lon lui, rap­pri­rent, sans ouh­lier la leur et sans do­ute elle leur se­rvit be­au­co­up, lor­sque dans la su­itę une par­tie de ce peu­ple

Na po­par­cie tego Po­toc­ki po­wia­da, że w cza­sie po­by­tu jego na Wę­grzech w r. 1783 sta­rzy Wę­gro­wie jesz­cze zna­li ten ję­zyk, ale to nie był zgo­ła ani ję­zyk he­braj­ski, ani tem­bar­dziej ten żar­gon, któ­rym się po­słu­gu­ją Ży­dzi dzi­siej­si w Pol­sce i w Ro­sji. Gdy­by tak było, Ży­dzi pierw­si by­li­by z try­um­fem zwró­ci­li na to uwa­gę.

Moż­na­by wnio­sko­wać, że sród Cha­za­rów przy­ję­li wia­rę Moj­że­szo­wą tyl­ko nie­licz­ni dwo­rza­nie, słu­dzy i pa­nu­ją­cy ka­ha­no­wie, że za­tem ję­zyk he­braj­ski, wca­le jed­nak nie żar­gon na­lew­kow­ski, był w uży­ciu tyl­ko jako ję­zyk ry­tu­al­ny, obcy zu­peł­nie lud­no­ści, któ­ra już wów­czas może w znacz­nej swo­jej czę­ści była albo jesz­cze po­gań­ska albo już sze­rzyć się po­czę­ło sród niej wy­zna­nie Ma­ho­me­ta.

Dru­ga ga­łąź Ka­wa­rów-Ka­ba­rów, jako część ple­mie­nia Cha­zar­skie­go ste­pa­mi nie­gdyś dzi­siej­szej środ­ko­wej Ro­sji, zbli­ży­ła się do Sie­wie­rza u (nad De­sną) i do lu­dów za­miesz­ku­ją­cych ob­sza­ry czę­ści póź­niej­szej Ki­jowsz­czy­zny, a może na­wet Po­do­la. Byli to t… zw. Ob­ro­wie (Awa­ro­wie, Uwar), któ­rzy w tak zu­chwa­ły spo­sób znę­ca­li się nad lud­no­ścią sło­wiań­ską. Kro­ni­karz ki­jow­ski nie za­pi­sał wca­le, aże­by ci wy­chodź­cy z Cha­zar­ji uży – alla se me­ler aux Cha­za­res sous Ie nom So­bar­to apha­les. En­fin cet­te lan­gue des Cha­za­res, dif­fe­ren­te de cel­le des Turcs (Wę­grzy) et qui s'est con­se­rvee par­mi les Ca­ba­res, con-vient par­fa­ite­ment au Cu­mans". (Es­sai sur 1'hi­sto­ire unio­er­sel­le.

Re­cher­ches sur cel­le de la Sar­ma­tie. (Bez­i­mien­nie). MDC­C­LXXXIX.

Var­so­vie).

wali ję­zy­ka he­braj­skie­go, a tem­bar­dziej, aby byli ży­da­mi. Krót­ka po­tem wzmian­ka, że Ko­za­ro­wie bra­li dan od Po­lan, a Ob­ro­wie zni­kli bez śla­du, zda­wa­ła­by się wska­zy­wać na toż­sa­mość po­cho­dze­nia et­nicz­ne­go obu po­krew­nych po­ko­leń i na maią ich li­czeb­ność. Wzmoc­nio­na Ruś Wa­reg­ska ze­tknę­ła się z na­jaz­dem cha­zar­skim. Cha­za­ro­wie par­li na za­chód, Ru­ry­ko­wi­cze usi­ło­wa­li za­trzy­mać to par­cie. Naj­więk­szy cios za­dał im Świę­to­sław i tu na­le­ży szu­kać po­cząt­ku koń­ca roz­wiel­moż­nie­nia się Cha­za­rów. Klę­ski po­nie­sio­ne od Ole­ga i Świę­to­sła­wa za­chwia­ły ich po­tę­gą i tak samo jak pod Ki­jo­wem Ob­ro­wie znik­nę­li bez śla­du, zni­kli w krót­kim cza­sie i Cha­za­ro­wie1). Fala mon­gol­skie­go na­jaz­du, a póź­niej Ta­ta­rów, któ­rzy usa­do­wi­li się w ste­pach po­ło­wiec­kich i w Kry­mie, po­chło­nę­ła zu­peł­nie Cha­za­rów.

x) Przy­po­mnieć na­le­ży, że sród sy­nów To­gar­my był je­den, któ­ry się zwał Sa­war. Cha­za­ro­wie, po­ro­zu­miaw­szy się z Uza­mi (za Woł­gą sie­dzą­cy­mi), na­pa­dli Pie­czyn­gów (w 900 r. po Chr.), któ­rzy cof­nę­li się za Don i za­ję­li ob­sza­ry dzi­siej­szej gub. Wo­ro­ne­skiej, Char­kow­skiej, zie­mię woj­ska Doń­skie­go i za­chod­nie po­gra­nicz­ne ko­czo­wi­ska Dnie­pru. Aże­by się tam osie­dlić, mu­sie­li wy­pę­dzić z tych ob­sza­rów Tur­ków (Wę­grów), któ­rych część po­su­nę­ła się na za­chód, prze­szła Dniepr i osia­dła w Pan­no­nii pod jed­nym z wo­dzów Ar­pa­dem. Ale był jesz­cze dru­gi wódz, któ­re­go Kon­stan­ty Por­fir zwie Lebe-dias (Łe­be­da, Ło­bo­da?), a kraj, jaki daw­niej za­miesz­ki­wa­li, zwie Le­be­dją. Przy ta­kich ru­chach ple­mion ko­czow­ni­czych, za­wsze ja­kaś część po­zo­sta­wa­ła na miej­scu. Być może jako ślad po­by­tu hor­dy wo­je­wo­dy Łe­be­dy, po­zo­sta­ła do­tych­czas w Czeh­ryńsz­czyź­nie na­zwa lasu (Łe­be­dyn) i taka sama na­zwa osa­dy.

Z tego, co­śmy na pod­sta­wie do­ku­men­tów przy­to­czy­li i po­wie­dzie­li, wno­sić moż­na:

1) że nie ist­nia­ło żad­ne kró­le­stwo ży­dow­skie nad śred­nim bie­giem Woł­gi, m… w. aż do jej uj­ścia i da­lej;

2) że et­nicz­nie nie ist­niał ża­den zwią­zek mię­dzy Cha­za­ra­mi a ży­da­mi, co stwier­dza wy­raź­nie „król Jó­zef”, mó­wiąc: „my je­ste­śmy z dzie­ci Cha­za­ra”, „z ple­mie­nia Ja­fe­to­we­go”, lecz nie z na­ro­du ży­dow­skie­go; *)

3) że ży­dow­ską (t… j… wy­zna­nia Moj­że­szo­we­go) była tyl­ko naj­wy­żej przez dwa wie­ki dy­na­stja, pa­nu­ją­ca w Cha­zar­ji w tem zna­cze­niu, że cha­ga­no­wie przy­ję­li re­li­gję Moj­że­szo­wą. Śla­dem dy­na­stji po­szli tyl­ko „star­szy­zna i słu­dzy”. Ci uczy­li się za­pew­ne i zna­li ję­zyk he­braj­ski jako ry­tu­al­ny;

Wie­my, że krę­cił się na ste­pach póź­niej­szej po­łu­dnio­wej Rusi szczep Cha­zar­ski Awa­rów (Ob­rów), a sród sy­nów kró­la To­gar­my, je­den no­sił na­zwę Sa­war. Może jako śla­dy ko­czo­wa­nia tych hord po­zo­sta­ły na­zwy Saw­rań (nad Saw­ran­ką) w dzi­siej­szej gub. Po­dol­skiej. Po Tur­kach po­zo­sta­ło wię­cej śla­du ich cza­so­we­go po­by­tu.

Cha­za­ro­wie, na­pie­ra­ni od wscho­du, już ku koń­co­wi 10-go wie­ku roz­dwo­ili się. Ordy, któ­re ru­szy­ły ku za­cho­do­wi, opa­no­wa­ły pra­wie cały Krym i ste­py póź­niej­szej Tau­ryc­kiej gub… aż do Dnie­pru, m… w. od Wor­skły do Czar­ne­go mo­rza. Mie­sza­jąc się z róż­ny­mi ko­czow­ni­ka­mi, po­krew­ne­go po­cho­dze­nia, wsiąk­nę­li w nie, za­tra­ca­jąc swo­ją na­zwę. O ja­kiemś­kol­wiek po­kre­wień­stwie ich z ży­da­mi nig­dzie żad­ne­go nie­ma śla­du. Wia­do­mo­ści te czer­pie­my z Kon­stan­ty­na Por­fi­rog. (De ad­min.), naj­bliż­sze­go chro­no­lo­gicz­nie i są­siedz­twem tej epo­ce, ja­ko­też z mapy Po­toc­kie­go do­łą­czo­nej do dzie­ła, cy­to­wa­ne­go wy­żej.

4) bez­pod­staw­ne jest twier­dze­nie, że „Cha­za­ro­wie byli kul­tu­ral­nie zju­da­izo­wa­ni”, gdyż poza dy­na­stja cha­zar­ską, któ­ra przy­ję­ła re­li­gję Moj­że­szo­wą i jej oto­cze­nia, nie znaj­du­je­my śla­dów tego, coby moż­na na­zwać „kul­tu­rą he­braj­ską”, ani w zwy­cza­jach, oby­cza­jach, ani w ję­zy­ku, po któ­rym nie tyl­ko śla­du, ale wspo­mnie­nia nie po­zo­sta­ło na­wet w dal­szych po­ko­le­niach, tak wi­docz­nie był on mało roz­po­wszech­nio­ny. A prze­cież śla­dy tego po­win­ny były po­zo­stać bo­daj w Ki­jo­wie. Jak­kol­wiek Wła­da­nie cha­zar­skie roz­cią­ga­ło się i na za­chód od Ki­jo­wa, nie znaj­du­je­my nig­dzie śla­dów ję­zy­ka he­braj­skie­go, któ­ry nie­wąt­pli­wie znikł na ca­łym ob­sza­rze nie­gdyś pań­stwa Cha­za­rów, tak samo jak znikł bar­dzo sła­bo prze­szcze­pio­ny–ju­da­izm.

5) Ruś, bę­dą­ca nie­gdyś w cał­ko­wi­tem wła­da­niu Rzpl­tej, była łącz­ni­kiem mię­dzy wscho­dem a za­cho­dem przez Pol­skę. Zda­wa­ło­by się prze­to, że na tych ob­sza­rach od­naj­dą się śla­dy cha­zar­skie­go po­cho­dze­nia ży­dów, przez Rus prze­do­sta­ją­cych się do Pol­ski, a za­tem, że ży­dzi na Rusi i w póź­niej­szej Ro­sji mu­sie­li­by po­słu­gi­wać się ję­zy­kiem cha­zar­skim­lub he­braj­skim. Nie­po­dob­ne­go nie znaj­du­je­my. Cha­zar­ski ję­zyk znikł lub prze­kształ­cił się na inny po­krew­ny, a he­braj­skie­go ża­den żyd nie uży­wał w mo­wie po­tocz­nej. Po­słu­gi­wa­no się na­to­miast żar­go­nem, któ­ry, jak wia­do­mo, jest ze­psu­tym ję­zy­kiem nie­miec­kim. To też nie z Cha­zar­ji lecz z Nie­miec na­pły­wa­li do nas Ży­dzi, przy­no­sząc swój żar­gon i roz­no­sząc go po ca­łym wscho­dzie póź­niej­szej Ro­sji.

Emi­gra­cja ży­dów z Nie­miec do Pol­ski nie była ta­jem­ni­cą pi­sa­rzom ży­dow­skim w X-ym wie­ku. Cy­to­wa­ny przez nas Chaz­daj, chwa­ląc się przed cha­ga­nem Jó­ze­fem ze swo­ich przy­ja­znych sto­sun­ków sze­ro­kich, po­wia­da, że „mię­dzy tymi jest król Asz­ke­na­zów” (Niem­ców). Nie było Asz­ke­na­zów i j… ży­dów nie­miec­kich w Cha­zar­ji, ale ob­da­rzył los nimi Pol­skę – są we Lwo­wie i w War­sza­wie – po dziś dzień roz­ma­ici Asz­ke-na­zo­wie. Nie he­braj­skim lub cha­zar­skim ję­zy­kiem mó­wią, ale uży­wa­ją żar­go­nu od Po­zna­nia po Sa­ra­tów i Astra­chań – sto­li­ce ja­ko­by daw­nych Cha­za­rów.

6) Ist­nie­je jesz­cze jed­na drob­na, ale cha­rak­te­ry­stycz­na oko­licz­ność, na któ­rą uwa­gę zwró­cić na­le­ży: jest to róż­ni­ca ubio­ru Cha­za­rów i ży­dów.

We­dług re­la­cji Edri­sie­go wierzch­ni ubiór „Cha­za­rów, Buł­ga­rów i Ba­dzi­na­ków (Pie­czyn­gów) jest zu­peł­nym kur­ta­kiem (kurt­ką), tka­nym z je­dwa­biu, ba­weł­ny, lnu i weł­ny”. Ży­dzi zaś, jak wia­do­mo, po­słu­gu­ją się dłu­gą suk­nią, któ­rej nasi ży­dzi z pew­no­ścią nie przy­nie­śli z Cha­zar­ji.

Po­trą­ci­łem o kwe­stję: Skąd przy­wę­dro­wa­li ży­dzi do nas? Na­wia­so­wo po­wie­dzieć na­le­ży, że do środ­ko­wej Eu­ro­py, a stam­tąd do nas przez Niem­cy „przy­wle­kli się” oni, jak pi­sze Le­le­wel, z Hisz­pan­ji, a garst­ka ży­dów cha­zar­skieh ra­czej uto­nę­ła w miej­sco­wej lud­no­ści, w okre­sie wiel kich ru­chów hord ko­czow­ni­czych na za­chód lub jako Ka­ra­ici osie­dli dla han­dlu w roz­ma­itych punk­tach daw­nej Pol­ski. Wąt­pić na­le­ży, aby lud­ność ży­dow­ska z Cha­zar­ji z tu­rań­ski­mi ko­czow­ni­ka­mi wę­dro­wa­ła przez ste­py, prze­kro­czy­ła Dniepr i przy­szła do Pol­ski, gdyż ży­dzi trzy­ma­li się nie­tyl­ko punk­tów osia­dłych, ale miej­sco­wo­ści gdzie sku­pio­na lud­ność da­wa­ła im moż­ność do ży­cia i bez­pie­czeń­stwo, bo­daj względ­ne. Jest rze­czą god­ną za­sta­no­wie­nia, że w Ki­jo­wie, gdzie w X i XI wie­ku sku­piał się wiel­ki hur­to­wy han­del z za­chod­nią Eu­ro­pą, gdzie zna­le­zio­no ogrom­ną ilość mo­net ku­fic­kich, grec­kich, rzym­skich i naj­roz­ma­it­szych na­ro­dów, nie zna­le­zio­no ani jed­nej mo­ne­ty cha­zar­skiej, jak świad­czy mapa wy­ko­pa­lisk gub. Ki­jow­skiej, uło­żo­na przez prof. An­to­no­wi­cza.

Z Ki­jo­wa przez Pe­re­sop­ni­cę i Łuck (Lud-haga) szła, jak wia­do­mo, wiel­ka han­dlo­wa dro­ga na za­chód, ale na tej dro­dze nie zna­le­zio­no ani jed­nej cha­zar­skiej mo­ne­ty, któ­ra świad­czy­ła­by o han­dlu Cha­za­rów z Pol­ską.

Kwe­stją cha­zar­ska – je­że­li ją moż­na tak na­zwać – in­te­re­so­wa­ła na­szych hi­sto­ry­ków nie ze wzglę­du na fan­ta­zyj­ne po­cho­dze­nie ży­dów pol­skich od Cha­za­rów, lecz ze wzglę­du na sto­sun­ki ich ze Sło­wia­na­mi. Poza pra­cą hi­sto­ry­ków –-nie na­szych – po­dróż­ni­cy do­rzu­ci­li nie­ma­ło cie­ka­wych szcze­gó­łów o Cha­za­rach. Pi­sał o nich Po­łu­jań­ski w no­tat­kach z po­dró­ży po Ro­sji, dru­ko­wa­nych w Bi­bl­jo­te­ce War­szaw­skiej, a nie­ma­ło szcze­gó­łów do­rzu­cił An­to­ni No­wo­siel­ski (Ste­py, mo­rza i góry, szki­ce i wspo­mnie­nia z po­dró­ży, t. II, Wil­no 1854), po­świę­ciw­szy Ka­ra­imom cały roz­dział (IX od str. 192–222), oparł­szy się na in­for­ma­cjach uczo­ne­go Ka­ra­ima Abra­ha­ma Fir­ko-wi­cza. Na­wia­sem do­dać na­le­ży, że zna­ko­mi­ty nasz hi­sto­ryk Jul­jan Bar­to­sze­wicz zu­żyt­ko­wał te wia­do­mo­ści, do­ty­czą­ce Cha­za­rów w swo­jej „krót­kiej mo­no­gra­fji Cha­za­rów” – jak sam utrzy­my­wał (str. 199–205).

Otoż Jul­jan Bar­to­sze­wicz (Stu­dja hi­sto­rycz­ne i Ute­rad­cie, t. II, Kra­ków 1881) w roz­pra­wie p… t. Cha­za­ro­wie i Po­łow­cy (str. 72–85 – da­lej już tyl­ko

0 Po­łow­cach mowa) ze­brał wia­do­mo­ści o Cha­za­rach, któ­re przy­po­mnieć się go­dzi.

Od­sy­ła­jąc cie­ka­wych czy­tel­ni­ków do mo­no­gra­fji Bar­to­sze­wi­cza, gdzie się za­po­zna z wal­ka­mi

1 wę­drów­ka­mi Cha­za­rów, za­trzy­mać się mu­si­my na okre­sie sto­sun­ków ich ze Sło­wia­na­mi, a za­tem m… w. od VIII-go w. Na wstę­pie za­uwa­żyć na­le­ży, że Bar­to­sze­wicz nie­tyl­ko nie wspo­mi­na o żad­nej wspól­no­ści ży­dów z Cha­za­ra­mi, lecz na pod­sta­wie ba­dań in­nych hi­sto­ry­ków stwier­dza tyl­ko, że „był to na­ród po­krew­ny Hun­nom” (1. c… str. 75), któ­rzy chy­ba z ży­da­mi nic wspól­ne­go nie mie­li. Pań­stwo cha­zar­skie było „róż­no­ple­mien­ne” a ję­zyk „po­dob­ny do buł­gar­skie­go” – Buł­ga­rów nad­woł­zań­skich (1. c. 77), „wia­ra na­czel­nych wład­ców była ży­dow­ska” (1. c 81), przed­tem wy­zna­wa­no ma­ho­me­ta­nizm. Ży­dów wo­gó­le było w Cha­zar­ji malo, ale „oni szli górą dla­te­go, że Cha­gan i cha­gan beg na­le­że­li do tego wy­zna­nia”. „Cy­wi­li­za­cja Cha­za­rów – pi­sze da­lej Bar­to­sze­wicz – przed­sta­wia taką samą pstro­ci­znę, jak i or­ga­nizm po­li­tycz­ny ich bytu: była tam i ko­czow­ni­cza dzicz i ple­mio­na wię­cej do oby­cza­jów ukształ­co­ne­go ży­cia na­wy­kłe” (1. c. 84).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: